Wskazówki osobiste?

          Wobec współczesnej krytyki Kościoła i licznych zastrzeżeń do przekazu biblijnego rodzi się pytanie – jak żyć?

          Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć każdy człowiek. Ja mogę jedynie przedstawić swój punkt widzenia, który niewątpliwie jest subiektywny. Mimo krytycznego podejścia do depozytu wiary opieram się na wyłuskanych z niego wartościach.

Akceptacja istnienia Przyczyny Sprawczej: Jako logiczna konsekwencja istnienia rzeczywistości, w której żyjemy. Religia jest dla człowieka wielką wartością duchową i nierozsądnie jest jej się pozbywać. Jedną z wartości jest modlitwa (duchowa komunikacja z Bogiem). Ta interakcja z Nierozpoznanym Absolutem jest dostępna dla każdego. Warto korzystać z tej możliwości. Trzeba nauczyć się tylko odczytywać w duszy, co mówi do nas Bóg. Warto trzymać się zasady, że każda przychodząca dobra myśl od Boga pochodzi.

Akceptacja praw niezależnych od człowieka: Rzeczywistość jest naszym teatrem życia i póki co, innego nie ma. Rządzą nią prawa, które istnieją wbrew naszej woli, i głupotą jest z nimi walczyć.

Akceptacja losowości zdarzeń: Zdarzenia losowe wynikają z koncepcji różnorodności zdarzeń i wyglądu świata. Są one niezależne od ludzkiej woli, Dla człowieka są faktami. Sprzeciwianie się im jest stratą czasu. Można tylko przyjmować je jako zadania do wykonania.

Mądre wybory i działania: Podejmować działania, które minimalizują szkody wynikające z losowych zdarzeń.

Sprzeciw wobec zła: Nigdy nie akceptować zła, które krzywdzi innych.

Życzliwość: Podstawową normą moralną jest życzliwość wobec innych ludzi i istot żyjących. Życzliwość odnosi się także do swoich słabości (nawyków), które nie są zbyt szkodliwe. Przyjaźnie odbierać cudze niedoskonałości i w miarę możliwości pouczać. Nie krytykować, jeśli nie ma pewności, co do otrzymanych przesłanek.

Akceptacja inności: Pozwól innym żyć według ich własnych reguł, możliwości i woli. Nie zazdrość innym ich bogactwa, bo nie wiadomo, czy nie są one dla nich uciążliwe.

Pomoc innym: To imperatyw, ale trzeba nauczyć się pomagać mądrze, bo nierozważną pomocą można również osłabiać drugiego człowieka.

Duchowość: Szanuj cudzą wiarę i poglądy, mimo ich nie akceptacji. Każdy chce czuć się wolny i niezależny. Każdy ma swoją wiarę, własne oczekiwania i pragnienia.

Poczucie humoru: To cnota, która ułatwia życie i otwiera szeroko drzwi do interpersonalnych kontaktów.

          Powyższe wskazówki mogą być inspiracją dla tych, którzy szukają własnej drogi i odpowiedzi na fundamentalne pytania egzystencjalne.

Redukcjonizm w  mojej wierze

          Oto moja osobista refleksja na temat wiary oraz zmiany, które w niej wprowadziłem. Pragnę podkreślić, że każdy czytelnik powinien samodzielnie ocenić przedstawione poniżej niektóre myśli, aby stały się one jego własnymi poglądami.

Co usunąłem, albo zmieniłem w mojej wierze?

1. Stary Testament: Odrzuciłem starotestamentalne, fałszywe oblicze Boga jako władcy na podobieństwo ludzkie, który karze i nagradza posłusznych.

2. Byty anielskie: Usunąłem koncepcję bytów anielskich, które zostały zapożyczone z sąsiednich religii, w których bogowie są królami i mają swój orszak królewski. Tym bardziej nie ma takich bytów jak archaniołowie itp. „Anioł” oznacza funkcję, a nie naturę bytową. Aniołem jest ten, który otrzymał od Boga funkcje posłańca – może to być człowiek, dusza zmarłego czy istota wirtualna powołana przez Boga.

3. Szatan: Szatan jest tylko obrazem zła i nie ma osobno istniejących bytów szatańskich. Taki punkt widzenia ułatwia mi skupienie się na osobistej odpowiedzialności i moralności, zamiast przypisywania zła zewnętrznym siłom.

4. Grzech pierworodny: Grzech pierworodny zamieniłem na grzeszność wynikającą z niedoskonałości natury ludzkiej (istot stworzonych). Taka perspektywa sprzyja większemu zrozumieniu i empatii wobec ludzkich słabości, a także bardziej humanistycznemu spojrzeniu na ludzką kondycję.

5. Zwiastowanie: Łukaszowy opis zwiastowania traktuję jako wizję Łukasza. Jest to wynik mojej krytycznej analizy tekstów biblijnych i traktowania ich jako literackich i symbolicznych przekazów, a nie dosłownych opisów wydarzeń.

6. Niepokalane Poczęcie: Nie uznając skażenia natury nowo narodzonych grzechem pierworodnym, nie podzielam wiary o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Maryję traktuję jak kobietę, która wiele uczyniła w zakresie życiowych potrzeb.

7. Wniebowzięcie Maryi : Dogmat o Wniebowzięciu Maryi Panny do nieba jest dla mnie pobożnym życzeniem wiernych, a nie rzeczywistością.

7. Nieomylność papieży: Nie uznaję dogmatu o nieomylności papieży i uważam go za bezzasadny. Przykłady z historii papieży są aż nadto pouczające.

8. Krytyka Kościoła: Kościół w swej historii uczynił wiele złego i głosi hipokryzję. Swoim postępowaniem zniekształcił naukę Jezusa Chrystusa. Największą słabością hierarchii Kościoła jest przekonanie, że mają jedyną rację.

Jeśli się nie odrodzi od nowa, zniknie z powierzchni ziemi.

9. I wiele innych: które przedstawiam w swoje twórczości

          Mój redukcjonizm w doktrynie wiary pokazuje głębokie pragnienie poszukiwania autentyczności i spójności między wiarą a osobistymi przekonaniami.. Każdy z nas ma prawo do własnych refleksji i poszukiwań w dziedzinie wiary, a moje podejście może być inspiracją dla innych, którzy szukają sensu i prawdy w swoim życiu duchowym.

Czy chrześcijaństwo ma sens?

          Religia jest fenomenem kulturowym i dotyczy określonej grupy społecznej, ale wiara ma wymiar osobisty. Prawdziwa wiara rodzi się w sercu każdego wierzącego. Każdy ma własny obraz Boga oraz wyobrażenie Nieba i wieczności. Wiara wiąże się z nadzieją i oczekiwaniami. Modlitwa jest intymną relacją z Bogiem, który odczytuje głębię ludzkiego sumienia – do tego nie potrzeba słów.

          Jezus przedstawił swoją wizję wiary, opartą na głębokim zrozumieniu Bożego planu. On uwierzył i konsekwentnie realizował Boży plan, głosząc swoją doktrynę wiary jako Dobrą Nowinę. Czy można Mu uwierzyć i zaufać? To kwestia indywidualna.

          Dla mnie Jego wizja jest logicznie spójna i całościowa. Jest na tyle przekonująca, że cieszę się, że los dał mi szansę urodzenia się w rodzinie chrześcijańskiej.

          Po krytycznej ocenie depozytu wiary, po studiach teologicznych i samodzielnym studiowaniu teologii przez dziesiątki lat, chrześcijaństwo stało się moją świadomą osobistą wiarą. Poznając doktrynę chrześcijańską, można mieć wątpliwości i być sceptycznym. Niestety, różni “poprawiacze” biblijni zniekształcili prawdziwy przekaz Jezusa, wprowadzając własne koncepcje teologiczne do depozytu wiary. Dlatego podjąłem trud poznania głoszonej teologii, aby usunąć z niej fragmenty dla mnie niewiarygodne. Wierzę w to, co zrozumiałem i zaakceptowałem rozumem i sercem.

          Pisząc książki, artykuły na blogach i na Facebooku, dzielę się swoją wiarą w kontekście własnego życia i doświadczeń, aby ci, którzy poszukują sensu w religii, mogli ją przyjąć i zrozumieć.

          Podsumowując, chrześcijaństwo ma sens dla tych, którzy potrafią zrozumieć jego głębię i przyjąć ją sercem i rozumem. Moja wiara jest wynikiem długiego procesu poszukiwania, krytycznej analizy i osobistego doświadczenia. Dzieląc się nią, mam nadzieję inspirować innych w ich własnych duchowych poszukiwaniach.

Mistyczne rozumowanie

          Polacy są przyzwyczajeni do ruchu prawostronnego. Tam, gdzie obowiązuje ruch lewostronny, trzeba się przestawić i nauczyć się nowej orientacji komunikacyjnej. W przyszłości ludzkość będzie poruszać się w trójwymiarowej przestrzeni za pomocą obiektów latających. Konieczne będą nowe zasady ruchu, które trzeba będzie sobie przyswoić. Adaptacja ich będzie nieunikniona i konieczna, aby poradzić sobie z nowymi wyzwaniami technologicznymi i społecznymi. Aby dobrze poruszać się w nowych warunkach, trzeba je doświadczyć. Trudno wytłumaczyć, jak człowiek czuje się w nieważkości, jeśli się tego nie przeżyje.

          Pierwotna rzeczywistość była bardzo prosta, mechaniczna, jak 2+2 = 4, ale nowe możliwości technologiczne zmusiły człowieka do zdobycia nowych umiejętności, np. latanie w ruchu krzywoliniowym (uwzględniające siły pozorne – odśrodkowe, corriolisa). Teoria względności zmusza do przestawienia sposobu myślenia, uwzględniając relatywizm wynikający z wielkich prędkości, na przykład w komunikacji kosmicznej.

          Zmiany sposobu rozumowania są konieczne również dla lepszego zrozumienia  boskiej koncepcji Wszechświata. Bóg jest Bytem dynamicznym  (duchowym), a ludzkość musi nauczyć się postrzegać Go w kategoriach transcendentalnych, stawiając nacisk na inne subtelności i niuanse rzeczywistosci. W wielu religiach Bóg jest traktowany jako Osoba, co jest ludzkim ujęciem wynikającym z braku odpowiedniego słownictwa. Aby zrozumieć Boga, trzeba przejść na mistyczny sposób rozumowania. Tacy święci mistycy, jak św. Teresa z Akwinu, św. Katarzyna ze Sieny, św. Jan od Krzyża opisali różne stopnie mistycznego wtajemniczenia, od prostej modlitwy, przez modlitwę myślną, aż po pełne zjednoczenie (zaślubiny) z Bogiem.

          Akceptacja mistycznego rozumienia może prowadzić do głębszego zaufania Bogu. Kiedy nie można zrozumieć boskiego rozumowania, lepiej jest zaufać Bogu i poddać się Jego Opatrzności, wierząc, że On poprowadzi nas najlepszą drogą. Rozwój duchowy i zrozumienie boskości wymaga otwartości na nowe doświadczenia i perspektywy, podobnie jak przystosowanie się do nowych technologii i sposobów poruszania się.

Energia poza naszą percepcją

          Jak wyjaśniają fizycy, każdy proton czy neutron to twór ekstremalnie dynamiczny, wypełniony nieustannie kipiącym morzem gluonów, czyli cząstek zlepiających kwarki. Zarówno kwarki, jak i gluony mają energetyczną strukturę i spełniają różne funkcje. Podczas zderzenia protonu z innym protonem lub innym jądrem atomowym pojawiają się cząstki wtórne. Efekt zależy od energii kolizji. Wraz ze zwiększaniem energii zderzeń rośnie liczba gluonów tworzących się wewnątrz protonów. Zderzeniu towarzyszą zjawiska rekombinacji gluonów i efekt Sudakowa (związany z emisją wirtualnych cząstek, pozornie łamiącym zasady zachowania pędu). Część energii protonów zamienia się na masę, kreując nową materię. Protony składają się z kwarków powiązanych ze sobą przez gluony. Gluon – bezmasowa cząstka elementarna pośrednicząca w oddziaływaniach silnych – przenosi ładunek kolorowy i nie ma ładunku elektrycznego. Gluony są kwantami pola Yanga-Millsa.

          Gdy protony zderzają się z tak wielką energią jak w LHC, powstaje wiele cząstek różnych typów, takich, z których składa się zwykła materia, oraz tych, które występowały jedynie niedługo po Wielkim Wybuchu. W uproszczeniu: energia dostarczana w zderzeniu może pojawić się jako masa! Dlatego w zderzeniach proton-proton może zdarzyć się prawie wszystko, o ile zachowane zostaną podstawowe prawa, takie jak zachowanie energii i pędu. Badania trwają. Pozostaje fakt, że wszystko jest w stanie energetycznym. Energia jest budulcem świata materialnego.

          Sama energia w swej strukturze jest niewyobrażalna i przez to tajemnicza. Pochodzi z zewnątrz świata stworzonego. W postaci falowej jest falą elektromagnetyczną i podlega prawom optyki (np. interferencja). Poza widmem widzialnym nie jest dostrzegalna ludzkim wzrokiem. Można zaryzykować tezę, że świat nie jest widoczny i nie zajmuje przestrzeni. To sugeruje, że takich światów nakładających się na siebie może być wiele i mogą się wzajemnie przenikać. Np. świat zmarłych, nasi przodkowie, towarzyszą życiu doczesnemu i są wśród nas. Proszę o tym nie zapominać.

          Idea, że energia może mieć formę poza naszą percepcją, jest tematem, który często pojawia się w dyskusjach na styku nauki i filozofii. To pokazuje, jak nauka może inspirować do myślenia o fundamentalnych pytaniach dotyczących naszego istnienia i natury rzeczywistości.

Synkretyzm wiary

          Trzeba zmierzyć się z prawdą i zrozumieć, dlaczego Jezus nie zostawił pisemnych śladów swojej działalności? Ewangelie wskazują, że znał język pisany (czytał pisma w synagogach, pisał na piasku). Jezus był świadomy, że dotychczasowy (starotestamentalny) przekaz wiary nie do końca się sprawdził. Spisane słowa przez kopiowanie, i kolejne redakcje były wielokrotnie modyfikowane, tym były zniekształcane. Wiara została sformalizowana (faryzeizm). Poza tym Jezus wiedział, że wiara nie jest przekazem (wiedzą) do nauczenia się, ale przeżyciem osobistym. Wiara jest aktem duszy. Rodzi przemianę i przestrojenie całego organizmu na odbiór przesłania Bożego. Bogu nie chodzi o to, aby akceptować Jego istnienie, ale żeby Nim żyć.

          Jezus chciał poruszyć serca ludzi. Pragnął wzbudzić w nich pragnienie Boga. Aby każdy mógł wypisać w swojej duszy własny scenariusz wiary.

          Nauki Jezusa były bezcenne dla słuchaczy. Bezpośredni kontakt z Nauczycielem wzbudzał u wrażliwych prawdziwą wiarę. Ona pozwoliła na przyjęcie ofiary krzyża (i innych prześladowań). Za wiarę Apostołowie umierali z potrzeby dania o niej świadectwa.

           Upływ czasu powodował, że początkowy żar apostolskiej wiary zanikał. Pozostali ci, którym rodzice przekazali swoją żarliwość i ci którzy przyjęli ją krytycznie. Pojawiła się nowa wspólnota religijna, która wprowadziła pewną racjonalność w głoszeniu depozytu wiary. Gdy podjęto decyzje o spisaniu Dobrej Nowiny zastanawiano się nad korzyściami z tym związanymi. Myślenie racjonalne odbiło się na jakości przekazu. Każda ewangelia zawiera w sobie własne przemyślenia, dlatego Kościół, słusznie przyjął, że bliżej prawdy jest jej kompleksowe ujęcie – synkretyzm religijny.           

          Pojęcie synkretyzmu w religii jest kontrowersyjne i trudne do zdefiniowania, dlatego że wszystkie religie można określić jako w mniejszym lub większym stopniu synkretyczne, czyli złożone z licznych wcześniejszych lub współczesnych im wierzeń. Można też uważać je za koncepcje w znacznym stopniu niezależne od siebie. W wielu przypadkach trudno ustalić, czy dana idea religijna powstała samodzielnie, czy też została zapożyczona z innego źródła. Określenie wzajemnego pokrewieństwa różnych religii jest w licznych przypadkach trudne lub niemożliwe do ustalenia. Z tego względu wielu religioznawców odrzuca pojęcie synkretyzmu religijnego jako nieprecyzyjne i niemożliwe do zdefiniowania. Tym niemniej to pojęcie jest stosowane w religioznawstwie wobec braku alternatywnego rozwiązania.

Przed egzegezą Dobrej Nowiny

          Podstawą nauk Jezusa są napisane ewangelie. Najlepszą ich egzegezą jest omawianie je łącznie. Trzy ewangelie synoptyczne, pozornie podobne są dla siebie uzupełniające. Każda ma własny styl, podstawę teologiczną, cel i jest skierowana do różnych odbiorców. Ewangelia Mateusza, Łukasza, a także Jana zawierają także własne koncepcje teologiczne ewangelistów. Wynikają one z gorliwości przekazu, ale zniekształcają prawdę faktograficzną. Aby nie skupiać się na ich koncepcjach należy ewangelie traktować jako obrazy słowny, jako wizje autorów. Wizje mają swoje prawa autorskie i podlegają ocenie estetycznej. Jednak dla dzisiejszych odbiorców stanowią problem, bo niektóre kłócą się z logiką zdroworozsądkowego podejścia do prawdy. Można z przykrością stwierdzić, że sami ewangeliści spowodowali obniżenie wiarygodności faktografii przekazu. Dzisiejszy odbiorcy chcą wiedzieć jaka była prawda. Niestety, musza ją wydobywać z tysięcy napisanych słów. Być może jest to działanie zamierzone, bo z całości doktryny judeochrześcijańskiej wierzący muszą bez przerwy szukać prawdy, odrzucając plewy i nieścisłości. Depozyt wiary nie opiera się na utartych przekonaniach, ale jest wynikiem ciągłych poszukiwań. Dlaczego tak ma być, jest zgoła tajemnicą.

          Podobnie rozumienie działanie Wszechświata jest nieskończonym procesem naukowych poszukiwań. Na poziomie subatomowym, gdzie znajduje się kwintesencja istoty Wszechświata istnieje blokada poznawcza. Procesy tam zachodzące są niekonwencjonalne, statystyczne, poddane procesom prawdopodobieństwa, zasady nieoznaczoności.

           Z braku syntetycznego ujęcia ewangelii, gdybym miał prowadzić egzegezę ewangelii, to bym zaczął od jednej wybranej, a z innych dopisywał bym nowe zagadnienia.

            Egzegeza Starego Testamentu prowadzona przez ostatnie miesiące spotkała się ze średnim zainteresowaniem moich czytelników, dlatego do dalszych prac potrzebuję ich zachęty.

Wierzono,  że coś się wydarzy

          Można postawić pytanie. Co było fundamentem religii chrześcijańskiej? W I wieku przed Chrystusem w obrębie basenu Morza Śródziemnego, znacznej części Europy, Bliskiego Wschodu oraz Afryki Północnej rządziło Imperium Rzymskie.  W Palestynie kultywowano religię judaistyczną skupioną wokół świątyni w Jerozolimskiej. Judaizm był zróżnicowany, z różnymi grupami jak faryzeusze, saduceusze, esseńczycy i zeloci. Wierni religii judaistycznej oczekiwali Mesjasza, Syna Dawida, wielkiej postaci, silnego wojownika, prawdziwego króla, który wskrzesi w chwale Królestwo Dawida, przywróci ojczyznę i wolność. Mieli świadomość, ze ich los był skutkiem przeciwstawieniu się Bogu. Czując się narodem wybranym, oczekiwali, że Bóg im pomoże, jak pomagał już wielokrotnie  w ich historii. Napływająca religia z Zachodu była ezoteryczna, gnostyczna. Opierała się na panteonie bogów i kulcie władców. Ukrywana była w mrokach tajemnic duchowych, odnosiła się do intuicji, która przekracza zwykle rozumienie intelektualne i ma charakter mistyczny.  Szukano zrozumienia rzeczywistości duchowej, która prowadzi do odkrycia prawdziwej natury siebie i rzeczywistości. Błądzono w domysłach demiurgów, eonów, mitów, idei dualizmu dobra i zła, w koncepcji szatana i piekła. Wypaczano prawdziwą idee Stwórcy. Atmosfera była wyczekująca. Przeczuwano,  że coś się wydarzy.

          Być może Bóg dostrzegł, że ludzkość dorosła do przyjęcia Prawdy i postanowił ponownie Objawić się w nowym entouragu i zrozumieniu swej Istoty.

          Ok. 6/7 lat przed rokiem zerowym w Betlejem urodziło się Dziecię, które miało w sobie potencjał duchowy na miarę Boga Najwyższego. Nosiło w sobie zadanie do wykonania na skalę wieczności.  Bóg w postaci Syna miał bezpośrednio przemówić do człowieka.

          Nowe Objawienie się Boga nie było tak zwyczajne. Wymagało zmiany własnej postawy, sposobu myślenia. Szanując stare, trzeba było otworzyć się na nowe spojrzenie religijne. Przed ludzkością pojawiła się nowa epistemologia, zbliżenie się do Prawdy, choć wiele rzeczy zostanie jeszcze ukrytych. Taka jest ekonomia Boga. Odsłania się powoli, aby wierni mogli udźwignąć ciężar Prawdy i mogli zrozumieć, że Bóg ma naturę dynamiczną, a wszystko co stworzone łączy ta sama natura (jaźń). Aby ujawniła się prawda, że Bóg jest w nas, a my w Nim.

           Nowy przekaz był żywy i opierał się na pamięci wymawianych słów.  Nowa Prawda była przekazywana ustnie (tradycja) do czasu kiedy powstała konieczność utrwalenia jej na trwale (na piśmie).

Koncepcja Syna Bożego

          Od dawna nurtuje mnie myśl Bożej koncepcji Syna Bożego i Wcielenie się Boga w ciało ludzkie. Według doktryny chrześcijańskiej, od zarania Syn Boży istnieje jako byt równoległy z Bogiem (preegzystencja), co stało się podstawą wiary chrześcijańskiej. Doktryna ta, znana jako Trójca Święta, głosi, że Bóg istnieje w trzech osobach: Ojca, Syna (Jezusa Chrystusa) i Ducha Świętego, które są współistotne i współwieczne.”

           Ta koncepcja jest tak abstrakcyjna i trudna do zrozumienia, że unieś ją może tylko wiara. Ucieka ona z poziomu rozważań racjonalnych. Wielokrotnie pisałem, że nie jest ona konieczna do akceptacji istnienia Stwórcy Świata. Dzisiaj przychylam się do uznania tej tajemnicy, dostrzegając ukryty w niej głęboki sens.

             Bóg będąc sam z natury dynamicznej (istnieje samym aktem istnienia i ujawnia się przez działanie) podjął decyzję stworzenia Świata, aby ujawnić Prawdę o swoim istnieniu. Jego budulcem była i jest Jego natura. Energia wypływająca z mocy stała się narzędziem stwórczym. Proces stwórczy przebiegał w czasie miliardów lat, aby ukształtował się obecny fizyczny obraz Świata i pojawiła się istota rozumna, która byłaby zdolna do przyjęcia tej Prawdy.

             Bóg zaprojektował swój obraz na poziomie ostatniego ogniwa stwórczego. Jego koncepcja, w postaci Syna Człowieczego, pozwoliła mu na dokończenie procesu ewolucji.

              Pisząc ten słowa sam nie dowierzam, że ta koncepcja może być prawdziwa. Jest ona tak niezwykła, że tylko wiara w nią może ją urealnić. Trzeba przyznać, że ma ona w sobie niesamowite piękno, co jeszcze bardziej może przekonywać do  wiary.

             Bóg wiedział, że wszystko co będzie stworzone będzie podlegało profanum, dlatego uniżył samego siebie, przyjmując postać ludzką, aby zaradzić temu (poprzez cierpienie) i dać szanse wywyższenia ludzkości w  osiągnięciu jego statusu. W tym trzeba dopatrywać się ogromnej miłości do swojego dzieła.

             Ten zamysł Boga był odczytany (w natchnieniu) przez hagiografów i ewangelistów, którzy próbowali przekazać tę Prawdę. Bóg pragnie podzielić się swoimi najwyższymi przymiotami z istotami stworzonymi. To jest zaskakujące i daje nadzieje, że kiedyś człowiek zrozumie Boży zamysł. Z tą wiarą pragnę przybliżyć ją moim czytelnikom.

Nadszedł ten Dzień

        Przed narodzeniem Chrystusa wyczuwało się, że coś się wydarzy. Starzec Symeon miał wizję: Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego (Łk 2,26). A więc miał zobaczyć Mesjasza jeszcze za swego życia. Wizja Symeona musiała być znana niektórym z jego otoczenia. Sensacyjna wiadomość rozchodziła się bowiem szybko. Wzbudzała ona nastrój oczekiwania. Nadszedł największy dzień w życiu Symeona. Rozpoznał w maleńkim Człowieku Zbawiciela. Spełniła się obietnica, mógł spokojnie opuścić ten świat. Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu  w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,  któreś przygotował wobec wszystkich narodów (Łk 2,29–31).

        W czasach mesjańskich mieli znowu pojawić się prorocy. I faktycznie, pojawiło się ich wielu, ale fałszywych. Judasz Galilejczyk na przykład nawoływał do powstania, które Rzymianie krwawo stłumili. Należał on do stronnictwa zelotów. Być może do tego stronnictwa należał któryś z dwunastu Apostołów Jezusa – Szymon zelota, a może także Judasz Iskariota. Każdego głosiciela i przywódcę lud utożsamiał z ewentualnym mesjaszem, który miał nadejść.

        Coraz bardziej szerzyła się też myśl eschatologiczna (końca czasów). Przed tym wydarzeniem miało nastąpić przyjście proroka Eliasza (Ml 3,23) i Królestwa Bożego. Wyobrażenia o Mesjaszu były różne. Od kapłana po wojownika. Mesjasz wraz z panowaniem Bożym miał zbudować wolne Królestwo Dawidowe.

        Za panowania Cezara Augusta Oktawiana (27/30 przed Chr.–14 po Chr.) oraz panowania bestialskiego króla Judei, Heroda I Wielkiego (rządził od 40–4 przed Chr.), Bóg uznał, że przyszedł właściwy moment na Jego widzialne objawienie się. W czasie, kiedy Jezus dorastał i po śmierci Heroda Wielkiego, kraj (Judea) został podzielony między synów Heroda (Archelaus, Herod Antypas, Herod Filop). W roku 6 Judea i Samaria przeszły pod zarząd rzymskiego namiestnika. Między 41 i 44 rządził Agrypa I, następca Heroda Antypasa. Potem wróciły rządy namiestnika rzymskiego, aż do chwili buntu w roku 66. W roku 70 została zburzona Jerozolima i świątynia.

        W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie.  Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz.  Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta.  Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida,  żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie (Łk 2,1–5).

        Narodzenie Chrystusa datowane jest na czas „przed Chrystusem”. Ten dziwoląg powstał na skutek błędu mnicha Dionizego Małego. Układając kalendarz powszechny w 525 r., narodzenie Jezusa potraktował – za papieżem Leonem Wielkim i niektórymi pisarzami galijskimi (inni liczyli po zmartwychwstaniu) – jako pierwszy rok (1) ery chrześcijańskiej, naszej ery i po raz pierwszy zliczył lata po narodzeniu Chrystusa do swoich czasów. Jednakże opuścił on, jak się okazało po wiekach, w owym okresie kilka lat: od 4 do 7. Dlatego obecna chronografia musiała doliczyć lata opuszczone i w efekcie narodzenie Jezusa trzeba cofnąć o jakieś 5 lat. Narodzenie Jezusa „za Heroda” (zmarły w 4 r. przed Chr.) przypada na ok. 5 rok „przed Chrystusem” (Dogmatyka katolicka, Cz. S. Bartnik, wyd. KUL, Lublin 1999).

        Inne źródła nic nie mówią o spisie ludności w okresie 5 roku przed Chr. Mówią natomiast o spisie za Kwiryniusza, wielkorządcy Syrii z roku 6/7 po Chr. Trudno powiedzieć, gdzie leży prawda. Próbowano połączyć datę urodzenia Jezusa z jakąś znaczącą datą. W III w. bp św. Hipolit zaproponował święto kultu słońca: Sol Invictus (Słońce Niezwyciężone), obchodzone w Imperium Romanum 25 grudnia. W IV wieku dzień ten przyjął się powszechnie. 

        Po śmierci cesarza Octawiana, jego następcą został Tyberiusz (14–37). Prokuratorem Judei był Poncjusz Piłat. Rzymianie respektowali organizację religijną narodu żydowskiego.

        Encyklopedia Katolicka tak definiuje unikatową postać dziejową, Jezusa z Nazaretu, syna Maryi: «Jezus (hebr. Jehoszua, Jeszua Jahwe zbawia; gr. Iesous, łac. Iesus Jahwe zbawicielem), Chrystus (hebr. masziah, aram. Mesziha, gr.-aram. messias, gr. christos, łac. christus), namaszczony, pomazaniec, mesjasz: Rodowód Jezusa Chrystusa […] Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak […] Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus (Mt 1,1.18.21 oraz 16,21; J 4,25; 17,3; Dz 4,10), prawnego syna Józefa Oblubieńca, oraz twórcy chrześcijaństwa i Kościoła; według wiary jedyny Zbawiciel rodzaju ludzkiego, Mesjasz, Słowo Boże uczłowieczone».

        Według nauki Kościołów chrześcijańskich i wiary, Jezus Chrystus był postacią historyczną, istniejącą (vita), osadzoną w czasie i przestrzeni (factum Iesu, historia Iesu). Był postacią, przez którą Bóg wkroczył w historię człowieka i świata.

        Niektórzy poganie (neoplatończycy) przypisują Jezusowi najwyższą mądrość, ale jedynie jako człowiekowi.