Dziwny jest ten Świat

          Od dawna intryguje mnie przekaz (choć rozumiem mechanizm), że cząstki, które posiadają masę zerową, foton, grawiton, nie mogą być w spoczynku? Zgodnie z teorią względności Einsteina, cząstki o zerowej masie spoczynkowej, takie jak fotony (cząstki światła) i hipotetyczne grawitony (cząstki przenoszące siłę grawitacji), muszą zawsze poruszać się z prędkością światła w próżni, czyli około 300 tys. km/s. Dlaczego tak się dzieje? Wynika to z faktu, że dla cząstek o zerowej masie energia jest proporcjonalna do ich pędu, a pęd jest niezerowy tylko wtedy, gdy cząstka się porusza. Gdyby taka cząstka miała być w spoczynku (czyli jej prędkość wynosiłaby zero), jej pęd również wynosiłby zero, a zatem energia byłaby zerowa, co z kolei jest sprzeczne z naturą takich cząstek. Innymi słowy, cząstki o masie zerowej nie mogą istnieć w stanie spoczynku, ponieważ ich istnienie jest nierozerwalnie związane z ruchem. W przypadku fotonów oznacza to ruch z prędkością światła, a dla grawitonów (o ile istnieją) także zakłada się, że poruszają się z taką prędkością.

          Podobnie zaskakuje wiedza, że kwarki, które tworzą hadrony (takie jak protony i neutrony) nie mogą występować samodzielnie, tylko w parach (górny/dolny, prawdziwy/piękny). To zjawisko nazywa się konfinementem (uwięzieniem). Wynika ono z niezwykle silnych oddziaływań między kwarkami, które są przenoszone przez gluony. W miarę jak kwarki oddalają się od siebie, siła oddziaływania między nimi rośnie, zamiast maleć, co jest przeciwieństwem większości innych sił w naturze. Z tego powodu kwarki są “skazane” na występowanie w parach (mezony) lub trójkach (bariony), tworząc większe struktury, które obserwujemy jako cząstki złożone.

          Zarówno konieczność wiecznego ruchu cząstek o masie zerowej, jak i niemożność występowania kwarków w izolacji są głęboko zakorzenione w fundamentalnych zasadach fizyki, które opisują naturę wszechświata na poziomie cząstek elementarnych. Oba te zjawiska podkreślają, jak niezwykle różne są te mikroświaty od naszego codziennego doświadczenia, ale jednocześnie są one kluczowe dla zrozumienia struktury materii i oddziaływań, które nią rządzą.

Pola oddziaływania a Stwórca

          W fizyce pole oddziaływania, takie jak pole grawitacyjne (analogicznie inne pola, jak elektrostatyczne lub inne), jest niewidoczną przestrzenią, w której na obiekty materialne działają siły wynikające z obecności innych obiektów. W przypadku pola grawitacyjnego mówimy o przyciąganiu, które jest konsekwencją istnienia mas. Obiekty nie muszą się bezpośrednio dotykać, aby doświadczać wzajemnego oddziaływania – wystarczy, że znajdują się w tym samym polu. Wspomniane prawo powszechnego ciążenia Newtona precyzyjnie opisuje, jak siła ta zależy od masy obiektów oraz odległości między nimi.

          Można dostrzec tutaj analogię pomiędzy zjawiskami fizycznymi a teologią.   Przywołam preferowaną przeze mnie tezę, że Bóg ma naturę dynamiczną, tzn., że ujawnia swoje istnienie przez skutki swoich działań. W fizyce powstaje pytanie, jak to się dzieje, że obiekt “wie” o istnieniu innego obiektu w polu. Odpowiedzią na to są pojęcia takie jak cząstki wirtualne i kwanty pola w teorii kwantowej (drgania pól)), które sugerują, że wymiana cząstek pośredniczących, takich jak fotony w przypadku pola elektromagnetycznego, stanowi mechanizm, dzięki któremu siły te mogą być „odczuwane” przez obiekty. Jednym z założeń Newtona było, że siły działają na odległość natychmiastowo. Dzisiaj wiadomo, że nie jest to prawda.

          W obu przypadkach mowa jest o czymś, co nie jest bezpośrednio widoczne, ale objawia swoje istnienie poprzez skutki – czy to siła działająca na obiekty, czy też wydarzenia i zjawiska w świecie, które można interpretować jako przejaw Boskiej interwencji. Pogląd, że Bóg ma naturę dynamiczną i ujawnia się poprzez skutki swojego działania, harmonizuje z fizycznym opisem pól, gdzie siła jest objawem istnienia pola, a nie czymś, co można bezpośrednio dostrzec.   

          Można wysnuć wniosek, że istnieje związek pomiędzy działaniem Boga, a zjawiskami fizycznymi.  W obu przypadkach istnieje aspekt niewidoczny, który mimo to ma realny wpływ na rzeczywistość. To może prowadzić do refleksji nad naturą rzeczywistości, w której zjawiska fizyczne i duchowe mogą być postrzegane jako różne aspekty tego samego dynamicznego procesu. W obu przypadkach bezpośredni sprawca – pole w fizyce, Bóg w teologii – nie jest bezpośrednio widoczny, ale jego obecność i działanie są odczuwalne i mają realne konsekwencje.

           Podobnych niewidocznych przyczyn zdarzeń jest wiele, np. energie, siły naturalne, siły pozorne, pęd, temperatura, zdarzenia statystyczne, prawdopodobieństwa, a także czarne dziury.  

           Powyższe rozważania zachęcają do refleksji nad rzeczywistością fizyczną, a naturą Stwórcy. Czy Stwórca powołując Wszechświat do istnienia i wprowadzając prawa w nim rządzące, nie korzystał z własnych paradygmatów? 

Ludzka jaźń

          Ludzka jaźń to kompleksowe pojęcie, które odzwierciedla indywidualną osobowość człowieka. Odnosi się do świadomości, tożsamości i samoświadomości człowieka. Pozwala postrzegać siebie jako odrębną jednostkę, zdolną do refleksji nad sobą, swoimi myślami, emocjami (uczuciami), wspomnieniami, pragnieniami i doświadczeniami, Obejmuje również świadomość własnej płci, przekonań religijnych oraz roli społecznej. Jaźń umożliwia także postrzeganie, jak się jest widzianym przez innych, wspierając tym samym rozwój osobisty oraz poprawę relacji z innymi ludźmi.

          Filozofowie od wieków dyskutują o naturze jaźni, zadając pytania o to, co to znaczy być “sobą” oraz jak jaźń rozwija się i zmienia w ciągu życia. W psychologii jaźń jest często badana w kontekście rozwoju osobowości, emocji, relacji międzyludzkich oraz zaburzeń psychicznych.

          Ludzka jaźń odnosi się również do struktury psychicznej człowieka, odpowiedzialnej za przepływ informacji między częścią świadomą a nieświadomą. Pełni rolę integrującą, łącząc te dwie sfery i wspomagając harmonijny rozwój psychiczny. Do części nieświadomej można zaliczyć automatyczne odruchy, reakcje organizmu na bodźce, które zachodzą bez udziału naszej świadomości. Te reakcje są koordynowane przez układ nerwowy i mają na celu ochronę organizmu przed potencjalnym zagrożeniem, utrzymanie równowagi czy optymalizację funkcji organizmu (np. cofanie ręki przed ukropem, mrużenie oczyma przy nadmiernym oświetleniu, odruchy wymiotne przy połykaniu substancji niebezpiecznych, odruch ssania noworodków).

          Celem jaźni jest wytworzenie poczucia istnienia jako indywidualnego bytu posiadającego świadomość własnego ego «ja». W religiach judeo chrześcijańskich człowiek jest zaliczany do istot stworzonych na obraz Boga. To pozwala człowiekowi na twórczość (współuczestniczenie w dziele tworzenia i przeobrażaniu Świata) i rozumienie sfery nadprzyrodzonej. Tylko człowiek może zastanawiać się nad istnieniem Stwórcy i Jego ujawnionych koncepcji (np. celowości Świata, sensu życia, eschatologię).

          Można odnieść wrażenie, że Stwórca powołał do istnienia istoty rozumne, po to, aby być rozpoznawany.

          Istotą ludzkiej jaźni jest ta sama natura dynamiczna co Stwórcy.

Ludzkie pojęcia

          Ludzie posługują się pojęciami, aby opisywać zarówno rzeczywistość fizyczną, jak i transcendentną. Problem polega na tym, że nasze pojęcia są ograniczone przez nasze doświadczenia i wyobraźnię. Rzeczywistość transcendentna, z definicji wykracza poza nasze codzienne doświadczenia, co sprawia, że nasze opisy mogą być nieadekwatne lub niekompletne, ponieważ wynikają jedynie z ludzkich wyobrażeń, nadziei i pragnień. Może się okazać, że ludzka wyobraźnia zawodzi.

          Jedynie mistycy próbują opisywać doświadczenia transcendentalne, takie jak niebiański raj czy dialogi z Bogiem. Mistyczne doświadczenia są z natury subiektywne i trudne do przekazania innym w pełni. Mogą one również różnić się znacznie między różnymi kulturami i tradycjami religijnymi.

          Ludzka wiedza jest bardzo ograniczona i niepełna. Możemy mieć jedynie fragmentaryczne zrozumienie rzeczywistości i Boskich tajemnic. W teologii mówi się często o “misterium” jako o rzeczywistości, która jest tajemnicza i nie do końca poznawalna dla ludzkiego umysłu. Stwórca trzyma ludzkość w niewiedzy, którą człowiekowi trudno jest zrozumieć. Jedynym wytłumaczeniem może być, że ma w tym jakiś cel. Z ludzkiego punktu widzenia jest to bardzo niekomfortowe.

          Samo pojęcie Stwórcy (Boga) jest czytelne i zrozumiałe, ale Jego przymioty już nie. Przypisywanie Bogu ludzkich cech jest próbą zrozumienia Jego natury, ale jest to także ograniczone przez nasze ludzkie doświadczenia. Teologia często używa terminów analogicznych, które są jedynie przybliżeniami, a nie pełnymi opisami Boskich przymiotów.

          W chrześcijaństwie Jezus jest postrzegany jako wcielenie Boga, co pozwala ludziom lepiej zrozumieć Jego naturę i relacje z ludźmi.   Relacja z Bogiem jest głęboko osobista i intymna. To indywidualne doświadczenie może być trudne do opisania i przekazania innym, ponieważ używamy ludzkich pojęć, które są ograniczone. Jezus, będąc zarówno Bogiem, jak i człowiekiem, pełni rolę pomostu między ludzką i Boską rzeczywistością. Można odnieść wrażenie, że Jezus, Syn Boży pełni rolę uczłowieczenia Boga, aby był zrozumiały dla ludzi. Jezus z racji tego, że został zrodzony posiada ludzkie przymioty. Z racji również hipostazy Aktu działającego jest Bogiem, i w tej części może być dla ludzi nie do końca rozpoznany.  Jaki jest Bóg mogą określić ci, którzy weszli w Nim iterację, ale nabytą wiedzę nie mogą w pełni przekazać, bo dysponują tylko pojęciami określonymi przez ludzi. Dlatego bliżej prawdy są opisy uczuciowej relacji do Boga na sposób ludzki. To o tyle wystarcza, bo dotyczą to konkretnej osoby i jej osobistego zaangażowania. Dlatego forsuję myśl, że iteracja z Bogiem jest przeżyciem immanentnym, niemal intymnym. Na fenomen wiary (religii) składają się wyobrażenia wszystkich uznających to samo credo.

          Mówienie o Boskiej woli może prowadzić do nieporozumień, ponieważ Bóg, będąc Absolutem, jest niezmienny. Przypisywanie Mu ludzkich działań może nie oddawać Jego prawdziwej natury. Bóg “jest” w sposób niezmienny i pełny, co może być trudne do zrozumienia i opisania ludzkim językiem. Opisując przymioty Boga, Jego wolę, koncepcje najczęściej profanuje się Jego Majestat.

          Osobiście wyrażam zaniepokojenie ograniczonym ludzkim poznaniem. Boskie tajemnice mogą być frustrujące dla tych, którzy pragną pełniejszego zrozumienia. Jednakże, z teologicznego punktu widzenia, ludzkie poznanie jest zawsze ograniczone, a pełne zrozumienie Boga może być poza naszym zasięgiem.

          Powyższe refleksje są istotne zarówno dla teologii, jak i dla filozofii religii, skłaniając do pokory i uznania tajemnicy jako integralnej części ludzkiego doświadczenia duchowego.           

Ontologiczna postać dobra

          Dobro jest czymś więcej niż tylko wyrazem woli czynienia dobrych uczynków. Dobro można czynić, ale dobro ma również swoją ontologiczną postać. W swoich rozważaniach podpieram się nowymi pojęciami jak funkcjonał (nie-byt), pozytywna energia, które podkreślają jego wieloaspektowość i trudność w jego pełnym zdefiniowaniu. To coś (energia pozytywna wynikająca z dualizmu bytowego: substancja=energia), co jest niezbędne do podtrzymywania istnienia Świata. Na przykład dobroć wynikająca z Ofiary Krzyża jest zagospodarowana do odkupienia ludzkich grzechów wynikających ze słabości ciała. Dobroć Odkupująca jest wielkim dobrem. Każdy człowiek może uczestniczyć w generowaniu dobra (poprzez wolę, intencje, modlitwy), a także czyniąc dobre uczynki, uznając, że ontologiczne dobro może wygenerować jedynie Bóg. Małymi dobrami w skali globalnej można uzyskać dobro na skalę kosmiczną.

          Teologiczny aspekt dobra można odnieść do chrześcijańskiego kontekstu Ofiary Krzyża, który może przemawiać do osób z chrześcijańskim zapleczem kulturowym i religijnym i podkreślać, że każdy człowiek może przyczyniać się do generowania dobra. Rzeczywistość materialna narzuca czasem odruchy, które nie zawsze są moralnie obojętne (adiafora). Nie wszystkie negatywne uczynki wynikają ze złej woli, lecz są narzucane przez losowość zdarzeń, słabości ciała, prozę życia, katastrofy pogodowe itp., co jest realistycznym i wyrozumiałym podejściem do ludzkich słabości. Neutralizacja tych grzechów przez Ofiarę Krzyża wpisuje się w teologiczne ramy chrześcijaństwa, pokazując, że istnieje nadzieja i możliwość oczyszczenia.

          Istota, natura dobra jest trudna do zdefiniowania, ponieważ ma pochodzenie transcendentne (metafizyczne) i należy do Bożych tajemnic. Ocena dobra należy do Boga: “Bóg jednak zamierzył to jako dobro” (Rdz 50,20). Pojęcie dobra może wykraczać poza ludzką zdolność pełnego jego pojmowania. Jest odbierane bardziej intuicyjnie przez ludzkie sumienie

          Przyswojenie funkcji dobra i jego zgłębienie w sercu może rzucić nowe światło na ten paradygmat i zachęcić do jego czynienia .

          Wszystkie pojęcia pochodzenia transcendentnego można jedynie obrazować. Każdy może mieć własny obraz dobra. Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że dobro jest potrzebne zarówno dawcy, jak i biorcy.

          Refleksja i osobiste zgłębienia natury dobra może zachęcić do duchowego rozwoju i aktywnego uczestnictwa w tworzeniu dobra na świecie.

          Teologia stawia znak równości między Bogiem, a Dobrem. Dobro można czynić: “Będę ci świadczył dobro” (Rdz 32,13); “Pan niech postępuje z wami według swej dobroci” (Rt 1,8), ale i sam Bóg jest Dobrem (Summum bonum – najwyższym dobrem). Jest nie tylko dobry, lecz jest samą istotą Dobroci: “Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg” (Mk 10,18).

Aby wszyscy stanowili jedno

          Każdy stworzony byt pochodzi z tchnienia Bożego, które ujawnia się w jego naturze energetycznej. W przypadku ludzi dochodzi jeszcze natura duchowa. Od samego początku istnienia każdy człowiek jest zjednoczeniem natury energetycznej, która buduje ciało i natury duchowej, która wynika z zapowiedzi: “Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz” (Rdz 1,27). Natura duchowa stanowi tę cząstkę człowieczeństwa, która zapewnia wieczne istnienie w świecie nadprzyrodzonym. Natura duchowa (jaźń) stanowi również platformę komunikacyjną między Bogiem, a człowiekiem, która usprawiedliwia pogląd, że mając te same paradygmaty, człowiek może odczytywać zamysły Boga.

           Sukcesem porozumienia z Bogiem jest nie tylko wspólna autostrada duchowa, ale zdolność odczytania Jego woli. Kluczem jej rozpoznania są myśli nadchodzące (rodzące się) w umyśle człowieka – każda dobra myśl od Boga pochodzi. Prawda ta z trudem przebija się do wiernych, bowiem sugeruje ona pogląd, że człowiek sam nie ma zdolności do wyrażania Prawdy. Człowiek jako byt stworzony narażany jest na przeciwności losu, na grzech. “Od proroka do kapłana – wszyscy popełniają oszustwa” (Jr 6,13). To profanum wyklucza zdolność do wyrażania Prawdy, bo Prawda jest paradygmatem nadprzyrodzonym. Człowiek może tylko się do niej zbliżać. Rozum jest władzą poznawczą, ale sam prawdy nie ustanawia. Źródłem prawdy jest rzeczywistość.

          Przypisując Bogu jakiś zamysł, np. to, że chce być stale poszukiwany, jest pewnym nadużyciem, ale taka myśl nasuwa się obserwując ciąg wydarzeń (rzeczywistość). Boga można wykrywać w rzeczywistości realnej jedynie przez skutki Jego działania: Głupi z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga, z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy (Mdr 13,1). Dzieła stworzone świadczą o wielkości Stwórcy (M. Faraday).  “Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1,20).

          Każdy człowiek ma prawo  do krytycznej oceny, nawet Boga, ale to nie zwalnia krytykującego z obowiązku pokory wobec Niego.

          Pragnienie Jezusa wyrażone w  modlitwie arcykapłańskiej “aby wszyscy stanowili jedno”  (J 17.21) jest wezwaniem do szlifowania swojej duszy, aby nie była ona skażona i  osiągnęła boską wibrację (fizycznie ujmując, musi mieć tę samą częstotliwość), aby nastąpiła interferencja, koincydencja, zaślubiny z Bogiem: “W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,27)

Niech  zostanie unicestwione

          Tajemnicą Świata jest, że tam gdzie panuje zło równolegle pojawia się dobro i symetrycznie dobro narażone jest na przeciwności. Historia dostarcza wielu przykładów tej zależności – jak choćby opactwo w Cluny (siedlisko dobra), które zostało założone, gdy Kościół przechodził kryzys w X wieku. Przykładów można przytaczać bez liku.

          Jeżeli człowiek czuje się przytłoczony, traci chęć do życia, to należy pamiętać, że zawsze istnieje światełko w tunelu. Wierząc w ideę dobra i w wolną wolę, człowiek jest wyposażony w narzędzia do zmiany rzeczywistości na lepsze. Każdy może stań się ogrodnikiem odnowicielem: zasiewając ziarenko dobra w ogrodzie swojego sumienia, które trzeba pielęgnować z troską. Jak mówi Ewangelia Mateusza, z najmniejszego ziarenka gorczycy może wyrosnąć potężne drzewo (por. Mt 13,31–32).

          Należy skupić się na swoim małym ogródku. Nie pozwolić, by zło, które panuje wokół, rozpraszało. Mała uprawa wymaga cierpliwości i rzetelności, ale z czasem dobro, które zostanie zasiane, przyniesie owoce. Do serca powróci nadzieja, radość i szczęście.

          Tak jak w niewinnym niemowlęciu można ujrzeć twarz Chrystusa, tak pielęgnowana uprawa w sercu potwierdzi wiarę w ideę dobra. Zło ma w sobie zarodek samozniszczenia – to tylko kwestia czasu.

          Z niecierpliwością oczekuję aggiornamento polskiej polityki. Niech to, co przydarzyło się Polsce, zostanie unicestwione. Pozostając na kartach historii, niech będzie ostrzeżeniem dla przyszłych pokoleń. Dla wielu polityków pozostaje jedynie wstyd, którego niektórzy mogą nawet nie zauważyć, bo tak silnie zło zostało zasiane w ich sumieniach.

Zdrowy rozsądek

          Zdrowy rozsądek jest wskaźnikiem intelektualnego rozwoju człowieka, jako kluczowego elementu rozwoju intelektualnego i społecznego. Umiejętność podejmowania rozsądnych decyzji jest istotnym elementem, który odróżnia ludzi jako istoty rozumne.

           Na zdrowy rozsądek składa się zdroworozsądkowe myślenie. To pojęcie odnosi się do umiejętności podejmowania rozsądnych, pragmatycznych decyzji i dokonywania trafnych ocen w codziennych sytuacjach. Jest to sposób myślenia oparty na intuicji, doświadczeniu życiowym oraz prostych, logicznych zasadach, które pozwalają jednostce ocenić sytuację i podjąć odpowiednie działania bez konieczności stosowania skomplikowanej analizy czy naukowej wiedzy.

          Zdrowy rozsądek może być również kształtowany przez wiarę, którą się rozumie, bo wiara przyjęta bez krytycznej analizy może prowadzić do intelektualnych blokad, utrudniając zdolność do otwartego myślenia i słuchania innych perspektyw. Taki stan rzeczy może prowadzić do stagnacji intelektualnej. Wiara w Stwórcę może wpływać na zdolność zauważenia Jego obecności i panowania nad światem.

          Brak otwartości na nowe idee wśród niektórych ludzi, zwłaszcza tych, którzy są mocno zakorzenieni w tradycyjnych przekonaniach religijnych może prowadzić do ograniczenia intelektualnego i utrudniać rozwój osobisty. Człowiek posługujący się zdrowym rozsądkiem jest nie tylko właściwym konsumentem tego co jest dane, ale kreuje przyszłość, ma wpływ na rozwój świata.

           Z obserwacji ludzie można odnieść wrażenie, że przyjęte, zakotwiczone kanony wiary mogą w znacznym stopniu obniżyć ocenę intelektualną człowieka.

Wiara przyjęta bez własnej oceny krytycznej powoduje, że mózg zostaje  zablokowany do intelektualnych rozstrzygnięć. Liczy się tylko to, co zostało wpojone w głębokiej osobowości, jaźni i sumieniu. Osoby takie nie są zdolne nawet do słuchania innych tez, propozycji. Aparat analityczny umysłu od razu to blokuje. Włącza się dzwonek alarmowy, który nie dopuszcza przyjęcie informacji. Przekonałem się o tym sam, prowadząc liczne spotkania i wykłady. Na uniwersytecie III wieku jedna starsza osoba mruczała pod nosem: “po co zmieniać to, co zostało już przyjęte i autoryzowane prze Kościół“. Na innym spotkaniu, jedna osoba,  na samym początku, wyszła słysząc zapowiedź, że będę proponował rozumne podejście do wiary. Każda wypowiadana teza, wiedza faktograficzna nie przebiła blokady.

           Z mojego doświadczenia pedagogicznego, zdrowy rozsądek jest towarem deficytowym. Połowa interlokutorów to fundamentaliści, niedouczeni, nie mających woli do rozszerzania zakresu swojej wiedzy. Im jest dobrze w tym, czym tkwią i przeżywają codzienność. Interesuje ich proza życia, spożycie, uciechy, nie zakłócający stan. Prawda nie jest im do niczego potrzebna.

           Z tego marazmu intelektualnego wyłaniają się wyborcy, którzy w ogóle nie kumają o co chodzi, działają bezmyślnie i kierują się psychologią stada.

Sens cierpienia wg oglądu ludzkiego

          Kto z fałszywego rozumienia cierpienia decyduje się np. na biczowanie ten zadaje sobie nieuzasadnione cierpienie. Z takiej ofiary nic nie wynika. Samo cierpienie bez żadnej głębszej motywacji jest złem. Można katować zarówno swoją psychikę albo swoje ciało. Nikomu to nie przyniesie ulgi.

          Kto bierze na siebie cudze cierpienia, aby ulżyć cierpiącym, ten dokonuje akty błogosławione. Kto bierze w obronie słabszych narażając się na przykrości, utratę zdrowia, szykany, ten staje się bohaterem.  Wszystkie cierpienia wynikające z  dobrych intencji stają się dobrem. W cierpieniu wynikający z dobrych intencji uczestniczy Bóg i to On przetwarza cierpienie w dobro. Wygenerowane dobro może inspirować do pomnażanie kolejnych dóbr. W łańcuszku tym, dobro zaczyna królować nad złem. Świat staje się lepszy. 

          Przykładem ludzkiego cierpienia jest ofiara z samego siebie (Maksymilian Kolbe), aby uratować inne życie. Jezus Chrystus oddał swoje życie na odkupienie ludzkości. Wiele matek nie zgadza się na aborcję. Ratując swoje nienarodzone dziecko umiera na skutek powikłań. W czasie II wojnie światowej Polacy ukrywając w swoich domach Żydów tracili własne życie.  Dzieląc się swoją strawą z głodnymi uszczupla się własne potrzeby. Ratując tonących, można stracić własne życie. Interweniując w czasie bójki, można zostać okaleczony, a nawet stracić życie. Wiele osób (w tym wielu błogosławionych i świętych)  przyjęło cierpienia  od innych.       

           W zaistniałym cierpieniu należy odnaleźć sens. Jeżeli go nie znajduje się, to trzeba go jak najszybciej wygasić, zminimalizować, uleczyć, albo całkowicie zlikwidować.

           Wielkim cierpieniem może być bezradność i bezsilność. Czasem problemy przerastają możliwości człowieka. Jedyna rada to zdarzenia losowe przyjmować jak wyzwania losu. Jak kapitan stacji kosmicznej, który musi się uporać z usterką aby uratować kosmiczną misję. Takie podejście może niekiedy rozwiązać problemy i zażegnać cierpienie. Może stać się powodem do samozadowolenia.

           Cierpienie samo w sobie niesie tajemnicę, którą nie do końca może zrozumieć człowiek. Zapisane są w nim działania sięgające zdarzeń nadprzyrodzonych. Np. cierpienie Jezusa Chrystusa na krzyżu miało działanie Odkupieńcze. Obejmuje okres od pojawienia się ludzi, aż do eschatologicznego końca.  Jezus okupił wszystkich ludzi, tych co już pomarli i tych, którzy się jeszcze nie narodzili. Skala tego jest nie do ogarnięcia.

            Istotę cierpienia próbuję zrozumieć wykorzystując pojęcie funkcjonałów (nie-byty), jako twory działania dynamicznego (które mają moc działania poprzez swoje przymioty), które współistnieją i działają w stworzonej rzeczywistości.           

Sens cierpienia wg wiedzy

          Cierpienie jest uniwersalnym doświadczeniem, które dotyka każdego człowieka w różnym czasie i w różny sposób. Filozofowie od wieków zastanawiają się nad naturą i sensem cierpienia. Niektórzy z nich widzą w cierpieniu konieczny element ludzkiego doświadczenia, który pomaga w pełni zrozumieć wartość życia.

          Filozofowie egzystencjalni, tacy jak Jean-Paul Sartre czy Friedrich Nietzsche, postrzegają cierpienie jako nieodłączną część ludzkiej egzystencji. Dla Nietzschego cierpienie jest niezbędne do rozwoju i osiągnięcia wyższych celów (Übermensch).

          Stoicy, jak Epiktet czy Marek Aureliusz, uczą, że cierpienie jest częścią życia, które należy zaakceptować i zrozumieć. Stoicyzm promuje ideę, że cierpienie można zminimalizować poprzez zmianę swojego podejścia i postrzegania.

          W chrześcijaństwie cierpienie jest często postrzegane jako próba wiary lub jako sposób na zbliżenie się do Boga. Historia cierpienia Jezusa Chrystusa na krzyżu jest centralnym elementem chrześcijaństwa, symbolizującym ofiarę i odkupienie.

          W buddyzmie cierpienie (dukkha) jest jednym z Czterech Szlachetnych Prawd i podstawowym aspektem ludzkiego życia. Celem praktyki buddyjskiej jest zrozumienie przyczyn cierpienia i dążenie do jego zakończenia poprzez Ośmioraką Ścieżkę.

          W hinduizmie cierpienie jest często postrzegane jako wynik karmy – działania z przeszłych żyć, które wpływają na obecne życie. Praktyki duchowe mają na celu uwolnienie od cyklu narodzin i śmierci (samsara) i osiągnięcie moksz (wyzwolenia).

          Wielu ludzi szuka sensu cierpienia w kontekście religijnym. Większość religii ma swoje własne wyjaśnienia i interpretacje cierpienia.

          Niewątpliwie cierpienie jest czymś złym, ale można je przekształcić w coś pozytywnego. Jak uczy doświadczenie przez cierpienie nabywa się odporność

psychofizyczną. Wytwarza umiejętność minimalizowanie jego skutków i radzenia sobie z bólem, wręcz z eliminacją przyczyn cierpienia, unikania trudnych doświadczeń, ogólnie wzmacnia człowieka, jest bodźcem jego rozwoju.  Promuje działania altruistyczne i empatyczne mające na celu pomoc i wsparcie dla osób cierpiących.

          Sens cierpienia jest złożonym i wieloaspektowym zagadnieniem, które można analizować z różnych perspektyw. Każda z tych perspektyw wnosi coś unikalnego do naszego zrozumienia tego trudnego doświadczenia, pomagając nam lepiej radzić sobie z cierpieniem własnym i innych oraz odnaleźć w nim głębszy sens.