Kwarki  w zapisie niekonwencjonalnym

        Dla nabrania nowego oddechu zmieniam temat na również fascynujący i do końca nierozpoznany – Świat subatomowy. W nim należy szukać odpowiedzi o istotę Wszechświata i zrozumienia mechanizmów stwórczych.

         Kwarki to cząstki elementarne, składniki materii budujące protony, neutrony i inne zwane hadronami. Według dzisiejszego stanu wiedzy kwarki są niepodzielne. W 1964 roku niezależnie Murray Gell i George Zweig wysunęli hipotezę o ich istnieniu. W 1968 roku podczas eksperymentów rozpraszania elektronów na jądrach atomowych potwierdzono ich istnienie (na skutek ich rozproszenia). Okazało się, że protony i neutrony mają wewnętrzną strukturę. Składają się z małych cząstek zwanymi kwarkami. Kwarki na dzień dzisiejszy są tylko cząstkami konceptualnymi, bo nie znaleziono sposobu ich wizualizacji.

          Kwarki podzielono na: górny (u), powabny (c), wysoki (t) , dolny (d), dziwny (s), niski (b)  i ich odpowiedniki antymaterialne (?). Kwarki są cząstkami uwięzionymi i występują w układach złożonych,  nie da się ich oderwać i odizolować od siebie.

          Ich parametry są definiowane niekonwencjonalnie. Dla laików zaskakujący jest ich ładunek elektryczny, który nie jest całością. Dla poprawności konstrukcji logiczno-matematycznej kwarków przydzielono im ładunki ułamkowe:

kwarki u,c,t mają ładunek +2/3,

kwarki d,s,b mają ładunek -1/3,

które z prawdą nie mają nic wspólnego (autor). Są czystym zabiegiem matematycznym, aby dla protonu (2*u+d): +2/3+2/3-1/3 otrzymać ładunek +1, a dla neutronu (u+2*d): 2/3 – 1/3 – 1/3 otrzymać zero.

          W rzeczywistości, naukowe teorie, takie jak model kwarkowy, są wynikiem starannego badania zjawisk i danych eksperymentalnych. Choć wprowadzenie pojęć, takich jak ułamkowy ładunek kwarków, może wydawać się abstrakcyjne, to te pojęcia wynikają z długotrwałych eksperymentów i obserwacji. Ich celem jest stworzenie jak najdokładniejszego opisu rzeczywistości, nawet jeśli wymaga to stosowania zaawansowanych narzędzi matematycznych.

          Nauka często posługuje się pojęciami, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nienaturalne, ale są one niezbędne do precyzyjnego opisu zjawisk. Wprowadzenie takich pojęć, jak kwarki, neutrina czy ciemna materia, wynikają z potrzeby zrozumienia i wyjaśnienia zjawisk, których nie da się opisać przy użyciu wcześniejszych teorii.

          Z drugiej strony, nauka jest dynamiczna i otwarta na nowe odkrycia. Istnieje możliwość, że przyszłe badania doprowadzą do stworzenia nowych teorii, które uproszczą lub zmienią nasze rozumienie kwarków i innych cząstek elementarnych. Jednak obecnie, model kwarkowy jest jednym z najlepiej potwierdzonych modeli w fizyce cząstek elementarnych, a frakcyjne ładunki kwarków są integralną częścią tej teorii.

          Warto docenić, że to, co dziś może wydawać się “sztuczką matematyczną”, może w rzeczywistości być kluczem do głębszego zrozumienia fundamentalnych praw rządzących Wszechświatem.       

Zamazana granica między światem rzeczywistym a fantazją

          Odnoszę wrażenie, że żyjemy w świecie nierzeczywistym. Niejednokrotnie zdroworozsądkowe myślenie zawodzi, na rzecz, że nam się wydaje (ułuda Schopenhauer’a). Stan faktyczny nie zawsze jest taki, jaki dyktuje nam rozum.

          Już w XVII wieku uczeni musieli zmierzyć się z dualistycznym postrzeganiem światła. W końcu teoria korpuskularno-falowa stała się wykładnią wiedzy. Nie oznacza to jednak, że doszli my do prawdy obiektywnej. Wiele osób wciąż zadaje sobie pytanie: jaka jest istota światła? Czy światło jest falą elektromagnetyczną, czy strumieniem fotonów? Fakt, że wynik zależy od metody badania, nie dla wszystkich jest przekonujący i satysfakcjonujący.

          Mechanika kwantowa opisuje elektron jako obiekt, który może znajdować się w dwóch miejscach jednocześnie (wg zasady superpozycji), co wydaje się nieintuicyjne z perspektywy codziennego doświadczenia. Zjawiska kwantowe nie mieszczą się w ramach klasycznego sposobu myślenia, co sprawia, że mogą wydawać się “niepojęte”. Mimo to są one potwierdzone eksperymentalnie i stanowią fundament nowoczesnej fizyki.

          Pojęcia siły, energii są nieuchwytne przez ludzki rozum. Możemy tylko je wykorzystywać, co ludzkość czyni skutecznie.

          Czas połowicznego rozpadu odnosi się do charakterystyki radioaktywnego rozpadu pierwiastków, gdzie po określonym czasie połowa liczby atomów ulega przemianie w inny pierwiastek lub izotop. Proces rozpadu atomów jest przypadkowy i nieprzewidywalny na poziomie pojedynczych atomów, choć statystycznie opisany jest przez prawo rozpadu radioaktywnego. Innymi słowy, nie można wskazać „kolejnego” atomu, który ulegnie rozpadowi.  Można jedynie określić z określonym prawdopodobieństwem, że część atomów ulegnie rozpadowi w określonym czasie.

          Zasady lotów w przestrzeni trójwymiarowej wymagają dodatkowych umiejętności myślenia, które uwzględniają siły przyciągania grawitacyjnego, siły odśrodkowe itp.

          Badania przestrzeni subatomowej wymagają specjalnych narzędzi pomocniczych (modele konceptualne), w tym pojęć matematycznych.

           Do dnia dzisiejszego nie wytłumacono zasady oddziaływania sił w polach grawitacyjnych i elektrostatycznych. Informacja o istnieniu innych obiektów w polach grawitacyjnych i elektrostatycznych jest przekazywana poprzez same pola, ale sposób dokładnego mechanizmu tego oddziaływania, zwłaszcza w kontekście kwantowej natury sił, wciąż jest przedmiotem intensywnych badań.

          Ładunek elektryczny do dzisiaj jest tworem zagadkowym, mimo że jego podstawowe właściwości są dobrze znane i opisane przez prawa fizyki, takie jak prawo Coulomba czy równania Maxwella. Na poziomie fundamentalnym, pytania dotyczące natury ładunku wciąż pozostają otwarte.

          Sama istota wiecznego Stwórcy, Boga, wymyka się racjonalnemu oglądowi. Ostatnio na forum napisano: “Pan Bóg mógł wybaczyć ludziom ich bunt, a nie wysyłać swojego Syna na potworną, niczym nie zawinioną mękę” (JR). Nie dziwię się tej rozterce. Sprawy Boże są owiane tajemnicą. Aby je zrozumieć, trzeba uruchomić myślenie na wyższym poziomie. Nie każdy ma dar wczuwania się w boskie rozumowanie i boską logikę.

         Do dziś nie poznano fenomenu życia – ożywienia materii. W jaki sposób materia nieożywiona ożyła?

         W rzeczywistości, w której przyszło nam żyć, funkcjonują proste zasady logiki, takie jak sylogizm Arystotelesa (wnioskowanie z dwóch przesłanek): jeśli każdy M jest P oraz każdy P jest S, to każdy M jest S. Jednak to za mało, aby ogarnąć rozumem Wszechświat i wszystkie jego tajemnice.

          Działalność człowieka wprowadza nas w rzeczywistość, która jeszcze niedawno była domeną wyobraźni i marzeń. Osiągnięcia takie jak loty kosmiczne, podróż na Księżyc czy rozbicie atomu są spektakularnymi przykładami, jak technologia i nauka przekraczają granice tego, co kiedyś wydawało się niemożliwe. Wraz z rozwojem nowych technologii, człowiek zdobył umiejętność tworzenia wirtualnych światów, które często mogą nas zmylić – rzeczywistość wirtualna, manipulacje obrazami czy deepfake (technika obróbki obrazu, polegająca na łączeniu obrazów twarzy) to tylko niektóre przykłady. Żyjemy w epoce, w której granica między światem rzeczywistym a fantazją staje się coraz bardziej zamazana.

          Pojęcie “bajkowości” w tym kontekście oznacza, że to, co wcześniej było tylko wytworem literatury fantastycznej, staje się częścią codzienności. Jednak z tymi możliwościami wiąże się pewne niebezpieczeństwo – wirtualna rzeczywistość i media mogą nie tylko fascynować, ale także manipulować umysłami, szczególnie gdy trudno odróżnić fikcję od rzeczywistości. Świat pełen technologii  (w tym AI) i mediów, które mogą być użyte do kreowania alternatywnych wizji rzeczywistości, staje się z jednej strony magiczny, a z drugiej może być źródłem dezorientacji i niepewności.

          Człowiek stworzył narzędzia, które zmieniają nasze postrzeganie rzeczywistości, przekształcając nasze życie w coś, co kiedyś było wyłącznie domeną marzycieli i dzieci, ale teraz budzi zarówno zachwyt jak i refleksję nad konsekwencjami tych zmian.

          Na szczęście istnieją osoby obdarzone wyższą inteligencją, która pozwala na iluminację i odczuwanie świata nadprzyrodzonego (mistyka). Dzięki ich przekazom ludzkość może sięgać tam, gdzie wydaje się to nieosiągalne.

          Niewiedza powoduje, że odpowiedzi szuka się w zdarzeniach cudownych i nadprzyrodzonych. Prawdy szuka się również w ludzkim wnętrzu. Może tam zostały one zapisane przez Stwórcę, a w odczytaniu ich  pomaga wiara?

          Świat jest tak pokręcony, tajemniczy i zbałamucony, że wszystko staje się możliwe, ponieważ tradycyjne granice i reguły ulegają rozmyciu.

Komentarz do Ewangelia Mateusza

          Zakończyłem na forum egzegezę (komentarz) Ewangelii Mateusza, jednego z Apostołów Jezusa. Pomimo wielu zastrzeżeń, Ewangelia Mateusza jest przekazem i obrazem teologicznej wiary chrześcijańskiej. W konfrontacji z innymi ewangeliami można uzyskać pełniejszy obraz doktryny chrześcijańskiej. Najważniejszym przesłaniem jest przekaz o Zmartwychwstaniu. Jezus jest przykładem tego, jaki los czeka każdego człowieka. Bez tej nowiny istnienie ludzkie nie miałoby żadnego znaczenia ani sensu. Tylko patrząc z zewnątrz, można ocenić akt stwórczy powołania Wszechświata do istnienia i stworzenia istot rozumnych, które mogą ocenić to niezwykłe wydarzenie. Mateusz był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń i osobiście poznał Jezusa. Według niektórych autorów poniósł śmierć męczeńską w Etiopii, według innych został ścięty w Persji (ok. 60 roku). Ważne jest to, że do końca pozostał wierny nauce Jezusa. Pisząc swoją Ewangelię, autoryzował Jezusa i Jego przesłanie. Łącząc opis Mateusza z szeroką wiedzą przyrodniczą i posługując się logiką, nauka chrześcijańska nabiera sensu. Można nie zgadzać się z wieloma przesłankami (z którymi polemizowałem na forum), ale niektórzy wierni poddają się Objawionej Prawdzie i urokowi niezwykłej koncepcji Syna Bożego w Trójcy Świętej. Dla mnie ta koncepcja jest tak niezwykła, obarczona nieokreślonością, nieskończonością i niezwykłością, że trudno mi uwierzyć, aby chrześcijaństwo wywodziło się z ludzkiej inteligencji. Nawet pomijając cudowne, niewiarygodne zdarzenia (takie jak dziewictwo Maryi i inne), sama esencja doktryny chrześcijańskiej jest godna podziwu. Skutkuje ona wiarą, która jest podstawowym imperatywem chrześcijaństwa. Jako geofizyk, mający racjonalne podejście do rzeczywistości, uległem przesłaniu mistycznemu. Dodając do wiedzy i wiary własne przeżycia duchowe, z przekonaniem stwierdzam, że jestem wierzącym chrześcijaninem, choć potrafię krytycznie oceniać instytucję, która przechowuje ten depozyt.

          Ugruntowana wiara, oparta na lekturze Biblii, pozwala mi stwierdzić, że najważniejszym przesłaniem Boga jest powszechne dobro, które nie tylko stanowi siłę stwórczą, ale także kształtuje relacje istot rozumnych – zarówno między sobą, jak i z całym stworzeniem.

          Dziękuję wszystkim za lajki i komentarze. Były one dla mnie znakiem Waszych zainteresowań. Zabrakło mi jednak merytorycznej polemiki, która z pewnością byłaby dla mnie twórcza.

Ewangelia Mateusza c.d. 52

         Można przypuszczać, że relacja narodu żydowskiego z Bogiem została osłabiona. Ich historia jest tego najlepszym dowodem. Czy Bóg odwróci się od swego Kościoła? Nie sądzę, ale nim porządnie wstrząśnie. Jestem tego pewien. Nadzieja w nas, wiernych Kościoła i w wiernych Bogu. Zróbmy wszystko, aby przeprosić naszego Boga za ludzkie przewinienia. Weźmy na siebie trudy odnowy. Ratujmy nasz Kościół. Pomóżmy Duchowi Świętemu w realizacji Jego posługi. Okażmy sobie życzliwość i miłość. Oddajmy Bogu to, co Boskie. Sami pokażmy, że potrafimy kierować państwem po świecku. Bóg dał nam odpowiednie plenipotencje. Odrzućmy wszelkie fałszywe, infantylne pobożności. Musimy wreszcie dorosnąć. Mamy od kogo czerpać przykłady i nauki. Jezus Chrystus jest naszą ostatnią nadzieją.

          Ewangeliści opisali zmartwychwstanie Jezusa według ówczesnego rozumienia. Każdy jak potrafił najlepiej. Pod tym względem Nowy Testament jest bardzo uczciwy i rzetelny. Opisy zmartwychwstania są różne i one świadczą, że nie było w tym temacie manipulacji teologicznych. Różnią się, bo dzieło zmartwychwstania było różnie odczytywane.  Do dnia dzisiejszego można usłyszeć wiele teorii na ten temat. Kościół, choć wypracował rzetelną teologię, nie potrafi jej rzetelnie, jasno przekazać wiernym. Stąd  można usłyszeć różne wersje, legendy i niesłychane hipotezy.

          Ponieważ przedmiotem wykładu jest Ewangelia Mateusza jestem zobowiązany jej poświęcić uwagę, choć przyznam, że najlepiej byłoby ten temat omawiać łącznie z innymi ewangeliami.

          Opis Mateusza, że zatrzęsła się Ziemia, anioł Pański zstąpił z nieba i odsunął kamień, i że strażnicy stali się umarli ze strachu, jest narzędziem literackim, mającym na celu stworzyć atmosferę napięcia. Fakt faktem, że Maria Magdalena i druga Maria zobaczyły otwarty grób Jezusa. Mateusz przekazuje, że panie otrzymały informację od anioła. Informacja ta nie może pochodzić od Boga, bo nie jest do końca prawdziwa. Jak pisze ewangelista: “A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: «Powstał z martwych»(Mt 28,7).  Dziś wiadomo, że czym innym jest powstanie z martwych, a czym innym jest zmartwychwstanie. Mateusz należał do tych (większości), którzy zmartwychpowstanie mylili ze zmartwychwstaniem. Pomimo błędu, próbuje przekazywać dalsze zdarzenia trzymając się faktów niż własnych koncepcji. Jak pisze, Jezus stanął przed kobietami (por. Mt 28,9). Niby skąd? To pierwszy sygnał, że Jezus prezentuje dziwną i własną zdolność. Może się pojawiać i znikać w dowolnym czasie i miejscu. Ten fakt świadczy, że nie jest już dawną ludzką istotą. Gdy inni Go zobaczyli, dalej wątpili, że to ich dawny Nauczyciel. Rozwiązanie zagadki leży w tym, że Jezus pojawiał się neurotycznie, to znaczy wewnątrz umysłu, nie na skutek zmysłów, a bodźców działających na strefę duchową. Można użyć sformułowania, że był widziany oczyma duszy i serca. Jego widzenie neurotyczne mogło dotyczyć wielu i każdy mógł trochę inaczej odbierać Jezusa, według własnych predyspozycji.

          Mateusz kończy swoją Ewangelię w najciekawszym momencie historii Jezusa. Jezus Zmartwychwstał. To niezwykłe wydarzenie. Wypadałoby pisać o Nim jak najwięcej. Mateusz zamilkł, bo to zdarzenie wymagało ogromnej przebudowy dotychczasowych pojęć i teologii. Mimo, że o tym wydarzeniu (antycypacja) pisano już setki lat wcześniej, to teraz to się stało. Jezus, który był blisko i był namacalny, teraz przysłonięty został parawanem wiary. Do tego trzeba innego, nowego spojrzenia.

          Na koniec Mateusz przekazuje już lakoniczne informacje. One to bardziej służą do organizacji nowej społeczności chrześcijańskiej. Znakiem spinającym chrześcijan będzie chrzest.

          Trudno zakończyć egzegezę pierwszej ewangelii nie wyjaśniając to, co było dla Mateusza jeszcze nie do końca osiągalne.

          Trzeba zdać sobie sprawę, że Jezus posiadał wszelkie dane ku temu, aby realizować Boży zamysł. Tak jak każdy człowiek był istotą cielesną, ale i duchową. Strukturalnie niczym nie różnił się od innych ludzi. To ważne, bo Jego osiągnięcia mogą być przekierowane na każdego człowieka. To, co osiągnął Jezus, stało się możliwe dla każdego człowieka.

           Bóg wyróżnił Jezusa na krzyżu, przekazując Mu swoje plenipotencje i moc. We wspólnym Akcie działającym będą mogli dalej działać na rzecz świata. Każdy indywidualnie, ale w tym samym duchu i woli. Mamy ontologicznie dwie Istoty, ale nie dwóch Bogów. Dlaczego? Złączeni tym samym stanem Dobra Najwyższego, stanem Prawdy, tą samą naturą nie mogą działać przeciwstawnie. Pojęcie Boga obejmuje to wszystko, co powiedziałem, a więc modlimy się do tej Jedności. Ponieważ Kościół zaakceptował w tej Jedności jeszcze Ducha Świętego można powiedzieć, że nasza wiara to kult Boga Jedynego w obrazie Trójcy Świętej (w jednym Akcie działającym).

          Idea Boga wyłoniła się również z rozważań filozoficznych. Dla wierzących Bóg stał się Podmiotem wiary i kultu. Dla niewierzących idea Boga może być koncepcją spinającą, umożliwiającą poukładanie sobie w logiczny sposób cegiełek wszechświata. Czy można zakochać się w Idei?

Koniec egzegezy Ewangelii wg św. Mateusza.

Ewangelia Mateusza c.d. 51

          Mateusz próbuje opisać ostatnie chwile Jezusa. Maluje obraz pełen znaków: “mrok ogarnął całą ziemię” (Mt 27,45); “zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać” (Mt 27,52). Zastosował on zabieg literacki zwany antycypacją: “Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało”. “I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do miasta Świętego i ukazali się wielu” (Mt 27,52–53). Antycypację należy odczytywać jako zwiastun późniejszych wydarzeń, jakie będą miały miejsce przy końcu Świata.

          Po śmierci Jezusa, uczeń Józef z Arymatei udał się do Piłata i poprosił o Jego ciało. Jezus zostaje pochowany w ogrodzie w nowym grobie, “w którym jeszcze nie złożono nikogo” (J 19,41). Przed grobem stanęła straż rzymska. Obawiano się spełnienia się przepowiedni zmartwychwstania.  Grób został więc opieczętowany.

          Trzeba wyraźnie zdać sobie sprawę, że los ciała Jezusa nie jest znany do dnia dzisiejszego. Teorii jest wiele. Ważne jednak jest to, że Jezus nie zmartwychpowstał (nie wstał z grobu), ale zmartwychwstał, to znaczy ukazał się jako Istota dalej żyjąca. Śmierć była jedynie momentem przechodzenia z życia cielesnego do życia czysto duchowego. Dusza oderwała się od ciała. Umarło ciało fizyczne. Dusza została nietknięta. Jezus nie był widziany fizycznie, ale oczyma duszy (neurotycznie). Aby zobaczyć Jezusa trzeba było mieć w sobie wiarę (można spotkać się ze stwierdzeniem, że zmartwychwstania nie powinno się rozumieć w sensie czysto duchowym). 

          Kościół sugeruje, że Jezus objawił się w ciele chwalebnym. Powołuje się na werset, w którym Jezus kazał podać sobie chleb i rybę, po czym jadł w obecności uczniów. Przez drzwi jednak przechodził jako istota duchowa. Ciało chwalebne musi więc mieć niezwykłe właściwości. Na nim zachowały się ślady męki (być może fotograficzne przeniesienie śladów z ciała ludzkiego). Wydaje się, że opisy te powstały na użytek przekonania wiernych o zmartwychwstaniu Jezusa.

         Osoby nieżyczliwe mogą podważać zmartwychwstanie Jezusa. Mogą też mieć pretensje do filozoteizmu, że w tym temacie sam sobie zaprzecza. Trudno tu operować rozumem, kiedy wiele faktów wydaje się iluzorycznych, cudownych, bazujących na wierze. Czy rozum nie powinien w tym momencie poddać się. Czy to nie świadczy przeciwko zmartwychwstaniu?

          Proszę zauważyć, że wraz ze zmartwychwstaniem pojawiły się zdarzenia cudowne, ale nie dotyczyły one materii, ale świata duchowego. Bóg nie musiał więc łamać żadnych ze swoich praw. Przeciwnie, ukazał tajemnicę ludzkiej, przyszłej egzystencji. Zmartwychwstanie czeka każdego człowieka. W tym nadzieja na życie wieczne.

          Z perspektywy zmartwychwstania wyłania się koncepcja Bożego powołania i roli Jezusa. On spełnia wiele zamysłów Boga. Przede wszystkim pokazuje kim jest człowiek, na co go stać i kim może być. Jezus odkupił grzechy swoją Ofiarą. Przez stałą posługę, na każdej Mszy, odkupuje winy tych, którzy tego pragną. Wzmocnił relację między Bogiem a człowiekiem. Przybliżył ludziom Stwórcę.

          Tylko ślepi nie zauważają, że w świecie coś się wydarzyło. Coś, od czego nie ma powrotu. Proszę jednak spojrzeć na owoce tego wydarzenia. Moja ocena jest smutna. Narzekanie zostawiam na inny czas. Boję się jednak, że Bóg może nie dać ludziom nowej szansy. Wszystkie przepowiednie alegoryczne zmierzają do nowych wydarzeń. “Będzie płacz i zgrzytanie zębów”. To, czego jesteśmy świadkami wstrząsa niebo. Miłość braterska wygasa. Bóg jest odsuwany z ludzkiego życia. “Panie, dokąd zmierzamy” (por. J 13,36).

          Niejedna osoba zadaje sobie pytanie, dlaczego Jezus nie zadbał o większą wiarygodność swojego posłannictwa. Prawdopodobnie na to nałożyły się dwie sprawy. Zamysł Boga był taki, że od początku chciał, aby Jego sprawy były przedmiotem wiary, a nie wiedzy. Za tym przemawia cała koncepcja egzystencjalna człowieka. Wiara wymusza działania woli, uruchamia wnętrze człowieka. Wiedza o Bogu stawia Go w pozycji władcy. Bóg pragnął tego uniknąć. Ciągłe szukanie Boga aktywizuje do działań duchowych. Jezus poszedł w ślady Ojca. Nie pozostawił po sobie żadnych pism ani innych artefaktów. Drugie wyjaśnienie dotyczy samego ludzkiego opisu religii. Być może, że przez brak wiedzy jest taki, jaki jest, jednak natchnieni Duchem Świętym ewangeliści, ojcowie Kościoła, apologeci i inni teolodzy, pisarze stworzyli obraz religijny, który wpisał się w zamysł Boga. Może faktycznie to, co jest, od samego Boga pochodzi. Jeżeli tak, to Bóg z pewnością przygotował nową alternatywę wiary. Dziś stary sposób pojmowania wiary wyczerpał się. Trudno uwierzyć, że Bóg akceptuje historię Kościoła. To wielkie rozczarowanie. Czy Bóg nie wiedział do czego zdolny jest człowiek? Czy przewidział grzech pierworodny i dalsze grzechy? Czy przypuszczał, że Kościół Jego Syna stanie się miejscem niesamowitych zbrodni i czynów nieetycznych? Można wysunąć tezę, że Bóg w części rozczarował się istotą ludzką (świadczą o tym przesłania świętych). Homo homini lupus (Człowiek człowiekowi wilkiem). Jest napisane, jak Bóg odpowiedział Abrahamowi:  “bo teraz wiem, że boisz się Boga” (Rdz 22,2). Czy faktycznie wcześniej o tym nie wiedział? Czy Bóg dając wolność człowiekowi pozbawił się wiedzy?  Prawdopodobnie mało jeszcze wiemy o Bogu. Ciągle więc trzeba Go poszukiwać i odczytywać Jego zamysły.

Ewangelia Mateusza c.d. 50

          Jezus został pojmany. Uczniowie rozproszyli się. To niepodobne. Ich Mistrz, który zdziałał tyle cudów, nie potrafi sam siebie obronić? Trudno poukładać sobie to wszystko. Czy uczniowie nie zostali oszukani? Nie, to niemożliwe. On był dla nich tak wiarygodny. Najwyższa Rada chce Jezusa oskarżyć i skazać. Lepiej poświęcić jednego, niż stracić religię ojców. Arcykapłani i uczeni w pismach wzajemnie się rozgrzeszają, tłumaczą i oczyszczają. Przyszło im dokonać wyboru niezgodnego z ich nauką. Oni są tego świadomi. Bóg jest ich świadkiem, że chcą dobrze uczynić. Kapłani pytają Jezusa: “Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?” (Mt 26,63). Teraz Jezus przyznaje już otwarcie: “Tak, Ja Nim jestem” (Mt 26,64). Kontynuuje jednak warunkując: “Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego…” (Mt 26,64). Nie bardzo chce zrezygnować z własnej tożsamości człowieka żywego. Przyznanie się jednak do prorokowanego Mesjasza daje mu glejt do wybranej Ofiary. Tak też się dzieje. Pada wyrok: “Winien jest śmierci” (Mt 26,66). Apostoł Piotr jest zdruzgotany. Jego Mistrz sam zmierza ku śmierci, nie broni się, nie walczy o życie. Znikąd pomocy. Piotr czuje się wręcz zdradzony przez swego Nauczyciela. Poddaje się w swojej rozpaczy i trzykrotnie się Go zapiera: “Nie znam tego człowieka” (Mt 26,72). Kogut piejący przypomina mu słowa Jezusa: “Zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz” (Mt 26,75). Wybucha płaczem. Dramat i rozpacz.         

          Jezus został skazany i przekazany w ręce namiestnika rzymskiego Poncjusza Piłata. Ewangelista Mateusz był świadkiem wydarzeń. Znał też proroctwo (aluzje) Jeremiasza: “Idź i kup flakon gliniany” (Jr 18,2n). “Wzieli trzydzieści srebników, zapłatę za Tego, którego oszacowali synowie Izraela. I dali je za Pole Garncarza, jak mi Pan rozkazał” (Mt 27,9−10; por. Jr 18,2n; 19,1−11; 32,6−15) Według swojego oglądu i koncepcji literackiej przedstawił ostatnie chwile Judasza (Mt 27,3–10).

         Atmosfera dramatu, niesprawiedliwości udzieliła się również Judaszowi. On także oczekiwał czegoś innego. Marzył, być może, o dobrym stanowisku ministerialnym. On również zawiódł się na Jezusie. Gdzie obiecany tryumf, gdzie król, gdzie obiecana wolność narodu żydowskiego?  Judasz był przekonany, że niewinny Jezus poradzi sobie z rzymskimi żołnierzami. Nie z takich tarapatów przecież wychodził. Znikał, jak chciano Go ubiczować, lub wyrzucić z miasta. Tak, zdradził Jezusa, ale myślał, że to przyspieszy Jego tryumf. Teraz wszystko wzięło w łeb. Jezus jest skazany. Nic nie wskazuje na to, że się obroni. Myślał, – «Boże, do czego ja się przyłożyłem». Judasz opamiętał się i wyznał: “Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną” (Mt 27,4). W oczach Boga był już pokutnikiem. Wyznanie grzechu i żal za swój uczynek (grzech) dawał mu szanse na zbawienie. Zwrócił 30 srebników i w rozpaczy swej  powiesił się. Judasz nie wiedział, że Bóg może mu wybaczyć zdradę oraz że Miłość Boga jest większa od najgorszego ludzkiego grzechu.

          Przyznanie się Jezusa do godności króla powoduje zarazem Jego zamilknięcie. Jezus nie odpowiada Piłatowi na żadne pytanie.  Piłat nabiera szacunku do Jezusa. Dostrzega w Nim niezwykłą osobowość. Niewiele rozumie, ale czuje, że chodzi tu o zawiść i żydowskie spory polityczno-religijne. Nie widzi w Nim winy. Pragnie dać Mu szansę, przywołując stary zwyczaj uwalniania więźnia z okazji Paschy. Lud jednak wybiera Barabasza. Piłat jest bezradny. W końcu to nie jego rzecz. Uwalnia Barabasza, a Jezusa wydaje na ukrzyżowanie.

          Wydanie wyroku skazującego uruchamia drugi akt męki Jezusa. Staje się On pośmiewiskiem wielu. Czy istnieją gorsze przykrości jak kpiny, szykany i naigrywanie się? Przed Piłatem stał Król – żołnierze zrobili z Niego pośmiewisko. Piłat uszanował godność Jezusa – żołnierze naigrywali się z Niego. Męka Jezusa potęguje się. Teraz wszystko, co się dzieje z Nim i wokół Niego staje się nadludzkim dramatem. Droga krzyżowa pełna udręki i dramatycznych wydarzeń. Mateusz oszczędza czytelników i nie podaje jej szczegółów. Zrobili to inni ewangeliści. Jezus został powieszony na palu, jak najgorszy złoczyńca i łajdak. Nawet po śmierci  wielu Go przeklinało.

          W historii Starego Testamentu wiele jest opisów nadzwyczajnych ingerencji Boga-Ojca, gdy był proszony o świadectwo przez proroków (Abraham, Eliasz,…), czy innych nazirejczyków. Teraz Żydzi widzą, że Bóg-Ojciec nie pomógł domniemanemu swojemu Synowi. Czy to nie jest najlepszy dowód, że Jezus był fałszywym mesjaszem, prorokiem i Synem Bożym? Tak wielu sądziło, ale krótko. Niepokoiła, ale i intrygowała ich zapowiedź Jezusa o swoim zmartwychwstaniu.

          Sama śmierć Jezusa była monodramem o najwyższej ekspresji. Jezus, niesamowicie samotny i opuszczony, zwraca się do Ojca swojego słowami: “Eloi, Eloi lema sabachthani (Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił, Mt 27,46). Są to słowa psalmu, które nadają chwili uroczystą rangę. Scena i słowa te ukazują misterium (tajemnicę) powołania Syna Człowieczego do Chwały Ojca. Można ją odczytać przewrotnie (przez negację): Boże, Tyś mnie nie opuścił.  Dlaczego Kościół nie świętuje szczególnie tego wzniosłego wydarzenia?! No cóż, za wcześnie ogłoszono Jezusa Królem – przy urodzeniu (Bóg się rodzi, moc truchleje – kolęda). Prawda jest inna. Jezus stał się pełnym Aktem działającym, inaczej mówiąc – Bogiem, dopiero na krzyżu.

Ewangelia Mateusza c.d. 49

           Można postawić wiele pytań. Czy Jezus wybierając Judasza wiedział o jego przyszłej zdradzie? Trudno powiedzieć. Dlaczego ujawnił zdradę publicznie? Co chciał przez to osiągnąć? Może chciał przekazać świadomość dalszego swojego losu. Na krzyż szedł nieprzypadkowo. Nikt i nic nie mogło Go zaskoczyć. Jezus potępia czyn Judasza: “Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził” (Mt 26,24). Zdrada Judasza będzie zapamiętana przez pokolenia na wieki. Wymiar grzechu zdrady jest przeogromny. Słowem można stworzyć Świat i słowem można zabić. To wymaga refleksji. Wszyscy ewangeliści zwrócili uwagę na pocałunek Judasza. Ogromna symbolika grzechu (judaszowski pocałunek). Natomiast sformułowania: “Wstańcie, chodźcie” (Mt 26,46) stało się hasłem nowej podróży do Odkupienia. Słowa te korespondują ze słowami: “Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mt 26,41).

          Jezus wypowiada znamienne słowa: “Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów?” (Mt 26,53). Moment zbyt poważny, aby bazować na postaciach konceptualnych. Karty rozdaje Jezus. Staje sam na sam z wyzwaniem, jak Dawid przed Goliatem. Wokoło nie ma nikogo. W dalszej odległości są tylko obserwatorzy. To, co ma się stać jest niepojęte i niezwyczajne. Nadchodzi historyczna chwila. Ona to zmieni postać tego Świata. Olbrzymi funkcjonał dobra jaki wygeneruje się na krzyżu sparaliżuje nagromadzone zło u tych, którzy tego pragną. Człowiek otrzyma stałą Opatrzność (Ducha Świętego), która będzie podpowiadać jak żyć i jak zmierzać do zbawienia. Bóg-Ojciec poprzez Syna będzie bliżej każdego człowieka. Trzeba jednak pamiętać, że bez osobistego zaangażowania wiary, nadziei i miłości wszystkie napisane tu słowa będą nieskuteczne.

          Ktoś może jednak zapytać: «Skąd to larum?» Dlaczego ta chwila właśnie teraz ma nadejść? Co się takiego stało? Odpowiedzią są słowa i czyny Jezusa (patrz ewangelie). Prawdziwa wiara w Boga zastąpiona została religią judaistyczną, ozdobioną po ludzku. Coraz mniej było w niej prawdy o Bogu. W «usta» Boga wprowadzano własne koncepcje na życie. Posługiwano się Bogiem do spraw przetargowych. Bóg stał się czymś w rodzaju monety, fasadą własnych budowli i własnego oglądu świata. Pieniądz odgrywał ważną rolę. Ofiary świątynne nie spełniały swojej roli.

          Kto uważnie obserwuje świat i dzieje historyczne zauważa, że świat zatoczył wielkie koło. Dzisiaj podobnie Bóg zostaje zastąpiony doktryną opracowaną według potrzeb ludzkich. W religii chrześcijańskiej coraz mniej jest Boga. Królują za to istoty konceptualne (anioły, szatan). Ważną rangę przypisuje się instytucji i władzy kościelnej, egzorcystom,  fałszywym objawieniom, infantylnej literaturze, fałszywej pobożności. Wiara jest wybiórcza, dziecinna, oparta na legendach, zdogmatyzowana. Ponownie liczy się kasa, majątek. Natura zastępowana jest eksperymentami naukowymi (in vitro, zmiany genetyczne, chirurgie plastyczne, doznania symulowane sztucznie). Na porządku dziennym są aborcje z powodów niezasadnych, wątpliwe eutanazje. Dość znacząca jest religijność w sensie rytualistycznym. W postaciach biskupich niewiele zostało z postaci apostołów czy Jezusa Chrystusa. Kapłani zachowują się niegodnie. Powstaje ogromna ilość sekt o totalitarnym charakterze.

          Skutki tego wszystkiego mogą być fatalne i przykre, zwłaszcza, że Jezus już nas nie ochroni, lecz przyjdzie „rozliczyć” (to nie straszenie, lecz przestroga).

Ewangelia Mateusza c.d. 48

            Średniowieczne, tradycyjne pojęcie trans-substancjacji (przeistoczenie) opłatka ogłoszona została przez papieża Innocentego III w roku 1215. Transsubstancja chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa należy sprowadzić jedynie do historii tradycji Kościoła: “Pouczony o tym i pełen niezachwianej wiary, że to, co się zdaje być chlebem, nie jest chlebem, chociaż takie wrażenie daje smak, lecz ciałem Chrystusa, a co się zdaje być winem, nie jest winem, choć się tak smakowi wydaje, ale krwią Chrystusa umocnij serce twoje, pożywając ten chleb jako duchowy i rozwesel oblicze twej duszy” (katecheza  Cyryla Jerozolimskiego 315–386).

          Warto przypomnieć słowa mnicha z Corbie, Ratramnusa (zm. 868): “Chrystus jest przyjmowany jak rzeczywiście obecny w sakramencie, ale przyjmowany w sensie duchowym, a nie jako rzeczywistość fizykalna”. Jego osoba uległa z czasem zapomnieniu, a pisma zostały przypisane Janowi Szkotowi Eriugenie i potępione na synodzie w Vercelli w 1050 r.

          Eucharystia to ciągła ofiara Jezusa. Jezus bez przerwy zbawia ludzi, tzn. dostarcza aktu miłości, który starcza na zbliżanie się nieczystych dusz do Boga (w modelu konceptualnym ofiara Eucharystyczna Jezusa powoduje, że dusza zbliża się po promieniu do Boga, czuje Jego coraz większe „ciepło” – żar miłości i przez to staje się bardziej szczęśliwa.

           Po wieczerzy Jezus z trzema uczniami udaje się do ogrodu Getsemani. Uczniowie szukają odpoczynku. Zła nowina o zdradzie Judasza rozmywa się w wieczornej ciszy. Została refleksja – jak on mógł? 

            Jezus jest przygnębiony. Dzieli się z uczniami smutną refleksją: “Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy” (Mt 26,31). Powołuje się na mądrość życiową: “Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada” (tamże). Jednocześnie ogłasza: “Lecz gdy powstanę” (Mt 26,32). Tymi słowami Jezus ujawnia, że o wszystkim wie i jest świadomy scenariusza, jaki Go czeka. Piotr protestuje: “Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię” (Mt 26,33). O ironio losu. Jak łatwo głosić wzniosłe słowa, a jak trudno je wykonać! Jezus sprowadza Piotra na ziemię, mówiąc: “Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz” (Mt 26,34). Piotr jest pewny swego. Niepodobne, aby on wyparł się Jezusa, Nauczyciela i bliskiego swojego Przyjaciela.                 

          Jezus prosi uczniów o czuwanie z Nim. Jest smutny. Potrzebuje wsparcia, pociechy, bliskości przyjaciół. “Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22,44). Pot z krwi jest znanym przypadkiem zachodzącym w chwili ogromnego stresu. Krwawy pot świadczy o bólu i cierpieniu duchowym. Jezus jest nieprawdopodobnie ludzki w swoim cierpieniu. Sam siebie ogołaca z wielkości herosa, wielkiego bohatera. Niestety, uczniowie, choć słyszeli o zdradzie i męce, zmęczeni wydarzeniami dnia szybko zasnęli. Jezus pozostaje sam.  Modli się do Ojca słowami: “Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mt 26,39). W słowach tych jest nuta żalu. Przecież, to Ty chciałeś, abym wziął na siebie ten niebotyczny ciężar. Z trwogi pomija, że z własnej i nieprzymuszonej woli podjął to wyzwanie.  Dręczony trwogą męki i śmierci, zdaje się na wolę Ojca. Wie, co Go czeka. Ukazane cierpienie, potwierdza całe człowieczeństwo Jezusa. Jezus, mimo że będzie obdarzony chwałą Ojca, umrze jak człowiek, bez taryfy ulgowej.

          Po kolejnych perykopach Mateusz wraca do wątku Judasza. Opis nie ma charakteru ciągłości, ale jest jakby z innego opowiadania. Judasz wita się z Jezusem, całuje Go w towarzystwie oprawców (zgraja z mieczami i kijami). Co robią uczniowie? Początkowo nic. Są zaskoczeni. Dopiero teraz zrozumieli na czym polega zdrada Judasza. Do tej pory sądzili, że Jezus mówi o zdradzie w sensie niedotrzymania wierności duchowej, a teraz okazało się, że chodzi tu o zdradę fizyczną!  Piotr podrywa się i w obronie Jezusa kaleczy  sługę najwyższego kapłana (obcina mu prawe ucho).

          Dalsza część opowiadania ma już charakter teologiczny i dydaktyczny. Mateusz popisuje się znajomością Starego Przymierza i parafrazuje słowa faraona P–atu-Baste: “Kto ostrzy miecz, w tego szyi on utknie, wkładając w usta Jezusa sentencję: Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26,52). Mateusz akcentuje, że spełniają się proroctwa starotestamentalne.

Ewangelia Mateusza c.d. 47

          Podczas ostatniej wieczerzy Jezus oznajmia publicznie:  “Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi” (Mt 26,21). Tym samym przygotowuje apostołów do dalszych wydarzeń. Uczniowie są tym zasmuceni, a więc dotarła do nich ta wiadomość. Jezus wskazuje: “Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi” (Mt 26,23) i po chwili mówi do Judasza: “Tak jest, ty” (Mt 26,25) . Niepodobna, aby inni uczniowie tego nie słyszeli. Judasz prawdopodobnie szybko oddalił się z wieczerzy. Pomiędzy sobą apostołowie zapewne komentowali nowinę. Być może byli oburzeni.

          Jezus ustanawia pamiątkę eucharystyczną: “wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt 26,26–28; por. Mk 14,22–25); to czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19; por. 1 Kor 11,25). Być może Łukasz był uczniem Pawła. Podana informacja pochodzi z tego samego źródła. Opis Pawłowy z  Pierwszego Listu do Koryntian, napisanego w Efezie ok. 56 roku, jest najstarszy. Opis Ewangelii Marka powstał ok. ośmiu lat później.

          Ważne są słowa modlitwy błogosławieństwa i dziękczynienia, które uświęcają zwykłą materię do sakramentalnego znaku zmartwychwstałego ciała Chrystusa i Nowego Przymierza. Eucharystia, jak i Wino, są więc świętymi znakami. Znaki świadczą o czymś, natomiast nie są tym de facto. Ważne jest co ze sobą niosą, o czym świadczą, niż ich materialna substancja.           “Kościół katolicki wskazuje realną obecność Ciała i Krwi Pańskiej w sakramencie (czyli w znaku) chleba i wina.  Uwaga «w znaku» wyjaśnia istotę zjawiska. Unika się też pewnej powszechnej magiczności sakramentu” (J. Ratzinger).

          Opłatek (komunia) jest znakiem Ciała Zmartwychwstałego w sensie mistycznym, który stał się “duchem ożywiającym”   (1 Kor 15,45). Traktowanie komunii (substancji opłatka) jako realnego Ciała Chrystusa jest niezrozumieniem pojęcia sakramentu, który jest znakiem (nałożoną treścią na widoczną substancję sakramentu). Substancja jest tylko nośnikiem treści sakramentu. Nie ona stanowi sacrum, lecz jej treść.

          Cuda eucharystyczne potwierdzają w eucharystii znaki, a nie rzeczywistość prawdziwego ciała czy krwi Jezusa Chrystusa. Jeżeli badana krew z cudów eucharystycznych wykazuje grupę AB krwi Jezusa, to należy odbierać wyniki badań jako «cud znaku», a nie rzeczywistej krwi Jezusa.       

           Kościół katolicki nadaje Eucharystii wartość mistyczną, i słusznie. Kościół protestancki jedynie jako pamiątkę pożegnalnej wieczerzy: “to czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19; por. 1 Kor 11,25). Protestanci widzą w Eucharystii jedynie ucztę braterską.

          Uczta eucharystyczna jest czymś innym niż zwykła wieczerza (agapé): “wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12,13). Ofiara mszy nie jest rozumiana przez Magisterium Kościoła jako osobna, odrębna od ofiary Chrystusa dokonanej raz na ołtarzu krzyża, lecz jest uobecnieniem i uczestnictwem w tej ostatniej: “Ofiara Chrystusa i ofiara eucharystii są jedną ofiarą” (KKK 1367). Świat stale potrzebuje zadośćuczynienia za bieżące grzechy.

          Podczas każdej Mszy ponawia się zbawcze działanie Jezusa. Pełne uczestniczenie we Mszy świętej jest udziałem wiernych w męce Ukrzyżowanego i zjednoczeniem się ze śmiercią Jezusa w Jego Zbawczej roli: “Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie” (Rz 6,5).  Eucharystia jest uznana za najważniejszy przejaw działania Bożego, które dokonuje się przez Chrystusa i Kościół w świecie (por. KKK 1325). Oprócz  wyzwolenia z grzechów niesie też zmartwychwstanie.

Ewangelia Mateusza c.d. 46

          Sąd Ostateczny jest obrazem rozliczenia się człowieka ze swojego zycia. Głównym Sędzią jest Bóg-Ojciec. Reprezentuje Go Jezus przez swoją wizualność. Zjednoczony wolą z Ojcem w tym samym Akcie działającym.  Jest napisane: “Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale […] wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały” (Mt 25,31).  W swojej chwale, która jest równocześnie chwałą Jego Ojca.

          W obrazie sądu ostatecznego uwypuklone są dobre uczynki człowieka. Ciekawe, że z punktu widzenia ludzkiego zaangażowania nie są one wielkim obciążeniem. Głodnego nakarmić, spragnionego napoić, nagiego odziać, pomóc choremu itp. Mimo niewielkiego wysiłku stanowią o dobroci człowieka i to się liczy w oczach Boga. Czy miałeś dobrą wolę, czy złą? Nie trzeba wiele, aby  okazywać dobra wolę, ale niewiele potrzeba, aby być złym i niedobrym człowiekiem. Wszystkie wielkie przedsięwzięcia (posty, biczowanie się, rezygnacje z dóbr doczesnych, seksu, abstynencje,  itp.), mające pokazać jakim  się jest dobrym, są tylko nic nie znaczącą manifestacją w oczach Boga. Często za tym kryje się pycha. Łatwo Panu Bogu stwierdzić, kto jest kim. W życiu człowieka są jednak takie uczynki, które wymagały ogromnej odwagi (rezygnacji, pokory, obciążenia). Najczęściej nie wynikały one z zamysłu człowieka, co z okoliczności. Zdarzenia wymagające dokonania wyboru, właściwej postawy, przychodzą nagle i niespodziewanie. Jeżeli człowiek sprawdził się, zaskarbił sobie znaczenie u Boga. Można powiedzieć po ludzku, że na takiego człowieka można liczyć.

          Ciekawe jest wspomnienie o tych, co siedzą w więzieniu. Im też należy okazać miłość i współczucie. To nic, że odsiadują karę, na którą z pewnością zasłużyli. Teraz jednak cierpią. Uwięzionym należy pokazać, że nie utracili ludzkiej godności, że są również dziećmi Bożymi. Trzeba dawać im nadzieję i przekazywać, że są nadal kochani. Ich zło należy topić miłością.

          Słowa mówiące: “I pójdą ci na mękę wieczną” (Mt 25,46) należy odczytywać nie literalnie, ale metaforycznie: “I będzie im przykro i smutno”. Smutek z obszaru beznadziei boli okrutnie i można go przyrównywać metaforycznie do ognia piekielnego.

          Człowiek, który przychodzi na sąd ostateczny z pustymi rękoma czuje się marnie. Taką samą ocenę otrzyma. Wobec planów Boga nie bardzo się sprawdził. Żył dla siebie i swoich wygód. To rodzaj samotności i w takiej samotności pozostanie.

          Sąd ostateczny jest granicą, o której wiemy, że nastąpi. Co będzie dalej pozostaje tajemnicą. Należy ufać, że Bóg ma dla wszystkich nowe propozycje. Trudno je pojąć z perspektywy wieczności.

          Jezus po raz kolejny (czwarty) przepowiada swoje ukrzyżowanie (Mt 26,1; patrz Mt 16,21–23; Mt 17,22–23; Mt 20,17–19). To znamienne, że Jezus ciągle o tym mówi. Jakie jest tego przesłanie? Widać, że nie jest to przypadkowe. Jezus żyje tym wydarzeniem. Na pewno przeżywa to osobiście. Dzieli się więc tym, co Go zajmuje. Śmierć nie jest obojętnym zdarzeniem. Oprócz  strachu jest zapowiedzią pewnego misterium. Na nim wiele się wydarzy. Warto o tym mówić, warto o tym wspominać. Jezus jest w tym niesamowicie ludzki. Przyszłe misterium absorbuje Jezusa całkowicie.  Musi On wykorzystać ostatnie chwile i przekazać swoim wiernym jak najwięcej. Później nie będzie miał tej możliwości.

         Mateusz opisuje w perykopie Namaszczenie w Betanii  (Mt 26,6–8) zdarzenie, które Kościół podniesie do rangi sakramentu. Odczytał w ten sposób rangę zdarzenia. Jego materię i formę reguluje w Kościele katolickim Konstytucja Apostolska papieża Pawła VI Sacram Unctionem Infirmorum z 30 listopada 1972 roku. Jeżeli chory nie może się spowiadać, sakrament własną mocą (ex opere operato) odpuszcza grzechy, o ile chory pragnie dostąpić przebaczenia. Namaszczenie to obdarzenie kogoś szczególną rolą. To nie jest już osoba przypadkowa, anonimowa, lecz zaznaczona  i wybrana do roli szczególnej. To wskazanie na osobę, aby Bóg miał ją w szczególnej Opatrzności. Maria z Betanii, siostra Łazarza, mając świadomość chwili, namaściła Jezusa. Ona przyjęła bezwarunkowo posłannictwo Jezusa, z pełnym zawierzeniem i posłuszeństwem. Nie pytała, czy Jezus pozwoli. Wybrała najdroższy olejek. Jezus z pokorą poddał się tej ceremonii.