Ewangelia wg św. Łukasza cz. 17

         Ewangelizacja zataczająca coraz to nowe i większe tereny zaniepokoiła Heroda Antypasa. Wydawało mu się, że zabijając Jana ma problem z głowy. Jezus intrygował Heroda. Chciał Go zobaczyć. Gdy uczniowie  powrócili z misji, przekazali swoje doświadczenia Nauczycielowi.

         Perykopa “Pierwsze rozmnożenie chleba” (Łk 9,12–17; Mt 14,13–21; Mk 6,34–44; J 6,1–14), podobnie jak u Jana, mówi tylko o jednym zdarzeniu rozmnożenia chleba. Być może ich opis jest wierniejszy i bliższy prawdy. Istnieje przypuszczenie, że Mateusz i  Marek podali dwa opisy tego samego epizodu, aby zwrócić uwagę na różne jego wymiary (La Bibbia per la Famiglia a cura di Gianfranco Ravasi, Milano, Kielce 2007, s. 230.). Wydarzenia te zostały omówione przy omawianiu Ewangelii wg Mateusza i Ewangelii wg Marka.

          Jezus sondował uczniów, pytając: “Za kogo uważają Mnie tłumy” (Łk 9,18). Jak już pisałem, Jezus nie chciał utożsamiać się z prorokowanym mesjaszem, nawet ze zwykłej uczciwości. Jezus wiedział, że nie wyzwoli swojego narodu z rąk okupanta. Nie chciał zawieść ani oszukać swojego ludu. Jego rolą był przekaz Nowej Ewangelii, nowego przekazu wiary. Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Jezus odnosi się do Prawd Starego Testamentu, ale wnosi nowe spojrzenie religijne. Przede wszystkim oczyszcza wizerunek Boga z ludzkiego, żydowskiego obrazowania. Boga Sprawiedliwego, ale despotycznego przedstawia jako Ojca pełnego Miłości i Miłosierdzia. Bóg nikogo nie karze. Wszystkich otacza swoją ojcowską miłością. Intencje Jezusa zostały poniekąd zniweczone przez stale obowiązującą Tradycję, której trzymano się kurczowo. Jezus nie może przebić się całkowicie przez utarte zwyczaje. Jego nauka będzie potrzebowała wielu lat zanim zostanie właściwie odczytana i zrozumiana. Być może, wszystko to zostało przewidziane w ekonomii Bożej. Do wszystkiego trzeba dorosnąć.

          Łukasz używa szerszego, niż Markowy „Mesjasz”, określenia: „Mesjasz Boży” (Łk 9,20). Jednak tytuł ten jeszcze bardziej pogłębia Mateuszowy zwrot: „Syn Boga żywego”. Można wyciągnąć z tego wniosek, że temat mesjanizmu w owych czasach nie był jednoznaczny, ani jasny. Nie dziwią więc końcowe słowa perykopy: “Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili” (Łk 9,21).

          Czy Jezus znał swoją niebiańską przyszłość? Wszystko wskazuje, że tak. Skąd? Odczytał zamysł Boga, że ma objawić w sobie Ojca i być drogą do zrozumienia istoty ludzkiej. Objawienie w sobie Ojca polega na ujawnieniu Jego Boskich atrybutów, nie do końca ówcześnie rozumianych. Jezus, jako Człowiek, ujawnił pełną osoby ludzkiej jako stworzenia szczególnego i wyróżnionego przez Stwórcę. Niezwykłość człowieka polega na tym, że nosi w sobie naturę Boga. Tym samym jest nieśmiertelny jak Ojciec. Dzieci przejmują cechy po rodzicach. Człowiek jest bytem niemal doskonałym (Tytuł mojej czwartej książki, Wyd. Coriolanus, Kielce 2009) .

          Warto poświęcić czas na medytację i wgłębić się w temat dotyczący tego, jak bardzo człowiek jest podobny do Boga. Medytacja nie będzie miała końca, bo Bóg nie może być całkowicie rozpoznany. Medytacja przyniesie też niezwykłe owoce duchowe. Siłą rzeczy, nastąpi otwarcie się na Boga. Niektórzy będą mieli szczęście niemal fizycznej z Nim bliskości. Do medytacji należy podejść z pokorą stworzenia, ale i z otwartym sercem. Można ją powtarzać i cieszyć się modlitewnym trwaniem przed Bogiem. Wychodząc z konkretnym przesłaniem będzie można dokonywać aktu adoracji Boga. Serce będzie chciało wyrwać się z ciała i podążyć do Niego.               

          W perykopie “Pierwsza zapowiedź męki” (Łk 9,22) Jezus zapowiada najbliższą przyszłość.  Nie mówi o sobie inaczej jak o Synu Człowieczym. Wybór określenia nie jest przypadkowy. W nim ukryta jest znajomość prawdy o sobie samym (Jezusie). Syn człowieczy jest uroczystym określeniem człowieka: “Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?” (Ps 8,5). Można dopatrzyć się tu szczególnej troski Boga. Bóg zwraca się do swojego proroka Ezechiela: “Synu człowieczy, stań na nogi. Będę do ciebie mówił …  słuchaj tego, co ci powiem” (Ez 2,1,8). Tym samym Ezechiel jest kimś znacznym dla Boga.  Jezus wie, że jest ważny dla swojego Ojca i że ma do spełnienia misję z Jego woli. Jezus tym określeniem daje sygnał o sobie. Nie wynika to z próżności, ale z faktografii historycznej. Tytuł Syn Człowieczy wyraża zapowiedź męki i śmierci na krzyżu: “Trzeba, aby Syn Człowieczy wiele wycierpiał”. Często towarzyszy mowie o rzeczach ostatecznych. W Nowym Testamencie, oprócz Jezusa, tylko Szczepan użył wyrażenia „Syn Człowieczy”: “Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7,56). Szczegół ten pozwala wychwycić większe prawdopodobieństwo autentyczności cytatów Jezusa w ewangeliach.

          Lud oczekiwał wodza, który zwróci im wolność. Bóg oczekiwał Syna, aby objawiły się sprawy Boże, a Jezus pragnął pokazać kim jest człowiek i do czego jest zdolny. Być może bez Jezusa pewnie kiedyś człowiek odkryłby kim jest naprawdę. Nie ma już takiej potrzeby. Jezus zrobił to już za innych. Ktoś zapyta, co takiego pokazał Jezus, że jest to tak ważne? Człowiek jest stworzeniem, które ma w sobie instynkt lęku. To, co może spotkać istotę żyjącą, to koniec życia. Dla zwierząt może to koniec absolutny, bo nie mają w sobie pierwiastka nieśmiertelnego (ducha). Nieśmiertelność człowieka jest skromnie zasygnalizowana w Piśmie świętym. Człowiek miał prawo lękać się o swoje życie. Jezus pokazał i udowodnił nieśmiertelność człowieka aktem zmartwychwstania. Choć dowód dał nielicznym, to pozostał ślad historyczny w formie przekazu świadków. Owszem, należy do sfery wiary, ale została ona podbudowana faktem. Jezus udowodnił nieśmiertelność człowieka, a przez to pokazał jego wielkość i godność. Nieśmiertelność jest atrybutem Boga. Tym samym każdy człowiek otrzymał takie same atrybuty.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 16

          W perykopie Uzdrowienie opętanego (Łk 8,26–39; Mt 8,23–27; Mk 4,35–141) mowa jest o  wyrzucaniu złych duchów przez Jezusa. Jak już wielokrotnie wspominałem, szatan  ontologicznie nie istnieje. Istnieje natomiast „zła energia” wywodząca się z ludzkiego działania (funkcjonał zła, negatywna emocja). Nie ma ona ontologicznego podłoża, ale ujawnia się w skutkach działania. Ma w sobie zdolność przemieszczania się i wpływania na inne funkcjonały (może je osłabiać lub wzmacniać). Obrazem złej energii może być szatan. Należy podkreślić, że jest to tylko obraz, metafora. Ze względu na wielowiekową tradycję i katechezę kościelną, idea ta urealniła się i szatan jest traktowany jako samodzielnie istniejący byt. Gorzej, bo uważa się powszechnie, że pośrednio, przez anioły, jest istotą stworzoną przez Boga.

          Zło istnieje w działaniu, jest dynamiczne (Awerroes, 1126–1198 Cechą świata jest wieczny ruch), a nie ontologiczne. Funkcjonał zła atakuje wszystko co dobre, w tym dobrze funkcjonujące zdrowie. Człowiek choruje, gdy zakłócona zostaje równowaga energetyczna organów lub funkcji życiowych. Jezus miał do czynienia z ludźmi chorymi (często mylnie zwanymi opętanymi). Jego moc uzdrawiająca polegała na przywróceniu równowagi energetycznej. Od Jezusa wychodziła moc (funkcjonał dobra): “moc wyszła ode Mnie” (Łk 8,46), która neutralizowała szkodliwe działania złej energii. Dzisiaj próbuje się polem magnetycznym przywracać stabilność energetyczną. Z doświadczeń wynika, że uzyskuje się pewne dobre efekty, ale nie są one tak radykalne jak w przypadku mocy Jezusa.

          Na podobnej zasadzie uzdrowiona została kobieta cierpiąca na krwotok. Kiedy dotknęła się ubioru Jezusa, moc wpłynęła w ciało kobiety. Krwotok został zatrzymany. Pomogły też słowa Jezusa, który dopatrzył się w działaniu kobiety wielkiej wiary: “Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju” (Łk 8,48). Warto zauważyć, że wiele znaków i cudów jakie czynił Jezus, oparte są na zasadach funkcjonowania organizmu. «Cudem jest to, że miało to miejsce».

          Jezus budzi ze snu (a może ze śmierci klinicznej) córkę Jaira (Łk 8,40–55). Przypadek musiał być ciężki. Nie chciał większego rozgłosu, więc udał się do chorej w ścisłym gronie swoich uczniów: Piotra, Jakuba i Jana, oraz z rodzicami dziewczyny. Cud uzdrowienia zbagatelizował mówiąc, że ona tylko śpi. Mimo wszystko uczestnicy zdarzenia “osłupieli ze zdumienia” (ŁK 8,56). Autor perykopy ujawnia dziwną ekonomię objawiania możliwości Jezusa, który “przykazał im, żeby nikomu nie mówili o tym, co się stało” (Łk 8,56). Można mniemać, że uzdrowienie córki pozostało w przestrzeni osobistej relacji Jezusa z uzdrowioną. Tym samym, cuda Jezusa nie były głównym atutem i priorytetowe w Jego działalności. Ta skromność i powściągliwość Jezusa świadczy o Nim samym. Jezus pragnął wiary płynącej z serca i głębokiego przekonania, a nie zrodzonej, karmionej i podtrzymywanej przez spektakularne, widowiskowe wydarzenia. Kto chce dobrze zrozumieć Jezusa musi wydobyć z Ewangelii te niuanse zdarzeniowe. Prawda jest niejako ukryta. Jest głęboko osadzona w psychice ludzkiej. Przestrzeń wiary tam ma swoje korzenie. Wiara oparta tylko na cudownych wydarzeniach jest uboga i nie do końca prawdziwa. Wierząc Jezusowi trzeba starać się wniknąć w Jego zamysły, w Jego mentalność i w to, co chce ludziom przekazać. Wiara musi być zakorzeniona głęboko w sercu. Samo przyjęcie istnienia Boga jest tylko ciekawostką zdarzeniową, podobną do wiary, że istnieją czarne dziury, czarna materia i inne nowinki przyrodnicze.

          Jezus wspiera się uczniami. Wysyła ich na misję ewangelizacyjną (Łk 9,1–6). Wyposaża ich w moc i  zdolności leczenia chorób. Uczniowie otrzymali dwa zadania: głosić Ewangelię i uzdrawiać chorych. Ich wygląd miał być skromny, co być może miało zachęcić słuchaczy do dawania datków, karmienia i udzielania gościny. Apostoł Paweł z Nazaretu powie później: “Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor 9,14).  Co prawda,  apostoł głosił Ewangelię za darmo, niemniej przedstawia taką ewentualność. Jedynie od Filipian bez wahania przyjął zasiłki pieniężne i to wielokrotnie. Był wtedy w więzieniu.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 15

          Czy stan Prawdy (zapis prawd Bożego pochodzenia) i stan Dobra (zapis woli Boga) najwyższego są dostępne dla każdego? Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że mimo woli i bez przerwy sięgają do tych stanów. Niestety, informacja jest zagłuszana ludzkimi sprawami. Człowiek, który ma złą wolę, grzeszne myśli, złe intencje, ma utrudniony odczyt. Mistycy, ludzie uduchowieni o czystych i nieskalanych sercach mają łatwiejszy dostęp do tajemnic Boga.

          Czy ze stanu Prawdy można odczytać historię wszechświata? Stan Prawdy i stan Dobra Najwyższego dotyczą spraw nadprzyrodzonych. Historia wszechświata rzeczywistego zapisywana jest w biegu światła (lub w innych nośnikach informacji). Np. Teraz można oglądać historię wszechświata sprzed wielu, wielu miliardów lat. Obrazy historii można odczytywać niemal zmysłowo, o ile dysponuje się odpowiednią aparaturą. Istnieją osoby o zdolnościach paranormalnych, które potrafią odczytywać historyczne informacje z biegu światła (informacji). 

          W tej samej perykopie Zadanie uczniów (Łk 8,16–18) autor pisze: “Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma” (Łk 8,18). Słowa mówią o wielkiej niesprawiedliwości rzeczywistej. Jest faktem, że pieniądz robi pieniądz, a bieda zazwyczaj się pogłębia. Jeżeli są to jakieś reguły samoistne, to trzeba powyższe słowa odczytywać jako przestrogę. Wiedząc, o takich mechanizmach trzeba temu zaradzać. Pieniądz powinien być dobrze lokowany, aby zarabiał na siebie, a biedę trzeba pokonywać. Czym? Dobre pytanie. Oczywiście pracą. A jak jej nie ma na rynku? To ją trzeba samemu wykombinować, stworzyć (szczotka i pasta do butów pozwala stworzyć stanowisko pracy; korepetycje, sprzątanie, drobne naprawy, drobne usługi, zbieranie ziół, grzybów, owoców, pilnowanie dzieci, dostarczanie prasy, spacery ze zwierzętami, rozwożenie i dostarczanie pieczywa, nabiału, podwożenie, oprowadzanie turystów, handel bazarowy, biuro drobnych usług, opieka ludzi starszych i niepełnosprawnych, załatwianie zleconych spraw w urzędach, wyładowywanie wagonów, malowanie parkanów, ścinanie trawy, pomoc w ogrodzie, usuwanie śniegu, granie na instrumentach w alejach miejskich, pozowanie malarzom, roznoszenie ulotek handlowych). Lepiej wykonywać drobne prace, niż prosić o jałmużnę. Z takich małych interesów powstawały koncerny.  Trzeba tylko chcieć.

          Jezus ujawnia jedną z tajemnic Bożego zamysłu. Wszyscy powinniśmy być dla siebie siostrami i braćmi, bo z jednego korzenia wszyscy pochodzą i jednego mają Stwórcę. Rodziny są potrzebne dla właściwego rozwoju potomnych i należytej opieki nestorów. Dorośli powinni przysposabiać się do życia społecznego i kolektywnego, dla dobra ogółu. Rodzina powinna być bazą, z której wychodzi się do ludzi i do własnego życia. To miejsce ładowania akumulatorów i odpoczynku. Jeżeli rodzina zamyka się i tworzy klan (mafię), to tworzy komórkę „rakową”. Społeczeństwo nie ma z tego nic. Klany rodzinne to zaspakajanie egoistycznych ludzkich potrzeb. Jeżeli nawet są generatorem dobra, to wytworzone dobro jest hermetyzowane, nie wychodzi na zewnątrz i nie czyni dalszego dobra, jest więc mało użyteczne.

          Perykopa Burza na jeziorze (Łk 8,22–25) obrazuje bardzo podobne sceny z życia wzięte. Choć istnieje świadomość obecności Boga w życiu, to z chwilą jakiejkolwiek zawieruchy życiowej człowiek lęka się  i zwraca się o pomoc do Boga. Pierwszym odruchem obronnym są okrzyki: o Boże!; o Jezu!; Matko Boska! Te akty strzeliste wykrzykują również ateiści. Tak jak zwierzęta stale nadsłuchują i są czujne wobec zagrożeń, tak człowiek lęka się o swój byt. Wszystko może zrobić mu krzywdę. Każdy człowiek potrzebuje poczucia, że jest przez coś lub kogoś chroniony. Każdy potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. Ci, którzy pozbawiają się wiary, stawiają siebie w miejscu nieoznaczonym, niepewnym. Nie pokazują lęku, aż do chwili nadejścia zagrożenia. W strachu wszyscy są równi. Ci, co mają w sobie prawdziwą wiarę, potrafią się opanować i swój problem złożyć na ręce Boga. Ateiści w strachu mają nadzieję ślepego losu. W gruncie rzeczy są bardzo samotni.

          Trzeba jednak wiedzieć, że Opatrzność Boga nie zmienia biegu wypadków (poza wyjątkami). Zdarzenia mają swoją przyczynę i pędzą nieubłaganie w losowe rozwiązanie. Tak więc giną niekiedy dzieci, burzone są kościoły itp. Gdzie jest Bóg? Jest razem z tymi, którzy Go pragną, a On wzmacnia ich duchowo w pokonywaniu trudów i strachu. Bóg daje wsparcie duchowe, a nie rzeczywiste (poza  cudownymi wyjątkami). Ciągłe pretensje do Boga, że nie interweniował są totalnym nieporozumieniem. To po co nam taki Bóg-Opiekun? Ludziom wydaje się, że obecna rzeczywistość jest dla nich czymś najważniejszym. To nie jest prawda. Stawka idzie o coś bardziej ważnego. Chodzi o życie wieczne. Ci, którzy Boga chcą sądzić i rozliczać, muszą to czynić z perspektywy wieczności. Na ten temat powinni wypowiedzieć się ci, którzy są już po tamtej stronie. Ocena sytuacji będzie klarowniejsza. Póki co, trzeba zawierzyć, że tak jest. W hospicjum dla dzieci umierają niezawinione istoty. Można zapytać dlaczego? Prawdą jest jednak, że większa tragedia jest po stronie pozostających przy życiu, a nie małych istot. One są już szczęśliwe, ciesząc się bliskością Boga. Wszystko trzeba rozpatrywać z perspektywy życia wiecznego.