Egzegeza Ewangelii wg św. Jana 8

          Kiedy zachwyceni ludzie chcą Go [Jezusa]  ogłosić królem, On usuwa się i staje się niedostępny. Ogłoszenie Jezusa prorokiem i królem równałoby się uznaniem Go za Mesjasza, do czego Syn Maryi nie chciał dopuścić.

          Po epifanii (objawienie się bóstwa) Jezusa jako Pana życia (rozmnożenie chleba), w następnej perykopie “Jezus chodzi po jeziorze”(J 6,16–21) Nauczyciel z Nazaretu uroczyście oświadcza: “Ja Jestem” (J 6,20), tak jak to uczynił Bóg przy krzewie ognistym: “Jestem, Który Jestem” (Wj 3,14).  Tym razem autor przyrównuje Jezusa do Ojca. Syn jest równy Ojcu. 

          Teksty Ewangelii Jana są pełne symboliki.  Pięć tysięcy osób jest aluzją do wyjścia ludu izraelskiego z Egiptu. Chleb jęczmienny nawiązuje do cudu dokonanego przez Elizeusza: “Pewien człowiek przyszedł z Baal-Szalisza, przynosząc mężowi Bożemu chleb z pierwocin, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i świeżego zboża w worku. On zaś rozkazał: «Podaj ludziom i niech jedzą!»  Lecz sługa jego odrzekł: «Jakże to rozdzielę między stu ludzi?» A on odpowiedział: «Podaj ludziom i niech jedzą, bo tak mówi Pan: Nasycą się i pozostawią resztki». Położył więc to przed nimi, a ci jedli i pozostawili resztki – według słowa Pańskiego” (2 Krl 4,42–44). Rozdrobniony chleb symbolizuje rozproszony Kościół, który powinien dążyć do jedności.

          W mowie eucharystycznej Jezus wyjaśnia sens chleba żywego:  “Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”  (J 6,27); “Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba.  Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu” (J 6,33–34). A więc “Jezus jest chlebem życia” (J 6,35.48). Chleb staje się sakramentem Boga. “Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54).

          Jezus decyduje się na odważne stwierdzenie: “Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca” (J 6,66). Co to znaczy? Nadchodzą nowe czasy. Teraz Jezus przejmuje pałeczkę od Ojca. Nie wszystkim się to podoba. Wielu wycofało się. Nie akceptują zmian. Wydaje się im, że Bóg-Ojciec został odesłany na „emeryturę”.  Jezus pyta więc uczniów:  “Czyż i wy chcecie odejść” (J 6,67). Piotr roztropnie odpowiada: “Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”  (J 6,68–69). 

          Trzeba przyznać, że sposób prowadzenia narracji jest denerwujący. Sugeruje, że stare to „be”, a nowe to „cacy”.  To nie jest tak. Chodzi o to, że Jezus stał się wspaniałym pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem-Ojcem. Lepiej prowadzi się dialog z istotą podobną do człowieka, niż nieuchwytną Istotą Boga.

          Życie Jezusa jest coraz bardziej zagrożone. Zbliża się święto Namiotów (Sukkot). Jezus udał się na nie w ukryciu. Dopiero w połowie świąt przybył do świątyni i nauczał. Autor ujawnia, że Jezus nie uczył się (trudno powiedzieć. Może było odwrotnie. Jezus przygotowywał się do swojej roli od dzieciństwa. Być może dużo podróżował), nie jest wykształconym Rabinem, a wszelką wiedzę posiada od Ojca. Zdumiewał tłumy  swoją mądrością. Powołuje się na nauki Mojżesza. “Kto mówi we własnym imieniu, ten szuka własnej chwały. Kto zaś szuka chwały Tego, który go posłał, ten godzien jest wiary i nie ma w nim nieprawości” (J 7,18). Prawda jest u Boga, zapisana w stanie Prawdy. Trzeba po nią sięgać. Własne przemyślenia trzeba koniecznie konfrontować z naukami Boga. Człowiek łatwo ulega obcym wpływom, atrakcyjnym teoriom. Sądy wydaje na podstawie zewnętrznych pozorów. W owym czasie wiedza była obarczona wizjami, legendami, ezoteryką, gnozą. Woda żywa jest symbolem Ducha Świętego, wprowadzonego po śmierci Jezusa. Duch święty to Bóg działający, dynamiczny. Jezus mówi: “Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije”  (J 7,37). Czyli korzysta z tego, co pochodzi z ducha i serca Jezusa.

          Autor ujawnia to, co jest przedmiotem sporów teologów do dnia dzisiejszego: “Jezus nie został jeszcze uwielbiony”  (J 7,39). “I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu” (J 7,43). To rozdwojenie nadal trwa.

          Czy Jezus już za życia był Bogiem czy tylko równym Bogu? Wydaje się, że w Nowym Testamencie jest wiele dowodów na to, że Jezus został wywyższony dopiero na krzyżu. “Czyż i wy daliście się zwieść?” (J 7,47). Autor nie daje odpowiedzi, nie wyjaśnia, ale pisze:  “Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha i zbada, co czyni?” (J 7,51).

          Perykopa “Kobieta cudzołożna” (J 8,1–11) początkowo nie należała do Ewangelii Jana, gdyż brak jej w najstarszych rękopisach. Styl wskazuje bardziej na autorstwo Łukasza (przypis 8,1). Ojcom greckim fragment ten jest nieznany aż do końca XI wieku.

          Treść perykopy jest powszechnie znana. Faryzeusze i uczeni w Piśmie przyprowadzają kobietę, którą dopiero pochwycono na cudzołóstwie. Według prawa Mojżeszowego winna być ukamienowana. Establishment żydowski chce wystawić Jezusa na próbę, i udowodnić, że Jego nauczanie sprzeciwia się prawu Mojżeszowemu. Jezus nie zajmuje stanowiska, ale wypisuje na piasku ich grzechy.  “Być może pisał grzechy, które na piasku znikają pod wpływem łaski Bożego miłosierdzia. Być może pisał modlitwę za grzeszników, być może jakiś symbol łaski lub kreślił drogę wyjścia z zaułka ludzkiej niedoskonałości. To, co uczynił, było milczącym preludium do “uśmiercenia” gniewu faryzeuszów i ich zapalczywości; było wstępem do słownego okazania Bożego miłosierdzia i współczucia tej, którą przyłapano na grzechu” (Marta Złotnicka).

Egzegeza Ewangelii wg św. Jana 7

          Kiedy nadeszli uczniowie nie okazali zbytniego zdziwienia, że Jezus rozmawia z obcą kobietą. Byli już do tego przyzwyczajeni. Autor Ewangelii kontynuuje swój zamysł literacki. Przede wszystkim nakreśla dalszy plan Jezusa. Ubiera to w formę żniw. Rolę siewcy w Starym Testamencie spełniali prorocy, zapowiadający przyjście Chrystusa. Rozpoczęte przez Niego dzieło (J 3,7) będą kontynuowali pierwsi apostołowie i ich następcy (przypis 4,38).

          Omawiana perykopa jest historycznie wątpliwa. Pokazuje wiedzę autora na temat Jezusa. Przez Samarytankę pragnie pokazać uniwersalizm nauczania Mistrza z Nazaretu. Jezus “jest Zbawicielem wszystkich i całego świata” (J 4,42).

          Ewangelia Jana koncentruje się głównie na działalności Jezusa w obrębie Jerozolimy i to z okresu trzech lat. O innych miejscach jedynie krótko wspomina. Pobyt  w Nazarecie nie był udany. Jezus opuścił swoje rodzinne strony mówiąc: “w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony” (Mt 13,57; 6,4; Łk 4,24). W Ewangelii Jana jest tylko wzmianka: “prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie” (J 4,44).

          W perykopie “Syn dworzanina” (J 4,46–54) została uwypuklona zdolność Jezusa do uzdrawiania (umierającego syna dworzanina) na odległość, bez potrzeby kontaktu z chorym. Autor pokazuje konfrontację, czy rzeczywiście syn dworzanina został uzdrowiony za sprawą Jezusa. Konfrontacja została przedstawiona pozytywnie.

          Kolejna perykopa “Uzdrowienie chromego nad sadzawką” (J 5,1–18) jest wzruszającą historią chorego, który od dłuższego czasu próbuje skorzystać z uzdrawiającej wody sadzawki Owczej (hbr. Betesda), ale nie może zdążyć przez swoją niemoc fizyczną. Kiedy nadszedł Jezus, chory żali się, że nie ma nikogo, kto by go wprowadził do sadzawki, gdy ona nabiera mocy uzdrawiającej. Jezus nie korzysta z mocy zbiornika wodnego, tylko nakazuje mężczyźnie wstać i iść. Na koniec mówi znamienne słowa: “Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przytrafiło” (J 5,14). Jezus dokonał znaku uzdrowienia w szabat. Gdy dowiedzieli się o tym  faryzeusze, usiłowali Go zabić.

          Jako podsumowanie dokonanego uzdrowienia autor Ewangelii pisze całą “Apologię Jezusa” (J 5,19–47).  Mimo, że w pierwszym zdaniu napisane jest: “Jezus im mówił”, to tak naprawdę całość jest opracowaniem autora Ewangelii. W tekście wyraźnie jest zaznaczone, że Jezus nie że ma, ale otrzymał od Ojca wszelkie zdolności i plenipotencje do czynienia cudów. Celowo to zaznaczam, aby pokazać i w tym fragmencie, że Jezus nie był od urodzenia Bogiem, ale: [Bóg] “przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym” (J 5,27). Gdyby Jezus był już Bogiem z preegzystencji, to wszelkie zdolności by już miał. On za życia otrzymał je od Ojca. Był więc równy Ojcu, co do Jego atrybutów: “co On [Bóg-Ojciec] czyni, podobnie i Syn czyni” (J 5,19), ale Chwałę Ojca otrzymał na krzyżu. Podobnie jest w wyrażeniu: “Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synow”i (J 5,26).

          Perykopa ujawnia jeszcze jedną prawdę: “Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał.” (J 5,22–23). Jak widać, Bóg rezygnuje jakby ze swojej chwały na rzecz Syna Człowieczego. Pragnie tym samym pokazać jaką postacią jest Jezus. On przejął po Ojcu cały blask świata nadprzyrodzonego. Ale w Chrystusie jest również Ojciec, a więc Chwała Boga jest w dwoistości hipostazy. Później będzie mowa o troistości Boga, gdy zostanie dołączony Duch Święty. Aby to zrozumieć, trzeba przypomnieć, że Bóg dla człowieka jest Istotą, która ujawnia się w działaniu. Stąd powstało pojęcie Aktu działającego. Dla człowieka prawdziwym i tym jedynym Bogiem jest Akt działający. W mowie potocznej dalej używa się słowo Bóg, ale trzeba rozumieć, o jaką naturę tu chodzi. Pojęcie Aktu działającego pozwoliło na dołączenie do Niego Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego. Równi w działaniu (a oto głównie chodzi), a bytowo różni. W tym przypadku Duch Święty jest dodatkowym określenie Boga działającego, gdy nie wprowadzono pojęcia Aktu działającego. “Osoby Boskie są równe, co do istoty, jak i nieskończenie różne” (Hans Urs von Balthasar, 1905–1988).

          Tekst potwierdza: “Nigdy nie słyszeliście ani Jego [Boga] głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza” (J 5,37). Trzeba w Chrystusie odnajdywać Ojca, bo On został posłany przez Boga, aby o Nim świadczył.

          Trzeba przyznać, że szkoła Janowa mocno podkreśla, że ideą przewodnią Pisma świętego jest Jezus Chrystus. Ciekawe, jakie zdanie na ten temat mają Żydzi?

          Perykopa “Cudowne rozmnożenie chleba” (J 6,1–15) dotyczy tematu podejmowanego przez wszystkich ewangelistów (Mt 14,14–21; Mk 6,34–44; Łk 9,11–17).  Znamienne dla omawianej perykopy są uzupełnienia, co do okoliczności zdarzenia; uwypuklenie inicjatywy samego Jezusa oraz związek teologiczny faktu z Eucharystią.  Autor pogłębia ten temat, łącząc go ze słynną mową o „chlebie życia” (J 6,35), wygłoszoną w synagodze galilejskiego miasteczka Kafarnaum. 

Egzegeza Ewangelii wg św. Jana 5

          Idea Boga została rozmyta przez chrzest z woli rodziców. Chrzest bez świadomości tego aktu, człowiek oprawił prawem ex opere operato, to znaczy na podstawie dokonanej czynności. Tak więc chrzest dzieci jest skuteczny. Co na to Pan Bóg? Jak uczy historia, Bóg niejednokrotnie zmuszany był do przyjmowania ludzkich rozwiązań (stąd np. wielożeństwo). Dał zresztą takie plenipotencje apostołom.

          Chrzest jest więc nową jakością relacji człowieka z Bogiem. Jest to możliwe przez przybliżenie Boga do ludzi poprzez Syna – Jezusa Chrystusa. Kontynuacją Przymierza chrztu jest sakrament bierzmowania. Wobec obowiązującego prawa kanonicznego sakrament ten powinien mieć bardzo wysoką rangę duchową i powagę sytuacji. Kilkunastoletni człowiek powinien być świadomy tego wydarzenia. Oby tak było naprawdę.

         Mniej ważne jest, czy rozmowa Jezusa z Nikodemem była prawdziwa. Ważny jest przekaz ewangeliczny, bo on mówi o świadomości autora Ewangelii. Redakcja rozmowy jest nie za bardzo udana. Na szczęście egzegeza biblijna potrafiła wydobyć z niej sens teologiczny.

          Podczas badania tekstów biblijnych stosuję pewne klucze, które ułatwiają mi rozeznanie, czy cytowane słowa Jezusa są prawdziwe, czy niekoniecznie. Jednym z takich kluczy są np. słowa dotyczące przypadków i sytuacji potępienia. Według mojego oglądu wiary nie jest możliwe, aby Jezus czy Bóg kogokolwiek potępiał. Wynika to z samej definicji Stwórcy (Absolutu Dobra i Miłości). Bóg jest doskonałością kierującą się miłością i miłosierdziem. Potępienie nie licuje z Istotą i definicją Stwórcy.

          Omawiany tekst perykopy Nikodem (J 3,14–21) zawiera słowa:  Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego (J 3,18). Słowa potępienia wykluczają prawdziwość słów Jezusa. Klucz słowa jest tu pomocniczy, ale nie jedyny. Od wersetu 14 wyraźnie dostrzega się, że tekst jest opracowaniem teologicznym (apologia Jezusa) napisanym przez autora (autorów) Ewangelii.

            Autor Ewangelii czyni porównanie między Mojżeszem, który z woli Boga, w okolicy góry Hor zawiesił miedzianego węża na wysokim palu, aby uzdrawiał wszystkich ukąszonych, którzy na niego spojrzą (Lb 21,4–9), a Synem Człowieczym, który zapewnia życie wieczne. Zaraz po tym, ujawniona jest tajemnica mesjańska w pięknej oprawie literackiej: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16).  Kiedy człowiek zepsuł, przez grzechy, pierwotną relację z Bogiem, On z miłości do człowieka zaplanował jej naprawienie. Ogłosił to już w Protoewangelii: “Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15), aby ludzie oczekiwali przyjścia Odkupiciela.

          Kolejny werset według przyjętego klucza musi być odpowiednio potraktowany: “Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17). Opracowanie teologiczne autora, poza słowem potępienia, jest słuszne.

          Warto zwrócić uwagę na słowa mówiące o światłości: “światło przyszło na świat” (J 3,19); “Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła” (J 3,20), które są potwierdzeniem koncepcji (na model świetlny przestrzeni nadprzyrodzonej złożyły się przekazy św. Teresy Wielkiej  o zaślubinach mistycznych oraz wiele innych wersetów Nowego Testamentu.) autora opracowania o funkcjonowaniu modelu świetlnego przestrzeni nadprzyrodzonej. Bóg jest Światłością, a w Jego promieniach,  w różnych odległościach od Źródła, znajdują się dusze ludzkie. Odległość od Źródła zależy od czystości i doskonałości duszy. Im doskonalsza dusza, tym większy potrafi znieść żar płynący od Boga. W centrum Światła następują zaślubiny mistyczne duszy z Bogiem. Tam wola człowieka jest w pełni zjednoczona z Jego wolą.

          W perykopie “Jezus a Jan Chrzciciel” (J 3,22–36) jest poruszona ważna kwestia doktryny wiary:  “Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba” (J 3,27). Można zapytać: jak to się ma do wolnej woli człowieka? Trzeba od razu odpowiedzieć, że jedno nie przeszkadza drugiemu. Bóg-Ojciec przenika najmniejszą cząstkę człowieka, a tym samym uczestniczy we wszystkim, co czyni człowiek, nawet gdy grzeszy. Należy uzmysłowić sobie, że człowiek nic nie może uczynić bez Boga, oprócz decyzji woli. Tak więc wszystko, co posiada, od Boga pochodzi. Ktoś powie, że jest to  totalna inwigilacja. Tak jest, ale inaczej być nie może. Ktoś powie, że to straszne zniewolenie człowieka. Nie do końca. Świat nie może istnieć sam, bez Stwórcy, który go ciągle podtrzymuje w istnieniu. Taka jest natura świata i nic tu nie da się zmienić. Bóg wiedząc o tym, dał człowiekowi cząstkę prywatności, cząstkę dla ludzkiego ja. Jest  to wolna wola. Jak kiedyś napisałem, Bóg nie może woli ludzkiej determinować. Jest ona całkowicie wolna i niezależna od Boga. Niektórzy oburzają się na te słowa. Mówią, że odbieram Bogu moc i ograniczam Go w działaniu. Nic bardziej mylnego. Bóg z miłości do człowieka sam zrezygnował ze swoich możliwości, aby człowiek mógł czuć się wolny. Pragnie być kochany przez człowieka całkowicie wolnego. Kiedy człowiek modli się do Boga i prosi Go o cokolwiek, to Bóg nie determinuje człowieka, a jedynie dostarcza sił do podejmowania właściwych decyzji. W gruncie rzeczy to sam człowiek musi dokonywać aktów swojej woli. Owszem, człowiek może poddać swoją wolę woli Ojca, ale to jest już zupełnie inna sprawa. Wynika ona z zawierzenia  Bogu. Wiele osób mówi: “będzie jak Bóg chce”. Nie do końca jest to prawdą. W życiu uczestniczy człowiek i to on musi podejmować decyzje. Bóg może jedynie podpowiadać rozwiązania przez uwrażliwienie sumienia.

Egzegeza Ewangelii wg św. Jana 4

          Można zadać pytanie: Skąd Matka Jezusa wiedziała o możliwościach swego Syna? Trudno zgadnąć. Matki najczęściej bardzo dobrze znają swoje dzieci i wiedzą, co można się po nich spodziewać. Uczniowie zobaczyli Jezusa w nowej sytuacji. Przekonali się, że nie tylko mówi ciekawie i mądrze, ale jest zdolny do czynienia cudów (znaków). Cud nie mógł być zaaranżowany, przygotowany, bo zdarzył się całkiem przypadkowo (spontanicznie). Jezus “objawił swoją chwałę  i uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (J 2,11). Maryja odegrała tu szczególną rolę. Można powiedzieć, że nakierowała Jezusa w stronę Ewangelii. Od tej pory będzie czynnie współpracować z Jezusem w Jego dziele Odkupienia, aż po Jego śmierć.

          Cud w Kanie Galilejskiej jest przedstawiony tylko w Ewangelii Jana. Dlaczego synoptycy nie wspomnieli o nim w swoich ewangeliach?  Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Być może, wobec przyszłych cudów i znaków uzdrawiania ludzi (zwłaszcza z wielu ciężkich przypadków chorób), to zdarzenie zatarło się w pamięci. Autor Ewangelii Jana wydobył go z zakamarków pamięci, bo pasował do jego koncepcji narracyjnej.

          Prezentacja Jezusa ma swój dalszy ciąg. W świątyni jerozolimskiej pokazuje swoją gorliwość o dom Boży. Działa jednak świadomie i z rozmysłem. Biczem wypędza bankierów, kupców grubej zwierzyny, a do sprzedawców gołębi  kultowych odnosi się łagodniej. Każe im opuścić świątynię, pouczając, aby nie robili targowiska w domu Jego Ojca. Zdarzenie w świątyni zaskoczyło Żydów. Pytali więc, jakim prawem to czyni. Odpowiedź Jezusa jest już obróbką teologiczną autora Ewangelii. Wpasowuje w treść słowa Jezusa wypowiedziane w innych okolicznościach: “Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2,19). Przywołane słowa Jezusa występują również  w ewangeliach synoptycznych (Mt 24,1; Mk 13,2; Łk 21,6), co zwiększa ich wiarygodność. Treść słów Jezusa była jednak niezrozumiała, aż do czasu  Jego zmartwychwstania.

          Warto odnotować pewien szczegół pod koniec omawianej perykopy. Jest napisane: “Jezus natomiast nie zwierzał się im” (J 2,24). To wtrącone stwierdzenie jest prawdą. Jezus nie opowiadał o sobie, o swoim życiorysie. Nie przekazywał nic ze swojej prywatności. Prawdopodobnie, ze względu na wielkość misji nie chciał pozostać w pamięci jako człowiek z wadami i ludzką niedoskonałością, lecz jako osoba otoczona Bożą chwałą nie ucieka od swojego człowieczeństwa, bo siłą rzeczy reprezentuje istotę ludzką, ale chodziło Mu o to, aby nie zwracano uwagi na rzeczy mniej istotne.

          Po świadectwie Jana Chrzciciela, uczniów i „autoryzacji” samego Jezusa,  natchniony autor naświetla kontakty Nauczyciela z Galilei z osobami wyższego stanu. Przywołuje do tego scenę, kiedy to faryzeusz, dostojnik żydowski o imieniu Nikodem, przychodzi do Jezusa, aby od Niego samego usłyszeć to, co głosił.

          Nikodem przychodzi nocą. Nie chce być posądzany o sprzyjanie Jezusowi. Jest ostrożny. Stawia pytanie bardzo logicznie skonstruowane: “Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim” (J 3,2). Jezus widzi w Nikodemie człowieka wykształconego. Odpowiada mu więc podobnie, na wysokim poziomie:  “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego” (J 3,3). Nikodem nie za bardzo rozumie Jezusa. Zbity z tropu, pyta trochę infantylnie: “Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?” (J 3,4). Jezus rozwija swoją odpowiedź:  “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem.  Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha” (J 3,5–8). Narodzenie z wody i z Ducha jest klasyczną formą sakramentu chrztu.

          Mimo że Nikodem jest inteligentnym człowiekiem, tłumaczenie Jezusa wydało mu się trudne. Dalsza wypowiedź Jezusa nie za bardzo do Niego pasuje: “Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz?” (J 3,10). Forma ta jest niegrzeczna.  Sprowadza rozmówcę do parteru. Dalsza wypowiedź Jezusa zmienia się na formę oficjalną, jakby z urzędu:  “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie” (J 3,11). Całkiem możliwe, że jest to późniejsza wstawka redakcyjna. Dalej autor wraca do liczby pojedynczej: “Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich?” (J 3,12). Całość odpowiedzi jest zawiła i nie do końca zrozumiała. Wątpliwy jest też następny werset:  “I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego” (J 3,13).

          Perykopa nie kończy się jeszcze, ale warto zatrzymać się, aby spróbować rozwikłać, o co tu tak naprawdę chodzi.

          Jeżeli trzeba się powtórnie narodzić, to znaczy, że dotychczasowe życie było w jakiś sposób ułomne. Nie bardzo jest to przekonywujące. Ludzkość istnieje już setki tysięcy lat. Czy można jednym zdaniem zdyskryminować ten okres?  Jak pisze w przypisie (J 3,5), chodzi tu o “sakrament chrztu i  absolutną konieczność zbawienia” (J 1,33; Tt 3,5).

          Jeżeli słowa pochodzą od samego Boga, to znaczy, że jest to nowy Jego zamysł. Pragnie On odnowić relację, z człowiekiem poprzez nowe Przymierze. Jezus przynosi Nową Ewangelię. Po ludzku jest to ogromna rewolucja dziejowa. Trzeba dobrze pojąć to zdarzenie. Ludzkość przed Jezusem Chrystusem była związana z Bogiem Przymierzem zbiorowym, poprzez akty opisane w Piśmie świętym. Teraz Jezus proponuje Przymierze indywidualne poprzez chrzest. Każdy powinien z własnej woli stanąć przed Bogiem „twarzą w twarz” i wyrazić akces przynależności do Niego.

Egzegeza Ewangelii wg św. Jana 3

2025-03-10

          W wersecie Prologu: “W Nim było życie,  a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1,4–5) pokazana jest walka między światłem a ciemnością. Ów antagonizm (dychotomia) jest odbiciem walki Jezusa Chrystusa. Głosicielem o Światłości jest Jan Chrzciciel, który został posłany przez Boga, aby o tym zaświadczyć.

          Autor ewangelii sugeruje, że Bóg w postaci Jezusa zszedł na ziemię, ale przez wielu nie został rozpoznany. Ci, którzy Go przyjęli dało moc. Stali się dziećmi Bożymi. Dziećmi Bożymi są tylko ci, którzy w Boga uwierzyli. Można z tą tezą polemizować.

          Warto zatrzymać się na wersecie: “I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy” (J 1,14). Czy zdanie dotyczy już narodzonego pełnego chwały, czy jest to zapowiedź późniejszego wywyższenia Jezusa na krzyżu?

          Jan Chrzciciel zapowiada: “Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie” (J 1,9). Autor wyraźnie sugeruje w słowach Jana preegzystencję Jezusa. Czy jest to jednak przekaz prawdziwych słów Jana Chrzciciela?  Przekazy innych ewangelistów nie dają jednoznacznej odpowiedzi.

          W słowach: “Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce” (J 1,16) prześlizguje się prawda o owocach działalności Jezusa.

          Zakończenie Prologu w pewnym sensie uderza w wiarygodność przekazu: “Boga nikt nigdy nie widział” (J 1,18). Jak więc można opisywać coś, co jest za zasłoną ludzkiego oglądu? Ewangelista Jan pisze: “Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza” (J 1,17). Świadczy to o jego świadomości przekazów ludzkich wkładanych  w „usta” Boga”.

          Za życia Jana Chrzciciela rozpowszechniło się błędne przekonanie, jakoby to on sam był obiecanym Mesjaszem.  Autor omawianej Ewangelii, zaraz po Prologu umieszcza perykopę “Świadectwo Jana Chrzciciela” (J 1,19–34). Tym samym chce jednoznacznie pokazać postać Jana i jego rolę do spełnienia. W tekście prorok Jan mówił jednoznacznie: “Ja nie jestem Mesjaszem” (J 1,20). Na pytania kim jest, Mesjaszem czy prorokiem  odpowiada skromnie: “Jam jest głos wołającego na pustyni” (J 1,23). Trzeba przyznać, że odpowiedź jest dramatyczna. Ten, kto woła na pustyni, w miejscu pustym i pozbawionym ludzi, nie bardzo jest słyszalny. Głoszenie przez Jana Prawdy jest zatem trudne. Zaraz potem powołuje się na słowa Izajasza: “Prostujcie drogę Pańską” (J 1,23). Kto ma to czynić? Jan przedstawia się jako bezradny wobec misji, jaką przyszło mu pełnić. Umniejsza siebie, aby przekazać, że właśnie nadchodzi Ten, “któremu nie jest godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała” (J 1,27).  Autor wyjaśnia różnicę między Janem a Jezusem.  Jan chrzcił wodą i “głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów” (Mk 1,4), natomiast Jezus chrzcił Duchem Świętym i gładził grzechy świata. Autor pisze, że Jan wcześniej nie znał Jezusa? Jest to dość zagadkowe wobec Ewangelii Łukasza, który opisywał zażyłość Maryi (matki Jezusa) z Elżbietą (matką Jana). Może słowa te świadczą, że Jan nie znał Jezusa od strony Jego misji. Znaczyło by to, że w latach młodości Jezus nie przejawiał późniejszego powołania, albo nie dawał po sobie poznać przyszłych planów. Według autora, Jan daje o Nim pełne świadectwo. “On jest Synem Bożym” (J 1,34). Można postawić pytanie: Czy są to faktycznie słowa Jana, czy autora redagującego Ewangelię? Jak piszą Mateusz i Łukasz, Jan Chrzciciel będąc  w więzieniu, a więc po Chrzcie Jezusa, miał wątpliwości co do Niego i aby się upewnić, posłał do Nauczyciela z Nazaretu delegację swoich dwóch uczniów, z zapytaniem: “Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” (Mt 11,3; Łk 7,19).  Wydaje się więc, że słowa takie nie padły z ust Jana. Owszem mógł wyczuwać niezwykłą postać Jezusa, ale nie miał, co do Niego pewności. Ewangelia Jana jawi się więc już jako opracowanie teologiczne.

          W następnej perykopie Świadectwo uczniów (J 1,35–51) autor rozszerza dane na temat Jezusa o świadectwo Jego uczniów, których powołał: Andrzeja (brata Szymona), który najpierw był uczniem Jana Chrzciciela, oraz Szymona, Filipa i Natanaela. Filip powtarza słowa Jana: “Ty jesteś Synem Bożym” (J 1,49). Sposób powoływania uczniów przez Jezusa jest zgoła inny, niż opisany u ewangelistów synoptycznych. Prawdopodobnie nie jest to najważniejsze. Tu wygląda to raczej na wymienienie uczniów, którzy mieli coś wspólnego z Janem Chrzcicielem. Autor pragnie jednoznacznie powiedzieć, że Jezus jest Synem Bożym i posiada nadzwyczajne zdolności: “Widziałem cię pod drzewem figowym… Zobaczysz jeszcze więcej niż to” (J 1,50).  Tym samym stara się na początku Ewangelii nakreślić drogę przekazu. Do tego potrzebował wiarygodnego świadectwa o Jezusie.

          Teraz przychodzi kolej na autoryzację samego Jezusa. Autor korzysta ze sceny wesela w Kanie Galilejskiej (J 2,1–12). Jezus, Jego Matka i uczniowie zostali zaproszeni na wesele. Widocznie zabawa miała się dobrze, skoro zabrakło wina. Coś takiego nie zdarza się często. Musiało zaistnieć jakieś zamieszanie i niepokój gospodarzy, który zauważyła Maryja. Przychodzi do Jezusa i przez brak śmiałości nie wyraża prośby, lecz komunikuje Synowi: “Nie mają  już wina” (J 2,3). Jezus nie jest zadowolony. “Jego godzina jeszcze nie nadeszła” (J 2,4). Maryja jest pewna,  że Syn nie zostawi sprawy swojemu biegowi. Zwraca się do sług, aby pomogli Jezusowi. Delikatny przymus sytuacyjny jest typowy w relacji matki i syna. Matka góruje nad Synem, a On jest Jej posłuszny.  Jezus, chcąc nie chcąc, wydaje rozkazy: “Napełnijcie stągwie wodą” (J 2,7). Następnie od razu każe z nich zaczerpnąć i zanieść staroście weselnemu. Ten kosztuje i dziwi się, że przy końcu wesela pan młody serwuje doskonałe wino. Świadkami cudu byli jedynie Matka Jezusa, uczniowie i słudzy weselni.

Egzegeza Ewangelii wg św. Jana 2

          Ewangelia Jana różni się od ewangelii synoptycznych. Odnosi się wrażenie, że cała działalność Jezusa odbywa się w Jerozolimie,  w przeciwieństwie do tekstów synoptycznych, w których pobyt w Jerozolimie traktuje się dość pobieżnie. Okres Ewangelii obejmuje trzy święta Paschy (J 2,13; 6,4; 11,55). Jak ewangelie synoptyczne są pełne opowiadań, tak Ewangelia Jana jest surowsza. Słownictwo jest ubogie i obfituje w liczne powtórzenia. Jezus Ewangelii mówi głównie o sobie, w przeciwieństwie do Jezusa ewangelii synoptycznych, który głosi królestwo Boże. Ewangelia Jana z jednej strony wydaje się najprostsza z czterech ewangelii, ale z drugiej strony jest najtrudniejsza do zrozumienia. Dla biblistów jest ciągłą zagadką. Wiele kwestii jest nierozstrzygniętych, co do autorstwa i warstw kompozycyjnych.

           Ewangelia ma dwa zakończenia w rozdziałach 20 i 21, co świadczy o dość skomplikowanym procesie redakcyjnym. Prawdopodobnie pierwsza część została napisana w języku aramejskim. Myśląc o nowej grupie odbiorców, pierwsza część została przetłumaczona na język grecki i dodatkowo uzupełniona. Być może wtedy został dopisany hymn do Logosu, który stał się prologiem Ewangelii.

          Bohaterami Ewangelii są często postacie symboliczne (Gianfranco Ravasi, Biblia dla każdego, Nowy Testament, Wyd. Jedność, Kielce 2007, s. 293). Można je dowolnie konfigurować, co daje zamierzony efekt przylgnięcia do Jezusa  lub odrzucenia.

          Ewangelia Jana zaczyna się Prologiem (J 1,1–18), który ma charakter hymnu. Podobnie jak Księga Rodzaju, zaczyna się słowami: “Na początkuBóg..” (Rdz 1,1), tak i Prolog otwierają słowa: “Na początku było Słowo” (J 1,1). Jak widać słowo „Bóg” zastąpiono wyrażeniem „Słowo”.  Po grecku „słowo” brzmi „Logos”. Termin ten w Grecji ma swoje specjalne znaczenie. Spotyka się go  przede wszystkim u stoickich filozofów, dla których logos oznaczał zasadę stwórczą. Żydzi, podobnie jak Grecy przyjęli to określenie jako „Bóg”. Jednocześnie logos jest terminem określającym przekaz, a więc Logos-Słowo to przemawiający Bóg. Egzegeci dopatrują się kontekstu mądrości Logosu (mądrość Pana) w księgach mądrościowych Starego Testamentu, jak np.: “Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, jako początek swej mocy, od dawna,  od wieków jestem stworzona,  od początku, nim ziemia powstała” (Prz 8,22–23); “Mądrość wychwala sama siebie, chlubi się pośród swego ludu. Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego i niby mgła okryłam ziemię. Zamieszkałam na wysokościach” (Syr 24,1–4).

          Jan Ewangelista w pojęciu Logosu osadził Jezusa. Temat wcielenia zajmuje centralną część w pismach Janowych, jak i w całym Nowym Testamencie. Jan narzucił myśl teologiczną. Umiejscowił Jezusa na samym początku świata. Tym samym sprzeciwił się doktrynie gnostyckiej, która chciała zachować absolutną czystość transcendencji Bożego Logosu-Słowa i negowała, że Słowo stało się ciałem.

          Kiedy czyta się Prolog, trzeba mieć świadomość, co chciał przekazać autor. Inne odczytywanie, może literalnie słuszne, będzie nieporozumieniem. Jan Ewangelista narzucił chrystologiczną interpretację zdarzeń. Kościół  to zaakceptował i przyjął jako prawdę pochodzącą z natchnienia Bożego. Czy można więc sprzeciwić się Ewangelii?

          Teza, że pod pojęciem Logosu jest osadzony Jezus narzuca chrystologiczną interpretację tekstu. Tak więc trzeci werset: “Wszystko przez Nie się stało” (J 1,3) sugeruje, że Jezus w łączności z Bogiem jest Stwórcą świata. W czternastym tym wersecie:A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę” (J 1,14) jest niczym innym, jak narodzeniem się Boga w ciele ludzkim.

          Pomimo pięknej konstrukcji wiary pojawia się wątpliwość. Czy Jan przekazał prawdę rzeczywistą, czy wprowadził jedynie obraz teologiczny? Chłodno podchodząc do tematu trzeba powiedzieć, że przestrzeń nadprzyrodzona jest poza zasięgiem rozumu i poza oglądem człowieka. Obrazowanie jest czymś, co zastępuje ludzką niemoc. Tradycja wytworzyła wiele pojęć, które zakorzeniły się w sercach pokoleń i w mentalności semickiej. Obraz namalowany przez Jana nie jest rzeczywistym opisem nadprzyrodzonej rzeczywistości. Jest kompilacją wierzeń sprzed tysięcy lat. Jan przypieczętował i autoryzował wierzenia przodków. Jezus Chrystus jest Wcielonym Słowem Boga.  Jan nadał świeży bieg teologii. Pogłębił ją w kierunku Trójcy Świętej, kolejnego obrazu Boga. Teologia poszerzyła się o nowe aspekty wiary. W konsekwencji powstała religia chrześcijańska taka, jaka jest obecnie. Filozoteizm dostrzega w niej wiele sprzeczności i to z lektury tylko samego Pisma świętego. Np. “Przemienienie Pańskie” (Łk 9,28–36; Mt 17,1–8; Mk 9,2–8) jest antycypacją (to, co przyszłe, a nie co już jest) chwały Jezusa. “Wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe” (Łk 9,29).  To znak, że w ciele uwielbionym oblicza ludzkie zmienią się. Na twarzy pojawi się nadprzyrodzona radość. Lśniąco białe odzienie będzie świadczyło o czystości i nieskazitelności duszy. Z obłoku Bóg poświadczył, że Jezus był Wybrańcem Boga: “To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie” (Łk 9,35).

          Wracając do postawionego pytania: Czy można sprzeciwić się Ewangelii Jana? Gdyby padła odpowiedź tak, prawdopodobnie konstrukcja wiary chrześcijańskiej ległaby w gruzach (w tym sensie, że nie byłaby spójna). Reakcją łańcuchową pękałyby dogmaty chrześcijańskie. Wydaje się, że dla człowieka ważniejsze są zdarzenia eschatologiczne, niż preegzystencjalne. Wiara rozumna (filozoteizm) dochodzi do tych samych końcowych wniosków, co oficjalna nauka kościelna. Trzeba pogodzić się, że są różne oglądy wiary (jak różne są kościoły chrześcijańskie). Każdy może przyswoić sobie to, co jest mu bliższe. Niech każdy ma komfort i prawo do własnej oceny i wiary.

Egzegeza Ewangelii wg św. Jana 1

         Ewangelia według Jana przypisywana jest Apostołowi Janowi, choć są głosy, że zredagowali ją uczniowie Apostoła ze  szkoły Janowej. Jest całkowicie odmienna od ewangelii synoptycznych. Gdyby okazało  się to prawdą, to w niej zamiast myśli Apostoła Jana, umieszczono zespołowo wizję chrześcijańską.  Uważa się, że powstała najpóźniej od  pozostałych, pod koniec I wieku po Chr. Zawiera w sobie metafizyczny, duchowy wymiar doktryny wiary. To co zasadniczo odróżnia Ewangelię Jana od ewangelii synoptycznych to, że ewangelie synoptyczne mówią o jednej podróży Jezusa do Jerozolimy, a Ewangelia Jana wspomina o pięciu.

          W Ewangelii Jana można odnaleźć wpływ źródeł egipskich pochodzących ze świątyni Ptaha w Memfis. Na papirusie (z 720 r. przed Chr.)  odczytano wezwanie do wzniesienia się do jedynego Boga Ptah, który stworzył Wszechświat. Początek Ewangelii: Na początku było słowo,  słowo…. (J 1,1–3) jest podobny do traktatu z Memfis chociaż rozdziela je przepaść czasowa.

          Ewangelia Jana jest przeznaczona dla chrześcijan uświadomionych. Jest przekazem niemal metafizycznym, duchowym, dlatego nazwano ją ewangelią arcykapłańską (ks. prof. Józef Kudasiewicz).

          Częste powoływanie się Nowego Testamentu na Stary dowodzi, że Nowy uważa się za spełnienie wcześniejszego: “Nowy Testament jest ukryty w Starym, a Stary staje się zrozumiały w Nowym” (św. Augustyn). Zasadę tę przypomniał i dowartościował Sobór Watykański II.

          W ewangeliach Jezus bardzo często odwołuje się do Starego Testamentu, często mówi też jego językiem i obrazami. Czyni to jednak w sposób swoisty i niezależny. Często pozwala sobie na wielką samowolę wobec tekstu i kontekstu: “Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie” (Mt 7,29).

          Może dziwić fakt, że założyciele nowego Kościoła chrześcijańskiego nie dopilnowali rzetelnej dokumentacji źródeł doktryny wiary. Ewangelie pisane były w sposób tematyczny (według ówczesnych obowiązujących zasad i tradycji) niż chronologiczny.

          Ewangeliści którzy podjęli się napisać święte księgi mieli w tym własny udział merytoryczny. Chcieli jak najbardziej skutecznie przekonać wiernych do idei Syna Bożego i Jego Zmartwychwstania. W tej gorliwości, mając zapewne dobre intencje, uzupełniali przekaz o własne przemyślenia. Kopiści również dokładali swoje przemyślenia i koncepcje. Popełniali przy tym błędy, poprawiali poprzedników, ingerowali w teksty.  Stąd, czytając teksty Nowego Testamentu trzeba  zachować czujność, aby móc rozróżniać, co pochodzi z nauki Jezusa, a co jest pobożną wstawką lub manipulacją. Jest to bardzo trudne i żmudne. Do dnia dzisiejszego egzegeci rozpracowują i oczyszczają  teksty z naleciałości i błędów kopistów i nadgorliwych  poprawiaczy.

          Można powiedzieć językiem sztuki, że ewangeliści portretowali zdarzenia, a nie fotografowali (narzucali własną wizję opisywanych zdarzeń).

          Jeżeli czytelnik rozpocznie lekturę Nowego Testamentu to trzeba dopilnować, aby jego uwagę nie rozpraszały różnice w ewangeliach, a raczej, aby zauważał piękno i oryginalność poszczególnych ewangelii.

          Na podstawie wszystkich ksiąg Nowego Testamentu, Ewangelii, listów, opracowań teologicznych i przeróżnych badań (hermeneutycznych ->  hermeneutyka – nauka teologiczna zajmująca się odczytywanie tekstów, jak powstawały), egzegetycznych -> Egzegeza – nauka  zajmująca się  interpretacją treści tekstów), historycznych, archeologicznych i innych nauk, pomocniczych) można spróbować odtworzyć chronologiczny życiorys Jezusa i opisać Jego misję.  W łonie judaizmu wytworzyły się różne prądy, rywalizujące czasami ze sobą.

          Tradycja przypisuje autorstwo czwartej Ewangelii Janowi, synowi Zebedeusza i brata Jakuba Starszego. Początkowo Jan należał do uczniów Jana Chrzciciela, a dopiero później dołączył do Jezusa i stał się Jego uczniem. Dokładna analiza tekstu Ewangelii Jana najnowszymi środkami badawczymi i metodami hermeneutyki sugeruje, że Ewangelia ta była pisana przez jakiś zespół (być może szkołę Jana), który przedstawił opracowany tekst według zamierzonej koncepcji teologicznej. I tak na przykład opisy cudów nie są przedstawione jako fakty historyczne, lecz jako „znaki” potwierdzające autentyczność Jezusa. Mowy Jezusa nie są zbiorem przemówień literacko uporządkowanych, lecz są traktatami teologicznymi. Zamiast przypowieści, tak licznych w ewangeliach synoptycznych, są obrazy przechodzące w alegorie. Ujmując całość, Ewangelia jest jedną wielką apologią Jezusa Chrystusa. Wyczuwa się, że jest ona w pewnym sensie reakcją na ówcześnie popularną gnozę Kerynta, która zaprzeczała istnienia pierwiastka ludzkiego w Chrystusie. Akcentując człowieczeństwo Jezusa Ewangelia forsuje tezę preegzystencji Boskiego Słowa (Logos) jako drugiej Osoby Trójcy. Pojęcie Logosu jest bardzo mocno zaakceptowane w Ewangelii. Ewangelia sprawia wrażenie, że została napisana do medytacji. Wskazują na to skrupulatnie przestrzegane rytmy. Od Klemensa Aleksandryjskiego (ur. prawdopodobnie ok. 150 roku w Aleksandrii, zm. ok. 212 w Azji Mniejszej) Ewangelię Jana zwykło się nazywać mianem „Ewangelii duchowej”.

Egzegeza Ewangelii wg św. Jana 1

Czy nowe Objawienie jest możliwe?

          Jeżeli wierzy się w istniejącego osobowego Boga, to można przyjąć, że Bóg może odnowić swoje Objawienie, aby Prawda była bardziej czytelna dla współczesnych wiernych. Chrześcijaństwo, które podpięło się pod przekaz  Objawienia judaistycznego naraziło się na cały bagaż niedoskonałości, błędów wynikających z nie do końca czytelnego odczytania Objawienia Boga. Objawienie Boga w Starym Testamencie bywa czasem trudne do zrozumienia. Czy nowe Objawienie jest możliwe, zależy od tego, jak rozumie się samo pojęcie Objawienia i relację między Bogiem a ludźmi.

          W tradycji chrześcijańskiej, w tym katolickiej, protestanckiej i prawosławnej, panuje przekonanie, że Objawienie zakończyło się w Osobie Jezusa Chrystusa i poprzez Pismo Święte. W tym sensie Objawienie, które miało miejsce w Starym Testamencie (przez proroków) i Nowym Testamencie (przez Jezusa i apostołów), jest ostateczne. Jednak w historii Kościoła istniały różne próbę rozumienia, interpretowania i “odkrywania” Prawdy w kontekście współczesnych wyzwań.

          W przypadku chrześcijaństwa, z kolei, nie tylko teologia, ale i historia Kościoła sprawiają, że pewne aspekty Objawienia pozostają niejednoznaczne lub wymagają reinterpretacji.

          Niektórzy współcześni teologowie sugerują, że Bóg może nadal «objawiać się» w sposób mniej formalny, poprzez wydarzenia, inspirację duchową, sztukę czy codzienne życie. W tym sensie moglibyśmy mówić o nowych objawieniach w sensie nieogólnym – ale niekoniecznie o nowych objawieniach w sensie dogmatycznym.

           W różnych tradycjach religijnych istnieją różne poglądy na temat objawienia. W islamie na przykład, uważa się, że Koran jest ostatecznym objawieniem, ale możliwe jest także pewne rozszerzenie interpretacji tego objawienia w kontekście różnych epok i sytuacji.

           Według mnie jest potrzeba rekonstrukcji dogmatów wiary, bo w dzisiejszej dobie jest taka epistemologiczna  konieczność, potrzeba rozwoju nowych sposobów odkrywania Prawdy, dostosowanych do współczesnych realiów. Tradycyjne objawienia zapisane w świętych tekstach, mogą już nie wystarczać, by sprostać wyzwaniom współczesnego świata.

          Przykład tej „konieczności” można dostrzec w wielu ruchach duchowych i teologicznych, które próbują reinterpretować tradycyjne nauki, szukając nowych sposobów ich komunikowania. Współczesne teologie, filozofie religii, a także tzw. teologie kontekstualne (np. teologia wyzwolenia, feministyczna teologia, …), szukają nowych ram interpretacyjnych, które byłyby bardziej zrozumiałe w kontekście dzisiejszych problemów – jak globalizacja, technologia, zmiany społeczne.

          Można również pomyśleć o „epistemologicznej konieczności” w sensie poszukiwania głębszego zrozumienia tradycyjnych objawień, poprzez rozwój nauki, filozofii, sztuki czy medytacji, które umożliwiają wgląd w te same prawdy, ale na poziomie bardziej osobistym i intymnym.

          Z drugiej strony, pytanie o epistemologiczną konieczność nowego Objawienia rodzi także dylematy. Czy nowe objawienie rzeczywiście mogłoby być czymś ostatecznym, czy tylko próbą dostosowania się do zmieniających się warunków? Może raczej powinniśmy rozważyć, czy nie lepiej wrócić do tradycji i próbować ją głębiej zrozumieć, wykorzystując współczesne narzędzia intelektualne i duchowe.

          Ciekawa jest kwestia, czy współczesny człowiek rzeczywiście potrzebuje “nowego objawienia”, czy raczej może odkrywać to, co już zostało dane, w kontekście swojej współczesnej sytuacji. Czasami “odnowienie” Objawienia może być rozumiane jako nowa perspektywa, lepsze zrozumienie tego, co już zostało przekazane.

Bo istnienie nie miałoby  żadnego sensu.

        Niezależnie od posiadający poglądów, wiedzy faktem jest, że człowiek jest istotą posiadająca własny odrębną osobowość, indywidualność i mimo że wtopiony jest w rzeczywistość boską, jego naturę, zachowuje swoją odrębność. Do otaczającego świata ma własne zdanie. Może doświadczać Świat bardzo osobiście i nie zawsze z jakimkolwiek narzucany z zewnątrz paradygmatem. Nawet Bóg jest Kimś do którego ma się własny stosunek. Może akceptować wszystko co głosi doktryna religijna, albo wszystko negować. To świadczy, że człowiek ma własną wolę. Człowiek ma własne odniesienie do rzeczywistości, jest podmiotem i partnerem do dialogu. Na tym polega cud bycia człowiekiem. Bardzo dobrym przykładem podmiotowości jest Jezus Chrystus. Niezależnie jaki był dla innych i co uczynił, stanowi odrębność całkowitą. Taką odrębność zachowuje każdy człowiek. Z tego może pochodzić w dobrej intencji pewna duma – «Ecce Homo».

       Czy Bóg nie ma za złe takie wywyższanie się człowieka, bądź co bądź istoty stworzonej (puch marny). Ja odbieram powołanie człowieka do istnienia jako wielkie wyróżnienie Bożej koncepcji. Co innego jest postawa i sposób wykorzystania tego cudu stwórczego. Ale na tym polega wielkość Boga. On stworzył Wszechświat nie tylko dla swojej chwały ale chwały bytu nie boskiego. Takie podejście daje mi wewnętrzną dumę i radość. To nic, że jesteśmy istotami bardzo kruchymi. Za człowiekiem stoi idea.

        Trudy życia, niekiedy bardzo bolesne są anturażem,  theatrum, które kończą się chwałą nadprzyrodzoną. Dlatego nieśmiertelność duszy ludzkiej jest oczekiwaniem zasadnym. Gdyby istnienie kończyło się z chwilą śmierci dawało by przykry obraz Boga, bo istnienie, czyli Jego koncepcja i zamiar, działanie stwórcze nie miałyby  żadnego sensu. Mówiąc prozaicznie «zachcianka» Istoty, która ma moc stwarzanie i kreacji rzeczywistość.

        W Objawieniu biblijnych jest wyraźnie napisane: “Bóg stworzył człowieka, na podobieństwo Boga stworzył go ” (Rdz 5,1). To potwierdza powyższy wywód, ale i zobowiązuje.

Kompromis

        Z  przeprowadzonych dociekań wynika, że anioły i szatan są pojęciami konceptualnymi, to znaczy wytworzonymi przez ludzi, które mają swoje miejsce w kontekście historycznym i kulturowym, pełniąc rolę opisową dla zjawisk działania dobra i zła. Traktowanie ich jako elementów nie tylko religijnych, ale także kulturowych, ma sens, ponieważ przez wieki stanowiły one fundament wielu praktyk i rytuałów, które mogą wciąż mieć duże znaczenie emocjonalne i duchowe dla wiernych.

         Ich negacja  zaburza wielowiekową tradycję wiary judeo-chrześcijańskiej. Co zrobić z wypracowana celebracją, np. modlitw Anioł Pański, do Anioła stróża, kolędy i wiele innych czynności liturgicznych.

        Aby nie niszczyć tego co dla pokoleń jest wartością można skorzystać z wypracowanego mechanizmu celebracji wielu idei, które mają pochodzenie ludzkie. Np. święto Walentynki, Dożynki, Imieniny, Święto Pracy, Święto Polskiego Ruchu Ludowego, …. nie mają racjonalnych podstaw, a z powodzeniem umilają życie społeczne.  Podobnie można by zachować tradycyjne praktyki celebracji aniołów, szatana, bo  one mają walory kulturowe, a nawet duchowe. Są mocno osadzone w ludzkiej mentalności.

         Jednocześnie jestem za tym, aby był omawiany kompromis był świadomy. W czasie katechezy należałoby wyjaśniać rys historyczny przyjętych pojęć. Taki kompromis między tradycją religijną a współczesną wiedzą. zmniejszyłby  napięcia poznawcze i pozwolił na ewolucyjną, spokojną zmianę doktryny wiary. Nieuchronność zmian już jest widoczna. Kościół przeżywa kryzys nie tylko z powodu swej grzeszności, ale ze względu na rozwój świadomości ludzkości. Świadome uczestnictwo w modlitwach czy obrzędach, które mają głębsze korzenie kulturowe, może pomóc w utrzymaniu więzi z tradycją, jednocześnie umożliwiając rozwój intelektualny i duchowy.

          Współczesny świat, w którym wiedza i technologia rozwijają się w zawrotnym tempie, zmusza nas do przemyślenia wielu kwestii, w tym fundamentów religijnych. A jednocześnie, jak pokazuje historia, religia i duchowość są nierozerwalnie związane z rozwojem kultury i społeczeństwa.

          Kompromis nie narusza tego co uznaje się za Prawdę. Objawienie Boga pozostaje nienaruszone. Zmienia się tylko epistemologiczne poznanie.