W następnych perykopach Marek informuje krótko o wzroście ilości słuchaczy, wyborze apostołów i uczniów. Tekst pochodzi ze źródeł wspólnych (synoptycznych). Marek przepisuje bez zastanowienia utarte poglądy: “Nawet duchy nieczyste (ciekawe, jaki mieli wygląd?) na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży” (Mk 3,11–12). Jezus nie bardzo chciał rozgłosu na temat Jego powiązań z Bogiem. Wiedział, że zbliżenie mistyczne z Ojcem nie jest jeszcze ukoronowaniem Jego Chwały. Mateusz, powołując się na Izajasza (42,1–4), w podobnej perykopie, antycypuje przyszłe wydarzenia: “W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą” (Mt 12,21). Ewangelista Marek nie stosuje tego typu hiperbol.
Jezusa uważano też za szatana. Jezusa to „bawiło”. Jak mówił: “Jak może szatan wyrzucać szatana?” (Mk 3,23). W dalszej części rozumnie i logicznie tłumaczy bezsens podobnych oskarżeń (Mk 3,24–27). Można powiedzieć, że Jezus miał umysł ścisły. Rozumował precyzyjnie. Tym samym wskazywał, że logika rządzi się swoimi prawami i trudno ją ominąć. Świat rzeczywisty opiera się na logicznie poukładanych „klockach”. Walka z logiką kończy się zawsze fiaskiem. Często nie pamięta się o tym i plecie się od rzeczy.
Ewangelia Marka uważana jest za najstarszą, obok Ewangelii Mateusza, Łukasza i Jana. Można przypuszczać, że Marek był pierwszym autorem niektórych perykop, a Mateusz i Łukasz korzystali z jego tekstów. Nie podzielam tej tezy. Marek nie uprawiał teologii. Nie był więc dla innych ewangelistów autorem atrakcyjnym ani autorytetem. Był raczej sprawozdawcą misji Jezusa. Opierał się wyłącznie na źródłach innych oraz na opowiadaniach Piotra i Pawła. Można mniemać, że Ewangelia Marka jest najmniej skażona własnymi, subiektywnymi lekcjami. Subiektywne mogą być tylko informacje pochodzące z przekazów ustnych (Piotra i ewentualnie Pawła). Pozostałe ewangelie bardziej wymagają analizy tekstów pod kątem historiograficznym oraz własnych koncepcji teologicznych. Ewangelia Marka jest więc prostsza, łatwiejsza w odbiorze. Problemem są teksty zapożyczone od autorów źródeł nieznanych.
Przekaz: “wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz jest winien grzechu wiecznego” (Mk 3,28–29; Mt 12,31–37; Łk 12,10) sprawił mi nie lada kłopot. Temat ten analizowałem wielokrotnie. Proponowałem różne wyjaśnienia (świadczy to o ciągłej drodze poszukiwawczej i zdobywaniu wiedzy). Obecnie uważam, że kto grzeszy przeciwko Duchowi Świętemu (a więc Bogu) tym samym odwraca się od Tego, który może odpuścić mu grzechy. Sam grzesznik pozbawia się łaski odkupieńczej Boga. Warto jednak zaznaczyć, że ta beznadziejna sytuacja zmienia się z chwilą żalu za grzechy, powrotu do wiary i uregulowania relacji z Bogiem. Jak pisałem (w wykładzie na portalu wiara-rozumna.blog.onet.pl Duch Święty – opublikowanym w dniu 10.04.2012 r.): Słowa te są w pewnym sensie tylko przestrogą, a nie dozgonną deklaracją.
Perykopa zatytułowana Prawdziwi krewni Jezusa (Z wykładu na portalu wiara-rozumna.blog.onet.pl Krewni Jezusa – opublikowanym w dniu 11.04.2012 r.) występuje u trzech ewangelistów synoptycznych. Widać, korzystali z jednego źródła. Celem jej jest dydaktyka mówiąca, że dla Jezusa wszyscy są jedną rodziną: “Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (Mt 12,49–50; Mk 3,34–35; por. Łk 8,21). Wypowiedź ta mówi, że nie jest ważne pokrewieństwo rodzinne. Każdy mężczyzna powinien być dla drugiego człowieka bratem, a kobieta siostrą. Pouczenie to jest dość ważne z punktu widzenia drugiego przykazania Jezusa: “Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22,39). Wyjaśnia na czym ma polegać relacja między ludźmi. Pokrewieństwo krwi, ważne z punktu widzenia rodziny, dla świata i Boga jest nieistotne.
Niektórzy wykorzystują tę perykopę do udowadniania, że Jezus miał braci i siostry z jednej Matki Maryi. W Ewangeliach napisano: “Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić” (Mt 12,46); “Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?” (Mk 6,3). Kościół katolicki stoi na stanowisku, że Jezus nie mógł mieć rodzeństwa z racji zachowanego dziewictwa Maryi po cudownym narodzeniu Jezusa. Być może, broniąc usilnie swojej tezy tłumaczy, że słowo „bracia”, z racji braku odpowiedniego, dotyczyło krewnych Jezusa. Trudno uwierzyć, że w tak bogatym greckim języku nie ma osobnych słów określających kuzyna czy krewnego. W innych Pismach biblijnych: “A wydawać was będą nawet rodzice i bracia (adelphon), krewni (suggenoe) i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią” (Łk 21,16); “Pozdrawia was Arystarch, mój współwięzień, i Marek, kuzyn Barnaby” (Kol 4,10). W perykopach tych autorzy używają słowa „krewni”, „kuzyn”, a nie brat, bracia.