Wadliwość w szczególnej teorii względności

          XIX wiek  rozbudził w umysłach uczonych nadzieję dalszego poznania rzeczywistości. Ostatnie odkrycia mijającej epoki zapowiadały, że nie będzie łatwo. Uczeni zdali sobie sprawę w ograniczeniach poznawczych świata subatomowego i nieogarnionego kosmosu. Poza trudnościami z rozdzielczością najmniejszych drobin materii doszły problemy ze względnością pomiarów. Mimo teoretycznego założenia istnienie inercyjnego układu w kosmosie, w którym można by łatwo badać i opisywać zjawiska, nie ma możliwości  określić jego początku, nie ma go z czym powiązać.  Wiedza na temat światła, które biegnie tak jakby należało do tego hipotetycznego układu jeszcze bardziej skomplikowała rachunki. Czyniąc obliczenia trzeba dokonywać jego transpozycji do układu w względem którego czyni się badania. Względność stała się  pojęciem powszechnym, wykorzystywana w różnych dziedzinach.

            W 1905 roku Albert Einstein opublikował swoją szczególną teorię względności. Dotyczyła ona głównie inercjalnych układów odniesienia. Ale rzeczywistość podpowiada, że najczęściej mamy do czynienia z układami nie inercjalnymi, które są trudniejsze do rozpoznania. Szczególna teoria względności opiera się na prostych założeniach, że prawa fizyki są wszędzie takie same. Prędkość światła w próżni jest stała i niezależna od prędkości źródła. Nie spotkałem się ze stwierdzeniem, że światło w układzie badanym ma zawsze prędkość pozorną na skutek konieczności jego transformacji. Zdaniem Einsteina: “prędkość światła w próżni jest taka sama dla wszystkich obserwatorów, taka sama we wszystkich kierunkach“. To stwierdzenie jest wadliwe, bo brakuje dopowiedzenia, że odnosi się tylko do jego układu odniesienia, które sam wytycza.  Ta niedoskonałość w wypowiedzi spowodowała, że rozpowszechniła się mylna przesłanka, która zaistniała np. we wzorach w sumowaniu prędkości (bliskich prędkości światła). Natomiast podzielam pogląd. że ciało materialne nie może poruszać się z prędkością większą od prędkości światła. Rację dopatruję w tym, że każde ciało w swej istocie ma naturę falową. Podany wzór E = m * c² wiążący całkowitą energię ciała z jego masa otworzył nową erę eksploatacji energii.

          Albert Einstein wprowadził nowe pojęcie czasoprzestrzeni łączące dwa pojęcia przestrzeni i czasu. Jak się okaże, poprawność tego pojęcia zaowocuje w spekulacji  jaka zostanie uwidoczniona w jego ogólnej teorii względności.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Renesans teologii XIX wieku

          W połowie XIX wieku dokonał się renesans teologii chrześcijańskiej. Od XIII wieku uprawiana była nauka oparta na myśli Arystotelesa. Rozwój nauki, nowe odkrycia astronomiczne i zjawisk takich jak elektryczność, magnetyzm, wymusiły konieczność rewizji dotychczasowych myśli teologicznych. Z powrotem wróciły fundamentalne pytania, jak Bóg jako Osoba transcendentna kontaktuje się ze Światem, kim był Jezus, czym jest dusza, czy kosmos jest skończony i wiele innych.

          Scholastyka bazując na rozumie i logice Arystotelesa polegała w głównej mierze na lekturze Pisma Świętego, opracowaniach Ojców Kościoła. Rozważania opierały się na argumentacji za i przeciw. Wiedza odgrywała ogromną rolę. Nowa era odkryć i rozwoju wymusiła rewizję i renesans myśli teologicznych. Wydawało się, że myśli patrystyczne zostaną zarzucone. Wielu wierzących zachłyśnięci  nowymi odkryciami odrzucało wiarę.

          Scholastyczna myśl intelektualna, nie nadążała za zmianami w nauce. Scholastyka stała się dla nich balastem. Twierdzili, że Bóg nie jest im do niczego potrzebny. Tymczasem wielu apologetów wiary, przyjmując nową rzeczywistość podjęli trud zrozumienia wiary.  Uważali, że trzeba na nowo powrócić do Ojców Kościoła i na bazie posiadanej wiedzy, od nowa, odczytać ich myśli. Zachowali szacunek do ich dorobku i wrażliwości religijnej. Ojcowie Kościoła w dużej mierze kierowali się sercem i intuicją. Dobre myśli zaczerpnięte w sercu pochodzą od Boga. Odrzucanie ich byłoby wielką szkodą dla Prawdy.

          Początkowo Kościół katolicki bronił się przed nowym spojrzeniem teologicznym. Papież Leon XII (1825–1829) zakazał tłumaczenia Biblii na języki narodowe. W 1854 Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu. Potępiał wszelkie “nowoczesne idee”. Izolował Kościół, czynił go ciałem obcym. Nic dziwnego, że wielu wiernych odeszło od Kościoła. W 1870 roku ogłoszono dogmat o nieomylności papieża, co wyraźnie obniżyło rangę Kościoła.  Papież Leon XIII zachowując poglądy tomizmu pozwolił na nowe badania i udostępnił badaczom watykańskim archiwa.  Papiestwo nareszcie uświadomiło sobie, że nie można uciekać od badań naukowych i rozwojem Świata. Ten nowy duch przyczynił się do podejmowania prac nad nowym podejściem do  teologii. Ostrożny w swoim działaniu powołał komisję do nadzorowania prac katolickich egzegetów.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Wielkie rzeczy przygotował Bóg

         Biblia wielokrotnie pisze o Bożej koncepcji udostępniania człowiekowi nowych tajemnic twórczych: “… jak zostało napisane, to, czego
ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują
” (2 Kor 2,9) na miarę jego zdolności umysłowych. Prąd elektryczny drzemiący w naturze to tajemnica skrywana przez tysiące lat. Dzisiaj bez prądu nie można sobie wyobrazić dalszego rozwoju. Stało się ono pierwszą potrzebą. Pierwsze sygnały tego niezwykłego zjawiska i natury materii pochodzą ze starożytności. VI   wieku przed Chrystusem Tales z Miletu opisuje zdolność elektrostatyczną niektórych lekkich ciał przez potarty bursztyn. Musiało upłynąć ponad dwa tysiące lat, aby lekarz królowej Elżbiety II William Gilbert powrócił do tych eksperymentów. Wynalazł 20 substancji o podobnych właściwościach. W 1600 roku skonstruował pierwszą maszyną elektrostatyczną, która wywoływała iskry elektryczne. Można się domyślać jak obserwatorzy reagowali na to coś niezwykłego. W 1733 odkryto 2 rodzaje elektryczności: dodatnią i ujemną. Luigi Galvani wykrył (1791) powiązanie elektryczności z biologią (słynne doświadczenie z nieżyjącą żabą ). XIX wiek rozpoczął się od opracowania pierwszego ogniwa elektrycznego. Co to było za zjawisko było wówczas tajemnicą. Ujawniono powiązanie elektryczności z magnetyzmem.  W następnych latach odkrycia następowały lawinowo, Już w 1834 skonstruowano pierwszy silnik elektryczny. Człowiek nie rozumiejąc istoty zjawiska już ją zagospodarowywał do celów użytecznych. Uczeni pragnęli zrozumieć i dociec źródła elektryczności. W 1881 roku William Crookes obmyśla rurkę do badań promieni katodowych. Heinrich Hertz (1887) zauważa wyrywanie cząstek naładowanych (elektronów) przez światło padające na próbkę.  W  1897 Joseph John Thomson na bazie promieni katodowych uznał, że z materii wyrywane są cząstki stanowiące budulec materii. Nauka stanęła przed poznaniem struktury atomu. To co może zadziwiać, to umiejętność wkraczania w głąb materii nie za pomocą precyzyjnej aparatury  ale logicznego myślenia i wyciągania wniosków z różnych przesłanek. Człowiek jako istota rozumna dała przykład zamysłu Bożego i jego podobieństwa do istoty myślącej jakim jest Stwórca. Poza Bogiem tylko człowiek jest zdolny rozumować i z przesłanek wyciągać wnioski. Pełne odkrycie struktury atomu było już dziełem przynależnym do następnego XX wieku.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Sensacja w XIX wieku

          XIX wiek był okresem również naukowych sensacji. W 1859 i 1871 roku  po publikacji przez Karola Darwina swoich prac z terenów naukowych przez niedowierzanie i zaskoczenie przeniosła się sensacyjna wiadomość, że rzekomo  człowiek pochodzi od małpy (po sarkastycznej wypowiedzi  Thomas’a Huxley’a: “wolałbym raczej pochodzić od małpy niż od człowieka o dowiedzionej inteligencji, ale wykorzystującego swój rozum do zniekształcania prawdy“). Swoimi poglądami Darwin zaburzył dotychczasowy ład,  stabilność wiedzy i przekaz religijny. Nie wszyscy dostrzegali nową, odkrywczą myśl, że cały Świat fizyczny i biologiczny podlega zmianom, ewolucji. Jego teoria początkowo budziła kontrowersje. Została zrozumiana dopiero w XX wieku. Być może jego poglądy przyczyniły się do krytyki Biblii, religii i negatywnej oceny pozytywizmu. Sam Karol Darwin stracił wiarę. Zabrakło mu głębszej refleksji nad swoimi odkryciami. Zadziałał pierwszy odruch negacji i buntu przeciw poglądom tradycyjnych. Przyjaźnił się ze słynnym geologiem Carlesem Lyellem i zdobywał wiedzę o budowie ziemi (tworzenie się raf koralowych). Duży wpływ na niego wywarł pogląd ekonomisty Tomas’a Malthusa  w temacie korelacji pomiędzy przyrostem ilości ludzi, a  produkcją żywności.  Dostrzegł w tym uniwersalny mechanizm zmian genetycznych z upływem czasu.  Stąd wziął się pomysł doboru naturalnego w zależności od zmian warunków życia. Twierdził, że tylko osobniki najlepiej dostosowujące się do warunków bytowych przeżywają.

          Początkowo Darwin musiał się mierzyć z poglądami przeciwnymi i ze stanowiskiem hierarchii kościelnych. Zresztą spory na ten temat jeszcze się nie zakończyły. Kreacjonizm teologiczny nawet dzisiaj ma swoich reprezentantów  (naukowiec prof. Maciej Giertych). “Jego poglądy stoją w opozycji do teorii biologicznej, a także oficjalnego stanowiska biskupów polskich, których zdanie: fundamentalistyczny kreacjonizm nie jest zgodny z nauką katolicką” (kuria.lomza.pl, 24,11,2996 r),

          Podobna reakcja opurtonistyczna miała miejsce po ogłoszeniu prac Mikołaja Kopernika i jego rewolucji kopernikańskiej.

          Moim zdanie teoria ewolucji ma jeszcze wiele braków i niedomówień i może wywoływać myśl, że Stwórca ingeruje w zachodzące zmiany. W rzeczywistości obserwuje się skokowe zmiany nie do końca rozumiane. Sam Darwin pod koniec życia z ateisty stał się agnostykiem.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Stwierdzenie bałamutne

          XIX wiek przyniósł wiele niespodzianek. Gwałtowny rozwój nauk powodował, że ludzie zaczęli inaczej spostrzegać Świat. Oprócz badań nad wieloma zjawiskami i odkrywaniu nowych horyzontów, które przynosiły  sukcesy wpadali w pychę, która niestety odsuwała ich od Stwórcy (okres pozytywizmu). Wielu sądziło, że Bóg nie jest im do niczego potrzebny, bo poznanie wszystkim tajemnic przyrody to tylko kwestia czasu.

         Tymczasem nowe odkrycia sugerowały, że w dotychczasowym poznaniu świata przyrody występują luki, i do poznania istoty rzeczy jest jeszcze ciągle daleko. Jak wspominałem badania nad emisją fal elektromagnetycznych zakończyły się powstaniem mechaniki kwantowej.

          W 1887 r. Albert Abraham Michelson (1852–1931) i Edward Morley (1838–1923) dokonali słynnego doświadczenia z interferometrem (doświadczenie nazwane M-M), chcąc wyznaczyć bezwzględną prędkość Ziemi względem hipotetycznego „eteru”. Wynik zaskoczył uczonych, tym że przez wiele lat nie umiano wytłumaczyć negatywnego wyniki wykonanego doświadczenia.

         Doświadczenie polegało na tym, że puszczano promienie światła w dwóch kierunkach – wzdłuż kierunku ruchu przyrządu i prostopadle do ruchu. Według fizyki klasycznej wyprowadzono dwa wzory na czas powrotu promieni odbitych. Były one różne, bo po podstawieniu wartości dawały różne wyniki. Spodziewano się więc, że w czasie doświadczenia przyrząd potwierdzi wyliczone różnice czasowe tych dwóch promieni. A tu niespodzianka. Czasy były takie same. Wynik doświadczenia M-M był bardzo zagadkowy i w najwyższym stopniu zaskakujący. Zastanawiano się, jak wytłumaczyć negatywny wynik doświadczenia. Potrzeba było aż 18 lat, aby znaleźć propozycję rozwiązania tej zagadki. Na ten temat pisałem już wielokrotnie. Dziś uważam, że negatywny wynik doświadczenia wynika z postawienia niepoprawnego pytania. Otóż Albert Einstein oparł się kontrakcji Lorentza (skróceniu odległości) i otrzymał odpowiedź, która go sankcjonowała, ale ja mam wątpliwości do całego tłumaczenia.

          Otóż prawdą jest, że światło gdy opuszcza swoje źródło ma zawsze tę samą prędkość < c > względem każdego układu inercjalnego i jest niezależny od prędkości źródła. Pozostaje w swoim układzie inercjalnym, o którym można mówić tylko teoretycznie. Dla układów w ruchu można mówić jedynie o prędkości pozornej.

          Rozważając  bieg promieni (jak na rysunku) trzeba zauważyć, że promień lecący poziomo można uznać, że należy również do układu laboratorium, ale promień pionowy z chwilą przejścia przez pryzmat należy do innego układu i nie ma nic wspólnego z doświadczeniem. Wynik był negatywny, bo nie zachodziła interferencja odbitych promieni. Do detektora trafiał tylko odbity promień poziomy.

          Transpozycja Lorentza i sposób tłumaczenia o skróceniu długości drogi (kontrakcja Lorentza  Fitzgeralda) promienia jest sztuczna i nie odpowiada prawdzie obiektywnej. Kontrakcja Lorentza  Fitzgeralda jest stwierdzeniem bałamutnym i nie odpowiadające prawdzie obiektywnej.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Przedwiośnie fizyki kwantowej

          XIX wiek to przedwiośnie wielkich zmian w nauce. Elektryczność stała się motorem rozwoju nowych dziedzin. Pobudziła umysły do zajmowania się budową wszechświata. Rozwijająca się technologia umożliwiła zbudowanie  nowych narzędzi i aparatów poznawczych (pomiarowych). Za ich pomocą odkryto, że nie wszystko co się zdarza jest dotychczas poprawnie opisane i zbadane.

           Między innymi zwrócono uwagę, że ciało podgrzane emituje energię w sposób niezgodny ze stanem wiedzy. Otóż ciepło (promieniowanie) kojarzono z drganiami drobin. Energię włożoną chciano odzyskiwać w tych samych wielkościach. Tymczasem promieniowanie emitowane ujawnia się w postaci rozkładu energii (widma). Nie wiedziano wówczas nic na temat źródeł i sposobu emisji fal (elektromagnetycznych). Do badań nad emisją założono wyidealizowany model ciała doskonale czarnego.  Reprezentował on takie obiekty jak słońce, żarówka i każde podgrzane ciało.

          Gustav Kirchhoff odkrył, że natężenie promieniowania emitowanego przez dowolne ciało zależy tylko od temperatury i długości dali, nie zaś od budowy tego ciała. Wynikało tego, że natężenie promieniowania jest określone przez pewną uniwersalną funkcję.

          John Rayleigha wraz z matematykiem Jamesem Jeansem, na bazie praw klasycznej termodynamiki  zaproponowali wzór w którym natężenie światła emitowanego jest liniowo zależny od temperatury ciała i rosło wraz z częstotliwością. Propozycja ta była niesłuszna bowiem wyniki doświadczalne wskazywały, że istnieje maksimum pewnych częstotliwości reprezentatywnych w kształcie dzwonowej.

          Rozkład natężenia promieniowania opracowali w 1879 roku bracia Józef Stefan i Ludwig Boltzmannowie (prawo nazwane prawem Stefana Boltzmanna). Energia wysyłana przez ciało czarne przez jednostkę powierzchni w jednostce czasu jest proporcjonalna do czwartej potęgi bezwzględnej temperatury w skali Kelwina. Rozkład ten pasował do ciał gorących (jak słońce) i chłodniejszych (jak włókno żarówki).

          Wien zaproponował rozkład empiryczny, który nie był zgodny z doświadczeniem w niższych częstotliwościach (czyli dłuższych fal).

           Max Planck po kilku nieudanych próbach (rozpoczętych w 1897 roku) zaproponował swój rozkład (zwany rozkładem Plancka), który również  był wzorem empirycznym (opracowany w oparciu o prawo Wiena). Jego postać była oparta na dopasowaniu wzoru Wiena do wyników doświadczalnych metodami prób i błędów.  Uczony stwierdził, że energia nie może być emitowana w postaci ciągłych ilościach, a jedynie w postaci kwantów (porcji):

                                                          E = h * v

gdzie v jest częstotliwością, h wprowadzona stała zwana stała Plancka.        

          Max Planck użył tą stałą do swojego rozkładu. W tym momencie narodziła się nowa nauka zwana fizyką kwantową. Stała h została zaakceptowana, ponieważ ku zaskoczeniu fizyków zapewniała zgodność teorii z wynikami doświadczalnymi różnych badań.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Mechanika kwantowa dla laika

          Wielokrotnie pisałem, że materia nie istnieje jak oddzielny samoistny twór. To co się nazywa materią jest wytworem energetycznym. Jak donosi literatura fachowa materia jest zbiorem, skupiskiem fal energetycznych. Do XX wieku budową materii zajmowała się fizyka klasyczna, a w niej nauka Newtona. W XX wieku rozpoczęły się badania coraz mniejszych drobin materii, Okazało się, że drobiny rządzą się innymi prawami. W granicach subatomowych ujawnia się dualizm korpuskularno falowy. Fotony posiadające pęd zachowują się jak cząstki, a cząstki ujawniają naturę falową (de Broilla). W tak małych obiektach mechanika klasyczna załamuje się. Okazuje się, że w tej przestrzeni obowiązują inne zależności, inne zasady. Naukę tę nazwaną mechaniką kwantową. Zachodzi pytanie gdzie jest granica stosowalności obu mechanik? Rozwiązanie wyjaśnia poniższy przykład.

         Weźmy dla przykładu ziarnko grochu (1 g) i przyjmijmy, że się porusza 1 cm/s.  Zgodnie z nauką Einsteina ziarenko ma w sobie energię wyrażoną w masie. Przeliczając ją na falę (de Brouilla) uczeni wyliczyli, że odpowiada jej fala o długości ok. 6.7 *10 do (-27) cm. Przy takiej odległości praktycznie nie ma dyfrakcji. Trudno dopatrzyć się natury falowej. Dualizm nie jest doświadczalny.  Ziarenko grochu trzeba badać (jego ruch, położenie, energię) za pomocą mechaniki klasycznej. Co innego zachodzi w przypadku elektronu, cząstki materialnej o bardzo małej masie.  Jego fala mieści się w granicach  2.4 * 10 do (-8) cm. Przepuszczając wiązkę elektronów przez kryształ doświadcza się, że kryształ działa jak siatka dyfrakcyjna i w rezultacie powstaje obraz dyfrakcyjny, który można utrwalić na kliszy fotograficznej. Ta właściwość pozwoliła użyć wiązki elektronowe do budowy mikroskopów elektronowych powiększających obiekt nawet 2 miliony razy. Im większa energia elektronów, tym krótsza fala i większa rozdzielczość.

             Proszę zwrócić uwagę, że mechanika kwantowa to łagodne przejście pomiędzy mechaniką klasyczną a mechaniką obiektów subatomowych. Nie ma tu mowy o żadnym załamaniu się nauki, czy przewrocie kopernikańskim. Nowa mechanika zajmuje się nowymi zjawiskami, które jej towarzyszą, np. efekty tunelowe. Ujawniają się nowe zasady, jak zasada nieoznaczoności, które nie mają odpowiednika w mechanice klasycznej. Mechanika kwantowa, która bardziej bazuje na statystyce i prawdopodobieństwie jest również dokładna jak mechanika klasyczna. Jedynie dopuszcza inny rodzaj pytań. Za pomocą nowych narzędzi badawczych jest możliwość wyjaśnienia dlaczego w atomie występują orbity dozwolone dla elektronów, a między nimi jest przestrzeń zakazana. Odpowiedzi można szukać o połowicznym rozpadzie promieniotwórczym.

            Dla człowieka, który doświadcza przestrzeń makroskopową mechanika kwantowa nie jest uchwytna, ale dobrze mieć świadomość, że tajemnice Bożej koncepcji stwórczej są bardziej widoczne w przestrzeni subatomowej.  

             Wydaje się, że nauka zbliża się do jeszcze głębszej prawdy, że rzeczywistość realna opiera się na dynamice, pochodnej tchnienia Bożego. Stają się bardziej wyraziste słowa Świętej Księgi: “Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1,26).

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Geneza grzechów

          Wielu uważa, że grzech rodzi się po fakcie jego wykonania. Otóż ewangelia podpowiada, że grzech pojawia się o wiele wcześniej: “A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28). Trudno przyjąć, że sam fakt patrzenia jest grzechem, ale zachodzi pokusa, która akceptowana jest grzechem. Grzech rodzi się w umyśle i jest funkcją (konsekwencją) woli.

          Podobnie jest w przypadku nałogów. Np. samo palenie papierosów (puszczanie dymka), jak nikomu nie szkodzi, jest czynem moralnie obojętnym, ale uzależnienie od używki jest groźne.

           Masturbacja jest mechaniką (ruch posuwisto zwrotny), która sama w sobie wynika z potrzeb fizjologicznych i rozwoju fizycznego człowieka. Natomiast wyuzdanie seksualne wiąże się z upodobaniem i uzależnieniem. To uzależnienie jest obciążeniem umysłu.

          Uzależnienia  od internetu, hazardu, alkoholu, narkotyków, nadmiernego jedzenia i wszelkiej pasji i pragnień, które są traktowane priorytetowo od przyjętych norm są zakłóceniem i obciążają ludzką duszę.

          Wszelakie pomówienia, fałszywe oskarżenia, zdrady są truciznami własnego organizmu.

          Nie wspomnę o zabójstwach, zdradach i czynach ewidentnie złych. To grzechy oczywiste.

          Można sobie nie zdawać z tego sprawy, ale umysł jest stale otwarty na rzeczywistość transcendentną, na Stwórcę. Równolegle, wielotorowo z myślami prozaicznymi, szukamy Boga. To jest nam dane i zaprogramowane. Z tego zapisu naturalnego pojawiły się religie. Wiąże się to z podobną naturą człowieka z naturą Boga “Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1,26).

Natury te przenikają się. Człowiek jest cały czas w Bogu, a On w nas. Nowo narodzony jest czysty (tabula rasa). Myśli grzeszne powiązane z wolą są zgrzytem, dysharmonią, która obniża sacrum człowieka i utrudnia doskonałe z Nim połączenie.   Trzeba wiedzieć, że Niebo jest stanem zaślubin z Bogiem. Dlatego umarli najpierw muszą oczyścić swoją duszę, aby zaślubiny mogły być dokonane. To oczyszczenie jest procesem. Dla oczekujących są udręką. Bóg nikogo nie karze, ale człowiek sam sobie gotuje swój los. Oczekujące dusze pozostają w przestrzeni ziemskiej. Może znajdują się w przestrzeni oczekiwania, ale Niebo jest dla nich zamknięte (jak niepasujące tryby).

          Od lekkich przewinień Jezus już nas odkupił. To dar niezwykły. Ale można stracić ten dar jedna nierozważną akceptowaną myślą. Dlatego trzeba zachować czujność. Jezus pozostawił nam narzędzie zbawcze – modlitwę Pańską: “ i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini” (Łk 11,4).  Powtarzanie jej to gromadzenie sobie zapasu daru odkupieńczego – dobrze jest o tym pamiętać. 

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Powraca pytanie

          Powraca pytanie. Jak żyć, akceptując słowa Jana Hartmana, że Religia katolicka oparta jest na karze, na grzechu, strachu, lękach, na grzechu pierworodnym, na bojaźni bożej, antychrystach, szatanie, demonach, piekle… . Gdzie  jest prawda?

           Odpowiedź może się różnić w zależności od odpowiadającego. Inna pochodzi od osób myślących, a inna od ciemnoty tłumu, jak opiniuje Ryszard Kapuściński.

           Zachowując kulturę słowa mogę jednie wyrażać własny światopogląd. Otóż, swój światopogląd opieram na akceptacji istnienia Przyczyny sprawczej. Wynika ona z logiki, że każdy skutek ma swoją przyczynę. Skutkiem jest rzeczywistość, której doświadczam. Mam świadomość: “Cogito ergo sum” (myślę, więc jestem Kartezjusz), że swoim umysłem nie mogę poznać Istoty Stwórcy, bo wymyka się ona z ludzkiej percepcji. Pozostaje tylko świadomość Jego istnienia. Tu zbliżam się do przekazu religijnego. Korzystam z nauki teologicznej i akceptuję przekaz, że Bóg jest doskonały, dobry i miłosierny. Nie akceptując tych Jego przymiotów zgadzałbym się na jakiś absurd, który organicznie odrzucam. Pojawia się w tym momencie element wiary.  Bez tej akceptacji pozostałbym na etapie  poznania czysto naukowego, który jest niewystarczający do poprawnego  światopoglądu. Tu pojawia się jednak zastrzeżenie. Nie wszystko w przekazie religijnym uważam za prawdę. Pozostaję przy sformułowaniu, że religia jest pewnym obrazem naszkicowanym przez  autorów religijnych. To powoduje, że człowiek pozostaje właściwie sam i musi sam rozstrzygać, co jest prawdopodobne, a co nie.

            Nasuwa mi się pytanie: po co mi Kościół? Kościół przekazuje sacrum, które pomaga w przeżywaniu rzeczywistości nieogarnianej. Obraz religijny którego jest autorem jest dziełem dopracowanym, pięknym i estetycznym. Przebywanie w atmosferze kultu jest przeżyciem duchowym. Dlatego mimo racjonalnego podejścia do religii czuję się wiernym Kościoła katolickiego.

            Mankamenty doktryny które dostrzegam przesuwam na plan dalszy. Cieszę się, że pozostaję wolny od fundamentalizmu, uprzedzeń. Strachy na lachy nie robią na mnie wrażenia. Inaczej pojmuję bojaźń bożą. Trzymam się zasady: “Primum non nocere” (przede wszystkim nie szkodzić).

            Nadzieje eschatologiczne oczywiście istnieją, ale są to tajemnice, których nie lubię. Może one pochodzą z zamysłów Bożych, ale one są poza zasięgiem poznania. Gdyby istnienie miałoby się zakończyć tylko na epizodzie życia, to by świadczyło o minimalizmie Stwórcy.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Błąd rzeczowy w ST

          Studiując Biblię Tysiąclecia wyd. Pallottinum, Poznań Warszawa 1980,  roku, Pierwszą Księgę Królewską napotkałem sprzeczność. “Król Judy Abijam (914–911) był synem córki Abiszaloma Maak” (1 Krl 15,2). Podobnie pisze, że jego następca Asa był synem tej samej matki Maak. W wersecie 1 Krl 5,8 pisze: „Syn jego Asa został w jego miejsce królem”. Poprawniej jest brat, a nie syn!

          Sprawdziłem w innych wydaniach Pisma Świętego, czy błąd jest zachowany. Oto wykaz pozycji w których błąd tkwi:

Uroczyste wydanie, w twardej kopercie: PŚ Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy Przekład z języków oryginalnych z komentarzem, wydawca Święty Paweł 2005 r.

Biblia Dla Każdego,  wydawnictwo Jedność w 1995 r.

La Sainte Bible, wyd. Paris France, 1951 r.

Biblia, Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne Warszawa 1981 rok.

          Nie popełniono błędu w opracowaniu: „Izrael Opowiada Swoje Dzieje” Juliusz St. Synowiec OFMConv, Kraków, Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” w 1997 roku. pisząc: ”Następca Abijjama, jego brat Asa (911–870), który rządził państwem judzkim aż 41 lat” (s. 174).

       Swoją drogą nagminność błędu w szerokim okresie czasowym jest zdumiewająca.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949