Synkretyzm religijny

          Wspólnym fundamentem wielu religii jest wiara w istnienie nadprzyrodzonej mocy, Przyczyny, która stworzyła Wszechświat.  Za tę ideą odpowiadają Jej dzieła, które są widoczne w jego pięknie i w porządku natury.

          Świat nie jest wynikiem przypadku, ale świadectwem inteligentnego projektu, co prowadzi do idei, że porządek i harmonia w naturze są dowodem na istnienie wyższej siły.

          Panteistyczna koncepcja Boga opiera się na idei, że Bóg i Wszechświat są tożsame, co oznacza, że Bóg przenika wszystko, co istnieje, lub jest wszystkim. W tym kontekście Bóg nie jest oddzielną, transcendentną istotą, jak w wielu teistycznych religiach, lecz stanowi samą rzeczywistość, energię lub siłę życiową obecnej w całej przyrodzie i we wszystkich bytach. W panteizmie Bóg nie ma postaci antropomorficznej, nie przyjmuje konkretnego wyglądu, ponieważ nie jest oddzielnym bytem – jest wszechobecny i jednocześnie zawiera się w każdym aspekcie świata materialnego i duchowego. Wygląd Boga w panteizmie można zatem interpretować symbolicznie: Bóg przejawia się w naturze, w kosmosie, w każdej cząstce istnienia. Można go odnaleźć w harmonii przyrody, w strukturze galaktyk, w porządku atomowym i w skomplikowanej sieci relacji między wszystkimi elementami świata. Z tej perspektywy Bóg nie jest osobą, a raczej nieskończoną, bezosobową siłą, którą można dostrzec w pięknie świata.  Estetyczne wyobrażenie Boga panteistycznego może być zatem bardziej abstrakcyjne – można je zobaczyć w gwiazdach na niebie, w rwącej rzece, w delikatnych płatkach kwiatów, w całej różnorodności życia. W ten sposób panteistyczny Bóg jest raczej świadomością, kosmiczną jednością i esencją wszystkiego, co istnieje.

          Według religii judaistyczno–chrześcijańskiej Bóg zwraca się do każdego stworzenia indywidualnie, co suponuje, że jest Osobą. W teizmie Bóg jest traktowany jako istota osobowa, która ma cechy zbliżone do ludzkiej osobowości, choć w sposób doskonały. Bóg jest często opisywany jako wszechmocny, wszechwiedzący i wszechobecny, a także miłosierny, sprawiedliwy i kochający. W religiach teistycznych Bóg nawiązuje relacje z ludźmi, komunikuje się poprzez objawienia, odpowiedzi na modlitwy i moralne wskazówki. Taka koncepcja Boga zakłada, że posiada On wolną wolę, intencje oraz zdolność do emocji, takich jak miłość, gniew, współczucie.

          W deizmie Bóg jest rozumiany jako stwórca wszechświata, ale nie ingeruje bezpośrednio w jego funkcjonowanie ani w życie ludzi. W tym ujęciu Bóg może być postrzegany jako istota z osobowością w sensie twórczym i intelektualnym, ale jednocześnie Bóg nie angażuje się w indywidualne ludzkie sprawy, nie przejawia emocji ani nie odpowiada na modlitwy. Bóg stworzył prawa natury i świat, ale nie wchodzi w interakcje z nim na poziomie osobowym.

           W systemach ateistycznych, w agnostycznych, które negują istnienie Boga lub są niepewne co do jego istnienia, osobowość Boga może być traktowana jako ludzka projekcja: zazdrosny, dumny, niesprawiedliwy, nielitościwy, mściwy, żądzy krwi, sadomasochistyczny (Richard Dawkins) pochodzi z ludzkiego umysłu  i nie stanowi prawdy. Z perspektywy psychologicznej lub socjologicznej niektóre teorie twierdzą, że ludzie nadali Bogu osobowe cechy, aby łatwiej zrozumieć i wyjaśnić zjawiska przyrody czy moralność.

          Koncepcja natury dynamicznej Boga (wg autora) podobnie jak w panteizmie zaprzecza Jego antropomorficznej postaci, ale podkreśla Jego osobowość. Natura dynamiczna ujmuje istnienie Boga samym istnieniem i zdolnością sprawczą. Istnienie Boga jest akceptowalne przez widoczne skutki Jego działania. Z logicznego porządku – każdy skutek musi mieć swoją przyczynę.

          Każda religia wnosi coś swojego do obrazu Boga. To świadczy, że jest On przez nie zauważalny. Potwierdzają one, że Bóg naprawdę istnieje. Każdy może Go odczuwać po swojemu według wrażliwości duchowej. On jest Jedyny, a zarazem powszechny, który jest obecny zarówno w najmniejszych elementach materii, jak i w ogromnym kosmosie. Bóg jest siłą transcendentną i jednocześnie immanentną. Jest zarówno ponad rzeczywistością, jak i przenika całą rzeczywistość. Obecny we wszystkich rzeczach, bez względu na to, jak różne są ludzkie perspektywy i wrażliwości duchowe.

Od Historii do Wiary: Refleksje nad Istotą Religii

          Data przybycia Józefa, syna Jakuba, do Egiptu pozostaje kwestią nierozstrzygniętą. Według uczonego Alfreda Tschirschnitza, wydarzenie to miało miejsce około 1660 roku przed Chr., w czasie, gdy Egiptem rządzili cudzoziemscy władcy – Hyksosi. Inni badacze jednak sugerują, że przybycie Józefa mogło nastąpić za panowania faraona Senusereta III (1897-1849 przed Chr.) z XII dynastii Średniego Państwa. Ta rozbieżność w datowaniu wynosi około 200 lat, co wywołuje istotne wątpliwości.

          Brak jednoznacznych dowodów archeologicznych oraz różnice w datach wskazywane przez badaczy rodzą pytanie, czy opisane w Biblii wydarzenia rzeczywiście miały miejsce w sugerowanym czasie i formie, czy też mogą być teologiczną interpretacją nadaną im później, co nadało im wymiar historii sakralnej. Jest to istotne, ponieważ podważa literalną interpretację Pisma, sugerując, że narracja o Exodusie może być inspirowana różnymi wydarzeniami historycznymi, takimi jak konflikty Egiptu z ludami semickimi, wpływy Hyksosów czy Hetytów.

          Nasuwająca się refleksja jest taka, że trudność w dokładnym określeniu okresu Exodusu Izraelitów z Egiptu może wynikać nie z braku zaawansowanych technik datowania, ale z tego, że wydarzenie to mogło nie mieć miejsca w szeroko przyjętym sensie. Możliwe, że był to jedynie lokalny epizod, który dla Egiptu nie miał większego znaczenia. Taka hipoteza może wydawać się kontrowersyjna, ale wynika z uczciwej analizy złożoności przekazów religijnych i ich zgodności z faktami historycznymi.

          Zastanawiając się nad tym problemem, dochodzę do wniosku, że religie powstają przede wszystkim w odpowiedzi na potrzeby duchowe człowieka, a nie wyłącznie na bazie obiektywnych faktów historycznych. W tym kontekście można dostrzec podobieństwo do tworzenia mitów i symboli, które odpowiadają na uniwersalne ludzkie potrzeby. Religie monoteistyczne i politeistyczne różnią się formą, lecz wszystkie mają na celu zrozumienie sensu istnienia. Taka perspektywa jest bliska religioznawstwu, które traktuje religie jako systemy wierzeń ukształtowane przez kulturowe i historyczne okoliczności.

          Wierzę, że za rzeczywistością stoi metafizyczna siła – Stwórca. W obliczu historycznej niepewności i symbolizmu religii, Bóg pozostaje nie tylko tajemnicą, ale również ostatecznym celem, do którego dążą wszystkie religie. Może to być dowodem na to, że mimo różnorodności wyobrażeń o Bogu ich esencja ma wspólne źródło w ludzkiej intuicji transcendencji.

          Uważam, że teologia znajduje się dopiero na początku swojego rozwoju. To przekonanie zakłada, że ludzkość dopiero zaczyna rozumieć i zgłębiać metafizyczną naturę Boga. Takie otwarte podejście pozwala przypuszczać, że nasze pojmowanie religii może ewoluować, a zrozumienie Boga – podobnie jak nauka – może być ciągłym procesem. Zachęcam do kontemplacji nad naturą wiary i do poszukiwania sensu w religii. Religia nie powinna być postrzegana jako zamknięty system dogmatyczny, lecz jako przestrzeń inspiracji i poszukiwań, gdzie Bóg i Prawda pozostają ideałami, do których ludzkość dąży, nawet jeśli są nieosiągalne.

Zasługi Kościoła chrześcijańskiego

          Kościół ma długą historię, w której splatają się zarówno jego zasługi, jak i grzechy. Mimo wszelkich przewinień Kościół ma olbrzymi wpływ na swoich wiernych. Jako niepoprawny optymista sądzę, że nadszedł czas, aby kościół (mała litera «k» wskazuje, że mowa jest o instytucji, a nie o Kościele Chrystusowym) w Polsce przeszedł na drogę słusznych wartości i poprawił swoje relacje w kraju, co mogłoby przynieść mu większy prestiż.

          Ludzie szybko potrafią przebaczać, a kościół w Polsce mógłby się na nowo odrodzić. Aby to osiągnąć, konieczna byłaby rezygnacja z władzy, przywilejów i bogactw. Historia uczy, że Kościół w XX wieku, po utracie dużych obszarów i wpływów politycznych, zyskał na autorytecie w świecie.

          Kościół odgrywał kluczową rolę w kształtowaniu moralności, edukacji oraz w pomocy najuboższym. Czynił to jednak wybiórczo, często kierując się własnymi interesami. Obecnie Kościół w Polsce wciąż ma znaczący wpływ na społeczeństwo, ale zmieniające się realia społeczno-polityczne sugerują, że instytucja ta powinna na nowo zdefiniować swoje miejsce w życiu publicznym. Rezygnacja z nadmiernych przywilejów i zwrócenie się ku wartościom duchowym, a nie materialnym, mogłoby przynieść Kościołowi odnowienie autorytetu i zaufania społecznego. Historia pokazuje, że Kościół wielokrotnie odzyskiwał swoją moralną siłę, kiedy dystansował się od polityki i skupiał na swojej misji duchowej.

          Niektórzy papieże, tacy jak Grzegorz Wielki (590–604), przyczynili się do wzrostu pobożności i prostej wiary. W czasie II wojny światowej, mimo że Kościół nie potępił nazizmu, pomagał Żydom oraz innym prześladowanym. Był jedną z niewielu instytucji, która systematycznie wspierała tych, którzy znajdowali się na marginesie społeczeństwa.

          Kościół rzeczywiście znajdował się w trudnej sytuacji, balansując między ochroną swoich wiernych a koniecznością reagowania na okrucieństwa wojny. Pomoc, jaką Kościół niósł Żydom i ofiarom nazizmu, jest niewątpliwie jednym z jego największych zasług z tego okresu. Niemniej jednak, fakt, że niektórzy duchowni współpracowali z nazistowskimi oprawcami, pozostaje ciemną kartą tej historii.

          Czy dobre uczynki Kościoła przeważą nad jego złymi uczynkami? Jeśli Kościół będzie gotów na autorefleksję i dostosowanie się do współczesnych wyzwań, ma ogromny potencjał do dalszego odgrywania kluczowej roli w społeczeństwie. Odrzucenie nadmiernej władzy i przywilejów na rzecz misji duchowej może być kluczem do odzyskania prestiżu i szacunku wśród wiernych.

Dzień Wszystkich Świętych

          Dzień Wszystkich Świętych, obchodzony 1 listopada w Kościele Rzymskokatolickim, ma głębokie korzenie religijne i historyczne. Początkowo był to dzień (13 maja) poświęcony pamięci męczenników chrześcijańskich, co podkreślało znaczenie świadectwa wiary w trudnych czasach prześladowań. Przeniesienie tego święta na 1 listopada przez papieża Grzegorza III w 731 roku miało na celu uhonorowanie wszystkich świętych, nie tylko męczenników, co rozszerzyło symbolikę tego dnia na cześć osób, które życiem świadczyły o swojej wierze.

          Współcześnie, choć święto to ma charakter religijny, wielu ludzi traktuje je jako okazję do pamięci o zmarłych przodkach. Ten aspekt nawiązuje do głęboko zakorzenionych tradycji kultu przodków, które istniały jeszcze przed chrześcijaństwem. W różnych kulturach szacunek wobec zmarłych zawsze miał duże znaczenie, niezależnie od religii, co potwierdza uniwersalność ludzkiego pragnienia, by oddać hołd tym, którzy odeszli. W Polsce Dzień Wszystkich Świętych i następujący po nim Dzień Zaduszny (2 listopada) odgrywają szczególną rolę w tradycji, gdyż ludzie odwiedzają groby bliskich, zapalają znicze i wspominają tych, którzy zmarli, co łączy duchowość z głęboko zakorzenioną potrzebą pamięci o przeszłości.

          Dzień Wszystkich Świętych sprzyja refleksji nad tematem świętości, ponieważ to święto poświęcone jest nie tylko znanym i kanonizowanym świętym, ale również tym anonimowym, którzy żyli w cichości i pokorze. To okazja, aby zastanowić się nad tym, czym jest świętość w codziennym życiu, jak można ją osiągnąć oraz co oznacza dążenie do świętości we współczesnym świecie.

          Święto przypomina, że świętość nie jest czymś zarezerwowanym wyłącznie dla wybranych, ale jest celem dostępnym dla każdego człowieka, który żyje w zgodzie z wartościami chrześcijańskimi, kieruje się miłością bliźniego, pokorą i wiarą. Dzień ten zaprasza do wewnętrznej zadumy i spojrzenia na własne życie w kontekście duchowego rozwoju oraz relacji z Bogiem i innymi ludźmi.

          To także czas, by zrozumieć, że świętość nie polega na doskonałości, lecz na dążeniu do niej poprzez miłość, przebaczenie i ofiarowanie siebie dla innych.

          1 listopada to w polskiej tradycji dzień pamięci nie tylko o bliskich zmarłych, ale także dzień pamięci narodowej. Symbol pamięci – znicze – płoną nie tylko na grobach członków rodziny. Świeczki i bukiety pojawiają się na mogiłach powstańczych, grobach poległych we wszystkich wojnach, osób zasłużonych dla Polski oraz pod kapliczkami. Pięknym zwyczajem jest zapalanie zniczy na bezimiennych, opuszczonych grobach.

          Wszystkich Świętych jest dniem o czysto chrześcijańskim charakterze, do którego ludowość dodała pogańskie elementy. Obecnie, podobnie, jak przed wiekami, po wizycie na cmentarzu, rodzina spotyka się we własnym gronie na uroczystym posiłku. Dawniej takiemu spotkaniu towarzyszyły grupowe modlitwy za zmarłych.

          Polskie tłumne odwiedzanie cmentarzy 1 listopada jest unikatowe na skalę Europy.

Instytucja Kościoła na indeksie

          Wiara jest duchowym filarem ludzkiej osobowości. Kościół widzialny powinien pełnić rolę widzialnego znaku tej wiary. Przez niezachwianą wiarę człowiek staje szczęśliwszy, pełen nadziei. Kościół pisze się dużą literą bo jest sacrum (widzialnym znakiem niewidzialnej Łaski). Jej widzialnym znakiem jest instytucja (kościół pisany małą literą) kierowana przez kapłanów.

          Już jako młody człowiek zauważałem, że kościół (jako instytucja) odbiega od zasad, które sam głosi. Dochodziły mnie informacje (od źródeł pisanych i z własnych obserwacji), które powodowały od dziecka, niepokój w duszy. Ten niepokój poznawczy był powodem ukończenia studiów teologicznych. Chciałem poznać prawdę własnej wiary. Byłem bardzo zdyscyplinowanym studentem. Po ukończeniu studiów, uzbrojony w metodykę badawczą, rozpocząłem dalsze poszukiwania.
          Zdobyta wiedza pozwoliła mi na ugruntowanie głównych kanonów wiary i dała mi również możliwość dokonania ich krytycznej oceny. Nie widzę nic złego w tym, że wykorzystuję do tego umysł (dany przez Stwórcę).
          Ze względu na delikatność tematu pozostawiam czytającym swobodę własnej oceny i wyciągnięcia wniosków. Opieram się tylko na dostępnych mi źródłach.
          Od początku rozwijająca się instytucja kościelna była narażona na potknięcia i niepowodzenia. Podważały one dogmat o szczególnej opiece Ducha Świętego.
          Przez wiele lat kościół bronił się przed innowiercami (Marcjonem, Walentynianem, Montanusem gnostykami), ale nie ustrzegł się od wewnętrznych konfliktów, w tym antypapieży (Hipolit I 217–235; Feliks II 355–365; Bonifacy VII (974 i od sierpnia 984 – lipca 985) .
          Schizmy były bolesnymi momentami w historii Kościoła, które ujawniły jego ludzką naturę i słabość wobec politycznych nacisków. Niektóre z tych rozłamów wynikały z fundamentalnych różnic teologicznych, ale inne miały bardziej polityczne podłoże. Doprowadziły do rozłamu kościołów wschodnich od zachodnich, co było wielkim zgorszeniem wśród chrześcijan.
Przepisy zaprzeczające naturalnym ludzkim potrzebom (bezżenność) stały się przyczyną rozwiązłości kapłanów. Papież Wigiliusz (517–555) pozwolił skonać z głodu papieżowi Sylweriuszowi (536–537) w walce o tron papieski, Papież Benedykt VI (973–974) został uduszony przez papieża Bonifacego VII (984–985). Zalicza się mu zabójstwo dwóch papieży. Sam został zamordowany w 985 roku.
          Wielu papieży jest odpowiedzialnych za śmierć milionów ludzi. Papieżowi Janowi VIII (872–882) roztrzaskano głowę obuchem za jego nieetyczne zachowania. Papież Jan XII (955–964) został śmiertelnie pobity przez męża kochanki. Okres pornokracji (od papieża Sergiusza III – Jana XII 955–963) jest ciężkim obciążeniem prestiżu kościoła. Kościół nie ustrzegł się od upadku moralnego (pijactwo, orgie, zdrady, chciwości, nadużywania władzy, polityczne intrygi papieży, itp.). Papież Lucjusz II (1114–1115) zginął od uderzenia kamieniem.

          Kilku papieży zostało potępionych przez sobory ekumeniczne (Honoriusz I 625–638); Liberiusz (325–366); Wigiliusz (537–555) , Jan XXII (1316–1334), co nie najlepiej świadczy o ich godności piastujących status głowy kościoła.
Niektóre dogmaty nie mają jednoznacznego uzasadnienia, jak nieomylność papieża. Kościół, jako instytucja, przez wieki zmagał się z koniecznością interpretacji i rozwoju dogmatów, co często prowadziło do sporów i kontrowersji.
          Nadanie kościołowi statusu państwowego wciągnęło go w meadry politycznych rozgrywek, żądzy władzy i posiadania materialnego, korupcję, sojusze w mafiami. Narażał się na symonie, nepotyzm, konkubinat, próżność, dewiację, handel odpustami, bujanie ludzi i wciskanie im ciemnoty. Kościół sam powadził wojny, w których zginęło wielu żołnierzy.

          Działalność kościoła stawała w sprzeczności z ideami Ewangelii. Już św. Hieronim (347–420) dopatrywał się dewiacji w kościele
Inkwizycja z pobudek, nie do końca niezrozumiałych (polowanie na czarownice) dla przeciętnych wiernych pochłonęła kilkadziesiąt tysięcy istnieć ludzkich. Papież Innocenty IV (1243–1254) zezwolił inkwizytorom na stosowanie tortur, a skazanym odmówił prawa apelacji.
Tego rodzaju wydarzenia podważały autorytet Kościoła i wpływały na jego prestiż, szczególnie w oczach wiernych, którzy oczekiwali, że hierarchia Kościoła będzie przykładem moralności.

          W książce Zaginione Cywilizacje, A. Kondratowa można przeczytać, że Podbój kolonialny polegał na tym, że misjom towarzyszyły, w jednej ręce krucyfiks, a w drugiej miecz. Jeden ze świadków pisał, że “z krzyżem w ręce i nienasyconą żądzą złota w sercu” (s. 9) Hiszpanie dokonywali podboju Ameryki niszcząc lokalną religię i kulture. W wyniku podboju i ewangelizacji Hiszpanie wytępili około 15 mln Indian (s. 11) . Afrykę kosztował handel z Murzynami sto mln ludzi. Okrucieństwa i przemoc, zarówno w Europie, jak i w kolonialnym świecie, na długo zaciążyły na wizerunku Kościoła, którego działania stały w sprzeczności z Ewangelią.

          Niegodziwości kościoła doprowadziły w XVI wieku do głębokiego rozpadu Rzymskiego Kościoła,

          Kościół długo bronił się od oglądu naukowego wiary, co spychało go na margines. Leon XII (1823–1829) zakazał tłumaczenia Biblii na języki narodowe Zakazał również przeprowadzenia szczepień przeciwko ospie, Kościół tracił autorytet posiadania mądrości dziejowej i znajomości prawdy. Cierpiała na tym sama wiara.Nawet jak osobista wiara pozostała niezachwiana, to skandale pedofilskie, upadki moralne niektórych kapłanów zadały Kościołowi kolejny cios i bardzo osłabiły autorytet Kościoła i dopełniły rozczarowanie postawą instytucji. Oceniając kościół widzialny należy jednak oddzielać jej duchowy aspekt od ludzkich błędów instytucjonalnych.

          Wielokrotnie Kościół w różnych okresach stawał się narzędziem władzy politycznej i nadużywał swojego wpływu.

          Ważne jest pamiętać, że Kościół, jak każda instytucja zbudowana przez ludzi, jest podatny na błędy i nadużycia. Mimo kryzysów instytucjonalnych, dla wielu wiernych duchowy aspekt wiary nadal stanowi najważniejszy filar życia i o tym należy pamiętać.

Człowiek przyszłością dla Świata?

          Mimo, że Bóg jest w nas, a my w Nim, to niewiele osób żyję tę  prawdą. Rzeczywistość pochłania ludzki umysł. Świat daje życie, przeżycia, szczęście i radość. Owszem Stwórca istnieje, ale nie chce się bratać w ludźmi na sposób ludzki, zwyczajny, zmysłowy, tak jak ludzie żyją między sobą. Być może zamysł Boga sięga daleko w przyszłość, która dla przeciętnych ludzi nie jest uchwytna. Być może, sam Bóg nie widzi potrzeby, aby stawiać siebie na pierwszym miejscu, bo człowiek, istota inteligentna, jest przyszłością dla Świata.

          Powyższe stwierdzenia prowadzą na poziomy niebezpieczne. Mimo wszystko, to od Boga zależy przyszłość Świata. Być może Bóg wyznaczył dla ludzi wysoki poziom świadomości kim jesteśmy i jakie mamy ograniczenia. Ludzkość nie osiągnęła jeszcze boskiego poziomu i jeszcze ma przed sobą wiele do zdziałania. Przede wszystkim musi zdobyć moc która ujawnia się w dobroci i miłości. Te wartości musi zakorzenić w sobie, aby stały się wartością trwałą. Dobro jest funkcjonałem twórczym. Tak jak Bóg przez miłość własną stworzył Świat. Przez miłość tchnął z siebie niesamowita moc w postaci energii, która posłużyła na ukształtowanie materii i funkcjonowanie w rzeczywistości realnej.

          Bóg Objawił na samym początku, że człowiek będzie Jego dziedzicem. W tym wielka nadzieja. Ludzki trud wykupił obiecaną wiecznością i boskim statusem dziedzica. Można domyślać się, że przed człowiekiem jest jeszcze wiele niespodzianek.

           Wielokrotnie zastanawiam się, dlaczego cierpienie jest tak ważnym elementem ludzkiej egzystencji. Dochodzę do wniosku, choć nie bardzo mi się to podoba, że jest to jedyna droga do postępu i rozwoju. Dowodzenie tego jest bardzo trudne i żmudne i wieloaspektowe, ale znawcy to wiedzą. Św. Paweł ujawnia: “Moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9).  Słabość jest antidotum  Siły. Trzeba słabości pokonywać. Im większe cierpienie, tym powstaje większa siła sprawcza. Walka ze słabością to są zadania dla istot ludzkich. Cierpienie ma różne oblicze. Dotyka również sfer najbliższe sercu, a wiec rodziny. Tego nie sposób zrozumieć ludzkim umysłem, ale tak już jest.

           Gdy człowiek zrozumie sens cierpienia może pokusić się o niebiańskie stanowisko.

Bezduszne instytucje

          Religia uczy o wzajemnej miłości: “Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” (Mk 12,31). To piękna idea. Tymczasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. To ludzie powołali bezduszne instytucje, których celem są dobra materialne i partykularne interesy. Do takich bezdusznych instytucji można zaliczyć banki. Pod hasłami pomocy materialnej w bieżącym życiu są one nastawione wyłącznie na zysk. Można zauważyć, że w momencie pozyskiwania klientów są bardzo mili, ale gdy już ich zdobędą, egzekwują swoje prawa z całą prawną bezwzględnością. Rzadko zdarza się, że pomagają (przez ulgi, rozłożenie zadłużenia w czasie) w trudnych chwilach, gdy trzeba spłacać zadłużenie.

          Wydawać by się mogło, że sądy są instytucjami, które wymierzają sprawiedliwe wyroki. To są mrzonki. W sądach nie wygrywa prawda, lecz umiejętności adwokatów lub prokuratorów i bezduszne litery prawa. Sądy rzadko uwzględniają okoliczności natury społecznej. Liczą się spisane reguły prawne i wyroki, które przypominają funkcjonowanie sztucznej inteligencji (oparte tylko na zasadach logiki).

          Urzędy skarbowe działają dla dobra społeczeństwa, ale obciążenia podatkowe w trudnych okresach życiowych wymagają większej empatii i zrozumienia. Na to jednak nie można zbytnio liczyć.

          Komornicy zazwyczaj działają na korzyść wierzycieli. Wydaje się, że po to zostali powołani, ale korzystają z niegodziwych uprawnień w stosunku do zobowiązanych, np. opóźniają odwoływanie zajęć komorniczych w bankach, w zusach itp (powołują się np. na przywilej 30-dniowy do załatwienia sprawy, zniesienie zajęcia egzekucyjnego). Pracownicy zazwyczaj nie są empatyczni, życzliwi. Stosują różne naciski stresujące, nie mają uprawnień do podejmowania decyzji i najczęściej stosują spychologię. 

           ZUS spełnia bardzo ważną funkcję społeczną. Zabezpiecza m.in. renty i emerytury. Ze względu na zacietrzewienie części społeczeństwa oraz nieuzasadnioną obronę wieku emerytalnego, który dawno powinien zostać przesunięty ze względu na przedłużający się czas życia społeczeństwa, zmuszony jest do działań restrykcyjnych. Dobrze by było dopuścić możliwość dobrowolnego przejścia na emeryturę. Kto pracuje krócej, otrzyma mniejszą emeryturę. Ta zasada wydaje się bardziej sprawiedliwa i mniej konfliktowa.

            Zwykły obywatel ma niewiele praw wobec machiny urzędniczej, stróżów prawa, policji. Poczucie władzy wynikające z najgorszych ludzkich instynktów jest powszechne i nie licuje z etyką (nauką Chrystusa). “Homo homini lupus est” (łac.), czyli “Człowiek człowiekowi wilkiem”. A może być tak pięknie!

Psychologia a wiara

          Powszechne przekonanie, że psychologowie są znacznie mniej religijni od swoich klientów, wydaje się być zjawiskiem ograniczonym do współczesnego, zachodniego kontekstu. Może to wynikać z dominującego, obiektywnego i empirycznego podejścia, które wyznacza dzisiejsze standardy tej dziedziny nauki. Niemniej jednak pozostaje pytanie: „Dlaczego w ogóle istnieje fenomen wiary?”

          Psychologia, zgodnie ze swoją etymologią (psyche – dusza, logos – słowo, myśl), jest nauką empiryczną, badającą mechanizmy i prawa rządzące ludzkim zachowaniem oraz procesami psychicznymi, choć wiadomo, że procesy zachodzące w umyśle człowieka są nieobserwowalne i można je odczytywać tylko na podstawie jego mimiki, gestykulacji, wypowiedzi i zachowania (introspekcja). W psychologii brakuje pogłębionych badań nad samym fenomenem wiary. Mimo etymologicznego związku z pojęciem „duszy”, psychologia unika zgłębiania fenomenu wiary, co wynika z jej empirycznych podstaw.

          Psychologia mogłaby pogłębić swoje analizy poprzez przyjęcie bardziej holistycznej perspektywy, która obejmuje nie tylko mechanizmy zachowania i procesów psychicznych, ale również pytania o naturę wiary, duchowości i transcendencji.

          Aby móc lepiej zgłębić to zagadnienie, konieczne jest wzbogacenie badań empirycznych o analizy istotowe. Wymaga to otwarcia się na poziom transcendentalnej refleksji, który nie znajduje się obecnie w centrum zainteresowań współczesnej psychologii.          

          Kluczem rozpoznania mogą być słowa: “aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie” (J 17,21). Z tekstu można odczytać, że Bóg powołał człowieka, który by z Bogiem stanowił jedną współistniejącą istotę. Przykładem jest Syn Boży – Jezus Chrystus. W tym celu uzbroił każdego człowieka w swoje prerogatywy rozumu i woli, aby mógł podjąć samodzielną decyzję wiary. W zamyśle Boga jest On bezwzględnie potrzeby człowiekowi. Ci którzy odrzucają to zaproszenie mają do tego prawo, ale nie jest to rozsądne. Współistnienie (zażyłość) z Bogiem dają człowiekowi niesamowite możliwości. 

         Filozoteizm (własne narzędzie badawcze) podpowiada: «Każda dobra myśl od Boga pochodzi»; «Tylko Bóg może generować funkcjonały dobra». Będąc w zażyłości z Bogiem człowiekowi łatwiej jest czynić dobro, ale z boskim współdziałaniem.

          Fenomen wiary jest aktem akceptacji  Bożego zamysłu i chęcią współistnienia z Nim. Człowiek z wiarą staje się współtwórcą Świata i uczestniczy w podtrzymywaniu go według zamysłu Bożego. Ateusze mają inne pobudki działania, ale i oni korzystają z otrzymanych darów, które otrzymali jako wkład (aport) do współpracy z Stwórcą. Miłość Boga również ich obejmie swoją Opatrznością (skorzystają jak pracownicy z winnicy (czyt. Mt 20,1–16), którzy zatrudnieni zostali pod koniec dniówki).

         Z własnych refleksji psychologicznych pochodzi myśl: «Istota człekokształtna stała się człowiekiem w momencie jak sobie to uświadomiła». Ta myśl jest filozoficzną refleksją nad rozwojem świadomości i tożsamości. Wiara, w tym kontekście, mogłaby być postrzegana jako wyższa forma świadomości, w której człowiek dąży do wykraczania poza podstawowe potrzeby i poszukiwania większego sensu, nie tylko w życiu doczesnym, ale również w istnieniu duchowym.

          W porównaniu do zwierząt, które mają wykształconą zdolność kojarzenia działań, człowiek rozumuje i posiada zdolność dokonywania własnych wyborów. Ma także zdolność przeżywania emocji i uczuć. Na przykład miłość (fascynacja) do idei Bytu nieskończenie doskonałego sprawia, że poprzez uczucie miłości (lub innych intencji) akceptuje Jego istnienie. Wiara może rodzić się z lęku, nadziei na wieczność, a także z motywacji opartej na logicznym rozumowaniu.

          Połączenie psychologii z refleksją nad wiarą i transcendencją może wzbogacić obie dziedziny. Pozwoliłoby to psychologii lepiej zrozumieć różnorodność motywacji i zachowań ludzi oraz ich głęboką potrzebę transcendencji, a wierze nadałoby bardziej dostępne narzędzia do badania i rozumienia wewnętrznych przemian człowieka.

Różnice jakie dzielą religie i co je łączy

        Być może chrześcijaństwo jest tą religią, która najbardziej odzwierciedla Prawdę o Bogu i jego stworzeniu? Gdyby była to prawda, to całą wcześniejszą kulturę religijną należałoby  w komponować  do tej jedynej doktryny wiary, bo Prawda (idea, istota religijna) powinna być jedna. Można by było tylko dopuszczać różne jej obrazowania (kult, celebracje, kulturę) wynikające z historycznych uwarunkowań. Trzeba by było zasymilować wszystkie wcześniejsze przejawy, znaki, motywy, symbole i zbudować jedną wykładnię wiary. Najlepiej by było opracować na nowo współczesną, ekumeniczną doktrynę wiary, ale sam nie polecam takiego rozwiązania, bo zauważam  trudności, jakie mogą pojawić się na drodze do realizacji takiej idei.

          Na świecie funkcjonuje tak wiele religii, połączonych z różnymi interesami instytucjami, kulturami, że kolejnej trudno byłoby się przebić i pozyskać autorytet i zaufanie. Różnice w obrządkach i celebracjach wynikają z historycznych uwarunkowań, co sugeruje, że religie mogłyby dostosowywać swoje formy wyrazu do wspólnej doktryny, zachowując jednocześnie swoją odrębność kulturową.

          Mimo różnic doktrynalnych, wiele religii dzieli wspólne wartości, takie jak miłość, pokora, sprawiedliwość czy troska o bliźniego. Te wartości mogłyby stanowić podstawę do dialogu i współpracy między różnymi tradycjami religijnymi.

          Każda religia posiada unikalne zasady, wierzenia i rytuały, które są głęboko zakorzenione w jej historii i tradycji. Próba zasymilowania wszystkich religii w jedną wspólną doktrynę mogłaby napotkać na opór z powodu fundamentalnych różnic teologicznych, które definiują tożsamość każdej z nich.

          Mimo, że idea stworzenia jednej, ekumenicznej doktryny wiary wydaje się logiczna z punktu widzenia poszukiwania Prawdy, należy zauważyć, że w praktyce byłoby to trudne do realizacji ze względu na różnorodność religijną i związane z nią interesy instytucji oraz kultur.

          Zamiast dążyć do stworzenia jednej wspólnej doktryny, lepiej byłoby poszerzyć katechezę o wiedzę na temat różnych religii i promować wzajemne zrozumienie. Wymaga to jednak pokory i miłości ze strony wszystkich wielkich religii.

          Współczesne podejście do dialogu międzyreligijnego, oparte na wzajemnym szacunku i zrozumieniu, może być kluczem do budowania pokoju i jedności w świecie, gdzie różnorodność religijna jest faktem. 

Dialog na linii nauka – wiara

          Dialog między nauką a wiarą opiera się na ich wspólnym dążeniu do odkrycia prawdy, choć każda z tych dziedzin poszukuje jej na inny sposób i w różnych kontekstach. Szkopuł w tym, że prawda ma wiele poziomów. Na samym szczycie znajduje się Prawda absolutna, która, póki co, pozostaje nieosiągalna dla człowieka w pełni, przynajmniej na tym etapie egzystencji. W niej ukryta jest istota rzeczy i zjawisk, sama esencja wiedzy, która mogłaby odpowiedzieć na fundamentalne pytania egzystencjalne. Człowiek może tylko sięgać do poziomu poznania według oglądu ludzkiego, na miarę jego możliwości intelektualnych oraz duchowych.

          Przedmiotem badań jest Wszechświat i jego funkcjonowanie w pełnym zakresie. Jest on widzialny, co umożliwia jego obserwację przy użyciu różnych narzędzi poznawczych. Takie podejście do poznania nazywamy nauką. Poza tym, co widzialne, świat skrywa także imponderabilia, które również przyczyniają się do naszej wiedzy i odkrywania prawdy o tym zjawisku. W zgłębianiu tych ukrytych właściwości pomocne jest wykorzystanie daru od Stwórcy – umiejętności duchowego odczuwania. Należy do nich na przykład intuicja (Bergson). Mechanizmy duchowego poznania nie są jeszcze do końca zrozumiane, jednak od dawna stanowią integralną część naszego procesu poznawczego.

           Jeden i drugi sposób poznania są jednakowo ważne. Wzajemnie się uzupełniają i ubogacają poznanie Prawdy. Każda z metod odpowiada za inny wycinek wiedzy. Nauka bazuje na metodzie empirycznej, eksperymentach i dowodach, a jej celem jest poznawanie mechanizmów rządzących światem materialnym. Wiara natomiast koncentruje się na wymiarze duchowym i transcendentnym, odpowiadając na pytania dotyczące sensu istnienia, etyki i rzeczywistości pozaempirycznej. Mówi o wartości Boskiego eksperymentu.

          Oba te podejścia mają na celu odkrywanie prawdy, choć ich narzędzia i metody są odmienne. Ważna jest umiejętność łączenia faktów i sygnałów z różnych stron (poprzez dialog nauki z wiarą). Przez analizę cząstkowych informacji zdarzeń, za pomocą umysłu,  przechodzić do syntezy, wyciągania wniosków i zrozumienia.

          Przedmiot poznania jest dostępny. Wystarczy otworzyć okno i spojrzeć – jak piękny i logicznie skonstruowana jest rzeczywistość. Każdy aspekt rzeczywistości ma swoje uzasadnienie, przyczynę i cel. Sam Wszechświat jest najlepszym dowodem istnienia Stwórcy.

          Fizyka subatomowa w swojej najmniejszej kwantowej rzeczywistości zbliża się do boskiej natury. Jak mówią znawcy. Poniżej kwarków jawi się tylko Bóg.

          W matematyce można odnaleźć pewne przesłanki, które wielu uznaje za “ślady” lub wskazówki dotyczące istnienia porządku czy nadrzędnej inteligencji we wszechświecie. Matematyczne struktury często wykazują symetrię, elegancję i uniwersalne prawidłowości, co wielu interpretuje jako potencjalne dowody na istnienie wyższego ładu.

          Liczby takie jak «π» (pi) czy «e» (podstawa logarytmu naturalnego) pojawiają się w wielu miejscach matematyki, fizyki i natury. Ich wszechobecność i nieprzewidywalne miejsca występowania skłaniają do przypuszczeń, że mogą one być zaszyfrowanymi elementami większego ładu.

          Matematycy często mówią o “pięknie” w równaniach i wzorach, w czym niektórzy widzą potencjalny “duchowy” wymiar matematyki. Formuły takie jak równanie Eulera eiπ + 1 = 0 (z roku w 1748), łączące podstawowe liczby (0, 1, π, ei) i operacje w jednym prostym wyrażeniu, są postrzegane jako przejaw elegancji, sugerującej jakiś głębszy zamysł.

          Struktury fraktalne występują w przyrodzie (np. kształty płatków śniegu, układ gałęzi drzew, struktura płuc), co w matematycznym ujęciu ukazuje, jak proste zasady mogą tworzyć złożoność. Można to uznać za metaforę działania natury, a przez niektórych interpretowane jest jako element wskazujący na inteligentny projekt.

          Liczba «φ» (phi), zwana złotą proporcją, występuje w sztuce, architekturze i naturze. Jej obecność w różnych zjawiskach, jak wzrost spirali muszli czy proporcje ludzkiego ciała, skłania niektórych do poszukiwania w niej śladów transcendentnego porządku.

          Mimo że matematyka często służy do opisu porządku, istnieją w niej także dziedziny, jak teoria chaosu, które ukazują nieprzewidywalne aspekty rzeczywistości. Ta równowaga między porządkiem a chaosem w matematycznych modelach dla wielu jest świadectwem istnienia zarówno wolności, jak i struktury w naturze.

          Powyższa interpretacja tych zjawisk pozostaje jednak bardzo osobista i subiektywna. Choć matematyka dostarcza precyzyjnych narzędzi do opisu wszechświata, pytanie o to, czy wskazuje na istnienie Boga, pozostaje otwarte i w dużej mierze zależy od filozoficznego lub duchowego podejścia jednostki.

          Istotom rozumnym pozostaje nadzieja, że poznamy Prawdę absolutną. Może dane nam będzie zbliżyć się  do nieogarnionego Absolutu jakim jest Stwórca. Porównać Prawdę absolutną z intuicją, która od samego początku, o ironio, była człowiekowi dostępna.