Dusza, duch

          Pisałem kiedyś, że był taki uroczysty dzień na świecie, w którym nastąpiło uroczyste uczłowieczenie istot człekokształtnych w całym plemieniu od najmłodszego do najstarszego członka, aby w tym plemieniu wszyscy byli ludźmi i mieli ten sam status społeczny.

          Dzisiaj widzę to trochę inaczej. Ewolucja doprowadziła do powstania człowieka na miarę koncepcji Stwórcy. Nie można wskazać pierwowzoru (poza Biblią, Adam) z przyczyn naszej niewiedzy. W sposób płynny istoty te były obdarowane przynależnością do Stwórcy. Tę przynależność nazwano duszą (dar sakramentalny). Dusza jest pojęciem dynamicznym, a nie określeniem bytu. Dla rozumienia  tego pojęcia opisuje się duszę duchem, który może być traktowany jako byt natury duchowej. Dusza to inaczej serce, albo nerka (u Żydów), ale nie można ją utożsamiać z  organem. Dusza jest stanem. 

           Przynależność ludzi do dzieci Bożych jest powtarzana w sakramencie chrztu. Sakrament bierzmowania jest dojrzałym potwierdzeniem przynależności do Boga. Brak podanych sakramentów nie niweczy pierwotnego sakramentu jakie otrzymuje każdy człowiek w “chwili narodzin”. O zbawienie nie muszą się martwić nieochrzczeni. Celowo piszę, że “w chwili narodzin”, aby podkreślić, że zarodek (płód) jest tylko nadzieją, że narodzi się człowiek. W okresie prenatalnym powtarza się cały cykl ewolucyjny, który nauka potwierdza. Istoty człekokształtne nie są nazywane ludźmi, tak i zarodek w czasie wczesnego rozwoju nie jest jeszcze człowiekiem. Z takim podejściem nie może zgodzić się Kościół i niektórzy wierni, którzy trzymają się jednej wersji, że z chwilą poczęcia pojawia się nowy człowiek.

          Z zarodka, jak podaje medycyna mogą się urodzić potworki biologiczne, tak jak w historii ewolucji powstawały odgałęzienia gatunkowe (np. parantropy).

Zmierzam do ustosunkowania się do awantur na temat aborcji, jakie mają miejsca. Ponieważ trudno ustalić moment rozwoju płodu, który zakończy się sukcesem porodowym to najlepiej by było, aby przyjąć, nie czas zapłodnienia, ale czas narodzenia (gdy dziecko opuszcza ciało matki). Do tego musiałby się dołączyć Kościół. Tylko on może wywrzeć wpływ na wiernych i usunąć konfliktową tezę.

         Powtarzam wielokrotne. Dopóki płód jest w łonie matki nikt, oprócz jej samej nie może decydować o dalszym jej losie. Obecna władza chce ingerować w wewnętrzne procesy jakie mają miejsce w organizmie ludzkim. To dla mnie jest niepokojące i zarazem oburzające.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Antropogeneza

          Pisałem, ze ewolucja człowieka postępowała skokowo. Wymieniłem etapy:

homo habilis ok. 2.5 mln temu (człowiek zręczny)

homo erectus ok. 1.5 mln temu (człowiek wyprostowany)

neadertalczyk i homo sapiens.

          Warto sięgnąć do  jeszcze wcześniejszych gatunków, do Australopiteków  (małpy południowe ) żyjących ok. 5.8 (pliocen, i wczesny plejstocen) –  1 mln lat temu w południowej, wschodniej i centralnej Afryce. Większość naukowców zgadza się, że rodzaj Homo wyewoluował z australopiteków, ale nie ma pewności, z którego ich gatunków. Australopiteki były istotami dwunożnymi o wyprostowanej sylwetce.

           Warto wiedzieć, że człowiek nie pochodzi od małp, ale od wspólnego przodka. Nauka już to wie, ale ciągle brakuje ostatnich artefaktów pośrednich, które dawałyby ciągły obraz antropogenezy człowieka. Intryguje moment, w którym pojawił się osobnik na miarę koncepcji Stwórcy. Nadzieja jest w badaniach genetycznych, które nabierają rozpędu.

           Pierwsi ludzie, którzy pojawili się w Afryce rozproszyli się po świecie. Warto uzmysłowić sobie, że ten proces trwał tysiące lat. To dużo czasu, aby zaakceptować, że ludzie pojawili się we wszystkich częściach świata. Po upływie znów wielu lat następowały spotkania i wzajemne relacje. Ludzie przekazywali sobie doświadczenia, prowadzili wojny i potrzeby egzystencjalne prowokowały do stwarzania coraz lepszej broni i narzędzi. Zapewne historia ludów jest fascynująca, ale dopiero od stworzenia języka pisanego możemy, coś nie co, dowiedzieć się o nich więcej. Zapewne przed pismem było już wiele wytworzonych narzędzi, zbudowanych budowli itp. Autorzy pomysłów są nieznani, anonimowi przed nami. Warto jednak odszukać w  historii wiele ciekawych zdarzeń, np. od kiedy używano koła, od kiedy stosowano zasadę później nazwaną Pitagorasa do wyznaczania kąta prostego, jakich narzędzi używano np. przy budowie piramid, itd.

          Z wiedzy którą posiadamy jest pewne, że wiele pomysłów zrodziło się w głębokiej historii. Pomysły i odkrycia były zapominane i na nowo odkrywane (układ heliocentryczny, atomistyka), odkrycia astronomiczne.

          Rozwój nauki w badaniach genetycznych, sięganie do najgłębszych możliwych najmniejszych wymiarów materii daje nadzieje, że wiedza ludzka będzie bogatsza. Na tle skutków poznaje się Stwórcę. Można opracowywać różne hipotezy i koncepcje filozoficzne. To wszystko jest tak fascynujące, że może wypełnić życie każdego, kto widzi w tym swoją realizację i sens życia.

          Frapuje pytanie jak i kiedy dokonało się uczłowieczenie istot człekokształtnych, jako istot z ciałem i duszą? Być może, na już zbudowanym materiale (fizyczności zbudowanej) nastąpił opisywany w Biblii kreacjonizm Boży. Proszę zwrócił uwagę, że w Biblii najpierw jest opis powołania (ulepienia człowieka), a później nastąpiło ich pobogosławienie: “Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.  Po czym Bóg im błogosławił” (Rdz 1,27–28);

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Bez wiary nie ma zrozumienia

          Ziemia się nie tylko obraca według własnej osi, ale wiruje (precesja) jak bąk tak, że co 26 tys. lat północ na niebie zmienia się. Za ten ruch odpowiada siła grawitacyjna księżyca i słońca. Ziemia wiruje wokół słońca po orbicie elipsie, która w czasie zmienia się. Na ten ruch mają wpływ siły grawitacyjne planet, a przede wszystkim Jowisz. To nie koniec. Układ słoneczny krąży w galaktyce wokół jej środka. Ta złożona wędrówka ma wpływ na klimat. Co jakiś czas na Ziemi pojawiają się zlodowacenia oraz gorące klimaty.   Co 36 tys. lat Sahara zamienia się w oazę zieleni, a później w pustynię. To że przy tak zmiennych warunkach utrzymuje się życie graniczy z cudem. Wystarczy wzrost temperatury ciała o 4 stopni, a życie się skończy. Na ziemi życie musi oscylować w niewielkich granicach panujących parametrów. Wystarczy jedno silniejsze zaburzenie, a życie w obecnej postaci zaniknie albo przejdzie w stany ekstremalnie proste.

          Po warunkach panujących na Ziemi widać, że Stwórca oparł swoją koncepcję na cienkiej linii. Być może prawda jest inna, ale trudno dostępna. Ruch jaki panuje w kosmosie suponuje, że może dojść do niewyobrażalnej kolizji ciał niebieskich. Koncepcja początku Świata i to, że się rozszerza uspokaja, że taka kolizja nie grozi w przestrzeni stale oddalającej się od siebie Ale i tak kolizje zdarzają się, ale mają w większości charakter raczej  “lokalny” (komety, bolidy).

           To wszystko powoduje, że człowiek jest jakby zmuszony do zaufania Bogu i Jego Opatrzności.  Według Starego testamentu Bóg stale uczestniczy w istnieniu Świata i w życiu każdego człowieka (księgi deuteronomiczne). To może przerażać i świadczyć o determinacji, która sama w sobie jest ograniczeniem woli i która, jak podaje doktryna judaistyczno chrześcijańska jest wolna. No cóż, człowiek musi przyjąć warunki Stwórcy i cieszyć się tym, co mu Bóg pozostawił. Jak to już wielokrotnie tłumaczyłem, jest to cena za obietnice jakie Bóg daje człowiekowi. Nagroda powinna być wielka i dziś niewyobrażalna. Gdyby człowiek znał jej potencjał, to by nasiliły się samobójstwa, a koncepcja uczestnictwa człowieka w ewolucji świata była by przerwana.

            Zwracam się do moich braci i sióstr. Cierpliwości i wytrwałości. Eschatologiczny raj jest przed nami. Kto nie ma w tym wiary, ma problem, bo bez niej nie można zrozumieć koncepcji Stwórcy, sensu istnienia i np. cierpienia.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Grzech ma swoje umocowanie

          Nie pochwalam żadnego czynu nieetycznego. Pod tym względem jestem idealistą. Wierzę w doskonałość. Z drugiej strony mocno stąpam po ziemi. Wiem, że świat potrzebuje symetrii moralnej, bo dobro można rozpoznać na tle zła, które ciągle daje o sobie znać. Sęk w tym, że ważny jest wybór. Każdy ma tę możliwość.

          Powyższe stanowisko opieram również na przesłankach biblijnych. Jeżeli takowe znajdują w się w niej, to coś jest na rzeczy.

          Józef został sprzedany przez braci do Egiptu. Zły uczynek zakończył się szczęśliwie dla całej rodziny.  

          Salomon wydał wyrok okrutny (1 Krl 3) podając, że dziecko dwóch kłócących nierządnic trzeba przepiłować na dwie części. Z tego wyroku, ewidentnie okrutnego, spór zakończył się sprawiedliwie. Dziecko otrzymała prawdziwa mama.

          Syn marnotrawny roztrwonił majątek ojca. Zły uczynek został zneutralizowany miłością rodzicielską.   

           w przypowieści Obrotny rządca, który rozdawał majątek pana wg ewangelisty Łukasza został pochwalony przez pana: “Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił”  (Łk 16).

          Sam Jezus mówił o grzeszności, która będzie powszechna: “Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia” (Mt 18,7). Problem z tym, żeby nie przekraczać pewnych wartości i granic.

           Pospolite  grzechy ludzkie odkupił Jezus na krzyżu.  Z oglądu świata jak prawdziwie brzmią słowa  Izajasza: “a rzadko kto zła unika” (Iz 59,15). Problemem nie jest istnienia zła, bo jak wszystko na to wskazuje, sposobność do grzechu była zawsze i będzie w przyszłości. “zło jest i musi być” (?). Problem jest czerpać ze zła radość. “Czyńcie dobrze, a zło was nie spotka.” (Tob 12,7).  Nie polecam słów zaczerpniętych z Listu do Rzymian  “czynić zło, aby stąd wynikło dobro” (Rz 3,8), bo człowiek nie jest w stanie tego sam dokonać. Takie eksperymenty lepiej pozostawić Bogu. Dlatego “cel nie uświęca środków” (sentencja): “Nikomu złem za zło nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wszystkim ludziom”  (Rz 12,17).

    adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Lepiej przeżywać niż wiedzieć

          Czy Jezus chciał, aby traktowano Go jako Mesjasza? 

          W przeszłości mesjaszem nazywany był każdy król.  Od tego słowa pochodzi mesjanizm jako Boża obietnica. Pierwsze zapowiedzi mesjańskie można znaleźć w błogosławieństwie  umierającego Jakuba: “Nie zostanie odjęte berło od Judy ani laska pasterska spośród kolan jego, aż przyjdzie ten, do którego ono należy, i zdobędzie posłuch u narodów! Przywiąże on swego osiołka w winnicy i źrebię ośle u winnych latorośli. W winie prać będzie swą odzież, i w krwi winogron – swą szatę. Będą mu się iskrzyły oczy od wina, a zęby będą białe od mleka”  (Rdz 49,10–12). Druga wyrocznia u pogańskiego wieszka Balaama: “Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło. Ono to zmiażdży skronie Moabu, a także czaszki wszystkich synów Seta. Stanie się Edom podbitą krainą, <Seir też będzie podbitą krainą>. A Izrael urośnie w potęgę. Zapanuje Jakub nad nieprzyjacielem i zbiegów z Seiru wyniszczy»” (Lb 24,17–19). Teksty te powstały w czasach Salomona.

           Jezus nie nazywał siebie publicznie Mesjaszem i zabraniał tego Apostołom. Nie chciał, aby Żydzi oczekiwali od Niego zwycięskiego władcy Izraela. Nazywał się Synem Człowieczym. Jednak w tym pojęciu jest ukryty Mesjasz, bo Syn człowieczy pochodzi z Księgi Daniela, który nazywa tak przyszłego Mesjasza, jako władcę wiecznego królestwa Bożego (to zdanie jest uzupełnieniem wcześniejszych moich poglądów).

            Jezus był fenomenem historycznym. Mało znane są fakty z Jego życiorysu. Dalsze szukanie wiedzy na ten temat, można powiedzieć jest czasem straconym. Jezus chciał pozostać jak Jego Ojciec nie do końca rozpoznany. Jest w tym jakieś zamierzenie, jakaś myśl. Wręcz namacalne, zmysłowe poznanie Ojca lub Syna byłaby ogołoceniem ich Istoty (Idei). Wiara, która ma w sobie samej wartości zamieniłaby się w wiedzę, a nie jest to, to samo. Wiara to postawa życiowa, to sposób na życie, to przeżywanie emocji duchowych. To, to  co nie bardzo można opisać.

            Mając wieloletnie doświadczenie w poszukiwaniu Prawdy proponuję poświęcić czas na przeżywanie wiary (mistyka). Własne odkrycia mogą być bardzo bolesne. Bolesne, bo nie do końca zrozumiałe. Tak na prawdę, to nie ma z kim omówić wątpliwości.  Pomimo obecnych możliwości poznawczych (internet), biblioteki, dostępu do źródeł, to pozostaje ich subiektywizm, który powoduje, że na końcu i tak trzeba zająć własne stanowisko.

             Po latach badań i poszukiwań nie mam do końca zaufania do pozyskanej wiedzy naukowej jak i religijnej. Każdy zachowuje własną znajomość rzeczy. Konfrontacja może być burzliwa i bez sukcesu porozumienia. Lepiej poświęcić  czas na wspólne przeżywanie wiary.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Co trzeba wiedzieć

         Z prac badawczych, które podjąłem się nachodzi mnie myśl, że cały depozyt wiary jest wartością kulturową i nie trzeba tam nic faktograficznie poprawiać. Trzeba tylko wiedzieć, jak się to rodziło i jaki był sens i jakie były uwarunkowania jego opracowania. Do nowej rekonstrukcji nadają się tylko wyniki interpretacji egzegezy i hermeneutyki biblijnej. Trzeba oprzeć się na zdobyczach nauk przyrodniczych.  Sobór Watykański II  w latach1962–1965 zrobił w tym pierwszy krok.

           Dzisiejsza nauka już wie, że powołanie Świata do istnienia polegało na tchnieniu mocy Stwórcy w postaci energii i ustanowienia praw przyrody. Energia stała się budulcem świata materialnego. W konsekwencji Świat “materialny”, zmysłowy,  jest przeźroczysty dla przestrzeni duchowej. Świat duchowy nie jest podporządkowany prawom przyrody. W nim rządzą inne reguły. Jakie? Dla człowieka żyjącego nie do końca zrozumiałe. Dlatego w czasie mistycznych spotkań (sennych, w transach, nirwanach) z duszami komunikacja oparta jest bardziej na symbolice niż rzeczowym przekazie.

          Dawni hagiografowie nie dbali o przekazy historyczne, ale o przeżywanie dziejących się zdarzeń. Język hebrajski nie zna w ogóle słowa historia.  “Historia jest tym, co się przeżywa, czyni albo opowiada czy opisuje” (Anna Świderkówna). Historia deuteronomiczna (wtórne, na nowo opracowana) powstała w latach wygnania w Babilonii lub w Palestynie. To w tym okresie zakończono redakcję Pisma Świętego. księgi Samuela i Królewskie przedstawiają dzieje od 1030 do 560 r. przed Chr.  Należy mieć na uwadze też subiektywizm ludzki. Dzisiejszy ogląd historyczny dziejów biblijnych jest inny. Paradoksem jest, że dzisiaj, dzięki archeologii i innych nauk wie się więcej niż wiedzieli hagiografowie w czasie opracowywania tekstów.

           W Biblii można przeczytać różne opisy, nawet sprzeczne, tych samych zdarzeń. Końcowi redaktorzy uszanowali różnych pisarzy i nie usunęli z tekstów sprzeczności. Np.  Opowieść o Saulu, pierwszym królu żydowskim ma dwie wersje jego powołania (1 Sm 8,4–5)  i(1 S, 9,1–10.16). Historia Dawida jest w dwóch osłonach. W jednej popularnej, gdzie Dawid zabija Goliata, a w drugiej Goliata z Gat zabija Elchanan z Betlejem (2 Sm 21,19). Ważne jest, że hagiografowie dostrzegali uczestnictwo Boga w życiu Izraelitów.

            Ci którzy są zainteresowani historią biblijni muszą poznać cały entourage twórczy, aby zrozumieć to co się czyta. Wydawanie pochopnych opinii krytycznych świadczy o niedojrzałości naukowej badającego. Można powiedzieć, że Święte księgi nie są dla użytku publicznego. Za nimi kryją się lata dojrzewania pojęć, form literackich, psychologii i socjologii. Tylko fachowcy  mogą poprawnie

odczytać ich cel i mądrość w nich zawartą.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Zasady “gry”

          Kościół chrześcijański za księgi historyczne uważa: Księgę Rodzaju, Wyjścia, Kapłańską, Liczb, Powtórzonego Prawa, Jozuego, Sędziów, Rut, 1 i 2 Samuela, 1 i 2 Królewską, 1 i 2 Kronik, Ezdrasza, Nehemiasza, Tobiasza, Judy, Estery, 1 i 2 Machabejską. W nich znajdują się kompilacje różnych tradycji i  z trudem odczytuje się czas ich powstania i ich autorów. Dlatego trudno jest ustalić poprawność historyczną od “zaprojektowanej” twórczości literackiej. Badaniem źródeł biblijnych zajmuje się hermeneutyka biblijna (wypowiedź Soboru Watykańskiego II 1962–1965, w Konstytucji dogmatycznej Dei Verbum). W interpretacji pomagają wykopaliska archeologiczne. Np. wykopaliska w Jerycho wykazały, że zburzenie murów Jerycha opisane w Księdze Jozuego miało miejsce o wiele set lat wcześniej. Zniszczone miasto zostało wykorzystane do opisu przykładnego.  Istnieją, co najmniej 4 hipotezy sposobu podboju czy zajęcia Ziemi Obiecanej przez Izraelitów). Sposób zamieszkania 12 pokoleń żydowskich Kanaanu przebiegał bardziej łagodniej niż zostało to opisane. Takich ciekawostek archeologicznych i sprzeczności opisowych jest wiele. Można postawić pytanie które opisy biblijne są na prawdę historyczne? Wiadomo jest, że Księga Tobiasza i Hioba są fikcją literacką. Fikcją literacką są Księga Judyty i Księga Estery. Obie te księgi nawiązują do realiów historycznych, ale traktują je bardzo swobodnie. Księga Jonasza ma znaczenie dydaktyczne, a przygody bohatera są wytworem literackim  (midrasz). Księgi apokaliptyczne (Księga Daniela, Apokalipsa Jana) to specyficzna forma literacka (wizje) oparta na symbolach.

           Z pobieżnej oceny wydaje się, że historia Dawida jest historyczna, choć mocno ubarwiona.

           W różnych fragmentach ksiąg biblijnych są wstawione fikcyjne treści, bajki, jak np. w Księdze Sędziów (9,7–15) Jotam wygłasza bajkę o drzewach, które chciały wybrać swego króla,… . Znane są przypowieści, które zakrólowały w ewangeliach.  Bajki miały w sobie edukację moralną.

            Przy tym wymieszaniu różnych form literackich historia w nich opisana ma znaczenie podrzędne, pomocnicze dla szerszego ogółu. Ma znaczenie podkładu dla przekazu celowego (wg oglądu instytucji Kościoła).

             Rozsądny wierny musi mieć tego świadomość, bo inaczej, jego wiara ma nierzetelne podstawy. Dzisiejszy wierny praktykujący musi wiedzieć w co wierzy. Musi skupić się tylko na esencji wiary, a ona opiera się na relacji z Bogiem.

             Depozyt wiary jest tak zamieszany, aby człowiek miał stale rozterki, aby ciągle szukał odpowiedzi i zajmował stanowiska co jest dobre a co złe. Odzywają się stare echa Księgi Rodzaju poznania drzewa dobra i zła. W tym można znaleźć wytłumaczenie grzechu pierworodnego i jego wpływ na następne pokolenia, Człowiek do końca życia będzie stawał przed wyborem moralnym. Będzie prosił Boga o rozeznanie, będzie się z Nim dochodził, polemizował, a nawet będzie Mu urągał.

             Taka jest cena, którą musi ponieść ten, który Bogu zaufał, który uwierzył, że jest przez Niego powołany do życia. Kto chce należeć do Królestwa Bożego i mieć z tego własny użytek musi podjąć tę “grę” narzuconą przez Stwórcę. Kto nie podejmuje jej i narzuconych zasad można uważać za nieroztropnego.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Czy można ewangeliom kanonicznych zaufać

          Czy podważony faktograficzny przekaz Starego Testamentu rzuca cień na Ewangelie? Czy zachodzi podobny przypadek?

          Wiara chrześcijańska opiera się na postaci Jezusa Chrystusa, którego istnienie jest umocowane przez wielu teologów. Jezus miał zdolność komunikacyjną z Bogiem i czerpał Jego mądrość. Tę mądrość przekazywał Apostołom i uczniom. Moja wiedza i intuicja utwierdza mnie w przekonaniu, że mówił Prawdę. Rzecz w tym, że po Jego Zmartwychwstaniu, 40 lat później, nadeszła potrzeba posiadania Księgi Wiary. Wielu czcicieli Jezusa rozpoczęło spisywać Jego słowa opierając się na pamięci usznej i zapiskach bieżących tworzonych na potrzeby misyjne (np. logia). 

          Okres czasu jaki upłynął od Wniebowstąpienia zacierał dosłowność wypowiedzi Jezusa. Poza tym, ujawniły się własne wizje teologiczne pisarzy. Powstały ewangelie  z własnymi oglądami i własną egzegezą. Później Kościół wybrał z nich 4, które ogłosił jako kanoniczne, natchnione: Ewangelię Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Siłą rzeczy wybór ten był skażony interesami rodzącego się Kościoła. Inne ewangelie uznano za pozakanoniczne (apokryfy), nienatchnione: w tym Ewangelia Judasza, Świętych Dwunastu, Ewangelia Filipa, Plutarcha.

           Dla dociekliwych wiernych pojawił się problem w przedmiocie wiary. Czy można ewangeliom kanonicznych ufać. Nie do końca. Badania które są prowadzone ujawniają wzajemne sprzeczności i własne interpretacje. Według mnie największe wpisy własne ma Ewangelia Łukasza, potem Mateusza. Ewangelia Jana pisana prawdopodobnie przez zespół janowy przedstawiła własny ogląd wiary. Dlatego nie ma pewności w cytowanych słowach Jezusa. 

           Podobieństwo w sposobie pisania ST i Ewangelii narzuca pogląd, że jest w tym jakiś zamysł Stwórcy. Wygląda na to, że Bóg chce być Podmiotem stale poszukiwanym, że do Prawdy trzeba stale dążyć i poświęcać temu czas. Wiara nie jest czymś określonym, zdogmatyzowanym (choć Kościół wprowadził dogmaty), ale staje się procesem, drogą. Jeżeli moja ocena jest trafna, to mogę być spokojny. Całe moje dorosłe życie poświęcam na poszukiwaniu Prawdy.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Ważne jest trwanie niż obraz

          Na gruncie hipotezy czterech źródeł przekaz o życiu i działalności Abrahama został spisany w tradycji jahwistycznej (J) w Jerozolimie ok. X w przed Chr. na dworze króla Salomona. Tekst powstał na tradycji ustnej i zachowanych starszych zapiskach. Można mniemać, że okoliczności były zachęcające do tworzenia podstawy doktryny wiary. W latach 70 XX wieku tradycja jahwistyczna była mocno krytykowana. Opierano się na tezie, że wersja ta nie była znana późniejszym najwcześniejszym prorokom. Autor (hagiograf), a później końcowy redaktor dołożyli starań, aby tekst był jedną, zintegrowaną i sensowną historią prapoczątkach wiary. Ta “doskonałość” budzi wątpliwość jej wiarygodności. Większość współczesnych biblistów umieszcza tekst później, ale przed tradycją kapłańską. Wśród teologów są zwolennicy tezy  datowania Jahwisty na okres niewoli babilońskiej. To tłumaczyłoby zwartą narrację historii Abrahama. 

          Na bazie posiadanej wiedzy i intuicji doktryna wiary judaistycznej, tak na prawdę, powstała w czasie niewoli babilońskiej. Był to okres szczególny i chodziło o scementowanie rozproszonego narodu. Narzędziem do tego była doktryna wiary.

Posłużono się również materiałami poza biblijnymi (w tym Enuma Elisz).

          Pomijając wiele szczegółów historycznych można postawić pytanie, czy opisywany Abraham był postacią historyczną, czy tylko pobożnym obrazem religii judaistycznej. Brak silnych dowodów działalności Abrahama i exodusu Mojżesza  opisany w księgach Wyjścia i innych, podważa przekaz biblijny. Jestem sam zaskoczony wnioskami, które sam tu przytaczam. Nie chcę pozostawiać czytelników w rozterce i podam, na gorąco, własny ogląd w tej sprawie.

          Podstawy doktryny judaizmu powstały w okresie niewoli babilońskiej. Hagiografowie oparli się na zapiskach historycznych i tradycji ustnej. Sam trzon wiary został zredagowany w podanym okresie. Od razu pojawia się pytanie o prawdziwość przekazu. Dla mnie istnienie Boga wynika z oglądu logicznego i odczytaniu tej Prawdy w ludzkim sumieniu. Na tych przesłankach została zbudowana religia żydowska. Jej barwna obudowa jest tylko obrazem wiary. Obraz ten potrzebny jest do kultu. Dla wierzących pozostaje trzon wiary i tego należy się trzymać.

         Ci którzy lubią cały entourage doktryny mogą poczuć się zawiedzeni. Dla mnie liczy się Prawda. Bóg Objawił się człowiekowi przez odczytanie tej Prawdy w ludzkich sumieniach.  Resztę uczynili to ludzie i mam szacunek do tych, którzy podjęli się tej pracy redakcyjnej.

          Ci którzy dobrze czują się na powietrzu, wdychając czyste powietrze, podziwiając piękno przyrody i całego świata niekoniecznie muszą zastanawiać się na złożonymi procesami fizyczno-chemicznymi, które mają miejsce w każdym momencie rzeczywistości. Z wiarą jest podobnie. Trzeba trwać przed Bogiem i czuć Jego obecność, a to, że doktryna wiary jest zawoalowana w piękne historie biblijne jest drugorzędne i mało istotne.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Nie było okazji dialogu

          Prehistoria jest ogromnym okresem poznawczym. Można zajmować się wieloma jej  aspektami. Moje zainteresowanie skupia się dzisiaj na historii religii. Według definicji religia jest zbiorem osobistych lub zinstytucjonalizowanych postaw obrzędów i wierzeń wobec niematerialnej transcendencji rzeczywistości i najczęściej określanej mianem Boga (religie monoteistyczne) lub bogów (religie politeistyczne). Przedmiotem badań jest życie człowieka w relacji z Stwórcą. Dotyczy zasad obyczajowych i norm moralnych. W szczegółach opisowych występują różnice w poglądach. Religie można traktować jako coś naturalnego wypływającego z ludzkich potrzeb wewnętrznych, które są jakby zapisane w ludzkiej duszy. Monoteizm jest wypracowanym poglądem (iluminacją), że wśród wielu ideałów powinien był jeden – najważniejszy. Tak się stało za czasów Abrahama, który odczytał w swoim sumieniu tę Prawdę. Religia judaistyczna jest pierwszą znaczącą religią, która nabrała rozmachu światowego. Być może, że w dalekiej prehistorii były śladowe religie monoteistyczne (religia jednego boga Atona w Egipcie, Melchizedek opisany w Rdz), ale zanikły. Poddały się religiom politeistycznym, które powstawały z lęku i podziwu zjawisk przyrodniczych (katastrofy i urodzaje).

           Powyższe dywagacje pomijają jakby samego Stwórcę, jakby nie miał On nic do powiedzenia w tej sprawie.  Otóż Bóg jako Istota zewnętrzna do świata stworzonego ma naturę inną od materialnej, w której narodziła się ludzkość. Ta transcendencja jest przeszkodą do komunikacji, do której przywykła ludzkość. Aby nawiązać kontakt z Boską Istotą, trzeba posłużyć się Jego naturą, którą też ma każdy człowiek. Od dawna wiadomo, że człowiek jest istotą składającą się z dwóch natur. Natura duchowa jest ukryta w zakamarkach ludzkiej duszy. Nie każdy umie do niej sięgać. Do tego potrzeba pewnej wrażliwości, a przede wszystkim, trzeba mieć wolę. Ta trudność jest jakby zaprojektowana, aby wynikała z potrzeby serca i duszy. Dlatego mówi się, że Bóg się przed nami ukrywa, aby był przez człowieka stale poszukiwany. Pomiędzy Bogiem a stworzeniem pojawiła się swoista gra. Co chce osiągnąć Bóg swoją działalnością stwórczą można się tylko domyślać. Człowiek który otrzymał dar życia został jakby postawiony przed faktem dokonanym. Gdyby nie otrzymał oferty wieczności, to pomysł  Stwórcy byłby w ogóle nieatrakcyjny. Obiecana wieczność daje perspektywę atrakcyjną. Oprócz istnienia wiecznego człowiek został wywyższony do dziedzictwa Bożego, a to prawie zrównuję go z Stwórcą. Narzekanie, że człowiek nie prosił się o życie w tej sytuacji byłoby niezręcznością. Dalsze poznawanie zamysłów Stwórcy wyjaśnia dalsze dobrodziejstwa, które czekają na istotę ludzką. Można się zgodzić, albo zaprotestować, że Stwórca obarczył człowieka warunkami, które można uważać za trudne do spełnienia. Nie było dialogu przy projekcie stwórczym, ale rozsądnie myśląc nie było takiej okazji. Poznawanie depozytu wiary naświetla uwarunkowania i rachunek strat  zysków. Każdy rozsądny może się z nią zapoznać.

    adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949