Prawda, a mądrość

          Prawda nie zawsze idzie w parze z mądrością. Mądrość polega na tym, że bierze się jeszcze inne okoliczności pod uwagę. Nie wszyscy dojrzewają do niej. Ona wymaga nawet osobistej odwagi. Prawda ma kilka obliczy. Przede wszystkim jest odbierana subiektywnie, uwarunkowana ludzkimi oczekiwaniami i pragnieniami. Prawda może być również modelowana.

           Istnieje tzw. prawda obiektywna, ale ona jest niekiedy zbyt trudna do przyjęcia. Dla rozsądnych pozyskana prawda powinna być bazą do podejmowanych decyzji. Należy rozpatrzyć, do kogo się ją kieruje, jak się przedstawia, czemu ona ma służyć.

           Dla mnie prawda jest informacją. Zastanawiam się, na ile jest prawdziwa, pewna? Zawsze towarzyszy jej jakaś wątpliwość. Tylko w niektórych przypadkach broniłbym prawdy do żywego. To co mogę udokumentować, udowodnić, lub przekonać o jej prawdziwości staje się materiałem do przekazywania.

            Nawet własny logiczny dowód istnienia Stwórcy, który mnie upewnia o Jego istnieniu jest obłożony niewielkim procentem niepewności. Np. zapowiedź życia wiecznego podlega tym samych wątpliwościom.  Mam również argument, że jakby nie było wieczności, to życie istoty rozumnej nie miałoby żadnego sensu. Te przemyślenia “nie wprost” mają również wielką wagę. Nasuwają się przy tym pytania życia wiecznego dla innych podmiotów żyjących. Dopuszczam tezę, że brak świadomości czyni żyjące podmioty przedmiotami. Na sposób ludzki żal mi zwierząt, które mi towarzyszyły w życiu, które pokochałem i dzieliłem z nimi dole i niedolę.  Co z wiernymi psami, które oddały życie ratując swoich właścicieli? Mogę tak wymieniać bez końca wiele żyjących istot, z którymi dzieliłem los.

           Czy Stwórca, który powołał tak Wielki Świat nie może znaleźć miejsca dla wszystkich swoich stworzeń? Z drugiej strony przeraża myśl, że za człowiekiem ciągnęłyby się wszelakie istoty lubiane lub nie lubiane (wszelakie robactwa, bakterie, potwory)

           Rozterki pozostają. Może w tym tkwi klucz stwórczy, aby człowiek wiedział, że jest wyróżnionym stworzeniem i dał temu wyraz wdzięczności. Nie bez kozery wielokrotnie  jest napisane Piśmie Świętym, że Bóg jest Bogiem zazdrosnym, np. “Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, ” (Wj 20,5).

           Ile mądrości musi pozyskać człowiek, aby zrozumieć Boże zamysły?  Sprzeciwianie się Bogu i krytyka Jego zamysłów jest głupotą. Czy człowiek nie może mieć własnego zdania? Może, i na tym polega mądrość, aby odnieś się do tego. Zaakceptować to, co jest dane człowiekowi. Poruszać się w ramach otrzymanych darów, ograniczeniom, a pozyskaną wolnością.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Kto liczy na Miłosierdzie Boże

          Kościół jest instrumentalnie wykorzystywany do celów politycznych. To olbrzymia zniewaga Boskiego Majestatu. To policzek dla Jezusa Chrystusa i jego powołania. Z Kościoła robi się teatr. Co gorsza, uczestniczy w tym kler. Struktura hierarchiczna kojarzy mi się z sentencją, że “Ryba psuje się od głowy“. Im dalej w dół, tym więcej pozostaje cnót.

           Kto nie chce być sługą mądrości, to przynajmniej niech zachowa przyzwoitość. Sokrates był przekonany, że posiadanie prawdziwej wiedzy jest równoznaczne z posiadanej cnoty (intelektualizm etyczny). Kto jest mądry, ten jest cnotliwy. Ludzie czynią źle z niewiedzy. Jego pogląd jest błędny, bowiem cnota zależy od woli, a nie od wiedzy.

           Polskim biskupom brakuje jednego i drugiego. Nieobyczajność kleru dotyka jednostek, ale głupotach ma wpływ na funkcjonowanie państwa. Wielką ich wadą jest zapominanie o swoim powołaniu. Nie biorą przykładu z Jezusa, który był przede wszystkim Sługą. Nie chodził ubrany jak wyżsi kapłani. Był skromny i zawsze kierował się dobrem innych. Nie nazywał się świętym (jak papieże). Biskupi dobrze operują słowem. To niewiele kosztuje, ale słowa mogą mącić w głowach bezkrytycznych i niesamodzielnych słuchaczy. “Głupi naród wszystko kupi“.

           Papieże też mieli swój krzyż. Jan XIV (983 – 984) umarł z głodu wrzucony do lochu. Jan XVI (997 – 998)  został oślepiony  i pozbawiony urzędu. Papieże Aleksander (1618 – 1694) z synem Cezarem założył syndykat gangsterski. Po każdej nocy z Tybru wyławiano zwłoki kardynałów, prałatów lub osoby świeckie. Trucie jako sposób usuwania nieprzyjaciół było na porządku dziennym.  Papieże ginęli od zazdrosnych kochanków, byli wyrzucani przez okno i topieni w Tybrze.

            Ich władza była narażona na układach bogatych rodów.  W czasach współczesnych mieli na ich rządy wpływ masoni, watykańskie kliki. Jan Paweł II był otoczony pajęczyną złych doradców. Przykładem jest jego osobisty sekretarz, który z drugiej linii uprawiał swoją politykę.

           Gdyby ludzie władzy mieli rozeznanie, że nic w przyrodzie nie ginie, że wszystko jest udokumentowane (w różny sposób), gdyby mieli lęk przed Boską sprawiedliwością, może by postępowali poprawnie.

           Kto liczy na Miłosierdzie Boże nie zawiedzie się, ale karę musi ponieść. Może karą będzie tęsknota za Bogiem, który pozostawi na jakiś czas grzeszników w cierpieniu pragnienia i tęsknoty. Te cierpienia są o wiele trudniejsze niż ból fizyczny. Z tęsknoty też można “zginąć”, albo się zatracić.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Nie słyszę oklasków?

          Nie słyszę oklasków? Może nie jestem czytany? Może moje wypociny intelektualne nie są akceptowane? Nie wiem. Wiem tylko, że mam obowiązek dzielić się z innymi własnymi przemyśleniami, które uważam za pożyteczne. Nie jestem również naiwny. Wiem tylko tyle, co jest mi dane. Głowy murem nie przebiję. Rozum ma swoje ograniczenia. Może rządzi tym Siła wyższa. Nie wiem. Rozsądnie byłoby mówić, że mi się zdaje. W ten sposób uciekam od oskarżeń pychy, ale wiem, że i we mnie są jej ziarna. Cóż poradzę. Jestem tylko człowiekiem, który trochę rozeznał kim jest. Narobiłem w życiu wiele pomyłek, i nie mam prawa wymądrzać się. Pociechą dla mnie jest świadomość, że nie byłem w swoim życiu świnią. Starałem się nie krzywdzić nikogo, choć inni mogą mieć inne zdanie. Za własne zasługi poczynam sobie, że nigdy nie byłem członkiem partii PZPR, i że nie byłem na usługach SB. Nigdy nie sprzyjałem komunie. Materiały świadczące jak z nimi walczyłem zostały usunięte w IPNie (materiał nadaje się na powieść). Szkoda, bo w nich miałem nadzieję oczyścić się z zarzutów. Był taki przykry okres w moim życiu, że Kościół uważał mnie za współpracownika SB, a oni uważali, że jestem w układach kościelnych. Przeżyłem wiele trudnych chwil, poniżenia i wykluczenia. Nie dziwota, że od 35 lat mam zaawansowaną cukrzycę. W tym trudny życiu starałem się utrzymywać na powierzchni. Dotychczas, chyba mnie się to udaje. Co będzie dalej – zobaczymy.

          Otrzymałem srebrny i złoty krzyż zasługi. Nie cieszę się nimi.  Niczym sobie  na nie, nie zasłużyłem. Otrzymałem, bo pasowało mi je dać. Na własnej skórze doświadczyłem mechanizm ludzkich spraw i polityki. Dla mnie liczy się powszechność dobra. Dostrzegam je u innych. Nie jest aż tak źle. Ludzkość jest wspaniała, a zarazem podła, mądra a zarazem głupia, zachłanna, a zarazem hojna.

          Obym mógł być jeszcze pomocny i służyć potrzebujących.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Pozostaje edukacja

          Pobożność zawsze była orężem władzy. Gdy upada traci na tym władza. Ta prawda historyczna ma miejsce i w naszych czasach. Dlatego obecna władza w Polsce usilnie stara się współpracować z kościołem. Dlatego w jego kierunków kierowane są pieniądze i apanaże. Kościół jest zbudowany na ludzkich słabościach. Hipokryzja polega na tym, że głosi górnolotne hasła, wykorzystuje naukę Chrystusa, a w podstawie liczy się majętność. Gdyby zapytać niższy kler, nikt nie przyznałby się do takiego spojrzenia. U nich jeszcze ważną rolę odkrywa wiara i nauka chrześcijańska. Tę czystość wiary traci się wraz ze stanowiskiem. Dziw bierze, jak człowiek jest podatny na blichtr i wyróżnienia?  “Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Ile mądrości niesie ta sentencja! Jak bardzo sprawdza się w życiu.

           Może mądrość bierze się stąd, że każde stanowisko jest inaczej uwarunkowane i wymaga innej reakcji, innych decyzji. Złym kierownikiem jest ten, który wykonuje prace przełożonych, a nie kieruje nimi. Władza ma inne zadania. Musi mieć szerszy horyzont. Nie znaczy to, że może zmieniać zasady moralne. Dobro jest wyznacznikiem sposobu życia każdego. Wielki jest ten, który godzi otrzymaną władzę z moralnością. Ten kto tego nie potrafi wykorzystuje swą moc do czynów niegodnych. Na tej zasadzie rozliczą kiedyś J. Kaczyńskiego. On nie radzi sobie ze swoimi słabościami. Chce być wielki, a staje się jej karykaturą. Podobnie inni wysoce postawieni działacze.

           Zmiany historyczne są normalnością. Działania tej władzy staną się historią. Rzecz w tym, że historią niechlubną. Dla J. Kaczyńskiego  nie będzie ona pozytywna. Historia już zapamiętała jego grzechy.

            A naród, w swych dolnych warstwach pozostanie jak zawsze, bez znaczenia, prosty i usłużny dla nowych władz. Rację mieli Grecy, którzy chcieli politykę powierzać wyższym sferom, ludziom szlachetnie urodzonym, ludziom wykształconym.  Demokracja jest ideą przednią, ale nie jest doskonała. Wielu głowiło się, jaką stworzyć zasadę życia społecznego, aby była na miarę czasu, aby była sprawiedliwa, mądra i dobra w działaniach. Takiej doktryny nie wymyślono. Pozostaje powszechna edukacja, aby ogólny poziom wiedzy wzniósł się ponad przeciętność. Może obowiązujące zasady nie będą tak przykre.

             Minister Przemysław Czarek nie ma rozeznania w sprawie. On kieruje się żądzą władzy i korzyściami własnego wizerunku. Dla Polskiej szkoły jest szkodnikiem. Nam pozostaje czekać na nadchodzące zmiany.  Obecna władza niech idzie w zapomnienie.

              A kościół pozostanie, bo jego istnienie i potrzeba są mocno umocowane w ludzkich sumieniach. Możemy modlić się, żeby i tam nastąpiło rychłe aggiornamento (odnowa).

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Prawda, a roztropność

          Osoby, które usilnie dociekają wszelakiej prawdy muszą być roztropni. Okazuje się, że prawda może nawet zabić. Nie wszyscy są odporni na prawdę. Prawda to opis stanu rzeczywistego. Rozpoznaję się nią umysłem za pomocą aparatu logicznego. Często stosuje się do niej zerojedynkową matematykę. Treść prawdy czasem może być upiorna, przykra, niezrozumiała. Potrzeba silnej osobowości, aby ją udźwigać. Roztropnością jest czasem ją omijać, nie udostępniać. Dla mnie ta świadomość jest bolesna, bowiem od zawsze ją szukałem. Aby dzielić się prawdą należy rozpatrzyć skutki tych zabiegów. Trzeba rozpatrzyć w kategorii odbiorcy. Czy jest gotowy aby ją poznać.

         Ten rodzaj roztropności ma związek z definicją grzechu, ale przewinienia nie ma gdy dobro adwersarza lub inne dobro przewyższa jej treść przekazu. Nieroztropnością jest chwalić się zasobnością i ujawniać jej miejsce. Nieroztropnością jest przyznawanie się np. do zdrady, bo przekaz może wyrządzić jeszcze większy ból współmałżonkowi. Dyskrecja niekiedy jest cnotą, milczenie złotem. Grzech towarzyszy człowiekowi na każdym kroku. Należy być jak wąż, który wije się, ucieleśniając roztropność: “Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! ” (Mt 10,16).

          Nie mówienie prawdy nie można utożsamiać z kłamstwami. Niekiedy czyni się to, aby uchronić drugą osobę. Prawda może zranić, a nawet zabić. Dla wielu jest to nie do przyjęcia, bowiem uważają, że zawsze muszą się posługiwać prawdą.

Człowiek zachowujący prawdę dla siebie wprowadza się w stan niekomfortowy. Ma poczucie zdrady i moralnej skazy. Dlatego życie nie jest takie proste. Należy w każdej chwili kontrolować się i powstrzymywać od niekontrolowanej paplaniny.

           Dobro drugiej osoby i w ogóle dobro powinno być drogowskazem ludzkich poczynań.

           Znana mi osoba szczyci się tym, że zawsze mówi prawdę. Dla niej stwierdzenie; “jaka jesteś brzydka” mieści się w jej moralnej odpowiedzialności. Dla mnie jest to głupotą.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Starożytny pegasus

          W XII w. przed Chr. Egipcjanie mieli chrapkę na bogactwa Asyryjczyków. Ramzes XII ulegał kapłanom. Nie potrafił się im sprzeciwiać. Jego syn Ramzes XIII, syn Nikotris,  utalentowany wojskowo, zwolennik reformy państwa, które w owym czasie było w złym stanie gospodarczym i militarnym. Próbował osłabić władze kapłanów, mimo że był ich uczniem.

           Kapłani w większości mieli tylko po jednej żonie, albo byli nie żonaci. Egipcjanie pożyczali pieniądze od fenickich bankierów na wysoki procent. Stąd wzrastała ich potęga ekonomiczna. Między kapłanami a chłopstwem istniał antagonizm. Kapłani żyli w luksusie. Chłopi i niewolnicy w  wielkiej biedzie.

            Zdrady kapłanów i faraona były niedopuszczalne.  O sprawach ważnych lepiej było milczeć. Wypowiedziane słowa, opinie, komentarze nie zanikają, i w odpowiedniej chwili mogą zaszkodzić.

            Kapłani interesowali się wiedzą (astronomią – zaćmienie słońca), psychologią. socjotechniką (umiejętność komunikowania się, wywierania wpływów na człowieka i przekazem informacji). Wykorzystywali je w sprawowaniu władzy. Znajomość praw i wiedzy wszelakiej umożliwiła im kontrolę nad faraonami. Kapłani w najtajniejszych kręgach sprawowali kult monoteistyczny (śpiewano stosowne pieśni).

           Wierzono, że niektórzy kapłani przez wielomiesięczne posty i umartwienia nabywają zdolności paranormalne  (np. wywoływanie duchów). Inni uważali je za oszustwa. Kapłani mieli tajemne układy z kapłanami chaldejskimi, celem których było  utrzymanie pokoju między Egiptem a Asyrią. Mistyfikacja penetracji innych krajów za pomocą duchowych szpiegów była tylko przykrywką ich wzajemnych tajemnych kontaktów i układów. Ujawniany sposób opuszczania ciała do szpiegowania innych narodów (starożytny pegasus) robił wrażenie. Kapłani zaś rośli w siłę.

           Kościół od dawna (ok. X wieku) posiada swoisty pegasus, który jest spowiedzią uszną. Z naiwności ludzkiej korzysta wywiad kościelny. Do tego nie trzeba wyrafinowanej aparatury.

           Człowiek w swoim sumieniu jest najbardziej szczery. Tą drogą można wyznać Panu swoje  ułomności i grzechy.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

   13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Aby tak jak My stanowili jedno

          Religie monoteistyczne są świadectwem, że istnieje jedna Przyczyna Sprawcza, która powołała Świat do istnienia. Ich różnorodność jest przyczyną różnej wrażliwości duchowej, uwarunkowań kulturalnych, pochodzenia etnicznego i założyciela religii . Łączy je jeden i ten sam Stwórca, który jest różnie nazywany (Bóg, Allah) Religie monoteistyczne tworzą jedną rodzinę wyznawców. Nie powinno ich dzielić paradygmaty i dogmaty, ale łączyć nauka boska, którą można odczytać we własnym sumieniu. Przede wszystkim jest to nauka wzajemnej miłości i szacunku. Praktykowane są podobne cnoty: modlitwy, jałmużny, post. To co jest w nich inne jest zazwyczaj dziełem kulturowym, historycznym, tradycji. Założycielem religii judaistycznej był Abraham (ok. XVIII w. p. Ch.), a w Islamie Muhammad Ibn Allah (Mahomet) żyjący w latach 570–632. Obaj są uważani za proroków. Obaj doznali objawienia mistycznego (albo odczytali to w swoim sumieniu): “Nie ma Boga prócz Allacha, a Mahomet jest jego prorokiem” (Mahomet). “Pan rzekł do Abrama: «Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi»” (Rdz 12.1–3).

           Religia, która głosi naukę przeciwną miłości jest nieporozumieniem i od złego pochodzi. W dużej mierze niesnaski i fałszywe informację pochodzą od fałszywych głosicieli fałszywych tez. O braku paradygmatu miłości była posądzana religia Islamu. Fałszywa informacja rozlała się na świat powodując do niego niechęć. Prawdziwy Islam jest bardzo bliski chrześcijaństwa. Np. Maryja jest traktowana jako jedna z czterech doskonałych kobiet Islamu. Jezus Chrystus (Isa Ibn Marjam – Jezus Syn Maryi) jest czczony jako prorok. Mahomet stawiał Jezusa dużo wyżej ponad sobą samym, w ogóle ponad ludzkością, ponieważ przyznawał, że miał on moc czynienia cudów. W Koranie Jezus jest wspomniany aż 26 razy.

          Obie religie uległy naleciałościom tematycznym pochodzących z obcych religii politeistycznych (np. anioły jako byty istniejące samodzielnie). Muzułmanie wierzą, że archanioł Gabriel przekazał treść Koranu (znaczy recytacja).

           Muzułmanie nie uznają Jezusa jako Wcielenie Aktu działającego i odrzucają Jego zbawczej misji. Nie znaczy to, że nie przypisują Mu Jego wielkiej wyjątkowej roli w istnieniu Świata i człowieka. Jest On przykładem dla ludzi. Spełnia rolę Sługi Boga na mocy przymierza zawartego między Stwórcą a prorokami. Jezus został powołanym przez Boga prorokiem, aby głosić prawdę o jedynobóstwie. Muzułmanie stawiają go w jednym szeregu z innymi najważniejszymi prorokami, przyznając mu drugie miejsce, czyli tuż za Mahometem, co ma świadczyć o szacunku, jakim darzą Jezusa wyznawcy islamu.

          Będąc w Egipcie uczestniczyłem w meczecie w modlitwie i w naukach Koranu. Odczuwałem taką samo dobro intencji nauczającego.

          Podobnie wyniosłem duchowe wartości uczestnicząc w niedzielnej modlitwie w zborze baptystów, zielonoświątkowych, w kościele koptyjskim w Egipcie i prawosławnym. W Częstochowie, na Jasnej Górze, wysłuchałem pięknego chóru prawosławnego w duchu uwielbienia Maryjnego.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 13102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Efekt końcowy jest taki sam

          Cokolwiek się dzieje w otoczeniu, z ciałem, kończy się doznaniem w umyśle. Umysł jest miejscem ludzkiego ja. Tam wszystko zostaje przetwarzane i wpływa na świadomość. Umysł jest środowiskiem materialnym, a świadomość jest  stanem psychicznym które ma pochodzenie transcendentne. Po śmierci umysł umiera wraz z ciałem, a świadomość pozostaje. U człowieka występuje świadomość samego siebie, czyli samoświadomość.

          Nie jest rozstrzygnięte, że samoświadomość występuje tylko u homo sapiens.

          Nasuwa się pytanie, czy można pozyskać stan świadomości, bez entouragu rzeczywistego. Abstrakcyjne myśli mogą zastępować zdarzenia realne. Można stworzyć sobie Świat na podobieństwo świata rzeczywistego. Jeżeli tak, to świat zewnętrzny nie jest warunkiem koniecznym. Można wysnuć wniosek, że świat zewnętrzny jest tylko atrapą, narzędziem czegoś znacznie ważnego. Np. przez uczestnictwo w trudach rzeczywistości można się doskonalić. W ten sposób można szlifować swoje ego.

          Świadomość ukształtowana tylko przez myśli wydaje się uboższa. Niekiedy człowiek zmuszony jest do stwarzania sobie własnego świata. W ten sposób może ratować się od niespełnionych marzeń i pragnień.

          W życiu jest różnie. Można być kochanym, albo można kochać bez wzajemności. Można mieć wymarzone rzeczy, ale nie każdy ma to szczęście. Umiejętność kształtowania świadomości może być bardzo pomocna. Wiele osób wyobraża sobie niedostępną kochaną osobę (inne marzenia, pragnienia), która jest odczuwana jakby realnie człowiekowi towarzyszyła. Wielu osobom taka scena się może przyśnić. Ważne jest, że zakotwicza się to w umyśle, a przez nią w świadomości. Efekt końcowy jest taki sam.

          Zauważam podobieństwo do własnych zabaw w dzieciństwie. Nie mając zabawek piąstka zastępowała autko. Ruchomy kciuk  zastępował drzwi. I tak rączka przesuwana po pościeli zastępowała zabawkę.

          Przez kształtowanie świadomości człowiek uniezależnia się od świata zewnętrznego, od nieosiągalnych bogactw. Może spełniać każde swoje marzenie i pragnienia.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 13102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Per aspera ad astra

          Stwórca stwarzając Świat ujawnił tym swoje istnienie, ale gdyby nie powołał również istoty rozumnej pozostałby nadal Istotą anonimową. Stąd wniosek, że najważniejszą rolą człowieka jest świadczenie o Jego istnieniu. W tym celu człowiek został wyposażony w mechanizmy pozwalające spełniać to zaszczytne zadanie.  W istotę człowieka Stwórca zakorzenił pragnienie wiary o swoim istnieniu, Jego szukania, doświadczania. Bóg dla człowieka jest w centrum jego egzystencji. Tylko stłumienie pragnień naturalnych lub brak woli może człowieka odsunąć od jego religijnych uwarunkowań. Wolną wolę, którą również  otrzymał jest wynikiem Miłości do swoich stworzeń, aby człowiek mógł świadomie uznawać swojego Stwórcę albo się od Niego zdystansować.

           Bóg stworzył Świat, która stała się dla nas rzeczywistością. Rzeczywistość zawiera w sobie Prawdę o nieograniczonych możliwościach Stwórcy. Zarazem stała się przedmiotem podlegającym badaniom. Badając ją można poznać przymioty Stwórcy, ale i też zaprojektowane mechanizmy stwórcze. Świat jest jawny i dlatego można go rozpoznawać, eksperymentować i przede wszystkim zmieniać (w tym niszczyć). Jak przekazuje historia, człowiek wprowadził wiele udoskonaleń (samolot, elektronika,…). Czy człowiek poprawia boski świat?  Wydaje się, że z założenia Świat stworzony nie jest doskonały, aby człowiek mógł uczestniczyć w boskiej koncepcji stwórczej. Tym samym Bóg włączył swoje inteligentne stworzenie do swojego planu. Tę koncepcję przyjmuję jako dowód Miłości Boga do swojego stworzenia.

            Z powyższych myśli można wyciągnąć wniosek, że człowiek ma olbrzymie zadania do wykonania. Tym samym ciąży na nim odpowiedzialność za stan rzeczywistości.

           Bóg tak umiłował człowieka, że z istoty stworzonej powołał Swego Syna i wcielił Go  w zamysł Aktu działającego. To wywyższenie Jednego człowieka daje rozeznanie, że każdy człowiek może osiągnąć podobne uświęcenie.

            Nie ma nic za darmo. Jezus okupił swój Majestat swoją Ofiarą Krzyża. Każdy człowiek może włączyć się w tę Ofiarę czyniąc dobro wokół siebie. Dobrem jest ofiarowanie swoich trosk i cierpień w imię boskich koncepcji.

            Jak mówi łacińska sentencja: “per aspera ad astra” (przez trudności do gwiazd) pokonywanie trudności jest kluczem do osiągania doskonałości, tak ważnej, aby zbliżyć się do swojego Stwórcy.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 13102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Fundamentaliści naukowi

          Wielokrotnie słyszy się przekaz, że w chwili osobliwej powstała przestrzeń i czas. Odnoszę wrażenie, że są to tezy nie do końca słuszne. W chwili powołania Świata do istnienia przestrzeń została zarysowana obecnością powstałych cząstek, obiektów materialnych, które powstawały. Czas zaś zaczął biec od chwili zerowej w wieczność. Jedno i drugie jest darem Stwórcy.

          Z chwilą jak uczeni wprowadzili pojęcie czasoprzestrzeni, automatycznie przestrzeń i czas zostały zdeterminowane do pojęć fizykalno-matematycznych. Pojęcia stały się parametrami, którymi można żonglować, obrabiać matematycznie (np. transformacja Lorentza, przestrzenie Banacha, Hilberta i inne). Przypisuje się im przeróżne właściwości. Czasowi przypisano względność (dylatacje czasu). Na skutek tych zabiegów myślnych zaczęto wyciągać przeróżne wnioski, chyba zbyt pochopnie.

            Aby jasno przekazać wątpliwości posłużę się pojęciem Dopplera.  Nadjeżdżający pociąg, jego świst, słyszy się w wyższych tonach, a oddalający się w niższych. Jawi się tzw. zjawisko Dopplera. Kierujący pociągiem słyszy  zawsze ten samy dźwięk. To tylko względność obserwacji daje takie zaskakujące efekty. Podobnie jest w wielu innych zjawiskach. W układzie w którym zjawisko zachodzi, wszystko dzieje się normalnie, ale obserwacja tego zjawiska z innego układu powodują nieraz zaskakujące wyniki.

            Wielu uczonych którzy przyjęli wiedzę  z teorii względności powtarzają bez przerwy, takie same slogany nie rozumiejąc  istoty rzeczy. Bezkrytycznie powtarzają, że czas biegnie wolniej w układzie poruszającym (paradoks dwóch jedynaków, jeden szybciej się starzeję od drugiego, który poleciał w kosmos). Tymczasem nie zachodzą zmiany fizyczne, ale względność obserwacji. Czas sobie tyka tym samym rytmie u bliźniaku, który pozostał na ziemi i tak samo u drugiego bliźniaka poruszającego się.

             Skrócenie długości (kontrakcja) jest zauważalne tylko przez obserwatora zewnętrznego, a w układzie poruszającym nic takiego nie zauważa się. Transformacje, w tym Lorentza nie opisują rzeczywistości! Tłumaczą jedynie efekty obserwacji względnych.

             Świat składa się z układów nieinercjalnych, dlatego uwzględnienie względności  (poprawek) jest konieczne (np. CPS).         

             Powyższymi tezami może naraziłem się naukowym fundamentalistom, którzy jak fundamentaliści religijni mają swoje racje i bronią je zaciekle.

            Prawdą jest, że nauka nie może uporać się z istotą zjawisk, dlatego powstaje bogata twórczość wielu abstrakcyjnych teorii, wielokrotnie niezrozumiałych dla odbiorców, ezoterycznych, fantazyjnych, wręcz metafizycznych. Osoby bezkrytyczne przyjmują je za prawdę obiektywną.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 13102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949