Kto boi się Boga?

          Kto boi się Boga, ten nie rozumie przesłania religijnego. Religia nie jest instytucją przepisów praw. Kto Boga traktuje tylko jako Sędziego do wymierzania kar, ten nigdy Go nie pokocha. Od satrapy się ucieka i trzyma z daleka. Boga namalowanego w Starym Testamencie należy zupełnie inaczej odczytywać. Bóg, który prowadzi wojny: “Gdy w czasie ucieczki przed Izraelem byli na zboczu pod Bet-Choron, Pan zrzucał na nich z nieba ogromne kamienie aż do Azeki, tak że wyginęli. I więcej ich zmarło wskutek kamieni gradowych, niż ich zginęło od miecza Izraelitów” (Joz 10,11) jest symbolem Ojca narodu który przestrzega przed nieprzyjaciółmi. Nieprzyjaciela powinno się wyeliminować, aby zaspokoić spokojne życie wiernym. Bóg wojowniczy to metafora i nie ma nic wspólnego z faktografią wydarzeń. Narracja biblijna nie ma nic wspólnego z opisem świata rzeczywistego. Stary Testament powinno się odczytywać jako namalowany obraz.  Każdy może doznać różnych wzruszeń i nabyć innej wiedzy.

          Biblia wymaga poszukiwań. Przymioty Boga są ukryte w literackiej narracji. Używane słowo bojaźń przed Bogiem należy odczytywać jako ludzką troskę o to, aby przed w Bogiem być “fair” (porządny, sprawiedliwy, etyczny).  Traktując Boga antropologicznie (metaforycznie), bojaźń znaczy, aby Boga nie urazić, nie zepsuj z Nim dobrych relacji. Ludzie boją się Boga, bo żyją w ciemności i mają sporo własnych błędów. Wolą schować się w ciemności, bo tam, gdzie ciemniej, inni nie zauważą zaplamionego ubrania. Nietrudno zauważyć, że ludzie często boją się całkowicie zawierzyć Bogu, bo nie wierzą Jego dobroci (to podpada pod grzech przeciw Duchowi Świętemu). Jan Paweł II rozpoczął swój pontyfikat od słynnego zdania: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Odkupicielowi”. To zobowiązuje.

           Trzeba uzmysłowić sobie, że to co się dzieje wokół nas pochodzi albo z zawiłości Świata (ciąg kolejnych zdarzeń losowych) i to może być złe, albo z Bożego zadanego nam doświadczenia. To co pochodzi od Boga nie może być nigdy złe. Bóg doświadczając człowieka czyni to na miarę ludzkiej możliwości i wytrzymałości. Od człowieka zależy czy podejmie trud jego pokonania. To co od świata przychodzi może nawet zabić.

            Nie można mieć pretensji do Boga, który uczestniczy w ludzkich tragediach i stara się nam pomóc. W obrazie antropologicznym Bóg płacze i cierpi wraz z cierpiącymi. 

           Do Boga można przemawiać, nawet krzyczeć. Nie ma się czego obawiać. Boga nie można tak łatwo zranić swym uczciwym gniewem, bardziej niż bezmyślnie klepane modlitwy. 

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Jak żyć?

          Kto uporał się ze świadomością stanu rzeczy zapewne zadaje sobie pytanie: jak żyć, aby godnie wypełnić dany mu czas? W świecie dominuje zmienność, powszechna różnorodność. Świat nie jest po prostu czarno-biały, ma w sobie różne kolory i odcienia. Różnorodność narzuca pogląd, że nie ma jednego scenariusza na godne życie. Patrząc na innych dostrzega się przymioty innych względem samego siebie. Są ludzie utalentowani i pozbawieni wszelakich cnót, bogaci i biedni, piękni i nieurodziwi, źli i dobrzy. Ta różnorodność stwarza świat interesujący, ciekawy.  Każde życie jest osobną historią pełną różnorakich doświadczeń.

          Odnosząc cudze przymioty do własnych można doznawać uczuć zazdrości i satysfakcji. Satysfakcje mogą być powodem do dumy, a ona jest krokiem do wywyższania się. Stwórca zadał ludziom granicę, która jest prawem bardzo sprawiedliwym. Wszyscy doznają kres swojego życia. W obliczu śmierci stoimy wszyscy, bez wyjątku. To narzuca refleksje co i jak czynić, aby dany czas najlepiej wykorzystać.         

          Każdy człowiek stawia na innego “konia”. Ci którzy uwielbiają bogactwo cieszą się ich pomnażaniem, ale zmuszeni są do jego pilnowania. Tym samym stają się jego zakładnikami. Ci którzy zdobywają góry muszą liczyć się z trudem i niebezpieczeństwami, w tym z możliwością utraty życia.  Ci którzy nie mają wyzwań żyją spokojnie ale nudno.

          Własne pragnienia nie kolidują z postawą względem innych. Prawdę o człowieku mówi ich postawa względem słabszych i biedniejszych. Na tym polu można się wykazać dobrocią serca, empatią i wrażliwością.  Nie można być obojętny na to, co się wokół dzieje. Energia (dobra lub zła) emanująca od innych ma wpływ i na nasze życie. Aura (przestrzeń wpływów) istniejąca wokół każdego przedmiotu, osoby  nakłada się na naszą aurę. Nasza postawa i postępowanie kształtuje rzeczywistość.  Nasze emocje mają wpływ również na różne detektory np. elektroniczne, świat zwierząt, a nawet roślinność. W czasie moich niedawno emocji wyładowała się całkowicie komórka (nigdy mi się to nie zdarzyło). Musimy uzmysłowić sobie, że nie żyjemy tylko dla siebie, że jesteśmy społecznością, wspólnotą. Musimy być odpowiedzialni za innych, odpowiedzialni wobec wszystkiego co się dzieje wokół nas. Naszym powołaniem, wręcz zadaniem jest czynić dobro. Bóg okazuje nam swoją Miłość w podtrzymywaniu życia i znosi nasze ułomności. Winni jesteśmy się tym samym odpłacać.

           Bóg nie potrzebuje naszych ofiar (choć ofiara jest Mu miła), ale miłości i dobroci. Dobro jest funkcjonałem, który ma moc sprawczą. Ta energia jest potrzebna do podtrzymywania Świata w jego istnieniu: “pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu” (1 Kor 15,58).

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Konkretnie o zmianach

          Jakby ktoś zapytał o jakich nowościach był wczoraj wpis, to wymieniam.

Nauka (a zwłaszcza fizyka kwantowa) pozwala pogłębić pogląd o naturze Stwórcy.

Bóg jest ideą bezwzględnie potrzebną i logiczną koniecznością istnienia świata. Dla wierzących będzie ona przedmiotem wiary, dla ateistów hipotezą tłumaczącą. Bogu przysługuje istnienie konieczne, pozostałym bytom tylko możliwe (Awicenna, 980–1037).

Choć o Bogu mówi się jako bycie duchowym (obraz ontologiczny), to  bardziej reprezentatywne jest pojęcie Nie-bytu w sensie Aktu działającego (dynamiczny obraz Boga), który odkrywa się w skutkach Jego działania.

Jeżeli świat ewoluuje, to znaczy, że miał początek.

Bóg istnieje samym istnieniem, a ujawnia się przez skutki swojego działania. Ten fakt był propagowany przez stulecia, ale teraz nauka daje twarde podstawy, aby tak sądzić. Bóg oprócz energii tchnął coś, co roboczo można nazwać energią duchową. W niej można doszukiwać się narzędzia (autostrada duchowa) potrzebnej do komunikacji z Bogiem.

Energia duchowa jest tchnieniem samego Boga. Emanując ją wypełnił sobą (swoim tchnieniem) cały Świat rzeczywisty. Można więc powiedzieć, że Bóg jest zanurzony w Świat stworzony.

Bóg powołując Świat do istnienia dysponował tylko wolą i mocą. Moc ujawniła się w pojęciu energii. Na ukształtowanie się Świata potrzebny był czas. Jak wyliczyli naukowcy minęło aż 14.5 miliarda lat od początku Świata. Przez ten okres pojawiło się wiele przejściowych, pośrednich bytów, które wymarły. Dla nas to przedmiot podziwu dla procesu ewolucyjnego. Nauka dopatruje się istnienia w świecie ciemnej materii i ciemnej energii. Są one potrzebne do zbilansowania energetycznego tak wielkiego przedsięwzięcia.

Świat materialny jest wytworem energetycznym. Materia nie istnieje samym własnym istnieniem. Jest produktem. Materia jest złudzeniem (ułudą). Energia sama w sobie nie ma substancji (podstawa bytu) i można traktować ją jako nie-byt – funkcjonał.

Natura wytworzonej materii w najgłębszym spojrzeniu jest przeźroczysta. Wokół wytworzonych cząstek istnieją pola (grawitacyjne, elektrostatyczne, magnetyczne) które nie mają granic, rozchodzą w nieskończoność. Powstała materia jest potrzebna, aby można było Świat doświadczać.

Dusza ludzka nie ma ontologicznego podłoża, a jest przypisaniem, przynależnością do  stworzeń rozumnych, które mają wolną wolę i rozum.

Podobnie chrzest jest zapisem przynależności do Bożej rodziny.

“Pryzmat religii sprawia, że świat przedstawiony w toku narracji odbiega od świata rzeczywistego. Biblia nie relacjonuje historii, lecz daje jej religijną interpretację…Celebruje ona raczej, a nie opisuje wydarzenia. Dawniej przypowieści Jezusa wywoływały szok. Na przestrzeni wieków słowa Jezusa rozumiane były rozmaicie. W każdym okresie dziejów wymagają aktualizacji”   (ks. Mariusz Rosik, 2005 r.).

Rozum i serce są ostatecznym decydentem wiary. Ze względu na różne zdolności i umiejętności człowieka, przekaz wiary jest zawsze subiektywny.

Jezus Chrystus został wywyższony do roli Aktu działającego jakim jest Stwórca. Jezus Chrystus jest niezwykłym fenomenem, niezbędnym do wyjaśnienia zarówno tajemnic człowieczeństwa, jak i Boga. Jezus Chrystus jest wcieleniem w Akcie działającym i obrazem Boga najwyższego. Wielbiąc Jezusa wielbi się samego Stwórcę.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Wymienione tematy to tylko próbka postawionych tez.

Obecny stan rzeczy

          Każdy okres w dziejach historycznych ma swój własny pogląd na wszystko co dotyczy Świata, religii. Zależy to od dotychczasowych poglądów i współczesnej wiedzy ogólnej. Stare poglądy które inicjują w młodym człowieku jego światopogląd z biegiem lat stają się balastem. Nowe wypiera stare, ale z wielkim trudem. Stare poglądy kształtują człowieka, a nowe wymagają woli działania i trudu. Aby zmienić coś, co jest zakorzenione w samym środku człowieka jest bardzo trudne. Im człowiek starszy tym bardziej jest leniwy i oporny do zmian. Utarte poglądy wyrabiają w nim pewien styl życia, gwarantują stabilizację i spokój. Potrzeba weryfikacji poglądów jest odbierana jako agresja, która zaburza ich dotychczasowy stan. To zaniepokojenie można zauważyć w wypowiedziach ludzi starszych. To co nowe szokuje. W człowieku budzi się potrzeba obrony dotychczasowego oglądu Świata. Powstaje konflikt, który może mieć bardzo gorący przebieg.

           Wielu socjologów jest zdania, że religia jest integralnie związana z życiem człowieka. Jest zapisana głęboko w ludzkim sercu i jest jakby koniecznością organiczną. Ta prawda jest aktualna od samego początku istnienia homo sapiens. Z tym nie trzeba dyskutować. Potrzeba religii jest faktem. Problemem jest jej przesłanie. Obecny stan wiedzy zaprzecza starym porządkom. Wierni zdali sobie sprawę, że dzisiejsza katecheza odbiega od widocznych faktów. Podobnie jak w okresie pozytywizmu odkrycia naukowe niektórych prowadzą do euforii światem bez Boga. Przyczyna tkwi w edukacji świeckiej, ale i kościelnej. Brakuje autorytetów którzy by umieli przekazać, że Świat bez Pierwszej Przyczyny nie ma racji bytu. Bez Stwórcy nie można wiele zjawisk wytłumaczyć. Ironia jest w tym, że sama nauka dowodzi istnienie Stwórcy. Istnieje tak wiele dowodów Jego obecności. Trudność polega na tym, aby przekaz o Nim był rzetelny, prawdziwy i interesujący. 

           Nowe odkrycia naukowe są trudniejsze do przyjęcia. Od XX wieku fizyka podaje reguły względności, które nie są uchwytne. Nauka doszła do poziomu tak subtelnego, że trzeba zmienić perspektywę, zrozumieć świat zjawisk pozazmysłowych. Świat, mimo rozwoju nauki stał się ponownie Światem  cieni. Wymaga abstrakcyjnego myślenia. Wiele osób nie rozumie, że próżnia może nie być pusta, że powstają i znikają w niej obiekty wirtualne. Moje prace nad dynamiczną naturą rzeczywistości jest dla wielu czarną magią. Osoby starsze w ogóle nie dopuszczają do siebie zmiany obrazowego legendarnego świata biblijnego, a młodzi nie mają z czegoś czerpać koniecznej do tego wiedzy. Nie zadają sobie trudu szukania odpowiedniej literatury. Może nie ma tych, co powinni zachęcać do nowych poszukiwań?

             Ostatnio słyszałem w telewizji młodą uczoną panią, która mówiła, że nie ma dowodów na istnienie Jezusa z Nazaretu. To przykład jaką wiedzą ona dysponuje.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Kotka Lejdi

          Wrócę do czwartku 20.10.2021 r. Jak zwykle wstałem wcześnie rano po drugiej w nocy. Od początku czułem, że coś się wydarzy. Mój niepokój uzewnętrznił się podczas sprzeczki (o głupstwo) z żoną. Byłem tak emocjonalny, że całkowicie rozładowała mi się komórka. Byłem tym zaskoczony. Położyłem się wcześniej spać aby “odespać” poprzednią noc. Po dwóch godzinach (tj. 20-tej) wstałem. Jak zwykle przyczłapała do mnie nasza stara kotka Lejdi. Zacząłem ją miziać   i głaskać. Ona to bardzo lubiła. Mrucząc pokazywała mi swoją wierność i przywiązanie. Nagle podniosła głowę i nią skręcając spadła z fotela. Po czym podniosła się i w sposób nienormalny wykonała w biegu kilka rund wokół mebli. Po kilku minutach już nie żyła.

           Około 13/14 lat spotkałem ją na spacerze z wnuczką. Pamiętam ten dzień. Zaczepiła nas na drodze. Po powrocie ze spaceru okazało się, że spędziła noc u sąsiadów. Następnego dnia przyszła pod nasze drzwi. Odkryłem, że jest przy nadziei. Nie mogliśmy jej nie przyjść z pomocą. Została u nas do końca swoich dni. Miot straciła mimo opieki weterynarza. Mimo, że żona ją karmiła i okazywała jej swą miłość upodobała sobie mnie i do mnie przychodziła po pieszczoty. Szkoda, że nadszedł jej kres. Pozostawiła w nas piękne wspomnienia.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Mea culpa, rocznica

          Czy rządzący i prezydent nie zdają sobie sprawy, że są odpowiedzialni za śmierć emigrantów, którzy zginęli na terytorium naszego kraju. Obciążanie tylko Łukaszenki jest próbą oczyszczania własnych sumień, ale jest to ciężki grzech zaniechania. Ten grzech dotyczy ich moralności, wrażliwości ich sumień. Za takie grzechy polskie prawo nie wypowiada się, ale dla osób wierzących grzech ten będzie rozliczony w innym Majestacie. Opinia publiczna zauważa ogromną hipokryzję władzy. W media można zobaczyć wiele zdjęć polityków i ludzi z rządu, w tym Prezydenta, modlących się i bijących się w pierś: “mea culpa“. Ale z tego znaku nic nie wynika. Jest tylko polityczną fasadą. Dla mnie jest to kpina z idei chrześcijańskiej. Jest zgorszeniem dla wiernych. Kpina pod adresem Jezusa jest ciężkim grzechem przeciw Duchowi Świętemu.

          Nie chce mi się wierzyć, że oni tej hipokryzji nie zauważają. Ale mamona i kariery są silniejsze. Występ naszego Prezydenta w Brukseli w dniu 19.10.2021 był pokazem pychy, politycznej głupoty. W głowie się nie mieści, że taki człowiek reprezentuje nasz naród. O drugim krętaczu, który chowa się za innymi nie wspomnę.

          Myślę, że społeczeństwo dostrzega to co ja, dlatego oszczędzę Wam dalszych słów mojej goryczy,  zniesmaczenia  i smutku.  Zastanawiam się jaką lekcję zadał nam Stwórca, wystawiając nasz naród na takie doświadczenia?

Rocznica        

           Dzisiaj mija 4 rocznica mojego przebudzenia (po udarze, zawale serca i częściowej ślepocie) odnośnie mojego i moich najbliższych zadłużeniu. Borykamy się  tym już 4 lata, a przed nami jeszcze kolejne 4, ale mimo wielkiej uciążliwości to:

– przeżyłem syndrom “syna marnotrawnego” w którym zwyciężyła miłość,

– doświadczyłem niesamowitej Opatrzności Bożej,

– miałem możliwość weryfikacji przyjaciół,

– przekonałem się co do wielkości i dobroci mojego syna Łukasza,

– Upewniłem się że wolność polega na tym, że dąży się do jakiegoś celu. To            

   pragnienie  spłacenia ostatniej pożyczonej złotówki  utrzymuje mnie w zdrowiu i

   życiu. Per aspera ad astra.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Rzut kamieniem

          W 1947 r. w Chirbet Qumran beduin z plemienia Taamire Mohamed ed Dib poszukiwał swojej zagubionej owcy. Zmęczony poszukiwaniem usiadł na chwilę aby odpocząć. Przed sobą zauważył wśród skał szczelinę. Zaczął w nią rzucać, bez wyraźnego celu, kamienie. Niektóre kamienie trafiały w szczelinę i słychać było charakterystyczne dźwięki upadających kamieni o skaliste podłoże. Jeden z odgłosów zwrócił jego uwagę. Uderzenie przypominało brzęk zderzenia się kamienia z glinianym naczyniem.  Wieczorem przy ognisku pochwalił się tym doświadczeniem z kuzynem. Następnego dnia poszli zbadać tę tajemniczy odgłos. Po spenetrowaniu jaskini odnaleźli osiem kamiennych stągwi; w jednej z nich znajdowały się trzy tajemnicze manuskrypty. Postanowili znalezisko sprzedać na jerozolimskim targu antykami. Wieść o tajemniczych znaleziskach szybko się rozniosła. Rozpoczęto poszukiwania na większą skalę. W 1956 roku znano już jedenaście grot, w których znajdowały się manuskrypty. W jednej odnaleziono ich aż czterysta. Znaleziony zwoje pokrywały okres ekspansji hasmonejskiej (ok. 150–120 lat przed Chr.) do lat 70 po Chr, a więc okres Życia Jezusa. Manuskrypty dotyczą fragmentów ksiąg biblijnych Starego Testamentu i dokumentów wspólnot monastycznych, które zamieszkiwały w Qumran. Wiele z nich później uznano za dzieła apokryficzne, zwłaszcza te które dotyczyły czasów ostatecznych. Znaleziskom towarzyszyły zdarzenia rodem z filmów przygodowych Indiana Jones. Ceny manuskryptów zaczęły gwałtownie rosnąć. Na rynku amerykańskim przekroczyły 100 tys. dolarów. 

        W sumie odnaleziono dokumenty essejczyków (wspominał o nich Józef Flawiusz), qumrajczyków (sami siebie uważali za eschatologiczne zgromadzenie kapłańskie), terapeutów.  Za czasów Jezusa tworzyły się wspólnoty pustelników (terapeutów), którzy wspólnie modlili się, rozważani prawo, wyrocznie prorockie i psalmów. Powstrzymywali się od picia wina i  jedzenia mięsa. W określone święta terapeuci czuwali nocą na modlitwie aż do wschodu słońca.  Religijnym spotkaniu towarzyszyła wspólna religijna uczta. Terapeuci jak i essejczycy prowadzili życie monastyczne, bezżenne. Życie na pustyni było miejscem odnowy duchowej, a nawet miejscem intymnego kontaktu z Bogiem. W Biblii Hebrajskiej Hagar, Mojżesz i Eliasz udawali się na pustynie aby spotkać się z Bogiem. Pustynia była miejscem zawarcia przymierza z Izraelem. W Nowym Testamencie była miejscem kuszenia Jezusa.

          Pustynia jest obrazem ludzkich potrzeb wyciszenia się, aby w tej ciszy można było usłyszeć głos Boga.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Smutne, ale co robić?

          Od 1985 roku prowadzę działalność gospodarczą. Do teraz zachowywałem wszelakie dokumenty. Nadeszła wreszcie pora decyzji: co zrobić z tą masą dokumentów? Rozsądek podpowiada, że one do niczego się nie przydadzą oprócz moich wspomnień. Ale one też stracą aktualność. Podjąłem decyzje o wyrzuceniu na śmietnik wszystkie dokumenty. Musiałem również usunąć tysiące metalowych zszywek, karkołomna praca. W czasie odzierania ich z zszywek nie czytałem ich, aby nie ulec wzruszeń. Bądź co bądź minęło ponad 30 lat. Tylko dzisiaj, segregując dokumenty z lat 2009/2010 natknąłem się na listy, opinie które mnie zaciekawiły.

           Moją uwagę przykuły recenzje do moich wydanych książek. Wśród nich ks. prof. dr hab. Józef Kudasiewicza, wielkiego polskiego biblisty, recenzenta moich dwóch książek. 18.09.2009 roku napisał: “Sugerowałbym autorowi, żeby napisał małą książeczkę pt. “Mój katechizm”, albo “Katechizm współczesnego chrześcijanina”. Dalej chwali mój klarowny styl, a szczególnie głębokie wyczucie sacrum transcendencji, dlatego byłby to interesujący katechizm […]”  I tu mam problem. Choć napisałem 9 książek, a od 2009 roku piszę na dwóch blogach, to na prawdę poniosłem sromotną klęskę wydawniczą. Przychody ze sprzedaży nie pokryły kosztów. Zastanawia mnie sprzeczność, bo z jednej strony otrzymałem wiele pochlebnych słów, recenzji  i aprobaty: “styl klarowny i piękny, dosadny. Dobrze wbudowane cytaty biblijne“, a z drugiej, moje książki nie sprzedają się.  Dzisiaj już mi na tym nie zależy. Zalegają szafy, pokrywa je kurz. Nie wiem co  mam z nimi zrobić?

          Ostatnie lata przyniosły mi osobiste iluminacje wiary i przyniosły mi osobistą radość. Doszedłem do danej mi granicy poznania i za to jestem Bogu wdzięczny. Chciałbym jeszcze odwdzięczyć się profesorowi za jego wiele cennych uwag, ale niepowodzenia literackie blokują mój zapał. Może jak się do końca uporam z moimi kłopotami finansowymi (do 2025 roku), a zdrowie pozwoli to  podejmę trud wydawniczy w odpowiedzi na  sugestię profesora. Już dzisiaj wiem, że mój katechizm nie będzie przypominał dotychczasowe. Kto uważnie zapoznaje się z moim propagowanym nurtem filozoficznym, to wie, że wiarę traktuję szerzej, uniwersalnie. Łączę rzeczywistość z transcendencją w jeden boski Świat. Dlatego każde prawo przyrody utożsamiam z boską wolą, inteligencją i mądrością. W moich postach próbuję przekazać moje umiłowanie i podziw do stworzonego Świata. Tym samym oddaję Stwórcy należną Mu cześć i uwielbienie. W miłości do Boga nie mam poczucia przed Nim strachu, dlatego używam i krytycznych słów. Przez to Bóg jest mi bliższym, a Jego widoczna Opatrzność jest odpowiedzią na moje bazgroły.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Więc jestem normalny

          Wielokrotnie zastanawiam się, czy zło które się ujawnia w człowieku pochodzi z wadliwego rozumu, czy uwarunkowane jest genetycznie, czy pochodzi ze złej woli? Nie znalazłem jeszcze rozsądnej odpowiedzi na to pytanie.

          Weźmy pod uwagę znanego działacza politycznego. Miał brata bliźniaka, Który zginął tragicznie. Między nimi były ogromne różnice. Ten pierwszy wspomniany, ma problemy ze swoją osobowością, orientacją seksualną. Jest zakompleksiony, niedowartościowany, a przez to żądny władzy. Do swoich żądz używa wszystkiego, co przyniesie mu korzyść, nawet wartości religijne.  Wykorzystał nawet śmierć brata dla swoich teatralnych popisów. Po trupach do celu. Ma ogromny wpływ na innych i potrafi  zakażać innych swoją chorobą. Umiejętne dozuje środki, Komu trzeba płacić – płaci, kogo trzeba zrzucić z posady – zrzuca. Jest bezwzględny. Udając zwolennika przyrody pozwolił na wycinkę drzew, nie patrząc na żyjące w lesie zwierzęta i utratę generatorów tlenu. Głaskając czule kota, jednocześnie nie na empatii dla dzieci zmarzniętych, głodnych  chowających się po lasach. Otacza się swoimi zwolennikami, których, tak na prawdę, traktuje instrumentalnie. On jest pozbawiony uczuć. To satrapa i społeczny szkotnik. To zły człowiek. Nie rozumiem jego zwolenników. Czy widzą w nich kogoś innego, co ja nie potrafię dostrzec? Może, na starość mnie się wszystko pomieszało? Słowa wypowiedziane na wiecu w Warszawie w dniu 10.10.2021 r.  weteranki Powstania Warszawskiego, pani Wandy Traczyk-Stawskiej, i drugiej sanitariuszki wojennej upewniają mnie, że myślę jak one, a więc jestem normalny!

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Polskie saturnalia i J’accuse!

          W starożytnym Rzymie, co roku, w grudniu obchodzono święto zwane saturnalia. Polegało na zamianie ról. Niewolnicy stawali się panami, a ludzie wolni ich poddanymi. W czasach teraźniejszych niekiedy urządza się spektakle, w którym młodzież obejmuje rządy. Wszystkie powyższe imprezy trwały krótko. Podczas tych Zabaw często dochodziło do kłótni i lokalnych nieszczęść. Ofiarami padali ci którzy przesadzali w swoich rolach.

           Natomiast w polskim rządzie od 6 lat zasiadają chuliganie, gówniarze, którzy swoją niefachowością i partykularnymi interesami wprowadzają chaos i niszczą polskie państwo. Prawie każde ich działania noszą znamiona niekompetencji. Ich myślenie jest bardzo proste. Powstałe dziury trzeba zatkać. Nieszczelność granic można załatwić stawiając mury. Nie ma tu jakieś strategii działania, inteligentnych rozwiązań zaradczych. Emigranci naruszają granice, trzeba ich odsyłać, nie patrząc na tragedię dzieci i biednych ludzi. Przez otrzymany mandat wyborczy pieniądze publiczne mogą rozdzielać wg swego widzi mi się. O ironio! Trzeba być ślepym, żeby tego wszystkiego nie dostrzegać!  Wypadałoby zastosować wobec nich środki radykalne i przerwać tą dewastacje, ale strach przed konsekwencjami i zdrowy rozsądek na to nie pozwala. Musimy czekać do wyborów. Problem w tym, że część społeczeństwa nie zauważa istniejących zagrożeń i popiera istniejące zło.

           Na tle wydarzeń Kościół płaci ogromną cenę – społeczne zaufanie. Nie jest to instytucja, która w okresach minionych była ostoją, wsparciem i autorytetem. Opustoszałe Kościoły są tego dowodem. Młodzież odwraca się od Kościoła,  Na wszystkim traci społeczeństwo. Polskie saturnalia trwają zbyt długo!

            We mnie, na wzór  otwartego listu J’accuse [1] (dosłownie oskarżam) Emile’a Zoli do prezydenta Republiki Francuskiej (z 1898 roku) wzbudza się nieodparty bunt wobec istniejącego stanu rzeczy. Mogę już niewiele, ale korzystając jeszcze z wolności słowa krzyczę do polskich władz: J’accuse!

[1] – Samo wykrzyknienie J’accuse…! stało się potem synonimem 

         bezpardonowego odważnego publicznego wystąpienia jednostki

         przeciw istniejącego systemowi.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 3102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949