Jezus odwiedza Świątynię. Oburza się, gdy widzi w niej kupczenie. Wpada w gniew. Kiedy zobaczył, że Świątynia, która winna być mieszkaniem imienia Bożego i miejscem modlitwy: “przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy. Całopalenia ich oraz ofiary będą przyjęte na moim ołtarzu, bo dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów” (Iz 56,7) jest miejscem robienia interesów: “Może jaskinią zbójców stał się w waszych oczach ten dom, nad którym wzywano mojego imienia? Ja [to] dobrze widzę – wyrocznia Pana” (Jr 7,11) zwyczajnie zdenerwował się. Sam handel, wymiana pieniędzy nie są grzechem. Sprzedawano tam akcesoria też kultowe (gołębie na ofiarę i inne). Jezus dostrzegł złą proporcję. Profanum (pieniądze) stało się celem. Sprawy Boże schodziły na plan dalszy. Hałas sprzedających (targi, przekomarzanie się, a nawet kłótnie, wyzwiska) zagłuszał ciszę tak potrzebną modlitwie. Jezus zaczął wywracać ławki, stoły i wyrzucać nie tylko sprzedających, ale i kupujących. Jedni i drudzy ponoszą taką samą winę.
Jezus nie był drobiazgowy. Na wiele rzeczy przymykał oczy. Łatwo wybaczał. Wiedział, że grzeszność jest wpisana w życie ludzkie. Tu na ziemi każdy układa sobie życie po swojemu (jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz). Tam jednak, gdzie chodzi o sprawy Boga-Ojca był stanowczy i jednoznaczny. Gdy wszedł do Świątyni, zareagował natychmiast, bez dyskusji, jednoznacznie, bezpardonowo. Nie i koniec. Miłość do Ojca nie pozwoliła Mu na żadne dywagacje, ani kompromisy. Kiedy ochłonął, rzekł: “Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców” (Mt 21,13; Mk 11,17).
Perykopa Nieurodzajne drzewo figowe (Mt 21,18–22; Mk 11,12–14; Łk 13, 6–9) występuje u trzech ewangelistów synoptycznych. Łukasz przedstawia ją nie jako zdarzenie związane z Jezusem, ale Jego przypowieść. Być może jest on najbliżej prawdy. Tekst perykopy jest historiograficznie niepewny. Każdy z ewangelistów inaczej obrazuje zdarzenie. Mateusz bardziej akcentuje cudowne uschnięcie drzewa oraz wiarę, że człowiek wszystko może. Marek próbuje wydobyć sens teologiczny. Drzewo pokryte pięknymi liśćmi to nie wszystko. Gdy nie rodzi owoców, nie spełnia swoich powinności. Człowiek nie tylko ma życie przeżyć, ale winien spełnić określone zadania. Tak, aby mógł powiedzieć jak Apostoł Paweł: “W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem” (2 Tm 4,7).
Mateuszowa oraz Markowa konstrukcja perykopy nie jest udana. Czytelnik może wyciągnąć z niej wiele niewłaściwych wniosków. Np. Jezus był głodny, pragnął posilić się figami. Drzewo nie miało owoców, bo nie był to właściwy moment dla drzewa. Jezus mimo tego oczywistego faktu wydał werdykt: “Niech nikt nigdy nie je owocu z ciebie! Słyszeli to Jego uczniowie” (Mk 11,14; por. Mt 21,19).
Końcowe zdanie perykopy według Mateusza zasługuje na uwagę: “I otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie” (Mt 21,22). W zdaniu tym, bardziej dostrzegam owoce nauki Jezusa i wiarę Mateusza w siłę modlitwy, niż wypowiedź samego Jezusa.
Mateusz w perykopie Pytanie o władzę opisuje rozmowę między Jezusem a arcykapłanami i starszymi. Pytają oni Jezusa: “Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?” (Mt 21,23). Jezus nie odpowiada wprost. Pragnie, aby został rozszyfrowany i odczytany. Przekaz wprost wymagałby szczegółów. Na niego nikt nie był gotowy. Dla zobrazowania trudności odpowiedzi spróbuję dać jej próbkę.
“W latach młodości, być może Bóg tak chciał, otworzyłem się na Boga-Ojca całym swoim sercem i duszą. On, dostrzegając szczerość moich intencji, obdarzył mnie swoją mocą i plenipotencjami. Pozwolił mi odczytać ze stanu Prawdy stan grzeszny ludzi oraz ze stanu Dobra Najwyższego swoją wolę, abym wziął na siebie ciężar Odkupieńczy ludzi, którzy odsunęli się od Niego. W swojej miłości i szacunku do stworzeń ludzkich zapragnął, aby grzech zrodzony przez człowieka został odkupiony przez Niego samego. Do usunięcia grzechu o wymiarze skończonym potrzebna jest dobroć nieskończona, która nie jest w moim zasięgu. Bóg zjednoczy się ze mną w Akcie działającym, abym i ja, na równi z Ojcem mógł Odkupić Świat. W ten sposób stałem się Umiłowanym Jego Synem, abym zaświadczył o Nim oraz świadczył, że wszyscy ludzie są Jego dziećmi”.
Czy taka odpowiedź byłaby czytelna? Nie sądzę. Gdyby próbował jeszcze tłumaczyć mechanizm utrzymujący Świat w swoim istnieniu (przez funkcjonał miłości jako główny motor działania i relacji), to byłby to wykład akademicki. Jezus był zmuszony postąpić tak, jak postąpił: “Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię” (Mt 21,27).