Czy należy wybaczyć np. Saddamowi Husajnowi za jego władzę zbrodniczą? Kiedy schwytano Husajna powiedział: “jestem Saddam, Bóg mnie kocha”. Powiedział słusznie. Bóg kocha wszystkie swoje dzieci, nawet te, które błędnie odczytały swoje powołanie. Wobec omawianej Ewangelii Saddam Husajn zawinił tysiąckrotnie więcej. Czy nadal należy mu wybaczyć? Tak, ale sprawiedliwość ludzką musiał ponieść. Czy należy modlić się za niego? On szczególnie potrzebuje ludzkiej modlitwy jako zadośćuczynienia jego zbrodniom. Tak wielkie zło jakie uczynił można wymazać żarliwą modlitwą. On już nic sam nie może zrobić. Modlitwy za jego duszę będą dla niego ogniem czyśćcowym.
W perykopie “Moc wiary” (Łk 17,5–6) powraca temat wiary. Co to takiego? Wiara mocno osadzona w sercu jest generatorem mocy. Ona uzdalnia człowieka do nieprawdopodobnych czynów. W tekście jest oczywiście przenośnia: “Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!», a byłaby wam posłuszna” (Łk 17,6). Świadczy jednak o jej nieprawdopodobnych możliwościach. Światem rządzą prawa przyrody, ale w najgłębszych zakamarkach rzeczywistości rządzą relacje wzajemnej miłości (np. między kwarkami). Wiara potrafi dotrzeć do samego jej sedna i uczynić rzeczy zdawałoby się niemożliwe. Nie należy bagatelizować tej wiedzy. Trzeba raczej umieć wydobywać tę moc, która drzemie w każdym człowieku.
Pokora naświetlona w perykopie “Służyć z pokorą” (Łk 17,7–10) bez głębszego rozbudowania jest nie do skomentowania. Nie ma ona nic wspólnego z wdzięcznością.
Perykopa “Wdzięczny Samarytanin” (Łk 17,11–19) pokazuje problem ponadczasowy. Niewielu jest, którzy potrafią być wdzięczni. Gorzej, gdy zamiast wdzięczności okazują niechęć do darczyńców. Nie lubią ich, wręcz unikają. Tak niestety się dzieje. No cóż, pozostaje jedynie ubolewać nad ludzką naturą. Słowo „dziękuję” jest bramą zamykającą sprawę, a otwierającą na przyjaźń. Daje satysfakcję darczyńcy i ono najczęściej wystarcza.
Osoby wierzące mają zakodowany mglisty scenariusz dalszych losów świata. Jak mówią, kiedyś nastąpi jego koniec, potem będzie nowa ziemia i nowe niebo. To prawie cała wiedza przekazana przez Jezusa.
Wobec zapewnień o życiu wiecznym można spojrzeć na historię świata jak na coś, co ma swoją ciągłość. Tą ciągłością jest życie. Niezmienne jest też królestwo Boże. Ewangelista Łukasz podejmuje próbę przekonania faryzeuszy, “że królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17,21). Warto odnieść się do tych słów Łukasza. Człowiek wiecznie oczekuje czegoś, co już dawno istnieje. Wystarczy tylko rozejrzeć się wokół siebie i zgłębić w swojej duszy, że człowiek przenika królestwo Boże. Ono jest na wyciągnięcie ręki, jest blisko. Trzeba jedynie to dostrzec. Jak dostrzec? Ponieważ królestwo Boże nie jest z tego świata może być jedynie identyfikowane duchowo. Każdy ma duszę, a więc niejako klucz do królestwa Niebieskiego. Kto nie zauważa królestwa Bożego, znaczy, że jest jeszcze duchowo głuchy i ślepy. To sygnał, że nie jest jeszcze gotowy. Człowiek musi żyć świadomością o istnieniu dwóch rzeczywistości. Teraz jest bohaterem rzeczywistości realnej, ale już teraz jest jednocześnie zakotwiczony w przestrzeni nadprzyrodzonej. Świadomość ta powinna uskrzydlać człowieka do możliwości wkroczenia w świat wieczny i bycia blisko Boga.
Perykopa “Dzień Syna Człowieczego” (Łk 17,22–37) jest antycypacją apokaliptyczną paruzji (ponownego przyjścia) Jezusa w chwale, aby dokonać sprawiedliwości dziejowej. Ze względu na używane słowa i pojęcia, można sobie mocno zamieszać w głowach. Nie należy czytać tekstu dosłownie, lecz wydobyć z niego to, co ma znamiona Prawdy obiektywnej. Werset: “Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie” (Łk 17,25) mówi prawdę, która jest udowodniona faktami historycznymi. Autor sugeruje nagły koniec świata. Nie jest w tym konsekwentny, skoro pisze: “W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona” (Łk 17,31–35). Tekst jest alegorią wydarzeń. Ciekawe jest przywołanie przysłowia na końcu perykopy: “Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy” (Łk 17,37). Znaczy, że w miejscu gdzie jest człowiek, tam jest królestwo Boże. Nie trzeba nigdzie się wybierać. Koniec świata, to otwarcie się na rzeczywistość nadprzyrodzoną, która jest wokół człowieka.
W gruncie rzeczy podstawowe prawdy są bardzo proste. Dwie rzeczywistości wzajemnie się przenikają. Współdziałają ze sobą za pomocą wspólnych narzędzi jakimi dysponuje natura duchowa. Bez tych narzędzi duchowość jest poza zasięgiem rozpoznania.