Dlaczego Jezus Chrystus?

          Istnienie Boga, Stwórcy, nigdy nie stanowiło dla mnie problemu. Jego istnienie wynika z logicznego rozumowania – «każdy skutek ma swoją przyczynę». Rzeczywistość, którą się odczuwa, Wszechświat, musi mieć swoją przyczynę – argumentację przyczynową znaną z tradycji św. Tomasza z Akwinu. Natomiast kwestia Jezusa Chrystusa, Syna Boga, przez lata była dla mnie zagadnieniem, które wymagało dogłębnego zrozumienia.

          Owszem, w młodości chrześcijański przekaz religijny był inspiracją do przemyśleń. Uważałem się za chrześcijanina naturalnie – z racji przynależności do tego społeczeństwa. Jednak to nie jest to samo, co świadoma akceptacja Jego istnienia i posłannictwa. Proces odkrywania Jezusa jako Syna Bożego oraz akceptacji Jego misji może wynikać albo z tradycji, albo ze świadomego wyboru. Moje poszukiwania argumentów mają swoją bogatą i dla mnie fascynującą historię, ale na ten temat opowiem innym razem. Bardzo duży wpływ na moją chrześcijańską fascynację miały własne, ukryte doświadczenia duchowe – choć nie były one spektakularne, dostępne dla innych.

          Główna myśl, którą chciałbym przekazać, jest taka, że moje stanowisko ma charakter uniwersalny, łącząc wierzących z sceptykami. Nawet gdyby okazało się, że się mylę, to sama idea Jezusa, Syna Bożego, oraz Jego misji niesie ze sobą tak ogromny ładunek dobra, że warto być jej zwolennikiem. Nawet osoby niewierzące często przyznają, że nauczanie Jezusa – zwłaszcza wezwanie do miłości bliźniego, pokory i sprawiedliwości – niesie ponadczasowy, pozytywny przekaz.

          W życiu spotyka się różne przypadki oddawania czci ideom, które wywodzą się z mody (np. ruch hippisowski), odkryć przyrodniczych, trendów kulturowych czy społecznych. Akceptacja idei Jezusa nie jest zatem zjawiskiem wyjątkowym. Przykładem może być Mahatma Gandhi, który był pod wielkim wrażeniem idei chrześcijaństwa, choć sam nie został chrześcijaninem.

          W kontekście historycznym Stwórca, ze względu na swoją nadprzyrodzoną, nieokreśloną i nieogarnioną naturę, nie mógł mieć bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Idea Wcielenia Boga w istotę ludzką umożliwiła Mu bezpośrednią komunikację z człowiekiem. Przez Akt Odkupienia (Ofiarę Krzyża) Bóg dał ludziom możliwość oczyszczenia się z niedoskonałości wynikających z życia w świecie materialnym. Z kolei przez Zmartwychwstanie Bóg ujawnił koncepcję wieczności dla ludzkich dusz. To przez Jezusa Bóg przekazał Prawdę o moralności i sensie życia.

          Przekaz biblijny, mimo licznych (i nieuniknionych) błędów interpretacyjnych na przestrzeni wieków, w swej istocie zawiera tę Prawdę. Jest to Prawda, którą każdy z nas musi odkrywać na nowo. Poszukiwanie jej stało się dla mnie nie tylko fascynujące, ale także sposobem na życie.

          Prawda biblijna nie jest łatwa. Jezus doskonale rozumiał trudność zrozumienia Prawdy w pełni, dlatego uczył swoich uczniów stopniowo, wykorzystując przypowieści i codzienne doświadczenia, by Prawda mogła kiełkować w ich sercach. Myśl ta przypomina, że poznanie Prawdy wymaga otwartości, pokory i gotowości do wewnętrznego wzrostu, nie tylko intelektualnego, ale i duchowego.

Bóg – idea procesu

          Jak mówi się o obiegowo o cząstkach materii, to w umyśle tworzy się tego obraz, który ma kaształt, wymiary, ciężar i inne przymioty. W fizyce kwantowej o cząstkach mówi się jako o obiektach  abstrakcyjnych (matematycznych), które są opisane równaniem prawdopodobiestwa swego istnienia. Użyte słowo «abstrakcyjny» sugeruje jego nierzeczywiste istnienie.   Obiekty ujawniają się dopiero wtedy gdy wchodzą w interakcje, a nie jako fizyczne obiekty istniejące samoistnie w przestrzeni.

             Podobnie można powiedzieć o Bogu. Ujawnia się w momencie  jakiegoś działania, np. modlitwy, mówienie o Nim. Bóg jest istotą dynamiczną, istnieje w czasie działania. Zatem, czy w momentach statycznych Bóg nie istnieje?

          Na poziomie kwantowym rzeczywistość okazuje się nieintuicyjna, ponieważ przedmioty fizyczne, które znamy z codziennego doświadczenia — takie jak kamienie, drzewa, czy choćby nasze własne ciała — tracą swoje tradycyjnie pojmowane, “namacalne” właściwości, gdy schodzimy do poziomu subatomowego. Tam cząstki nie są “stałymi” obiektami, a raczej rozmytymi “chmurami prawdopodobieństwa” — opisywanymi abstrakcyjnymi równaniami, które nie mają fizycznej formy, dopóki cząstka nie wchodzi w interakcję z innym obiektem. Takie spojrzenie prowadzi nas do idei, że istnienie tych cząstek nie jest absolutne i niezależne, lecz “relacyjne” — ujawniają się one tylko w wyniku działania.

          Idea Boga ujawnia się w momentach działania, interakcji (jak w modlitwie, doświadczeniu religijnym, czy działaniu moralnym), rezonuje z kwantowym obrazem rzeczywistości. W myśli teologicznej oraz mistycznej często mówi się, że Bóg nie jest statyczną bytnością, ale siłą, dynamiką, obecnością, która staje się widoczna poprzez działanie, ruch i relację z ludźmi. Z tego punktu widzenia Bóg może być bardziej bliski idei procesu lub doświadczenia niż “bytu” w klasycznym sensie.

          Pytanie, czy Bóg istnieje w “momentach statycznych”, można zatem rozumieć podobnie jak w fizyce kwantowej: może nie chodzi o to, że nie istnieje, ale że Jego istnienie nie ujawnia się w sposób uchwytny. Podobnie jak cząstka subatomowa, która nie jest “widoczna” bez interakcji, Bóg może nie przejawiać się bez relacji, działania, kontekstu.

          “Świat nieintuicyjny” zatem ukazuje, jak wiele tradycyjnych koncepcji rzeczywistości i istnienia traci swój absolutny charakter w świetle współczesnych nauk, pozostawiając nam przestrzeń do nowych interpretacji – zarówno naukowych, jak i filozoficzno-religijnych.

          W myśl tego co powyższe teologia jawi się jako nauka o relacji między stworzeniem a Stwórcą. Każdy kto wspomina imienia Boga przywołuje Go do istnienia. Staje się On kimś ważnym w życiu. To ciągłe odradzanie się Boga wpisuje się w koncepcję stałego odradzania się Świata (np. przyrody).

Kosmologia a wiara

          Kosmologia to nauka badająca wszechświat, jego powstanie, strukturę i ewolucję.

            Gdy spojrzy się na niebo to widzi się  ogromną ilość obiektów kosmicznych. Jak podają znawcy przedmiotu. Samych galaktyk jest ok. 2 bilionów. Wiele z tych obiektów bez przerwy oddala się od Ziemi nie dając szans, aby kiedykolwiek człowiek otrzymał o nich wiedzę. Tak wielka Ilość obiektów kosmicznych zmusza do refleksji i stawiania pytań. Po co Bóg powołał do istnienia byty, które a priori uciekają ludzkiemu poznaniu?  Być może Bóg stworzył te byty jako wyraz swojej twórczej mocy, a ich niedostępność dla człowieka może przypominać o ograniczeniach naszego poznania?

          Kosmologia, badając wszechświat, stawia fundamentalne pytania o jego pochodzenie, strukturę i przyszłość, co skłania ludzi do refleksji nad ich miejscem w tym ogromie. Odkrycia naukowe, takie jak teoria Wielkiego Wybuchu, mogą zrewidować nasze zrozumienie świata, a także wpłynąć na nasze przekonania dotyczące sensu życia i istnienia Boga.

          Wielu ludzi łączy naukę z wiarą, postrzegając je jako różne sposoby zrozumienia rzeczywistości. Kosmologia może dostarczać wiedzy o mechanizmach działania wszechświata, podczas gdy wiara często koncentruje się na pytaniach o cel i znaczenie życia. W tym kontekście pytanie o to, dlaczego Bóg stworzył byty, które są poza zasięgiem ludzkiego poznania, może być interpretowane na różne sposoby.

          Relacja między kosmologią a wiarą może być złożona. Z jednej strony, naukowe odkrycia w dziedzinie kosmologii, takie jak teoria Wielkiego Wybuchu, mogą wpływać na sposób, w jaki ludzie postrzegają swoje miejsce w Uniwersum. Z drugiej strony, wiele osób łączy naukę z wiarą, uważając, że obie te sfery mogą się wzajemnie uzupełniać. Można argumentować, że istnienie tych obiektów podkreśla nieskończoność i tajemniczość wszechświata, wskazując na jego ogrom i bogactwo. Być może Bóg stworzył te byty jako wyraz swojej twórczej mocy, a ich niedostępność dla człowieka może przypominać o ograniczeniach naszego poznania. Z drugiej strony, niektórzy mogą widzieć w tym zaproszenie do kontemplacyjnego zrozumienia, które pozwala na odkrywanie sensu poza tym, co bezpośrednio widoczne.

          Niektórzy wierzą, że kosmologia może potwierdzić ich wiarę w Stwórcę, podczas gdy inni postrzegają naukę jako konkurencję dla tradycyjnych przekonań religijnych. Ostatecznie, każda osoba ma swoją unikalną perspektywę na tę tematykę, co sprawia, że jest ona fascynująca i bogata w różnorodne interpretacje.

Fizyka kwantowa na usługach zrozumienia Świata

          Fizyka kwantowa dotyka zjawisk, które uciekają oglądowi prostego zrozumienia Boga i Jego dzieła  – Świata. Podobnie jest z teologią. Wykorzystuje ona ludzkie pojęcia, które też nie są jasne. Obie te nauki mają coś wspólnego ze sobą i warto prowadzić dyskurs uwzględniając je obie.                  

          Mechanika kwantowa oferuje inspirujące analogie, które mogą poszerzyć rozumienie pojęć duchowych. Być może sugeruje, że rzeczywistość jest bardziej skomplikowana i subtelna, niż nam się wydaje, a nauka i duchowość mogą się wzajemnie inspirować, zbliżając nas do większego zrozumienia zarówno świata fizycznego, jak i wymiaru transcendentnego.

          Fizyka kwantowa odkrywa zjawiska, które mogą przypominać koncepcje duchowe – choć sama pozostaje neutralna w kwestiach wiary, jej paradoksy i zjawiska mogą inspirować duchowe interpretacje.

Splątanie kwantowe:

          Zjawisko splątania kwantowego, gdzie dwie cząstki zachowują wspólne właściwości mimo dużych odległości, może symbolizować duchową jedność wszystkiego, co istnieje. W pewnych tradycjach religijnych, zwłaszcza w mistycyzmie, jest idea, że każda część stworzenia jest powiązana ze sobą w sposób nierozerwalny, tak jak dusze są splecione w Bożym zamyśle. Można zatem wyobrazić sobie, że splątanie kwantowe na poziomie fizycznym jest odbiciem tej jedności na poziomie duchowym.

Tunelowania kwantowe:

          Zjawisko tunelowania kwantowego, w którym cząstka ma możliwość przejścia przez barierę teoretycznie nieprzekraczalną, można porównać do idei cudów lub przekraczania ludzkich ograniczeń dzięki wierze. W duchowości i wierzeniach religijnych, cuda są momentami, w których fizyczne ograniczenia zostają przezwyciężone, na przykład przez Bożą interwencję lub wyjątkową moc wiary.

Dualizm korpuskularno-falowy:

          Cząstki subatomowe, takie jak fotony i elektrony, mogą zachowywać się zarówno jak fale, jak i jak cząstki, w zależności od tego, jak są obserwowane. Ten dualizm sugeruje, że rzeczywistość może mieć różne aspekty w zależności od naszej percepcji i kontekstu. W duchowości można to porównać do idei, że rzeczywistość ma wielowarstwową naturę, której pełne zrozumienie wymaga bardziej wszechstronnego podejścia. Na poziomie metafizycznym może to nawiązywać do koncepcji duchowej wielości rzeczywistości, gdzie różne aspekty rzeczy współistnieją i wzajemnie się przenikają.

Nieoznaczoność Heisenberga:

          Zasada nieoznaczoności mówi, że nie da się jednocześnie dokładnie określić zarówno położenia, jak i pędu cząstki. Jest to pewne ograniczenie wiedzy, które pojawia się na poziomie kwantowym. W duchowości można to traktować jako symboliczne przypomnienie o ograniczoności ludzkiego poznania oraz o tym, że pełna wiedza o wszechświecie, czy nawet o Bogu, może być poza naszym zasięgiem. Nieoznaczoność może sugerować, że pewne aspekty rzeczywistości są z natury tajemnicze i niemożliwe do poznania w pełni, co jest koncepcją często spotykaną w religii i mistycyzmie.

Kolaps funkcji falowej:

          To koncepcja w mechanice kwantowej, która opisuje ujawnienie się nieokreślonego, probabilistycznego stanu cząstki do jednego, konkretnego w czasie obserwacji lub pomiaru. Kolaps funkcji falowej, który następuje podczas pomiaru, sugeruje, że akt obserwacji jest kluczowy dla ustalenia “rzeczywistości” cząstki. W kontekście duchowym można to porównać do idei, że świadomość, obserwacja lub intencja może wpływać na rzeczywistość. W wielu systemach filozoficznych i religijnych świadomość jest uważana za siłę twórczą, która współkształtuje rzeczywistość.

Superpozycja:

          Superpozycja opisuje stan, w którym cząstka może znajdować się w wielu miejscach jednocześnie, aż do momentu jej obserwacji. W kontekście duchowym lub filozoficznym można to interpretować jako metaforę różnych potencjalnych możliwości lub równoległych rzeczywistości, które istnieją równocześnie. Może być to inspiracją do refleksji nad wolną wolą i przeznaczeniem – rzeczywistość może mieć wiele potencjalnych ścieżek, które stają się faktem dopiero wtedy, gdy podejmujemy konkretne decyzje.

Próżnia kwantowa (fluktuacje próżni):

          W mechanice kwantowej próżnia nie jest “pustką”, ale raczej tętniącym energią polem, z którego spontanicznie powstają i zanikają cząstki. Można to interpretować jako sugestię, że nawet pozorna pustka ma w sobie potencjał stworzenia i zawiera w sobie potencjalność wszystkiego, co może się wydarzyć. W duchowości można to porównać do idei, że istnienie wywodzi się z Boskiej esencji, w której tkwią wszelkie możliwości.

Czas w mechanice kwantowej:

          Czas w teorii kwantowej funkcjonuje inaczej niż w naszym codziennym doświadczeniu. Niektóre interpretacje sugerują, że czas jest względny, a zjawiska kwantowe mogą zachodzić zarówno “w przód”, jak i “w tył” w czasie. Z perspektywy duchowej można to odnieść do koncepcji, że czas w rzeczywistości nie jest liniowy i że przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mogą być częścią jednej wielkiej, jednoczesnej całości – podobnie jak to jest ujmowane w wielu tradycjach mistycznych, gdzie czas jest często postrzegany jako iluzoryczny.

          Nauka i duchowość mogą współistnieć jako różne sposoby rozumienia rzeczywistości, które nie muszą się wykluczać, lecz mogą się wzajemnie dopełniać, inspirując poszukiwania głębszego sensu istnienia.

Tajemnica tajemnicy

          Wiele osób zauważa, że w życiu, zarówno na poziomie codziennym, jak i w bardziej fundamentalnych kwestiach egzystencjalnych i naukowych  towarzyszą nam od zawsze wszelakie tajemnice. Pojawiają się one w pytaniach o transcendencję, o to, co znajduje się poza naszym zrozumieniem i doświadczeniem. Dotyczą one także próby zgłębienia istoty rzeczy, czyli tego, co ukryte głębiej niż to, co widać na pierwszy rzut oka. Dziedziny takie jak fizyka kwantowa otwierają przed nami obszary, w których nasza intuicja zawodzi, zmuszając nas do porzucenia codziennego myślenia i zaakceptowania, że nie wszystko musi być w pełni zrozumiałe. Z kolei tajemnice historii przypominają o tym, jak ograniczona jest nasza wiedza o przeszłości i jak wiele interpretacji istnieje dla wydarzeń, których nigdy już nie będziemy w stanie w pełni odtworzyć. Zjawisko życia samo w sobie jest jedną z największych tajemnic. Od zagadki narodzin aż po to, co czeka po śmierci, życie jest ciągiem zdarzeń i doświadczeń, które wymykają się pełnemu poznaniu. Tajemnica w istocie napędza nasze pragnienie odkrywania i poszukiwania sensu – to ona daje impuls do nauki, sztuki i filozofii. Tajemnice przypominają nam o granicach naszego poznania i zachęcają, byśmy kontynuowali podróż ku ich zgłębianiu, choć z góry wiemy, że nie każda z nich zostanie rozwiązana.

          Oprócz zwykłej ciekawości tajemnice zmuszają nas do przekroczenia naszych ograniczeń poznawczych i pozwalają nam zaakceptować fakt, że wiele aspektów rzeczywistości może pozostać niezrozumiałych. Fizyczna rzeczywistość kwantowa, zjawisko życia, narodzin, i śmierci to przykłady dziedzin, w których, mimo intensywnych badań i refleksji, zawsze pozostaje pewien obszar niewiadomego, który budzi w nas podziw, a czasem respekt i pokorę.

          Tajemnica posiada więc dwojaką naturę: z jednej strony inspiruje do naukowych i filozoficznych dociekań, motywując do postępu i rozwoju wiedzy, z drugiej zaś – wskazuje na granice tego, co możemy odkryć. Można tu dostrzec, że tajemnica nie tylko poszerza nasze horyzonty, ale przypomina również o tym, jak ważna jest pokora w procesie poznania. Każda nierozwiązana zagadka jest jak zaproszenie do odkrycia – choć nie zawsze mamy pewność, że znajdziemy odpowiedź. Właśnie w tym balansie między poznaniem a niewiadomym tkwi “tajemnica tajemnicy” – siła napędowa ludzkiej ciekawości, która nieustannie wzbogaca naszą świadomość i inspiruje do ciągłego zadawania pytań.

          Negatywnym aspektem tajemnic jest wykorzystanie ich do dyscyplinowania innych i mieć nad nimi przewagę. Miało to miejsce w religiach, w życiu politycznym, gospodarczym, a nawet w nauce.

          Nie zawsze miłość do bliźnich daje poczucie bezpieczeństwa. Rozsądne jest wiedzieć, aby nie dać się wyprzedzić innym.

Ewangelia wg św. Marka cz. 11

        Pierwszeństwo Ewangelii Marka zasugerował Papiasz (biskup z Hierapolis, teolog, męczennik, żyjący w latach 70–135) i Ireneusz (biskup Lyonu, zm. śmiercią męczeńską ok. 202 r.). Klemens Aleksandryjski uważał za najstarszą Ewangelię Mateusza i Łukasza. Zarzucano mu jednak, że sugerował się obecnością w nich genealogii Jezusa, “notabene” zupełnie się różniące. Ewangelia Marka uchodziła wówczas za „streszczenie” tamtych dwóch. Słaba argumentacja Klemensa spowodowała, że dzisiaj powszechnie przyjmuje się  Ewangelię Marka za najstarszą. Według moich badań, w   tezie tej dostrzegam logiczne sprzeczności.

          Perykopa Uzdrowienie opętanego (Mk 5,1–20) jest podobna do perykopy Dwaj opętani  (Mt 8,28–34) oraz Uzdrowienie opętanego  (Łk 8,26–39). U Mateusza mowa jest o dwóch opętanych, natomiast u Marka i Łukasza o jedym (są różne nazwy miejsca tego wydarzenia: Gadara – Mt, Geraza – Mk, Gergeza – Łk.). Opowiadania różnią się w drobnych szczegółach. Rozbieżności świadczą o prawdziwości zdarzenia. Jedynie czas zatarł szczegóły. W trzech ewangeliach wspomina się o tym samym kraju Gerazeńczyków. Opętany, to człowiek chory umysłowo. Ze względu na samotne życie (zamieszkiwał w grobach) robił wrażenie dzikiego i nieokrzesanego. Niejednokrotnie był krępowany łańcuchami przez okoliczną społeczność. Siłą próbowano ujarzmić w nim jego porywczość. Zachowywał się głośno. Kiedyujrzał Jezusa, oddał mu pokłon” (Mk 5,6). Sam gest świadczy, że wiedział z kim ma do czynienia, albo był to rodzaj kpiny. Dla opętanego Jezus był znakiem sprzeciwu wobec jego sytuacji. Uważał, że jest w nim cały zastęp demonów – Legion. Widok Jezusa sprawiał mu ból. Bał się nowych przeżyć i rozczarowań. Jego statut był przez niego samego akceptowalny. Wyczuł, że z Jezusem mogą nastąpić jakieś zmiany, których się bał. Ratunkiem była ucieczka.  Poprosił więc Jezusa w imieniu złych duchów: “Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie mogli wejść” (Mk 5,12). Tak też się stało. Złe duchy (choroby) opuściły opętanego. Scena z dwutysięczną armią świń, w które weszły duchy nieczyste jest obrazem dramaturgii zdarzenia. Chory umysłowo wyzdrowiał na tyle, że chciał zostać uczniem Jezusa. Nie został jednak przyjęty do ich grona, ale pozostał świadkiem Jezusa.

        Perykopy “Kobieta cierpiąca na krwotok” oraz “Córka Jaira” (Mk 5,21–43)  zostały omówione w rozdziale Ewangelia wg Mateusza. Całkiem możliwe, że ich pierwotnym autorem był właśnie Marek. Jego tekst jest najbogatszy w szczegóły. Być może Mateusz i Łukasz przepisali tekst Markowy redagując go trochę inaczej. Marek użył w tekście aramejskiego wyrażenia “Talitha kum” – w przekładzie wolnym: “Dziewczynko, mówię ci wstań” (Mk 5,41). Być może wtrącone wyrażenie aramejskie jest rodzajem pieczęci autorstwa Marka.

          Perykopa “Jezus w Nazarecie” (Mk 6,1–6) omówiona została w rozdzialeEwangelia wg Mateusza.

          Marek szczegółowo opisuje okoliczności śmierci Jana Chrzciciela (Mk  6,17–29). Widać wyraźnie, że Jan Chrzciciel jest kimś bardzo ważnym dla Marka. Pokazuje związek między Janem a Jezusem. Jan bowiem przygotowywał ludzi na Jego przyjście. W swojej nauce wzywał do wierności bożemu prawu, a w końcu poniósł śmierć za prawdę. Ewangelista przygotowuje niejako grunt pod wyznanie wiary, które uczyni Piotr (Mk 8,28n), mówiąc między innymi, że ludzie uważają Jezusa za Jana Chrzciciela.

          Marek pisze: “Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali” (Mk 6,30). Tym samym pokazuje Człowieka, który nie dysponuje wiedzą z obłoków niebieskich. Jak każdy, zwykły Człowiek wysłuchuje innych i zdobywa wiedzę. Jezus mówi do uczniów: “Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco” (Mk 6,31). Nie chodzi tu tylko o odpoczynek fizyczny, ale nabranie sił duchowych. Najlepiej zbiera się je, gdy człowiek może wyciszyć się w samotności. Do stosownych rekolekcji idealnie nadaje się pustynia.

Ewangelia wg św. Marka cz. 10

        W perykopie Przypowieść o lampie (Mk 4,21–23) jest napisane: “Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw” (Mk 4,22). Treść tego zdania nie obejmuje tajemnic przyrody, lecz wszelkie działania wynikające z czyjeś woli. Wszystkie zdarzenia są filmowane, fotografowane na różne sposoby siłami natury. Dzisiejsza technika np. pozwala odtworzyć obecność człowieka w pomieszczeniu, które zostało przez niego opuszczone (obrazy termiczne). Nie wchodząc w zawiłości techniczne Ewangelia przekazuje prawdy ponadczasowe. Cokolwiek się dzieje na świecie, jest w jakiś sposób zapamiętywane. Niczego nie można ukryć, nie ma więc zbrodni doskonałej. Wszystko można odtworzyć, to tylko kwestia czasu. Niczego nie można ukryć przed Bogiem, ani też przed człowiekiem z dzisiejszą techniką. Warto zdać sobie z tego sprawę w celach dydaktycznych. Popełnianie czynów nieetycznych, w gruncie rzeczy, nie opłaca się. Konsekwencja czynów (sprawiedliwość) dosięga lub dosięgnie każdego. Jeżeli nie za życia ziemskiego, to w przestrzeni nadprzyrodzonej. Paradoksalnie, ale Bóg towarzyszy wszystkim ludzkim działaniom, nawet tym złym. Najczęściej nie interweniuje, bo nie chce czynić zamachu na ludzką wolę. Bóg jest świadkiem wszelkich wydarzeń. Ta ciągła inwigilacja wynika z konieczności podtrzymywania życia. Człowiekowi pozostaje pogodzić się z tą oczywistą prawdą.

          Inne przypowieści są przytaczane skrótowo.  Ich przesłanie zostało omówione przy egzegezie Ewangelii wg św. Mateusza.

          Perykopa “Burza na jeziorze” (Mk 4,35–41)przedstawia scenę, w której to Jezus na trwogę swoich uczniów ucisza burzę jaka rozpętała się nad jeziorem. Jest ona synoptyczna, o bardzo podobnej treści z perykopy ”Uciszenie burzy” z Ewangelii Mateusza (Mt 8,23–27), jak i z fragmentu Ewangelii Łukasza (Łk 8,22–25). Jeżeli perykopa znajduje się w najstarszej Ewangelii Marka to znaczy, że Marek nie mógł korzystać z opracowań Mateusza ani Łukasza. Można przypuszczać, że Marek albo skorzystał już z pisanego źródła nieznanego autora, albo usłyszał o zdarzeniu od Piotra. Przekazy naocznych świadków Piotra oraz Mateusza powinny być bardzo rzetelne. Należałoby spodziewać się dwóch barwnych opowieści, o tej samej treści, ale literacko różnych. Tymczasem są one bardzo podobne. Zdarzenie samo w sobie było bardzo emocjonalne i dramatyczne. Apostołowie byli przerażeni. Tymczasem opis zdarzenia jest bardzo zwięzły i dość suchy. Jak rozumieć koncepcję umieszczenia tej perykopy w Ewangelii? Być może odpowiedź dostarczy puenta opowiadania: “Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?” (Mk 4,41). U wszystkich autorów jest taka sama i dosłowna. Znaczy, że to ona była celem. Można zadać więc pytanie, czy nie jest to wynik koncepcji teologicznej pierwszego autora?  Gdyby autorem byłby Mateusz, to znając jego upodobania można by uznać perykopę za jego kolejną koncepcję teologiczną. Za tą tezą przemawia podobieństwo treści perykopy z urywkami: “Tak to, mój Fajdrosie, uważam, że Eros najpierw jest sam najpiękniejszy i najlepszy, a potem dary jego dla innych też są takie same jak on. I tu mi wiersz na myśl przychodzi; przecież on to jest, który sprawia, że: Pokój nastaje u ludzi, na morzu cisza zalega, Wiatry milkną, a sen stroskane czoła wygładza.” –Uczta” Platona (197 C Platon, Uczta –  jedno z popularnych dzieł filozoficznych starożytności) oraz urywkami Starego Testamentu: “Bóg jest dla nas ucieczką i mocą: łatwo znaleźć u Niego pomoc w trudnościach. Przeto się nie boimy, choćby waliła się ziemia i góry zapadały w otchłań morza. Niech wody jego burzą się i kipią, niech góry się chwieją pod jego naporem: <Pan Zastępów jest z nami, Bóg Jakuba jest dla nas obroną>”  (Ps 46[45],2–8). “Twoja sprawiedliwość odpowiada nam cudami, Boże, nasz Zbawco, nadziejo wszystkich krańców ziemi i mórz dalekich, który swą mocą utwierdzasz góry, jesteś opasany potęgą, który uśmierzasz burzliwy szum morza, huk jego fal, zgiełk narodów” (Ps 65[64],6–8). “Ponad szum wód rozległych, ponad potęgę morskiej kipieli potężny jest Pan na wysokościach” (Ps 93[92],4). “I w swoim ucisku wołali do Pana, a On ich uwolnił od trwogi. Zamienił burzę w wietrzyk łagodny, a fale morskie umilkły. Radowali się z tego, że nastała cisza, i że On przywiódł ich do upragnionej przystani”  (Ps  107,28–30). “Cokolwiek Panu się spodoba, to uczyni na niebie i na ziemi, na morzu i we wszystkich głębinach” (Ps  135[134],6). “Według swej myśli On ujarzmił odmęty wód i osadził na nich wyspy”  (Syr 43,23) (skorzystałem z cytatów zebranych przez filozofa prof. Leszka Nowaka). Perykopa jednak znajduje się w Ewangelii Marka. Czy on jest pierwszym jej autorem? Jeżeli tak, to znaczy, że on również wprowadzał własne opracowania do tekstu Ewangelii. A może nie należy uważać Ewangelii Marka za najstarszą, a raczej traktować, że ewangelie synoptyczne pisane były w podobnym czasie i autorzy wzajemnie przepisywali sobie opracowania? Trudno zawyrokować. Stan wiedzy na ten temat jest nieprecyzyjny. Wątpliwa jest również sama opowieść. Może chodziło jedynie o postawienie pytania: “Kim właściwie On jest?”.

Ewangelia wg św. Marka cz. 9

          Ponieważ filozoteizm odrzuca dozgonne dziewictwo Maryi, tym samym dopuszcza możliwość rodzeństwa Jezusa.   Informacje o rodzeństwie Jezusa pochodzą też z apokryfów oraz innych źródeł historycznych. Żydowski historyk z początków II wieku Józef Flawiusz wymienia Jakuba, brata Jezusa (Antiquities 20,9.1). Również Euzebiusz, kościelny kronikarz z IV wieku w swojej “Historii Kościoła” cytuje zaginione dzieło żydowskiego chrześcijanina Hegesippusa napisane około roku 180. Wspomina on o aresztowaniu wnuków Judy, brata Jezusa, za czasów cesarza Domicjana (Euzebiusz, HK, 3:20).

          Dla wiary w Jezusa Chrystusa i Jego roli zbawczej nie ma żadnego znaczenia, czy Jezus miał rodzeństwo, czy nie. Z tej racji nie chcę niczego suponować.

          W Ewangelii Marka po perykopie Przypowieść o siewcy” (Mk 4,1–9) jest jej dziwne wyjaśnienie.

Cel przypowieści:

          A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść.  On im odrzekł: “Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach,  aby:

patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli,
żeby się nie nawrócili i nie była im wydana [tajemnica].”

I mówił im: “Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści?” (Mk 4,10–13).

          Uważna lektura powyższej perykopy zdumiewa przewrotnością. Można odnieść wrażenie, że Jezus mówi w przypowieściach po to, aby celowo nauka Jego nie była zrozumiała przez słuchaczy.

          Żeby zrozumieć narrację tekstu należy wiedzieć, że jest on oparty na słowach Boga skierowanych do właśnie powołanego Izajasza: “I rzekł [mi]: Idź i mów do tego ludu: Słuchajcie pilnie, lecz bez zrozumienia,  patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania!  Zatwardź serce tego ludu,  znieczul jego uszy, zaślep jego oczy, iżby oczami nie widział  ani uszami nie słyszał, i serce jego by nie pojęło, żeby się nie nawrócił i nie był uzdrowiony” (Iz 6,9–10).

          Tekst ten pokazuje źródło, ale nie wyjaśnia sposobu narracji. W mowie potocznej mówi się: “patrzysz, a nie widzisz!”. Zdanie to wymawiane jest ze zdumieniem i pewną pretensją: Jak możesz patrzyć, a tego nie zauważyć? Można to ująć inaczej: “Patrz, a zobaczysz”.

          Spróbujmy przetransformować w podobny sposób tekst Markowy:

Patrzcie, a zobaczycie,

słuchajcie, a dowiecie się,

jak  się nawrócicie będziecie rozumieli moją tajemnicę.

          Przyjęta narracja Jezusa jest typowo żydowska. Miała ona na celu sygnalizowanie już pewnych prawd (wiedzy), ale nie do końca. Jezus tylko stopniowo ujawniał się jako Mesjasz (Wydaje się że mesjasz jest terminem bez wskazania na konkretną osobę. Można uważać też, że mesjaszy (wyzwolicieli narodowych) mogłoby być więcej, np. Szymon Bar-Kochba). Idea i rola mesjasza do dziś jest zagadką, a co dopiero dla prostego ludu. On nie był w stanie ogarnąć całej konstrukcji teologicznej królestwa Bożego, jego założenia, wartości, struktury oraz tajemnicy mesjańskiej. Zdolni do tego byli tylko nieliczni (np. uczniowie, ale i tak w różnym stopniu). Aby zrozumieć, trzeba zdobyć się na pewien wysiłek. Nagrodą będzie dochodzenie do prawdy i głębsza znajomość rzeczy.

          Tekst Markowy ujawnia, że świadomość religijna ma kilka warstw poznania.

– Najniższa warstwa poznania reprezentowana jest przez tzw. religijność ozdobioną, barokową, ckliwą i dość infantylną. Zdarzenia biblijne, symbolika religijna przyjmowane są dosłownie. Fundamentalizm i fanatyzm religijny jest blisko.

– Warstwa parafialna oparta głównie na katechezach i kazaniach głoszonych w kościołach, zdyscyplinowana względem władz kościelnych. Łatwa na wpływy  charyzmatycznych głosicieli wiary (parafianin dawniej – człowiek bez ogłady, zacofany, ograniczony). Idolatria jest blisko. Symbole religijne mają najczęściej rzeczywisty charakter.

– Warstwa intelektualna. Znajomość Pisma świętego. Rozróżniają rodzaje literackie w Piśmie św. Dociekliwi, ale w ramach zasad określonych przez Kościół.

–  Warstwa akademicka. Szukanie prawdy w ramach obowiązujących zasad i dogmatów. Bardziej śmiali teologowie niejednokrotnie przedstawiają własne, odkrywcze spojrzenia na wiarę. Np. Piet Schoonenberg (1911–1999) teolog, współautor katechezy holenderskiej postulował za ewolucją dogmatów (Encyklopedia Katolicka, tom XVII, Wyd. TN KUL, Lublin 2012, kol. 1277).

–  Warstwa stale poszukująca, niespokojna, odkrywcza, otwarta. Narażona na przykrości, inwektywy, a nawet wykluczenie z Kościoła.

Od 17.11.2024 chwilowa przerwa egzegezy na rzecz innych wykładów

Ewangelia wg św. Marka cz. 8

         W następnych perykopach Marek informuje krótko o wzroście ilości słuchaczy, wyborze apostołów i uczniów.  Tekst pochodzi ze źródeł wspólnych (synoptycznych). Marek przepisuje bez zastanowienia utarte poglądy: “Nawet duchy nieczyste (ciekawe, jaki mieli wygląd?) na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży” (Mk 3,11–12). Jezus nie bardzo chciał rozgłosu na temat Jego powiązań z Bogiem. Wiedział, że zbliżenie mistyczne z Ojcem nie jest jeszcze ukoronowaniem Jego Chwały. Mateusz, powołując się na Izajasza (42,1–4), w podobnej perykopie, antycypuje przyszłe wydarzenia: “W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą” (Mt 12,21). Ewangelista Marek nie stosuje tego typu hiperbol.

          Jezusa uważano też za szatana. Jezusa to „bawiło”. Jak mówił: “Jak może szatan wyrzucać szatana?” (Mk 3,23). W dalszej części rozumnie i logicznie tłumaczy bezsens podobnych oskarżeń (Mk 3,24–27). Można powiedzieć, że Jezus miał umysł ścisły. Rozumował precyzyjnie. Tym samym wskazywał, że logika rządzi się swoimi prawami i trudno ją ominąć. Świat rzeczywisty opiera się na logicznie poukładanych „klockach”. Walka z logiką kończy się zawsze fiaskiem. Często nie pamięta się o tym i plecie się od rzeczy.

          Ewangelia Marka uważana jest za najstarszą, obok Ewangelii Mateusza, Łukasza i Jana. Można przypuszczać, że Marek był pierwszym autorem niektórych perykop, a Mateusz i Łukasz korzystali z jego tekstów. Nie podzielam tej tezy. Marek nie uprawiał teologii. Nie był więc dla innych ewangelistów autorem atrakcyjnym ani autorytetem. Był raczej sprawozdawcą misji Jezusa. Opierał się wyłącznie na źródłach innych oraz na opowiadaniach Piotra i Pawła. Można mniemać, że Ewangelia Marka jest najmniej skażona własnymi, subiektywnymi lekcjami. Subiektywne mogą być tylko informacje pochodzące z przekazów ustnych (Piotra i ewentualnie Pawła). Pozostałe ewangelie bardziej wymagają analizy tekstów pod kątem historiograficznym oraz własnych koncepcji teologicznych. Ewangelia Marka jest więc prostsza, łatwiejsza w odbiorze. Problemem są teksty zapożyczone od autorów źródeł nieznanych.

          Przekaz: “wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz jest winien grzechu wiecznego” (Mk 3,28–29; Mt 12,31–37; Łk 12,10) sprawił mi nie lada kłopot. Temat ten analizowałem wielokrotnie. Proponowałem różne wyjaśnienia (świadczy to o ciągłej drodze poszukiwawczej i zdobywaniu wiedzy). Obecnie uważam, że kto grzeszy przeciwko Duchowi Świętemu (a więc Bogu) tym samym odwraca się od Tego, który może odpuścić mu grzechy. Sam grzesznik pozbawia się łaski odkupieńczej Boga. Warto jednak zaznaczyć, że ta beznadziejna sytuacja zmienia się z chwilą żalu za grzechy, powrotu do wiary i uregulowania relacji z Bogiem. Jak pisałem (w wykładzie na portalu wiara-rozumna.blog.onet.pl  Duch Święty – opublikowanym w dniu 10.04.2012 r.): Słowa te są w pewnym sensie tylko przestrogą, a nie dozgonną deklaracją.

          Perykopa zatytułowana Prawdziwi krewni Jezusa (Z wykładu na portalu wiara-rozumna.blog.onet.pl  Krewni Jezusa – opublikowanym w dniu 11.04.2012 r.) występuje u trzech ewangelistów synoptycznych. Widać, korzystali z jednego źródła. Celem jej  jest dydaktyka mówiąca, że dla Jezusa wszyscy są jedną rodziną: “Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”  (Mt 12,49–50; Mk 3,34–35;  por. Łk 8,21). Wypowiedź  ta mówi, że nie jest ważne pokrewieństwo rodzinne. Każdy mężczyzna powinien być dla drugiego człowieka bratem, a kobieta siostrą. Pouczenie to jest dość ważne z punktu widzenia drugiego przykazania Jezusa: “Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22,39).  Wyjaśnia na czym ma polegać relacja między ludźmi. Pokrewieństwo krwi, ważne z punktu widzenia rodziny, dla świata i Boga jest nieistotne. 

          Niektórzy wykorzystują tę perykopę do udowadniania, że Jezus miał braci i siostry z jednej Matki Maryi. W Ewangeliach napisano:  “Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić” (Mt  12,46); “Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?” (Mk 6,3). Kościół katolicki stoi na stanowisku, że Jezus nie mógł mieć rodzeństwa z racji zachowanego dziewictwa Maryi po cudownym narodzeniu Jezusa. Być może, broniąc usilnie swojej tezy tłumaczy, że słowo „bracia”, z racji braku odpowiedniego,  dotyczyło krewnych Jezusa. Trudno uwierzyć, że w tak bogatym greckim języku nie ma osobnych słów określających kuzyna czy krewnego. W innych Pismach biblijnych:  “A wydawać was będą nawet rodzice i bracia (adelphon), krewni (suggenoe) i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią” (Łk 21,16);  “Pozdrawia was Arystarch, mój współwięzień, i Marek, kuzyn Barnaby” (Kol 4,10). W perykopach tych autorzy używają słowa „krewni”, „kuzyn”, a nie brat, bracia.

Ewangelia wg św. Marka cz. 7

           W Księdze Wyjścia pisze, iż Jahwe rozmawiając z Mojżeszem nakazał świętowanie szabatu, gdyż jest to znak między Bogiem, a wszystkimi pokoleniami Izraela. “Zachowujcie szabat, który winien być dla was świętością. I ktokolwiek by go znieważył, będzie ukarany śmiercią, i każdy, kto by wykonywał pracę w tym dniu, będzie wykluczony ze swego ludu. Przez sześć dni będzie się wykonywać pracę, ale dzień siódmy będzie szabatem odpoczynku, poświęconym dla Jahwe, i dlatego ktokolwiek by wykonywał pracę w dniu szabatu, winien być ukarany śmiercią. Synowie Izraela winni pilnie przestrzegać szabatu jako obowiązku i przymierza wiecznego poprzez pokolenia. To będzie znak wiekuisty między Mną a synami Izraela, bo w sześciu dniach Jahwe stworzył niebo i ziemię, a w siódmym dniu odpoczął i wytchnął” (Wj 31,12–17).

          Przykazanie: “pamiętaj abyś dzień święty święcił” (Wj 20,8) w niczym nie przeszkadza w wykonywaniu codziennych, rutynowych czynności. Perykopa opisuje jak uczniowie Jezusa w szabat zrywają kłosy zboża dla posiłku. Faryzeusze są tym oburzeni. Uczniowie Jezusa naruszają prawo szabatu. Za to groziła kiedyś kara śmierci.

          Każdy dzień trzeba obsłużyć pod względem gospodarczym i porządkowym (należy utrzymywać porządek, sporządzać posiłki, karmić inwentarz). Przepisy prawa żydowskiego określają surowe kary za czynności  wykonane w dniu szabatu. Jezus  zdecydowanie sprzeciwia się takiemu prawu. Jak mówi: “To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,27). Tym samym porywa się na święte prawo Żydów. Wspiera się przykładem Dawida, który z konieczności nakarmienia żołnierzy pozwala im spożywać chleby obrzędowe (pokładne) w domu najwyższego kapłana Abiatara. Dawid zezwolił na ominięcie prawa w imię wyższej konieczności.

BLB
Read

          Sprzeciw wobec prawa ustanowionego przez ojców, w oczach faryzeuszy jest na miarę zbrodni wobec Boga. Zachowanie Jezusa wzbudza wściekłość depozytariuszy prawa żydowskiego. Jezus prezentuje podejście zdroworozsądkowe. Dla faryzeuszy jest On niebezpiecznym rewolucjonistą obyczajowym.

          Wszelkie prawo ustanowione przez człowieka ma służyć przede wszystkim człowiekowi. Zawsze obowiązuje jednak zasada zdrowego rozsądku. Można sprzeciwić się prawu, jeżeli nie jest etyczne. Otto Schimek, Austryjak w wojsku Wehrmachtu w 1944 roku odmówił rozkazu zastrzelenia polskich cywilów. Niestety został za to sam rozstrzelany. Wilhelm Hosenfeld, niemiecki oficer z narażeniem życia ratował Polaków i Żydów (zob. film „Pianista” Romana Polańskiego), działał przeciw obowiązującemu prawu. Nie przeżył sowieckiej niewoli. Na każdym z nas ciąży obowiązek sprzeciwiania się prawu, które nie jest godziwe. W Piśmie świętym wielokrotnie pojawia się wezwanie: “nie bójcie się” (Rdz 43,23; 50,19; Wj 14,23;…). Papież Jan Paweł II podczas pierwszego spotkania z wiernymi wzywał: “non abbiate paura” (nie lękajcie się). Być może to hasło przyczyniło się później do obalenia komunizmu.

          Perykopa “Uzdrowienie w szabat” (Mk 3,1–6) jest kontynuacją poprzedniej. Jezus w szabat w synagodze, a więc w miejscu publicznym uzdrawia człowieka mającego uschłą rękę. Tym prowokuje faryzeuszy. Podsyca ogień (nienawiść). Jezus z rozbrajającą szczerością pyta: “Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?” (Mk 3,4). Żydzi milczeli, ale narastała w nich chęć pozbycia się zuchwalca, który depcze i ignoruje ich święte przepisy.

          Dziś niewiele się zmieniło w tej materii. Ustanowione prawo jest wdrażane w życie z całą surowością. Być może należałoby się z tym pogodzić. Prawo jest prawem, ale niezrozumiała jest nadgorliwość tych, którzy go egzekwują. Można podać tysiące przykładów jego bezdusznego egzekwowania i z lubością karania w jego imieniu. Np. karanie za brak legitymacji szkolnej w autobusie, choć każdy głupiec może zauważyć, że ma do czynienia z uczniem.  Karanie za parkowanie w miejscach nieoznaczonych, nawet jeżeli postój trwa chwilkę. Każdy kierowca opłaca podatek drogowy. Karanie mandatem kierowców, którzy uszkodzili własny samochód, gdy nikt inny nie poniósł przy tym straty.

          Prawo jest prawem, ale za nim stoi człowiek.Człowiek człowiekowi wilkiem”.  Jak prawdziwa i bolesna jest ta maksyma.