Ontologiczna postać dobra

          Dobro jest czymś więcej niż tylko wyrazem woli czynienia dobrych uczynków. Dobro można czynić, ale dobro ma również swoją ontologiczną postać. W swoich rozważaniach podpieram się nowymi pojęciami jak funkcjonał (nie-byt), pozytywna energia, które podkreślają jego wieloaspektowość i trudność w jego pełnym zdefiniowaniu. To coś (energia pozytywna wynikająca z dualizmu bytowego: substancja=energia), co jest niezbędne do podtrzymywania istnienia Świata. Na przykład dobroć wynikająca z Ofiary Krzyża jest zagospodarowana do odkupienia ludzkich grzechów wynikających ze słabości ciała. Dobroć Odkupująca jest wielkim dobrem. Każdy człowiek może uczestniczyć w generowaniu dobra (poprzez wolę, intencje, modlitwy), a także czyniąc dobre uczynki, uznając, że ontologiczne dobro może wygenerować jedynie Bóg. Małymi dobrami w skali globalnej można uzyskać dobro na skalę kosmiczną.

          Teologiczny aspekt dobra można odnieść do chrześcijańskiego kontekstu Ofiary Krzyża, który może przemawiać do osób z chrześcijańskim zapleczem kulturowym i religijnym i podkreślać, że każdy człowiek może przyczyniać się do generowania dobra. Rzeczywistość materialna narzuca czasem odruchy, które nie zawsze są moralnie obojętne (adiafora). Nie wszystkie negatywne uczynki wynikają ze złej woli, lecz są narzucane przez losowość zdarzeń, słabości ciała, prozę życia, katastrofy pogodowe itp., co jest realistycznym i wyrozumiałym podejściem do ludzkich słabości. Neutralizacja tych grzechów przez Ofiarę Krzyża wpisuje się w teologiczne ramy chrześcijaństwa, pokazując, że istnieje nadzieja i możliwość oczyszczenia.

          Istota, natura dobra jest trudna do zdefiniowania, ponieważ ma pochodzenie transcendentne (metafizyczne) i należy do Bożych tajemnic. Ocena dobra należy do Boga: “Bóg jednak zamierzył to jako dobro” (Rdz 50,20). Pojęcie dobra może wykraczać poza ludzką zdolność pełnego jego pojmowania. Jest odbierane bardziej intuicyjnie przez ludzkie sumienie

          Przyswojenie funkcji dobra i jego zgłębienie w sercu może rzucić nowe światło na ten paradygmat i zachęcić do jego czynienia .

          Wszystkie pojęcia pochodzenia transcendentnego można jedynie obrazować. Każdy może mieć własny obraz dobra. Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że dobro jest potrzebne zarówno dawcy, jak i biorcy.

          Refleksja i osobiste zgłębienia natury dobra może zachęcić do duchowego rozwoju i aktywnego uczestnictwa w tworzeniu dobra na świecie.

          Teologia stawia znak równości między Bogiem, a Dobrem. Dobro można czynić: “Będę ci świadczył dobro” (Rdz 32,13); “Pan niech postępuje z wami według swej dobroci” (Rt 1,8), ale i sam Bóg jest Dobrem (Summum bonum – najwyższym dobrem). Jest nie tylko dobry, lecz jest samą istotą Dobroci: “Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg” (Mk 10,18).

Aby wszyscy stanowili jedno

          Każdy stworzony byt pochodzi z tchnienia Bożego, które ujawnia się w jego naturze energetycznej. W przypadku ludzi dochodzi jeszcze natura duchowa. Od samego początku istnienia każdy człowiek jest zjednoczeniem natury energetycznej, która buduje ciało i natury duchowej, która wynika z zapowiedzi: “Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz” (Rdz 1,27). Natura duchowa stanowi tę cząstkę człowieczeństwa, która zapewnia wieczne istnienie w świecie nadprzyrodzonym. Natura duchowa (jaźń) stanowi również platformę komunikacyjną między Bogiem, a człowiekiem, która usprawiedliwia pogląd, że mając te same paradygmaty, człowiek może odczytywać zamysły Boga.

           Sukcesem porozumienia z Bogiem jest nie tylko wspólna autostrada duchowa, ale zdolność odczytania Jego woli. Kluczem jej rozpoznania są myśli nadchodzące (rodzące się) w umyśle człowieka – każda dobra myśl od Boga pochodzi. Prawda ta z trudem przebija się do wiernych, bowiem sugeruje ona pogląd, że człowiek sam nie ma zdolności do wyrażania Prawdy. Człowiek jako byt stworzony narażany jest na przeciwności losu, na grzech. “Od proroka do kapłana – wszyscy popełniają oszustwa” (Jr 6,13). To profanum wyklucza zdolność do wyrażania Prawdy, bo Prawda jest paradygmatem nadprzyrodzonym. Człowiek może tylko się do niej zbliżać. Rozum jest władzą poznawczą, ale sam prawdy nie ustanawia. Źródłem prawdy jest rzeczywistość.

          Przypisując Bogu jakiś zamysł, np. to, że chce być stale poszukiwany, jest pewnym nadużyciem, ale taka myśl nasuwa się obserwując ciąg wydarzeń (rzeczywistość). Boga można wykrywać w rzeczywistości realnej jedynie przez skutki Jego działania: Głupi z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga, z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy (Mdr 13,1). Dzieła stworzone świadczą o wielkości Stwórcy (M. Faraday).  “Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1,20).

          Każdy człowiek ma prawo  do krytycznej oceny, nawet Boga, ale to nie zwalnia krytykującego z obowiązku pokory wobec Niego.

          Pragnienie Jezusa wyrażone w  modlitwie arcykapłańskiej “aby wszyscy stanowili jedno”  (J 17.21) jest wezwaniem do szlifowania swojej duszy, aby nie była ona skażona i  osiągnęła boską wibrację (fizycznie ujmując, musi mieć tę samą częstotliwość), aby nastąpiła interferencja, koincydencja, zaślubiny z Bogiem: “W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,27)

Niech  zostanie unicestwione

          Tajemnicą Świata jest, że tam gdzie panuje zło równolegle pojawia się dobro i symetrycznie dobro narażone jest na przeciwności. Historia dostarcza wielu przykładów tej zależności – jak choćby opactwo w Cluny (siedlisko dobra), które zostało założone, gdy Kościół przechodził kryzys w X wieku. Przykładów można przytaczać bez liku.

          Jeżeli człowiek czuje się przytłoczony, traci chęć do życia, to należy pamiętać, że zawsze istnieje światełko w tunelu. Wierząc w ideę dobra i w wolną wolę, człowiek jest wyposażony w narzędzia do zmiany rzeczywistości na lepsze. Każdy może stań się ogrodnikiem odnowicielem: zasiewając ziarenko dobra w ogrodzie swojego sumienia, które trzeba pielęgnować z troską. Jak mówi Ewangelia Mateusza, z najmniejszego ziarenka gorczycy może wyrosnąć potężne drzewo (por. Mt 13,31–32).

          Należy skupić się na swoim małym ogródku. Nie pozwolić, by zło, które panuje wokół, rozpraszało. Mała uprawa wymaga cierpliwości i rzetelności, ale z czasem dobro, które zostanie zasiane, przyniesie owoce. Do serca powróci nadzieja, radość i szczęście.

          Tak jak w niewinnym niemowlęciu można ujrzeć twarz Chrystusa, tak pielęgnowana uprawa w sercu potwierdzi wiarę w ideę dobra. Zło ma w sobie zarodek samozniszczenia – to tylko kwestia czasu.

          Z niecierpliwością oczekuję aggiornamento polskiej polityki. Niech to, co przydarzyło się Polsce, zostanie unicestwione. Pozostając na kartach historii, niech będzie ostrzeżeniem dla przyszłych pokoleń. Dla wielu polityków pozostaje jedynie wstyd, którego niektórzy mogą nawet nie zauważyć, bo tak silnie zło zostało zasiane w ich sumieniach.

Zdrowy rozsądek

          Zdrowy rozsądek jest wskaźnikiem intelektualnego rozwoju człowieka, jako kluczowego elementu rozwoju intelektualnego i społecznego. Umiejętność podejmowania rozsądnych decyzji jest istotnym elementem, który odróżnia ludzi jako istoty rozumne.

           Na zdrowy rozsądek składa się zdroworozsądkowe myślenie. To pojęcie odnosi się do umiejętności podejmowania rozsądnych, pragmatycznych decyzji i dokonywania trafnych ocen w codziennych sytuacjach. Jest to sposób myślenia oparty na intuicji, doświadczeniu życiowym oraz prostych, logicznych zasadach, które pozwalają jednostce ocenić sytuację i podjąć odpowiednie działania bez konieczności stosowania skomplikowanej analizy czy naukowej wiedzy.

          Zdrowy rozsądek może być również kształtowany przez wiarę, którą się rozumie, bo wiara przyjęta bez krytycznej analizy może prowadzić do intelektualnych blokad, utrudniając zdolność do otwartego myślenia i słuchania innych perspektyw. Taki stan rzeczy może prowadzić do stagnacji intelektualnej. Wiara w Stwórcę może wpływać na zdolność zauważenia Jego obecności i panowania nad światem.

          Brak otwartości na nowe idee wśród niektórych ludzi, zwłaszcza tych, którzy są mocno zakorzenieni w tradycyjnych przekonaniach religijnych może prowadzić do ograniczenia intelektualnego i utrudniać rozwój osobisty. Człowiek posługujący się zdrowym rozsądkiem jest nie tylko właściwym konsumentem tego co jest dane, ale kreuje przyszłość, ma wpływ na rozwój świata.

           Z obserwacji ludzie można odnieść wrażenie, że przyjęte, zakotwiczone kanony wiary mogą w znacznym stopniu obniżyć ocenę intelektualną człowieka.

Wiara przyjęta bez własnej oceny krytycznej powoduje, że mózg zostaje  zablokowany do intelektualnych rozstrzygnięć. Liczy się tylko to, co zostało wpojone w głębokiej osobowości, jaźni i sumieniu. Osoby takie nie są zdolne nawet do słuchania innych tez, propozycji. Aparat analityczny umysłu od razu to blokuje. Włącza się dzwonek alarmowy, który nie dopuszcza przyjęcie informacji. Przekonałem się o tym sam, prowadząc liczne spotkania i wykłady. Na uniwersytecie III wieku jedna starsza osoba mruczała pod nosem: “po co zmieniać to, co zostało już przyjęte i autoryzowane prze Kościół“. Na innym spotkaniu, jedna osoba,  na samym początku, wyszła słysząc zapowiedź, że będę proponował rozumne podejście do wiary. Każda wypowiadana teza, wiedza faktograficzna nie przebiła blokady.

           Z mojego doświadczenia pedagogicznego, zdrowy rozsądek jest towarem deficytowym. Połowa interlokutorów to fundamentaliści, niedouczeni, nie mających woli do rozszerzania zakresu swojej wiedzy. Im jest dobrze w tym, czym tkwią i przeżywają codzienność. Interesuje ich proza życia, spożycie, uciechy, nie zakłócający stan. Prawda nie jest im do niczego potrzebna.

           Z tego marazmu intelektualnego wyłaniają się wyborcy, którzy w ogóle nie kumają o co chodzi, działają bezmyślnie i kierują się psychologią stada.

Sens cierpienia wg oglądu ludzkiego

          Kto z fałszywego rozumienia cierpienia decyduje się np. na biczowanie ten zadaje sobie nieuzasadnione cierpienie. Z takiej ofiary nic nie wynika. Samo cierpienie bez żadnej głębszej motywacji jest złem. Można katować zarówno swoją psychikę albo swoje ciało. Nikomu to nie przyniesie ulgi.

          Kto bierze na siebie cudze cierpienia, aby ulżyć cierpiącym, ten dokonuje akty błogosławione. Kto bierze w obronie słabszych narażając się na przykrości, utratę zdrowia, szykany, ten staje się bohaterem.  Wszystkie cierpienia wynikające z  dobrych intencji stają się dobrem. W cierpieniu wynikający z dobrych intencji uczestniczy Bóg i to On przetwarza cierpienie w dobro. Wygenerowane dobro może inspirować do pomnażanie kolejnych dóbr. W łańcuszku tym, dobro zaczyna królować nad złem. Świat staje się lepszy. 

          Przykładem ludzkiego cierpienia jest ofiara z samego siebie (Maksymilian Kolbe), aby uratować inne życie. Jezus Chrystus oddał swoje życie na odkupienie ludzkości. Wiele matek nie zgadza się na aborcję. Ratując swoje nienarodzone dziecko umiera na skutek powikłań. W czasie II wojnie światowej Polacy ukrywając w swoich domach Żydów tracili własne życie.  Dzieląc się swoją strawą z głodnymi uszczupla się własne potrzeby. Ratując tonących, można stracić własne życie. Interweniując w czasie bójki, można zostać okaleczony, a nawet stracić życie. Wiele osób (w tym wielu błogosławionych i świętych)  przyjęło cierpienia  od innych.       

           W zaistniałym cierpieniu należy odnaleźć sens. Jeżeli go nie znajduje się, to trzeba go jak najszybciej wygasić, zminimalizować, uleczyć, albo całkowicie zlikwidować.

           Wielkim cierpieniem może być bezradność i bezsilność. Czasem problemy przerastają możliwości człowieka. Jedyna rada to zdarzenia losowe przyjmować jak wyzwania losu. Jak kapitan stacji kosmicznej, który musi się uporać z usterką aby uratować kosmiczną misję. Takie podejście może niekiedy rozwiązać problemy i zażegnać cierpienie. Może stać się powodem do samozadowolenia.

           Cierpienie samo w sobie niesie tajemnicę, którą nie do końca może zrozumieć człowiek. Zapisane są w nim działania sięgające zdarzeń nadprzyrodzonych. Np. cierpienie Jezusa Chrystusa na krzyżu miało działanie Odkupieńcze. Obejmuje okres od pojawienia się ludzi, aż do eschatologicznego końca.  Jezus okupił wszystkich ludzi, tych co już pomarli i tych, którzy się jeszcze nie narodzili. Skala tego jest nie do ogarnięcia.

            Istotę cierpienia próbuję zrozumieć wykorzystując pojęcie funkcjonałów (nie-byty), jako twory działania dynamicznego (które mają moc działania poprzez swoje przymioty), które współistnieją i działają w stworzonej rzeczywistości.           

Sens cierpienia wg wiedzy

          Cierpienie jest uniwersalnym doświadczeniem, które dotyka każdego człowieka w różnym czasie i w różny sposób. Filozofowie od wieków zastanawiają się nad naturą i sensem cierpienia. Niektórzy z nich widzą w cierpieniu konieczny element ludzkiego doświadczenia, który pomaga w pełni zrozumieć wartość życia.

          Filozofowie egzystencjalni, tacy jak Jean-Paul Sartre czy Friedrich Nietzsche, postrzegają cierpienie jako nieodłączną część ludzkiej egzystencji. Dla Nietzschego cierpienie jest niezbędne do rozwoju i osiągnięcia wyższych celów (Übermensch).

          Stoicy, jak Epiktet czy Marek Aureliusz, uczą, że cierpienie jest częścią życia, które należy zaakceptować i zrozumieć. Stoicyzm promuje ideę, że cierpienie można zminimalizować poprzez zmianę swojego podejścia i postrzegania.

          W chrześcijaństwie cierpienie jest często postrzegane jako próba wiary lub jako sposób na zbliżenie się do Boga. Historia cierpienia Jezusa Chrystusa na krzyżu jest centralnym elementem chrześcijaństwa, symbolizującym ofiarę i odkupienie.

          W buddyzmie cierpienie (dukkha) jest jednym z Czterech Szlachetnych Prawd i podstawowym aspektem ludzkiego życia. Celem praktyki buddyjskiej jest zrozumienie przyczyn cierpienia i dążenie do jego zakończenia poprzez Ośmioraką Ścieżkę.

          W hinduizmie cierpienie jest często postrzegane jako wynik karmy – działania z przeszłych żyć, które wpływają na obecne życie. Praktyki duchowe mają na celu uwolnienie od cyklu narodzin i śmierci (samsara) i osiągnięcie moksz (wyzwolenia).

          Wielu ludzi szuka sensu cierpienia w kontekście religijnym. Większość religii ma swoje własne wyjaśnienia i interpretacje cierpienia.

          Niewątpliwie cierpienie jest czymś złym, ale można je przekształcić w coś pozytywnego. Jak uczy doświadczenie przez cierpienie nabywa się odporność

psychofizyczną. Wytwarza umiejętność minimalizowanie jego skutków i radzenia sobie z bólem, wręcz z eliminacją przyczyn cierpienia, unikania trudnych doświadczeń, ogólnie wzmacnia człowieka, jest bodźcem jego rozwoju.  Promuje działania altruistyczne i empatyczne mające na celu pomoc i wsparcie dla osób cierpiących.

          Sens cierpienia jest złożonym i wieloaspektowym zagadnieniem, które można analizować z różnych perspektyw. Każda z tych perspektyw wnosi coś unikalnego do naszego zrozumienia tego trudnego doświadczenia, pomagając nam lepiej radzić sobie z cierpieniem własnym i innych oraz odnaleźć w nim głębszy sens.

Zgorszenie w Paryżu

          Wczoraj pisałem o komentarzu Przemysława Babiarza na temat pieśni utworu “Imagine” Johna Lennona podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku. Większą nieprzyzwoitość dostrzegam w odegraniu przez grupę drag queen wizji artystycznej na podobieństwo obrazu  “Ostatniej Wieczerzy” autorstwa Leonarda da Vinci.

          Sztuka od zawsze pełniła rolę medium, które prowokuje do refleksji, podważa normy społeczne i religijne oraz zmusza odbiorcę do konfrontacji z trudnymi tematami.

          Religia jest aktem kulturowym i może być wyrażana przez sztukę. Sztuka ma prawo prowokować, ale też musi liczyć się z tym, że może przekroczyć granice tolerancji i zrozumienia niektórych grup. Tu przekroczono granicę wolności artystycznej w wyrażaniu swoich artystycznych wizji.

          Sztuka od wieków była przestrzenią wyrażania zarówno sacrum, jak i profanum, często prowokując do refleksji nad granicami moralnymi i kulturowymi. Wielu chrześcijan może czuć się zniesmaczonych. Przedstawienie na podobieństwo “Ostatniej Wieczerzy” przez grupę drag queen może być odebrane jako oburzające i gorszące w kontekście religijnym. Wiele osób, szczególnie wierzących, postrzega religię jako fundamentalny aspekt swojej tożsamości i życia. Każda ich profanacja stwarza im wewnętrzny ból i budzi sprzeciw.

          Z tego właśnie powodów wiele państw wprowadza regulacje mające na celu ochronę uczuć religijnych, co pokazuje, jak ważne jest poszanowanie dla wrażliwości religijnej w pluralistycznym społeczeństwie.

          Grupa drag queen przeprosiła publicznie wszystkich zniesmaczonych, ale uczyniła to prowokacyjnie i nieszczerze (kpiąc),  obrażając tym jeszcze bardziej chrześcijan, co stawia ich w nie najlepszym świetle.

           Jak donosi prasa jedna z bohaterek artystycznej wizji Barbara Butch (parodiowała Jezusa), ogłosiła że po występie zaczęła otrzymywać groźby śmierci oraz inne nieprzyjemne wiadomości, przez co złożyła skargę na cybernękanie. “Grożono jej śmiercią, torturami i gwałtami” — czytamy w oświadczeniu prawnika kobiety. Ogłoszono, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie.

Konflikt zbyt błahy

          Podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku, Przemysław Babiarz, znany polski komentator sportowy, wywołał kontrowersje swoim komentarzem dotyczącym utworu “Imagine” Johna Lennona. W trakcie transmisji na antenie TVP, Babiarz stwierdził, że przesłanie tej piosenki jest zbliżone do wizji komunizmu, co jego zdaniem jest nieodpowiednie na takim wydarzeniu. Według Babiarza, utwór przedstawia utopijną wizję świata bez religii, narodów i własności, co przypomina idee komunistyczne. Kontrowersyjna wypowiedź Babiarza spotkała się z krytyką, co doprowadziło do jego zawieszenia przez Telewizję Polską. Decyzja ta była wynikiem licznych głosów oburzenia zarówno ze strony widzów, jak i niektórych polityków.

           Poniżej Imagine w tłumaczeniu na język polski:

Wyobraź sobie, że nie istnieje Niebo,
To nie jest trudne, jeśli spróbujesz
Pod nami nie ma piekła
Nad nami tylko niebo
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie
Żyją dzisiejszym dniem

Wyobraź sobie, że nie ma państw
To naprawdę proste.
Nic ma po co zabijać ani umierać,
Nie ma też żadnej religii
Wyobraź sobie ze wszyscy ludzie
Żyją w pokoju

Możesz mnie nazwać marzycielem
Ale nie jestem jedyna
Mam nadzieje, że któregoś dnia dołączysz się do nas
A świat będzie żył w jedności

Wyobraź sobie, że nie ma własności,
Ciekawe, czy potrafisz.
Nie ma chciwości ani głodu
A wszyscy są sobie braćmi
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie
Dzielą ze sobą świat

Możesz mnie nazwać marzycielem
Ale nie jestem jedyna
Mam nadzieje że któregoś dnia dołączysz się do nas
A świat będzie żył w jedności

          W tym utworze redaktor dopatrzył się wizji komunizmu. Ja inaczej odczytuję tę utwór, ale każdy ma prawo do osądzania publicznych utworów. Raczej dopatruję się w utworze myśli Jean’a Paul’a Sartre’a (egzystencjalisty), który pozostał szanowany i podziwianym filozofem. Zresztą,  pod koniec życia odszedł od egzystencjalizmu. Utwór należy traktować jako dorobek kulturowy, propozycję do filozoficznych dysput. Mnie interpretacja Babiarza raczej śmieszy i mam  prawo tak uważać. Ale redaktor, choć ma prawo mieć własne poglądy musi stosować się do obowiązujących standardów. Można było się spodziewać, że tak radykalna opinia światopoglądowa wywoła niepotrzebny dysonans. Z drugiej strony redakcja TVP postąpiła zbyt radykalnie zawieszając w pracy redaktora.  W rezultacie konflikt zbyt mały, aby angażowało się w tym tak wiele osób i instytucji.

Podwójna natura człowieka

          Według tradycji chrześcijańskiej teologii tylko Jezus Chrystus jest hipostazą  w specyficzny sensie, w jakim jest rozumiany w kontekście hipostatycznej unii. Opisuje ona dwie natury Jezusa Chrystusa: boską i ludzką doskonale ze sobą zjednoczone. Natura boska jest naturą duchową.

          Świat pojawił się z tchnienia Bożego. Duch Boży ogarnął wszystko. Bóg jest w stworzeniach. Budulcem Świata jest Boża jaźń utożsamiana z istotą Boga, jego naturą (duchową). O tę jaźń, jedność upomina się Jezus w modlitwie: “aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno” (J 17,21). Czy jest to stwierdzenie dotyczące tylko Jezusa, a prośbą, która dotyczyłaby apostołów i wszystkich ludzi?

          Czy może słowa Jezusa dotyczą jedynie zjednoczenia się ludzi do przyjęcia jednej i tej samej wiary? Hipostaza odnosi się do Jezusa Chrystusa, ale czy każdy człowiek nie jest hipostazą natur ludzkiej i duchowej? Stanowisko chrześcijańskiej tradycji jest nie do końca jasne: “Ludzie są hipostazami tylko w sensie bycia indywidualnymi jednostkami o ludzkiej naturze“. Pismo Święte zaświadcza: “Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz” (Rdz 1,27). Dotyczy to każdego człowieka, w tym Jezusa Chrystusa, który również został zrodzony.

          Usadowienie Jezusa w populacji ludzkiej jest nadzieją dla każdego, że każdy może osiągnąć zjednoczenie z naturą boską. Zaświadczają o tym również przekazy różnych mistyków o zaślubinach duszy ludzkiej z Bogiem.

           Odróżnianie Jezusa od innych ludzi względem nadzwyczajnych prerogatyw jest tworzenie podziału, który zaburza piękną idee chrześcijańską. Sprowadza dysonans wobec idei: «Ut unum sint» (bycia jednym).

          Czy powszechne Zbawienia nie opiera się na idei, że wszyscy w eschatologicznym czasie dostąpią podobnego zjednoczenia z Bogiem. Czy nie spełni się prośba Jezusa: «Ut unum sint»?

Hipostaza Jezusa Chrystusa

          Z doniesień historycznych Jezus był Człowiekiem urodzony w Betlejem ok. 8–4 roku p.n.e.  Był synem Maryi i Józefa, z zawodu cieślą, co podkreśla Jego ludzką naturę. Rozpoczął swoją misję około 30 roku n.e., głosząc Ewangelię, czyniąc cuda i nauczając o Królestwie Bożym. Jego nauczanie przyciągnęło wielu zwolenników, ale również spotkało się z oporem ze strony władz religijnych i politycznych.

          Po śmierci na krzyżu, został Wywyższony do chwały Aktu działającego – Boga Ojca.  Odniósł zwycięstwo nad śmiercią i grzechem. Jego akt został przyjęty przez Boga Ojca i stał się skuteczny. Sam Bóg jako Absolut nie podlega cierpieniu.

          Jezus Zmartwychwstał trzeciego dnia, a Jego Wniebowstąpienie podkreśla Jego boską chwałę i naturę duchową.

          Depozyt wiary chrześcijańskiej przekazuje, że Jezus Chrystus zachowuje w pełni swoje Człowieczeństwo, a jednocześnie jest pełnym Wcieleniem Boga. Ta podwójna natura w chrześcijańskiej teologii  nazywana jest hipostazą.

          Jako Akt działający istniał od zawsze (preegzystencja) i stał się Człowiekiem, aby dokonać aktu Odkupienia.

          Jezus jako Człowiek zachowuje swoją ludzką autonomię.Mając świadomość doskonałej woli Ojca, nie rezygnując ze swojej woli człowieczej wybrał wolę Ojca.

          Hipostaza nie wskazuje, że jest dwóch Bogów (politeizm), ale jest jeden Bóg (monoteizm) – Ojciec, a Syn jest Jego Wcieleniem z przymiotami Aktu działającego. Te dwie natury są ze sobą zjednoczone. W znaku krzyża: W imię Ojca i Syna, dwie natury łączą się spójnikiem < i > (koniunkcja, wskazuje że Jest Tym i Tym – Bogiem i Człowiekiem).

          Natura ludzka Jezusa pozwoliła Mu żyć i działać wśród ludzi. W czasie swej działalności na Ziemi miał zdolność odczytywania bożych koncepcji. Poza tym zdarzały Mu się zachowania wynikające z całej niedoskonałości ludzkiej egzystencji (np. był chwilami szorstki).

          Poprzez swoje Zmartwychwstanie, Jezus daje możliwość zbawienia każdemu człowiekowi, który wierzy w Niego. Wiara jest kluczem do zrozumienia i przyjęcia Jego podwójnej natury.

          Natura boska pozwala mu istnieć w przestrzeni wiary. Po Zmartwychwstaniu Jezus nie był widoczny dla wszystkich. Do Jego zobaczenia potrzebna była wiara, co jest kluczem rozpoznawalności Jezusa.

          Rolą Jezusa jako Człowieka był akt Odkupieńczy przez cierpienie (śmierć na krzyżu) autoryzowane przez Boga, bo sam Akt działający nie mógł być poddany cierpieniu.

         Bóg Ojciec nie podlega emocjom (bo jest Absolutem nie podlegającym zmianom), ale korzystając z hipostazy Syna może poznawać i odczuwać ludzkie emocje (cierpienia, radości,..). Poprzez hipostazę może doświadczać i rozumieć ludzkie emocje, co czyni relację Boga z ludźmi bardziej osobistą i bliską.

          Na tej koncepcji zbudowany jest ideał chrześcijaństwa. Karkołomny, ale do przyjęcia i wiary.

          Jezus Chrystus jest fundamentem chrześcijaństwa, łączącym w sobie zarówno boskość, jak i człowieczeństwo. Jego życie, nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie stanowią rdzeń wiary chrześcijańskiej, oferując wierzącym nadzieję na zbawienie i wieczne życie w chwale Boga.

          Z racji, że Jezus jest Człowiekiem Jego przymioty są własnością ludzkiej natury – każdego człowieka. Każdy człowiek może więc doświadczyć chwały Syna Bożego. Do tego potrzebna jest tylko czysta, nieskazitelna dusza (potrzebna do zaślubin z Bogiem), jaką miał pokorny Syn Boży.

            Dwa fenomeny: Objawienie się Boga Ojca w ludzkiej naturze i możliwość wywyższenia człowieka do chwały Ojca. Czy może być coś bardziej pięknego?