Ewangelia wg św. Łukasza cz. 25

          Z tym problemem próbował zmierzyć się św. Tomasz z Akwinu. Jak mówił, grzech ten jest nieodpuszczalny z samej swojej natury, gdyż wyklucza to, czym dokonuje się odpuszczenia grzechów (Summa Th. II-II, q 14, a 3). Jak tłumaczy to papież Jan Paweł II w encyklice Dominum et Vivificantem bluźnierstwo nie podlega na słownym znieważaniu Ducha Świętego; polega natomiast na odmowie przyjęcia tego zbawienia, jakie Bóg ofiaruje człowiekowi przez Ducha Świętego, działającego w mocy Chrystusowej ofiary Krzyża.          Trzeba przyznać, że jest to dość zawiłe. Duch Święty ma moc zbawczą, która  jest zanurzona i zespolona w odkupieńczej mocy Krwi Chrystusa. Krew Chrystusa oczyszcza sumienia z martwych uczynków. Można więc zapytać, kto ma moc zbawczą? Jeżeli przyjmie się Ducha Świętego i Jezusa Chrystusa, to bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu jest takie samo grzeszne jak bluźnierstwo przeciw Chrystusowi.

          Kto grzeszy przeciwko Duchowi Świętemu (a więc Bogu) tym samym odwraca się od Tego, który może odpuścić mu grzechy. Sam grzesznik pozbawia się łaski odkupieńczej Boga. Warto jednak zaznaczyć, że ta beznadziejna sytuacja zmienia się z chwilą żalu za grzechy, powrotu do wiary i uregulowania relacji z Bogiem. Jak pisałem na moich blogach: “Słowa te są w pewnym sensie tylko przestrogą, a nie dozgonną deklaracją”.

          Jezus nie chce być ani rozjemcą, ani sędzią ludzkich sporów (Łk 12,14). Przestrzega jednak przed chciwością i nadmiernym bogaceniem się, mówiąc, że życie nie jest zależne od posiadanego mienia (Łk 12,15). To ważne, zwłaszcza dla ludzi biednych. Bogactwo jest niczym w oczach Pana. Liczy się bogate wnętrze. “Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać” (Łk 12,22); “Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane” (Łk 12, 31). Jak należy rozumieć słowa Jezusa? Proszę zwrócić uwagę na używane słowa przez Jezusa: „zbytnio”, „starajcie się”. One proponują pewien kompromis między dążeniem do dobrobytu a chciwością. Zawsze jest wskazany zdrowy rozsądek. Jezus ujawnia:spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo” (Łk 12,32). Czy może być większy dar? Czy jesteśmy w stanie pojąć, co jest obiecane człowiekowi? Gdyby człowiek mógł zobaczyć przez „dziurkę od klucza” przyszłe królestwo Boże z człowieczym dziedzicem, to z pewnością porzuciłby dotychczasowe grzeszne życie. Stawka jest bardzo wysoka. Kto ją przebije?  Bóg nie chce pokazać przyszłe dobrodziejstwa, bo nie chce, aby to precjoza były czynnikiem dopingującym. One mają być nagrodą dla człowieka za wierność i miłość. Ktoś może zapytać, skąd ta pewność? Wypływa z czystej logiki. Świat jest najlepszym dowodem wielkości Boga. Piękno świata i jego bogactwo. Czy znane są jeszcze piękniejsze dzieła stworzenia? Nie. A więc to, co Bóg obiecuje człowiekowi musi być najlepszego sortu: “Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich” (Łk 12,27);  “Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane” (Łk 12, 31).

          Kto ma w sobie choć trochę rozwagi, powinien troszczyć się o skarby w niebie już teraz, od tej chwili. Śmierć może zaskoczyć każdego i może zabraknąć czasu, aby przygotować  się do nowej roli i do przyjścia Pana.

          Każdy człowiek jest różnie wyposażany przez Boga do życia. (Prawdopodobnie chodzi o piękno w różności. Świat nie jest nudny, ale barwny, bogaty w odcienie). Nie podlega to ocenie, czy jest to sprawiedliwe, czy nie, bo nie talenty są rozliczane, a  działania w ramach tego, co się posiada. Tak więc biedny może zdobyć uznanie u Boga większe, niż niejeden bogacz. Jezus ustosunkował się do talentów, mówiąc: “Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą” (Łk 12,48). Każdy będzie rozliczony z tego, co posiadał, co wykorzystał i co zmarnował.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 24

 

          Łukasz, pisząc o piętnowaniu faryzeuszy i uczonych w Prawie, zebrał materiał z wielu spotkań Jezusa, dlatego temat ten ciągnie w kolejnej perykopie “Kwas faryzeuszów. Męstwo w ucisku” (Łk 12,1–12). Jak pisze: “Strzeżcie się kwasu, to znaczy faryzeuszów” (Łk 12,1). Faryzeusze zostali surowo ocenieni przez Jezusa. Stali się symbolami obłudy i hipokryzji. Czy wszyscy byli tacy? Ależ skąd. Jak w każdym środowisku, są ludzie dobrzy i źli. Faryzeusze byli z reguły zdyscyplinowanymi wiernymi. To przerost kultu nad zwyczajnym życiem spowodował, że przestawiono wartości. To, co błahe, stało się istotne, i odwrotnie. Tak jest zresztą do dziś. Mam dużo sympatii do tej mądrej nacji (Żydów), ale ich oglądu wiary i kultu nie trawię (np. traktowanie kobiet). Wydaje mi się, że Żydzi przez dwa tysiąclecia niczego się nie nauczyli. Odrzucili pełne objawienie Boga w Chrystusie i pozostali  na zamiarze przygotowawczym Boga. Jezusa nie posłuchali.

          Łukasz przekazuje ważne przesłanie: “Nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome” (Łk 12,2; por. Mt 10,26–33 z przypisami). To ważne. Bóg otwiera przed wiernymi tajemnice świata. Problem polega na tym, że niektóre prawdy trudno jest odczytać. Cytowane przesłanie zachęca do dalszych poszukiwań. Wszystko stoi przed człowiekiem otworem. Jezus zachęca do odwagi poszukiwań. Przestrzega, że będą tacy, którym nie będzie się to podobać. Mogą posunąć się nawet do zabijania (jak pokazała historia). Nie trzeba bać się śmierci. To nowe życie. Tam już nie mogą nikogo skrzywdzić. Wiara też wymaga odwagi. Historia pokazała wojny religijne, jakie miały miejsce. Za wiarę ginęli najlepsi synowie Boga: “Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Łk 12,7). Jak pisze Łukasz:   “U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone (tamże)”. Świadczy to o tym, że Bóg troszczy się o swoje stworzenia, że nawet włosy są policzone. To niezwykłe, ale i dziwne, że Bóg otacza człowieka opieką, a na co dzień tego się nie dostrzega. Jaka jest prawda?

          Bóg zadbał o ludzką wiarę po to, aby człowiek miał komfort, że nie jest sam na tym świecie. Nawet gdy zostanie odrzucony przez społeczność, rodzinę, pozostaje Ten Jeden – Stwórca. Dla Niego każdy jest ważny. Wiara jest więc dla człowieka istotna, a nie dla Boga. Bóg ma pełny przegląd wiedzy. Człowiek musi dopiero ją pozyskać. Istnieje ogólne przekonanie, że na dole jest człowiek, a w górze, nad nim, Stwórca. Nic bardziej mylnego. Na dole jest człowiek, który siłą umysłu i wiary raptem dostrzega Boga. Musi więc zorganizować sobie życie według własnego uznania. Czyni więc rzeczy wielkie. Dopiero po zastanowieniu się pojmuje, że spełnia zamysły Stwórcy. Bóg jest bardzo dyskretny. Nie narzuca się. Człowiek jest panem tego świata. Od niego wiele zależy. Boga przechowuje się w tabernakulum, w świątyni, aby nie przeszkadzał. Bóg ustępuje ze swojego miejsca Króla, bo zależy Mu na rozwoju przyszłych Jego dziedziców. Świadomość tej doniosłości człowieka, dla niektórych, jest  bodźcem, aby pokazać Bogu swoją wdzięczność i miłość.

          Werset: “Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone” (Łk 12,10; Mt 12,31n; Mk 3,28–30) był przedmiotem moich badań, a wyjaśnienie dojrzewało wraz z upływem czasu. W celach porządkowych (i jako ciekawostkę) przytoczę chronologię wydarzeń:

          W pewnym sensie odpowiedź można odczytać z tekstu Pierwszej Księgi Samuela: “Jeżeli człowiek zawini przeciw człowiekowi, sprawę rozsądzi Bóg, lecz gdy człowiek zawini wobec Pana – któż się za nim będzie wstawiał?” (1 Sm 2,25). (por. “Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary”, Wyd. Jedność, Kielce 2008, s. 154. ,Paweł Porębski).

          Najprostszym tłumaczeniem tych słów jest przypisanie ich do konkretnej i doraźnej sytuacji. Cuda Jezusa, czynione poprzez Ducha Świętego były traktowane przez niektórych ludzi jako działania szatana. Aby wstrząsnąć tymi niedowiarkami, Jezus użył tak mocnego argumentu: bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone (Mt 12,31). ([por. “Odnaleźć Boga w sobie”, Wyd. Jedność, Kielce 2009, s. 153., Paweł Porębski).

          Cuda Jezusa, czynione poprzez Ducha Świętego były traktowane przez niektórych ludzi jako działania szatana: On tylko przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy (Mt 12,24). Jezus jest wyraźnie poirytowany i oburzony głupotą faryzeuszy. Używa nawet wobec nich inwektywy: plemię żmijowe! (Mt 12,34). Aby wstrząsnąć tymi niedowiarkami, Jezus użył tak mocnego argumentu: bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone (Mt 12,31). Słowa Jezusa przyrównałbym do słów ludzkich, które często padają, np.: “pamiętaj, nigdy ci tego nie wybaczę”. Słowa te są w pewnym sensie tylko przestrogą, a nie dozgonną deklaracją. (por. “Człowiek byt niemal doskonały”, Wyd. Coriolanus, Kielce 2009, s. 137., Paweł Porębski).

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 23

          Jezus wielokrotnie pokazywał swoje władcze emocje, a nawet ubliżał. Łatwo można było to rozpoznać po wypowiadanych inwektywach, np.: “plemię przewrotne” (Łk 11,20), czy przez inne. Czy to miałoby znaczyć, że Jezus był nieodporny na adwersarzy? Nie. Inwektywy Jezusa to mocne słowa mające  podkreślić Jego sprzeciw wobec postaw Mu nieprzychylnych. Jezus kategorycznie odcina się od nich. W ten sposób pokazywał, że jest jednoznaczny, a przy tym niezależny.

          Słuchający żądali znaków. Trudno się im dziwić. Jezus powołuje się na Księgę Jonasza. Wie, że jest to powieść wymyślona. Spełnia jednak oczekiwania teologiczne, bo jest w niej metafora przyszłych zdarzeń Jezusa. Tak jak Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak Syn Człowieczy będzie znakiem dla obecnych (Łk 11,30). Jakim znakiem? Jezus będzie Sakramentem – widzialnym znakiem niewidzialnego Ojca. Inaczej mówiąc, kto będzie patrzył na wizerunek duchowy Jezusa, będzie widział w Nim samego Boga. Jezus realizuje więc zamysł Ojca. Bóg, w ten sposób, pragnie w pełni objawić się swojemu ludowi. Więcej. Tylko w religii chrześcijańskiej Bóg schodzi z piedestału nieba do ludzi. Nawiązuje kontakt osobisty z każdym człowiekiem. Jest nim w bliskiej relacji. To jest fenomenem religii chrześcijańskiej. W pewnym sensie wyróżnia tę religię od innych.

          W perykopie “Światło” (Łk 11,33–36) autor przekonuje, że jeżeli człowiek ma zdrowe podejście do rzeczywistości, to widzi lepiej, szerzej i jaśniej. Brak owego spojrzenia powoduje, że wszelkie opinie takiego człowieka są wątpliwe. Prawda gdzieś chowa się w ciemności. Jezus jest przykładem człowieka o jasnym oglądzie i szerokim spektrum wiedzy. Jego blask jest widoczny dla każdego, kto pragnie widzieć, przejrzeć, doświadczyć.

          Przeciwieństwem światłości są faryzeusze i uczeni w  Prawie. Jezus bardzo krytycznie ocenia ich postawy. Dlaczego? Przecież to oni dbają o czystość religijną, kultywowanie wiary itp. Tak jest, ale doszli do absurdu religijnego. Ważna stała się dla nich oprawa religijna, rytualne przepisy, a nie meritum wiary. Talmud stanie się dla nich ważniejszy niż Tora.

          Po 300 latach swego istnienia Kościół katolicki wpadnie w ten sam absurd. Kapłani przywdzieją szaty na wzór rzymskich cesarzy. “Trzeba strząsnąć cesarski kurz, który zebrał się na tronie świętego Piotra” (Papież Jan XXII). Bogactwo będzie miernikiem władzy itd. Papież stanie się sędzią i bezspornym autorytetem. Wiara stanie się nakazem (religią państwową). Na ludność będą nakładane ciężary nie do uniesienia (Łk 11,46). Niewygodni będą wykluczani ze społeczeństw i wyganiani. Ci, którzy będą próbowali oczyszczać religię z błędnych naleciałości, będą traktowani jak heretycy. Kościół będzie zamykał się w kokonie własnej teologii wiążąc ją dogmatami. Nastąpi powtórka w historii. Wszelkie religie z czasem mogą stać się groźnymi doktrynami. W pierwszym rzędzie objawia się to brakiem tolerancji dla innych wyznań.

          Faryzeusz, który zaprosił Jezusa na obiad, wyraził zdziwienie, że Gość nie obmył wpierw rąk  przed posiłkiem (Łk 11,37–38). “Jezus widząc to, wypowiedział krytyczną uwagę: Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste.  Lecz biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie opuszczać. Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku. Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą”  (Łk 11,39–43). Słowa Jezusa wystarczają za wszelki komentarz. Są one ponadczasowe i aktualne do dziś. Każdy w swoim sumieniu powinien rozstrzygać, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Wielki błąd popełniają ci, którzy dochowują wierności tradycji, kultowi, a nie dostrzegają zwykłych rzeczy. Słyszałem kiedyś księdza Stanisława Mikę, który krzyczał z ambony: “widzę parę osób uczestniczących w trzeciej mszy. A może lepiej pójść do domu i zastąpić córkę, która przez małe dziecko nie może przyjść do Kościoła?” Niektóre osoby odmawiają w piątek pokarmu mięsnego gospodarzowi, który częstował tym, co miał najlepszego (robiąc mu przykrość). Osoby uważające się za pobożne muszą bardzo uważać, aby nie stały się obłudnikami. Kult jest pochodzenia ludzkiego i nie ma wartości, jeżeli przeciwstawia się miłości do drugiego człowieka. Prawdziwa nauka Jezusa polega na uzmysłowieniu, że o co innego chodzi. On sam zostawił nam tylko dwa przykazania. One mogą zastąpić wszystkie inne. 

          W następnej perykopie “Napiętnowanie uczonych w Prawie (Łk 11,45–54) Jezus zwraca się do uczonych, mówiąc:  “I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie [….] Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli” (Łk 11,46,52). Mądrość uczonych wydaje złe owoce. Przewaga intelektualna nad zwykłymi wiernymi jest wielka. Mając przed sobą posłuszny lud uczeni wykorzystują swoją pozycję do partykularnych interesów. Jezus wytyka im tą sofistykę (świadome posługiwanie się nieuczciwą argumentacją w celu osiągnięcia korzyści dla siebie). Przypomina im błędy historii i ich zbrodnie (jak zabijanie proroków i sprawiedliwych, którym teraz wznoszą mauzolea).   Jezus jest w wyraźnej opozycji do uczonych. Zarzuca im, że zamiast otwierać królestwo Boże, zamykają je przed wiernymi. I pomyśleć, że do dzisiejszego  dnia niewiele się zmieniło. Wszystkich nowatorów (nowego oglądu świata) najlepiej pochować i wystawić im pomniki.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 22

          Aby skierować łódź we właściwą stronę, nie trzeba zmieniać kierunku wiatru, wystarczy przestawić żagle. Podobną myśl można odczytać w perykopie “Natrętny przyjaciel” (Łk 11,5–8). Przyjaciel nie bardzo chce pomóc sąsiadowi z racji późnej pory, ale chce ustrzec się od jego natręctwa. Po ludzku, ta perykopa jest zrozumiała, ale co ma wspólnego z Ewangelią? Autor próbuje przekazać, że jeżeli człowiek będzie natrętny względem Boga to On dla świętego spokoju ustąpi i spełni prośby modlącego się. Oczywiście jest to spojrzenie ludzkie, ale może jest w tym coś na rzeczy? Człowiek, który usilnie prosi, wytwarza funkcjonały, które za przyzwoleniem Stwórcy mogą stać się skuteczne. Warto przypomnieć tu, że większość rzeczy potrzebnych w życiu powstaje w samym człowieku. W człowieku powstało nawet pojęcie Boga. Nie należy gorszyć się tym stwierdzeniem. To, że istnieje Przyczyna Sprawcza jest logicznie uzasadnione, ale to człowiek musiał w swoim umyśle zobrazować po ludzku nadprzyrodzony świat. Różne religie zrobiły to lepiej lub gorzej, ale mechanizm jest podobny. Bez człowieka i jego chęci, nikt by nie mówił o Bogu. Można powiedzieć, że człowiek natrętnie wszedł w świat nadprzyrodzony. Bóg nie tylko zezwolił, ale uszanował obraz  stworzony przez człowieka. W sposób niezwykle subtelny korygował go przez wieki. Być może, że i ja się do tego przyczyniam (co byłoby moim wielkim zaszczytem). Natarczywość ma dwa oblicza. Pierwsze: powierzchowne i wkurzające, drugie: głęboko zakorzenione w nadziei. Nadzieja to pragnienie, pragnienie jest w modlitwie, modlitwa jest dialogiem z Bogiem. A Bóg wszystkich wysłuchuje. 

          Autor w następnej perykopie “Wytrwałość w modlitwie” (Łk 11,9–13) kontynuuje temat relacji z Bogiem poprzez modlitwę: “szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą” (Łk 11,9–10). To może trudne do zrozumienia, ale im więcej wkłada się serca w sprawę, tym człowiek wytwarza w sobie ogromne możliwości jej realizacji. Reszta należy do Pana i Jego zezwolenia (łaski). Siła jest w człowieku. Proszę pamiętać, że modlitwy skierowane ku górze odbijają się od niebios, interferują i wzmocnione (Łaską przez Boga) wracają do człowieka w postaci łaski i mocy oddziaływania. Rola człowieka jest ogromna w końcowym sukcesie. Trzeba tylko chcieć, wierzyć i pragnąć.  Trzeba uruchomić własne potencjały, bo Bóg je skumulował w każdym człowieku. Z zewnątrz przychodzą jedynie łaski od Boga. Bóg jest hojny i każdemu daje szansę. “Bierzcie i jedźcie: oto chleb, który wam daję i daję go w obfitości” (Mt 26,26; Mk 14,22; J 10,10). “Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą” (Łk 11,13).

          Ci, którzy naruszają stary porządek religijny, nie są mile widziani. Zwykli ludzie funkcjonują w ramach określonych i przyjętych zasad. Niewielu interesuje dlaczego katecheza jest taka, a nie inna. Dostosowanie się do zwyczajów, norm społecznych jest w pewnym sensie wyrazem pragnienia spokoju i konformizmu. Wiele ludzi chwali okres PRL, bo się przystosowali do tamtych warunków. Tylko nieliczni buntowali się i pragnęli zmian.

          Jezus głosił rewolucyjne poglądy i niektóre przeciwne prawu żydowskiemu. Czynił też znaki, które miały potwierdzić koligacje ze światem nadprzyrodzonym. To nie było normalne. Zastanawiano się, kto za Jezusem stoi? Kim On jest? I do czego Jezus zmierza. Ponieważ wiara w istnienie szatana była powszechną normą, podejrzewano, że za Jezusem stoi diabeł. On jednak publicznie głosił, że wyrzucał złe duchy (Łk 11,20). Brakowało tu logiki. Dziś wiadomo, że wywody oparte na błędnym założeniu szwankują i powstają paradoksy. W perykopie “Złośliwe zarzuty” (Łk 11,14–23) autor dość obszernie przedstawia racje przeciw konszachtom Jezusa z Belzebubem. Przypomina to leczenie skutków, a nie przyczyny. Wiara w szatana była tak mocna, że nawet Jezus nie odważył się poruszać tego tematu. Dlaczego? Bo w sumie nie ma to większego znaczenia dla wiary. «Szatan jest obrazem zła». Groźna jest atrakcyjność zła, a nie postać ontologiczna (bytowa). Sam niewypał nie jest taki groźny, co skutki jego wybuchu. Filozoteizm przesunął istnienie szatana z bytu do nie-bytu, funkcjonału negatywnego, czyli z istnienia ontologicznego do istnienia działania dynamicznego (według teorii filozoteizmu, świat jest bardziej dynamiczny niż ontologiczny).

          W perykopie “Nawrót do grzechu” (Łk 11,24–25) pokazany jest mechanizm powrotu zła do człowieka w oparciu o istnienie duchów nieczystych. Ten sam skutek można wytłumaczyć regułami filozoteistycznymi. Kiedy człowiek grzeszy, wychodzą z niego funkcjonały negatywne (zła energia). W pierwszej chwili są one bardzo blisko człowieka i mają wpływ zwrotny na grzesznika. Stają się atrakcyjne dla niego samego. Przy tym ulegają interferencji (nakładają się, co skutkuje wzrostem albo osłabieniem siły działania). Człowiek podatny, wchłania je z powrotem: “I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzednio” (Łk 11,26).

          W następnej perykopie “Prawdziwie błogosławieni”: “Gdy On to mówił, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: «Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś». Lecz On rzekł: «Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je»”  (Łk 11,27–28). Jezus podkreśla, że błogosławieni, to przede wszystkim ci, którzy słuchają słowa Bożego. Błogosławieństwo nie z nadania, ale wypracowane wiarą.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 21

          Jezus mówi: “Ojciec mój przekazał Mi wszystko” (Łk 10, 22). Od razu wyjaśnia: “Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić (tamże)“. Słowa są pełne tajemnic. Jak Bóg przekazał wiedzę Synowi? Dlaczego tylko Jezus zna Ojca? Na szczęście jest napisane: “i ten, komu Syn zechce objawić“. Bóg zostawił więc otwartą furtkę. Trzeba tylko chcieć i gorąco pragnąć poznać prawdę. Tak więc i ja pragnę z tej możliwości skorzystać. Modlę się zatem gorąco o możliwość czerpania wiedzy ze stanu Prawdy. Z tego samego stanu Prawdy czerpał wiedzę Jezus. Jedna tajemnica została wyjaśniona. Bóg przemawia przez udostępnienie prawd absolutnych. Człowiek może te prawdy odczytywać. Został on wyposażony w stosowne instrumenty umysłu. Tym samym Bóg dał przyzwolenie na odczytywanie również prawd nadprzyrodzonych. “Człowiek jest bytem niemal doskonałym” (tytuł moje 4 książki).

          Jak niechętny jestem Łukaszowi za wpisywanie swoich własnych wizji teologicznych do tekstu Ewangelii, tak muszę przyznać, że kapitalnie zmontował dwie perykopy o “Miłości bliźniego(Łk 10,25–29) oraz o “Miłosiernym Samarytaninie(Łk 10,30–37). Z materiału synoptycznego przeniósł najważniejsze przykazanie Jezusa: “Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego” (Łk 10,27). Dla wytłumaczenia tych słów skonstruował opowiadanie o miłosiernym Samarytaninie. Do tego wybrał celowo bohatera pochodzącego z narodu nieprzychylnego Żydom. Samarytanin, potencjalny wróg, nie bacząc na pochodzenie rannego, udziela mu pomocy. Czyni to z bezinteresownej miłości do niego. Czy może być lepszy przykład? Na koniec wkłada w usta Jezusa przekazanie: “Idź, i ty czyń podobnie!” (Łk 10,37). Wszelkie krótkie imperatywy Jezusa, np. “Pójdź za Mną” winne być dla wiernych nakazem duchowym. W nich zawierają się polecenia, które są drogowskazami życia chrześcijan.

          W perykopie “Marta i Maria (Łk 10,38–42) Łukasz chce pokazać, że w życiu są priorytety, które nie należy lekceważyć. Działania Marty są jak najbardziej pożyteczne. Wobec adoracji Jezusa przez Marię są niczym. Łukasz wielokrotnie dawał do zrozumienia, że należy bezwzględnie wszystko rzucać dla Jezusa, który teraz jest obecny. Przyjdzie czas, że Go już nie będzie. Wtedy można wrócić do swoich obowiązków. Teraz, mając Jezusa w bliskości, jest święto. Podczas święta ma się radować dusza, a słowa modlitwy mają Boga adorować.

          W następnej perykopie “Modlitwa” (Łk 11,1–4; Mt 6,9–13) Jezus uczy jak modlić się do Ojca Niebieskiego. Względem Mateusza jest to wersja skrócona i kto wie, czy nie bliższa schematowi podanego przez samego Jezusa. Warto więc przyjrzeć się tekstowi z bliska.

“Ojcze, niech się święci Twoje imię”:Bóg niewiele wymaga dla siebie. Chce, aby wierzono, że On istnieje, że stworzył świat, a w nim człowieka, którego przeznaczył na swojego dziedzica. Ponieważ Jego natura nie pozwala na zmysłowe poznanie, ludzkość adoruje Jego imię: “Jestem, który Jestem” i Syna Jego, Jezusa Chrystusa. Domem Boga jest sanktuarium duszy ludzkiej, a w świątyni  święci się Jego imię.

“Niech przyjdzie Twoje królestwo”:Królestwem Boga jest duchowy świat, który winien przenikać każdego człowieka. Może on być zaledwie letnią mgiełką lub gorącym żarem Boga. Człowiek miłujący Boga winien pragnąć takiego żaru, aby mógł złączyć się z Bożym promieniem, który jest już prostą drogą do Źródła: “Droga do zjednoczenia z Bogiem jest stopniowym doskonaleniem się ducha ludzkiego w oparciu o własne dyspozycje  (Avempace, 1095–1138). Wtedy nastąpi zjednoczenie, mistyczne zaślubiny. My w Nim, a On w nas.

“Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień”:Należy prosić Boga, aby zapewnił nam pokarm cielesny i duchowy. Codzienne zaspokojenie ciała i ducha pozwoli na skierowanie umysłu i serca w stronę Stwórcy. Nie ma większej radości jak odczytanie zamysłów Boga i ich spełnienie. Człowiek nasycony może więcej czasu poświęcić Bogu.

“I przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini”: Sprawiedliwość Boża nazywa się Miłosierdziem. Nie ma tu zastosowania ani matematyka, ani logika. Jedynym motorem postępowania jest miłość do drugiego człowieka. Należy przebaczać, bo człowiek jest tylko człowiekiem, który ulega słabościom. Nasze miłosierdzie będzie miało odzew w Miłosierdziu Boga. Skala jest niewspółmierna.

“I nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”:Boże, już raz zaufałeś człowiekowi powołując go do życia. On Ciebie zawiódł. Jezus ofiarował swoje życie, aby człowiek mógł wrócić do pierwotnej relacji z Bogiem. Człowiek znów zawiódł Boga i nadal zawodzi. Bez Jego pomocy, Jego łaski, człowiek stale jest słaby. Trzeba ciągle zwracać się do Ojca o wsparcie duchowe, aby nie ulegać pokusie.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 20

         To, co najbardziej podoba mi się w religii chrześcijańskiej to tolerancja wiary. Jezus wysyła uczniów na misje, ale poucza ich: “Lecz jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice…” (Łk 10,10). Wiara narzucana jest nieporozumieniem. Musi być ona przyjęta rozumem, sercem i z własnej woli. Taka postawa pozwala zachować godność człowieka do samostanowienia. Już wielokrotnie dawałem temu wyraz, że jestem przeciwny wszystkim nakazom i zakazom. Źle się czuję, gdy nad człowiekiem wisi bez przerwy miecz wadliwej ludzkiej sprawiedliwości. Natomiast jestem zwolennikiem rygoru sumienia. Trzeba mieć wiedzę i rozeznanie, co jest dobre, a co złe. Ponieważ natura ludzka jest skażona słabościami, poczucie dobra i zła może ulegać uśpieniu. Wiedząc o tym, trzeba wykonać wysiłek, aby uczyć się od lepszych, mądrzejszych. Pokora w tym względzie jest najbardziej wskazana. Człowiek może się mylić. Uczy się całe życie.

          Jezus przekazuje uczniom cały scenariusz zachowań na misjach. Przestrzega, że nie będzie łatwo:oto was posyłam jak owce między wilki” (Łk 10,3). Ludzie są nieufni. Św. Hieronim pisał, że wielu błądzi z powodu nieznajomości historii. Można dodać, że wiedza religijna u wiernych jest na bardzo niskim poziomie. Niewiele osób chce dyskutować na tematy religijne. Wierni podporządkowują się Kościołowi, nawet gdy dostrzegają niedorzeczności w wierze. Wielu jest też oszołomów i fanatyków religijnych. Od takich trzeba uciekać. Nie ma sensu dyskutować i tracić czas. Jezus doskonale orientuje się z kim ma do czynienia. Wszyscy misjonarze są narażeni na upór ludzki, a nawet nienawiść. Jezus poucza o skromności zachowań. Kto przekazuje sprawy etyczne, musi dawać temu przykład, aby być wiarygodnym. Od kapłanów oczekuje się o wiele więcej niż od zwykłych ludzi. Ich zadaniem jest nie tylko mówić, ale pokazywać świętość zachowań. Kapłan, który zachowuje się nieetycznie wyrządza bardzo dużo krzywd. Dzisiaj kapłani płacą za swoje nieobyczajne zachowanie. Jezus miał świadomość sytuacji. Jak sam mówił: “Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” (Łk 10,2).

          Wszelkie straszenie, jakie ma miejsce w omawianej perykopie i następnej “Biada nie pokutującym miasto” (Łk 10,13–16), jest dopiskiem autora, który reprezentuje ówczesną mentalność:  “Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc w worze pokutnym i w popiele. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz!” (Łk 10,13–15).

          Jezus zna swoich uczniów. Z pobłażaniem przyjmuje ich wiarę w szatana. Kiedy uzdrawiali, cieszyli się, że wyrzucają złe duchy z ciał chorych. Jezus tego nie prostuje. Wie, że wiedza o nieistnieniu szatana by ich przerosła. Ogranicza się jedynie do spłycenia tego tematu, a jednocześnie przekazuje, co jest ważne: “Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10,20).

         Szatan jest obrazem zła. Mało kto to przyjmuje. Podobnie religia jest obrazowaniem spraw Bożych. Według takiego samego kryterium można używać pojęcia „szatan”. Ważne jest, aby rozumieć to pojęcie i jego etymologię (pochodzenie wyrazu). Teologia nie jest z porządku prawd historycznych, ale jest duchowym obrazem Boga i spraw Bożych. Dla niektórych istotna jest prawda historyczna. Inni mogą obrazować zło w postaci namalowanej.

          Jezus mówi wprost: “zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Łk 10,21). Przekazuje przy tym: “Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie (tamże)”. Jeżeli przyjmie się te słowa za prawdziwe i wypływające z ust Jezusa, to być może faktycznie w ekonomii Boga długa jest droga poznawania prawdy, również tej historycznej. Kiedy obserwuję ludzi oczami teologa posiadającego zgłębioną konstrukcję wiary, to z jednej strony współczuje tym, którzy nie wiedzą i nie rozumieją, a z drugiej muszę pokornie zwiesić głowę, że nie jest jeszcze ten czas na mój ogląd wiary. To wszystko dzieje się z przyzwolenia Boga. Z Nim nie zamierzam walczyć. Robię swoje. Może jest to z imperatywu Boga: “zasiewaj nowy ogląd wiary, bo ziarno musi dojrzewać długo”.

          Tak więc cieszę się garstką mi  życzliwych odbiorców. Zauważam też powolny, ale stały wzrost ilości osób (100–120) odwiedzających codziennie moje strony internetowe. Wątpiącym i wahającym się proponuję wziąć do ręki Pismo święte, przeczytać setki książek, przez chwilę zapomnieć o starotestamentalnej katechezie, pozbyć się lęku przed karą Bożą, nastawić się pozytywnie na Boże natchnienie, zwrócić się do Boga o wsparcie intelektualne, a być może dojrzycie to samo, co ja.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 19

          Perykopa Przemienienie Jezusa (Łk 9,28–36; Mt 17,1–8; Mk 9,2–8) jest antycypacją (tego, co przyszłe) chwały Jezusa. “Wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe” (Łk 9,29).  To znak, że w ciele uwielbionym oblicza ludzkie zmienią się. Na twarzy pojawi się radość nadprzyrodzona. Lśniąco białe odzienie będzie świadczyło o czystości i nieskazitelności duszy. Z obłoku Bóg poświadczył, że Jezus był Wybrańcem Boga: “To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie” (Łk 9,35).

          W dalszej perykopie “Uzdrowienie epileptyka” (Łk 9,37–43) Jezus uzdrawia chorego. Proszę zwrócić uwagę na tytuł. Mowa jest o uzdrowieniu epileptyka, natomiast w tekście mówi się: “Jezus rozkazał surowo duchowi nieczystemu opuścić ciało chłopca”. Tak więc redaktor Ewangelii skojarzył, że duch nieczysty to nic innego jak choroba. Treść tej perykopy może stanowić potwierdzenie tezy, że szatan nie istnieje ontologicznie jako samodzielna istota.

           Podobnie, jak u innych synoptyków Łukasz umieszcza perykopę “Druga zapowiedź męki” (Łk 9,43b–45) ze smutną refleksją: “«Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi.» Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o nie” (Łk 9,45). Prosty przekaz Jezusa, o najbliższej swojej przyszłości, jest niepojęty dla uczniów. Rozważali w swoim sercu i zadawali sobie pytania. Dlaczego Jezus, Syn Boży, nie może skorzystać z mocy własnego Ojca? Dlaczego Ojciec, który jest Bogiem, nie ratuje własnego Syna od śmierci? Uczniowie nie rozumieli, że Jezus z własnej woli wybiera krzyż. Bóg Ojciec nie może sprzeciwić się woli Człowieka. Wolna wola jest darem bezwarunkowym Boga i należy wyłącznie do człowieka. Uczniowie mieli własne pragnienia. Każdemu marzyła się kariera w administracji wyzwolonego państwa. Uważali, że ich Mistrz musi tylko pokonać okupanta. Autor Ewangelii przedstawia skrót wypowiedzi Jezusa, jak napisał to pierwszy autor tekstu. Ograniczył się do przedstawienia tej części wypowiedzi Nauczyciela, która mówi o zaufaniu na wzór bezwarunkowego zaufania dziecka. Wypowiedź tę należy odbierać jako pewną metaforę. Podobnie przedstawiona jest skrócona wersja wypowiedzi Jezusa (Łk 9,49–50) na temat uzdrawiania chorych przez innych uzdrowicieli, niezwiązanych z Jego misją. Jezus nie widzi w tym nic złego, o ile czynią to w imię Boga. Znaczy to, że nie korzystają z magii, lecz mocy Boga.

          W człowieku istnieją odruchy pochodzące jeszcze z czasów dość prymitywnych, polegające na tym, że gdy zabraknie argumentów słownych (pokojowych) używa  siły fizycznej. Przykład takich zachowań pokazuje perykopa “Niegościnni Samarytanie” (Łk 9,51–55). Samarytanie nie przyjęli Jezusa i uczniów tylko dlatego, że zdążał do Jerozolimy. Uczniowie unieśli się gniewem: “Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?»” (Łk 9,54). Jezus, odporny na złe emocje, zakazał czynić cokolwiek. Wraz z uczniami udał się do innego miasteczka. Zachowania Jezusa były uniwersalne i ponadczasowe. Warto je zrozumieć, przyswoić sobie i je naśladować. Należy zwrócić uwagę, że Jego reakcje na różne zdarzenia są często niezwyczajne i zaskakujące. Niektóre dopiero w dalszej perspektywie czasowej będą zrozumiałe i docenione (muszę wyznać, że właśnie tą drogą poznawczą rodziła się u mnie wielka miłość do Jezusa).

          W perykopie “Trzej naśladowcy Jezusa” (Łk 9,57–62) pokazana jest scena, w pewnym sensie przeciwna ludzkiemu postępowania w życiu.  Jezus mówi: “Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże” (Łk 9,60). Aby nie ulec zgorszeniu słowami Jezusa trzeba zwrócić uwagę na okoliczności wypowiedzi. Jeżeli do człowieka zwraca się sam Jezus (Bóg), to wszystkie inne rzeczy nie powinny mieć znaczenia. Doniosłość chwili i majestat Pana powodują, że i odpowiedź powinna być pozbawiona szczegółów, niemających znaczenia w sprawie. Oczywiście, każdy po ludzku pomyśli, że musi pogodzić dobro z pożytecznym, musi pochować krewnego, a potem pójść czynić rzeczy wielkie. Perykopa poucza, że dla człowieka nic nie jest tak ważne jak imperatywy (polecenia) Ojca Niebieskiego. Słowa Jezusa: “Pójdź za Mną” (Łk 9,59) odnoszą się do wszystkich. Proszę pomyśleć, na ile imperatywy są spełniane przez wiernych? Imperatyw Jezusa jest jednoznaczny i powinien być nakazem sumienia. On chce prowadzić ludzi. Jemu można zaufać.

          Bezwzględny imperatyw Jezusa jest nowym spojrzeniem religijnym. Kiedy Eliasz powoływał Elizeusza, ten rzekł mu: “Pozwól mi ucałować mego ojca i moją matkę, abym potem poszedł za tobą” (1 Krl 19,20). Eliasz odpowiedział: “«Idź i wracaj, bo po co to ci uczyniłem?» Wtedy powrócił do niego i zaraz wziął parę wołów, złożył je na ofiarę, a na jarzmie wołów ugotował ich mięso oraz dał ludziom, aby zjedli. Następnie wybrał się i poszedłszy za Eliaszem, stał się jego sługą” (1 Krl 19,20–21). Zazwyczaj nauki Jezusa oczyszczały Boga z mniemania Wielkiego i okrutnego Prawodawcy. Tu przeciwnie. Rygoryzm Jezusa jest surowszy. Jezus dotyka istoty rzeczy. Żydzi patrzyli przez pryzmat ludzkich interesów.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 18

         Jezus pokonał lęk, a więc pokazał na co stać człowieka. Intencja ofiary krzyża oparta jest na miłości do drugiego człowieka. Cierpienie i śmierć Syna Człowieczego były intencjonalne. On to uczynił, aby wybawić grzeszników i zapewnić im zbawienie wieczne. Ofiara Jezusa oczyściła dusze z nałogów i złych nawyków (działania siłowe na skutek np. gniewu), które narodziły się jako grzech pierworodny. Grzechy powodują, że dusza ludzka, mimo natury nieśmiertelnej, jest okaleczona słabością i podatna na grzech. Ofiara Jezusa przywraca duszy jej pierwotny stan doskonałości. Po śmierci dusze nie będą już zdolne do grzechu, i to jest właśnie zasługą Jezusa. Bez mocy odkupieńczej, dusza ludzka nie byłaby w stanie sama się oczyścić i przywrócić pierwotny stan doskonałości. Musiał to uczynić Ktoś, kto został wyniesiony na poziom wyższy (Boga), z którego powołano człowieka do istnienia. Jezus otrzymał od Ojca Jego Chwałę w Akcie działającym. Otrzymana moc pozwoliła dokonać tego niezwykłego Odkupienia. Faktem jest, że ta niezwykła moc zadziałała dopiero wtedy, gdy Jezus został wywyższony, ponieważ Jezus najpierw był Człowiekiem. Ktoś zapyta, a co by było, gdyby Jezusa nie było? Jak kiedyś pisałem, Bóg był „zaskoczony” owocami wolnej woli, którą sam udzielił ludziom. Być może z miłości do swoich stworzeń sprawiłby inny akt Odkupieńczy. Podobnego zdania jest ks. prof. Mariusz Rosik: “Bóg dokonuje odkupienia ze względu na swą miłość do ludzi. Jednak odkupienie w taki sposób, w jaki zostało dokonane, to znaczy przez mękę i śmierć, nie było konieczne. Bóg mógł wybrać inny środek odkupienia. A ponieważ wybrał krzyż, to ze względu na doskonałość dzieła, które zamierzył – aby jak najpełniej zbliżyć się do ludzi pogrążonych w cierpieniu” (Na granicy światła, Wyd. TUM, Wrocław 2006, s. 46). To inne Odkupienie byłoby równie skuteczne, ale co ważne, byłoby bez udziału człowieka. Jezus sprawił, że zasługa leży po stronie człowieka. Bóg afirmował Ofiarę Jezusa-Człowieka i uczynił ją skuteczną.

          Jezus związał życie rzeczywiste z nadprzyrodzonym. Jest ikoną tego, co boskie i ludzkie. Jego rola stała się ideą samą w sobie.  Rudolf Bultmann (1884–1976 teolog ewangelicki), uważał, że historyczna postać Jezusa nie posiada dla wiary pierwotnego Kościoła żadnego konstytutywnego znaczenia: “Co się działo w Jezusowym sercu tego nie wiem i nie chcę wiedzieć.” Takie stanowisko uważam w pewnym sensie za zamach na prawdę historyczną. Gdyby nie Jezus historyczny, nie byłoby Ewangelii ani Pism Nowego Testamentu. Spirytualizacja Chrystusa jest niebezpiecznym krokiem w kierunku egzystencjalizmu Heideggera (“Bycie i czas”, niem. “Sein und Zei”t, 1927), która prowadzi do niepełnego i fałszywego obrazu Chrystusa. Rudolf Bultmann wiąże początki chrześcijaństwa z gnozą (forma świadomości religijnej). Gnostycy głoszą istnienie prawdy hermetycznej, ukrytej. Mówią też o zdeterminowaniu człowieka przez Boga.

          W perykopie “Warunki naśladowania Jezusa” (Łk 9,22–27) autor podaje wyznaczniki podążania za Chrystusem. Warto się z nimi zapoznać. “Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie” (Łk 9,23). Człowiek powinien znać swoje słabości. Trzeba się im przeciwstawić. Nie jest to łatwe, a nawet trudne zrezygnować ze swoich zwyczajów, które działają już w podświadomości. Niektóre są już odruchem bezwarunkowym. Trzeba otworzyć się na inne wartości. Jezus mówi: “Mnie naśladujcie” (Łk 9,23). Łatwo powiedzieć. Jezus był nastawiony na dobro drugiego człowieka. Z drugiej strony podpowiada, że trzeba nie odrzucać własnego krzyża. Jeszcze trudniej nosić swój krzyż i działać jednocześnie dla dobra innych. Własny krzyż jest z nadania losu. Nie ma się czym chwalić. Trzeba trudności pokonywać i nie nadawać im za dużej rangi. Cierpienia przyjmowane wolą (wolistyczne) mają sens. Generują dobro (funkcjonały), które ofiarowane, czynią rzeczy wielkie. Jeżeli brak odbiorców, należy ofiarować je Bogu, aby On wykorzystał je dla dobra najbardziej potrzebujących. Jezus mówi: “kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9,24). Niezwykła to nadzieja na przyszłość. Cierpienia ofiarowane włączane są do cierpień Jezusa, które mają sens Odkupieńczy. Jezus zachęca każdego do przyłączenia się do tych aktów (odkupieńczych). Czy może być coś wspanialszego? Zwykły człowiek może sięgnąć po taki zaszczyt! Wielkość człowieka polega na tym, że każdy, nawet najbiedniejszy, chory i słaby może zrobić tak wiele. Mając taką świadomość, jak nie kochać Jezusa.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 17

         Ewangelizacja zataczająca coraz to nowe i większe tereny zaniepokoiła Heroda Antypasa. Wydawało mu się, że zabijając Jana ma problem z głowy. Jezus intrygował Heroda. Chciał Go zobaczyć. Gdy uczniowie  powrócili z misji, przekazali swoje doświadczenia Nauczycielowi.

         Perykopa “Pierwsze rozmnożenie chleba” (Łk 9,12–17; Mt 14,13–21; Mk 6,34–44; J 6,1–14), podobnie jak u Jana, mówi tylko o jednym zdarzeniu rozmnożenia chleba. Być może ich opis jest wierniejszy i bliższy prawdy. Istnieje przypuszczenie, że Mateusz i  Marek podali dwa opisy tego samego epizodu, aby zwrócić uwagę na różne jego wymiary (La Bibbia per la Famiglia a cura di Gianfranco Ravasi, Milano, Kielce 2007, s. 230.). Wydarzenia te zostały omówione przy omawianiu Ewangelii wg Mateusza i Ewangelii wg Marka.

          Jezus sondował uczniów, pytając: “Za kogo uważają Mnie tłumy” (Łk 9,18). Jak już pisałem, Jezus nie chciał utożsamiać się z prorokowanym mesjaszem, nawet ze zwykłej uczciwości. Jezus wiedział, że nie wyzwoli swojego narodu z rąk okupanta. Nie chciał zawieść ani oszukać swojego ludu. Jego rolą był przekaz Nowej Ewangelii, nowego przekazu wiary. Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Jezus odnosi się do Prawd Starego Testamentu, ale wnosi nowe spojrzenie religijne. Przede wszystkim oczyszcza wizerunek Boga z ludzkiego, żydowskiego obrazowania. Boga Sprawiedliwego, ale despotycznego przedstawia jako Ojca pełnego Miłości i Miłosierdzia. Bóg nikogo nie karze. Wszystkich otacza swoją ojcowską miłością. Intencje Jezusa zostały poniekąd zniweczone przez stale obowiązującą Tradycję, której trzymano się kurczowo. Jezus nie może przebić się całkowicie przez utarte zwyczaje. Jego nauka będzie potrzebowała wielu lat zanim zostanie właściwie odczytana i zrozumiana. Być może, wszystko to zostało przewidziane w ekonomii Bożej. Do wszystkiego trzeba dorosnąć.

          Łukasz używa szerszego, niż Markowy „Mesjasz”, określenia: „Mesjasz Boży” (Łk 9,20). Jednak tytuł ten jeszcze bardziej pogłębia Mateuszowy zwrot: „Syn Boga żywego”. Można wyciągnąć z tego wniosek, że temat mesjanizmu w owych czasach nie był jednoznaczny, ani jasny. Nie dziwią więc końcowe słowa perykopy: “Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili” (Łk 9,21).

          Czy Jezus znał swoją niebiańską przyszłość? Wszystko wskazuje, że tak. Skąd? Odczytał zamysł Boga, że ma objawić w sobie Ojca i być drogą do zrozumienia istoty ludzkiej. Objawienie w sobie Ojca polega na ujawnieniu Jego Boskich atrybutów, nie do końca ówcześnie rozumianych. Jezus, jako Człowiek, ujawnił pełną osoby ludzkiej jako stworzenia szczególnego i wyróżnionego przez Stwórcę. Niezwykłość człowieka polega na tym, że nosi w sobie naturę Boga. Tym samym jest nieśmiertelny jak Ojciec. Dzieci przejmują cechy po rodzicach. Człowiek jest bytem niemal doskonałym (Tytuł mojej czwartej książki, Wyd. Coriolanus, Kielce 2009) .

          Warto poświęcić czas na medytację i wgłębić się w temat dotyczący tego, jak bardzo człowiek jest podobny do Boga. Medytacja nie będzie miała końca, bo Bóg nie może być całkowicie rozpoznany. Medytacja przyniesie też niezwykłe owoce duchowe. Siłą rzeczy, nastąpi otwarcie się na Boga. Niektórzy będą mieli szczęście niemal fizycznej z Nim bliskości. Do medytacji należy podejść z pokorą stworzenia, ale i z otwartym sercem. Można ją powtarzać i cieszyć się modlitewnym trwaniem przed Bogiem. Wychodząc z konkretnym przesłaniem będzie można dokonywać aktu adoracji Boga. Serce będzie chciało wyrwać się z ciała i podążyć do Niego.               

          W perykopie “Pierwsza zapowiedź męki” (Łk 9,22) Jezus zapowiada najbliższą przyszłość.  Nie mówi o sobie inaczej jak o Synu Człowieczym. Wybór określenia nie jest przypadkowy. W nim ukryta jest znajomość prawdy o sobie samym (Jezusie). Syn człowieczy jest uroczystym określeniem człowieka: “Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?” (Ps 8,5). Można dopatrzyć się tu szczególnej troski Boga. Bóg zwraca się do swojego proroka Ezechiela: “Synu człowieczy, stań na nogi. Będę do ciebie mówił …  słuchaj tego, co ci powiem” (Ez 2,1,8). Tym samym Ezechiel jest kimś znacznym dla Boga.  Jezus wie, że jest ważny dla swojego Ojca i że ma do spełnienia misję z Jego woli. Jezus tym określeniem daje sygnał o sobie. Nie wynika to z próżności, ale z faktografii historycznej. Tytuł Syn Człowieczy wyraża zapowiedź męki i śmierci na krzyżu: “Trzeba, aby Syn Człowieczy wiele wycierpiał”. Często towarzyszy mowie o rzeczach ostatecznych. W Nowym Testamencie, oprócz Jezusa, tylko Szczepan użył wyrażenia „Syn Człowieczy”: “Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7,56). Szczegół ten pozwala wychwycić większe prawdopodobieństwo autentyczności cytatów Jezusa w ewangeliach.

          Lud oczekiwał wodza, który zwróci im wolność. Bóg oczekiwał Syna, aby objawiły się sprawy Boże, a Jezus pragnął pokazać kim jest człowiek i do czego jest zdolny. Być może bez Jezusa pewnie kiedyś człowiek odkryłby kim jest naprawdę. Nie ma już takiej potrzeby. Jezus zrobił to już za innych. Ktoś zapyta, co takiego pokazał Jezus, że jest to tak ważne? Człowiek jest stworzeniem, które ma w sobie instynkt lęku. To, co może spotkać istotę żyjącą, to koniec życia. Dla zwierząt może to koniec absolutny, bo nie mają w sobie pierwiastka nieśmiertelnego (ducha). Nieśmiertelność człowieka jest skromnie zasygnalizowana w Piśmie świętym. Człowiek miał prawo lękać się o swoje życie. Jezus pokazał i udowodnił nieśmiertelność człowieka aktem zmartwychwstania. Choć dowód dał nielicznym, to pozostał ślad historyczny w formie przekazu świadków. Owszem, należy do sfery wiary, ale została ona podbudowana faktem. Jezus udowodnił nieśmiertelność człowieka, a przez to pokazał jego wielkość i godność. Nieśmiertelność jest atrybutem Boga. Tym samym każdy człowiek otrzymał takie same atrybuty.

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 16

          W perykopie Uzdrowienie opętanego (Łk 8,26–39; Mt 8,23–27; Mk 4,35–141) mowa jest o  wyrzucaniu złych duchów przez Jezusa. Jak już wielokrotnie wspominałem, szatan  ontologicznie nie istnieje. Istnieje natomiast „zła energia” wywodząca się z ludzkiego działania (funkcjonał zła, negatywna emocja). Nie ma ona ontologicznego podłoża, ale ujawnia się w skutkach działania. Ma w sobie zdolność przemieszczania się i wpływania na inne funkcjonały (może je osłabiać lub wzmacniać). Obrazem złej energii może być szatan. Należy podkreślić, że jest to tylko obraz, metafora. Ze względu na wielowiekową tradycję i katechezę kościelną, idea ta urealniła się i szatan jest traktowany jako samodzielnie istniejący byt. Gorzej, bo uważa się powszechnie, że pośrednio, przez anioły, jest istotą stworzoną przez Boga.

          Zło istnieje w działaniu, jest dynamiczne (Awerroes, 1126–1198 Cechą świata jest wieczny ruch), a nie ontologiczne. Funkcjonał zła atakuje wszystko co dobre, w tym dobrze funkcjonujące zdrowie. Człowiek choruje, gdy zakłócona zostaje równowaga energetyczna organów lub funkcji życiowych. Jezus miał do czynienia z ludźmi chorymi (często mylnie zwanymi opętanymi). Jego moc uzdrawiająca polegała na przywróceniu równowagi energetycznej. Od Jezusa wychodziła moc (funkcjonał dobra): “moc wyszła ode Mnie” (Łk 8,46), która neutralizowała szkodliwe działania złej energii. Dzisiaj próbuje się polem magnetycznym przywracać stabilność energetyczną. Z doświadczeń wynika, że uzyskuje się pewne dobre efekty, ale nie są one tak radykalne jak w przypadku mocy Jezusa.

          Na podobnej zasadzie uzdrowiona została kobieta cierpiąca na krwotok. Kiedy dotknęła się ubioru Jezusa, moc wpłynęła w ciało kobiety. Krwotok został zatrzymany. Pomogły też słowa Jezusa, który dopatrzył się w działaniu kobiety wielkiej wiary: “Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju” (Łk 8,48). Warto zauważyć, że wiele znaków i cudów jakie czynił Jezus, oparte są na zasadach funkcjonowania organizmu. «Cudem jest to, że miało to miejsce».

          Jezus budzi ze snu (a może ze śmierci klinicznej) córkę Jaira (Łk 8,40–55). Przypadek musiał być ciężki. Nie chciał większego rozgłosu, więc udał się do chorej w ścisłym gronie swoich uczniów: Piotra, Jakuba i Jana, oraz z rodzicami dziewczyny. Cud uzdrowienia zbagatelizował mówiąc, że ona tylko śpi. Mimo wszystko uczestnicy zdarzenia “osłupieli ze zdumienia” (ŁK 8,56). Autor perykopy ujawnia dziwną ekonomię objawiania możliwości Jezusa, który “przykazał im, żeby nikomu nie mówili o tym, co się stało” (Łk 8,56). Można mniemać, że uzdrowienie córki pozostało w przestrzeni osobistej relacji Jezusa z uzdrowioną. Tym samym, cuda Jezusa nie były głównym atutem i priorytetowe w Jego działalności. Ta skromność i powściągliwość Jezusa świadczy o Nim samym. Jezus pragnął wiary płynącej z serca i głębokiego przekonania, a nie zrodzonej, karmionej i podtrzymywanej przez spektakularne, widowiskowe wydarzenia. Kto chce dobrze zrozumieć Jezusa musi wydobyć z Ewangelii te niuanse zdarzeniowe. Prawda jest niejako ukryta. Jest głęboko osadzona w psychice ludzkiej. Przestrzeń wiary tam ma swoje korzenie. Wiara oparta tylko na cudownych wydarzeniach jest uboga i nie do końca prawdziwa. Wierząc Jezusowi trzeba starać się wniknąć w Jego zamysły, w Jego mentalność i w to, co chce ludziom przekazać. Wiara musi być zakorzeniona głęboko w sercu. Samo przyjęcie istnienia Boga jest tylko ciekawostką zdarzeniową, podobną do wiary, że istnieją czarne dziury, czarna materia i inne nowinki przyrodnicze.

          Jezus wspiera się uczniami. Wysyła ich na misję ewangelizacyjną (Łk 9,1–6). Wyposaża ich w moc i  zdolności leczenia chorób. Uczniowie otrzymali dwa zadania: głosić Ewangelię i uzdrawiać chorych. Ich wygląd miał być skromny, co być może miało zachęcić słuchaczy do dawania datków, karmienia i udzielania gościny. Apostoł Paweł z Nazaretu powie później: “Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor 9,14).  Co prawda,  apostoł głosił Ewangelię za darmo, niemniej przedstawia taką ewentualność. Jedynie od Filipian bez wahania przyjął zasiłki pieniężne i to wielokrotnie. Był wtedy w więzieniu.