W perykopie Uzdrowienie opętanego (Łk 8,26–39; Mt 8,23–27; Mk 4,35–141) mowa jest o wyrzucaniu złych duchów przez Jezusa. Jak już wielokrotnie wspominałem, szatan ontologicznie nie istnieje. Istnieje natomiast „zła energia” wywodząca się z ludzkiego działania (funkcjonał zła, negatywna emocja). Nie ma ona ontologicznego podłoża, ale ujawnia się w skutkach działania. Ma w sobie zdolność przemieszczania się i wpływania na inne funkcjonały (może je osłabiać lub wzmacniać). Obrazem złej energii może być szatan. Należy podkreślić, że jest to tylko obraz, metafora. Ze względu na wielowiekową tradycję i katechezę kościelną, idea ta urealniła się i szatan jest traktowany jako samodzielnie istniejący byt. Gorzej, bo uważa się powszechnie, że pośrednio, przez anioły, jest istotą stworzoną przez Boga.
Zło istnieje w działaniu, jest dynamiczne (Awerroes, 1126–1198 Cechą świata jest wieczny ruch), a nie ontologiczne. Funkcjonał zła atakuje wszystko co dobre, w tym dobrze funkcjonujące zdrowie. Człowiek choruje, gdy zakłócona zostaje równowaga energetyczna organów lub funkcji życiowych. Jezus miał do czynienia z ludźmi chorymi (często mylnie zwanymi opętanymi). Jego moc uzdrawiająca polegała na przywróceniu równowagi energetycznej. Od Jezusa wychodziła moc (funkcjonał dobra): “moc wyszła ode Mnie” (Łk 8,46), która neutralizowała szkodliwe działania złej energii. Dzisiaj próbuje się polem magnetycznym przywracać stabilność energetyczną. Z doświadczeń wynika, że uzyskuje się pewne dobre efekty, ale nie są one tak radykalne jak w przypadku mocy Jezusa.
Na podobnej zasadzie uzdrowiona została kobieta cierpiąca na krwotok. Kiedy dotknęła się ubioru Jezusa, moc wpłynęła w ciało kobiety. Krwotok został zatrzymany. Pomogły też słowa Jezusa, który dopatrzył się w działaniu kobiety wielkiej wiary: “Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju” (Łk 8,48). Warto zauważyć, że wiele znaków i cudów jakie czynił Jezus, oparte są na zasadach funkcjonowania organizmu. «Cudem jest to, że miało to miejsce».
Jezus budzi ze snu (a może ze śmierci klinicznej) córkę Jaira (Łk 8,40–55). Przypadek musiał być ciężki. Nie chciał większego rozgłosu, więc udał się do chorej w ścisłym gronie swoich uczniów: Piotra, Jakuba i Jana, oraz z rodzicami dziewczyny. Cud uzdrowienia zbagatelizował mówiąc, że ona tylko śpi. Mimo wszystko uczestnicy zdarzenia “osłupieli ze zdumienia” (ŁK 8,56). Autor perykopy ujawnia dziwną ekonomię objawiania możliwości Jezusa, który “przykazał im, żeby nikomu nie mówili o tym, co się stało” (Łk 8,56). Można mniemać, że uzdrowienie córki pozostało w przestrzeni osobistej relacji Jezusa z uzdrowioną. Tym samym, cuda Jezusa nie były głównym atutem i priorytetowe w Jego działalności. Ta skromność i powściągliwość Jezusa świadczy o Nim samym. Jezus pragnął wiary płynącej z serca i głębokiego przekonania, a nie zrodzonej, karmionej i podtrzymywanej przez spektakularne, widowiskowe wydarzenia. Kto chce dobrze zrozumieć Jezusa musi wydobyć z Ewangelii te niuanse zdarzeniowe. Prawda jest niejako ukryta. Jest głęboko osadzona w psychice ludzkiej. Przestrzeń wiary tam ma swoje korzenie. Wiara oparta tylko na cudownych wydarzeniach jest uboga i nie do końca prawdziwa. Wierząc Jezusowi trzeba starać się wniknąć w Jego zamysły, w Jego mentalność i w to, co chce ludziom przekazać. Wiara musi być zakorzeniona głęboko w sercu. Samo przyjęcie istnienia Boga jest tylko ciekawostką zdarzeniową, podobną do wiary, że istnieją czarne dziury, czarna materia i inne nowinki przyrodnicze.
Jezus wspiera się uczniami. Wysyła ich na misję ewangelizacyjną (Łk 9,1–6). Wyposaża ich w moc i zdolności leczenia chorób. Uczniowie otrzymali dwa zadania: głosić Ewangelię i uzdrawiać chorych. Ich wygląd miał być skromny, co być może miało zachęcić słuchaczy do dawania datków, karmienia i udzielania gościny. Apostoł Paweł z Nazaretu powie później: “Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor 9,14). Co prawda, apostoł głosił Ewangelię za darmo, niemniej przedstawia taką ewentualność. Jedynie od Filipian bez wahania przyjął zasiłki pieniężne i to wielokrotnie. Był wtedy w więzieniu.