Do wczorajszego wykładu dodam argumentację Jezusa: “Dopóki
z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś” (J
17,12). Zdanie to jest zdaniem
oznajmującym, niesamowicie czytelne, proste i jasne. Tłumaczy narrację Jezusa w
czasie swojej misji. Dalej Jezus wyraża pragnienie jedności wszystkich
wiernych, bo wszyscy pochodzimy od tego samego Źródła. Każdy człowiek nosi w
sobie boską cząstkę. Każdy jest uświęcony do życia wiecznego: “aby
wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie ” (J
17,21).
Przekaz powyższy jest bardzo entuzjastyczny, radosny.
Przekazuje sens istnienia ludzkiego. Życiowe trudy są dolegliwością czasową.
Warto uwierzyć i zostać dziedzicem Boga.
Dalsze słowa Jezusa przed Ogrójcem są “natrętne” w swoim przekazie. Powtarzają się słowa i całe zdania. Świadczy to o żarliwości przekazu. Jezus chce przekonać wiernych do wypowiadanych słów, bo one niosą absolutną Prawdę. Czy Jezus promuje siebie w słowach: “aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich” (J 17,24). One nie promują Osoby Jezusa ale Miłość, która pochodzi od Ojca. Jezus z racji Wywyższenia do rangi Aktu działającego ma w sobie Miłość Ojca i jak Ojciec jest samą Miłością.
Słowa; “A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą
chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał” (J
17,5) są przekazem Jezusa, że wieczność ma też i drugą strzałkę, a mianowicie
zwrotną w czasie do nieskończonego początku. To pojęcie jest trudne do
ogarnięcia przez ludzki umysł, ale słowa wypowiadane o tym wskazują. Sięgają
one przed punkt osobliwy, który dla
nauki jest granicą ludzkiego poznania. Podobnie jest w teologii. Akt działający
istnieje od zawsze. W tym Akcie znajduje się Syn Boży.
Każda ludzka istota powstała w
czasie i jest cząstką Boga. Syn Boży cały jest w Bogu Ojcu. Jego narodzenie
w istocie ludzkiej nie wymagało aktu emanacji duchowej. On istnieje od samego
początku z Ojcem. Ta konstrukcja myślna jest trudna do przyjęcia, ale tak ją
opisali Ojcowie Kościoła. Tak to widzi doktryna chrześcijańska. Jezus
powiedział: “Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że
wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania” (J 17,4). Bóg Ojciec
współpracuje Synem. To wyraźnie
podkreśla istnienie dwóch Osób duchowych. Łączy je wspólna wola Ojca. Wola
Jezusa została jakby pokryta wolą Ojca. W ten sposób powstała zgodność i
jedność: “My stanowili jedno” (J 17,11) Jezus przejął
wszystkie prerogatywy Ojca i stał się dla wiernych Bogiem. Na tym polega
doktryna religii chrześcijańskiej.
Koncepcja Objawienia został spełniona. Bóg objawił się w
Synu. Patrząc na Syna widzi się Ojca. Ta koncepcja, wielokrotnie przeze mnie
niedoceniana, wypłynęła w czasie moich ostatnich studiów. Teraz jestem
spokojny, że w tym temacie nie odbiegam od oficjalnej doktryny chrześcijańskiej.
Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie, czemu ma służyć troistość Boga. Dziś nie
do końca mam na to gotową odpowiedź, ale dostrzegam, że kryje się w tym
bardziej złożona tajemnica, którą być może, jak będzie mi to dane, pokonam.
Moje rozterki niech będą dla moich czytelników przykładem i nauką. Trzeba ciągle szukać Prawdy. Sam Bóg tego oczekuje. Aktywność religijna jest formą modlitwy. Modlitwa jest pokarmem dla duszy. Kto to rozumie może czuć się spełniony: “uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. ” (J 17,8), i ja uwierzyłem tym słowom.
Czytając ostatnio Ewangelię Jana odczułem silnie jej
natchnienie. Uległem jej urokowi, ale nie pozbawiłem się realnego podejścia
i krytycznej oceny przekazów religijnych.
Dalej będę tropił nieprawidłowości i nadużycia. Religia powinna być przekazem
Prawdy i samej Prawdy. Nadgorliwość w jej upiększaniu (dopisywaniu,
poprawianiu) w czasie jej reprintu niszczyła jej pierwowzór i autentyzm. Ale
Prawda sama się wyzwoli.
Obecny problem, to oczyścić Kościół z niegodziwych i niegodnych
szafarzy. Dbając o dobra wynikające z pychy i ludzkich słabości zapomnieli o
Chrystusie i Jego przesłaniach. Trzeba przywrócić dawną świetność i godność
kultu. Należy zachować czujność, aby wszystkie złe tendencje nie mogły się
więcej wydarzyć. Polacy mają wielkie uwielbienie dla swego Kościoła. Można na
nich liczyć.
Trzeba inaczej, ale mądrzej. Zaniechać wszelkich
infantylnych zdrobnień (mów o bozi, prof. J.Kudasiewicz). Idea chrześcijaństwa
sama w sobie jest piękna i nie trzeba jej poprawiać ludzkim namysłem i
nadgorliwością. Preferuję Kościół
ubogi, bo bardziej jest wtedy Chrystusowy. Kapłani powinni być prawdziwymi
pracownikami Boga i dla bliźnich sługami. Powinni mieć wiedzę uniwersalną i współczesną
(w tym ścisłą), aby mądrze kierować placówkami religijnymi. Powinni być
wrażliwi na biednych, tolerancyjni dla upadających, pomocni dla tych, którzy
pomocy oczekują.
Należy odebrać Kościołowi to, co należy do sfery
materialnej świadczące o przepychu “Oddajcie więc Cezarowi to, co
należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,21). W XIX wieku Odebranie Kościołowi ich dóbr
wyszło Kościołowi na dobre. Papież Pius IX utracił władzę świecką, ale umocnił
autorytet papiestwa. Autorytet Kościoła wzrósł. Może przydałoby się drugie
podejście?
Nie zmieniałbym tylko liturgii, którą uważam za ogromnym dorobek wielu lat działalności Kościoła.
Dalej jestem pod
wrażeniem Ewangelii Jana, ewangelii, którą czytałem wielokrotnie. Nagromadzona wiedza z innych źródeł
spowodowała, że czytam ją inaczej – ze zrozumieniem. Poza tym wydaje mi się że
ewangelia przemawia do mnie osobiście. Wspaniałe uczucie i wiele doznań
duchowych. Słowa Jezusa wydają mi się niezmanipulowane przez nadgorliwych
przepisywaczy. Urzeka mnie narracja i logiczna konsekwencja słów i wydarzeń.
Jezus utożsamia się z Ojcem. Wyraźnie przekazuje koncepcje Boga – Ojca. Zarzut,
jak Ojciec mógł posłać swojego umiłowanego Syna na śmierć zbladł wobec słów: „Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze,
zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J
12,24). Śmierć Jezusa była zbawienna. Nie można traktować jej jako tylko smutne
wydarzenie. To arcydzieło zbawcze.
Nie bez powodu Ewangelię Jana uważa się za arcykapłańską.
Jest zupełnie inaczej zredagowana niż ewangelie synoptyczne (Mt Mk i Łk). Jak
podają teolodzy, może nie była napisana
przez samego Jana, ale w szkole
Janowej. W niej ujawnia się przemyślana idea. Może autorzy ewangelii sami
dokonali selekcji przekazów słów Jezusa, oczyścili ją z wątpliwych wstawek i
nadużyć. Jej treść wpisuje się w myśl filozoteizmu. Czy mój zachwyt nad
ewangelią nie jest mylący?
Dla mnie nie stanowi ona problemu. Odzyskałem na nowo
wiarę w Chrystusa i sens Kościoła Chrystusowego. „Jeżeli wierzysz, możesz
zyskać wiele: zbawienie i życie pośmiertne, a gdyby Boga nawet nie było – nic
nie tracisz. Jeśli zaś nie wierzysz – wiele ryzykujesz, bowiem jeżeli Bóg
istnieje – tracisz wszystko” (Blaise Pascal).
Chrześcijaństwo jest wydarzeniem dziejowym: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15,9–11).
Słowa Ewangelii Jana potwierdzają: „Ja Go znam, bo od
Niego jestem i On Mnie posłał” (J 7,28); „Ja bowiem od Boga wyszedłem i
przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał” (J 8,42). O sobie
mówi: „Ja nie jestem z tego świata” (J, 8,23). Na koniec ujawnił swoją dynamiczną
naturę: „ JA JESTEM” (J 8,27). Tych samych słów użył Bóg-Ojciec z
krzaka gorejącego: „Jestem, który Jestem” (Wj 3,14). Przekomarzając się z
faryzeuszami jeszcze raz potwierdził: „Zanim Abraham stał się, JA JESTEM”
(J 8,58). Te słowa prowokują do powrotu do tematyki preegzystencji Jezusa. Jak
rozumieć Jego słowa? Literalnie potwierdzają doktrynę chrześcijańską, która
mówi, że Jezus istniał wiecznie ze swoim Ojcem. Można się zgodzić z tą tezą
ograniczając się do hipostazy Ojca i Syna w Akcie działającym. Z chwilą
wywyższenia Jezusa na krzyżu przyjął on prerogatywy (przywileje) Ojca, w tym
wieczność. Takie tłumaczenie ucieka od oglądu politeistycznego, że istniały
dwie Osoby (Trzy w Trójcy) boskie. Duch Święty został zapowiedziany przez
Jezusa w słowach: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam,
aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy” (J 14,16–17). Duch Święty
jest samą kwintesencją, synonimem Aktu działającego Boga. Duch Święty to moc
Boga w działaniu. Jego czynna siła (Mi 3,8; Łk 1,35). Gdy Bóg posyła swego ducha,
oznacza to, że kieruje swoją energie w określone miejsce, by zrealizować jakieś
zamierzenie (Ps 104,30; 139,7) To czysty funkcjonał pozbawiony podłoża
substancjalnego, to czyste działanie (duch). Łatwiej jest pisać jak działa
Duch Święty od opisu Jego istnienia. Przez swoje boskie paradygmaty został
dołączony do hipostazy Trójcy Świętej. Równy Ojcu i Synowi, w majestacie Aktu
działającego, naturze duchowej. Nie został zrodzony, ani stworzony. Nie jest On
identyfikowany z Jezusem cierpiącym.
Nie przenosi Jego dramatu cierpienia. Jest identyfikowany z
pocieszeniem, nadzieją, z oczekiwaniem i samym funkcjonałem dobra i miłości.
Kolejne studiowanie (n-te) Ewangelii Jana zwróciło moją
uwagę na perykopę: „Apologia Jezusa” (J 5,19–47). Żarliwość słów
i wyjątkowy przekaz zmusiły mnie do rewizji moich poglądów. Jak pisałem,
dopuszczałem dwie opcje Wywyższenia Jezusa Chrystusa. Pierwsza uznawała boską
inicjatywę, a druga oddolna Jezusa, który odczytawszy w sumieniu koncepcje Boga
sam podjął się misji zbawczej. Przez drugą koncepcję unikałem krytyki, że
Ojciec posłał swego Syna na śmierć. Nowe spojrzenia na tekst ewangelii
przekierował mnie do opcji pierwszej. Z żarliwością chłonąłem tekst i z taką
samą żarliwością odczytywałem słowa Apologii. Prawdą jest, że uległem emocjom,
które raczej przeszkadzają w pracy badawczej, ale z drugiej strony urzekły mnie słowa i zastosowana narracja.
Zdałem sobie sprawę, że każde zdanie jest nośnikiem wiedzy i Prawdy.
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby
niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego” (J 5,1)
korelują one z wcześniejszymi słowami Jana „Na to Jan odrzekł: «Człowiek nie
może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba” (J 3,27).
Wielokrotnie ujawniałem w moich wykładach, że człowiek bez Boga nic nie może
uczynić, a generować dobro może tylko Bóg. Tu w tekście Jezus potwierdził słowa
Jana.
Dalsze słowa: „Albowiem to samo, co On czyni, podobnie
i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam
czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak
Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce”
(tamże 5,19–21). Słowa te są zapowiedzią boskiej działalności Jezusa: “Albowiem
jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których
chce” (tamże 5,21). Słowa prowadzą do kolejnej tajemnicy: “Ojciec
bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali
cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje
czci Ojcu, który Go posła”” (tamże 5,22–23). Słowa te narzucają
pytanie. Czy Bóg chciał pozbyć się kłopotów
i szukał swojego kontynuatora? Problem ten wymaga osobnych studiów.
Wyraźnie ujawnia się tu koncepcja
wywyższenia Syna do rangi Boga: “aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak
jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który
Go posłał” (Tamże 5,23) .
Dalej: „Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem
Człowieczym” (tamże 5,27) pokazują jakby pełną świadomość oddania boskiej
jurysdykcji istocie ludzkiej. Widać tu nie tylko Wywyższenie Jezusa jako
Człowieka, ale całego ludzkiego stworzenia. Bóg pokazał wielki szacunek do
swojego rozumnego stworzenia. Jak zatytułowałem moją książkę „Człowiek byt
niemal doskonały” (wyd. JEDNOŚĆ Kielce 2009).
„Ja sam z siebie nic czynić
nie mogę” (tamże 5,30). Warunkiem boskich prerogatywów jest zgodność woli
Boga i Człowieka: „nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który
Mnie posłał” (tamże 5,30)
Słowa Jezusa które mnie nakierowały do zmiany rozeznania:
„Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do
wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał”
(J 5,36). Jezus potwierdza: „Nigdy nie słyszeliście ani Jego [Boga] głosu,
ani nie widzieliście Jego oblicza” (J 5,37). Może tu kryje się odpowiedź,
dlaczego Bóg wybrał Istotę stworzoną, która też należy do świata widzialnego.
Bóg zapewnił sobie pierwszeństwo w definicji Aktu działającego, ale dla
ludzkiego zrozumienia ustąpił miejsce istocie widzialnej. Jak człowiek
przekroczy próg śmierci to nadal nie będzie widział Boga, ale będzie widział
Jezusa, który wypełni wolę Ojca – Boga.
Ciekawe są słowa Jezusa: „Nie mniemajcie jednak, że to
Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy
pokładacie nadzieję” (J 5,45). Mojżesz jest postacią ludzką. Jemu przypisuje
się moralną jurysdykcję. To ludzkie prawa będą oskarżycielskie. To ludzie
zgotowali sobie własny los i nałożyli na siebie pęta. Bogu zależy tylko na
Miłości i wszystkim co z tego pojęcia wynika.
Jezus słowami: „O Mnie bowiem on [Możesz] pisał. „ (J 5,46) potwierdził, że był On
zapowiedziany przez proroków. W tym względnie Pismo Święte przekazuje Prawdę.
Dzisiejszym wpisem ujawniam, że uprawianie teologii jest
drogą. Do Prawdy się dochodzi. Nie wstydzę się potyczek teologicznych. Dzięki,
że granica poznania jest dla mnie przesuwana, abym nadal cieszył się
poznaniem.
Hagiograf chcąc pokazać zło najpierw zobrazował pierwotny
stan szczęścia. Nic dziwnego, bo zło jest kontrastem, przeciwwagą dobra.
Przeciwnie, nie da opisać szczęścia bez pokazania zła. W pięknym ogrodzie Edenu
Bóg posadził drzewo poznania dobra i zła. Kto spożyje owoc z tego drzewa pozna
tajemnicę aksjologiczną – tajemnicę dobra i zła. Dobro jest przeciwieństwem
zła. Wywodzi się z działania, generowania tego, co filozoteizm nazywa
funkcjonałami, czyli skutkami działania. Funkcjonał (homonim, neologizm autora,
pojęcie używane w matematyce do określania funkcji w której argumentami są funkcje,
a wartościami liczby rzeczywiste lub zespolone) zastępuje substancję bytu
realnego. Funkcjonał jest wiec opisem działania. Przez funkcjonał można
rozumieć postępowanie, zamysł, myśl, koncepcję, a nawet algorytm, procedurę
postępowania. W nauce funkcjonałami są: napięcia elektryczne, różnice
grawitacyjne. Funkcjonały nie mają bazy substancjalnej. Są
przymiotami, które działają, Nie mają struktury, a istnieją przez swoją moc
sprawczą. Sam Bóg jest funkcjonałem i nazywa się Go Duchem: “Bóg jest
duchem” (J 4,24). Kiedy przywołuje się słowa PŚ: “I napełniłem
go duchem Bożym” (Wj 31,1) to należy
rozumieć, że mowa jest o funkcjonałach: mądrości (“Mądrość bowiem jest duchem miłującym ludzi” Mdr 1,6),
umiejętności, pomysłowości, znajomością wszelkiego rzemiosła (Wj 35,31),
wszystkiego tego, co mówi o działaniu w imię Boga. Funkcjonał jest potencjałem
do działania.
Funkcjonały mogą być w skutkach negatywne: zło (złe
uczynki), smutek, żal, tęsknota, rozpacz, lęki. Można je neutralizować
funkcjonałami dobra, bowiem funkcjonały podlegają zjawisku interferencji.
Użycie funkcjonałów lepiej pasuje do opisu Świata
(dynamicznego) niż ogląd ontologiczny (bytowy). Świat jest dynamiczny, jego
bytowość (istnienie w substancji) ujawnia się w jego obrazie.
adres
e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT
BPKOPLPW
Niekiedy człowiek decyduje się na żarty i dowcipy. Nie
zawsze są one wywołane dobrym samopoczuciem i chęcią rozbawienia towarzystwa.
Niekiedy ukrywają różne złośliwości i negatywne intencje. Z założenia mają
wywoływać uśmiech i pogodny nastrój. Nie zawsze tak jest. Człowiek najczęściej
pragnie ukrywać swoje wady i ułomności. Żarty nie tylko je ujawniają, ale
kontrastują i pokazują je w wersji zniekształconej. One w większości bolą, a
nie bawią. Żarty są karykaturą prawdy. Śmieszą, ale nie ich podmioty.
Decydując się na żarty należy od razu włączyć czujność i rozpoznać środowisko.
Należy zastanowić się na ile one są
śmieszne, a na ile mogą wywołać smutek. Żarty obsceniczne mogą być odebrane za
wulgaryzmy. Ważne jest kto decyduje się na żarty. Są osoby, którym nawet głupie
żarty pasują i są śmieszne. Inni ten sam żart spalą od razu. Mój już nieżyjący
brat używał słów soczystych i były one na ogół śmieszne. Te same w moim
wykonaniu najczęściej wywoływały konsternacje. Mój ukochany tata wrócił kiedyś
do domu pod humorem. Chcąc załagodzić pretensje mamy zaczął opowiadać znany
dowcip o człowieku który szykował się do ślubu. Pękaliśmy ze śmiechu. Ten sam
żart przywołałem w swoim środowisku. Okazał nie nudny i mało śmieszny.
W ewangeliach brak przykładów żartów i uśmiechu Jezusa. Nie świadczy to, że Jezus był ponurakiem. Misja Jego miała znamiona poświęcenia na miarę życia i śmierci. Była liturgią wielkopostną. Na żarty nie było miejsca. Ewangeliści zadbali o powagę przekazu. Wydaje mi się że zarzut można kierować do nich a nie do Jezusa.
adres
e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT
BPKOPLPW
W Ewangelii Jana
pisze: “Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się
okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (J 3,21). Tekst ten
przekazuje Prawdę o ludzkich poczynaniach. Świat bytowy jest tylko obrazem
Świata nadprzyrodzonego. Stwórca tchnął swoją moc i pojawił się Świat o takiej
naturze jaką ma Stwórca. Został on oddzielony od Świata nadprzyrodzonego, ale
zachowana została Jego natura. Boski Świat nie jest zmysłowy. Dopiero
narzędzie, którym posłużył się Bóg, a mianowicie energia, po przekształceniach,
ujawniła tę właściwość. Natura Boża została w stworzeniu. Cały Świat jest pełen
Boga i Jego śladów. Cokolwiek czyni człowiek, korzysta z Boskiego antouragu.
Gdyby nie szczególne dary umysłu, człowiek pozostałby na poziomie zwierząt. Jak
wiadomo, zwierzęta posługują się zaprogramowanym instynktem (determinizm).
Nawet pozytywne czynności (jak np. pilnowanie stada przez psy i wiele innych)
wynikają z zaprogramowania, wyuczenia. Nie są one podyktowane wolą zwierzęcia.
To człowiek ma wolę czynienia dobra, ale nie ma prerogatyw do tworzenia
funkcjonału dobra: “Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie
było dane z nieba” (J 3,27); “Ja sam z siebie nic czynić nie
mogę” (J 5,30). Dobro ma boską naturę. Do jego wygenerowania potrzebny
jest stały kontakt z Bogiem i korzystanie z Jego możliwości: “Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie
widział Ojca czyniącego” (J 5,19). Słowa Ewangelii napisane na
wstępnie można tłumaczyć, że prawdą
jest, że na skutek światła woli i rozumu, w Bogu można czynić dobro, za boskim
przyzwoleniem.
Pismo Święte jest arcydziełem. W nim zapisane są prawdy,
które czytane bez zastanowienia są tylko pustosłowiem. Prawdy odczytane i
zrozumiane mają moc Prawdy objawionej.
Przytoczony cytat jest tego dowodem. Takich perełek w PŚ można znaleźć więcej. Ogromnym zasobem
wiedzy, są słowa zawarte w Księdze Wyjścia: “Jestem, który jestem”
(Wj 3,14). Dla mnie ujawniają Prawdę o dynamicznej formie istnienia Boga (na
ten temat wielokrotnie się wypowiadałem).
Boski Świat składa się z nie-bytów (funkcjonałów), które nie mają substancji ale działają przez swoje przymioty (miłość, dobro, radość, tęsknota, szczęście). Świat zmysłowy, który jest jego obrazem składa się z bytów. Filozofia (ontologia, epistemologia) opisuje Świat zmysłowy. Dla opisu Świata nadprzyrodzonego brakuje nazewnictwa, słów i pojęć, a te które są jedynie imitują Prawdę.
adres
e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT
BPKOPLPW
Pierwsze słowa Księgi Rodzaju brzmią: “Na początku
Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1,1). Hagiograf musiał cofnąć się
myślą o 14,5 mld lat wstecz (proroctwo wsteczne). To zdanie było odkrywcze i
zapoczątkowało erę ludzkiej świadomości, że Świat miał swojego Stworzyciela.
Idea ta porządkowała chronologie dziejową. Wprowadzała porządek logiczny. Świat
jako skutek ma swoją przyczynę. Myśl ta nie miała charakteru bajki,
haggady, czy legendy, a stwierdzenie faktu. Hagiograf zapewne nie znał praw,
którymi się dzisiaj posługujemy i przywołujemy. Jego myśl pochodziła z
głębokich zakątków jego jestestwa. Tam została odczytana Prawda. Pochodziła ona
z tzw. wiedzy wlanej przez Stwórcę. Jednocześnie pojawiła się wiedza o
istnieniu Stwórcy: “Duch Boży unosił się nad wodami” (tamże 1,2), a więc Bóg jest bezwzględnym
początkiem wszystkiego. Hagiograf nie wyjaśnia skąd pochodzi Stwórca. To
milczenie zostaje częściowo wytłumaczone przez słowa: “Stworzył więc
Bóg człowieka na swój obraz” (tamże 1,27); “tchnął w jego
nozdrza tchnienie życia” (Rdz 2,7). Człowiek pojawił się w taki sam
tajemniczy sposób co istota Boga. To podobieństwo do Boga kryje tajemnicę
istnienia jednej, jak i drugiej istoty. Objawiona tajemnica wiąże ze sobą te
postacie i pozostanie na zawsze. Można się tylko domyślać, że za tą tajemnicą
kryje się uczucie wielkiej Miłości. Człowiek stał się apogeum stworzeń.
Ewolucyjnie przybrał piękny kształt, nosząc w sobie naturę samego Stworzyciela.
To co wyróżnia człowieka od innych stworzeń to racja epistemologiczna. Człowiek
wie, że wie. Umiejętność rozumowania, kojarzenia logicznego, i umiejętność
tworzenia przybliża go do Stwórcy. Człowiek jest dziedzicem Boga. Tak jak Bój
jest wieczny, tak Jego dzieci, rozumne stworzenia nabyły tę prerogatywę
(przywilej). Akt stworzenia Świata i człowieka to dwa największe cuda autorstwa
bożego. Są faktograficzne i
bezdyskusyjne. Cuda późniejsze mają znamiona prawdopodobieństwa (?). Hagiograf
podkreśla: “A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre”
(tamże 1.31). Tym samym wskazuje, że wszystko co uczynił Stwórca wykonał z
Miłości.
Pojęcie miłości nabiera znaczenia nadrzędnego. Jest nie
tylko opisem uczucia ale samym Bogiem. Jest siłą napędową, mocą stwórczą.
Pojęcie Miłości stało się bazą odniesienia do zrozumienia i do opisu relacji
między Stwórcą a stworzeniem. Na koniec posłuży do rozstrzygania ludzkich
zachowań. Miłość jest kresem
ludzkiego istnienia i bramą do wieczności.
adres
e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT
BPKOPLPW