Algebra i geometria

         Algebra i geometria są najstarszymi działami matematyki. Algebra ma korzenie sięgają czasów babilońskich.

Algebra zajmuje się prostymi relacjami między liczbami (dodawaniem, mnożeniem), jak również rozwiązywaniem wielomianów, rozkładem na czynniki. W tym celu wprowadzono pojęcie zmiennej, czyli wielkość która może zajmować różne wartości. Wprowadzono ją do wzorów (wielomianów) opisujących jakieś zależności. Wzory to takie znakowe maszynki, do których wprowadza się dane i za pomocą zapisu (algorytmu) znajduje się wartość szukaną. Wzory mają wymiar praktyczny. Służą do obliczeń podobnych zdarzeń i relacji. We wzorach można doszukać się zdolności do abstrakcyjnego sposobu myślenia. Zmienna zastępuje obiekt szukany. Jej wartość określa wielkość obiektu. Obiekt zastępuje się pojęciem wirtualnym. Sama liczba nie mówi nic, ale może służyć do opisu obiektu fizycznego. Przez zdolność abstrakcyjnego ujmowania rzeczywistości rzeczywistość się obrazuje, zastępuje się pojęciami zastępczymi. Same liczby są nieme, nieokreślone. Wymagają opisu, interpretacji. Od dawna człowiek rzeczywistość opisywał poprzez symbole. Ta umiejętność jest darem od |Stwórcy. Nieokreśloność, symbolika, sama w sobie nic nie znacząca staje się pomocna do opisu rzeczywistości. Tej umiejętności nie mają zwierzęta. Owszem mogą wykorzystywać proste działania matematyczne jak dodawanie, odejmowanie, np. zwierzęce matki orientują się ile mają miotu, ale nie rozumieją samego procesu matematycznego. Między innymi tym różni się człowiek od zwierząt.

Geometria umieszcza obiekty matematyczne w przestrzeni. Jest graficznym obrazem algebry. Punkty złączone mogą przyjmować kształty, dając linie, krzywizny, wieloboki, ale i bryły. Za ich pomocą można obrazować falę np. elektromagnetyczną. Kształt sinusoidy jest tylko obrazem zastępczym, a nie rzeczywisty obrazem fali. W rzeczywistości fala elektromagnetyczna rozchodzi się zupełnie inaczej. Bliższym obrazem jest ruch sprężyny. Fala jest popychana w kierunku ruchu.  Na wykresie można ujawniać amplitudę (natężenie), czy częstotliwość fali. Matematyczny opis fali jest bardzo przydatnym narzędziem opisowym, ale nie jest obrazem faktograficznym.

Co wiemy o pojawieniu się życia

          Kiedy poszukuję źródeł na temat przyczyn powstania Świat, to najczęściej dochodzę do bariery poznawczej. Filozofia katolicka stoi  na stanowisku Pierwszej Przyczyny, która jest sama dla siebie przyczyną. Świat nauki próbował tłumaczyć powstanie Świata na gruncie próżni kwantowej, zakładając, że Świat wyłonił się ze stanu zachowania energii równej zero. Ta teoria długo się nie utrzymała. Nie odpowiadała na zasadnicze pytanie, skąd wzięły się prawa przyrody.

          Drugim ciekawym tematem jest: Skąd się wzięło życie? Wiadomo, że powstało w pierwszej komórce bakterii. Tu muszę zrewidować swoją własną pomyłkę w poprzednich postach, że pierwszym żywym organizmem był wirus. Wirus żeruje na żywych organizmach i nie mógł zajmować zaszczytnego pierwszego miejsca w ewolucji życia.  Kiedy naukowcy rozpracowują metabolizm (katabolizm, anabolizm) i kody genetyczne to ujawnia się tak skomplikowany proces wzajemnych powiązań, że ni jak można wysnuć jakąś teorię.  Wiedza obecna na ten temat jest wielka i fascynująca, ale nie daje zasadniczej odpowiedzi. Dziś znamy obiekty żywe w mierze nanometrów. Wiemy, że enzymy (białka) składające się z tysięcy aminokwasów odpowiedzialne są za produkcję składników komórki (związków chemicznych). Próbowano w laboratorium zbudować sztuczną komórkę chemoton na stanie wiedzy o jej składnikach. Teoretyczna komórka okazała się tylko zbiorem tych elementów, ale nie było w niej życia. Próbowano rozbierać na czynniki najprostszą formę życia mycoplazmę genitalium, która składa się z 525 genów,  pozbawiać ją genów uważanych za niepotrzebne. Zeszli do 230. Nic z tego. Wiemy, że życie na Ziemi pojawiło się 3.8–4 miliardów lat temu. Szukano go na dnie oceanów, gdzie występują odpowiednie warunki (energia) i składniki (węgiel + azot). Stwierdzono, że życie mogło się zacząć od reakcji chemoautotroficznych (wykorzystujące energię do produkcji związków organicznych uzyskiwanych z utleniania związków nieorganicznych).

Badania skończyły się niepowodzeniem.

          Stwórca chroni swojej tajemnicy. On wie, że do życia potrzebny jest impuls nadprzyrodzony (Jego tchnienie).

Myślenie abstrakcyjne

          Powszechnie uważa się, że 10 tys. lat przed Chr. nasi przodkowie byli dzikimi istotami. Nie jest to do końca uprawnione. W okresie neolitu ludzkość zajmowała się łowiectwem, zbieractwem, uprawą roślin, hodowlą zwierząt. Prowadziła osiadły tryb życia. Mało się mówi o jej dokonaniach intelektualnych. Od samego początku człowiek myślał i kombinował. Dużo czasu poświęcał na poprawę swojej egzystencji. Rodziła się cywilizacja. Wprowadzano nowe pojęcia, kształtował się język. Kształciła się myśl abstrakcyjna (myślenie abstrakcyjne to zdolność pojęciowego ujmowania rzeczywistości). Nie zawsze pojęciu abstrakcyjnemu odpowiada odpowiednik zmysłowy (rzeczywisty obiekt). Wiele pojęć ma charakter wirtualny. Pojęcia te dają możliwości kreowania rzeczywistości nierzeczywistej. Na tym gruncie pojawiła się np. matematyka. Osoby umiejące myśleć abstrakcyjnie, w przeciwieństwie do osób posługujących się tylko konkretami, poszukują oryginalnych rozwiązań i są w stanie przedstawić sytuacje hipotetyczne, dzięki czemu szybciej dostrzegają sedno sprawy. Osoby konkretne dostrzegają tylko wycinek dostępnych danych czy rozwiązań. Osoby mające trudność z abstrakcyjnym myśleniem, czyli te, które skupiają się tylko na konkretach odpowiadających rzeczywistości, mogą mieć trudności między innymi z odgadnięciem intencji osoby opowiadającej żart lub mogą być mniej skłonne do empatii. Zdolność do pojęć abstrakcyjnych umożliwiło myśl o Bogu, Stwórcy. Dzięki myśleniu abstrakcyjnemu wychodzi się poza konkrety; nie widząc przedmiotu, można sobie go wyobrazić, tworząc jego obraz witrualny. Obraz taki można dowolnie przekształcać w myślach. Zdolność do abstrakcyjnego myślenia, kreatywność ma się w sobie, albo można ćwiczeniami (treningami) się to nich udrożnić.

          Wielokrotnie przekazywałem myśl, że człowiek przywołuje sam Boga do istnienia w swoim umyślę. Ten zabieg abstrakcyjny ma swoje odbicie w rzeczywistości i to jest fascynujące.  W ten sposób uprawnione jest mówienie, że Bóg się nam Objawił. Ja osobiście lubię stwierdzenie, że człowiek odczytał w sercu i w umyśle Jego istnienie i Jego zamysły. Na tej podstawie powstała Biblia jako ukoronowanie odczytania zamysłu Boga. Jej liczne błędy świadczą o jej pochodzeniu ludzkim, ale niektóre treści pochodzą z poprawnego odczytania Jego zamysłu. W to wierzę.

           Biblia jest wspaniałą lekturą. Szukanie w niej Prawdy jest zabiegiem fascynującym i starcza na długie lata.   

Trzeba po prostu tego chcieć

          Gdy poszukuje się jakiekolwiek wiedzy na temat starożytności, to najczęściej podpowiadane są tematy religijne, wierzenia. Dopiero później mowa jest o obyczajach, kulturze. Wniosek nasuwa się sam. Religia jest nieodłącznym elementem życia człowieka, od życia przodków, do dnia dzisiejszego. Badając nawet zwyczaje neandertalczyków zwracano uwagę na ich sposób pochówku zmarłych. Odkryto, że ten prymitywny praczłowiek też miał wrażliwość duchową. W grobach odkryto złożone kwiaty.

         Nie można oddzielić religii od życia człowieka. To coś, co mocno jest zapisane w duszy. To znak, że Stwórca chcę dać o sobie znać i o przestrzeni transcendentnej. On dąży do komunikacji z istotami rozumnymi. Jego pragnienie zostało usatysfakcjonowane w Jezusie. Jezus, jako istota ludzka, miał narzędzia do komunikowania się z podobnymi. Koncepcja Wcielenia Boga w ludzką Osobę jest pomysłem niesamowitym (genialnym i niezwykłym). Realizację tego podjął się Człowiek wybrany przez Boga – Jezus. Tym aktem każdy człowiek został nobilitowany do godności boskiej, do dziedzictwa bożego. Z tego zamysłu bożego może korzystać każdy człowiek. Do tego trzeba nieskalanej czystości duszy, ale i grzesznicy też mogą mieć nadzieję, po za odkupienie ich win Jezus złożył ofiarę krzyża. Warunkiem stania się nieskalanym synem Boga jest wiara (List do Rzymian) podparta czystymi intencjami, dobrymi uczynkami. Trzeba oczyścić swoje serce z przeszkód które zagnieździły się w człowieku przez życie pełne pokus. Aby stać się świętym jak Bóg Ojciec trzeba po prostu tego chcieć. Sama wiara inicjuje dar Łaski z ofiary Jezusa, ale trzeba coś dać z siebie, aby Łaska odniosła pełny skutek. Liczenie tylko na owoce Zbawienia Jezusa jest nieporozumieniem. Trąca grzechem przeciw Duchowi Świętemu. Należy z tym uważać, bo grzech pychy stoi u wrót każdego ludzkiego poczynania. Ducha Świętego należy uważać za kwintesencje istoty Boga. To pojęcie jest szczególne chronione prze doktrynę religijną. Nie ma co się dziwić. Trzy Osoby Boskie zawierają się w pojęciu Aktu działającego.

Piramidy, a wieża Babel

          Historia Egiptu zapisywana była w kamieniu. Z zapisów na nich wiadomo, że okres predynastyczny sięgał ok. 8/5 tys. lat p.n.e. Inne źródła przekazują okres predynastyczny z kulturą kormusańska istniejąca pomiędzy 25 a 14 tys. przed Chr. Okres ten, wciąż stosunkowo mało znany, obejmuje czasy poprzedzające zjednoczenie kraju i powstanie pierwszych instytucji faraonów.  W tym okresie, pod koniec okresu neolitu rozpoczyna się osiadaniem różnych ludów nad brzegiem Nilu, a następnie rozwojem rolnictwa i hodowli zwierząt. Pieczęć cylindryczna znaleziona w grobowcu Den podaje imiona królów pierwszej dynastii, od Narmera do Den, imieniem Horus.

          Okres dynastyczny datuje się od ok. 3 500  lat przed. Chr.  Od tego czasu rządziło ok. 30 dynastii (późniejsze były perskie i greckie) . W tym okresie pojawiają się pierwsze archaiczne hieroglify, zwłaszcza za panowania Skorpiona I (dynastia zero). Pierwsi egipscy monarchowie rządzili w Górnym Egipcie. Według źródeł egipskich ok. 3200 r. przed. Chr. doszło do zjednoczenia Egiptu Górnego i Dolnego na skutek podboju Egiptu Dolnego przez legendarnego władcę Górnego Egiptu Horusa Narmera (gr. Menesa, 3150–3125 p. Chr.), założyciela pierwszej dynastii – tynickiej.

      Najstarszą piramidę schodkową i kompleks grobowy zbudowano w Sakkarze przez faraona Dżesera ok. 2650 p.n.e.

Za czasów IV dynastii Cheops (Chufu, 2589–2566) zbudował piramidę nazywaną jego imieniem.  Syn Cheopsa Dżedefre (2558–2532) piramidę Chefrena i sfinksa w Gizie.

          Kamień z Palermo, duży czarny bazaltowy fragment pomnika zawiera królewskie kroniki, w tym listę królów, którzy rządzili Egiptem, od dynastii 0 do V, aż do króla Néferirkare Kakai.

          Zagadką do dnia dzisiejszego jest pytanie jak budowaną tę olbrzymią budowlę. Jakiej użyto techniki, jak sobie radzili z ustawianiem bloków skalnych na siebie?

          Pomijam tu  różne spekulacje pseudonaukowe i nieprawdopodobne teorie kosmiczne. Stoję na stanowisku, że uczynili to ludzie prostymi narzędziami jakie wtedy posiadali. Bloki kamienne wyrąbywano za pomocą klinów i młotów w kamieniołomach, znajdujących się na drugim brzegu Nilu. Budowa zaczynała się od wyrównania placu pod zabudowę. Przyjmuje się, że budowa trwała ok. 20 lat przez wynajętych pracowników, a nie jak sądzono przez niewolników.  Cała budowla składa się z ok. 2,3 miliona wapiennych bloków kamiennych (6 milionów ton), ważące ok. 2,5 tony (największe ok. 15 ton), zostały ustawione z wielką precyzją. Tempo budowy było ogromne, ale pracowników było   też wielu (800 ton kamieni umieszczonych każdego dnia). Do budowy komór użyto także granitowych bloków ważących od 25 do 80 ton, pochodzących z Asuanu. Piramida była pierwotnie pokryta w całości wykonaną z gładzonego wapienia warstwą zewnętrzną. Z okrywy tej pozostały jedynie nieliczne fragmenty u podnóża piramidy. Pierwotna wysokość budowli wynosiła 146,59 m. Współcześnie w wyniku utraty piramidionu (pokrycia ozdobnego) liczy 138,75 m.

          Wieści o wielkich budowlach docierały do Izraelitów. Prawdopodobne, że to one inspirowały hagiografów  do  napisania proroctwa wstecznego, haggady (Księga Rodzaju) o wieży Babel, nakładając na nią wątek znaku Bożego: “Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi” (Rdz 114). Wiadomo czym skończyła się pycha budowniczych.

Wojna domowa wisi na włosku

          Słabą stroną zła jest to, że musi być ona jawna. Sprawcy sprytniejsi tuszują ją aż do osiągnięcia swoich celów. Wtedy zło wypływa zwiększą siłą, powodując bezradność ofiar (społeczeństwa, narodu). Zło które od początku jest jawne kojarzy mi się z niegrzecznymi chłopcami, którzy psocą i dokazują . Ich poczynania można ukrócać, ale nie zawsze. Tej rodzaj zła widoczne jest w poczynaniach obecnej władzy. Ich złe poczynania są takie widoczne i namacalne. Jednak czynione w majestacie prawa są nienaruszalne. Tylko siłowe rozwiązania mogłyby coś naprawić, ale do tego trzeba wielkiej mobilizacji z narażenie nawet życia.

          Jedynym rozsądnym rozwiązaniem  są wybory powszechne, ale do tego trzeba mądrego i świadomego narodu. Powiem szczerze. Zawiodłem się na polskim elektoracie. Za rzucone ochłapy pomocowe popierają istniejący stan rzeczy. Po tylu jawnych przekrętach niszczące państwo polskie notowania władzy rosną (!), a nie spadają. To świadczy, że głupi naród można kupić i uśpić czujność ich umysłu. Cierpieć będą nasze wnuki, nowe pokolenia. Prostym miernikiem stanu państwa jest zadłużenie zagraniczne. Kwota (w bilionach złotych) zadłużenia państwa polskiego powala.

          Obecna sytuacja wskazuje, że jeszcze długo będzie trwała niszcząca polityka obecnej władzy. Może sytuacja dojrzeje do buntu społecznego. Wojna domowa wisi na włosku. Poleje się krew i będą ofiary. Czy musi tak być?

          Gdyby Kościół Polski obudził się z letargu braku świadomości, gdyby dokonał samokrytykę i miał dobrą wolę, ale i odwagę, to wpływ jego na społeczeństwo byłoby silne i twórcze. Przed nim otwiera się szansa rehabilitacji i nobilitacji.  Czy skorzysta z okazji?

Z nadzieją

          Spotkałem się w internecie z opiniami wyśmiewającymi prace prof. Sedlaka z KUL, M. Hellera również z KUL: ” Drugi geniusz, także wywodzący się z KUL to profesor Michał Haller [! błąd w nazwisku]. Arcywybitny fizyk teoretyk, kosmolog, teolog, filozof i wszystkolog, któremu, jakoś tak dziwnie zawsze wychodzi, że zewsząd z nauki wyskakuje mu Bóg” (jan_nonacki). Podważanie cudzych prac jest łatwym zabiegiem. Trochę ironii, użycie słów negacji wystarczy. To jednak jest nieuprawnione, kiedy nie proponuje się niczego nowego, twórczego i przekonywującego. Osoby wywodzące się z kręgów duchowych, do których i ja się zaliczam, uważają, że w końcowej refleksji zawsze  “wyskakuje Bóg” (tamże), jako Pierwsza Przyczyna wszystkiego i Przyczyna podtrzymująca Świat w istnieniu. Kto jest mądrzejszy, kto ma rację, niech rozstrzyga sam czytelnik.

         Ja sam otrzymałem na swoim blogu komentarz w temacie życia podobnych istot  (rozumnych) w kosmosie: “tylko głupcy i ignoranci mogą twierdzić że niema innych istot w wszechświecie“. Jak można było się spodziewać autor pozostał nieznany. Póki co, nie ma do tej pory żadnych danych świadczących, że takie istoty istnieją. Jako osoba akceptująca istnienie Stwórcy mogę wesprzeć się słowami: “Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane” (Mt 19,11); “Kto może pojąć, niech pojmuje” (tamże 19,12).

          Im dłużej poszukuję Prawdy, tym bardziej jestem przekonany, że kwintesencja Prawdy jest nieuchwytna. Pozostaje nam tylko zbliżać się do niej i cieszyć się okruchami wiedzy i pięknem rzeczywistości, z nadzieją, że zmierzamy do obiecanej wieczności.  Bariery poznawcze występują nie tylko w tematach nadprzyrodzonych, ale w samych naukach ścisłych (fizyka kwantowa, biologia,…) . To wszystko zmusza do pokory. Ignoranci to ci, którzy tej pokory nie mają. Pozostaje im ciągły stres niepowodzeń poznawczych, ale jest to ich sprawa.

Pierwszy człowiek współczesny

         Wiedza o pierwszym człowieku na miarę boskiej koncepcji jest fascynująca. Paleontologia podaje różne okresy: Luis Leakey i Mary Leakey sugerują datę 190 tys. lat temu. Dzisiejsze najnowsze odkrycia przesuwają ten okres o 100 tys. lat wcześniej.

          Warto zaznaczyć, że równolegle z człowiekiem rozumnym żyli neandertalczycy. Najprawdopodobniej działo się to w Afryce.  Ta wiedza również ulega zmianie. Ewolucja “tworzyła” kolejne gatunki homininów, które prawdopodobnie współistniały ze sobą – być może na różnych kontynentach.

          Istnieją również teorię według których człowiek współczesny pojawił się w różnych miejscach na Ziemi, w Azji a także w Europie, w Australii  ok. 3000 tys. Nie podzielam  takie teorii, bo zajmuję stanowisko, że istnieje jedno wyjątkowe miejsce, w którym pojawili się ludzie współcześni, na miarę boskiego oczekiwania. Różnice w inteligencji prowokowały do walk. Neandertalczycy zostali wyrugowani z okolic ludzkich zasiedleń.

          Pojawiły się grupy koczownicze, a następnie siedliska ludzkie. Podstawą egzystencji było zbieractwo i łowiectwo. Wykształcił się język porozumiewania między sobą. Pojawiły się pojęcia opisujące rzeczywistość. Przekazywano sobie emocje związane ze strachem sił przyrody oraz emocje pozytywne wynikające np. z efektów polować  itp.

          Który moment dziejowy wybrał Stwórca do uduchowienia istot człekokształtnych jest poza ludzkim zasięgiem poznania. Może odbyło się to w sposób niezauważalny. Człowiek otrzymawszy dary ducha, wiedzę wlaną, wrażliwość etyczną, mógł organizować życie społeczne. W grupach, osobniki silniejsze charakterem, może fizycznie, inteligentniejsze przybrały rolę przywódców. Tak rodziła się hierarchia ludzka. Czy już w tym początkowym okresie szukano doznać duchowych? Jestem przekonany, że tak. Zjawiska przyrody powodowały strach, a plony dawały radość. Zjawiskom przypisywano działania nieokreślonym siłom. Oczywiście nie rozumiano wiele, ale  odczuwano zmysłowo. Kojarzyli, że za zjawiskami stoi jakaś siła i moc. Zbiegiem czasu siłom tym przypisano istoty boskie. Pojawił się politeizm. Rodziła się religia, która od samego początku towarzyszyła rodzajowi ludzkiemu. Istotom boskim na wzór życia ludzkiego przypisywano ludzkie przywary i cnoty. Przypisywano im całe historie zdarzeń, które ubarwiały istnienie bogów.

         Człowiek powołując bogów do istnienia sam uzależniał się od własnych koncepcji twórczych. Te koncepcje stawały się przedmiotem wiary.

          Ok XVIII wieku przed Chr. doszło do iluminacji, że jest jeden Stwórca i Bóg Wszechmogący, któremu wszystko należy zawdzięczać. Pojawił się monoteizm. Monoteizm był niejako uporządkowaniem faktografii duchowej. Odczytany Bóg mógł nawiązać z człowiekiem duchowy dialog. Serce udrożniło się do komunikacji z boską rzeczywistością, bowiem Stwórca dał każdemu  ku temu potrzebne narzędzia.

Dusza ludzka nie ma granic

         Lubię cofać się do zarania dziejów, sięgać do samych początków, aby cieszyć się rozpoznawaniem koncepcji Stwórcy. Ewolucja pokazuje, jaka była myśl Stwórcy. Jak od tchnienia Bożego ożywiła się materia i pojawił pierwszy organizm, który miał możliwość rozwoju. Powoli, przez tysiące lat, kształtowały się organizmy, aż pojawił się homo sapiens – istota myśląca, ale bez znamienia duchowego. Pierwsza istota ludzka obrazowana w Biblii postacią Adama była już z nadania Stwórcy, stworzona na Jego obraz i podobieństwo, a więc składała się z ciała i posiadała duszę: “Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę
” (Rdz 1,27), ale jak było na prawdę, historycznie i faktograficznie?

          Istota człekokształtna bez duszy była bliżej istotom zwierzęcym. Musiał być moment w dziejach ludzkości, że istota taka została uduchowiona. Problem w tym, że pierwszy powołany człowiek na podobieństwo Boże żył w gromadzie, w rodzinie. Nie mogło być tak, że jeden już pretendował do chwały ludzkiej, a jego najbliżsi byli jeszcze zwierzętami. To niedorzeczne. Ona narzuca myśl, że musiał nastąpić akt uduchowienia całej rodziny, czy gromady. Zapewne był to moment bardzo uroczysty. Opisany jest w scenie biblijnej (proroctwo wsteczne) jako powołanie Adama (imię własne), ale słowa “adam” w języku hebrajskim “adamah”  jest tłumaczone też w liczbie mnogiej (ludzie).

          Dusza ludzka nie jest wytworem ewolucji, ale przypisaniem do Świata duchowego. Jest niejako paszportem z zapisem, że ta istota człekokształtna jest podobna do Stwórcy.  Dusza ludzka nie jest organem, który ma swoje miejsce w ciele ludzkim. Katolicy, chrześcijanie przypisują jej miejsce w sercu. Żydzi umieszczają duszę w nerkach: “Ja, Pan, badam serce i doświadczam nerki” (Jr 17,10); “Doświadcz mnie, Panie, wystaw mnie na próbę, wybadaj moje nerki i serce” (Ps 26(25)); “Lecz Pan Zastępów jest sprawiedliwym sędzią, bada nerki i serce” (Jr 11,20); “Niechaj ustanie nieprawość występnych, a sprawiedliwego umocnij, Boże sprawiedliwy, Ty, co przenikasz serca i nerki. ” (Ps 7,10)

          Przypis jest tylko obrazem rzeczywistości duchowej. Podobnie chrzest jest przypisem przynależności do  społeczeństwa bożego.

          Takie tłumaczenie kłóci się z dogmatem grzechu pierworodnego, który mówi o zarysowaniu duszy na wskutek ludzkiej grzeszności. Jak pisał Ewangelista Łukasz: ” Anioł wszedł do Niej i rzekł: “Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, <błogosławiona jesteś między niewiastami ” (Łk 1,28), co sugeruje, że  Maria była zwolniona z skazy na duszy (Niepokalana). Tłumaczenie takie kłóci się z rzeczywistością faktograficzną. Nasuwa się wniosek, że powyższe dogmaty są obrazami religijnymi, stwierdzeniami, a nie opisami faktów. Dogmat o „Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny” został ogłoszony bullą Ineffabilis Deus 8 grudnia 1854 roku przez papieża  Piusa IX. Brzmi on:

(…) ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmogącego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana jako nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną, i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzy“.

          Dogmat podany został dla wiary, ale podejście  przynależności do Boga jest mi bliższe.         

         Kiedy mówi się, że kieruje się duszą, sercem, to jest sięganie, nie do organu ale do przestrzeni transcendentnej. Dusza ludzka nie ma granic i zajmuje cały kosmos, podobnie jak duch Boży. Transcendencja nie ma granic.

Przyjmować z przymrużeniem oka

         Religia judaistyczna rodziła się od XVIII wieku przed Chrystusem z chwilą iluminacji Abrahama. Jej wdrażanie nie odbywało się łatwo. Politeizm zaciążył nad rodzącym się monoteizmem. Żydowska doktryna religijna powstała ok. VI wieku przed Chrystusem. Na skutek utraty wolności pojawiła się silna potrzeba cementowania narodu żydowskiego. Tym cementem stała się wiara. Odnalezione stare księgi, zapiski doskonale nadawały się do opracowań wstecznych (tzw. proroctwo wsteczne). Wtedy zaczęto dostosowywać stare przekazy do nowej wizji religijnej. W tym okresie powstały księgi  różnego gatunku: eposy historyczne, sagi, mity, kodeksy prawne, elegie, liryki, hymny, przypowieści, sentencje mądrościowe, teksty modlitewne, pieśni miłosne. Wśród nich można odnaleźć przypowieści i bajki, które nadają wymiar fikcyjny opowiadanym historiom.  Hiob, Tobiasz, Jonasz czy Judyta na przykład są postaciami literackimi, a nie osobami historycznymi. Księga Psalmów, Księga Hioba, Pieśń nad Pieśniami i Lamentacje są w całości albo prawie w całości księgami poetyckimi.

          Na te rodzaje literackie nasadzona jest prawda o Bogu. Redaktorzy chcieli zaspokoić dwie idee: cementowanie narodu żydowskiego (cel polityczny) i zachować wiarę monoteistyczną (cel duchowy). Aby dobrze wypełnić swoje cele korzystali z różnych podpowiedzi, nawet sięgając po wzorce z innych religii, obyczajów. Tak też wiele elementów zostało zapożyczonych np. z politeistycznego  z irańskiego mitraizmu  perskiego, pism wedyjskich i innych. Takie zapożyczanie obrzędów uprawiano również w rodzącym się chrześcijaństwie.

          Takie zabiegi mnie nie zaskakują, ani nie gorszą. Wszystko co ma w sobie dobre intencje należy wykorzystywać i promować. Religia, jak już pisałem, jest wielkim obrazem świata duchowego. Elementy są podobne w różnych wierzeniach, bo jest to jedno dzieło duchowe. Nad wszystkimi religiami czuwa Jeden Duch – Stwórca.

          Uczestniczyłem w obrzędach prawosławnych, koptyjskich, baptystów i innych. Udzielał mi się jeden Duch Prawdy.  Mam świadomość, że religia jest nafaszerowana ludzkimi pomysłami i koncepcjami. Dla odbioru duchowego, one wręcz pomagają, a w badaniach faktograficznych i w szukaniu Prawdy  znawcy sami wiedzą, co przyjmować z przymrużeniem oka.