Paradoksy

          Słowa wyrażają myśl, ale można je tak dobierać, że mogą przybierać formę paradoksów.  Od czasów Zenona (V wiek przed Chr.) pojawiła się filozofia  prowadzenia sporów –sofistyka, nagminnie wykorzystywana przez sprytniejszych oponentów.

Zenon (ok. 490–430 przed Chr.) z Elei był uczniem Parmenidesa i należał do jego szkoły eleatów. Był on autorem dzieła “O przyrodzie”. Filozof stwierdzał, że byt jest niepodzielny, bo podzielność jest sprzeczna. Jeżeli dany byt dzielimy na części, to każda część może ulec podziałowi i dojdziemy do części nieskończenie małej, natomiast nie można z nieskończenie wielu części stworzyć całość. W historii znany jest przede wszystkim ze swoich paradoksów lub „dowodów” na niemożność istnienia wielości rzeczy i ruchu.   Cztery jego dowody o niemożności ruchu znane są pod nazwami: dychotomii, Achillesa, strzały i stadionu. Paradoksy ukazują trudność w rozumieniu czasu i przestrzeni jako wielkości ciągłych, które można w związku z tym dzielić w nieskończoność.

Paradoks Achillesa i żółwia. Achilles i żółw stają na linii startu wyścigu na dowolny, skończony dystans. Achilles potrafi biegać 2 razy szybciej od żółwia i dlatego na starcie pozwala oddalić się żółwiowi o 1/2 całego dystansu. Achilles, jako biegnący 2 razy szybciej od żółwia, dobiegnie do 1/2 dystansu w momencie, gdy żółw dobiegnie do 3/4 dystansu. W momencie gdy Achilles przebiegnie 3/4 dystansu, żółw znowu mu “ucieknie” pokonując 7/8 dystansu. Gdy Achilles dotrze w to miejsce, żółw znowu będzie od niego o 1/16 dystansu dalej, i tak dalej w nieskończoność. Wniosek: Achilles nigdy nie dogoni żółwia, mimo że biegnie od niego dwa razy szybciej, gdyż zawsze będzie dzieliła ich zmniejszająca się odległość (spisane z wikipedii).

          W łonie Parmenidesa utworzyła się szkoła, która specjalizowała się w opracowywaniu metod prowadzenia sporów. Chodziło o umiejętność wykazywania drugiemu sprzeczności. W szkole tej sformułowano 4 antynomie – logiczne sprzeczności, w tym:

Kłamca: Kłamca, który kłamie mówi prawdę.

Rogacz: Tego czego się nie zgubiło, to się posiada. Kto rogi nie zgubił ten je posiada.   

          Antynomie, śmieszne w same w sobie, obrazują jak można manipulować językiem, a w efekcie ludźmi.  Na pierwszy rzut oka paradoksy są trudne do rozwiązania. Należy zauważyć, że w przypadku nieskończonej liczby odcinków, suma daje odcinek o skończonej długości, a więc czas potrzebny do przebycia tego odcinka również jest skończony. Wspomniany paradoks Achillesa i żółwia omawia zjawisko jedynie na odcinku drogi, na którym można było drogę i czas dzielić na nieskończoną ilość odcinków. 

          Paradoksy są sformułowaniami efektownymi, ale w efekcie sprzecznymi z rzeczywistością. Nauka zna wiele paradoksów fizycznych. Paradoks Heinricha Olbersa (Jeżeli gwiazdy są równomiernie rozłożone w nieskończonej przestrzeni, to według fizyki klasycznej, jasność wszystkich gwiazd nakładając się na siebie, powinna sprawiać świecenie całego nocnego nieba jednostajnym blaskiem. Tymczasem tak nie jest, a wieczorne niebo jest ciemne i tylko z rzadka usiane gwiazdami) podważał ówczesne wyobrażenie wszechświata. Wiele jest paradoksów związanych z teorią względności, np. paradoks bliźniąt. Paradoksy matematyczne najczęściej opierają się na ukrytym dzieleniu przez zero. Paradoks teologiczny w pytaniu: “Czy Bóg może stworzyć kamień, który sam nie udźwignie“? Należy być bardzo ostrożnym w przyjmowaniu tez, które opierają się na karkołomnych hipotezach i założeniach. Można wpaść w pułapkę paradoksów i w konsekwencji bardzo się ośmieszyć. Pismo św. jest utkane paradoksami, dlatego jego tekst wymaga egzegezy.      

          Bardzo niebezpieczne jest tłumaczenie paradoksów jako efekt działania mocy natury duchowej. Niestety, przy fundamentalnym podejściu do religii takie przypadki mają miejsce. Argumenty logiczne, tłumaczące nie zawsze są przyjmowane. Ze względu na niepewność zdarzeń cudownych staram się podchodzić do nich z ogromną rezerwą. Cuda nie są mi potrzebne do wiary. Więcej, zaburzają mi obraz Ojca, który jest niejako zmuszany do działań przeciw prawom, które sam ustanowił.

Przywołując nie-byty do istnienia

          Przeglądając prace prawie wszystkich filozofów ma się odczucie, że wszyscy podają jakieś prawdy. Każdy dołożył coś od siebie uzupełniając pełny obraz rzeczywistości. Nawet teorie wzajemnie ze sobą konfrontujące są kopalnią wiedzy o złożoności procesów na świecie. Zresztą, każdy może przyjmować to z czym się zgadza, lub nie.

Ksenofanes (ok. 575–480 przed Chr.) twierdził, że początkiem wszechrzeczy jest Ziemia, ponieważ wszystko się na niej opiera i z niej wyrasta. Głosił pogląd o istnieniu jednego boga – takiego samego dla wszystkich, lecz różnie opisywanego: Gdyby byki i konie, i lwy posiadały ręce i mogły nimi malować i dzieła tworzyć, (…)

[dawałyby bogu]

kształty, jakie dany gatunek posiada.   Pogląd ten jest całkowicie zgodny z obecnym światopoglądem większości ludzi na świecie. Dlatego murzyni malują Jezusa jako murzyna, a Chińczycy Matkę Boską jako Chinkę. I to moim zdaniem jest uprawnione.  Ksenofanes głosił też ograniczoność poznawczą. Można wiedzieć jedynie do pewnego stopnia.

          Filozofia eleacka powstała w greckiej kolonii w Elei. Powstała jako sprzeciw jońskiej filozofii przyrody.

Parmenides (ok. 540–470 przed Chr.) urodzony w Elei, słuchacz Ksenofanesa, wprowadził pojęcie bytu: Trzeba z konieczności powiedzieć i myśleć, że tylko to, co jest, istnieje. Bo byt jest, a nie-bytu nie ma. Tym samym, stał się prekursorem podstawowego działu filozofii, zwanej ontologią.  Bytem jest to, co jest. Utrzymywał, że byt w swej istocie jest niezmienny i wieczny. Natura bytu nie ulega zmianie, zmienność rzeczy jest pozorna. Należy odrzucić związek między bytem a faktami, a przyjąć związek między bytem a myślą: rzecz jest i jest myślana. Myśl, gdy nie jest w błędzie, jest w zgodzie z tym, co rzeczywiście istnieje (dlatego niebytu nie ma, bo o nim nie da się pomyśleć). Umysł ma zachowywać się biernie i odtwarzać tylko coś istniejącego. Choć filozofia Parmenidesa jest mi obca, to warto zwrócić uwagę na jego pogląd dotyczący  poznania zmysłowego bytu. Byt nie jest tym, co widzimy, lecz tym, o czym możemy pomyśleć. Poznanie zmysłowe jest w jakiś sposób fałszywe. Dla Parmenidesa Bóg jest Jednym, bo jest niezmiennym bytem (ma kształt kuli). Jedność Boga wywodzi się więc z rozumowego myślenia (dedukcji). Parmenides wprowadził logiczną zasadę tożsamości i niesprzeczności: nie może istnieć jednocześnie byt i nie-byt. Oznacza to w praktyce tyle, że nie może istnieć przemiana z bytu w nie-byt lub z nie-bytu w byt. Byt trwa – był, jest i zawsze będzie. Byt nie jest tym, co widzimy, lecz tym, o czym możemy pomyśleć. Zasada ta jest ważna z punktu widzenia logicznego i rozumowego oglądu świata.

        Na temat bytu i nie-bytu, gdybym mógł, podjąłbym z Parmidesem dyskusje.

          Na podstawie najnowszych prac naukowych, w którym materia staje się tworem energetycznym pojęcie bytu traci swoją pierwotną wymowę. Materia jako taka nie istnieje więc byt traci w swojej złożoności podstawę (substancję). Przypominam że byt w swej podstawowej definicji zakłada istnienie substancji z jej przymiotami, np. kot (jako substancja, przedmiot) jest czarny (przymiot bytu).Pomijam tu inne definicje bytów: absolutny, intencjonalny. Z braku możliwości poznania substancji można przyjąć, wbrew definicji bytu, że istnieje sam przymiot, któremu przypisuję istnienie, np. miłość, dobro. nienawiść, żal, szczęście, ale i świadomość. Na pytanie czy istnieje jedno z wymienionych przymiotów odpowiedź brzmi – istnieje. Każdy zgodzi się czy istnie np. dobro, zło. A więc nie-byt ma swoje istnienie. Ze względu na swoją aktywność i określoną funkcję nazwałem te nie-byty funkcjonałami. One to podlegają interferencji, a więc nakładaniu się czyniąc się mocniejszymi jak i wygaszają się, np. dobro wygasza zło. Wiele dobra interferuje i powstaje dobro większe, wyraziste. Funkcjonały rozchodzą się w przestrzeni (traktując przestrzeń jako coś istniejącego) i oddziałując na otoczenie. Np. miłość uszczęśliwia inne osoby, złe wieści przygnębiają itp.

         Przywołując nie-byty do istnienia zwiększamy zakres poznawczy świata. Świat ontologiczny jest tylko jednym wymiarem rzeczywistości. Świat duchowy, pozbawiony materii może być opisywany funkcjonałami.

Matematyka nie ma swojego Stwórcy

          Pitagorejczycy uważali, że matematyka należy do nauk doskonałych. Przypisywali jej boskie przymioty. Źródło wszechświata utożsamiali z Jednością rozumianą podobnie jak monoteistycznego Boga. Pitagorejczycy postrzegali wszechświat jako harmonię przeciwieństw, takich jak ograniczone i nieograniczone, parzyste i nieparzyste, męskie i żeńskie, itd. Pitagorejczycy uważali, że „wszystko jest liczbą”; każdemu bytowi można było przyporządkować liczbę np. mierząc czy ważąc. W matematyce występują pojęcia fundamentalne, niedefiniowalne, np. punkt, prosta, płaszczyzna, przestrzeń, które nazwano pojęciami pierwotnymi. Ich znaczenie jest oczywiste. nie trzeba podawać ich definicji. Mają wartość aksjomatyczną. Inne pojęcia nie będące pojęciami pierwotnymi wymagają  definicji.  Suma dwóch liczb naturalnych daje zawsze ten sam wynik. Nie jest on zależny od żadnych przesłanek. To prowadzi do wniosku, że Stwórca nie jest autorem podobnych prawd. Matematyka nie ma swojego Stwórcy. Przypisuje się jej oczywistość. Matematyka nie ma swojego Stwórcy. Suma dwóch liczb naturalnych daje zawsze ten sam wynik. Nie jest on zależny od żadnych innych przesłanek.

         Po ludzkiej ingerencji i mieszaniu w czystej algebrze (logice matematyczne) pojawiły się pojęcia nie do końca doskonałe, np. pierwiastek z liczby 2, liczby urojone i wiele innych. Są one przydatne, ale mają charakter wtórny.

         W rzeczywistości fizykalnej energia ma podobne cechy oczywistości. Energia jest również niedefiniowalna. W szkole przypisuje się jej zdolność do wykonywania pracy, ale nie ma słowa o jej istocie. Występowanie energii ma swój początek. Dobrym jej określeniem jest, że energia jest tworem wynikającym z tchnienia mocy Boga. Ma bezpośrednie powiązanie z Bogiem. Energii można przypisać więc wieczność.

          Prawami fizyczne określają zależności pomiędzy przedmiotami, zdarzeniami. Prawa fizyczne muszę mieć swojego autora. Prawa fizyki określają  pewne reguły w przyrodzie. Ich istnienie jest najlepszym dowodem na istnienie Stwórcy.  Wszelkie stałe fizyczne i ich wielkości są objęte tajemnicą. Można powiedzieć, że są akuratne do tego, aby na świecie pojawiła się istota rozumna, która jest celem stwórczym.

         Do tej pory ateusze przypisywali materii wieczność. Nauka zakwestionowała ich naturalne istnienie i optuje za tezą, że materia jest tworem energetycznym. Zlepek energetyczny o budowie i konstrukcji, jeszcze nie znanej do końca,  jawi się w postaci materialnej. Ów zlepek otrzymuje znane przymioty materii. Przede wszystkim w skali makroskopowej jest widoczny. Jej stan określa się na trzy sposoby (substancje stałe, ciecze i gazy). Materia jako wtórnik zawojowała świat.

         Wszystko co ma znamiona stwórcze jest skazane na anihilację, zagładę. Wieczność obiecana człowiekowi wynika z duszy, która jest związana, albo z energią duchową (posiada właściwości eteryczne Mariusz Agnosiewicz, redaktor portalu wolnomyślicielskiego), która jest wieczna, albo z relacji (przynależności) do Stwórcy.

Bezkres

          Pierwsi filozofowie siłą swojego rozumu odczytali, że Skoro rzeczywistość, świat rozwija się to wcześniej musiał być w stanie nieokreślonym, bezkresny (apeiron). Można dopatrywać się tu pewnego wyczucia stanu przedzerowego. Tym zagadnieniem zajmował się uczeń Talesa  Anaksymander z Miletu (ok. 609–547 przed Chr.). Twierdził, że zwierzęta lądowe wywodzą się od zwierząt morskich, a człowiek z niższych gatunków zwierząt. Sugerował zakrzywienie ziemi. Umieszczał ją w przestrzeni w modelu sfer planetarnych. Anaksymander w swoich rozważaniach zastosował logikę przyczynowo – skutkową. Skutek narzuca poszukiwanie przyczyny. Logika zdarzeń, przyczyn i ich skutków ujawnia zasady funkcjonujące w świecie.  Aby zdanie logiczne były prawdziwe, to musiały zaistnieć zasady, prawidła, prawa. One nie wzięły się same z siebie. One pojawiły się z zewnątrz.  Ktoś musiał być ich autorem?

          Częściową odpowiedź można odczytać z rozumowania Anaksymenesa z Miletu (ok. 585–525 przed Chr.). Prawdopodobnie był uczniem Anaksymandra. Uważał, że bezkresem, pierwotną materią było powietrze: Różnice zaś zachodzą wskutek zagęszczania się i rozrzedzania w poszczególnych rzeczach i z rozrzedzenia powstaje ogień, ze zgęszczenia zaś wiatr, potem chmury, a z jeszcze większego zgęszczenia woda, potem ziemia, potem kamienie, a z nich wszystko inne. Filozof przypisywał powietrzu boskość. Od powietrza wszystko pochodzi. Powietrze kojarzy się z tchnieniem. Autorem tchnienia jest Stwórca.

          Heraklit z Efezu (ok. 540–480 przed Chr.) dopatrzył się przyczyn rozwoju i zmian. Utrzymywał, że początkiem wszechrzeczy jest ogień, ponieważ znajduje się on w środku Ziemi i kieruje się ku górze. Ponieważ zmiany w świecie przebiegają niehaotycznie, lecz sensownie, światem musi kierować jakiś rozum, który nazwał logosem. Za podstawę wszystkich rzeczy i zjawisk uważał Heraklit bezustannie ze sobą walczące, a równocześnie tożsame przeciwieństwa; napięcie (walka) między przeciwnymi siłami, które tworzą „ukrytą i najpiękniejszą harmonię”, jest warunkiem istnienia świata: Wojna jest ojcem i królem wszystkiego. Poglądy Heraklita przypominają mi słowa Jezusa: Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je. A kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (Mt 10,34–39). Walka i rywalizacja są motorem rozwoju i postępu. Ewolucja jest tryumfem silniejszego. Na skutek wzajemnych walk i ambicji uczonych rodzą się nowe teorie. Filozofowie wprowadzą pojęcie dialektyki – walki przeciwieństw. Dzieci walcząc z rodzicami odrzucają stare na rzecz nowego. Nowe pokolenie siłą rzeczy jest mądrzejsze od starszego pokolenia. Walka jest przypisana istotom żywym przez Stwórcę. Dlaczego tak jest, jest tajemnicą Boga.

          Heraklit głosił, że nie ma nic stałego, wszystko się zmienia (pantha rhei). Zmienność jest właściwością świata. Ponieważ zmysły, którymi poznaje się świat ukazują nam świat jako stały, nie należy przywiązywać większej wagi do poznania zmysłowego. Jedyną wartość ma poznanie rozumowe. Poglądy Heraklita są bardzo współczesne. Wiemy, że zmysły nas mylą i oszukują. Rozum jest konieczny do ogarnięcia informacji zmysłowych i ich kompilacji. To on decyduje o naszym oglądzie świata. Zmysłami nie poznaje się istoty świata. Zmysły są przyczyną naszej wyobraźni o świecie.

Tales z Miletu

          Obserwacje badawcze rozpoczęły się wraz z pojawieniem się pierwszych istot rozumnych. Daty nie sposób ustalić. Pierwsi badacze pozostali dla nas anonimowi. Nie ma żadnych artefaktów dokumentujących ich prace i osiągnięcia. Wiadomo, że ok. 5 tys. lat temu w Mezopotamii i w Egipcie  dokonywano obserwacji astronomicznych. Geometria i arytmetyka pojawiła 2 tys. lat później. w  Babilonii. Ok 2000 lat przed Chr. opisywano gwiazdozbiory. W latach bliższych w Egipcie dokonano  podziału  roku na 365 dni.

          Początkowo filozofia miała charakter przechodzenia z wierzeń i mitologii do wiedzy racjonalnie uzasadnionej. Jako pierwotne źródła filozofii wymienia się religię, umiejętności praktyczne i tzw. reguły życiowe. Prekursorami filozofii byli tzw. mędrcy. Świadectwa wspominają kilku mędrców (tzw. 7), którym przypisuje się tzw. mądrość życiową w sentencjach. “Zastanawiaj się nad słowami wychodząc od rzeczy, a nie nad rzeczami wychodząc od słów” (Misonos); “Uważaj na samego siebie i strzeż się samego siebie; poznaj samego siebie” (Chilon); “Głupi, przeciw silnemu, kto okoniem staje: nie zwycięży, i biedy, a wstydu się naje” (Hezjod).

          Pierwszy uczonym z zaprzeszłej historii, o określonym dorobku naukowym, znany z nazwiska, był Tales z Miletu (VII/VI w. przed Chr,.według badań historycznych 624–547 przed Chr.). Wiadomości o nim są skąpe. Talesa spostrzega się jako mędrca i uważa się go za pierwszego filozofa, głównie dlatego, że odwoływał się rozumu.  Jego śladem podążyli jego następcy jak Anaksymenes, Anaksymander, Anaksagoras (szkoła milezyjska). Jego twierdzenie o zależnościach geometrycznych pozwoliło na obliczenie wysokości piramidy. Miał przewidzieć zaćmienie słońca (28 maja 585 r. przed Chrystusem. Udzielał się politycznie. Nakłaniał Jonów do zawarcia unii politycznej. Utrzymywał, że wszystko zaczęło się od wody (arche): “Wszystko jest z wody, z wody powstało i z wody się składa”. Woda jest najbardziej fundamentalna. Uzasadniał to tym, że woda jest konieczna do życia. Żywy organizm jest wilgotny: To, co żywe, żyje wilgocią, martwe wysycha, zarodki wszystkiego są mokre, a pokarm soczysty.

          Tales nie odwoływał się do sił nadprzyrodzonych. Nie mniej, nie obce mu było pojęcie duszy, które przypisywał przedmiotom (materii). Prawdopodobnie odkrył, że magnetyt oraz potarty bursztyn mają własności przyciągania na skutek istnienia czegoś w rodzaju duszy. Dopatrywał się wzajemnej relacji między przedmiotami. Nic nie istnieje tylko dla siebie. Wszystko jest powiązane i od siebie zależne. Tales  dotknął jedną z podstawowych koncepcji Stwórcy. Wszystko w sposób zależny stanowi o rzeczywistości.

Szlifować własne postawy

         Kiedy porównuję napisane mądrości wielu uczonych, teologów, filozofów  z postawą obecnej polskiej władzy, to widzę obraz ciemnoty, niedouczenia i zwykłej głupoty. Oni nie rozumieją podstawowych idei duchowości i wiary. Korzystają z emocji, pragnień, pożądań nie zawsze etycznych. Boga i religię używają jako narzędzia do realizacji własnych partykularnych celów. W rzeczywistości bez przerwy obrażają Stwórcę. Są tak opętani własną filozofią, że wobec Boga są jak nierozumne dzieci. Można odczytać, że służą za przykład dla tych którzy na walce ze złem chcą szlifować własne postawy. Tak jak Judasz obarczony jest błogosławioną winą, tak można ją przypisać obecnej władzy. Ich błędy, grzechy stają się wyzwaniem dla innych.

          W przypadku tematu aborcji konflikt zaczyna się z braku jednoznacznej definicji człowieka. Władza opiera się na dyskusyjnej granicy rozwoju płodu (ok. 20 m_cy). Jest to konflikt nierozstrzygalny na obecnym etapie wiedzy. Rozsądek podpowiada, że najwłaściwszym momentem prawnych odniesień jest  chwila porodu. dziecko żyjące na zewnątrz matki może być prawnie chronione. To co dzieje się w okresie ciąży jest w gestii kobiety. Ona musi mieć prawo decydowania o tym co się rozwija w jej łonie. To takie proste i bezkonfliktowe. Fundamentalne podejście wielu obrońców życia jest przyczyną większego zła. Przykłady dostarczają nam protesty wielu kobiet z obszaru całej Polski. W tej populacji pojawiają naturalne odruchy obrony przez gwałtem prawnym. Ich wielość podpowiada, że coś jest na rzeczy. Prawda leży po ich stronie.

Jedna owczarnia, jeden pasterz

          Jezus nigdy nie mówił o sobie w sposób bezpośredni i jednoznaczny, że jest Bogiem, W wielu miejscach sugerował swoje powiązanie z Ojcem. Mówił, że jest Jego Synem. Zgoda. Wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi. To autorzy doktryny chrześcijańskiej wywyższyli Go do Aktu działającego, przypisując Mu przymioty Boga, licząc na przekazane apostołom (Piotrowi) plenipotencje: “I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16,19). Słowa te, o ile są przekazem prawdziwym, świadczą, że Bóg zaakceptuje wszystko, co Kościół mocą swojego autorytetu “ex catedra” uzna za właściwe. Jak wyglądałaby Prawda, gdyby słowa ewangelistów pochodziłyby z własnych koncepcji teologicznych? Idea chrześcijaństwa okazałaby się pomyłką. Wiara chrześcijan jest na tyle mocna, że boskość Jezusa staje się niezaprzeczalnym faktem i podstawą religii. Religia tworzy się w umysłach wiernych. Może na tym polega  koncepcja Boga, że religia jest własnością osobistą, która rodzi się  umysłach ludzi. Może w tym jest fenomen wiary. Bóg daje zdolność, a człowiek ją wykorzystuje lub odrzuca. Wiara jest osobistą legitymacją relacji z Bogiem.

          Argumentacja boskości Jezusa nie została przyjęta przez wszystkich wiernych. Na samym początku rozwoju Kościoła była przez wielu krytykowana.

Powstawały odłamy chrześcijańskie i Kościoły lokalne. Jedne były w konfliktach z innymi. Nasuwa się pytanie, który odłam jest najprawdziwszy. Tego nie da się rozstrzygnąć, ale sam fakt podziału jest informacją, z którą należy się zmierzyć. Przyjmując religię jako coś własnego, pochodzącego z sumienia zwalnia nas od rozstrzygania. Prawda jest w każdym z nas.  Prawda taka nie jest Prawdą absolutną, bo ona należy do Boga, ale jest instrumentem duchowym do zbliżenia się do Nieznanego. Ten Nieznany wszystkich prowadzi za rękę, niezależnie do niuansów wiary. Obiecana jedna owczarnia: ” i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz ” (J 10,16) nie musi być jedno tematyczna, jednego koloru. Ekumenizm polega na dowartościowaniu wielu religii. Jego głównym narzędziem jest dialog i wspólna modlitwa.

          W ekumenizmie dopatruję się realizacji w wierze.  Wiara jest bardzo potrzebna. Jest motorem, siłą napędową. Bez wiary życie jest pozbawione soków witalnych. Nie należy niszczyć ludzkich dorobków religijnych, bo to byłaby wielka strata, ale trzeba zmienić sposób kultywowania wiary. W różnorodności należy doszukiwać się boskiej koncepcji istnienia.

Bóg milczący

          Ciągnąc wybrany temat zatrzymam się na religii żydowskiej. Wielokrotnie wypowiadałem się na temat pochodzenie chrześcijaństwa. Jezus był Żydem i Jego światopogląd wziął swój początek od religii judaistycznej. Na jej podstawie budował nową doktrynę Kościoła. Nie zgadzał się w wielu aspektach prawa żydowskiego i teologii Boga karzącego Zamienił  Go na pełnego Miłości i Miłosierdzia. Autorzy (ludzie) doktryny chrześcijańskiej doprowadzili do tego, że ortodoksyjny Żyd nie zaakceptuje Jezusa jako Boga. Dla nich ważne są słowa “Szma Israel” wyznania wiary monoteistycznej: “Słuchaj , Izraelu, Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie“. Wyznanie to jest sprzeczne z ideą Trójcy Świętej. Wcielenie Boga jest dla Żyda nie do zaakceptowania. Religie żydowska i chrześcijańska rozeszły się.  Stwierdzenie, że Pan kocha tylko naród wybrany jest sprzeczne z ideą Boga kochającego. Ta rysa istnieje w samej idei religii żydowskiej.

             Czy Bóg jest naprawdę taki, jak Go rysuje Jezus?  Z ludzkiego oglądu można mieć wiele zastrzeżeń. Nie jeden wierny wyraża żal do Boga o Jego milczenie i brak reakcji na prośby. Wiem, że komunikacja z Bogiem odbywa się na innych zasadach niż ludzka. Barierą jest całkowita inna przestrzeń transcendentna od rzeczywistości ludzkiej. Niemoc w inter-relacji  bierze się z tajemnicy koncepcji Boga. Stwórca pozostawił człowiekowi narzędzia duchowe. Z tej płaszczyzny można odczytywać Jego zamysły. Niestety odczyty mogą być skażone ludzkimi przymiotami i ograniczeniami. Błędne odczytanie intencji Boga może powodować zagubienie i prowokować do  działań niestosownych. Bóg nie daje człowiekowi wyborów. Z drugiej strony z własnych doświadczeń wiem, że Opatrzność Boża może być niewyobrażalna. Ta sprzeczność w ocenie intryguje i pobudza do dalszych poszukiwań Prawdy.

         Czyniąc analogie do fizyki kwantowej wiem, że świat jest pełen niedomówień, niejasności. Nie wszystko można zobaczyć, dotknąć, zbadać czy zwyczajnie zrozumieć. Tak naprawdę człowiek pozostaje sam ze swoimi myślami. Cudze podpowiedzi nie bardzo pasują do własnych wyobrażeń. W fizyce znana jest nieoznaczoność Heisenberga. Podobna nieoznaczoność występuje w tematach wiary. Czy Bóg przewidział ludzkie rozterki? Mniemam, że tak. Jedyne wyjaśnienie podpowiada mi, że była to boska koncepcja. Trudno ją do końca zrozumieć. Można odczytać, że Bóg nie do końca ufa swojemu stworzeniu. Nawet w temacie prokreacji skojarzył ją z przyjemnością cielesną, spożywanie pokarmów ze smakiem. Bóg dał człowiekowi zachęty  do życia.

          Wielką tajemnicą Stwórcy jest cierpienie, które samo w sobie jest złem. Z drugiej strony daje niesamowite wyniki. Przez cierpienie świat zostanie zbawiony. Przez cierpienie człowiek może się doskonalić, szlifować, ale do czego? Rozumiem cierpienie dorosłych, którzy niejednokrotnie wybierają go według własnej woli, ale  cierpienia niezawinionych dzieci?  Cierpienie dzieci przerasta moją percepcję i umysł. Nigdy  nie wyrażę na to aprobaty.

Potrzebna jest wiara lub wiedza

          Co stworzył Stwórca ma wymiar nieskończony, choćby energia, świadomość (dusza). Są nieusuwalne. Energię można tylko przekształcać. Nie można jej unicestwić. Świadomość ze względu na swoją istotę (energetyczną, duchową, transcendentną) jest wieczna. Czego podejmuje się człowiek jest zaznaczone marnością, nietrwałością i ma wymiar skończony.

          Stwórca każdego człowieka wyposażył w instrumenty Jego poszukiwania. Ta tęsknota za Bogiem ma wymiar boski, nieskończony, wieczny. Człowiek wykorzystuje ten paradygmat  dla swoich partykularnych celów. Tak rodziły się religię. Ze względu na ludzkie pochodzenie są zaznaczone marnością.

          W religii żydowskiej  ogłoszono, że naród żydowski jest narodem wybrany przez Boga. Bóg kocha tylko Żydów. Prymas Polski, Arcybiskup August Hlond i biskup Lubelski Stefan Wyszyński , sugerowali, że Żydzi sami są winni wrogości, którą budzą (Dariusz Rosiak, “Człowiek o twardym karku“, Wydawnictwo Czarne 2013 r., s. 33).

          Religia chrześcijańska powołała twór, który z czasem okazuje się skorumpowaną instytucją w której dzieją się rzeczy przeciwne założonej doktrynie. Islam opiera się na nienawiści do innowierców. Religie panteistyczne rozmywają istotę Boga w przestrzeni nadając mu status bezosobową. Inne odłamy religijne powołują partykularne zasady służące tylko swoich wiernych, a inne wyznania potępiają.

          Wrodzony paradygmat szukania Boga powoduje, że religie nie znikną i zawsze będą formą zbliżenia się do Boga. Szukanie Boga jest poszukiwaniem Prawdy. Problem w tym, że Prawda obiektywna należy jedynie do Stwórcy. Człowiekowi pozostaje prawda względna. Kto jest do tego predysponowany może jedynie zbliżyć do Prawdy Boga. Nie jest to łatwe. Przede wszystkim należy uśpić ludzkie przywary, pożądania, tak bliskie człowiekowi.  Nie bez kozery pisze w Ewangeliach: “Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą (Mt 18,8; Łk 17,1).  Należy wykorzystać największe autorytety świata do powołania religii powszechnej opartej na odczytaniu boskich zamysłów, które o dziwo i na szczęście, są w zasięgu ludzkiego poznania. To daleka przyszłość, ale nie możemy tracić nadziei. Do tego potrzebna jest wiara lub wiedza, że istnieje Przyczyna sprawcza nazwana Bogiem.

Nie bał się mówić, że Prawda jest inna

          Jestem entuzjastą Jezusa Chrystusa. Prawdę o Nim trzeba odczytać z posiadanych dokumentów (z ewangelii, dostępnych źródeł). Trzeba być przy tym ostrożny, bo można ulec redakcyjnych manipulacjom. Wiedza wysublimowana o Nim daję obraz wielkiego Człowieka. Nawet ateusze i osoby niechrześcijańskie (z innych wyznań) mogą odnieść podobne wrażenia. Nie trzeba wiary aby uznać Jego mądrość, dobroć i miłość do bliźnich. Przy tym, za życia był bardzo ludzki z przywarami również. Dla każdego może być wzorem do naśladowania i oceny własnej osobowości.  Jego ludzkie przywary (nie zawsze był miły dla otoczenia) powodują, że jest nam bliższy. Każdy może Jego naśladować. Dla mnie jest inspiracją do odwagi osobistej. Jezus nie bał się naruszać uznane kanony religijne. Nie bał się mówić, że Prawda jest inna. Dla Niego Prawda była silniejsza niż przekaz biblijny. Jezus wskazywał cel ostateczny, eschatologiczny. Jak pięknie brzmią Jego słowa opisane w Ewangelii Mateusza: “Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? ” (Mt 16.26).

          Jezus uprościł teologię do dwóch przykazań miłości. W nich jest zawarta nauka o Bogu i Jego zamysłach. Przed śmiercią wykazał niebotyczną odwagę, na którą mnie nie stać. W oczy Piłata przyznał się do własnego przeznaczenia. Nie wyparł się Boga. Pozostał wierny swojemu przeznaczeniu. W Ogrójcu prosił Boga o zwolnienie Go z przeznaczenia, ale nie nalegał. To podporządkowanie się woli Ojca jest przykładem Jego heroizmu i wierności.

           Gdyby Jezus Chrystus nie był wywyższony do rangi Boga byłoby to bez znaczenia mojego podziwu dla Niego.  Szkoda że ludzka zachłanność wykorzystuje tę piękną postać do swoich partykularnych politycznych interesów. W Jego imieniu i w Jego Kościele dokonuje się demolkę naszego kraju. Co za wstyd, zbrodnia i niegodziwość. Czekam aby czas prosperity obecnej władzy skoczył się jak najszybciej.