Tak by nie postąpił

          Uchylę dzisiaj rąbek wiedzy mojego warsztatu badawczego. Otóż, jak sądzę mało jest idei, które nie mają swojego zaplecza  źródłowego. Staram się przekazywane myśli uzasadniać na różne sposoby.  Świat jest pełen informacji. Trzeba tylko z pokorą pochylić nad nimi. Mniemanie o mądrości własnej może być iluzją i przejawem pychy. Trzeba mieć świadomość, że z każdą chwilą napływają nowe fakty, które należy uwzględniać przy formułowaniu opinii i głoszeniu starych idei. Nie trzeba mieć pretensji do siebie, że rok temu, czy dwa myślało się inaczej. Świat idzie naprzód. Musimy za nim nadążać. Oprócz literatury, mediów informacyjnych, do narzędzi które podlegają refleksji jest własna osobowość z ciałem i świadomością z obszaru przestrzeni rzeczywistej. Uznając siebie za przykład przeciętny, powszechny i statystycznie poprawnym muszę brać pod uwagę dotychczasowe poznanie. Siłą rzeczy muszę iść ciągle do przodu. Nie odrzucam starym poglądów, które są odniesieniem do nowych, ale stare poglądy traktuję jako historyczne, minione. Doświadczenia minionych lat są kopalnią wiedzy. Mogą służyć do wypowiadania nowych idei czy myśli. Przebyte choroby, zawirowania życiowe uczą. Z nich wiem, że człowiekowi zadana jest ciągła walka. Należy bez przerwy pokonywać trudności. Na załamania pozostawiać jak najmniej czasu. Życie przynosi bez przerwy zmiany okoliczności, nowe bodźce. Cały czas musi się je uwzględniać w bieżących działaniach. Ważne jest nie dopuszczać do siebie zazdrości, kompleksów, nienawiści. Złe energie (funkcjonały) rzutują na główne zadania człowieka. Jestem zwolennikiem poglądu, że nabyta wiedza i świadomość za życia będzie procentować po życiu. Tam czeka nas dalsza, swoista walka. Tam również będziemy szukać Nieznanego, choć lepiej będziemy czuć Jego obecność.

            Szukanie Prawdy nie kończy się po życiu. Będą inne sprzyjające okoliczności poznawcze. Czas wieczności musi być zagospodarowany. Nie znany scenariuszy, ale rozsądek podpowiada, że życie, czyli dynamika będzie dalej aktualna. Stagnacja jest synonimem śmierci. Szczęście nie polega na zdobyciu, ale na zdobywaniu. Każdy alpinista, który osiągnął szczyt marzy o następnym. To co zyskał jest już przeszłością.

             Głównym zadaniem człowieka jest ciągłe doskonalenie się. Nawet Jezus za życia dał ponieść się ludzkim (niedoskonałym) odruchom i emocjom. Chwycił za bicz, by wygnać ze Świątyni zwykłych przekupniów. Obecnie obowiązuje go wola Ojca – Miłosierdzie Boże.  Dzisiaj tak by nie postąpił.

Opozycjoniści Jana Pawła II

          Jak pisałem, uważam Jana Pawła II za ostatniego wielkiego reprezentanta tradycyjnej teologii dogmatycznej, która sobie liczy 2 tys. lat. Papież bronił swoich poglądów i stawiał czoła radykalnych poglądom Schillebeecksa i Hansa Künga. Podobnie walczył z teologią wyzwolenia.

          Edward Schillebeeckx. Był dominikaninem, wielką postacią Soboru Watykańskiego II. Jest zaliczany do najwybitniejszych teologów katolickich XX wieku. On również zachowywał tradycję dogmatyczną, lecz był wrażliwszy na ludzkie doświadczenie wiary. Razem Karlem Rahnerem i młodym Józefem Ratzingerem był redaktorem konstytucji dogmatycznej Dei Verbum. Miał on inny pogląd na celibat kapłanów niezgodny z nauczaniem Kościoła. Dopuszczał, w przypadku trwałego braku wyświęconego kapłana osoby świeckie do podawania eucharystii. Kościół uważa, że sprawowanie eucharystii jest możliwe jedynie na mocy sukcesji apostolskiej. Ciekawe, że jego poglądy wyrażone w książce: “Jezus, historia żyjącego” (1974) nie zostały nigdy potępione. W Polsce nie przetłumaczono na język polski żadnej jego książki. Okazuje się, że Schillebeeckx, pomimo pozycji profesora i uznanego teologa, w zasadzie przez całe zawodowe życie musiał się tłumaczyć ze swoich poglądów. Jan Paweł II nie szukał nowych dróg teologicznych. Do końca został przy swojej tradycyjnej teologii.

        Przypominam sobie moje spotkanie na Uniwersytecie III wieku w Kielcach na którym starsza osoba była zgorszona moimi nowymi ideałami świata dynamicznego. Pod nosem mruczała, że po co zmieniać to, co Kościół przebadał przez XX wieki.

       Jednym z zarzutów czynionych Schillebeeckxowi było zbyt mocne podkreślanie człowieczeństwa Chrystusa. Moje poglądy są podobne. Ze względu na negatywne podejście do spowiedzi usznej odczuwam boleśnie brak dostępu do sakramentów. Nie jest to tylko mój problem, ale wielu katolików.

          Hans Küng (ur. 1928) szwajcarski profesor teologii był krytykiem prymatu papieża, dogmatu o nieomylności papieża, zwolennik reform soborowych. Miał inny poglądy na sztuczne zapłodnienie, przerywanie ciąży, braku wyświecania kobiet, zakazu eutanazji, istnienia wiecznego piekła. Teologa pozbawiono prawa nauczania. Pozostał jednak wykładowcą teologii na uniwersytecie w Tybindze, ale tylko ekumenicznej, a jego Instytut Badań Ekumenicznych oddzielono od Wydziału Katolickiego.    

          No cóż. Rozwój nauk, rozwój badań Biblii i historii wymusza nowe podejście do wiary i zrewidowania starych poglądów. Może nadchodzi czas innej refleksji teologicznej na miarę obecnej wiedzy, nie uwłaczając Bogu jako Jedynej Przyczynie sprawczej?

Crimen Sollicitationis

          W 1917 roku, wprowadzono decyzją papieża Benedykta XV nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, który stwierdzał, że osądzanie pewnej liczby wykroczeń i przestępstw kanonicznych leży wyłącznie w kompetencjach Świętej Kongregacji Świętego Oficjum. W 1922 roku Święte Oficjum wydało instrukcję Crimen sollicitationis, w sprawie szczególnie ciężkiego przestępstwa naruszenia świętości i godności sakramentu pokuty przez księdza katolickiego – namawiania penitenta do grzechu przeciw szóstemu przykazaniu.

          Instrukcja z 1922 roku została wysłana do biskupów. W 1962 roku papież Jan XXIII zdecydował o przedruku instrukcji z 1922 roku z dodatkiem na temat procedur w przypadkach dotyczących zakonników. Egzemplarze tekstu, podpisanego przez kardynała Alfreda Ottavianiego, sekretarza Świętego Oficjum, miały być rozdane biskupom podczas II soboru watykańskiego (1962-1965). Jednakże rozprowadzono tylko część nakładu.

          Papież Jan Paweł II zadecydował, aby wykorzystywanie seksualne osoby nieletniej poniżej osiemnastego roku życia, którego dopuszcza się duchowny, włączyć do nowej listy przestępstw kanonicznych zastrzeżonych Kon gregacji Nauki Wiary. Przedawnienie w tych przypadkach zostało ustalone na dziesięć lat, poczynając od ukończenia osiemnastego roku życia przez ofiarę. Nowe prawo w formie motu proprio, noszące tytuł Sacramentorum sanctitatis tutela, zostało promulgowane 30 kwietnia 2001 roku. List podpisany przez kard. Josepha Ratzingera oraz abpa Tarcisia Bertone, odpowiednio prefekta i sekretarza Kongregacji Nauki Wiary, został wysłany do wszystkich biskupów katolickich 18 maja 2001 roku. List informował biskupów o nowym prawie oraz o nowych procedurach, które zastępowały instrukcję Crimen sollicitationis.

     Instrukcja narzucała milczenie ofiarom i świadkom pedofilii pod karą ekskomuniki. Metodą ukrywania miało być przenoszenie księży do innych parafii, oraz niewspółmierność kar w stosunku do uczynionego zła.

          Papież Jan Paweł II mógł anulować dokument, ale tego nie uczynił z powodów mi nieznanych.

Im wie się więcej

          Im więcej wiem, tym  trudniej mi dzielić się nimi z innymi. Wydaje mi się, że rzeczywistość jest tak samo odbierana przez innych. Popełniam jednak błąd, bo według nauki, odbiór rzeczywistości jest bardzo subiektywny, mimo że wszyscy podlegają tym samym ograniczeniom i wpływom.

          Grawitacja przywiązuje wszystkich do ziemi. Fruwają tylko ci co umieją pokonać tę naturalną determinację. Lewitują ci co mają nadnaturalne możliwości. Wiele własności zależy od naturalnych możliwości, ale i wyuczonych. Dawniej słodziłem herbatę dwoma łyżeczkami cukru. Dziś wystarczy mi pół łyżeczki. Herbata jest tak samo słodka co dawniej. Nauka podpowiada, że człowiek sam może kreować rzeczywistość, która go otacza. Może to czynić siłą swojej woli, albo przez stosowanie różnych sztuczek i ćwiczeń. Przez dawkowanie sobie serotoniny (hormon szczęścia)  można zmieniać swój nastrój. Do tego należą różne używki (papierosy, alkohol, narkotyki), które w końcowym bilansie mogą być szkodliwe. Można poddawać się medytacjom, ćwiczeniom duchowym, rozrywkom (muzyce), hobby i czynnościom, które sprawiają radość. Z wiekiem nauczyłem się panować nad emocjami (nie wszystkimi), co daje mi lepszy komfort komunikacyjny. Do rzeczywistości mam stosunek lekko obojętny. Wynika to z niemocy. Np. jak radykalnie zmienić władzę w Polsce. Trzeba czekać do wyborów. Pewności nie ma, bo dotychczasowi wyborcy widzą obecną władzę inaczej. Głową murów się nie przebije. Przyszło mi żyć w takiej rzeczywistości i basta. To co mogę uczynić, to wpływać na własny nastrój, pocieszając się przemijaniem czasu. Zła władza kiedyś odejdzie. Przyjdą inne trudności. Takie jest życie ludzkie. Ciągle trzeba pokonywać jakieś trudności. One są po to, aby człowiek miał możliwość wykazania się kim jest.

Ustawa o ochronie zwierząt

          Jeżeli rzeczywistość ludzka liczy sobie ok. 100 tys. lat to można mniemać, że pochodzi z zamysłu bożego. Ewolucja dowodzi również, że liczą się zmiany które prowadzą do doskonałości. W przypadku zwierząt zbliża się czas, w którym mięso zostanie zastąpione jakimś substytutem, ale droga ta jest jeszcze daleka. Ustawa o ochronie zwierząt wybiega swój czas i wywołuje niepokoje społeczne, zwłaszcza rolników i hodowców. Lepiej by było gdyby postarano się o humanizacje opieki nad zwierzętami. Człowiek panuje nad zwierzętami i los ich jest w ich rękach.  Ta prerogatywa od Stwórcy pochodzi, ale musi człowiek zadbać o to, aby zwierzęta nie cierpiały i w godności dożywały swojego żywota. Niewielka korzyść w nie zabijaniu zwierząt hodowlanych przy jednoczesnym uboju wielu do konsumpcji to hipokryzja. Nagminnie człowiek zabija pchły, komary i przeróżne robaki nie zważając, że to też są istoty żywe. Groźne psy spuszczone z łańcucha zagrażają dzieciom. Prasa często donosi o takich przypadkach. Nie dajmy się zwariować. Należy zachować umiar i rozsądek. Do zwierząt trzeba podchodzić z należytym do nich szacunkiem i miłością. Ona to podpowie jak postępować ze zwierzętami, aby było normalnie i etycznie.

         Gdyby nie drażniono osoby LGBT to byłoby i spokojnie i normalnie, a tak to prowokuje się młodzież, a ona w swej przekorności wywołuje demolkę. Jeżeli są ludzie należące do LGBT to znaczy, że Bóg dopuścił ich do życia. Należy się im szacunek, jak do każdej żywej istoty. To takie proste!

Pragnienia generują rzeczywistość niebiańską

          Po zakończeniu żywota ciało pozostaje na Ziemi a Świadomość zaczyna cieszyć się wiecznością. W przestrzeni niebiańskiej ujawnia się tajemnica zamysłu bożego. O ile duch ludzki cieszy się Łaską Stwórcy pragnienia urzeczywistniają i stają się realnymi przeżyciami. Kto pragnie być w niebie z ukochaną za życia ten doznaje jej obecności, nawet jak należała ona do innego mężczyzny. Ona sama, po śmierci, tworzy swój własny świat doznań. Ta bilokacja należy do  tajemnic bożych nie przez wszystkich rozumiana.  Nie ma problemu wielożeństwa.  W tej perspektywie każdy może być z osobą którą pragnął i kochał. W świecie transcendencji to Osoba generuje świat wokół siebie. Namiastka takich możliwości widoczna jest za życia w środowisku kwantowym (splątanie). Dusza ludzka ciesząca się łaską u Pana może spędzać czas nawet z ulubionym za życia zwierzęciem, przedmiotem.  Szczęście jest funkcją pragnień. Osoby w niełasce pozbawione są takich możliwości, pozostają osamotnione. Cierpią, bo nie mogą urzeczywistniać swoich pragnień. Moja siostra żali się, że zmarła matka nie daje o sobie żadnego znaku? Tak się dzieje, bo ona cieszy się obecnością swoimi dziećmi, nawet jak one jeszcze żyją. Jak jest napisane nie jest możliwa interakcja  pomiędzy żyjącymi a umarłymi. Król żydowski Saul nie rozmawiał z duchem Samuela, tylko go widział swoim pragnieniem, a zła wróżba  o jego rychłej śmierci pochodziła z obawy Saula i z jego świadomości zagrożenia.

          Przebłyski takich zdarzeń widoczne są już w świecie realnym. Człowiek odbiera drugiego człowieka siłą swojej percepcji, a nie jakby tego chciała osoba obserwowana. W życiu nazywa się to ułudą. W niebie jest przywilejem. Doznania zmysłowe są indywidualną zdolnością, a nie zapisanym na stałe przymiotem. Dla jednego ten sam pokarm może być słodki, a dla drugiego gorzki.  Dla jednych słuchana muzyka może być ukojeniem, a dla drugiego przykrym zgrzytem. Zazwyczaj Świat jest widziany światłem odbitym. Obraz zależy od zdolności i możliwości detektora światła. W świecie rzeczywistym panuje względność. W świecie transcendencji wszystko zależy od pragnień i od czystości duszy.  Kto jest roztropny, ten za życia  zadba o swoje prerogatywy po śmierci. Warto podjąć trud, bo się to opłaca.

Szczęście w naszych rękach i w umysłach

          Bardzo lubię ewangeliczny cytat: “Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować (Flp 4,12). Tę perykopę odczytuję nie tylko w temacie posiadania dóbr doczesnych, ale szerzej. Roztropna jest ta osoba, która z każdą historyczną chwilą umie dostosować się do nowych uwarunkowań. Dziecko ma swoje prawa i przywileje i nikt rozsądny temu nie zaprzecza. Podobnie jak okres dojrzewania, który jest okresem bardzo trudnym w rozwoju człowieka musi spotkać się ze zrozumieniem. Idąc dalej, człowiek napotyka trudność pogodzenia się z faktem, że wraz przyjściem na świat potomstwa zamyka się beztroski rozdział młodzieńczej. Zaczyna się okres odpowiedzialności za życie nowego człowieka. Wielu ojców doznaje wtedy wielkiego rozczarowania czując się odrzuconym przez ukochaną, która instynktownie poświęca się dziecku. Na tym tle dochodzi często nawet do rozkładu małżeństwa.

           Wraz z upływem lat człowiek zatraca walory fizyczne. Dla wiele to powód do frustracji. Kobiety poddają się chirurgicznym zabiegom. Mężczyźni uciekają w używki, które mają złagodzić niezawiniony dyskomfort. Każde sztuczne przedłużanie, tego co minęło, jest cegiełką stresującą i przyczyną kompleksów. Kompleksy są trucizną która, de facto, zatruwa życie. Powodują niepokój, lęk, a niekiedy wstyd.  Można postawić sobie pytanie, czy poddać się im, czy je pokonywać?

           Starość to okres odrzucenia przez nowe pokolenia. Nowe idee, zwyczaje wydają się obce. Wielu czuje się niepotrzebni. Brak akceptacji upływu czasu i zmian które są nieuniknione stają się przyczyną stresów, kompleksów, osobistych tragedii.

            Gdyby zdobyć umiejętność akceptacji starzenia się, to pozytywne nastawienie wpłynie na jakość życia. Każda chwila życia ma swoje i dobre strony. Roztropny jest ten, który umie to zauważyć i zaakceptować. Można być biednym, a szczęśliwszy od młodego i bogatego. Kto kupuje drogi samochód musi się o niego troszczyć, aby go nie skradziono. Co to za szczęście? Wątpliwe.

           Szczęśliwi ci, które dostrzegają w koniecznych zmianach ich piękno. Którzy zachwycają się pięknem twarzy przeoranej bruzdami, zapisem przeżytych dramatów. Jak piękny jest obraz spacerujących staruszków trzymających się za rękę!

            Szczęśliwi i roztropni ci, którzy rozumieją konieczny upływ czasu. Nasze szczęście jest w naszych rękach i w umysłach. Jeżeli ktoś ma ten pozytywny dar musi koniecznie dzielić się z innymi, którzy potrzebują przebudzenia świadomości. Mamy jedno życie i od nas zależy jak go spożytkujemy.

Słowa kluczowe Mateusza

          Niemal od początku od powstania chrześcijaństwa pojawiły się wątpliwości co do boskości Jezusa Chrystusa. Pomijając zwykłych awanturników, którzy na konfliktach religijnych i sianiu niezgody mieli sobie zapewnić różne apanaże, to większość wątpiących byli to intelektualiści,  myślicieli, ludzie religijni, wierzący w boski Absolut, istnienie Przyczyny sprawczej. Jednym z nich był wczesnochrześcijański prezbiter, teolog i poeta z Aleksandrii Ariusz (ur. ok. 256/260 w Cyrenajce, zm. 336). Jego nauka na temat (arianizm) relacji Boga Ojca i Syna Bożego oraz natury Bóstwa  zyskała dużą popularność wśród ówczesnych chrześcijan najpierw na Wschodzie, później również na Zachodzie, szczególnie długo utrzymując się wśród plemion germańskich.  Od Gotów (w roku 383), arianizm przejęły kolejne plemiona germańskie: Gepidowie i Wandalowie.

          Nauka Ariusza została uznana za sprzeczną z nauką Kościoła powszechnego ma soborze z w Nicei w 325 roku, który orzekł współistotność i równość w Bóstwie Ojca i Syna. Ariusz był oskarżony o herezję sabelianizmu (zaprzeczanie istnienia hipostaz Trójcy Świętej). Podobne poglądy mieli socyniania, unitarianie. Na Ariusza powoływali się bracia polscy.

          Od czasu zdławienia arianizmu Ariusz jest uznawany niemalże za symbol niewiary w boskość Jezusa Chrystusa lub wiary w Jego niepełną boskość.

          Ortodoksyjny Kościół oparł swoją doktrynę na tradycji apostolskiej i pierwszych głosicielach chrześcijaństwa wyrażonej w Starym Testamencie co do proroctw i w ewangeliach, pomimo, że ma w sobie wiele sprzeczności i braku logicznego porządku?

          Dla przykładu. Jeżeli Jezus został zrodzony, to miał początek, a Bóg, który jest Absolutem początku nie ma. Aby uniknąć tej sprzeczności mówi się że został zrodzony co do ciała, ale duchowo (istotowo) istniał od zawsze. Ariusz wierzył w boskość Jezusa Chrystusa na sposób adopcjanistyczny, nie uznając współistotności (homoousios) Boga Ojca i Boga, a więc tej samej boskiej istoty w dwóch osobach Ojca i Syna, podważając tym samym dogmat równości w Bóstwie i różnicy w osobach w Trójcy Świętej.

          Na ten temat już się wielokrotnie wypowiadałem. Nie mając intencji podważania fundamentu chrześcijaństwa zaproponowałem intelektualne rozwiązanie przedstawiając Jezusa jako Osobę zrodzoną, która w oczach swoich wiernych została wywyższona do  Aktu działającego, czyli idei Boga (monady) faktycznie istniejącego. Ten ludzki zamiar, wynikający też z odczytania Starego Testamentu, jak wierzę, został zaakceptowany przez Stwórcę. Swoją wiarę podpieram słowami ewangelisty: I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».” (Mt 8,18–10).

Słowa pocieszenia

          Wiara chrześcijańska głosi, że objawiający się Bóg jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym, a przy tym jednym Bogiem. Głosi również, że Jezus choć narodził się historycznie w ciele, istniał od zawsze (preegzystencja). Zaskakująca była myśl, że każda Osoba Boska jest odrębną Istotą, bytem. Ta hipostaza bulwersowała wielu i stała się w IV wieku  przedmiotem sporów teologicznych (m.in. Ariusz). Na tym tle powołano Sobór Nicejski w 325 roku do jego rozstrzygnięcia. Pomijam ciekawy rys historyczny soboru  i przekażę własne w wnioski. Wydaje mi się, że pojęcie Trójcy Świętej jest relikwią, pogłosiem  po dawnych religiach politeistycznych. Wokół świata hebrajskiego istniało wiele religii Wschodu, które uznawały swoisty majestat (panteon) bogów z całym orszakiem aniołów, demonów. Ten obraz był mocno zakorzeniony w umysłach ludzi. Religia monoteistyczna pozbawiła ich tej teatralności. Trzeba było łagodnie przejść do nowego oglądu wiary. Wiara chrześcijańska ustanowiła kult Maryjny, bo on w sobie jest bardzo uczuciowy, słodki. Maryja jako matka ma w sobie wrażliwość, dobroć, miłość. Z tego nie można było zrezygnować. Sama religia jahwistyczna, polegająca na uznaniu istnienia jedynego Stwórcy jest dla wielu uboga w treści. Religia jest też narzędziem do kierowania i dyscyplinowania ludźmi.

        Zastanawiam się wielokrotnie dlaczego Bóg milczy? On pozostawił ludziom możność własnej wyobraźni Jego istnienia. Każdy może mieć Jego własny obraz. Jak pisałem: Prawda jest uwarunkowanym odniesieniem się do zjawisk.  Jeżeli istnieje prawda absolutna, to jest ona znana tylko Stwórcy. Z jednej strony jest to pocieszające, bo stanowi o wolności człowieka, a z drugiej trudne dla jej  poszukujących. Rolą badacza jest dojść do istoty rzeczy. My ludzie możemy tylko się asymptotycznie się do niej zbliżać, aby na końcu wyrobić sobie własny osąd.

          Dlatego nie osądzajcie mnie zbyt surowo, że ciągle szukam, sprawdzam, rachuje i wymyślam. Doszedłem do wniosku, że radość można znaleźć w samym poszukiwaniach, a że nigdy nie poznam istoty rzeczy jest mniej ważne.

Prawdy ujawnione

         Kolejnym odkryciem jest, że dobro jest produktem Stwórcy, a rola człowieka ogranicza się do woli jej uczynienia. Nie chcę dyskryminować człowieka, ale podaje jego miejsce w istniejącym świecie. Człowiek zawsze pozostanie istotą stworzoną i nie może równać się z Stwórcą. Z drugiej strony Stwórca daje każdemu człowiekowi szanse bycia godnym Jego dziedzictwa z możliwością działanie w Jego imieniu. Tym samym człowiek może być jak Bóg. Przykładem jest Jezus Chrystus. Co prawda został wyniesiony do postaci Boskiej przez wiernych (uczniów, apostołów, ewangelistów), ale wierzę, że Ojciec to zaaprobował. Ta możliwość pozostała ujawniona w ewangelii: “Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».” (Mt 8,18–10). Tłumacząc powyższy tekst: Jezus kieruje słowa do Piotra, który reprezentuje Kościół, czyli do wiernych. Tę Prawdę przekazuje Kościół w depozycie wiary, ale tą Prawdę można też odczytać we własnym sanktuarium wiary jakie jest sumienie.

          Kolejna prawda wynika z powyższych słów. Każdy może rozmawiać z Bogiem za pośrednictwem własnego sumienia, ale na innych zasadach niż ludzkie. Zasady można opisać słowami. Każda myśl wykształcona w umyśle jeżeli jest dobra od Boga pochodzi. Inne myśli są produktami ludzkimi i mają w sobie wadę istot stworzonych (profanum). W ludzkich myślach zawsze jest zawarty ludzki interes, który obniża jej wartość, jej uniwersalność. Gdyby znajomość tej możliwości byłaby powszechna, to rozmowa z Bogiem byłaby też powszechna. O tym trzeba mówić na religiach i uczyć dzieci tych możliwości.

          Bóg jako autor Wszechświata może jednym nakazem unicestwić człowieka (przez anihilację), ale tego nie uczyni bo dał człowiekowi przyrzeczenie wieczności. Z drugiej strony wieczność wynika z wieczności energii (produkt tchnienia mocy Boga), która ze swojej istoty jest wieczna (tak mówi też nauka).

        Stwórca nie potrzebuje żadnych pośredników, ani aniołów, ani szatana. To są pojęcia wprowadzone przez ludzi, ale może korzystać z tych ludzkich zamysłów na swój sposób. I tak się dzieje. Aniołem może być każdy człowiek dobrej woli. Może spełniać boże zamysły, przynosić boskie dary, ukojenia, nadzieję itp. Ostatnimi czasy poznałem wielu ludzkich aniołów. Dla nich to wielka zasługa i nagroda czekająca w Niebie.  Zło pochodzi z materii stworzonej (profanum) i jest mocno zakorzenione w życiu ludzkim. Człowiek posiada moc przeciwstawiać się złu. Nieszczęściem jest słabość jego natury. Takim potrzebna jest pomoc najbliższych. W tym widzę ogromną rolę Kościoła.