Ktoś nad nami czuwa

         Przeżyłem duże zaskoczenie, gdy uświadomiłem sobie, że dostępna prawda nie jest czymś absolutnym. Jak napisałem poprzednio: Prawda jest uwarunkowanym odniesieniem się do zjawisk.  Pomijam tu procesy matematyczne i doświadczenia fizyczne, które można zapisać i doświadczać wielokrotnie, otrzymując podobne wyniki. Skupiam się zjawiskach które mają charakter opisowy, doznaniowy, odczuwający. Religie, różne filozofie, ideologie próbują narzucać interpretację zdarzeń, ale w większości są one tendencyjne. Wobec opisywanego faktu każdy musi zmierzać się z własnym stanowiskiem, albo ślepo przyjmować cudze poglądy. To drugie zawsze odrzucałem. Teraz gdy poświęciłem dużo na poszukiwaniu prawdy mam własne osądy w licznych zjawiskach i im pozostanę wierny, choć pozostaję otwarty na ich zmianę. Do końca życia, gdy umysł pracuje, trzeba być otwarty na nowe wiadomości, idee. Niektóre moje  przemyślenia i mnie zaskakują. Najczęściej stają się przedmiotem wielu nowych pytań i dociekać. Możliwość ta jest frajdą i powoduje, że życie do końca nie powinno być nudne. Wyrażam tymi słowami optymizm, które mi towarzyszy i daje mi “powera” do dalszej egzystencji.

        Przy takim podejściu nie przewiduję, że nadejdzie taka chwila, którą bym nazwał nudą. Nawet pozbawiony wzroku i innych zmysłów poznania można wybrać sobie dziedzinę, tematykę, którą można doświadczać. W najgorszym przypadku w samym umyśle. Umysł jest największym darem człowieka. Dla osób, które z przyczyn chorobowych lub starczych nie mają już zdolności analizowania zjawisk, poprawnego myslenia jest śmiercią za życia. Oby mnie to nigdy nie spotkało!

         Największym moim dotychczasowym odkryciem jest uzmysłowienie sobie, że świat jest dynamiczny, to znaczy, że jego materialność jest  tylko skutkiem procesów kwantowych, ale w swej istocie materii, jako takiej, nie ma. Jest tylko działanie. Wszystko odbywa się w świadomości, która, jak wierzę, jest wieczna. W obrazie dynamicznym egzystencji jesteśmy podobni do Stwórcy, tak jak mówi o tym przekaz biblijny. Jestem wielkim krytykiem Biblii, ale muszę przyznać, że zawiera w sobie treści podstawowe, dotyczące istoty wielu spraw, ponadczasowe, wieczne. Trzeba tylko pozyskać umiejętność jej czytania. To wielka i mądra Księga, która jednocześnie ma w sobie mity, legendy i zwyczajne zafałszowania. Przy tej okazji ujawniam kolejne moje zaskoczenie poznawcze. Religie są pochodzenia ludzkiego i zawierają własne obrazy Prawdy. Tym samym przyznaję wielki szacunek do różnych religii, bo każda zwiera swój własny osąd, własną prawdę. Z wielości przekazu wypływa mądrość świata. Wszystkie przekazują, że jest Przyczyna sprawcza różnie nazywana. Jej istoty (Boga) nigdy nie poznamy, ale wiedza lub wiara, że istnieje daje nadzieje,  ukojenie, radość. Ktoś nad nami czuwa.

Różne racje

        W Ewangelii Mateusza i Łukasza są zapisy: “W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11,25), a u Łukasza: “Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli»” (Łk 10,24). Z tych dwóch zapisów i innych biblijnych można błędnie odczytać, że Bóg ogranicza ludzkie poznanie, zamyka oczy, a tym samym poprawne rozumowanie. Jak to tłumaczyć?        

         W świecie występują różne racje. Inną racje ma poszczególny człowiek. Inną racją są zjawiska pogodowe, globalne, kosmiczne itd. Prawda nie jest zjawiskiem bezwzględnym. Prawda jest uwarunkowanym odniesieniem się do zjawisk

         Może obecne otępienie Kościoła, zwłaszcza polskiego jest celowe, aby Kościół na nowo mógł się narodził? Joseph Ratzinger (późniejszy papież Benedykt XVI), jako ksiądz  wygłosił w rozgłośni Hesji w 1969 roku wizje przyszłości Kościoła. Warto zapoznać się z jej treścią. Jest bardzo interesująca i wobec mojej oceny, trafna: “Po poważnym kryzysie, który ograniczy drastycznie liczbę wiernych i jego wpływy, Kościół katolicki odrodzi się jako niewielka, ale bardziej uduchowiona wspólnota“.

          Kościół ewolucyjne doszedł do  momentu, że zło zagościło się w jego instytucji. Podobnie jak rozwój ludzi doprowadził do potopu i odnowy Przymierza, tak teraz kryzys przeżywa instytucja kościelna.

          Wizja Ratzingera dalej ujawnia: “godnie z tą wizją Kościół będzie ubogi i stanie się Kościołem najbiedniejszych. Przyszły papież przestrzegł też, że ludzie uświadomią sobie, że ich egzystencja oznacza “nieopisaną samotność”, a zdając sobie sprawę z utraty z pola widzenia Boga odczują grozę własnej nędzy“.

           Jeżeli jest słuszne to, co powyżej napisałem, to pozostanie nam czekać, aż się wypełni wola Boża. Bóg ze swojej racji  sam chce oczyścić własne poletko. Nam pozostaje nadzieja, że szybko to nastąpi.

SWIFT BPKOPLPW  PL13102026290000950200272633

https://zrzutka.pl/z/pawel1949.

Inni

          Po zapoznaniu się z wiadomościami płynącymi z wielu stron świata nabyłem wiedzę, że na świecie jest bardzo dużo ludzi powszechnie uważanych za “innych”. Niektórzy użyliby brzydkich określeń: pedały, dewianci, nienormalni, dziwni, odbiegających od normy. Idąc tym tropem do “innych” zaliczyłby też leworęcznych, murzynów, skośnookich, wielkich i karłowatych. Ilość ludzi “dziwnych” jest tak wiele, że suponują tezę, że Stwórca ma względnie nich swoje koncepcje. Nie dziwię się, że oni ubiegają się o swoje prawa. Z ich perspektywy to “normalni” są “nienormalni”.  Te przeciwieństwa wymuszają tolerancję względem innych. Historia pokazała, że rasizm, ksenofobia, homofobia i inne fobie prowadzą do pogardy, faszyzmu i innych nieetycznych zachowań.

          Tolerancja, przynajmniej moja, ma jednak swoje granice. Wieść o tym, że Watykan jest generalnie siedliskiem homoseksualistów mną wstrząsnęła. Książka ostatnio wydana “Sodoma” autora Frederici Martela jest pełna danych faktograficznych).  Nie mam nic do ich orientacji seksualnej, ale niepokoi mnie hipokryzja Kościoła. Pedofilia i jej odmiany są zbrodnią wobec dzieci i to nie podlega tolerancji.  Ściganie tych dewiantów uważam za słuszne. Nie sądzę, aby Watykan czynił coś na swoją szkodę. Możemy o tym zapomnieć.

           Nie korzystam już ze spowiedzi usznej, bo wydaje mi się niesmaczne zdawanie sprawozdania ze swoich uczynków kapłanom, którzy ulegają podobnym pokusom. Spowiedź przed samym Bogiem, w zaciszu swojego duchowego sanktuarium jest prawdziwsza i szczera.

          Boli mnie nagonka władzy na  osoby LGBT, która sama składa się z tych przedstawicieli. Tylko naiwni i ślepi nie potrafią wskazać ich palcem. Publiczna bogobojność przedstawicieli władzy wydaje mi się nieuczciwa i naganna. Widok jej na klęczkach uważam za naigrywanie się z Boga.

Wiedza na służbie wiary

          Religia należy do kultury, która opiera się na odczuciach, emocjach, przeżyciach duchowych. Jest potrzebna w życiu człowieka, bo człowiek nie może być tylko sprawcą zdarzeń fizycznych. Religia może spełniać oczekiwania. W większości jest ona narzucana przez rodziców, środowisko w którym się żyje. W wieku dorosłym następuje ocena tych wartości. Dochodzi do akceptacji, ale i do buntu. Człowiek zdolny w umyśle zdobywa wiedzę, analizuje, ocenia przedmiot wiary. Stwórca wstrzymuje swoje pełne katalektyczne Objawienie. Dlaczego? Tę tajemnicę człowiek jeszcze nie rozszyfrował. Może za tym kryje się wielka mądrość?  Póki co, człowiek musi sobie radzić sam. Na szczęście Stwórca pozwala człowiekowi poznawać swoje dzieła. Są one pełne treści poznawczych. Przez te ludzkie możliwości powstało wiele religii, które ujawniają wspólnie istnienie Przyczyny sprawczej. Autorem religii jest człowiek. To jest jego punkt widzenia.

          Korzystając z otrzymanej wolności  próbuję stwarzać własny obraz przestrzeni wiary. Wiara bez zrozumienia nie jest rozsądna. Należy na czymś się oprzeć. Dla mnie pomocna jest logika. To ona doprowadziła mnie do przekonania, że Stwórca musi istnieć. Z niej wynika, że Stwórca musi być ponad własne stworzenia, z zewnątrz. Wiem, że istoty z niższego poziomu nigdy nie poznają do końca istot z poziomu wyższego, zewnętrznego. Nastąpiła by logiczna sprzeczność.

          Treść religijna doktryny wiary zależy od zdolności założycieli. Oni to przez dar dany przez Boga  odczytują Prawdy zapisane w sercach i w sumieniach. Prawda jest jedna, ale przez różne zdolności interpretacyjne może mieć wiele twarzy, wizerunków. Każdy ma inny odcień Prawdy, każdy może mieć własne odczucia i relację z Bogiem.

          Proszę nie dziwić się, że marzy mi się taka religia  która nie opierałaby się na wierze, ale wiedzy z elementami wiary, które by były tylko jej uzupełnieniem. Ślepa wiara jest  infantylna i taka mnie nie interesuje. Marzę, aby w Kościele katolickim nastąpiła szeroko pojęta reinterpretacja tego co stanowi jej doktrynę. Aby odrzucono to, co jest legendarne, fałszywe i infantylne. Aby oparto się na dostępnej wiedzy, logice i zdrowym rozsądku.          

          Kościoły chrześcijańskie wprowadziły do treści wiary postać Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Ta Postać jest podmiotem i przedmiotem wiary. Z punktu widzenia racjonalnego Jezus jest świadkiem sam dla siebie. Oparto się na Jego przekazie. Doktryna chrześcijańska powiązała ze sobą różne fakty, zdarzenia, przekazy i podała do wierzenia, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym. To stwierdzenie jest miarodajne wobec koncepcji teologicznej, że każdy człowiek jest synem bożym. Moc odkupieńcza Jezusa jest zgodna z filozofią dobra jako funkcjonału, o którym wielokrotnie pisałem. Funkcjonał jest to istniejący samodzielnie przymiot bytu. Tylko z tych dwóch przesłanek, a istnieje ich wiele więcej, można uznawać Jezusa jako Syna Bożego z Jego boskimi przymiotami. Jezus Chrystus jest obrazem Boga. Podobnie można przyjąć, że postać z całunu spełnia tę samą rolę, mimo kontrowersji faktograficznych. Religia monoteistyczna została ubogacona nową treścią. Pozwala ona na przybliżenie Boga do człowieka. Przez Chrystusa Bóg staje się człowiekowi bliższy. Pytanie, czy ta mądrość pochodzi od Boga samego, czy jest dziełem ludzkim pozostaje przedmiotem wiary. Dla mnie, przez Jego atrybuty, przymioty pozostaje mi bliski jak sam Bóg-Ociec. Ważne jest dla mnie, że Jezusa Chrystusa zaakceptowałem w tej idei. To co przekazał, przyjmuję za Prawdę, bo jest ona logicznie poprawna. Przez pojęcie Aktu działającego akceptuje Jego Boskość. Jezus przekazał wiedzę wlaną, którą otrzymał od Boga. Jeżeli się mylę co do faktów, to z nie mojej winy. Taki obraz mam w swoim sercu i to się dla mnie liczy.

           Dopuszczam prawdę o preegzystencji Jezusa tylko  przez zgrabne pojęcie Aktu działającego, w którym zaszyta jest wieczność istnienia.

           Wiele elementów głoszonej doktryny wiary odrzucam. Przypisywanie Bogu słów (przytaczanych w Biblii), które nie przekazał jawnie traktuję jako nadużycie. Boga nie można wykorzystywać do ludzkich poglądów, to niegodziwość, a wręcz Jego obrażanie.

           Nie przekonują mnie opowieści o aniołach, szatanie, objawienia Maryjne,  samorództwo Maryjne, czy Niepokalane poczęcie Maryi. Traktuje je jako ozdobniki parafialne.

           Współczuję fundamentalistom  i zacietrzewionym wyznawcom wiary. Z tego może wyniknąć wiele niepokojów społecznych.

Ciągnie swój do swego

         Dla mnie Jarosław Kaczyński jest przykładem osoby, która zaprzepaściła cały swój dorobek polityczny i własne życie. Nie sądzę aby w jesieni życia mógł  naprawić swój wizerunek. Kiedykolwiek pokazywał się publicznie ciążyły na nim złe opinie. Przestrzegał przed nim nawet jego własny ojciec. Lech Wałęsa poznał go bliżej i ma dużo do powiedzenia. Dokumenty świadczą przeciwko niemu (przebieg jego edukacji, współpraca z SB, działalność polityczna). J.K jest okropnie zakompleksiony i choruje na manię wielkości (zdaje mu się, że jest nowym Piłsudskim, napisała o nim pisarka Manuela Gretkowska). Podobne urojenia ma wielu jego kompanów (np. Antoni Macierewicz ze swoimi smoleńskimi stwierdzeniami).

         W sumie Jarosław Kaczyński prezentuje się jako zły człowiek. Czy historia musi się sprawdzać, że na wierzch wypływają wprzódy same nieczystości. Dziwię, się, że tak wielu Polaków mu zaufało. Może to nie najlepiej świadczy o polskim narodzie. Swój ciągnie do swego. Może większość Polaków ma podobne skłonności i przymioty. Dla mnie to obca moralność i ideologia.

         Ostatnio były prezydent J. Kwaśniewski skręca w stronę ideologii PIS. Jak powiedział, że on sam nie broniłby Margot i źle ocenia ruch LGBT. Nie rozumie i  nie przyjmuje, że to też są ludzie, nasi rodacy, sąsiedzi.

          Jarosław Kaczyński wzbudza mój podziw w negacji. To geniusz w manipulacji ludzkimi emocjami. Rozbroił państwowy system demokratyczny w ciągu kilku lat, podporządkował sobie wszystkie organa władzy. Zna sposoby uzależnienia sobie ludzi. Wszystko czyni “według prawa i sprawiedliwości“. W tym dopatruję jego ogromny cynizm, hipokryzję i złą wolę. Jego “geniusz” uzależnił nawet taką, zdawałoby się nienaruszalną instytucję, jaką jest Kościół. Jego postawa religijna jest farsą. Na każdym kroku obraża to, co dla wielu jest święte. Wykorzystuje divinum i sacrum dla swoich partykularnych celów. Jego działalność obrazuje jak rozchodzi się zło. Małymi kroczkami można zbudować system totalitarny, zawładnąć państwem, zniszczyć jego wartości.

          Zasłużył on na potomny pomnik w przykładzie tych, co leżą w magazynach niechlubnej historii. Jest on moim rówieśnikiem i pal go sześć. Niewiele nam zostało, ale jak zapiszą się w historii ci, którzy mu sprzyjają?  Kiedy otrząsną się z tej demagogii i sekty politycznej. Kiedy zrozumieją, że nasz kraj jest przez Boga umiłowany. To zaufanie można jednak utracić.

          Kard. Dziwisz nawołuje do pojednania, ale nie rozumie, ile sam narobił zła na arenie życia kościoła i państwa polskiego. On i wielu jemu podobni, jak np. arcybiskup S. Leszek  Głódź  są zgorszeniem dla wiernych. Jak ujawnił ks. Isakowicz-Zaleski podejrzanej orientacji jest sam Kardynał Dziwisz. Kardynał mieszka z diakonem z Włoch. Zajmują całą kamienicę.  Ks. Isakowicz dziwi się, że na czele krucjaty anty LGBT stoją sami homoseksualiści? ? Kaczyński, Dziwisz…. (Isakowicz-Zaleski. Po za tym Kardynał Dziwisz jest masonem na 33 stopniu loży Eliseo. Mam w nosie jego orientację seksualną, ale zgorszony jestem jego hipokryzją. Włosy stają dęba.

         Zastanawiający jest fakt, że tajemnice Poliszynela są ogólnie znane, i nikt nie robi z nimi porządku? Jawne nadużycia są tylko mało znaczącymi informacjami. O zgrozo!

Oprawcy

          Dla mnie w służbach porządkowych jest wielu oprawców. Władzę, którą otrzymują w połączeniu z własnymi skłonnościami tworzą materiał zapalny zmierzający do rozładowania własnych negatywnych napięć psychicznych.  Nigdy milicji, czy policji nie ufałem, choć zachowuję w pamięci również ich właściwe i adekwatne zachowania. Winę za ich nieetyczne zachowania ponoszą ich dowódcy. Oni to uważają, że posłuszeństwo wobec władzy jest służbową cnotą niezależnie, czy ustalane prawa są etyczne, czy nie.

           Obecnie mamy przykład z Białorusi. Pobici i skatowani obywatele, którzy są tylko godnie żyć. Takim oprawcom należy się globalny i międzynarodowy sprzeciw.

           Zamieszanie wokół tęczy jest tematem zastępczym. Gdyby pozostawić tę sprawę swojego biegowi, to zamieszanie samo by się wyciszyło. Na dobrą sprawę tęcza jest znakiem przymierza z Bogiem i w kraju religijnym, jakim jest Polska nie może być inaczej interpretowana.  Sprzeciw władz ją ośmiesza.

           Polska jest przykładem totalnej hipokryzji. Według wyznawanej religii powinna być przykładem cnót chrześcijańskich, a kim jest?

           Władza manifestuje swoją przynależność, ale nie do wartości Kościoła Chrystusowego, a karykatury kościoła.

          Żal mi nowego pokolenia, bo ja w swoim długim życiu doznałem i pięknych chwil związanych z Kościołem. Żyłem nim, uczestniczyłem aktywnie w życiu kapłanów, kochałem ich i szanowałem. Dzisiaj pozostały tylko niedobitki, którym mogę ufać.   Młodzież nie ma wzorców. Hierarchia kościelna jest skompromitowana. Kościół jako instytucja stała się ostoją zła. Jak ktoś napisał nowa Sodoma i Gomora.

          Czy władza nie kuma, że historia wystawi im nienajlepszą opinię? Przyszłe pokolenia będą uczyć się, jak nie powinno się ustalać prawa. Przykłady będą brane z obecnej historii Polski. Ustawy bezkarności władz, to kuriozum światowy i przykład zgorszenia. Dla mnie dzisiejsza władza jest gorsza od władz PRL. Na szczęście wierzę w to, że zło samo się zniszczy.

          Przeczuwam, że powstanie wiele filmów i literatury opisujących to co się dzieje obecnie w Polce. Amen.

Abraham jako Iluminator

          Świat zna niewielu iluminatów, którzy zmienili punkt widzenia świata. Do takich odkrywców należał Mikołaj Kopernik, który zmienił pogląd na budowę układu planetarnego: “Wstrzymał Słońce, a poruszył Ziemię“. Albert Einstein, który stworzył teorię względności. Fizycy kwantowi, którzy fizykę klasyczną ubogacili o fizykę kwantową. Do wielkich iluminantów należy zaliczyć myśliciela pochodzącego z narodu semickiego, który ozdobiony został przymiotami i zdarzeniami historycznymi pochodzącymi z narodów ościennych.  Mam na myśli Abrahama. Niezależnie od przypisywanych mu legendarnych przymiotów jest faktem, że reprezentuje on pierwszego człowieka, który odczytał ze Stanu Prawdy, że Świat ma jednego Boga Stwórcę. Można mniemać, że tok jego rozumowania był taki. Jeżeli było wiele bogów, to naturalną rzeczą jest przyjąć, że jeden z nich był najważniejszy. Ten najważniejszy nie potrzebuje mniejszych bogów, bo posiada absolutną moc stwórczą. Idąc podobnym rozumowaniem zdał sobie sprawę o jedności Boga. Ta myśl była absolutnym przełomem religijnym. Powstała religia monoteistyczna. Jej idea była na tyle mocna i przekonywująca, że wyparła poglądy politeistyczne i zapanowała w świecie. Niezależnie jak dzisiaj traktuje się naród żydowski, to dla wiedzy o świecie i idei istnienia musimy oddać im część. To Żydzi musieli wyplenić z umysłów zakorzenione poglądy politeistyczne. Zajęło im to wiele stuleci. Poglądy zakorzenione w umysłach i w sercach nie tak łatwo można wymienić. Ten problem istnieje i dzisiaj w kościołach chrześcijańskich, które opierają się dogmatyce nie do końca słusznej i prawdziwej. Wyprostowanie światopoglądu zajmie wiele pokoleń. Bóg nie za bardzo chce ujawnić swoje sekrety. Pozostawia człowiekowi zagadnienia do rozpoznania. Ujawnienia Prawdy jest uzależnione od rozwoju umysłowego człowieka, od stanu wiedzy i badań naukowych. Może w tym jest ukryta strategia epistemonologiczna. Bóg do tej pory powoli ujawniał swoje tajemnice i człowiekowi wyszło to na dobre.

          Musimy zachowywać rozsądek, umiar i pokorę. Bóg wie lepiej co jest dla człowieka dobre.  

SWIFT BPKOPLPW PL13102026290000950200272633

https://zrzutka.pl/z/pawel1949.

Dobro należy do mechaniki Nieba

          Omówię szerzej idee dobra wspomnianą poprzednio. Temat ten może wzbudzić niechęć do autora, ale sądzę, że prawda sama się obroni?

          Jeżeli człowiek daje komuś jałmużnę, to komu należy przypisać zasługę? Oczywiście człowiekowi, który jest darczyńcą. Wielkość kwoty jest wyrazem jego woli i również jest to jego zasługą, ale to zdarzenie równolegle generuje wartość (tym zajmuje się aksjologia), która jest wartością transcendentną, która staje się samodzielnym istniejącym dziełem. To dzieło jest funkcjonałem, o którym pisałem wcześniej. Ten funkcjonał (nie-byt) zaczyna żyć własnym istnieniem. To dobro rozchodzi się, i interferuje z innymi uczynkami dobrymi, ale i złymi. Zło będzie wygaszane, a z innym dobrem się wzmacnia. Potocznie mówi się, że to człowiek uczynił coś dobrego. W mowie potocznej przyjmuje się takie stwierdzenie za słuszne. Ale w przestrzeni transcendentnej rodzi się to, co jest inicjacją dla Boga. Wytworzone dobro staje się budulcem do utrzymania Świata w swoim istnieniu. Wygenerowane Dobro przez Ofiarę krzyża jest dobrem przeznaczonym na odkupienie grzechów i do zbawienia Świata. Żeby ludzie wiedzieli o tej prawdzie, to może by częściej uczestniczyli w tej boskiej koncepcji. Bogu trzeba pomagać w utrzymaniu jakości Świata. Ta prawda nie jest do końca ujawniana, ale Bogu potrzebny był Boski Syn, który mógłby udźwignąć ten ciężar. Tak jak wiernym potrzebna jest Miłość Stwórcy, tak dla istnienia Świata potrzebni są boscy depozytariusze, anioły (słudzy), ludzie dobrej woli. Dla tych celów Bóg przysposobił (duchową naturą) każdego człowieka do własnych paradygmatów, aby byli Bogu skutecznie potrzebni. Przy okazji omawianiu tematu dobra ujawniła się kolejna tajemnica Boga. Aby świat powołać do istnienia potrzebna była Miłość i Dobro Boga. Do utrzymania w jego istnieniu i jakości potrzebne jest dobro wypływające z ludzkiej woli. Bóg czyni z tej woli użytek sprawczy.

        Zapis ewangeliczny : “Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,21) sprawdza się tu. Dobre uczynki ujawniają się na niwie ludzkiej, ale i boskiej. Dla człowieka jest zasługą, a dla Nieba należy do jej mechaniki.

Bóg milczy

         Doktryny monoteistyczne głoszą, że Bóg dobry. Skąd o tym wiadomo? Niektórzy mówią, że Bóg jest okrutny, bo dopuszcza tyle nieszczęść, które mają miejsce na Świecie. Skąd jakakolwiek wiedza na temat bożych przymiotów?

           Z poziomu zwykłego śmiertelnika Bóg milczy. Jak milczy, to człowiek, jako osoba wolna i rozumna, ma prawo tworzyć własne idee.    Tak zrodziły się opinie wyrażane w literaturze religijnej, w modlitwach chwalebnych, psalmach i w pieśniach: “Bóg jest dobry, doskonały itp.”. Peany pochwalne, uwielbienia rozchodzą się po świecie. Na każdym spotkaniu religijnym przypominana jest tę prawdę. 

           Aby zmierzyć się z tym zagadnieniem, trzeba poznać boże poletko. Na tym poletku rozgrywa jest sceneria ludzkiego życia. Pomijając ludzkie nieszczęścia i trudy, to większość  wypowie się, że Świat jest piękny, zorganizowany, logiczny, aby na końcu stwierdzić, że Świat w sobie jest dobrem. Dobro ma swojego Autora. Ta teza nie świadczy jednak, że Autor jest dobry, ale jest to jeden z jej argumentów.

           Człowiek ma przed sobą perspektywę wieczności. Ta nadzieja, jest fundamentem sensu życia. Przed człowiekiem rozciąga się fantastyczna perspektywa. W domyśle  jest czas, aby wszystko naprawić, uporządkować, zbliżyć się do ideału. Autor takiej koncepcji wyraża tym swój stosunek do własnych stworzeń. Więcej, przypisuje człowiekowi własny argument istnienia poza czasem.

           Opisywany przymiot Boga wzmacnia się, jak uwierzy się, że każdy człowiek zostanie zbawiony (apokastaza). Miłosierdzie Boga przekracza ludzką zawziętość. Zło przemija, zwycięża dobro. O tej prawdzie wspominał obecny papież Franciszek. Nie jest on pierwszy w wypowiadaniu takiej tezy. Nadzieja zbawienia dla wszystkich jest najwyższym dobrem, a więc darem od Boga. Taką hojność Stwórcy należy uwzględnić przy omawianiu Jego przymiotów.

          To, że Bóg sam o sobie nie mówi wprost: “jestem dobry” jest wyrazem następnego Jego przymiotu – skromności. Sama prawda, sama dobroć broni się sama. Milczenie Boga jest dowodem, że liczy On na ludzką inteligencję, na ludzkie odczucia własne. Dobro dociera do ludzkiego serca. W ludzkim sumieniu można odczytać wielkość i czar tego przymiotu.

           Ludzkie tarapaty, nieszczęścia, choroby nie mogą zatrzeć tej prawdy, ale suponują do pytań, czy Bóg jest faktycznie dobry?  Na to pytanie częściowo odpowiada werset: “Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?  (Mt 16,26). Dobro jest wynikiem bilansu uczynków. Z poszczególnych zdarzeń nie można wyciągać autorytatywnych wniosków. Każde zło można pokonać, a co najmniej zmniejszyć jego siłę. Dobru trzeba dać ujście. Każdy człowiek posiada tę wolę, aby dobro zwyciężało, aby Bóg mógł ukazać swoje dobro.

          Bóg jest niezależny, ale człowiek ma zdolność pokazać prawdziwe atuty Boga. Paradoksem jest, że opinia o Bogu od człowieka zależy. Nie ma zresztą nikogo innego, aby potwierdził ten fakt. To my ludzie możemy Bogu dać szanse ujawnienia prawdę o Nim.

           Bóg zaś pragnie, aby to wierni Jego poszukiwali, żeby zadali sobie trud poznania Go, bo On na to zasłużył.

            Tak jak wielokrotnie pisałem. Dobro jest funkcjonałem, a więc “produktem”, wartością (aksjologiczną), którą sam człowiek nie może sprawić. Do tego zdolny jest tylko Stwórca. Człowiek zaś może się do tego tylko przysłużyć wyrażając wolę czynienia dobra. Zagadnienie czynionego  dobra  przez człowieka wymaga osobnego omówienia, bo jest ideowo trudne. Natura ludzka, która jest profanum w stosunku do Boga (diwinum) nie może tworzyć tego, co jest w naturze doskonałe (sacrum) i sięga do samego Stwórcy.

Tchnienie Boże

          Wydaje mi się, że zbliżyłem do kresu moich poszukiwań. W poprzednim moim wykładzie opisywałem cząstki elementarne i ich parametry. Wspomniałem, że: “To co łączy wszystkie cząstki elementarne to przelicznik energetyczny”. Pisząc prościej, każda cząstka jest obiektem energetycznym, a ona pochodzi z tchnienia Bożego. Prawdą fundamentalną jest, że każda cząstka jest Objawieniem się Stwórcy. Biblia, i inne dzieła religijne są tylko obrazami tej Prawdy. Bóg ujawnił swoje przymioty w swoim tchnieniu. W cząstkach subatomowych Bóg ujawnił naturę świata i energię jako moc sprawczą. Nie można tych przymiotów identyfikować z  Istotą Boga. Sam Bóg jest Przyczyną sprawczą, “Świadomością“. Brakuje odpowiedniego słownictwa, aby opisać podmiot Boga. Słowo “Świadomość” jest tylko przybliżeniem przyjętego pojęcia na sposób ludzki.

           Religie Wschodnie rozmywają to pojęcie w ujęciu panteistycznym (rozmytym). Żydzi, chrześcijanie, islamiści dostrzegają w niej Osobę. Takie ujęcie jest bliskie ludzkiemu pojmowaniu transcendencji.  Przez to Bóg staje się człowiekowi bliższy.

             Gdyby można było  posłużyć się barwnikami, to każda cząstka, obiekt energetyczny byłby widziany jako mgiełka o rozmytych kształtach. Naukowcy widzą w nich strukturą falową, która nie ma ściśle określonych granic i miejsca. Inni widzą obiekty jako fale stojące, struny, czy  fluktuacje przestrzeni (próżni). Wszystkie opisy dotykają obiektów niezauważalnych okiem ludzkim, Cała rzeczywistość odgrywa się w przestrzeni przeźroczystej, niewidzialnej. To, że świat jest widzialny jest skutkiem transformacji obiektów energetycznych na obiekty zwane materialnymi. W podobnym sposób zbudowane są detektory tych transformacji. Świat jest spostrzegamy, przez obiekty należące do tej samej przestrzeni i natury.  Może rację mają  ci naukowcy, którzy suponują, że może istnieć wiele światów, które wzajemnie się przenikają, nie przeszkadzając sobie. Może do takich światów równoległych należy Niebo.

         Ta powyższa Prawda jest niezwykle prosta i powszechna. Ciekawe jest, że jest ujawniana i dostępna od wieków przez mędrców i filozofów. Każdy na swój sposób mówił o tej Prawdzie. Już w filozofii jońskiej (VII w. przed Chr.) mówiono o “arche” (początek wszechrzeczy, zasadzie wszechświata). Natura świata jest bardziej czynna (oparta na działaniu), dynamiczna, żywa sama w sobie, niż ontologiczna (bytowa).  Cały Świat i jego istota opiera się na szeroko pojętej relacji (duchowej, fizycznej).

          Od dawna ludzie odczytywali Prawdę, ale mieli trudności z doborem odpowiednich słów. Stąd Pismo Święte i inne księgi różnych religii są pełne metafor, legend.

           Mój kres poszukiwań to uświadomienie sobie, że Prawda jest znana od dawna, ale nie przez wszystkich zrozumiana.

          Ubolewam, że mój ukochany Kościół nie zdobył się na odwagę przekazu Prawdy bardziej zrozumiałej dla zwykłych wiernych. Tak jak kapłani egipscy zachowywali wiedzę dla wybranych, a tłumom opowiadali bajki, tak Kościół obrazował Prawdę nie zawsze w sposób poprawny. W Starym Testamencie Boga opisywano jako sprawiedliwego, ale okrutnego Władcę, który nagradza i karze. Wykorzystywano Boga do swoich partykularnych interesów. W “usta” Boga wprowadzano własne prawa i koncepcje religijne. W ten sposób zniekształcano Jego Istotę. Można zaryzykować stwierdzenie, że obrażano Stwórcę na każdym kroku.

          Teraz jak wiem, co jest na rzeczy, pozostała mi tylko liturgia, jako czynność chwaląca Boga, pokazywanie Jego piękna, Jego przymiotów Dobra, Miłości i Miłosierdzia. Pozostała mi jeszcze etyka, w której można ujawniać oczekiwane przez Boga postaw w ludzkich stworzeniach.

           Można też opisywać powszechny teatr Świata, w którym rozgrywają się dramaty i inne zjawiska kulturowe. Dobrze jest, jak dostrzega się w nich udział Stwórcy ma każdym poziomie istnienia i życia.         

           Dziękuję Bogu za natchnienia, które pobudzały mnie do ujawniania tego niezwykłego fenomenu, jaki jest Stwórca i Świat przez Niego stworzony. Zawsze będę zachwycał się tym co opisywałem, bo temat jest bardzo ciekawy.

Bogu niech będą dzięki.

https://zrzutka.pl/z/pawel1949.