Chce by Go wiecznie szukano

           W kryształach oziębionych do temperatury zera bezwzględnego atomy nie stoją w miejscu ale bez przerwy drgają. Dlaczego? Bo gdyby się zatrzymały znane byłoby ich położenie, a to jest sprzeczne z zasadą nieoznaczoności. Podobnie nie można określić który atom wysyła fotony. Jest to niemożliwe z tej samej zasady. Można tylko wykonać statystyczne kalkulacje. O zgrozo, podważam podstawy fizyki klasycznej o powtarzaniu doświadczeń i otrzymywaniu tych samych wyników. Okazuje się, że wyniki mają statystyczny charakter i identyczności nie ma mowy.

            W okresie nauki szkolnej z trudnością przyjmowałem dualizm korpuskularno-falowy światła. Zawsze zadawałem sobie pytanie jaka jest prawda. Dziś pogodziłem się z faktem, że dualizm formy jest sprawą sposobu

prowadzenia doświadczeń, a nie istoty rzeczy. Nauka zmusza mnie do przyjmowania prawdy, która ucieka z logicznego poglądu. Liczy się sposób dokonywania obserwacji. Świat jawi się w badaniu, a nie w istocie jaki jest. To obłęd. Czy nigdy nie pozna się istoty rzeczy. Na ten temat wypowiedział się Emmanuel Kant: “Istota rzeczy jest poza granicami ludzkiego poznania“. Doszedł on do tej mądrości siłą swojego umysłu. Do fizyki kwantowej brakowało wtedy jeszcze ok. 200-u lat.

             Jak przekonać zwykłych ludzi, uczniów, że świat jest nie do ogarnięcia logiką.  Gdyby można wszystko zważyć i zmierzyć, to człowiek osiągnąłby kres epistemologiczny (poznawczy). Świat by go w końcu znudził.

             Podobnie na pytanie: dlaczego Bóg się przed nami ukrywa przeczytałem odpowiedź (?): “bo chce, aby Go wiecznie szukano“.

             Albert Einstein twórca wzoru równowagi masy i energii:  E= mc² czuł się odpowiedzialny za ujawnieniu prawdy o olbrzymich energiach drzemiących w samej materii. Jego wzór jest wykorzystywany przy budowie bomb jądrowych.

            Energia wyzwolona może dokonań zniszczeń. Ta sam energia przez swój niedobór (defekt masy) utrzymuje jądro atomowe w całości. Suma mas poszczególnych składników (nukleonów) jądra jest większa o łącznej masy jądra. Można w tym zjawisku dopatrzyć się przepięknej koncepcji projektanta Świata. Tylko Bóg jest w stanie zaburzyć logikę matematyczną koncepcją, że                 

              Σ  m (masy poszczególnych nukleonów) > M (łączna masa).

Brakująca energia jest energią spożytkowaną na trwałe wiązanie jądra.  Energię wiązania można wyzwolić w procesie rozszczepienia jądra atomowego. Ta energia jest wykorzystywana w ener­getyce jądrowej.

            Bardzo wielką rolę odkrywają jony w układach nerwowych. To one przenoszą informacje z mózgu do poszczególnych organów.  Na końcu nerwu wydzielona zostaje substancja (acetylocholina, które drażnią włókna nerwowe powodując skurcze. Każda komórka stanowi osobny mechanizm przemian chemicznych. Ta wiedza nie wystarczy aby wyjaśnić istoty życia. Ten proces należy do kolejnych tajemnic Stwórcy i wątpię, aby ktoś znalazł wyjaśnienie.

Podwójny szok

          Kończąc studia w 1972 roku nie myślałem, że zderzę się z poglądem: “Prawa Newtona są fałszywe” oraz, że obiekty mikroskopowe zachowują się zupełnie inaczej niż obiekty makroskopowe. Wtedy nie bardzo w to wierzyłem. Uważałem to za dziwactwa naukowe. Fizyka klasyczna była we mnie silnie zakotwiczona i ugruntowana. Po latach, po studiach teologicznych, gdy stuknęło mi 33 lat życia nie sądziłem, że będą musiał zrewidować moją ustabilizowaną wiedzę religijną.

          Po wielu samodzielnych latach studiów i poszukiwań doszedłem do nowego spojrzenia. Dziś już wiem, że wszystko co mnie otacza jest jednym wielkim wydarzeniem przyrodniczo – duchowym. Nie można rozdzielić od siebie te dwa zjawiska. Świat jest Jednością. Wszystko od siebie jest zależne. Podziały nauki na dyscypliny są umowne, ale jest to jedna wiedza kompleksowa. W niej uczestniczą zjawiska relacji pomiędzy  światem nieożywionym, a ożywionym. W jednym i w drugim rządzą prawa, które są rozpoznawane. Życie biologiczne bazuje na własnościach substancjach chemicznych, które mają zapisane własności. Te prawa przyczyniają się do procesów życiowych. W niektórych zapisane są właściwości np. obronne organizmu. Np. niektóre rośliny są antidotum na trujące grzyby. Przyroda zapewnia działania prowokujące i uzdrowieńcze. Mając o tym wiedzę człowiek nauczył się wytwarzać sztucznie niektóre substancje pomagające funkcjonować w życiu jak np. insulina. Insulina jest wytworem trzustki. Mądrość zawarta w materii wyprzedza ludzki geniusz. Przed człowiekiem stoi jeszcze wiele barier poznawczych. Zasada nieoznaczoności Heisenberga, dziś dla mnie zrozumiała była dla mnie kiedyś blokadą logicznego myślenia. Uważałem, że obserwacja mikro-świata jest tylko kwestią odpowiednio czułej aparatury. Dziś wiem, że jest poglądem (wiedzą) o granicy ludzkiego poznania. Zasada nieoznaczoności np. tłumaczy dlaczego elektrony krążą na zewnątrz jądra atomowe a nie spadają na jądro. Gdyby spadły na jądro znane byłoby ich położenie. Wtedy ich pęd, zgodnie z zasadą byłby tak wielki, że wyrzuciłby elektrony na zewnątrz jądra. Tam ich nieoznaczone miejsca położenia obniżają ich pęd i w atomie zostaje zachowana równowaga. Dziś jestem pod wrażeniem zasady nieoznaczoności. Nawet jak tego zmysłowo nie ogarnia się, to poprawność zapisu matematycznego staje się podstawowym prawem przyrody. W zasadzie zapisana jest mądrość i koncepcja stwórcza. Nic nie może mnie przekonać, że jest zasadą samo stanowiącą się. Za tą mądrością stoi wybitny w skali ludzkiej Inżynier w randze Aktu działającego. Kto rozumie prawa przyrody, ten nie może wyrzec się Stwórcy. Ci którzy Boga odrzucają pozbawiają się rozumienia Świata.

          Podobnie oddzieliłem wiarę od religijności. Pozornie te pojęcia są ze sobą związane, ale wiem, że wiara jest odpowiedzią ludzkiego sumienia. Religia jest wymysłem ludzkich interesów. Za wiarą stoi Stwórca. Za religią człowiek.

Doświadczenia, a doświadczanie

         Nauka głosi, że doświadczenie jest jedyną miarą “prawdy” naukowej. A ja dodaję, że przez doświadczanie życia możemy poznać Stwórcę. Wszystko co jest stworzone przemawia za Jego istnienie. On jest Przyczyną, a świat jest skutkiem. Kto myśli inaczej zaprzecza elementarnej logice: “każdy skutek ma swoją przyczynę“. Cokolwiek się zdarza we Wszechświecie i wokół nas naprowadza istoty rozumne do przemyśleń, że coś jest na rzeczy. Nawet nauka jest zdania, że Świat miał początek. Naukowcy, którzy myślą inaczej  pozostają w izolacji akademickiej (np. Fred Hoyle, ur. 1915 r., brytyjski astronom, kosmolog i astrofizyk teoretyczny za swą teorię przeciwną stworzeniu stracił posadę na uczelni). W roku 1981 zaszokował świat nauki odrzucając możliwość ewolucji chemicznej oraz stając się dozgonnym zwolennikiem teorii panspermii (pochodzenie życia z kosmosu).

         Osoby wiary mają podobne dylematy co naukowcy. Naukowcy nie są pewni praw przyrody, twierdząc, że poznane prawa są prawami przybliżonymi, a osoby wierzące mają ciągłe wątpliwości w doktrynie wiary. Jedni i drudzy poszukują Prawdy.  Pomyłki czynione w trakcie doświadczeń nie eliminują stanu rzeczy. Jednak nawet drobne odkrycia mogą powodować zmianę poglądów. Nowe odkrycia zmieniają obraz Świata. Wątpliwości wiary inspirują do ciągłych poszukiwań. Każde nowe doświadczenia duchowe wzmacniają wiarę. Nauka nie powiedziała jeszcze ostatniego zdania. Osoba która doświadcza Boga jest w  coraz bliższej relacji z Stwórcą.

        Fizycy stawiają hipotezę, że cały świat składa się z atomów. Podobnie osoby wiary przekonują, że świat jest przepełniony duchem, nieznaną energią, która cementuje świat materialny, ożywia i prowadzi ku eschatologicznemu zakończeniu.

        Czy można  wyciągnąć z tego wniosek, że istnieje jedno i drugie? Może prawda ukryta jest w jedności materii i energii. Genialny fizyk Albert Einstein (1879–1955) w zaciszu domowych studiów odczytał prawdę. Materia jest równoważna energii E= mc². Za genialnym fizykiem poszli następni naukowcy. Odkrycie Einsteina pozostało w zgodzie z aktem stwórczym. Bóg tchnął swoją moc w postaci energii i powstał Świat. Ze słów hagiografa Księgi Rodzaju: “człowiek został stworzony na podobieństwo Stwórcy” można wysunąć wniosek, że człowiek zachowuje w swojej naturze boską naturę. Materia, która jest de facto kłębkiem energetycznym uzyskuje nowe, zmysłowe przymioty. Staje się widzialna dla organu wzroku. Istoty żyjące  pozyskują kształty. 

          Fizycy zagłębiając się w przestrzeń subatomową dochodzą do granicy poznania zmysłowego. Tam materia ujawnia swoją prawdziwą naturę. Człowiek zagłębiając się w swoim umyśle i w najskrytszych zakamarkach swojej tożsamości może tylko odczytywać głos sumienia. Tam Stwórca zapisał swoje istnienie. Zaszczepił w każdym chęć Jego poszukiwania, aby Prawda znalazła swoje ujście. Tak nastąpiło prawdziwe Objawienie się Boga.

Słaby punkt demokracji

         Demokracja jest uważana za najlepszy z możliwych systemów politycznych, ale nie jest ona doskonała (Winston Churchill). Jej słaby punkt ujawnił się na przykładzie polskiego nieszczęścia. Oddanie władzy jednej partii skutkuje nadużyciami  w całej rozciągłości przepisów prawa. Powstają niesprawiedliwe ustawy, a władza może robić co chce. Najgorzej, że powołuje się na sprawiedliwe przeprowadzone wybory, głosząc, że naród ich wybrał i dał im glejt do sprawowania nieograniczonych rządów. Polski przykład jest bardzo wymowny. Przyszli studenci prawa będą mogli, na polskim przykładzie doskonalić swój warsztat zawodowy.

          Jak przeminie ta zaraza trzeba będzie wprowadzić poprawkę do konstytucji, eliminując możliwość takich wyborów. Każdej popularnej partii można przypisać nie więcej niż 49 % głosów. Resztę należy podzielić proporcjonalnie na uczestników wyborów wg sukcesu wyborczego. W ten sposób powstanie przymus ubiegania się o głosy innych opcji politycznych. Innymi słowy będzie nałożony wentyl bezpieczeństwa dla władzy, która kieruje się złą wolą i złymi intencjami.

Niepokalane Poczęcie

          Historia Bernadetty z Soubirous sprowokowała mnie do powrotu do tematu Niepokalanego Poczęcia NMP. Bernadetcie, chłopce z Soubirous, nie umiejącej czytać i pisać w wieku 14 lat, w 1858 – osiemnastokrotnie pokazała się Matka Boża w grocie Massabielle w Lourd. Według relacji Bernadetty Maryja przedstawiła się jako Niepokalane Poczęta, co tłumaczy Kościół – uwolniona od grzechu pierworodnego.  Jak pisałem, grzech Adama i Ewy w Raju był obrazem literackim. W swoich wywodach pojęcie grzechu pierworodnego zamieniłem na grzeszność tłumacząc jego znaczenie. W toku tego rozumowania brak grzechu pierworodnego wykluczał Niepokalane Poczęcie. Siła przekazu, upór Bernadetty i jej autorytatywna akceptacja Kościoła  prowokuje do nowego przyjrzenia się sprawie. Dziś wydaje mi się, że można utrzymać tę tradycyjną podmiotowość Maryi zmieniając nieznacznie definicję Niepokalanego Poczęcia na: Niepokalane Poczęcie jest uwolnieniem od grzeszności. W rozumieniu, Bernadetta była uwolniona od siły zła, tak jakby nad nią stale czuwał Duch Święty, który nie dopuszczał nawet myśli o grzechu.

          Zmiana mojego stanowiska jest wyrazem ciągłego dojrzewania teologicznego. Zbliżanie się do Prawdy jest fantastyczną przygodą intelektualną i wszystkim życzę tego samego.

Znak w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego dowodem w sprawie

       Błędem jest przypisywanie Bogu jakichkolwiek substancji ontologicznych, w tym duchowej. Bóg nie mógł sam siebie stworzyć. To, że ludzie określają Boga (na różne sposoby)  pochodzi z ludzkiego odczytania Prawdy i  wyobrażenia. Używają do tego pojęć, którzy sami wprowadzili w obieg. Jaki jest więc Bóg, tego nie jest w stanie opisać nikt. Istnienie Boga można poznać tylko po skutkach Jego działania. Jak często piszę. Bóg jest samym działaniem. Dowodów  Jego działania jest nieskończona ilość. To cały Świat  w swoich detalach, to piękno i jego logiczność. Bóg pozostawił ludzkości namacalny ślad – istotę ludzką stworzoną na Jego podobieństwo. Patrząc na człowieka można rozpoznać w nim Boga (zwłaszcza u małych dzieci). Sam Bóg dopilnował, aby Jego wizerunek był jak najbardziej czytelny i obrazowy. Powołał Syna którego wywyższył do swojej godności Aktu działającego. Tak zrodziła się religia chrześcijańska, którą w części ludzkość zaakceptowała.  Jezus ze swej otrzymanej godności powołał Ducha Świętego jako czysty Akt działający. Ten troisty Twór – Trójca Święta stała się Podmiotem wiary chrześcijańskiej.  Chrześcijanie są w obowiązku zaakceptować ten zamysł Boga. Niektórzy dopatrują się tu pewnej tajemnicy, niektórzy odrzucają tą koncepcję, ale Kościół Chrystusowy przyjął ją, poświęcił i nadał jej teologiczny wymiar. Ta Prawda pokazywana jest od przeszło dwu tysięcy lat przy stawiania znaku krzyża: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.   Ten znak stał się potwierdzeniem, że jest coś na rzeczy. Ja sam wiele lat borykałem się z trudnością zaakceptowania trzech Osób Boskich doszukując się ukrytego politeizmu. Rozwiązanie znalazłem w idei Boga dynamicznego w Akcie działającym. Wszystkie trzy Osoby Boskie to jeden i ten sam Akt działający.

Tajemnica ujawniona

          Dzisiaj odkryję przed moimi czytelnikami tajemnicę, która była mi dana w sposób niezwykły – podczas snu. Jak kiedyś ujawniłem, od czasu do czasu mam niezwykłe sny, które ciężko opisać normalnym ludzkim językiem. Śniło mi się, że jestem funkcją (matematyczną). Jej parametry pozwoliły mi zagłębić się w strukturę subatomową. Tam dokonałem poznania, że elektrony w postaci fali elektromagnetycznej zakrzywiają swój tor wokół jądra, stając się falą stojącą (Erwin Schrödinger). O takim zakrzywieniu promienia elektromagnetycznego mówi ogólna teoria względności, ale pomiary wykazują tylko nieduże odchylenia. Natomiast na poziomie subatomowym dochodzi do zamknięcia pętli drogi elektronów wokół jądra. W przestrzeni tak małych odległości zachodzą ogromne siły, które zakrzywiają tor do postaci kolistej (owalnej). Zamknięta pętla żyje swoich życiem nadając atomowi jego postać materialną. Wszystkie zakazy Pauliego zostają zachowane. Energia zależy od średnicy pętli. W przypadku ingerencji z zewnątrz pętla elektronowa pęka i energia zostaje w wyemitowana w postaci fali elektromagnetycznej.   Fala elektromagnetyczna wykreślana na osiach jest tylko obrazem pokazujący jej parametry (natężenie, częstotliwość). W istocie podobna jest bardzie do komety, która ma swój początek, czoło i wygląd kropelkowy.  Fala elektronowa jest odzwierciedleniem zmienności dynamicznej, a nie ontologicznej postaci. Ujawnia strukturę rzeczywistości, która jest na tym poziomie nieuchwytna, kwantowa, probabilistyczna, losowa. Dlatego nie można określić w wybranym momencie jej miejsca i pędu (wg zasady nieoznaczoności). W populacji makroskopowej ujawniają się jej walory, które nazywa się  materią. Tak na prawdę, to materia jest złudzeniem odbieranym przez zmysły. Świat jest tylko wyrazem woli Stwórcy. W oczach ludzi jest wyobrażeniem (Arthur Schopenhauer), bo człowiek zdolny jest do umysłowej improwizacji i abstrakcji.  Dusze ludzkie są przynależnością (rodzajem dowodu osobistego przez chrzest) do Stwórcy. Cały Świat istnieje w Nim. Ateusze mogą się cieszyć. Bóg istnieje w naszej świadomości. Według wierzących Bóg jest w nas. Ożywiamy Go wolą i pragnieniem. On istnieje samym istnieniem. On po prostu Jest.  

          Czy ktokolwiek, w takim dniu,  może mi zabronić popuszczać wodze fantazji?

Chyba nie mamy innego wyjścia

          Nauka podpowiada, że natura świata jest probabilistyczna, nieprzewidywalna. Nic nie ma swojego określonego miejsca. Przez splątanie kwantowe można być wszędzie. Przez własne działania człowiek wymusza zachowanie się obiektów. Słowem, człowiek kreuje rzeczywistość poprzez swoją wolę. Zatem od człowieka zależy jaki jest Świat. To wielka odpowiedzialność. Stwórca udostępnił go człowiekowi nie do końca obrobiony, zdeterminowany. Pozostawił człowiekowi narzędzia w postaci dóbr naturalnych i  sprzyjających praw przyrody. Zostawił go do własnej obróbki i zagospodarowania. Przez wieki dokonało się wiele istotnych świat. Efektem jest stan obecny. Człowiek sięgnął już do księżyca., penetruje się planetę Marsa, zagłębiono się nie tylko w głębiny wód oceanów, ale w  istotę materii. Nauka zbliżyła się do biblijnego “drzewa poznania”: “Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia” (Rdz 2,9).  Człowiekowi pozostało do rozpoznania jeszcze tylko tajemnicze “drzewa życia“. To powoduje, że człowiek ma wiedzę zbliżającą się do Prawdy Absolutnej. Czy jest to bezpieczne? Jeżeli Stwórca dopuścił do swoich tajemnic, to znaczy, że człowiek otrzymał na to Jego przyzwolenie. Wiedza jednak wymusza odpowiedzialność. Człowiek swoją penetracją i na skutek swoich partykularnych interesów nie zawsze, w zgodzie z naturą, sięgał do poznania istoty rzeczywistości. Stąd zmiana klimatu, niszczenie środowiska naturalnego, a w konsekwencji pojawienie się zagrożeń w postaci potopu, pandemii i innych kataklizmów. Myli się ten, kto uważa, że obecna pandemia koronawirusa jest karą bożą. To skutek nierozważnych, niefrasobliwych ludzkich działań. Wirusy nie są organizmami (wirusy nie mają struktury komórkowej, nie zawierają  organelli). Okryte złą sławą mają wielkie znaczenie w ewolucji bioetycznej.  Zawierają własny zapis genetyczny, który jest twórczy. Mają one zdolność włamywania się do DNA swojego nosiciela.

          Można powiedzieć, że wirusy to boska broń atomowa do dyscyplinowania ludzi, na wypadek, gdyby człowiek przekraczał zasady moralne. Bóg dopuszcza zło do czasu. Nie pozwoli, aby z Niego drwiono. Natura ma w sobie antidotum do zwalczania przeciwności boskich nakazów. Ludzkie działania osłabiło Opatrzność, która broniła Świat przed kataklizmami. Nawet instytucje kościelne zawiodły. Kapłani, depozytariusze Najwyższego utracili czystość spojrzenia, zasady moralne. Swoją pazernością, chciwością, nieczystością i hipokryzją obrażali i obrażają Boga. Bóg wielokrotnie odwracał się od człowieka: “Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, 6 żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się ” (Rdz 6,5), dopuszczając pomieszanie języków podczas budowy wieży babilońskiej, potop, inne kataklizmy, ostrzegając, że człowiek czyni zło i idzie w złym kierunku.         

          Człowiek nie może zniszczyć  bożego dzieła stworzenia, ale może pozbawić wiele pokoleń radości życia. Świat musi się odrodzić. Musi usunąć ze społeczeństwa ludzkie gnidy (niektórzy mogą się domyśleć i kim piszę), które są za to odpowiedzialne. Ludzkość musi sama ratować się poprzez swoją postawę i wolę poprawy.  Musi ponownie zasłużyć na Bożą Opatrzność i Jego ochronę.  Chyba nie mamy innego wyjścia.

Dynamika modlitwy

         Jak pisałem trwanie przed Bogiem jest doskonałą modlitwą. Do niej nie potrzeba słów. ” Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie” (Mt 6,7). Trwanie jest stanem w którym swoją wolę poddaje się Duchowi Świętemu. Wtedy nie działa ludzkie “Ego” skażone ludzkimi przywarami, a podświadomość czysta od wiedzy, która w tym przypadku zakłóca stan umysłu. Podświadomość czerpie swoją siłę z “tajemnicy niewiedzy” (Jan od Krzyża). Niewiedza pozostawia możliwość stawiania pytań. Ta czynność budzi inspirację, chęć poznania i doznania. Trwanie przed Bogiem jest spotkaniem z Nieznanym, a zarazem fascynującym. Ta czynność nie potrzebuje odosobnienia. Można w każdej chwili i miejscu pogrążyć się w kontemplacji duszy. Do tego trzeba się zdystansować od zgiełku rzeczywistości,  swoich przyzwyczajeń, urojeń i od tego co rozprasza umysł.  Umysł musi otworzyć się na słowa skierowane od Stwórcy. W duszy można odczytywać nie tylko Prawdy wiedzy ale intencje Stwórcy: “Bóg daje nam serce zdolne do kontemplacji, ale jednocześnie powołuje nas do prorockiego i krytycznego zaangażowania w ból i cierpienia świata” (Richard Rohr, Poruszyć Światem s. 21). Trwanie jest związane z koniecznością miłowania. Miłość jest energią, którą ciężko zdefiniować, opisać. Miłość jest doświadczeniem pochodzącym od największej tajemnicy – Stwórcy. Ponieważ Bóg jest Aktem działającym, to wszystko co łączy się z Bogiem polega na działaniu. Modlitwa słowna, trwanie, kontemplacja polegają na dynamice którą trzeba uruchomić. Bierność w działaniu zamyka drogę do Boga. Do trzech wspomnianych czynności trzeba uruchomić wolę działania. Trzeba chcieć modlić się, trwać przed Bogiem, kontemplować. Wola uruchamia tak potrzebną dynamikę, aby zbliżyć się do Boskiej natury. Aby współdziałać z Bogiem trzeba nauczyć się Jego paradygmatów, narzędzi zrozumiałych dla obu stron.

Moja wiara cd.

        Wszystkie mądrości, które ująłem w poprzednich wpisach dają wykładnie ludzkich postaw względem własnego życia i innych ludzi. Wiara daje przede wszystkim radość uczestniczenia w czymś niezwykłym, jakie jest istnienie. Niezależnie od Prawdy, której do końca się nie zna, to jest potrzeba wdzięczności do Stwórcy. Tu potrzebna jest ufność, która podpowiada, że skoro Bóg nas stworzył, to nie po to, aby się nad człowiekiem znęcać. Za tym idzie wyższa racja, która jest dla człowieka zagadką. Ta niewiadoma jest intrygująca. Kto nie cieszy się życiem sam sobie zadaje ból.  Znam ludzi, którzy cały czas umartwiają się i są zatroskani. Z reguły są to ludzie zgorzkniali, wiecznie nieszczęśliwi, smutasy, bez kija nie podchodź. Tacy ludzie sami oddalają się od wszystkiego co jest piękne. Piękną muzykę można słuchać cierpiąc jednocześnie na ból zęba. Jedno nie wyklucza drugiego. Patrząc z pokładu satelity indywidualne troski są niczym wobec całej ziemi. Dobro jest sentencją, że niezależnie od naszych odczuć i trosk pociąg i tak odjedzie z peronu trzeciego.

          Ważne w życiu jest poczucie godności do samego siebie, bo jesteśmy stworzeni na podobieństwo Stwórcy. Pierwszym przykładem jest postać Jezusa. To On ujawnił kim jest Bóg. Jego zmartwychwstanie jest koronnym dowodem Jego istnienia. Jezus zmartwychwstał tylko raz. Tym zaprzeczył teorii reinkarnacji.

          Każdy może poznać Boga przez osobiste doświadczenia, które dzieją się blisko człowieka.

          Obecny istnieje problem z pandemią. Pytanie, czy chodzić do Kościoła, czy zachować rozwagę laicką? Rozumiem tych, którzy szukają w Kościele boskiego wsparcia, ale Bóg nie oszczędza od katastrof nawet swoich obiektów sakralnych uważając je za profanum materialne. Pozostawił człowiekowi Świat  w losowości zdarzeń. Dla Niego liczą się ludzie zachowania, czyny i postawy etyczne. To co otacza człowieka jest tylko rekwizytem theatrum życia. A to jako rzecz stworzona jest nicością. Pamiętam starszą zakonnicę, która twierdziła, że świecone jajko można spożywać, nawet jak jest zepsute.  Twierdziła, że świecone jajko nie może szkodzić. Człowiek musi bronić się sam od przeciwności losu. Słowa abp Dzięga: “Nie lękaj się, Siostro i Bracie, jeśli tylko możesz, przyjmować Świętej Komunii na kolanach i do ust” należy uznać za nierozważne. Niekiedy Bóg udziela szczególnej Łaski, ale musi to wynikać z jakiś nieznanych boskich koncepcji. Wierni którzy zbyt pochopnie liczą na Jego szczególne dary są blisko granicy grzechu  przeciw Duchowi Świętemu (np. w wybaczaniu win).  Ufność Bogu nie zwalnia człowieka od roztropności.  Jak musi przysłowie: “lepiej liczyć na siebie“. Nie można Boga uważać za koło ratunkowe w zwykłych ludzkich sprawach. Nie o to chodzi.

       Modlitwy przebłagalne należy zachować dla zdarzeń nadzwyczajnych i beznadziejnych, gdzie człowiek bywa całkowicie bezradny.