Pani Marta Złotnicka napisała:
Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego. W jedno nas tu zgromadziła miłość Chrystusa. Weselmy się z Nim i radujmy. Z pokorą szczerą miłujmy Boga i czystym sercem miłujmy się wzajemnie.
Osobiście jestem głęboko wdzięczna Panu Pawłowi Porębskiemu za jego wykłady z wiary rozumnej, które pozwoliły mi zgłębić moją wiarę i bardziej zbliżyć się do Boga. Nie znam innej osoby, która by bardziej miłowała bliźnich niż ten świecki teolog, podejmujący codziennie trud poszukiwania Prawdy, mimo wszelkich przeciwności osobistych na polu apostolskim.
By spróbować uciszyć burzę, jaka gości na forum (piorunując głównie osobę Pana Pawła), podzielę się z Państwem czymś osobistym – dwoma refleksjami (a właściwie recenzjami), jakie otrzymałam od księży po lekturze mojej pracy dyplomowej pt. Jezus Chrystus w świetle filozoteizmu Pawła Porębskiego. Pierwsza pochodzi od ks. prof. zw. Mariusza Rosika (biblisty, cenzora i sekretarza arcybiskupa Mariana Gołębiewskiego, Metropolity Wrocławskiego), który napisał m.in.:
Filozoteizm jest możliwym, ale niekoniecznym spojrzeniem na prawdy chrześcijańskie. Można się z nim zgodzić, ale można też w wielu kwestiach dyskutować (np. rozumienie grzechu pierworodnego czy postaci aniołów). Wystarczy porównać prezentowane zagadnienia z Katechizmem Kościoła Katolickiego, by dostrzec różnice. Posłużmy się przykładem z dawnych debat teologicznych, dotyczących nadziei zbawienia dla wszystkich wg Hryniewicza. Kto twierdzi, że piekło na pewno będzie puste i nikt nie zostanie potępiony – błądzi. Kto twierdzi, że być może piekło będzie puste – mieści się w ramach ortodoksji. Innymi słowy – apokatastaza radykalna jest nie do przyjęcia, apokatastaza jako możliwość (umiarkowana) – tak. Podobnie chyba ma się rzecz z filozoteizmem.
Proszę uważnie przeczytać te słowa. Filozoteizm należy do kręgu teologii możliwej dyskusji. Nie należy więc go potępiać. Recenzja ks. prof. Mariusza Rosika jest dla mnie dowodem na to, że ten poważany teolog dopuszcza możliwość poszukiwań teologiczno-filozoficznych w świetle filozoteizmu Pawła Porębskiego, jeśli mamy do czynienia z hipotezami pod dyskusję (siłą rzeczy na poziomie akademickim). Nie ma więc grzechu w przyjęciu postawy rozważania zagadnień w nurcie wiary rozumnej!
Mój drugi recenzent – ks. dr Józef Marszałek napisał zaś po lekturze pracy dyplomowej:
(…) wiara chrześcijańska, jej początek, przekaz, rozwój i pełnia może się zrealizować tylko w żywiole rozumu. Chrystus jest Nauczycielem. Ewangelia jest Nauką. Apostołowie są Uczniami. Magisterium Kościoła jest przekazywaniem skarbów mądrości. Wiara wymaga przekonania i świadomości. Duszpasterstwo będące ukierunkowaniem ku pełnej promocji osoby, realizuje się przez najróżniejsze formy nauczania. Bez rozumu, ani rusz! „Filozoteizm” włącza się w głęboki nurt eklezjalny: filozofii Boga, Teodycei, Ewangelizacji, Nowej Ewangelizacji, działalności misyjnej, duszpasterstwa, rozumnej i świadomej wiary, filosophia ancilla theologiae.
W imieniu wszystkich, którzy się boją i sprawiają Panu przykrość, Panie Pawle, przepraszam.
Proszę nie ustawać w poszukiwaniu Prawdy.
Pozdrawiam serdecznie, Marta Złotnicka.
Droga Pani Marto 9.06.2012 r.
Dziękuję za życzliwość i za odwagę. Weszła Pani na pole minowe i nie wiadomo, która mina Panią zrani. Niektóre osoby z chęcią by Panią poszarpały.
Tu na forum katolickim już zadziałała psychologia tłumu. Trzeci, czwarty łatwiej uderzy, bo nie działa sam. W tłumie czuje się bezpieczny.
Aby wprowadzić lud do Ziemi Obiecanej Mojżesz musiał 40 lat krążyć, aby wyginęło stare pokolenie. Podobnie i filozoteizm jest oglądem dla nowych pokoleń. Przytoczę w skrócie list młodego człowieka:
Piszę do Pana aby dodać otuchy. Z tego czytam większość aktywnych forumowiczów jest przeciwko Panu z racji odmienności poglądów oraz zatwardziałości serca. Ludzie boją się zmian w szczególności jeśli mogą ich dotyczyć różnego rodzaju kary za ,,nieposłuszeństwa”. Mam nadzieję, że Pan nie zwątpił ponieważ ma Pan po prostu rację […]. Wiem, że może się to wydać śmieszne, żałosne i głupie, że to Pana pisze i że Ja pana popieram z jasnego jestem młodszy, a do tego niepełnoletni z czego pewnie wynika moja domniemana głupota i niedojrzałość. Niestety pozory mylą:) Nie uważam się oczywiście za jakiegoś mędrca człowieka który doświadczył wszystkiego w przeciągu marnych 17 lat ale uważam, że to co przeżyłem dało mi swoistą dojrzałość zarówno tą duchową jak i tą w wierze. Także moje posty w grupie katolicki.net nie będą brane pod uwagę z racji oczywiście – wieku. Smuci ta szpilka, ta gorycz, ta niechęć do młodych ludzi, którzy brani bardzo stereotypowo. Tak więc pod koniec życzę panu sukcesów i miłego życia i po tej wiadomości zawsze może sobie Pan pomyśleć, że zawsze ten jeden głupek Pana popiera. /tu podpis/
Paradoksem jest, że gorliwi katolicy są zażyłymi obrońcami m.innymi szatana. Wierzą w niego jak w Boga. W jego obronie gotowi są mnie ranić.
Krótkowzroczność gorliwych nie pozwala im dostrzegać, że próbuję świeżym oglądem wiary ratować upadający kościół. Zachęcam do powrotu i zainteresowania się wiarą. Kościoły pustoszeją z niesamowitą szybkością. Tylko ślepi tego nie widzą. Adam Szostkiewicz – filolog, publicysta związany z Tygodnikiem Powszechnym pisze: Za tysiąc lat z cywilizacji chrześcijańskiego Zachodu może nie pozostać nic. Wkrótce kościół będzie tylko marginalną jednostką kulturalną.
Nie zostałem dobrze zrozumiany. Podłożono mi nogi, gdy biegłem w wyznaczonym kierunku. Być może działa syndrom 40 lat. Może biegnę za szybko.
Całą uwagę, która z ogniskowała się na mojej osobie powinno się przenieś na temat jak zapełnić kościół.
Kto jest przekonany o słuszności swoich przekonań nie musi się bać. Prawda zawsze zwycięży.