Rodzina A, w której mąż jest bardzo ciężko chory, posiada dodatkowe mieszkanie w osobnym bloku. Mieszkanie to wynajmowano, aby podreperować skromny budżet domowy. Przez ostatni rok mieszkania nikt nie wynajął. Właścicielka wyłączyła ogrzewanie.
Sąsiadka rodziny B mieszkająca piętro niżej zwróciła się z prośbą do rodziny A, aby choć trochę podgrzewali mieszkanie, bo ich opłaty za ciepło znacznie wzrosły. Ciepło bowiem z ich mieszkania uciekało sufitem do rodziny A.
Właścicielka z rodziny A była oburzona propozycją. Jej skromny budżet domowy, chory mąż, nie pozwalają na niepotrzebne, jej zdaniem, ogrzewanie mieszkania. Propozycję rodziny B uznała za bezczelność. Po za tym, co ją obchodzą problemy rodziny B.
Komentarz
Życie we wspólnocie narzuca pewne zachowania społeczne. Rodziny mieszkające w bloku wzajemnie, od wewnątrz ogrzewają się wzajemnie. Rodzina A nie podporządkowuje się życiu społecznemu. Postępuje egoistycznie i niezgodnie z normami życia społecznego. Nie jest też prawdą, że rodzina A nie korzysta z ciepła sąsiadów. Gdyby nie ciepło od sąsiadów, w zimie popękały by rurki ciepłownicze. Skromne środki budżetu w pewnym sensie tłumaczą stanowisko rodziny A, ale nie postawę obojętności właścicielki.
Papieże w okresie 1623–1655
Papież Urban VIII (1623–1644) – nepotyzm sięgnął szczytów. Na własną rodzinę wydał majątek, czyniąc ją największym posiadaczem na terytorium Państwa Kościelnego. Człowiek wielkiej kultury, muzyk i poeta prowadził w Rzymie światowe życie. Ze swej „skromności” kazał zbudować kolumnę na swoją cześć. Nie znosił sprzeciwu, był porywczy i mściwy. Sprzyjał Francji, co spowodowało groźbę odejścia Niemiec od wyznania katolickiego. W 1632 r. Galileusz stanął przed Świętym Oficjum. 70 letni uczony ugiął kark i podpisał wszystko, co mu podsunięto dla świętego spokoju. Zamieszkał pod nadzorem Oficjum. Kapelan więzienny, który towarzyszył na stos ponad dwustu nieszczęsnym kobietom napisał anonimowo: Wyznaję pod przysięgą, iż żadna z owych nieszczęsnych istot, które powiodłem na śmierć w płomieniach, nie dopuściła się przypisanych jej zbrodni. Jeżeli nie powstrzymamy tego procederu, każdy z nas może paść ofiarą podobnych oskarżeń. Biada sędziom, którzy wszczynają te procesy po to tylko, by zagarnąć majątki skazanych[1]. Urban VIII nie zareagował. Był pochłonięty prywatnymi sprawami. Papież miał własną wytwórnię broni.
Papież Innocenty X (1644–1655) – człowiek Urbana VIII, a jednak po elekcji wytoczył proces rodzinie poprzednika o zagarnięcie dóbr kościelnych. Barberini uciekli, ale pod wpływem nacisku Mazariniego ustąpił i rodzina poprzedniego papieża wróciła do Rzymu i zachowała zagrabione dobra. Znaczenia Państwa kościelnego upadło. Papiez niewiele miał do powiedzenia. Do głosu doszła „papieżyca” Olimpia Maidalchini (wdowa po bracie papieża). Zręczna intrygantka, krzykliwa i chytra. Wszyscy jej się bali. Próbowano ją przekupywać. Wzięła ona w obronę prostytutki. Namówiła papieża do napadu na małe księstwo Castro. Nie ocalał ani jeden dom, ani jeden kościół. W czasie agonii papieża wyniosła z papieskich apartamentów co się dało. Na pochówek papieża zabrakło pieniędzy.
Wspomnienia biograficzne cz.13
Prawdopodobnie w drugiej klasie licealnej doszli do naszej klasy Andrzej Gotowała i Ryszard Kantor z Nowodworka. Wnieśli oni do klasy pełen luziacki styl. Jeden i drugi byli bardzo inteligentni. Przyjaźnili się ze sobą, choć każdy z nich był inny. Ryszard imponował mi wiedzą humanistyczną. Andrzej inteligencją ogólną. Obaj mieli wpływ na mój rozwój intelektualny. Mnie, prawdopodobnie szanowali za wiedzę z nauk ścisłych. Obserwując ich, poznawałem różnice intelektualne jakie mogą występować między rówieśnikami. Próbowałem pogodzić życie koleżeńskie z elitą, jak i z tzw. „resztą klasową”. Chyba mi się to udawało.
Rysiek Kantor, Andrzej Gotowa
ła, Wiesława Czarniak, Janusz Słabiak i ja założyliśmy kabaret Kleofasek. Parę razy występowaliśmy publicznie, zarabiając przy tym parę groszy. Wiesia chorowała na padaczkę. Pamiętam występ na którym Wiesia, po wykonaniu piosenki, schodziła ze sceny i padała na podłogę w konwulsjach. Po jej ocudzeniu, wracała z powrotem na scenę. Niektóre teksty pamiętam do dziś. Autorem ich był Rysiek. Rzecz wyjaśnię zaraz ślicznie, trzeba działać dialektycznie. Nikt nie zbudował gmachu, zaczynając od dachu i każdy się ze mną zgodzi, że na drabinę od dołu się wychodzi.
Poprzez koleżankę mamy Krystynę Rogalską, śpiewaczkę Filharmonii Krakowskiej, poznałem Duśkę Czerny, jej mamę oraz jej babcię Zofię Dawidowicz. Moje uczucie ukierunkowałem na babcię. Okazywała mi ona wielką miłość. Miłość matki była miłością jakby zagwarantowaną, stałą, bezpieczną. Taka miłość nie rzuca się w oczy. Miłość pani Zofii D. była widoczna na każdym kroku i atrakcyjna. Dałem się uwieźć tej miłości. Dostałem od niej srebrną papierośnicę i inne pamiątki. Papierośnica ma dla mnie znaczenie wyjątkowe. Jest zmaterializowanym dowodem jej miłości do mnie. Duśka była wspaniałą, mądrą i szlachetną dziewczyną. Darzę ją ogromną sympatią do dnia dzisiejszego. Przyjaźnimy się przyjaźnią trwałą. Lubię również jej męża Maćka[2]. To co wyprawialiśmy z babcią Zosią to wstyd opisywać. Byliśmy niesamowitymi baciarami, a babcia (lwowianka) nam wtórowała. Często grała nam na pianinie. Jej sposób grania mnie urzekał. Ja popisywałem się czasem grą na gitarze. Opalałem „babcię” z jej cienkich papierosów (płaskich), wypijaliśmy winka. A było i tak, że wzniesione toasty kończyły się po węgiersku. Lubiłem z nią przebywać i rozmawiać. Ponieważ pochodziła ze Lwowa, jak moja matka, jej opowieści nakładały się na opowiadania mojej mamy. To wszystko potęgowało moją tęsknotę do świata pewnego blichtru, ułudy, pozornej świetności.