Papieże cd. 27

Papież Zachariasz (741–752) ostatni tzw. papież wschodni. Jego pontyfikat nacechowany był gwałtownymi sporami z Bizancjum i Longorbardami. Zaraz po wyborze zwrócił się do cesarza o przywrócenie kultu obrazów. Był ostatnim papieżem, który zwrócił się do cesarza o zatwierdzenie wyboru na papieża. Konstantyn V był nieprzejednany. Mścił się w okrutny sposób na przeciwnikach religijnych i politycznych. Zachariasz zmienił front. Wolał jednać się i współpracować z Zachodem (Winfrydem). Bizantyjski egzarchat w Rawennie przestał istnieć. Na polecenie Zachariasza Winfryd, jako legat papieski namaścił Pepina III na króla franków[1].

 

Papież Stefan II (752) zmarł po czterech dniach pontyfikatu.

 

Papież Stefan II [III] (752–757) został wybrany gdy Rzym był oblężony przez Aitulfa, króla Longobardów. Papież poprosił o pomoc Konstantynopol, ale bez rezultatu. W tej sytuacji pojechał do Pepina III chcąc negocjować układ polityczny. Król zgodził się pomóc papieżowi. Dokument porozumienia zaginął. W trakcie wizyty tej wizyty Pepin II wprowadził w państwie Franków liturgię rzymską. Papież obiecał dostarczyć relikwie św. Petronilli, uznanej przez legendę za córkę św. Piotra, której doczesne szczątki odnaleziono w katakumbach. Z tego powodu Francję przez kilka wieków nazywano „pierworodną córą Kościoła” (św. Piotra). W 754 r. papież powtórnie namaścił Pepina III i jego rodzinę i nadał tytuł patrycjusza rzymskiego. Król Franków pokonał Longobardów. Stali się oni wasalami Pepina III. Prawdopodobnie w tym czasie powstał falsyfikat dokumentu zw. Darowizną Konstantyna, w którym rzekomo cesarz ofiarowuje miasto Rzym papieżowi. Chodziło o to, aby Pepin III nie darował Rzym papieżowi, ale przywrócił własność papieża. Tak czy inaczej, darowizna Pepina III dała formalny początek Państwu Kościelnemu. W tym czasie w Konstantynopolu odrzucono kult obrazów  jako dzieło szatana.

 

Papież Paweł I (757–767) był młodszym bratem papieża Stefana II [III]. Po wyborze papież powiadomił Pepina II o swoim wyborze i o zachowaniu przyjaźni w takich samych poddańczych słowach, jak to czynili uprzednio papieże w stosunku do przedstawicieli władzy bizantyjskiej. Urzędnicy papiescy przejmowali obowiązki władzy świeckiej. Pałac laterański stał się ośrodkiem administracyjnym spraw świeckich jak i duchowych nie tylko dla Rzymu, ale całej Italii. Ranga polityczna papieża wzrosła.  Teraz jest o co się bić w następnych wyborach. Papież rządził połową Italii. Pod koniec pontyfikatu na Rzym najechał książę Teodor z Nepi, który chciał opanować miasto. Papież schronił się w bazylice św. Pawła, gdzie zmarł. Władza doczesna papiestwa zaczęła wydawać zatrute owoce.


[1]  [1]  Do tej pory miał tylko tytuł władcy. Teraz został królem.

Pochodzenie Jezusa

          W wielkim skrócie pierwotne poglądy na temat pochodzenia Jezusa.

Kościół chrześcijański

          Syn Boży (Logos) istniejący od początku świata (preegzystencja), który narodził się w ciele, powity przez Maryję. Uznawany za Boga i Człowieka, współistotny Ojcu. Jezus Chrystus, będąc jedną Osobą, posiada dwie natury (unia hipostatyczna) oraz dwie wole.

Ariusz (256–336),  arianizm

          Ariusz sprzeciwiał się preegzystencji Jezusa  głoszącej, że Jezus istniał przed czasem i przed wiekami, jako doskonały Bóg zrodzony w ciele,  ale nie stworzony, bez początku, podobnie jak Bóg Ojciec. Twierdził, że Syn ma początek na zasadzie zrodzenia. Jezus otrzymał życie od Boga: Ojciec mój, który Mi je dał (J 10,29).  Jako Syn Boży jest poddany Bogu. Ariusz wierzył w boskość Jezusa, ale odrzucał troistość Boga, współistnienie kilku Osób w Jednej Osobie Boga. Tym samym przeciwstawił się dogmatowi Trójcy Świętej (rozszerzonej przez Ducha Świętego).

Nestoriusz (384–451), nestorianizm (428–431)

          Nestoriusz podkreślał realną i pełną ludzką naturę Jezusa Chrystusa. Głosił oddzielenie dwu natur Jezusa, ludzkiej i boskiej, uznając ich złączenie na płaszczyźnie funkcjonalnej, a nie ontologicznej. Maria według niego nie mogła być nazywana Matką Boga (gr. Theotokos), lecz jedynie Matką Chrystusa (gr. Christotokos).

Monofizytyzm (V w.)Eutyches

          W Jezusie Chrystusie nastąpiło zlanie się dwóch natur, boskiej i ludzkiej, w jedną hipernaturę.

Filozoteizm

          Jezus urodził się jako Człowiek, który po śmierci został wyniesiony do Aktu działającego jakim jest Bóg. Akt działający to dynamiczny obraz Boga (Bóg wykrywany przez skutki swojego działania). Filozoteizm odsłania przede wszystkim człowieczeństwo Jezusa od Jego narodzin, aż po krzyż. Nie posługuje się nadzwyczajnością wydarzeń. Wszystko ma ludzkie wyjaśnienie. Dramaturgia rośnie dopiero, gdy Jezus rozpoczyna swoją działalność. Szczytem jest ukrzyżowanie jeszcze Człowieka, ale Wniebowstąpienie już Syna Bożego.

Komentarz

          Pogląd chrześcijański zakłada zdarzenia, które trudno jest przyjąć w rozumowym oglądzie. Preegzystencja Jezusa, a więc istnienie Jezusa od początku świata jest owiana tajemnicą. Według tej doktryny, po milionach lat od powstania świata nastąpiło tchnienie natury Jezusa w zarodek Maryi i narodził się Jezus, Syn Boga w postaci człowieczej. Trzeba założyć, że aktu zapłodnienia nie było. Pogląd ten tłumaczy też dziewictwo Maryi. Cała historia, piękna, ale zawiła i rozumowo niestrawna.

          Warto zwrócić uwagę, że każdy człowiek ma dwie natury: cielesną i duchową, a wiec Jezus Chrystus, w dniu narodzin, niczym się od innego człowieka nie różnił.

          Arianizm odskoczył od doktryny oficjalnej i przez swoją jasność był popularny przez wiele wieków. Ważne, że powołuje się na werset: Ojciec mój, który Mi je dał (J 10,29).

          Pogląd filozoteistyczny zbliżył się do poglądu Nestoriusza w kwestii złączenia się Jezusa z Bogiem na płaszczyźnie funkcjonalnej, a nie ontologicznej. Ten punkt widzenia chroni doktrynę chrześcijańską od poglądów politeistycznych. 

          Pogląd filozoteistyczny jest spierany przez wiele wersetów Nowego Testamentu.

Papieże cd. 26

Papież Syzyniusz (708) był ciężko chory. Zmarł nagle po 20 dniach pontyfikatu.

Papież Konstantyn I (708–715) uzdrowił stosunki rzymsko-bizantyjskie. Przebywał rok na dworze konstantynopolskim i rozwiązywał wszelkie problemy i sporne kwestie. Był ostatnim biskupem rzymskim, aż do czasów Pawła VI (1967), który odbył podróż do Konstantynopola. W trzy miesiące po powrocie do Rzymu, cesarz Justynia II i jego syn zostali zamordowani. Następca Filipikos-Bardanes był zdecydowanym zwolennikiem monoteletyzmu. Powiadomił o tym papieża. Drogi papieża i cesarza rozeszły się. Skończyła się zarazem supremacja cesarzy bizantyjskich nad papiestwem. Cesarz został  oślepiony i złożony z urzędu. Następca Anastazjusz II odwołał dekrety Filipikosa-Bardanesa dotyczące monoteletyzmu. Papież przyjął ortodoksyjne wyznanie wiary cesarza Anastazjusza II.

Papież Grzegorz II (715–731) był świadkiem pojawiającego się nowego sporu. Cesarz bizantyjski, pod wpływem judaizmu i islamu wypowiedział się jawnie przeciwko kultowi obrazów[1]. W 727 r. cesarz Leon II usunął wizerunek Chrystusa znad wykonanych z brązu wrot cesarskich, co spowodowało gniew mieszkańców stolicy. Papież Grzegorz II sprzeciwił się poczynaniom cesarza. Skutkiem były próby pozbawienia życia papieża. Papież nie chciał zrywać stosunki z Bizancjum. Stanowiło ono ochronę przed Longobardami. Cesarz nakazał niszczenie wszystkich ikon. Ikonoklazm stał się wizytówką bizantyjskiego państwa i Kościoła. Papież nawiązał kontakty ze światem germańskim.

Papież Grzegorz III (731–741) wybrany przez aklamację ludu rzymskiego. Na synodzie w Rzymie (731) papież potępił edykt wprowadzający ikonoklazm i ekskomunikował wszystkich, którzy niszczyli święte obrazy. Pogorszyły się stosunki z królem Longobardów. Papież zwrócił się do Karola Młota, który po odparciu Arabów w bitwie pod Poitiers (792) przyczynił się do integracji wszystkich Franków. Z pomocą Karola Młota król germański Winfryd prowadził ewangelizację Germanii. Grzegorz III przesłał Winfrydowi paliusz, mianując go arcybiskupem Moguncji. Związanie się z Frankami miało wpływ na dalszą historię.

          Proszę zwrócić uwagę, jak mało jest informacji na temat doktryny chrześcijańskiej, a jak wiele jest polityki.


[1]  Bóg jest niewyobrażalny, natomiast Jezus (Bóg) miał konkretną postać. Zachód uważał, że malowanie Jezusa Chrystusa nie jest czymś negatywnym. Ikonoklazm Wschodu nie jest do końca zrozumiany.

Wątpliwości

          Panie Pawle. Czytając ewangelie doszedłem do wniosku, że one same podpowiadają wiele wątpliwości dotyczących Jezusa Chrystusa. Nie będę je przytaczał, bo z pewnością Pan to wie. Trzy ewangelie synoptyczne w podobieństwie swoim można traktować jako jedno źródło, a Ewangelia Jana tylko w kilku sprawach potwierdza synoptyczne. Wątpliwości nasunęły mi myśl, czy Jezus Chrystus, nawet jeżeli  żył, nie został wciągnięty w pewną ludzką koncepcje Syna Bożego? Proszę rozwiać moje wątpliwości. Roman

          Ma Pan racje. Jest taka ścieżka rozumowania, która może doprowadzić do wątpliwości, o których Pan wspomina. Trzeba zdać sobie sprawę, że Bóg jedynie uzdolnił człowieka do Jego szukania. Sam nie objawił się zmysłowo. Owszem Jego śladów działania jest mnóstwo na świecie. Nasza wiara o Nim pochodzi więc z ludzkiego umysłu i serca. Ktoś powie – to człowiek wymyślił sobie Boga. Można się z tym zgodzić zmieniając słowo wymyślił na słowo odczytał ze stanu Prawdy. Wiara w Boga nie powinna przedstawiać trudności. Dowodów Jego działania jest wiele. Trudniej jest z Jezusem. Studiując skromne źródła o Nim, ma się mieszane odczucia i wątpliwości. Przyzna Pan jednak, że koncepcja Syna Bożego jest arcydziełem. Jej twórcą jest zapewne Ojciec niebieski, który  dał szanse Człowiekowi (Jezusowi) ją odczytać i w nią się zaangażować. Można powiedzieć, że Jezus sam siebie wykreował, ale Jego cel był ofiarny, a pobudki wynikały z miłości do Boga i do człowieka. Bóg w nagrodę wywyższył Go do Aktu działającego. W wyniku powstały wspaniałe teologie: teologia Objawienia się Boga oraz teologia Zbawienia człowieka. Wspomniane teologie można odczytać w ewangeliach, ale są one przykryte ówczesną mentalnością religijną. Prosty a genialny zamysł Boga obwarowano zbędnymi pojęciami preegzystencji, cudami i legendami. To co proste stało się złożone, niezrozumiałe, pełne obaw, strachu i gróźb. Konstrukcja teologii propagowanej w nauce kościoła jest przerysowana i infantylna. Koncepcje Boga dotyczą prostych dróg, a nie krętych.

          Pana wątpliwości są jak najbardziej słuszne. Wystarczy przeczytać genealogie Jezusa w wersji Łukasza i Mateusza. Obie są niespójne i z sufitu. Ewangelia Jana robi wrażenie osobnego traktatu teologicznego. Widać w niej opracowaną już koncepcję teologiczną. Aby wytłumaczyć narodziny Jezusa nauka kościoła musi przywoływać dogmaty grzechu pierworodnego, Niepokalane poczęcie Maryi, jej dziewictwo i inne. Jezusa od poczęcia traktuje się już jak Boga. Aby te koncepcje były spójne trzeba było stworzyć kolejne uwarunkowania i udziwnienia. To wszystko podaje się do wierzenia jako jedyną dogmatyczną Prawdę. Zakręcić nie było trudno. Jak teraz to odkręcić?

Papieże cd. 25

Papież Leon II (682–683) był Grekiem. Podejrzliwy, wykształcony, pełen szacunku dla cesarza, zatwierdził wszystkie decyzje soboru, posuwając się jeszcze dalej w sprawie papieża Honoriusza (625–638). Ogłosił mianowicie, że odtąd każdy z jego następców, zasiadających na Stolicy Piotrowej, ma ponawiać potępienie papieża, który skłaniał się ku heretyckiej doktrynie monoteletyzmu.

          Papież ten jest przykładem praktyki kościoła narzucania innym swoich poglądów na wiele spraw apostolskich. Potępienie osoby Honoriusza nie licuje z nauką kościoła, która mówi, że można potępiać czyny, a nie człowieka.

Papież Benedykt II (684–685) został zatwierdzony dopiero po roku. Aby uprościć na przyszłość procedurę papież przekonał cesarza, aby przekazał swoje uprawnienia egzarsze Rawenny, reprezentujący władcę na Zachodzie.

Papież Jan V (685–686) pochodził z Syrii. Był to gest wdzięczności dla cesarza. Po Janie, jego ośmiu następców wywodziło się ze Wschodu.

Papież Konon (686–687) wiekowy, wybrany na czas następnych wyborów. Archidiakon Paschalis czynił starania, by zostać jego następcą.

Papież Sergiusz I (687–701) wybrany przez urażonego egzarchy Rawenny, który nie otrzymał obiecanych 100 liwrów za poparcie od kandydata Paschalisa. Za jego pontyfikatu cesarz Justynian II zwołał synod (trullański II) na którym zniósł celibat kleru (poza biskupami).  Sergiusz nie zgodził się z tym postanowieniem i nie zatwierdził dekretu. Cesarz wysłał wysłanników aby zrobili z papieżem porządek. Mieszkańcy Rzymu zaatakowali ich. Dowódcę znaleziono pod łóżkiem papieża. Wysłańcy musieli opuścić Rzym pośród drwin rozbawionego i triumfującego tłumu. Rzym tryumfował. W 695 r. obcięto nos cesarzowi i zesłano na Krym.

Papież Jan VI (701–705) opłacał Longobardów za spokój. Wykupił wszystkich jeńców, których Gisulf I zabrał do niewoli w czasie najazdu na Kampanię (ok. 702 r.).  Niewiele wiadomo o jego pontyfikacie.

Papież Jan VII (705–707) zjednał sobie Longobardów, tak dalece, że ich król , Arypert II, zwrócił Kościołowi dobra ofiarowane przez swojego poprzednika. Okaleczony Justynian II wrócił na tron. Wymógł na papieżu podpisanie 102 kanonów synodu trullańskiego II (informacja niepewna). Pokój między Rzymem a Bizancjum został jeszcze raz ocalony.  Za ten czyn papież był krytykowany przez współczesnych.

Autorytet kościoła

           Jestem zwolennikiem pełnej autonomii Kościoła od władzy świeckiej. Jest to możliwe z chwilą, gdy kościół zajmie swoje należne duszpasterskie miejsce. Dopóki będzie stanowić instytucję (państwo Watykańskie) państwową, żadne inne państwo nie pozwoli innemu państwu na prowadzenie wszelakiej działalności na swoim terenie. I to jest zrozumiałe. Władza papieska w Rzymie była na terenach cesarstwa rzymskiego, potem królów germańskich. Niejednokrotnie posiadała własną siłę wojskową, a częściej wspierana była militarnie przez inne państwa i narody. Pragnęła narzucić swoją doktrynę religijną kościołowi wschodniemu, który różni się od kościoła zachodniego sposobem pojmowania spraw duchowych. W takim stanie nie mogło dojść do zgody. Najlepszym przykładem jest historia tu opisywana. Nikomu nie przyszło do głowy przeanalizowanie sytuacji i wybranie właściwej drogi naprawienia sytuacji. No cóż, do tego trzeba było dojrzeć. Rodzący się kościół chrześcijański dopiero co się rozwijał. Już od samego początku wybrał błędną drogą. Uważał, że autorytet powstaje, gdy  ma się władzę i środki dyscyplinujące. Aby osiągnąć ten cel nie cofnięto się przed decyzją zastosowania własnej doktryny wiary do obrony swoich materialnych interesów. Już od samego początku kościół uważał, że jemu jest dana Prawda. Zaangażowany do tego Duch Święty miał czuwać nad kościołem. Powołując niebiański autorytet z konsekwencją wypracowywano swoje interesy. Powołując się na słowa Jezusa, że przyśle Pocieszyciela, Obrońcę wypaczali Jego sens. Duch Święty działa w przestrzeni duchowej, ale o tym „drobiazgu” jakby zapomnieli. Rozszerzyli Jego plenipotencję wręcz do działań zmysłowych, namacalnych (fizykalnych). Uczyniono podobnie jak zrobili to hagiografowie Starego Testamentu. Bóg został wykorzystany do narzucenia prawa żydowskiego. Teraz Duch Święty miał przypisaną podobną rolę.  Papież Franciszek powiedział udzielając sakry biskupiej ks. Fernando Vergezie Alzagiemu: Biskupstwo jest służbą, a nie zaszczytem. Biskup musi bardziej służyć niż panować.

          Kościół zawsze bał się utraty autorytetu. Kiedy ograniczono jego powierzchnię do 44 ha myślano, że Watykan już się nie podniesie i stanie się instytucja marginalną. Stało się inaczej. Jego autorytet wzmógł się, a nie osłabił.  

          Teraz, kiedy doświadcza nową zawieruchę obyczajową powinien sam dokonać zmiany swojego wizerunku i stać się instytucją powołaną do głoszenia słowa Bożego i przechowywania depozytu wiary.  Zgłaszam też nowy postulat, aby przepracowano samą doktrynę wiary, oczyszczając ją z mitów i legend. Religia chrześcijańska zasłużyła, przez swojego Założyciela Jezusa Chrystusa, na miano prawdziwego autorytetu moralnego i głosiciela Prawdy. Dzisiejsza katecheza w wielu miejscach, przez swoją infantylność i nieprawdę uwłacza Panu Bogu.

Papieże cd. 24

          W czasie poprzedzającym pontyfikat Seweryna islam podbił Syrię, zdobył Jerozolimę (638), Antiochię i Cezareę (640).  

Papież Seweryn (640)  wybrany w 638 r., ale musiał czekać 1,5 roku na zatwierdzenie. Papież nie sygnował swoistego dekretu Sergiusza, na który to nadział się poprzednik papież Honoriusz I. Cesarz Herakliusz zatwierdził pontyfikat po splądrowaniu skarbca kościelnego przez garnizon bizantyjski.

Papież Jan IV (640–642) potępił monoteletyzm na synodzie w Rzymie. Bronił Honoriusza I, twierdząc, że nie było miejsca na przeciwstawienie się woli ciała i woli ducha. Jezusa. Troszczył się o wykup chrześcijan, którzy popadli w niewolę u Awarów w czasie walk na Bałkanach.

Papież Teodor I (642–649) syn biskupa, rozpoczyna serię papieży – Greków (do 715 r.). Podobnie potępia monoteletyzm na Wschodzie.

Papież Marcin I (649–655) syn kapłana Fabrycjusza, na synodzie na Lateranie potępił monoteletyzm. Nie czekał na zatwierdzenie i rozpoczął pontyfikat. Cesarz skazał go na śmierć. Za wstawiennictwem patriarchy Pawła II wyrok zamienił na zesłanie na Krym. Był ostatnim z papieży, którego Kościół wpisał do katalogu świętych męczenników. Za jego życia wybrano jego następcę Eugeniusza I.

Papież Eugeniusz I (654–657)  łagodził spór z Konstansem II. Rzymski kler zmusił go do potępienia nowego patriarchy Konstantynopola. Zmarł przed planowanym aresztowaniem.

Papież Witallian (657–672) bezskutecznie próbował polepszyć stosunki z dworem cesarskim. Szczególnie uroczyście gościł w Rzymie cesarza Konstansa II. W podzięce cesarz ograbił skarbiec miejski i wyjął spod jurysdykcji Kościół raweński, czyniąc go autokefaliczny. Dopiero po śmierci cesarza nawiązał dobre stosunki z jego następcą Konstansem IV.

Papież Adeodat II (672–676) powrócił do walki z monoteletyzmem wschodnim.

Papież Donus (676–678) bez większego znaczenia.

Papież Agaton (678–681) wykorzystał przychylność cesarza Konstansa IV. Zwrócił się do niego, używając tytułu „syn”, o zwołanie soboru w Konstantynopolu. Na soborze definitywnie potępiono poglądy Honoriusza. Sobór prowadził cesarz, tym samym została potwierdzona jego zwierzchność.

Kruchość człowieka

          Jestem w stałym podziwie i zastanawiam się jak dobrze radzi sobie człowiek żyjąc wśród twardych przedmiotów, nieubłaganych sił przyrody, ciągłych kataklizmów i żywiołów. Oprócz zagrożeń naturalnych człowiek sam sobie zagraża przez wojny i wzajemne niechęci.

          Człowiek jest bardzo kruchy w całym spektrum własności ciała, od chwili poczęcia aż do śmierci. Sam nie bardzo ma wpływ, aby zapobiec wszystkim nieszczęściom. Ciało narażone jest na skaleczenia i urazy. Wystarczy, że lekko zachwieje się ciśnienie powietrza, a już człowiek odczuwa złe samopoczucie. Temperatura ciała poniżej 36 stopni obezwładnia, a podwyższona nie pozwala normalnie funkcjonować.

          W ciele człowieka działają stałe mechanizmy utrzymujące równowagę parametrów potrzebnych do życia. Na oko, nie bardzo to widać, ale wewnątrz ciała rozgrywa się cała batalia ochronna organizmu. Organizm stale mierzy kontrolnie np. poziom cukru, cholesterolu, leukocytów i innych parametrów. Reaguje natychmiast, gdy równowaga ulega zachwianiu. Brak równowagi uwidacznia się jako stan chorobowy. Ta ciągła walka o prawidłowe parametry ciała ma znamiona opatrzności bożej. Widać tu wyraźnie plan nakreślony przez Stwórcę. Można powiedzieć, że wygląda to tak, jakby komuś na tym zależało.  Kto mówi, że Bóg nie interesuje się swoim stworzeniem jest w błędzie i jest ślepy na powyższe zjawiska, które opisuję.

         Oprócz kruchości ciała człowiekowi towarzyszy delikatność psychiczna i emocjonalna. Brak miłości jest odczuwalny przez wszystkich ludzi, młodych i starych. Widać to wyraźnie w rodzinie. Jej brak, głęboko rani i powoduje, że człowiek nie może funkcjonować poprawnie.  Na tę „chorobę” Bóg ofiarowuje siebie. Wystarczy modlitwa, aby człowiek został wzmocniony na duchu.

          Do niedawna forsowana była myśl, że kruchość człowieka jest owocem grzechu pierworodnego. Na szczęście coraz częściej odchodzi się od tej błędnej tezy (katechezy). Człowiek zraniony rani innych. Aby temu zapobiec trzeba niweczyć zagrożenia przez przebaczanie:I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Ważną terapią jest poznanie przyczyn swoich słabości. Niejednokrotnie trzeba zaakceptować swój stan, a nawet trzeba sobie wybaczyć własne słabości. Samoakceptacja nie może być jednak poddaniem się, ale rozumnym gospodarowaniem tego, co się otrzymało od Boga. Biadoleniem nigdy nie osiągnie się tego, co w umyśle jest idealne, wymarzone. Człowiek nie do końca może być panem własnego losu, bo tor jego istnienia wyznaczają  nieuporządkowane zdarzenia losowe i biegnący czas. Warunki życia człowieka są ze wszech stron trudne. Człowiekowi narzucone zostało cierpienie, ale nie jako kara, ale jako motyw do działania, zapobiegania. Moc w słabości się doskonali. Z drugiej strony należy podziwiać samą koncepcję i odwagę Boga umiejscawiając człowieka wśród tylu niebezpieczeństw. Widocznie Bóg człowiekowi zaufał i w niego wierzy.

Papieże cd. 23

Papież  Honoriusz I (625–638) uwikłany na wieki w walce o uznanie dogmatu o nieomylności papieża (Sobór Watykański I 1870 r.). Początkowo bardzo chciał kontynuować dzieło Grzegorza Wielkiego, którego był uczniem. Osiągał sukcesy. Jedna niezręczna wypowiedź zburzyła świetlaną przyszłość papieża. Honoriusz został potępiony przez trzy kolejne sobory ekumeniczne. Otóż Honoriusz potwierdził pogląd patriarchy Konstantynopola Sergiusza I, że Jezus miał tylko jedną wolę boską (monoteletyzm). W tym czasie zastanawiano się czyja wola pchnęła Jezusa do działania. Czy tkwiła w nim jedna wola, której wyraz dawał poprzez indywidualne czyny, czy też były to dwie wole, odpowiadające jego dwoistej naturze. Warto przypomnieć, że w tych czasach racje teologiczne rozstrzygano niejednokrotnie przy pomocy bójek i pałek.

          Jak widzi ten problem filozoteizm? Jezus jako Człowiek miał swoją wolną wolę. Wszystko co czynił było wynikiem Jego woli. Z własnej swej woli przyjął cierpienie krzyża, a Ojciec niebieski uczynił z tego użytek. Po śmierci Jezusa, kiedy został wywyższony do godności Boga, jego wola ludzka zlała się w doskonałości z wolą Bożą. Pytanie, czy Jezus po wywyższeniu może sprzeciwić się Ojcu jest bezzasadne. Wola Jezusa po śmierci stała się doskonała jak wola Ojca. Doskonałość jest jedna i nie może być w niej różnicy. Gdyby tak było, to zasadne byłoby pytanie, która wola jest doskonalsza, co jest niezgodne z logiką doskonałości.

          Papieżowi zarzuca się herezję. W pewnym sensie rozumiem pomyłkę papieża. Jego potwierdzenie jednej woli można uznać za słuszne w części po wywyższeniu Jezusa. Wobec wyznawanej doktryny preegzystencji Jezusa jest to niemożliwe. Większą „winą” obarczam pogląd preegzystencji niż stanowisko papieża. Były jednak inne czasy i poglądy. Przeciwnicy dogmatu o nieomylności papieża mają asa w rękawie – papież też się myli. Zwolennicy nieomylności ripostowali, że zasada nieomylności dotyczy jedynie poglądów głoszonych przez papieży ex cathedra, zaś wypowiedź Honoriusza nie należy do tej kategorii.

          Papież nie ma patentu na mądrość absolutną, ale powoływanie się na kazus papieża Honoriusza I uważam za chybiony.

          Niestety nieomylność zatriumfowała. Pyrrusowe zwycięstwo. Do dnia dzisiejszego ciągną się spory na ten temat. Jestem po stronie tych, którzy podważają dogmat o nieomylności papieża.

Św. Augustyn z Hippony

          Św. Augustyn (354–430) biskup z Hippony, filozof, teolog, organizator życia kościelnego jest znaczącą osobą w Kościele chrześcijańskim jak i w kościele protestanckim (miały duży wpływ na nauki Lutra i Kalwina). Od jego imienia powstała doktryna zwana augustynizmem. Był wyznawcą, że Nowy Testament jest ukryty w Starym, a Stary staje się zrozumiały w Nowym. Zasadę tę przypomniał i dowartościował Sobór Watykański II.

          Św. Augustyn  rozpoznał w swoim sumieniu, że: Człowiek może wierzyć tylko wtedy, jeśli chce. Sam przyznawał: wierzę, aby zrozumieć. Wydaje się, że rozumiał Boga i Jego zamiary: największym cudem  jest podtrzymywanie przez Boga świata w jego istnieniu (też Orygenes). Na temat Boga reprezentował do dnia dzisiejszego uznawany pogląd, że Boga nie można zobaczyć oczyma i odczytać zmysłami. Jego obecność w danym miejscu określona jest przez miejsce ujawniania się jego mocy. Bóg jest niewyrażalny, łatwiej powiedzieć o Nim, czym nie jest, niż czym jest, Gdy pojmujesz, to nie ma tu już Boga. Św. August przedstawiał Boga jako pełny Byt Osobowy, jako Dobro, Miłość, jako Prawdę i Byt duchowy. Bóg jest samoistniejącą Prawdą. W Nim zawarte są wszystkie idee i mądrość odwieczna. Bóg jest bliżej nas, niż my siebie samych; Podobnie był znawcą Jezusa: Jezus prosi, bo Sam chce dawać.

          Św. Augustyna był głęboko myślącym człowiekiem. Co prawda ulegał doktrynie chrześcijańskiej i poglądom innych ale wiele zagadnień było przez niego gruntownie przemyślanych. Nurtowały go również pojęcia filozoficzne. M.in. zadawał sobie pytania: czymże więc jest czas? Choć wyczuwał, ciężko było mu to zdefiniować, opisać.  Szukał wytłumaczenia dla istnienia zła w świecie. Odnośnie szatana był blisko jego wykluczenia z istot żyjących. Za Ambrożym uważał, że zło nie jest czymś materialnym,  ale jest brakiem dobra[1]. Siły dobra i zła, nurtujące w sercu ludzkim, ulegały często personifikacji, jako duchy lub wręcz jako aniołowie dobrzy i źli [2]. Skłonność do zła może być też wmontowana nawet w ludzki genotyp. Intuicja skłoniła go do wyrażenie poglądu, że Anioł oznacza funkcję, nie naturę [3]. Ulegał jednak utartej tradycji mówiąc:  Chociaż nie widzimy objawień aniołów, to przecież, że są aniołowie, wiemy z wiary i czytamy, że wielu ludziom się ukazali. Przyjmował, że aniołowie zostali powołani równocześnie ze stworzeniem świata. Widać tu wyraźnie jak temat aniołów nie miał do końca przemyślany. W dzisiejszej dobie jego stanowisko jest coraz mniej wiarygodne. Augustyn miał również wiele wątpliwości. Np. nie bardzo umiał wyrazić pogląd, skąd bierze się dusza – czy stwarza ją Bóg czy zostaje zrodzona przez rodziców razem z ciałem. Jak głosił dusza posiada trzy władze: rozum, wolę i pamięć. Spośród tych trzech władz na pierwszym miejscu stoi wola.

          Św. Augustyn wyczuwał sacrum. Wiedział, jak bardzo trudno jest mówić o rzeczach nadprzyrodzonych.O Ewangelii św. Jana mówił:Także Jan nie powiedział tak, jak jest, lecz jak potrafił, gdyż człowiek mówił o Bogu. Do dnia dzisiejszego funkcjonuje jego powiedzenie:  Jeżeli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeżeli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem. Często wprowadzał bardzo trafne komentarze, jak np. Księgi Rodzaju nie napisano, aby nam powiedzieć, jak powstało niebo, ale jak niebo osiągnąć. Cechą najbardziej charakterystyczną dla teologii Augustyna było przekonanie, że miłość stanowi cel i kryterium poznania intelektualnego. Miłość rozumiał jako nieodłączną od prawdy i prawego życia: Prawdziwa miłość polega na tym, abyśmy przywiązali się do prawdy i sprawiedliwie żyli.

          Św. Augustyn czerpał inspirację swej teologii obrazu Bożego («imago Dei») w człowieku z biblijnego wersu: uczyńmy człowieka na Nasz obraz i podobieństwo (Rdz 1,27). W duszy człowieka dostrzegał obraz Boga, czego wyrazem jest rozumność człowieka.  Skutkiem grzechu umysł może być uśpiony czy niezbyt zdolny do pojmowania. Zdolność do uczestniczenie w Boskiej naturze jest jednoznaczne z byciem obrazem Boga. Na temat Trójcy świętej opracował własny pogląd odnajdując w człowieku triadę władz duszy rozumnej: «umysł-samopoznanie-miłość». W tych trzech członach doskonale przedstawiona jest odrębność relacji poszczególnych Osób Boskich, jak też Ich współistotność. Umysł człowieka – symbol Ojca i samopoznanie umysłu, które jest jak zrodzone przez Ojca Słowo, symbolizuje więc Syna, są ogarnięte przez miłość umysłu – symbol Ducha Świętego. Te trzy władze duszy tworzą bez pomieszania, poprzez niecielesne objęcie umysłu i jego samopoznania przez miłość, troistą jedność. Dostrzeganie Boga w miłości jest najbardziej ulubionym motywem teologicznym Augustyna. Bóg miłuje nas takimi, jakimi będziemy, a nie takimi jakimi jesteśmy.

          Św. Augustyn wniósł wiele prawdy do doktryny chrześcijańskiej. Nie był jednak omnibusem i też popełniał błędy. Jego teoria samorództwa żyjątek mikro (rationes seminales – racje nasienne w materii nieożywionej) nie przeszkadzała mu w przyjmowaniu prawdy, że Bóg stwarza wszelkie życie na ziemi. Augustyn był przekonany, że dusza powstaje w czterdziestym dniu życia dziecka. Lubił dyskutować: Kto dysputuje, odróżnia prawdę od kłamstwa .

          Św. Augustyn był rygorystą i zwolennikiem aksjomatu św. Cypriana: extra Ecclesiam salus nulla (poza kościołem nie ma zbawienia). Albert, Bonawentura i Tomasz w XIII wieku próbowali mitygować augustyński rygoryzm i lokować małe dusze nie w piekle, a w otchłani, gdzie miały się cieszyć szczęściem naturalnym. Św. Tertulian uważał kobietę za bramę piekieł, a św. Augustyn potrzebną tylko do prokreacji. Jak mawiał: Nic tak nieodparcie nie degraduje duszy mężczyzny jak pieszczoty niewiasty; Do pomocy lepszy jest mężczyzna niż kobieta; Lepiej zamieszkać z mężczyzną. Więcej z tego pożytku; To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie. Augustyn uznaje równość kobiety i mężczyzny – oboje posiadają w jednakowym stopniu w swej duszy obraz Boży, ale jedynie mężczyzna, jako symbol Chrystusa-Głowy jest obrazem Boga, a kobieta, jako symbol Kościoła-Ciała, obrazem tym nie jest, będąc jednak podobieństwem Chrystusa. Uprzedzając nieporozumienia Augustyn zaraz jednakże z mocą podkreśla, że chociaż żona, będąc kobietą poprzez ciało, jako kobieta obrazem Boga nie jest – oboje, mąż i żona, w równym stopniu mają godność ludzką – mając dusze rozumne, w równym stopniu noszą w sobie obraz Boży i oboje są zdolni do kontemplacji Boga. Augustyn, święty i doktor Kościoła, nigdy się nie spowiadał. Co więcej, po swoim nawróceniu i przyjęciu chrztu, błagał zapewne Boga, by ten uchronił go od konieczności przystąpienia do sakramentu pokuty (Dariusz Kowalczyk SJ, Kwartalnik Duchowy).

          Koleje życia Augustyna były burzliwe, charakter niejednolity, namiętny, niepohamowany, umysł gwałtownie przerzucający się od stanowiska do stanowiska. Zmagała się w nim potrzeba czystej duchowości i płomienna zmysłowość, poczucie wyższości życia duchowego i potrzeba faktów uchwytnych i dotykalnych; walczył w nim filozof, wielbiciel autonomicznej kultury umysłowej, z chrześcijaninem, powolnym Kościołowi i jego dogmatom. To jeden, to drugi brał górę; toteż nie ma jednolitego systemu w jego pismach. Za to jest w nich nadzwyczajne bogactwo, z którego przez długie wieki czerpała filozofia chrześcijańska (Władysław Tatarkiewicz, Historia filozofii, wyd. 1968).

          Św. Augustyn jest jednym z ojców i doktorem Kościoła, znany jako doctor gratiae (doktor łaski). Jego nauki zostały zebrane w pojęcie augustynizmu. Miały one wpływ na europejską myśl teologiczno-filozoficzną. Ogromny wzrost zainteresowania doktryną augustyńską miał również miejsce w okresie renesansu oraz wczesnej nowożytnej filozofii. Augustyn pozostaje także trwałym autorytetem w chrześcijańskiej teologii.


[1] Michał Heller, Michał Drożdż, Początek Świata – Biblia a nauka, Wyd. BIBLOS, Tarnów 1998, s. 108. Por. Ambroży, Hexameron, 2,8,30.

[2] Hasło: Anioł [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 606.

[3] Katechizm Kościoła Katolickiego, Wyd. Pallottinum, Poznań 1994, s. 86; Św. Augustyn, Enaratio in Psalmos, 103, 1, 15; PL 37, 1348–1349.