Trzeci antypapież Feliks II

          Juliusz (337–352) był pierwszym biskupem Rzymu, wobec którego użyto tytuł “papież”. Nie miał łatwo. Biskupi Wschodu wyraźnie dzielili cesarstwo na dwa obszary wpływów. Nie chcieli uznać prymatu papieża. Biskupi na Wschodzie przychylni papieżowi nie mieli racji bytu. Takim kapłanem był Atanazy (295–373), biskup Aleksandryjski, pisarz wczesnochrześcijański, teolog, apologeta, ojciec i doktor Kościoła katolickiego i prawosławnego. Z pochodzenia był Grekiem. Brał czynny udział w walce przeciw arianom na soborze w Nicei i przyczynił się do potępienia ich poglądów. To spowodowało późniejsze intrygi przeciw niemu i wygnania. W roku 328 został wybrany biskupem Aleksandrii. W 335 r. cesarz Konstantyn skazał go na wygnanie. Po śmierci cesarza wrócił z wygnania w 337 r. Po dwóch latach musiał znów opuścić Aleksandrię, tym razem udał się do Rzymu, gdzie przebywał pod opieką papieża Juliusza I. Nadal walczył z arianami, zyskując poparcie papieża, biskupów zachodnich i synodów. Wielokrotnie był usuwany ze stanowiska przez kolejnych cesarzy (Konstancjusza, syna Konstantego).

          Kolejnym papieżem został Liberiusz (352–366). Musiał walczyć z arianami, którzy zalewali cesarstwo. Konstancjusz porwał Liberiusza, a na jego miejsce powołał trzeciego już antypapieża Feliksa II (355–366). Został on wyświęcony przez ariańskich biskupów. Większość kleru uznała go bez sprzeciwu. Tylko lud wiernie trwał przy Liberiuszu.

           Papież Liberiusz, który stawiał heroiczny opór, w końcu załamał się i poddał cesarskiej jurysdykcji. Zgodził się też na ariańskie wyznanie wiary. Odzyskał tron papieski, ale stracił twarz. Choć wiele uczynił dla Kościoła był uważany za heretyka.

          Antypapież Feliks II po wielu próbach odzyskania władzy zrezygnował z urzędu i usunął się do swojego majątku.

          Po walkach pomiędzy zwolennikami Feliksa II a zwolennikami Liberiusza wybrano papieża Damazego I (366–384). Cena jego urzędu była wysoka, stu trzydziestu zabitych. Jak widać funkcja biskupa była łakomym kąskiem skoro walczono o nią z takim zacietrzewieniem. Papież był noszony w lektyce, ubrany był w bogate szaty, wydawał uczty, których zbytek niekiedy przewyższał świetność cesarskiego stołu.

          Papież zmierzał do uwolnienia się od jurysdykcji cesarskiej. Jego sukcesem było wprowadzenie rozporządzenia, że kler ma podlegać wyłącznie jurysdykcji kościelnej. Każdy nowo-powołany biskup  musi być zatwierdzany przez Rzym (sobór rzymski w 369 i sobór antiocheński w 378 r. to potwierdził).  Papież Damazy przywrócił Kościołowi rangę i prestiż. Sam pozyskał wsparcie teologa Hieronima, który podjął się opracowanie dzieła zwanego Wulgatą.

Sobór w Nicei

          To cesarz Konstantyn zwołał pierwszy powszechny sobór ekumeniczny w 325 r. w Nicei. Wzięło w nim udział od 250 do 300 biskupów. Soborem przewodniczył sam cesarz. Papież Sylwester był nieobecny. Wysłał tylko dwóch reprezentujących go kapłanów.

          Intencją cesarza było scementowanie kościołów, aby można było lepiej nimi kierować i je kontrolować. Problemem dla Kościoła były poglądy kapłana Ariusza i jego zwolenników na temat Trójcy Świętej. Według nich Chrystus nie był Bogiem, jak Ojciec i Duch Święty, lecz istotą stworzoną przez Ojca, podobnie jak każdy człowiek.  Bóg wybrał go za swego syna, czyniąc zeń pierwsze ze swych  stworzeń, ponieważ przewidział jego  przyszłe zasługi.

          Dogmat o boskiej naturze Jezusa niepokoił wielu. Poglądy Ariusza były przekonywujące dla wielu biskupów Wschodu.  Pomiędzy tradycjonalistami a ariuszami doszło do sporu.  Dla Konstantyna nie miało to większej wagi. Dla niego liczył się spokój, a nie różnice dogmatyczne. Większością głosów zwyciężyła dogmatyka tradycyjna. Ustalenia soboru ujęto w powszechnie znanym “nicejskim wyznaniu wiary”.

         Pasywność papieża Sylwestra (313–335) rzucała cień na Kościół. Zdecydowano się kilka wieków  później na stworzenie jego fałszywego obrazu. Wymyślono legendę o krwawym cesarzu, którego Sylwester w cudowny sposób uzdrowił, nauczył katechizmu, ochrzcił. Konstantyn w podzięce za to podarował Kościołowi wielkie dary. Sporządzono fałszywy akt darowizny zwaną “Donację Konstantyna” (750–850), która miała usprawiedliwiać w przyszłości posiadanie przez Kościół bogactwa.

          Dobrobyt pchnął Kościół na drogę fałszowania prawdy. Proceder ten będzie niestety wielokrotnie powtarzany. Znikną opory moralne. Nauka Jezusa będzie siła rzeczy marginesowana i osłabiana. Podobnie Żydzi, w dobrze pojętym interesie dla siebie stworzą judaizm rabiniczny, w którym nie teologia (judaizm biblijny) będzie ważnya lecz interes materialny, polityczny i strategiczny.

          Papież Sylwester urządzał swoją siedzibę na Lateranie, a cesarz Konstantyn przeniósł się do Bizancjum, które przeobraziło się w Konstantynopol. Tam cesarz przeniósł też stolicę. Nie wiedział, że następcy papieża przywrócą świetność Rzymu i uczynią z niej serce chrześcijaństwa.

           Konstantyn przed śmiercią zrehabilitował Ariusza. Dawni jego zwolennicy ponownie zaczęli ubiegać się o uznanie ich przekonań. Problem arianizmu i spór doktrynalny powtórnie zawitał.

         Po Sylwestrze wybrano Marka (336) równie bezbarwnego papieża jak jego poprzednik.

 

Nowe kłopoty, donatyści

          Kiedy chrześcijaństwo tryumfowało papież Milcjades (311–314) w tym nie uczestniczył i nie odegrał żadnej w tym roli. Być może zajęty był nowym sporem jaki wybuch w Kościele Kartagińskim pomiędzy Donatem z Casa Nigra i jego zwolennikami a biskupem Cecylianem. Donatyści wysuwali zarzut nieważności  święceń biskupa. Kościół Kartagiński prosił papieża o arbitraż w tej sprawie. Również prokonsul Afryki zwrócił się do cesarza, by ten wyjaśnił sprawę.

          Cecylian domagał się wysłuchania go przez trzech biskupów Galii. Nie zwrócił się bezpośrednio do papieża. Znaczy, że prymat Rzymu miał być uznany dopiero znacznie później. Cesarz zgodnie z prośba Cecyliana wyznaczył trzech sędziów, ale zażądał, aby trybunał obradował pod przewodnictwem papieża Milcjadesa. Jak widać to cesarz ukształtował zwierzchnictwo biskupa Rzymu. Milcjades rozstrzygnął proces na korzyść biskupa Kartaginy i potępił donatystów.  Donat odwołał się do cesarza i cesarz zgodził się na powtórzenie procesu. Tym samym pokazał, że jest ważniejszy niż papież.  Na drugiej rozprawie papież nie uczestniczył. Zmarł 11 stycznia 314 roku.

 

Donatyzm – ruch kontestacyjny w IV/V w. w Kościele chrześcijańskim w prowincji Afryki północnej Cesarstwa rzymskiego, zapoczątkowany przez biskupa Donata z Kartaginy w następstwie prześladowania chrześcijan za cesarza Dioklecjana (303–305 n.e.). W 412 roku donatyści zostali skazani na banicję przez cesarza Honoriusza, zanikli całkowicie w wyniku najazdu ariańskich Wandalów, a następnie muzułmańskich Arabów.

         Główną ideą ruchu był sprzeciw wobec ponownego włączania do Kościoła apostatów, którzy zaparli się wiary chrześcijańskiej w wyniku gróźb ze strony władz cesarstwa. Przywódcy ruchu uznawali, że apostaci utracili sakramenty chrztu i święceń i nie można już im ich przywrócić. Ponieważ stanowisko Wielkiego Kościoła, któremu przewodził biskup Rzymu, zakładało możliwość porzucenia apostazji, powrotu do wiary i pojednania z Kościołem, według donatystów i on stał się niegodny udzielać ważnie sakramentów. W przekonaniu schizmatyków, jedynym istniejącym Kościołem Chrystusa, który zachował świętość potrzebną do udzielania sakramentów, byli oni sami. Nazywając się „Kościołem męczenników” lub „Kościołem doskonałych”, wszystkim, którzy dołączali do nich, przychodząc z kościołów będących w komunii z biskupem Rzymu, udzielali ponownie chrztu i innych sakramentów. W szczytowym okresie rozwoju schizmy, Donata popierało ok. 270 biskupów, którzy zgromadzili się na swoim synodzie w 336 roku. Przeciwni byli posłuszeństwu władzy cesarskiej.

          Działania na rzecz zażegnania schizmy i sprostowania błędów dogmatycznych podjęli głównie Optat z Milewy oraz Augustyn z Hippony. Ten ostatni głosił, że Kościół jest wspólnotą składającą się również z grzeszników oraz że ważność sakramentów nie zależy od moralności (dyspozycji) tego, kto nimi administruje, lecz od świętości Kościoła, gdyż sakramenty należą do niego, a nie są prywatną własnością poszczególnych szafarzy.

          Konferencja zwołana w roku 411 w Kartaginie bardzo osłabiła ruch donatystów. W tym też okresie władze cesarskie nasiliły represje stosowane wobec donatystów, co, pomimo początkowego sceptycyzmu, poparł Augustyn; Augustyn doprowadził przy tym do zaniechania stosowania kary śmierci wobec opornych. Struktury zostały unicestwione po zwycięstwie ariańskich Wandalów, pod wodzą Genzeryka. Ostatecznie zanikł po zajęciu Afryki Północnej przez muzułmańskich Arabów. Według Hansa von Campenhausena represyjna polityka wobec donatystów była powodem niechęci ludności afrykańskiej wobec Kościoła katolickiego, która zaowocowała całkowitym upadkiem chrześcijaństwa w Afryce po inwazji muzułmańskiej( wikipedia).

 

          Postawa cesarza drażniła biskupów i być może dlatego następca papież Sylwester (315–335) nie pojechał na rozprawę, ani do Nicei na pierwszy wielki sobór ekumeniczny. Papież nie przejawiał dużej inicjatywy w tak doniosłej historii Kościoła. Prowadził  go w cieniu cesarza Konstantyna.

          To cesarz Konstantyn w 321 r. ogłasił niedzielę jako “dzień Pański”.  W 324 roku oddał Kościołowi dom swojej drugiej  żony Fausty. Pałac Laterański zostanie do roku 1304 siedzibą biskupów Rzymu. Obok pałacu buduje Bazylikę świętego Piotra.  U wrót miasta postawił kolejny kościół – poświęcony pamięci świętego Pawła.

          Cesarz Konstantyn, choć tak wiele uczynił dla rozwoju Kościoła, sam pozostał poganinem. Dopiero na łożu śmierci przyjął chrzest i to od biskupa wyznającego arianizm (ekskomunikowanego przez sobór nicejski).

Okres prześladowań

          Pod koniec III wieku poza Rzymem ukształtował się silny ośrodek religijny na północy Afryki (Kartagina). Biskupi afrykańscy inaczej spostrzegali sytuację wiernych, którzy z przyczyn bezpieczeństwa wypierali się wiary podpisując stosowną lojalkę cesarzowi. Żądali (w tym Cypriam) oni powtórzenia chrztu. Groziło zerwaniem z Rzymem. Rzym uważał, że chrzest sam w sobie oczyszczał grzeszników z ich grzechów i nie trzeba powtarzać tego sakramentu. Rzym próbował wykorzystać swoje zwierzchnictwo i wymusić posłuszeństwo pod groźbą ekskomuniki. Śmierć papieża Stefana oraz Cypriama po stronie afrykańskiej odsunęła na jakiś czas toczący się spór. Do ocalenia Kościoła przed schizmą przyczyniło się nasilenie prześladowań przez cesarstwo. Przez lata szalał terror. Dużo dobrego uczynił papież Dionizy w swojej polityce. Nie szczędził też grosza. Łagodził spór, umacniając stanowisko Rzymu.

          Cesarstwo Rzymskie ponosi klęski. Wydaje się, że Imperium Rzymskie będzie zgubione. Cesarz jak i papież tracą autorytet.

          W 284 roku na czele Imperium stanął Dioklecjan. Pozostał on wierny starożytnym bogom. Nakazał chrześcijanom składania ofiar jego  bogom. Początkowo dotyczyło to cesarskich żołnierzy. Do tego czynu popychała go własna matka. Edykt z 303 roku dotyczył burzenia kościołów. Chrześcijanie zostali pozbawieni wszelkich praw. Prowokacje podpaleń w cesarskim pałacu miały zwiększyć nienawiść na chrześcijan. Terror zapanował w całym Imperium. Palono żywcem dorosłych i ich dzieci. W prowincjach zachodnich represje trwały od 303 do 305 roku, a w Azji aż do roku 313. Papież Marcelin (296–304) wydał policji naczynia sakralne i święte księgi. Umarł spokojnie we własnym łóżku.

          Przez cztery lata Rzym nie miał swego  biskupa. W roku 205 Dioklecjan abdykował. Chrześcijanie nieco odetchnęli, ale zaczęli się wzajemnie oskarżać o sprzeniewierzenie się  w wierze.  Powrócił temat lapsi i ich powrotu na łono kościoła.

          W 308 roku papież Marceli (308–309) próbowali opanować sytuację. Rządził krótko. Podobnie jego następca Euzebiusz (309–31). Po jego śmierci Galeriusz i Maksymian z okrutnym fanatyzmem prześladowali chrześcijan. Galeriusz zachorował i szukał ratunku również wśród chrześcijan. Trochę odpuścił. Przed końcem panowania wydał edykt tolerancyjny (311 r.), który zakończył prześladowania chrześcijan. W tym samym roku zmarł najprawdopodobniej na raka. Na mocy tego aktu prawnego chrześcijanie mogli całkowicie jawnie wyznawać swoją religię. Musieli zostać zwolnieni z więzień bądź kamieniołomów (jeśli trafili tam na fali restrykcji), a obiekty sakralne zagarnięte przez władzę cesarską miały do nich powrócić. Na arenę wkroczył Konstantyn. Rozgromił on wojska rywala Maksencjusza przy moście Mulwijskim. Był on genialnym politykiem. Wyczuwał, że wieją inne wiatry i walka z chrześcijanami wiedzie Imperium do zguby.

Drugi antypapież Nowacjan

          Historia lubi się powtarzać. Papież Fabian (236–250) bez należnej procedury uczynił znanego laika, erudytę rzymskiego Nowacjana kapłanem. Wkrótce papież Fabian zmarł. Czasy były niespokojne. Cesarz Decjusz prześladował chrześcijan. Trudno było zebrać się biskupom, aby powołać nowego papieża. Czekano  aż 16 miesięcy. W końcu wybrano Korneliusza (251–253). Nowacjan, który cieszył się powszechnym autorytetem był bardzo tym zawiedziony.  Przekupiwszy i upiwszy trzech biskupów Italskich, zmusił ich do wyświęcenia jego na papieża (antypapieża). Przez niespełna 10 lat, nie przyjmując do wiadomości, że w tym czasie wybrano kolejnych czterech prawowitych papieży (Korneliusza, Lucjusza, Stefana I i Sykstusa II) Nowacjan sprawował funkcję papieża. Był on też autorem licznych listów, a także dzieła o Trójcy Świętej – De Trinitate. Nowacjan i jego zwolennicy sprzeciwiali się ponownemu przyjmowaniu do wspólnoty apostatów (odszczepieńców), którzy wyparli się wiary, na skutek cesarskich prześladowań (lapsi). Nowacjan był zwolennikiem rygoryzmu moralnego. Od niego powstanie też ruch nowacjanów, z którym Kościół będzie musiał później walczyć. Pojawi się tzw. kryzys afrykański

          Na synodzie w 251 roku Nowacjan i jego zwolennicy zostali ekskomunikowani. Nowacjan w wyniku prześladowań opuścił Rzym i zmarł śmiercią męczeńską.

          Przypadki Hipolita i Nowacjana pokazują jeszcze kruchy zalążek absolutnej i niepodważalnej władzy Kościoła. Władza papieska była intratna. Dawała władzę i dostęp do pieniędzy. Nauki Jezusa były tylko pretekstem do działań kierowniczych. Liczyła się instytucja i jej finansowa siła. Na szczęście nad Kościołem czuwali biskupi, którzy brali na siebie obowiązek i ciężar bronienia idei Kościoła. Można zauważyć dwie płaszczyzny odniesienia – siła nośna przesłania Chrystusowego oraz siła instytucji zorganizowanej. Te dwie płaszczyzny będą działały równolegle do siebie przez setki lat. Jak pokaże historia, różne będą przesilenia. Jednak Kościół Chrystusowy pozostanie do końca głównym motorem Kościoła chrześcijańskiego.

Pierwszy antypapież Hipolit

          Po śmierci papieża Zefiryna (198/199–217) wybrano Kaliksta I, byłego niewolnika, człowieka zdolnego, ale uwikłanego w operacje finansowe, które nie powiodły się. Był on z pewnością bardzo interesującym człowiekiem, bystrym  w finansach, obrotny i niespokojny. Życie nauczyło go wiele. Dla biskupa Zefiryna był cenny ze względu na swoje doświadczenia. Popełnił jednak błąd uczyniwszy z Kaliksta diakona. Tym samy nadał mu funkcję sakralną.

          W tym czasie działał wybitny teolog Hipolit, pisarz Kościoła chrześcijańskiego na Zachodzie, który był przeciwnikiem Kaliksta i darzył go niechęcią. Po śmierci papieża Zefiryna sądził, że on zostanie jego  następcą.  Niestety wybrany został Kaliksta.

          Hipolit powołał stronnictwo, które wybrało go na papieża (czytaj antypapieża). Według obowiązującego prawa ta godność nie jemu się należała. Hipolit był rygorystycznym dogmatykiem i traktował Kaliksta jako przywódcę sekty. Nie zrzekł się swojej godności również w okresie kolejnego pontyfikatu Urbana I (222–230) jak i podczas pierwszych lat sprawowania posługi przez papieża Poncjana (230–235). Schizma trwała 18 lat – aż do 235 r. kiedy to papież Poncjan i antypapież Hipolit razem zginęli jako męczennicy na słynnej wyspie śmierci – w kopalni na Sardynii. Tradycja mówi, iż obaj przed śmiercią pogodzili się. Zresztą Kościół po dziś dzień czci ich jako świętych męczenników. Papież Fabian (236–250), następca Anterosa (235–236) sprowadził ciała Hipolita i Poncjana do Rzymu, gdzie odbył się ich uroczysty pogrzeb.

          Śmierć Kaliksta była tragiczna. W 222 roku podburzony lud zwrócił się przeciw niemu. W czasie zamieszek wypchnięto go przez okno, ciało rzucono do studni i przywalono ogromnymi kamieniami. Został pogrzebany na jednym z cmentarzy Zatybrza, który założył na krótko przed śmiercią.

           Papież Urban I musiał borykać się do końca swojego pontyfikatu ze schizmą Hipolita. Pozostał on bohaterem wielu legend.

          Antypapież Hipolit przed śmiercią pojął swoją pychę, abdykował. Skierował do swych zwolenników posłanie, zobowiązując ich, by trwali przy wierze Chrystusowej i odbudowali jedność Kościoła. 

          Papież Poncjan również abdykował, choć wcale nie musiał. Przeżył Hipolita tylko nieznacznie.

Fenomen chrześcijaństwa

          Źródła historyczne podają: papież Soter (166–174) stanął na czele Kościoła  już bogatego. Czuwał nad tym, by jego Kościół okazał się również hojny. Przekazał pokaźną sumę na wsparcie ubogich … do dziś zachowały się fragmenty listu dziękczynnego Dionizego, biskupa Koryntu.

          Upłynęło raptem ok. 130 lat od powstania nowej wspólnoty. Czy to dużo? Popatrzmy do tyłu. 130 lat? To dużo. Podziw wzbudza zasięg chrześcijaństwa. Sięgnął on nawet na tereny dzisiejszej Anglii. Co było powodem tego sukcesu?

          W nowej religii Bóg zajął bardziej honorowe miejsce – Ojca. To miejsce zaszczytne i nikt nie mógł być zgorszony. Natomiast Jezus Chrystus stał się bohaterem i postacią pierwszoplanową. Dla wielu był to Człowiek, które zajął tak zaszczytne miejsce. W Nim widziano wszelaką nadzieję. Jezus oparł swoją naukę na miłości. Uczucia, tak bliskie dla każdego człowieka były chwytnym argumentem. Religie pogańskie plotkowały o boskich rodzinach.  Chrześcijaństwo zakorzeniało się w sercach wiernych. Było one bliskie ludzkim  potrzebom. Nawet prześladowania były dla wielu nobilitacją i wyrazem najgłębszych uczuć. Dla miłości człowiek zdolny jest nawet na śmierć. Chrześcijaństwo broniło ubogich i wszystkich traktowało równo. Każdy mógł zabiegać o zbawienie.

           W owych czasach chrześcijaństwo niosło nową perspektywę. Uwidoczniła się ona nawet w malarstwie, gdzie ją wprowadzono stosunkowo szybko. Płaskie ikony nabierały znaczenia historycznego.

              Wierni zachwyceni Kościołem chętnie się dzielili. Nawet małe datki rosły  w znaczące sumy. Sami wierni nie zdawali sobie sprawy, jak głęboko zakorzeniają się w instytucję kościelną. Kościół stał się przemysłem finansowym. Obracał wielkimi kwotami. Uzależniał innych od siebie. Finansował architekturę, wspomagał wiernych itd. Atrakcyjność i sukces Kościoła zachęcał do tworzenia innych własnych odłamów i sekt. Początkowo trudno było się rozeznać, czy były to uzupełnienia doktryny, czy herezje. Kościół w zasadzie dobrze sobie z tym radził. Przy pomocy własnych apologetów, teologów i biskupów dusił w zarodku różne fałszywe inicjatywy religijne. Miał się na baczności. Pobożni chrześcijanie powiedzą zapewne, że Duch Święty czuwał nad rozwojem Kościoła. Ja powiem, że owszem, ale na ziemskim padole wszystko, co się wydarza, generuje przeciwieństwa. Rozwój chrześcijaństwa rodził dla niego samego nowe problemy. Mądrość Kościoła ujawniłaby się, gdyby byli tacy, którzy by dostrzegali te niebezpieczeństwa. Majątek, rozgłos Kościoła skierował go w stronę utworzenia państwa kościelnego. Władza nad duszami rozciągnie się na władze świecką. Nawet kapłani ubiorą się w szaty na podobieństwo ubiorów cesarzy. To co najpiękniejsze w chrześcijaństwie pozostanie głęboko w sercach wiernych i to będzie ten depozyt wiary, który przetrwa najcięższe czasy.

Egzorcysta Sedano

          Ojciec Francisco Lopez Sedano 80-letni kapłan w swoim życiu przeprowadził przynajmniej 6000 egzorcyzmów. Jak podaje Catholic News Agency, to również emerytowany koordynator egzorcystów w Meksyku i członek zgromadzenia Misjonarzy Ducha Świętego. W wywiadzie dla Hoy Los Angeles (Los Angeles Today) powiedział: szatan jest osobą. Świadczy  o tym fakt, że Jezus wielokrotnie rozmawiał z szatanem. Ks. powołuje się tu na Nowy Testament.

          Kiedy kończyłem studia teologiczne dla świeckich byłem naiwnie przekonany, że Ewangelie pisane były z serca, szczerze, na bazie posiadanych informacji. Dopiero samodzielne studia otworzyło mi oczy, że Ewangelie są dziełami opracowanymi. To znaczy, że autorzy poświecili czas na zbudowanie obrazu literackiego umieszczając w nim koncepcje teologiczne cudze i własne. Budowano w ten sposób doktrynę chrześcijańską.

          Literalne odbieranie tekstu Ewangelii jest pułapką (fundamentalizm), z której tak skrzętnie korzysta Kościół, nakazując, w większości, przyjmowanie treści za prawdy absolutne (katecheza parafialna).

          Dopiero oderwanie się od tej dyscypliny kościelnej pozwala na rzeczową analizę tekstu i wiedzę faktograficzną. Do dzisiaj uważam, że trzeba jeszcze ogromnej pracy teologów do odczytania prawdziwych słów Jezusa (największy skarb ewangeliczny) z cytatów ewangelicznych.

          Ks. Sedano mówi, że szatan jest osobą. Ja (nie tylko) uważam, że  szatan jest pojęciem konceptualnym obrazującym zło. Owszem szatan wielokrotnie jest przywoływany w Piśmie świętym, ale jest to figura literacka i nie ma nic wspólnego z bytowanie ontologicznym. Nie dziwię się, że pojęcie to mogło być przywoływane przez samego Jezusa. Używał on pojęć, które były rozumiane przez ówczesną społeczność. Jezus użył słowo szatan również jako metaforę mówiąc do Piotra: Idź precz ode mnie szatanie (Mt 4,10, Łk 4,8). Łukasz opisuje działanie szatana w perykopie: Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był z grona dwunastu (Łk 22,3).

      Emerytowany zakonnik twierdzi, że osoby opętane charakteryzuje konkretny i bardzo specyficzny sposób zachowania. Powiedział, że obserwował opętanych, którzy “szczekają jak psy, krzyczą, wiją się na ziemi, jak węże”. Opowiadał również o przypadkach w których osoby opętane wykazywały się nadludzką siłą, a nawet wspinały się po ścianach. Tego typu przekazy robią wrażenia, ale są całkowicie medycznie wytłumaczalne. Umysł ludzki będzie nas zaskakiwać jeszcze przez długie lata.

Dlaczego nie lubię pojęcia Ducha Świętego

          W religii chrześcijańskiej Duch Święty jest definiowany jako Trzecia Osoba Boska o wyraźnym wskazaniem ontologicznym, tzn. że jest to Istota odrębna, bytowa.  Ja natomiast jestem zwolennikiem doktryny antytrynitarnej i dostrzegam Ducha Świętego jako przejaw Bożej działalności  lub inaczej mocy Boga. Dla łatwiejszego zrozumienia powiem tak. Ja Paweł posyłam ci mojego ducha, aby cię chronił, co znaczy, że ja skupiam swoją uwagę na opiece nad tobą. Mój duch ma znaczenie dynamiczne, a nie ontologiczne. Mój duch, tzn. ja sam w działaniu.

         Duch Święty pojawia się w Starym Testamencie już w drugim wersecie Księgi Rodzaju: „(…) a Duch Boży unosił się nad wodami”, jednakże należy przyjąć, iż użyte tu pojęcie Ducha Bożego (ruah) należy rozumieć jako Boskie tchnienie. Stąd w podanym tekście nie oznacza osoby Ducha Świętego, lecz twórczą moc Bożą.

         W Nowym Testamencie Duch Święty kojarzony jest z Osobą Jezusa jako Pocieszyciela.

          Katecheza chrześcijańska narzucając Trzecią Osobę Boską poszła w kierunku politeistycznym, broniąc zarazem idee religii monoteistycznej. Tego nie da się pogodzić, bo jest sprzeczne z logiką. To niefortunne podejście ontologiczne stało się przyczyną wielu nieporozumień w samej doktrynie chrześcijańskiej jak i herezji, jak np. herezji montanizmu. Montanizm łączył w sobie zarówno elementy chrześcijańskie, jak i  pogańskie. Twórca montanizmu Montan i jego towarzyszki Pryscylla (Pryska) i Maksymilla, utrzymywali, że przez nich mówi Duch Święty, dlatego żądali bezwarunkowego posłuszeństwa ich nakazom.

          Niestety Orygenes (185-254) pisał: „Oznacza to, że Duch posiada substancję. Nie jest bowiem, wbrew niektórych ludzi, działaniem (energeia) Boga, nie posiadając, w ich mniemaniu, właściwości substancjalnych. Przecież i Apostoł wymieniwszy charyzmaty Ducha stwierdził zaraz: ‘Wszystko to sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce’ [1Kor 12:11]. A jeśli chce, działa i rozdziela, to jest bytem działającym, a nie samym działaniem” („Komentarz do Ewangelii św. Jana” fragm. 37 – J 3:8).        

     Podobnie Klemens Aleksandryjski (ur. 150): „Dzięki składając, wychwalajmy jednego Ojca i Syna, Syna i Ojca, który wraz z Duchem Świętym jest Wychowawcą i Mistrzem. Wszystko od Niego jednego, przez Którego wszystko jest czymś jednym, przez którego jest wieczność, Którego członkami wszyscy jesteśmy, Którego chwalą na wieki” („Wychowawca” 3:12,100 cytat za „Nadzieja poddawana próbom” J. Salij OP, Poznań 1995, rozdz. ‘Odnówmy w sobie prawdę o Trójjedynym Bogu!’).

 

          Samo Wyznanie wiary mówi: Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez Proroków.

          Każda próba tłumaczenia istoty ontologicznej Ducha Świętego musi być traktowana jako nieporozumienie, bo sprzeczna jest z zasadami logiki.

          Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem jest traktowanie Trzech Osób Boskich w jednym Akcie działającym w rozumieniu dynamicznego obrazu Boga jedynego. To znaczy, że pod pojęciem Ducha Świętego jest jeden Bóg w działaniu. Jezus jako Druga Osoba Boska w działaniu jest również Aktem działającym. Podobnie Duch Święty jest  przejawem Aktu działającego. Wszystkie Osoby Boskie łączy jedna wspólna wola działania.

          Zamieszanie wokół pojęcia Ducha Świętego stało się  przyczyną mojej niechęci do tego pojęcia. Należy unikać wieloznaczności. Doktryna wiary powinna być prosta, nieskomplikowana i jednoznaczna.

Kult chrześcijański przyczyną zgorszenia

          W religiach chrześcijańskich obchodzi się trzy razy narodzenie Jezusa. Katolicy oczekują przyjścia na świat Jezusa w nocy z 24 na 25 grudnia. Dla wschodnich chrześcijan, czyli prawosławnych, Chrystus rodzi się później – z 6 na 7 stycznia. Najpóźniej (19 stycznia) narodziny Mesjasza świętuje w Betlejem Kościół ormiański. W Betlejem mówi się: “hic et nunc (tu i teraz)”. Trzy razy bo kościoły nie potrafią zająć jednego stanowiska. Trudno zrozumieć, bo wielu jest przekonanych, że religia chrześcijańska jest najpiękniejsza, najbardziej prawdziwa, w każdym calu święta.

         Kością niezgody jest również miejsce, gdzie Maryja narodziła Syna. Miejsce to wyznaczone jest srebrną gwiazdą w podziemiach Bazyliki Narodzenia. Chodzi tu o dostęp do gwiazdy dla potrzeb liturgicznych. Wierni przybywający do świątyni są często zaskoczeni i zdegustowani sporami duchownych. Zwłaszcza katolicy – wręcz zszokowani tym, że wystrój bazyliki ma wyłącznie prawosławny charakter. Na wejście trzeba czekać, aż wierni z innych opcji opuszczą grotę. Niesnaski między duchownymi różnych wyznań, którzy są współgospodarzami świątyń, nie zniknęły. Co jakiś czas w głównych sanktuariach – w Betlejem i Jerozolimie – nadal dochodzi do przepychanek. W Betlejem zwłaszcza wtedy, gdy przedstawiciele poszczególnych odłamów chrześcijaństwa przystępują do wspólnego sprzątania bazyliki Narodzenia. Np. w grudniu 2007 roku 80 duchownych ormiańskich i greckich stoczyło ze sobą regularną bitwę w świątyni – właśnie w ramach porządków przed Bożym Narodzeniem. Musieli ich rozdzielać palestyńscy policjanci uzbrojeni w pałki i tarcze. O zgorszeniu mówi obecny franciszkański gwardian w Betlejem, ojciec Seweryn Lubecki. My, chrześcijanie powinniśmy się wstydzić, że w najważniejszych dla nas miejscach świętych muzułmańskie siły porządkowe muszą nas pilnować, żebyśmy się nie pobili – mówi w rozmowie z PAP.

        Każdy zwyczajny chrześcijanin zadaje sobie pytanie: dlaczego tak trudno o dialog w imię dobrze przyjętej sprawy. Dlaczego wierze towarzyszy agresja i przemoc. Gdzie podstawa nauki Jezusa o powszechnym miłowaniu.

         Dobrze jest też przyjrzeć się rodzimemu kultowi chrześcijańskiemu. Czy obrońcy krzyża, czy zwolennicy księdza Tadeusza Rydzyka nie sieją nienawiści do każdego, kto myśli inaczej? Czy sam ks. ks. Tadeusz Rydzyk nie podgrzewa atmosfery nietolerancji? 

         Jak mogą wymagać chrześcijanie, katolicy szacunku np. u muzułmanów, mając nie rozwiązane własne spory? Kto tu jest winien? Dlaczego Kościół Wschodni jest autokefaliczny (każdy Kościół stanowi o sobie) i nie ma jednego pasterza jak w Kościele katolickim? Dlaczego Kościół ormiański jest na peryferiach chrześcijaństwa? Naprawdę, trudno to zrozumieć. Jak chrześcijańskie spory tłumaczyć dzieciom, które mają prosty i nieskomplikowany sposób patrzenia na świat?