Sekret zaporowy

          W Ewangelii Mateusza czytamy: Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały (Mt 7,6). To przykład sekretu zaporowego. Chodzi tu o ochronę nauki Jezusa przed profanum.  Nie chodzi tu o ochronę tajemnic przed człowiekiem ile przed ludzką ułomnością. Prawdą jest, że dla jednych tajemnice Królestwa będą pokarmem prawdy, a dla innych zgorszeniem (poganie greccy). Mówi się wtedy o zatwardziałości serc. Ci którzy uwierzyli w cud rozmnożenia chleba łatwiej przyjmują cud kroczenia Jezusa po jeziorze. To powoduje, że wierni akceptują bezgranicznie niezwykłe moce Chrystusa. Tym samym wpadają w pewne uzależnienie doktrynalne. Nie są w stanie zdroworozsądkowo przyjmować inne wydarzenia. Tajemnice nie czynią dobra, lecz uzależniają. Uczniowie nie pojmowali cudów Jezusa. Cuda Jezusa przyjmowali krytycznie. Niezależnie od prawdy, taki stan rzeczy odbieram pozytywnie. W zdarzenie rozmnożenia chleba liczy się metafora z tym związana, a nie fakt faktograficzny. Trzeba zastanowić się, co Jezus lub autorzy ewangeliczni chcieli przekazać tym opowiadaniem. Jeżeli chodziło tylko o zdolności Jezusa, to sam Jezus sprowadza się do roli maga. Mówienie o skamieniałości serc uczniów bardziej ich nobilituje niż poniża. Czy uczniowie rozpraszając się po świecie nie mieli poczucia, że prawda Jezusa rozmywa się doktrynie przeintelektuowanej?

          Nie sposób aby rozwiązać wszystkie tajemnice związane z Bogiem i Chrystusem. Można jedynie do nich się zbliżyć na tyle, aby je zaakceptować. Ważne jest, aby wynikało to ze zdrowo rozsądnego podejścia niż akceptacji wynikającej z dyscypliny podporządkowanej Kościołowi.

          Ewangelie nie są dla Boga, ale dla ludzi. Ich odczytanie musi być oparte na sztuce retorycznej, mądrości ludzkiej, a nie treści wskazującej na moc Boga. Oczywiście człowiek jest omylny. Trzeba więc stale konfrontować posiadaną wiedzę z badaniami teologicznymi. Wierność Bogu jest drogą, a nie statycznym zjawiskiem. Nie podzielam stanowiska Pawła, który pisze:  Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia.  Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę. Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? (1 Kor 1,19–20). Słowa te odbieram jako stanowisko Pawła, a nie Prawdy obiektywnej.

Tajemnica mesjanizmu

          Kiedy czyta się ewangelie, zaskakują fragmenty mówiące, o pewnej tajemniczości przekazu (disciplina arcani). W Ewangelii Mateusza czytamy: Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: «Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich? (Mt 13,10). Odpowiadając, rzekł: Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dane. Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma.  (Mt 13,12). Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją (Mt 13,13). Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie.  Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.  Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą.  Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli (Mt 13,14–17). Jak widać wtajemniczenie odbywało się za pomocą rytuałów – gdzie język odgrywał istotną rolę.

          Nauczanie Jezusa ma jakby dwa rodzaje słuchaczy: wtajemniczonych i tych, którzy otrzymują wiedzę w przypowieściach, czyli powierzchowną, obrazową i quasi-mądrościową (alegoria). Jezus, na prośbę: Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście (Mt 13,36) wyjawiał tajemnice Królestwa, ale tylko tym, którzy tego szczególnie  pragnęli.

          Czy Jezus dzielił ludzi i przekazywał różne warstwy  tej samej prawdy? Wiadomo, że różni byli słuchacze i stopień rozumienia zależał od nich, a nie intencji Jezusa. Tymczasem egzegeza kościelna próbuje suponować, że Jezus czynił to celowo, tak jakby miał co do ukrycia, lub aby wzmocnić wiarygodność przekazu w myśl: to co tajemnicze jest pewniejsze.  Wśród tematów tajemnych jest zagadnienie mesjanizmu Jezusa. Czy Jezus był Mesjaszem, o którym mówili prorocy, czy nie?

            Egzegeza oficjalna zmierza do udowodnienia tezy. Tak, Jezus był Mesjaszem. Ja zostaję przy tezie przeciwnej.

Autorzy doktryny chrześcijańskiej

          Naturalnymi autorami nowej wspólnoty chrześcijańskiej powinni być uczniowie Jezusa. Tymczasem pozostali oni w cieniu wydarzeń i ograniczyli się do roli misjonarzy. Piotr (powszechnie) i Jakub Młodszy (w Jerozolimie) pełnili funkcje organizatorskie i nadzorcze. Piotr nie był teologiem. Paweł uczony próbował forsować własne koncepcje teologiczne, pisząc listy do wiernych. Zabierali głos również Apostołowie Jakub, Juda i Jan. Reszta działała w obszarze misyjnym. Nowej religii potrzebna była baza teologiczna.

        Jezus pozostawił po sobie idee (myśl, koncepcję) pełną wartości. Ten potencjał trzeba było  zagospodarować. Kto miał to uczynić?

          O autorach bazy teologicznej mamy bardzo mało informacji. Sami Apostołowie byli ludźmi prostymi. Brakowało im wiedzy filozoficznej, religijnej, humanistycznej. Jezus wiedział, że nie jest przez wszystkich zrozumiały. Mówił On językiem uczonych, podejmował tematy filozoficzne, ontologiczne, epistemologiczne i nadprzyrodzone. Używał metafor, nauczał za pomocą przypowieści, stosował alegorie. Kiedy Jezus mówił: To musi się stać (Mt 24,6), niewielu Go rozumiało. Uczniowie byli z Jezusem z podziwu  do Niego, ale i z nadziei przyszłych korzyści materialnych. Marzyły się im intratne posady (synowie Zebedeusza) w kraju przez Niego wyzwolonym. Śmierć Jezusa była dla nich szokiem i dramatem, niemal osobistym. Z kolei  Zmartwychwstanie Jezusa powaliło ich swoją treścią. Próbowali na nowo odtworzyć nauki Jezusa w kontekście Zmartwychwstania. Ideowo tego nie pojmowali. Cały ten anturaż był dla nich za trudny. Potrzebny był im ktoś, kto im przełoży wszystko od początku na język zrozumiały. Wsparcie mieli u Piotra i Pawła, ale w niewielkim stopniu. Byli też świadkami rozbieżności w ocenach sytuacji Pawła i Piotra. To nie wzbudzało pełnego zaufania. Zastanawiali się kto ma rację.

          Apostołowie rozjechali się w świat, ale ich wiedza była “parafialna”, to znaczy dotyczyła głównie etyki. To co rozumieli najlepiej, to nauki Jezusa o moralności i potrzebie miłowania. Powtarzali więc słowa Jezusa nie bardzo rozumiejąc przesłania: Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien (Mt 10,37). Kto spyta, dlaczego tak sądzę, bo i dziś trudno jest zrozumieć te słowa na sposób ludzki. Ludzie prości mają z kolei dar odczytywania ludzkiej wrażliwości. Bogaty biednego nie zrozumie. Uczony widzi dalszy horyzont, a nie widzi, co się dzieje wokół niego.  Jezus mówił i o tym: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Mt 11,26). Tak, bo mądrość nie wywodzi się z wiedzy, ale z wrażliwości serca.

          Paweł był wykształcony, ale mocno w nim zakotwiczona była tradycja judaistyczna, która go blokowała na pełny nowy ogląd religijny. Wystarczy zapoznać się z jego poglądami na temat praw kobiet, czy niewolnictwa.

         W sukurs Apostołom przyszli Ewangeliści, Mateusz i Łukasz. Oni podjęli  próby ogarnięcia idei Jezusa. Każdy według swoich możliwości. Mieli jednak świadomość tajemnicy królestwa niebieskiego, i że nie wszystko zostało im przekazane (objawione): Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec  (Mt 24,36). Mateusz oparł się o profetyzm biblijny, a Łukasz na badaniach historycznych, a z braku ich, puszczał wodze fantazji i tworzył własne wstawki ideowe. Marek mniej uczony,  bardziej ufał bezpośrednim kontaktom z Piotrem czy z Pawłem. Jego Ewangelia pozostała najbardziej uczciwa.

          Ewangelia Jana to produkt wypracowanej koncepcji teologicznej zespołu edytorskiego. Kto za tym stał? Mówi się o szkole Janowej.  Niestety osoby te są anonimowe. Uczestnicy byli pod wpływem szerzącej się gnozy. Co prawda z nią walczono, ale nie pozbyli się pewnych trendów. To oni prawdopodobnie opracowali koncepcję preegzystencji Jezusa i Trójcy Świętej, nagłaśniając, że Jezus, który okazał się Bogiem (Akt działający), nie może mieć swojego narodzenia duchowego. Musiał On być od zawsze, równolegle z Ojcem. Owszem narodził się materialnie, ale w ciele Maryi. Ta koncepcja jest logicznie karkołomna  i bardzo skomplikowana. Aby nie kojarzono aktu rodzenia, który ma znamiona nieczystości (akt zapłodnienia, itd. ),  z boskim narodzeniem (divinum) stworzono legendę narodzin, a z Maryi zrobiono wieczną dziewicę.

          Opracowano ortodoksyjny scenariusz doktrynalny i puszczono  w świat fundamentalne dogmaty chrześcijańskie. Tak tworzyła się tradycja chrześcijańska.

          Koncepcje szkoły Janowej zostały przejęte przez wielu myślicieli, uczonych, pisarzy jak: Justyn, Hermas, Ignacy Antiocheński, Klemens z Aleksandrii,  Ireneusz i wielu innych. Oni gruntowali to, co zostało im podane, podstawy dogmatyczne. Z pewnością byli zachwyceni ideą. Tajemnica Jezusa, Jego przesłanie, historia były dla nich intrygujące.

          Ignacy Antiocheński (ok. 30 – 107) pełnił jako trzeci z kolei (po św. Piotrze Apostole i św. Ewodiuszu) funkcję biskupa Antiochii, prawdopodobnie w latach 70–107. Był “zauroczony” męczeństwem Jezusa. W swoich cierpieniach i drodze do męczeństwa widział wyraz wybraństwa oraz łaski Boga.                

          Wśród aktywnych należy wymienić też  Klemensa Rzymskiego (ok. 52 – ok. 101), biskupa Rzymu.  Autora Didache (ok. 65 –105).   Polikarpa (ok. 65 – ok. 156) biskupa Smyrny, ucznia św. Jana Apostoła, przyjaciela Papiasza, Autor listu Barnaby (ok. 90 – ok. 150);

          Papiasz (ok. 90 –  ok. 150), biskup Hierapolis, prawdopodobnie uczeń św. Jana Apostoła, przyjaciel Polikarpa; świadek tradycji ustnej przekazanej przez Apostołów. Autor zaginionego dzieła “Wyjaśnienie słów Pana”.

          Hermas (ok. 90 – ok. 150), autor Pasterza zaliczany był do grona Siedemdziesięciu dwóch wysłańców Jezusa Chrystusa. Jego postać występuje w NT w Liście do Rzymian (Rz 16,14). Można przypuszczać, że miał swój udział w tworzeniu doktryny chrześcijańskiej.

         Justyn (ok. 100 – 163/167) był autorem koncepcji Objawienia, którą dostrzegał już w naukach filozoficznych (np. Sokratesa). Był zwolennikiem idei Logosu (Platona). Bardzo bronił wartości chrześcijańskiego dziewictwa. Wyznawał poglądy millenarystyczne.

          Chociaż pochodzili oni z różnych regionów Cesarstwa Rzymskiego (Ignacy – Syria; Klemens – Rzym; Polikarp, Papiasz – Azja Mniejsza) i tworzyli w różnych okolicznościach, to jednak prezentowali w istotnych kwestiach zgodne poglądy, ilustrujące wiernie stan wiary tego okresu. Ich pisma podobne są do listów apostolskich z Nowego Testamentu i z tej racji stanowią one ogniwo łączące księgi objawione z późniejszą tradycją chrześcijańską.

         Religia na tyle okrzepła, że  Klemens Aleksandryjski (150 – 212) uważał, że chrześcijanie winni posłuszeństwo wobec swoich zwierzchników duchowych (hierarchów Kościoła), których uważał za  spadkobierców nauk Chrystusa. A więc pojawił się już element dyscyplinujący wspólnotę. Według niego normą nauczania chrześcijaństwa jest Biblia w interpretacji Kościoła. Stworzył teorię mówiącą, że prawda zawarta w Piśmie Świętym jest przedstawiona poprzez symbole. Do jej poznania należy zastosować platońską koncepcję o hierarchii bytów, tj. niższe byty są odzwierciedleniem wyższych i są ich symbolami. W podobny sposób prawdę za pomocą symboli przedstawiali zarówno prorocy, jak i filozofowie pogańscy. W rozumieniu Klemensa Tradycja była tożsama z kanonem wiary lub kanonem kościelnym. Wierzył, że w ramach kościelnej powszechnej Tradycji istniała tradycja doktrynalna gnósis lub parádosis, dostępna dla chrześcijańskich elit intelektualnych. Polegała na harmonii prawa starotestamentowego i nauki proroków z Nowym Przymierzem.

          Według Klemensa Bóg jest niepojęty: transcendentny oraz jest monadą i jednością, a jednocześnie ogarnia wszechświat i przezwycięża jedność i monadę. Ojca poznaje się za pośrednictwem Syna, który jest jego Słowem i umysłem. Jednocześnie Syn wyraża siłę Ojca. Syn nie ma początku i stanowi jedność z Ojcem. Duch emanuje ze Słowa, którego mocą prowadzi wiernych do Boga. Klemens tłumaczył istotę Trójcy poprzez pryzmat nauk platońskich. Uwidacznia się to w sposobie, w jaki określa hierarchię w jej obrębie. Zdaje się podporządkowywać Syna Ojcu, a Ducha Synowi, jednak nie wskazuje na nierówność Trzech Osób Trójcy. W swoim spojrzeniu na istotę Syna Klemens był krytykowany przez Focjusza za poglądy zbliżone do doketyzmu. W odróżnieniu od wyznawców doketyzmu Klemens był jednak zwolennikiem prawdziwego wcielenia Syna. Uważał, że Chrystus wstąpił w ciało ludzkie, co uczyniło go jednocześnie ludzkim i boskim. Do poglądów doketów zbliżyło go twierdzenie, że Chrystus nie miał ludzkich namiętności, a jego duszą kierowało Logos, które łączyło go z ciałem. W swoich pracach Klemens nie rozwijał aspektu zbawienia ludzi przez mękę i śmierć Chrystusa na krzyżu, powtarzał dotychczasowe poglądy apologetów chrześcijańskich na ten temat, dodając do nich właściwy dla siebie mistycyzm. Dla teologa Chrystus był przede wszystkim wszechstronnym nauczycielem, źródłem wiedzy, niecielesnej miłości, prawości i uzdrowicielem rodzaju ludzkiego. Ludzka natura Chrystusa służy człowiekowi za wzór do naśladowania, a poprzez zdobycie wiedzy o Bogu człowiek bierze udział w nieśmiertelności.

          Ojcowie apostolscy zachowali żywą pamięć osoby Chrystusa z racji bezpośrednich kontaktów z apostołami i uczniami apostolskimi. Ich pisma ukazują napięcie eschatologiczne, oczekiwanie na paruzję – powtórne przyjście Chrystusa, która jest bliska (chiliazm); z tej racji gotowi są przyjąć męczeństwo, aby być w bliskości Chrystusa, pragnienie bliskości osiąga często formę mistyczną (Ignacy Antiocheński). Dzieła ojców zawierają dość jednolitą doktrynę chrystologiczną, jednak ich teologia ta ma charakter personalny i okolicznościowy. Chrystus jawi się jako istniejący odwiecznie Syn Boży, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, który uczestniczy w akcie stwórczym. Sakramenty oraz życie moralne są drogą chrześcijanina aby dostąpić zbawienia w Chrystusie. Prawa moralne którymi powinien kierować się człowiek pochodzą od Stwórcy. Konfrontowali wizję Boga jako objawienia kosmicznego (tzw. teofania bóstwa w stworzeniach u pogan) z przemawianiem Boga do człowieka w Starym i Nowym Testamencie. Religijną myśl pogan o Bogu wzbogacali tekstami Biblii, dzięki czemu pogłębiali rozumienie treści pojęcia Boga ideą Stwórcy i Pana Wszechrzeczy. Ukazywali jego uniwersalizm w dziele stworzenia oraz ingerencję w losy świata i ludzi. Podkreślali zwłaszcza wcielenie Słowa Bożego, które w swoim człowieczeństwie najpełniej objawiło Boga na ziemi, a dziejom świata i człowieka nadało charakter zbawczy.

          Można powiedzieć, że Ojcowie Kościoła jaki i późniejsi apologeci (II-III w.) to entuzjaści opracowanej już doktryny, a nie badacze sensu stricto. Ich stosunek do religii był emocjonalny.

          Z biegiem czasu, pojawiali się myśliciele, którzy mając podejście krytyczne sprzeciwiali się głoszonej koncepcji (ebionici, arianie, pelagiusze, i inni) chrześcijańskiej. Jednak doktryna, może dlatego, że nie była do końca pojmowana, rozumiana, była chroniona. Analogię widzę w szerzącej się teorii względności, która nie rozumiana, szerzyła się w świecie nauki przez dziesiątki lat. Dlaczego? Bo była niepojęta.

          To co jest niezwykłe i tajemnicze sugeruje pochodzenie nadprzyrodzone. Istna gnoza. Wyzwolić się z tego jest bardzo trudno, bo trzeba się przeciwstawić, mając za sobą jedynie argumenty logiczne, spojrzenie zdroworozsądkowe.

       Do dziś ubolewam, że mało jest osób, które będą rozmawiały o religii w sposób spokojny, bez uniesień, trzymając się argumentów rzeczowych. Wiele osób ucieka od tematu. Boją się Prawdy. Dla nich argumentem jest, że Kościół jest Święty, Powszechny i Apostolski Kościół ma ponad 2000 lat i mimo grzeszności Jego członków żyje (teolożka świecka T.B). Przekazywanie swoich argumentów może być bardzo pouczające i niekoniecznie burzące wiarę, którą ma się w sercu.

          To może wydać się zaskakujące, ale uważam, że idea Jezusa do dnia dzisiejszego nie została do końca zgłębiona i rozpracowana. Wiele nieprawdy zakłóca faktografię wydarzeń, a przez to prawdziwe rozeznanie. Za bardzo wchodzi się w sprawy boskie, przypisując Bogu to, czy tamto, a nie odczytuje się Jego przesłania człowieczeństwa. Wiernych bardziej interesuje, to co jest dalej, tymczasem życie zaczęło się na Ziemi i tu zostały nakreślone reguły gry. Jezus przyszedł nam to powiedzieć, ale my wolimy czytać o objawieniach prywatnych i innych cudownych zdarzeniach.

          W człowieku ukryta jest cała prawda o nim. Jezus to właśnie  chciał nam przekazać. Mówił o pokusie jakiej człowiek podlega. Mówił co jest ważne, a co mniej. Jezus nakłaniał do roztropności (Mt 7,24):  Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! (Mt 10,16). Jezus wskazywał kim jest człowiek. To jedyna istota w świecie, która otrzymała rozum i dar wolności. To wystarczy, aby przejąć sprawy tego świata. Bóg obnażył się przed człowiekiem,  dając mu narzędzia do Jego rozpracowywania. Powinniśmy o tym pamiętać i wyznaczyć sobie granicę poznania. Wzdychamy do Boga i myślimy o niebie, tymczasem to na Ziemi zostały rozdane ludzkie scenariusze, aby je spełnić.

Pelagianizm

          Po papieżu Syrycjuszu powołano Anastazego (399–401), a po nim jego syna Innocentego I (401–417). Papież Innocenty poszedł drogą Syrycjusza i starał się umocnić autorytet papieski. Był odważny. Paktował z najeźdźcą Alarykiem, aby uchronić wiernych i kościoły.

         W tym czasie w Afryce rodziła się nowa herezja w teologii duchowości. Pelagiusz (360–435) negował istnienie grzechu pierworodnego, a zbawienie przypisywał raczej ludzkiej postawie niż łasce bożej. Rozwijał się głównie w Italii i Północnej Afryce. W wyniku kontrowersji wewnątrzkościelnej, uznany przez synody katolickie (Synod obradujący w Kartaginie w 411 roku obłożył pelagian ekskomuniką) i papieży, a następnie Sobór efeski (431) za niezgodny z doktryną chrześcijańską, czyli herezję. Przekonanie o sile i jakości ludzkiej natury było podstawową zasadą nauki Pelagiusza. Teolog ten wierzył, że natura ludzka, jako stworzona przez Boga, jest zdolna przezwyciężyć grzech i osiągnąć świętość. Grzech pierworodny popełniony przez Adama był jedynie “złym przykładem”, jego skutki nie przeszły na potomstwo pierwszych rodziców w postaci zepsutej natury. Podobnie widział pelagianizm rolę Jezusa Chrystusa – jako “dającego dobry przykład”. Człowiek, przez naśladownictwo Chrystusa, może się sam wyzwolić z grzechu, dzięki temu że z natury został stworzony jako mający wolną wolę (liberum arbitrium). Pelagianie rozumieli łaskę Bożą jako światło pomocne człowiekowi w jego pracy moralnej dla dokonywania dobrych wyborów i dostrzegania właściwych wzorców postępowania. Wolnej woli przeszkadzają zły wpływ otoczenia i skutki własnych grzechów człowieka. Pelagiusz bronił bardzo samodzielności ludzkiej woli, nie była ona według niego niczym zdeterminowana, także przez Boga.

          Piet Schoonenberg SJ, czerpiąc z dwóch dzieł Augustyna z Hippony, Dzieje procesu Pelagiusza XI, 23, (PL 44,333) oraz O łasce Chrystusa i grzechu pierworodnym ks. 2, XI 12, (PL 44,390) przedstawił następującą listę głównych tez pelagianizmu:

«Adam został stworzony jako śmiertelny i umarłby niezależnie od tego czy by zgrzeszył, czy nie».

«Grzech Adama dotknął jedynie jego samego, a nie całą ludzkość».

«Prawo wprowadza ludzi do Królestwa Bożego równie dobrze, jak Ewangelia».

«Przed przyjściem Chrystusa istnieli ludzie bez grzechu».

«Dzieci nowo narodzone są w tym stanie, w jakim się znajdował Adam zanim zgrzeszył».

«Przez śmierć lub grzech Adama nie umiera cała ludzkość, dokładnie tak samo jak nie cała ludzkość zmartwychwstanie przez zmartwychwstanie Chrystusa».

Mariusz Merkator w dziele Liber subnotationum in verba Juliani praef. 5, (PL 48,114) uzupełnił tę listę jeszcze jednym twierdzeniem: «Niemowlęta mają życie wieczne, nawet jeśli nie zostaną ochrzczone»[4].

Pelagianizm jako system został rozwinięty przez uczniów Pelagiusza: Celestiusza (IV wiek/V w.) i Juliana z Eclanum (ok. 386454).

          Warto zwrócić uwagę, że poglądy Ariusza jak i Pelagiusza stale będą nurtowały chrześcijan. Jest w tym coś na rzeczy. Ostatnio tymi tematami zajmuje się filozoteizm. Podobnie neguje istnienie grzechu pierworodnego zastępując go pojęciem grzeszności. Dlaczego Kościół tak bardzo bronił się od nowych spojrzeń nowatorskich, zdroworozsądkowych? Wydaje mi się, że czasy były na tyle niespokojne, że nie tworzyły klimatu do roztropnych przemyśleń. Bezpiecznej było zachowywać poglądy pierwszych twórców doktryny chrześcijańskiej. Dzisiaj łatwo jest wykazać jej legendarność i gnostycyzm. W czasach tworzenia się jej wskazane nurty były bardzo mocne i skuteczne. Niestety zadomowiły się na dobre w chrześcijaństwie. Kościół jako  instytucja umacniał się, spory teologiczne tylko w tym przeszkadzały. Warto jednak spojrzeć na ruchy religijne przyjaznym okiem. Nie tylko chodziło o dobra materialne, władzę, ale o prawdę teologiczną.

          Niektórzy współcześni teolodzy formułują tezę o stronniczym, zbyt negatywnym potraktowaniu doktryny samego Pelagiusza, twierdząc że była mniej błędna niż sam pelagianizm, i apelują o reinterpretację dzięki wykorzystaniu jego ocalałych dzieł. Poddając takiej reinterpretacji, E. Florkowski korzystając z krytycznego wydania A. Soutera Pelagiuszowego Komentarza do trzynastu listów św. Pawła, przychylił się do opinii J. Ernsta, a także wielu znacznie starszych autorów, zwłaszcza ze szkoły tomistycznej w Salamance, którzy uznawali, że Pelagiusz dopuszczał pojęcie swoiście rozumianej łaski działającej wewnątrz człowieka. Badając ponownie także nauczanie Pelagiusza na temat grzechu pierworodnego, K. Obrycki potwierdził błędność, w kontekście katolickim, jego doktryny. Autor ten wykazał, że chociaż Pelagiusz uważał Adama za pierwszego sprawcę grzechu, jednak jako zwolennik kreacjonizmu był zdecydowanym przeciwnikiem traducjanizmu, odrzucał prawdę o dziedziczeniu grzechu wraz z naturą Adama (massa Adae) przez potomków. Adam moralnie źle wpłynął na rodzaj ludzki, ale jedynie poprzez to, że dał przykład grzeszenia (exemplum delicti), stając się, w konsekwencji, wzorem grzechu (forma delicti).

 

Dekrety teodozjańskie

          Papież Syrycjusz (384–399) postanowił nadać papiestwu rangę niepodważalnej władzy biskupiej. Wyraźnie wskazywał prymat następcy Piotra. W tym celu zwołał w Rzymie specjalny synod. Kościół potrzebował silnej ręki, bowiem kler, wg Hieronima był niczym światowiec, czyniący wszystko, by podobać się damom, a zwłaszcza zagarniać schedę po nich. Szerzący się ruch zakonny, nie ujęty w żadne ramy, zalewał ulice ekscentrycznymi włóczęgami, który często  (jowinian) wynagradzał sobie czas umartwień szokującą rozwiązłością.  Papież starał się ten stan zmienić.

 

         W 313 roku Edykt Mediolański ogłoszony wspólnie przez cesarza zachodniej części Imperium Rzymskiego Konstantyna Wielkiego oraz cesarza wschodniej części Licyniusza ustanowił religię chrześcijańską religią Cesarstwa Rzymskiego. Od tej pory chrześcijanie bez przeszkód mogli wyznawać swoją religię. W 324 całe imperium było zjednoczone. Czasy były jednak bardzo burzliwe. Trwała walka o władzę. Poganie nie dawali za wygraną. Raz po raz  przejmowali władzę.  Teodozjusz I (347-395), cesarz wschodniorzymski  chrześcijanin w latach 379–394 podjął walkę o cesarstwo zachodnie.  Po ciężkich bojach i wysokich kosztach pokonał zachodniego cesarza Eugeniusza i generała Arbogasta. Po śmierci cesarza Eugeniusza, zachodnie prowincje szybko podporządkowały się Teodozjuszowi.

          Cesarz Teodozjusz swe rządy wykorzystał na niszczenie pogańskich świątyń, świętych miejsc i innych obiektów dawnego kultu na terenie całego imperium. Wydane w latach 391-392 „dekrety teodozjańskie” w praktyce zakazywały religii pogańskiej. Zgaszono święte ognie, zlikwidowano pogańskie święta, zakazano wróżb i czarów. Ofiarą krucjaty Teodozjusza padły nawet Igrzyska Olimpijskie, po raz ostatni raz rozegrane w 393 roku, a następnie zniesione ze względu na swój pogański charakter. Na mocy edyktu nastąpił zwrot budynków i gruntów kościelnych gminom chrześcijańskim.

          Teodozjusz zmarł w Mediolanie 17 stycznia 395 roku. Po jego śmierci Cesarstwo Rzymskie znów podzielono, tym razem na stałe. Starszy syn Arkadiusz został cesarzem wschodniorzymskich, a młodszy Honoriusz cesarzem zachodniorzymskim.

          Cesarstwa już nigdy więcej nie udało się zjednoczyć. To zachodnie padło pod ciosami Germanów w 476 roku. Wcześniej, w 410 roku, towarzysz Teodozjusza z bitwy pod Frigidus, wizygocki wódz Alaryk jako pierwszy barbarzyńca zdobył i splądrował Rzym.

          Obecnie dekrety teodozjańskie poddawane są krytyce. Niektórzy uważają, że zniszczyły pierwotny Kościół chrześcijański. Twierdzą, że nastąpiło dalekie odejście od nauki biblijnej i nauki Chrystusowej. Zapanował okres bogacenia się kosztem wiernych. Do jednego worka wrzuca się wszystko, co może być krytykowane: czyściec, podział na duchownych i świeckich, kropienie nieświadomych dzieci wodą, adoracja przedmiotów, kulty tzw. świętych, kult aniołów, Marii, spowiedź uszna, wymuszany celibat, i wiele wiele innych.

           Kościół wykorzystywał własnych wiernych do swoich partykularnych interesów. Zazwyczaj stawał po stronie bogatych. Nie wahał się używać miecza. Popierał niewolnictwo, bo miał w tym własny interes. Biskup Ignacy nawoływał niewolników do bardziej gorliwej pracy. Doktor Kościoła Ambroży nazywa niewolnictwo „darem Boga”. Augustyn  propagował ideał „pracowitości w biedzie” — pozostać biednym i dużo pracować, to jedna z najistotniejszych rad, udzielanych biednym. Ojciec Kościoła — Jan Chryzostom, patron kaznodziejów, całkiem otwarcie opowiadał się za potrzebą kłamstwa dla zbawienia duszy, powołując się na przykłady ze Starego i Nowego Testamentu. Mawiał on także: Bez niesprawiedliwości nie sposób się wzbogacić, oraz: Człowiek godny czci nie może nie być bogaty. Już w III w. biskupi przyznają sobie prawo do zaspokajania wszystkich swoich potrzeb z dochodów Kościoła. W IV w. stają się sojusznikami państwa, które wręcz wysysa krew ze swoich poddanych. A już w V w. biskup Rzymu jest największym posiadaczem ziemi w cesarstwie rzymskim. Jak mówią krytycy: Cała historia dogmatów to przecież jeden łańcuch intryg, przemocy, denuncjacji, przekupstwa, fałszowania dokumentów, ekskomunik, banicji oraz mordów. Św. Cyryl, swoją doktrynę Marii, Matki Bożej przeforsował przy pomocy obfitych łapówek i wielkiej ilości drogich prezentów. Zaś św. Hieronim, doktor Kościoła, mawiał: „Płoniemy prawdziwie z żądzy pieniędzy, a grzmiąc przeciwko pieniądzom, napełniamy nasze dzbany złotem i nigdy nie mamy dosyć.

          Krytyka, po części słuszna, nie podaje prawdziwej historii i przyczyn odejścia od Kościoła Chrystusowego. Trzeba zdać sobie sprawę, że Kościół  pochodzenia Chrystusowego jest ideałem (Kościół doskonały), za którym w żaden sposób nie może nadążyć kościół instytucjonalny składających się z ludzi, z całym bagażem ich niedoskonałości. Wypadki historyczne (walka z arianizmem, walka z pogaństwem i składaniem ofiar, walka z wrogiem zewnętrznym, walki wewnątrz cesarstwa, walka o utrzymanie postulatów nicejskich) tak potoczyły się, że kościół, czyli ludzie zbłądzili. Skutki są do dzisiaj odczuwalne. Obroną były dogmaty, które miały tłumaczyć błędy doktrynalne przeciwników. Pośpiech z jakim je ogłaszano nie dawał gwarancji rzetelności w poszukiwaniu Prawdy. Pojawili się ortodoksyjni (utożsamiani z katolikami) obrońcy wiary, co nie najlepiej wpłynęło na rozwój teologii chrześcijańskiej. Wprowadzano różne zakazy aby uciszyć dyskusję na bardzo popularny temat: duchowej struktury istoty Boga.

          Krytyka wypaczonego Kościoła Chrystusowego bardzo często powołuje się na cytaty z Nowego Testamentu: Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie (…) bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i twoje serce (…) Nikt nie może dwom panom służyć (…) nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to co macie jeść i pić (…) czym się macie przyodziać (…) bo o to wszystko poganie zabiegają (Mt 6,19,25,32). A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam uczynić, aby otrzymać życie wieczne? (…) Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź ze mną! (Mt 19,16-22). Zaprawdę powiadam wam: bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. (…) łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego (Mt 19, 23, 24). …tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego co posiada, nie może być moim uczniem (Łk 14,33). A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i zasadzkę, oraz liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniami wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy (1 Tym 6,9,10). Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota, ani srebra, ani miedzi do swych trzosów (Mt 10,8,9).

          Trudno zaprzeczać i trzeba mówić otwarcie. Popełniono wiele błędów w historii kościoła instytucjonalnego. Ale on  jest tak samo w drodze do zbawienia jak każdy jej wierny. Może potrzebna była słabość, aby nastąpiło jego  wzmocnienie? Tylko Bóg to wie.

Św. Hieronim

          Św. Hieronim to znacząca postać Kościoła chrześcijańskiego. Urodził się w Strydonie (ok. 345–419). Studiował w Rzymie i w Trewirze.  Ok 373 roku udał się w podróż na Bliski Wschód. Na przełomie 373 i 374 roku Hieronim doznał wizji, która przesądziła o jego decyzji dotyczącej porzucenia studiów nad literaturą świecką i poświęcenia się sprawom boskim. Prawdopodobnie przez długi czas powstrzymywał się od zgłębiania literatury klasycznej i rozpoczął wnikliwe studia nad Pismem Świętym. Wpływ na to miał nauczający wówczas w Antiochii biskup Laodycei, Apolinary, zanim został oskarżony o herezję. Pragnienie ascetycznego życia w pokucie skłoniło Hieronima do tego, aby udać się na pewien czas na pustynię Chalkis, położoną na południowy zachód od Antiochii. Miejsce to, zamieszkane przez wielu pustelników zwane było syryjską Tebaidą. Prawdopodobnie w czasie pobytu na pustyni Hieronim znalazł również czas na pracę naukową oraz literacką i z pomocą nawróconego Żyda podjął próbę przyswojenia sobie języka hebrajskiego. Możliwe jest, że w tym okresie Hieronim utrzymywał kontakty z Żydami przebywającymi w Antiochii i już wtedy zainteresował się Ewangelią Hebrajczyków, uważaną przez nich za źródło Ewangelii Mateusza.

          Pogląd Hieronima powszechnie uznano za błędny, gdyż mylił on dwa różne dokumenty – kanoniczną Ewangelię Mateusza z wersjami tekstów będących w dyspozycji Ebionitów. Nie ma pewności, czy w ogóle miał Ewangelię Hebrajczyków w rękach, a tłumaczenie jej tekstu mogło być dopiero w sferze jego planów. Nie wymienia jej w katalogu swoich dzieł. Zdaniem innych jej tekst stanowił przeróbkę hebrajskiego (lub aramejskiego) tekstu Ewangelii Mateusza. Ich poprawioną wersję nazywano Ewangelią Hebrajczyków lub Ewangelią Ebionitów. W ostatnich czasach jest tendencja do redukowania tradycyjnego podziału na Ewangelię Hebrajczyków, Ewangelię Nazarejczyków, oraz Ewangelię Ebionitów do dwóch ewangelii, jakkolwiek broni go jeszcze Klauck (2003). Uważa się, że Hieronim pomylił Ew. Hebrajczyków z Ew. Nazarejczyków lub Ew. Ebionitów.

          Po przybyciu do Antiochii w 377, 378 lub 379 roku Hieronim przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Paulina, jednak zgodził się na to niechętnie i pod warunkiem, że będzie mógł nadal wieść ascetyczne życie. Wkrótce potem udał się do Konstantynopola, gdzie zatrzymał się na prawdopodobnie dwa lata, aby pod kierunkiem Grzegorza z Nazjanzu kontynuować swe studia nad Pismem Świętym. Kolejne trzy lata (382–385) Hieronim spędził ponownie w Rzymie, pozostając w bliskim kontakcie z papieżem Damazym oraz prominentnymi chrześcijanami. Początkowo zaproszony tam w 382 roku na synod zwołany w celu zakończenia schizmy antiocheńskiej, stał się niezbędny dla papieża i zajął znaczące miejsce u jego boku. Gdy Damazy zmarł, spodziewał się zająć jego miejsce. Wybrano jednak Syrycjusza (384–399), którego Hieronim uważał za kompletnego durnia. Po porażce usunął się w cień wyjeżdżając do Egiptu i Palestyny, gdzie założył liczne męskie i żeńskie zakony, a następnie oddał się swym studiom.

          Hieronim podjął się również rewizji łacińskiego tłumaczenia Pisma Świętego, mając za podstawę Nowy Testament napisany w języku greckim oraz Stary Testament powstały w języku hebrajskim. W ten sposób chciał usunąć wyraźne rozbieżności obecne w ówczesnych tekstach zachodnich. Przed dokonanym przez niego tłumaczeniem wszystkie przekłady Starego Testamentu opierały się na Septuagincie. Jednakże wbrew apelom innych chrześcijan (łącznie z Augustynem) Hieronim zadecydował, że nie oprze swego tłumaczenia na Septuagincie, lecz na hebrajskim Starym Testamencie.

          Tłumaczenie Pisma Świętego z języka greckiego na język łaciński, nazwane Wulgatą (od łac. Vulgatus – pospolity, rozpowszechniony), wyznaczyło wieloletni bieg działalności naukowej Hieronima i zaliczane jest do jego najważniejszych osiągnięć. Podczas trzech lat pobytu w Rzymie Hieronim bez wątpienia wywierał istotny wpływ na chrześcijan, do czego, poza niespotykaną wiedzą, przyczyniło się w dużym stopniu jego dążenie do pełnej ascezy oraz realizacja ideału życia zakonnego.

          Hieronim otoczony był gronem dobrze urodzonych i wykształconych kobiet. Niektóre z nich, jak na przykład wdowy św. Marcella oraz św. Paula wraz z córkami św. Blezyllą i św. Eustochią, pochodziły z najszlachetniejszych rodzin. Wykazywana przez te kobiety chęć prowadzenia życia zakonnego oraz bezlitosna krytyka skierowana przez Hieronima przeciwko trybowi życia świeckich duchownych wywołały narastającą wrogość wśród kleru i jego popleczników. Niedługo po śmierci Damazego (10 grudnia 384 r.) i utracie niezbędnego poparcia, w następstwie przeprowadzonego przez rzymskie duchowieństwo dochodzenia i oskarżeniach o niestosowne relacje z wdową Paulą, Hieronim został zmuszony do porzucenia stanowiska, które zajmował w Rzymie.

          W sierpniu 385 roku Hieronim wraz ze swoim bratem Paulinem i kilkoma przyjaciółmi wrócił do Antiochii. Nieco później dołączyły do niego Paula i Eustochia, które zdecydowały się opuścić swoje arystokratyczne otoczenie i resztę życia spędzić w Ziemi Świętej. Hieronim towarzyszył im zimą 385 roku, przyjmując rolę duchowego doradcy. Pielgrzymi, do których przyłączył się biskup Paulin z Antiochii (patriarcha Antiochii 362–388), zwiedzili Jerozolimę, Betlejem i święte miejsca w Galilei, po czym udali się do Egiptu, gdzie przebywali wielcy mistrzowie ascetycznego życia.

          W aleksandryjskiej szkole katechetycznej Hieronim słuchał nauk niewidomego katechety Dydyma Ślepego, który objaśniał proroka Ozeasza i wspominał Antoniego Wielkiego, zmarłego 30 lat wcześniej. Przez pewien czas przebywał także w Nitrii, gdzie podziwiał zdyscyplinowane życie we wspólnocie prowadzone przez mieszkańców tego „miasta Pana”, jednak nawet tam znalazł „ukryte węże” (tj. wpływy teologii Orygenesa). Późnym latem 388 roku Hieronim wrócił do Palestyny i resztę swojego życia spędził w pustelni w pobliżu Betlejem. Tam pozostawał w otoczeniu kilku swoich przyjaciół, zarówno kobiet, jak i mężczyzn (m.in. Pauli i Eustochii), dla których był duchowym przewodnikiem i nauczycielem.

          Hieronim stale pogłębiał swój dorobek literacki, podczas gdy Paula zapewniała mu utrzymanie oraz dostarczała środki na powiększanie kolekcji książek. W okresie ostatnich trzydziestu czterech lat jego działalności powstały najważniejsze dzieła: wersja Starego Testamentu przetłumaczona z oryginału, najlepsze z komentarzy Hieronima do Ksiąg Pisma Świętego, katalog pisarzy katolickich oraz dialog przeciwko pelagianom, którego doskonałość literacką dostrzegali nawet jego przeciwnicy. Do tego okresu należy również większość płomiennych polemik, które wyróżniały go spośród ortodoksyjnych Ojców Kościoła. Zaliczane są do nich w szczególności traktaty przeciwko biskupowi Janowi Jerozolimskiemu – Orygenesowi oraz przyjacielowi Hieronima z czasów młodości – Rufinowi. Na skutek pism Hieronima, skierowanych przeciwko pelagianizmowi, w 416 roku włamano się do jego klasztoru, podpalono go, a także zaatakowano przebywające w nim mniszki i zabito diakona, zmuszając Hieronima do schronienia się w pobliskiej fortecy.

          Hieronim zmarł niedaleko Betlejem, 30 września 420 roku. Datę jego śmierci podaje Chronicon św. Prospera z Akwitanii. Szczątki Hieronima, początkowo złożone w Betlejem, zostały podobno przeniesione w późniejszym okresie do bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie. Także innym miejscom na Zachodzie przypisuje się przechowywanie pewnych jego relikwii: katedra w Nepi szczyci się tym, iż posiada głowę świętego, która wedle innej tradycji znajduje się w Escorialu.