Ważna jest wyznaczona droga

          Kto usilnie poszukuje znaków Bożej obecności i Jego aktywności powinien Mu zaufać i poddać się Jego woli. Można to uczynić w czasie modlitwy. Ważne jest nastawienie i wola. Bóg potrzebuje czasem naszego współdziałania. Nie trzeba się o to martwić. Bóg wie jak dotrzeć do proszącego i skłonić go do właściwego działania. Należy jak w urzędzie złożyć tylko swój podpis akceptacji. Piszę to na podstawie własnych doświadczeń. Próby nadużywania  albo złych intencji mogą zniweczyć oczekiwania. Kiedy człowiek własną wolę składa na ołtarzu Boskiego serca, nie zawiedzie się. Bóg jest Bogiem stale działającym. To co czyni jest dobre i na tych zdolnościach może skorzystać każdy. Posłuszeństwo woli boskiej zostanie wynagrodzone. Jest zaczynem jedności, której można się spodziewać po śmierci. Jedność z Bogiem będzie oznaką ludzkiego spełnienia. Pokorę nie należy rozumieć jako uniżenie się przed kimkolwiek. Pokora jest wyrazem współdziałania z Bogiem. Przykładem był Jezus, który wyrażał wolę Ojca, sam zachowując własną. Przykładem było okładanie kupców w Świątyni. Tam Jezus działał we własnym imieniu. Jezus nie zawsze zachowywał się jak nakazywała etyka Ojca. Był On z natury wymagającym człowiekiem, czasem wręcz niemiły (np. dla Syrofenicjanki Mt 7,26), ale zawsze kierował się wyższym dobrem. Na przykładzie życia Jezusa widać, że w życiu trudno być stale idealnym. Nie powinniśmy się martwić naszymi potknięciami. Ważna jest wyznaczona droga do doskonałości i wyznaczony cel.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Odnowa oczekiwana

          Ciężko mi o tym pisać, ale  trzymam się faktów. Pedofilia w Kościele ujawniła bolesny trend, który można przesunąć w daleko w historię. Potrzeby ludzkie nie zmieniają się radykalnie. Wszelakie blokady naturalnych ludzkich odruchów  i potrzeb wywołują patologię. To co obecnie zostało ujawnione ma miejsce od stuleci. Znajomość historii Kościoła upoważnia mnie do stwierdzenia, że kryzys tej instytucji zaczął się niemal od samego jego początku. Przełomowym okresem był IV wiek, w którym powstało Państwo Kościelne.  Organizacja życia państwowego wywołała potrzeby powołania organizmów państwowych, stanowisk, urzędników. Za nimi podążyła chęć robienia karier, zdobywania władzy i zasobów finansowych itp. Potrzeby duchowe zeszły na dalszy plan. Ucierpiał wizerunek, sacrum Kościoła. W XIX wieku zabranie Kościołowi wielkich obszarów ziemskich wydawało się, że Kościół osłabi. Stało się wprost przeciwnie, autorytet Kościoła wzrósł.  Taki wstrząs przydałby się Kościołowi obecnie. Bez takiego zamachu Kościół nie odzyska swojego pierwotnego autorytetu.

           Jak widać ostatni papieże nie stanęli na wysokości zadania, w tym nasz papież. Przybyło tylko nieuprawnionych kilku świętych. Kościół pustoszeje. Nie ma nikogo aby dokonał jego aggiornamento (odnowy). Na papieża obecnego nie ma co liczyć. Jest zachowawczy jak poprzednicy. Kościół regionalny, oddolny jest bardzo uwikłany z Watykanem i niewiele się od niego różni. Wierni potrzebują godnego pasterza. Być może będzie miała miejsce stara prawda – musi coś umrzeć, a by na nowo odrodzić się.

            Ja mimo, że skończyłem studia teologiczne, sam wyłączyłem się z kultu nie mogąc żyć hipokryzją, nie mogąc pogodzić z istniejącym stanem rzeczy. Wiąże się to z wielkim moim bólem. Od dziecka byłem blisko Kościoła, śpiewałem w chórze, współpracowałem w działalnością charytatywną (w czasie stanu wojennego rozwoziłem paczki dla potrzebujących), wspierałem Kościół ofiarami rzeczowymi (mam na myśli programy komputerowe wspierające księgowość itp.) i finansowo.   Żal na wielu płaszczyznach do tej instytucji nie pozwala mi spokojnie dalej uczestniczyć w kulcie Kościoła katolickiego. Takich jak ja jest wielu.

           Gdyby pojawiła się jaskółka dobrych zmian, mając fizyczną zdolność i zdrowie mogę być pierwszy, aby ratować to, co kochałem od dziecka.

            Przez to, że poznałem depozyt wiary (teologię) mam obecnie duże wymagania. Kościół musi zmienić swoje paradygmaty, wrócić do nauki Chrystusa. Oczyścić treść wiary z naleciałości historycznych, nadużyć skrybów, infantylności przekazu wiary. Trzeba od nowa wczytać się  w Pismo Święte. Kościół ma być Ikoną i Sakramentem Jezusa Chrystusa (widzialny Znak niewidzialnej Łaski). Czego życzę wszystkim wiernym i sobie samemu.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Moralność pozytywna

         Autor książki “ Bóg nie istnieje i jest zawsze z tobą” Brad Warner należy do młodego pokolenia (ur. 1964). Jak sam wyznaje, niewiele wie i ten brak wiedzy ujawnia się w jego książce. Wiele zagadnień które porusza jest spłycone, niedopracowane. Swą ignorancję tuszuje młodzieżowym, pospolitym słownictwem: “Co do cholery jest epistemologia? Albo teleologia? Albo gnoseologia? (s. 114); “Czy jest możliwy jakiś sens życia, skoro istnieje takie gówno?” (s. 116). Z drugiej strony niepełna wiedza zmusza autora do wysiłku fenomenologicznego i z tego powodu może przekazywać własne przemyślenia, które mogą być twórcze, odkrywcze.

          Przyznaję, że niektóre jego myśli powodują iskrzenie mojego umysłu, wrażliwego na dysonanse logiczne. Takim nieogarnionym przez mój umysł jest rozdział 9 “Sens życia”. Autor pisze; ‘unicestwienie to sens życia” (s. 111). Razi mnie sprzeczność w meritum stwierdzenia. Unicestwienie jest antynomią życia. Takich sprzeczności jest wiele w książce. Przykładem jest sam tytuł książki: “ Bóg nie istnieje i jest zawsze z tobą“. autor próbuje szokować czytelnika. Na mnie to nie działa, wręcz odrzuca. W moich dociekaniach używam prostych stwierdzeń. 

          W dalszej części swojej książki powraca do tematu reinkarnacji. Jak sam pisze. Reinkarnacja w buddyzmie jest produktem wtórnym,: “reinkarnacja to nie-buddyjska idea” (s. 120) to ciągnie ten temat pisząc: “Powiedział też, że powinni być dobrzy dla węży, gdyż któryś z nich mógł być naszą babcią”  s. 120).

          Prawdę mówiąc, takie bzdury pozbawiają mnie chęci dalszego czytania. Czytam jednak dalej, bo nie chcę zrobić przykrości przyjacielowi, który mi tę książkę udostępnił. Mój przyjaciel interesuje się buddyzmem i wiarą Wschodu. Oczekuje ode mnie wyrażenia moich myśli na ten temat. Pisząc co myślę, pragnę pozostać uczciwy względem własnej osoby. Nie podzielam zdania na temat reinkarnacji. 

            Rażą mnie przeciwieństwa takie jak: “forma jest pustką, pustka jest formą” (s. 125).

            Autor porusza temat moralności. Z tekstu można odczytać, że buddyści nie kojarzą moralności z Istotą pozaziemską. Tu się z autorem zgadzam. Cokolwiek Bóg powołał do istnienia jest dobre. Zło pojawiło się w sposób naturalny. Natura zła ma wiele źródeł. Jest to temat rzeka. Na ten temat już pisałem. Przede wszystkim zło jawi się jako produkt uboczny zmienności. Zmienność jest atrybutem postępu, ewolucji. Bóg nie podyktował zasad moralnych, ale uwrażliwił sumienie każdego człowieka do rozpoznania dobra i zła (prawo naturalne). Życie i postęp technologiczny, zmiany społeczne narzuciło konieczność wytworzenia przez ludzkość tzw. moralności pozytywnej (prawa laickie). Bazuje ona jednak na zasadach prawa naturalnego.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Zasady buddyzmu

         Autor książki “ Bóg nie istnieje i jest zawsze z tobą” sam przyznaje ” W istocie, choć napisałem kilka książek o buddyzmie, nie czuję się w żadnym razie wielkim znawcą buddyzmu… . Nie czuję się uczonym… nie czytałem wielu książek o buddyzmie. Szczerze mówiąc, większość z nich mnie nudziła” (s. 92–93). Podzielam pogląd autora. Buddyzm obrasta nowymi ideami, które mają współczesne myśli.

Sam buddyzm nie ma wiele do zaproponowania. Przez wstawki (np. o reinkarnacji), krążą o nim mylne informacje (s. 93), które wypaczają jego pierwotną idee. 

            Pierwotny buddyzm opiera się na czterech prawdach:

1). Narodziny sa cierpieniem, starzenie się jest cierpieniem, śmierć jest  

     cierpieniem. Smutek, lament, ból, zgryzota i rozpacz są cierpieniem.   

     Towarzystwo nielubianych jest cierpieniem, rozłąka z ukochanymi jest   

      cierpieniem. Niemoc  uzyskania tego, co się chce, jest cierpieniem.

2). Przyczyną cierpienia jest pragnienie.

3). Ustanie cierpienia to całkowite zaniknięcie i ustanie, wyrzeczenie się,

     zaniechanie, wyzwolenie, puszczenie pragnienia.

4). Czwarta szlachetna Prawda o ścieżce Prowadzącej do Ustania cierpienia.

i 10-ciu wskazań: 1) Nie zabijaj 2) nie kradnij nie dopuszczaj nadużyć w sferze seksu 4) nie kłam 5) nie zaciemniaj umysłu środkami odurzającymi 6) nie mów o cudzych błędach lub wadach 7) nie przechwalaj się ani nie krytykuj innych 8) nie bądź chciwy 9) nie wpadaj w gniew 10) nie bezcześć Buddy, nauk buddyjskich ani buddyjskiej społeczności.

          Moim zdaniem wskazania od 1 –9  mogą być odczytane przez każdego  we własnym sumieniu.

Szlachetna Ośmiostopniowa Ścieżka to: 1) właściwy pogląd 2) właściwe postanowienie 3) właściwe słowo 4) właściwy czyn 5) właściwe zarobkowanie 6) właściwy wysiłek, 7) właściwa uważność i 8) właściwa medytacja.

           Po złożeniu publicznego oświadczenia, że będzie się przestrzegać powyższych przykazań przez resztę życia, po namaszczeniu przez nauczyciela, można zostać buddystą. Całość trwa około pół godziny (s. 95). A ja się pytam:  jaki jest w nim sens? Czy nie lepiej zostać po prostu porządnym człowiekiem?

         Jak sam autor pisze buddyzm nie dotyczy ducha lecz materii (s. 64). Dla chrześcijanina jego atrakcyjność jest wątpliwa.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Bóg nie istnieje i jest zawsze z tobą

          Po przeczytaniu 90/239 stron mam mieszane uczucia. Autor Brad Wagner  wykazuje swoją naturalność, szczerość i niezależność, ale drażni mnie jego słownictwo  i stosowane maniery (“no to lecimy

[z tym tematem]

s. 83). Od autora esejów filozoficznych wymagam pewnej powagi tematycznej. Bądź co bądź, filozofia porusza sprawy duchowe i egzystencjalne, a one same w sobie dowcipne nie są. Autor używa określenia “oświeceniowe porno”. Przyznaję, nie bardzo mi się ono podoba.

          Cieszę się ze słów autora przyznającą moją główną tezę logicznego pojmowania przyczyny istnienia świata: “Jeśli wszystko ma swoją przyczynę, musi istnieć jakaś ostateczna przyczyna, która poprzedza inne przyczyny” (s. 44).

          Sam autor przyznaje, że: “Książki mogą wyjaśnić wyłącznie to co inni ludzie sądzą na temat istoty Boga” (s. 35). 

          Jestem Europejczykiem, i przyznaję, że z trudem przychodzi mi rozumieć pojęcia np. “oświecenie” we wschodnim rozumieniu. Buddyzm polega między innymi na medytacji (siedzeniu i rozmyślaniu).  Nie bardzo wyobrażam sobie taki rodzaj zadumy. Siedzieć i wypatrywać znaków? W ten sposób można marnować cenny czas. Co innego jest modlitwa, która polega również na trwaniu przed Bogiem. W tym czasie człowiek łączy się duchowo z Stwórcą. Buddyzm nie uznaje Boga osobowego , więc “oświecenie” nie ma autora. Trwaniem przed Bogiem jest przeżyciem i nie jest czasem traconym. Oświecenie czy iluminację traktuję jak zdolność wyczuwania istoty rzeczy.

          Autor pisze: “Następnego dnia obudziłem się przed świtem i wykonałem sto osiem pokłonów przed posągiem Buddy” (s 44). Osobiście nie jestem zwolennikiem takich znaków (brak mi motywacji i sensu). 

           Wszystkie praktyki prowadzące do doświadczeń oświeceniowych, które bazują na chemii, narkotykach, odosobnieniu, głodzie, dziwacznej gimnastyce (s. 67) są mi obce. Jak pisze sam autor: “wierzyć we własne halucynacje” (s. 67).

           Moje poszukiwania Boga głównie polegają na tym, że co jakiś czas doznaję realnej pomocy, w chwilach zagrożeniach.  Moje słowa modlitewne są krótkie i polegają na ufności. One wystarczają, aby Stwórca sam podejmował własne działania. Ich obfitość mnie szokuje i upewnia mnie w Jego Istnienie.

           Wierzący mają problem w  rozpoznaniu Boga. Chcą naocznie, zmysłowo Go poznać. Ja nie mam z tym problemu. Ja widzę, doznaję namacalnie skutki Jego działania.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Buddyzm zen

          Jestem w trakcie czytania książki: “Bóg nie istnieje i jest zawsze z tobą” Brada Wernera” Charaktery  2014 r. Autorem jest amerykański buddysta zen, który pisze: “będąc buddystą zen, wierzę w Boga” (s. 16). Zanim omówię tę literaturę kilka słów na temat buddyzmu.

          Założycielem systemu filozoficznego “Buddyzm” jest syn księcia z rodu Śākyów, władcy jednego z państw w północnych Indiach, Siddhārtha Gautama żyjący ok. 560 – 480 roku przed Chr. Warto podkreślić, że Buddyzm nie jest zaliczany do religii teistycznych. Słowo “buddyzm” zostało wprowadzone przez zachodnich uczonych. Jego wcześniejsza nazwa to dharma lub buddhasasana.

          Głównym założeniem buddyzmu są czynności zapobiegające cierpieniom. Do tego służą cztery prawdy głoszone przez twórcę systemu oraz ośmioraka ścieżka postępowania. Po jego śmierci jego nauka rozpowszechniła się po świecie. Dzisiaj buddyzm dzieli się na trzy tradycje: Theravāda,  Mahāyāna i Wadżrajana (mahajana). W roku 2008 było na świecie 380 mln buddystów (5 miejsce wśród wyznawców religii lub systemów religio podobnych).

          Buddyzm nie jest religią, ale ze względu na jego elementy  “oświecenia” może być pomocny w rozumieniu transcendencji w religiach teistycznych. Sam Budda był pierwszym człowiekiem, który doznał oświecenia, czyli stanu całkowitego wyzwolenia się z cierpienia. Buddyzm uznaje życie po śmierci, aby tam praktykować  nirwanę – całkowite wyzwolenie. W buddyzmie istnieje pojęcie reinkarnacji, czyli możliwość wielu wcieleń, tak długo, by osiągnąć oświecenie.

          Wiara w życie pozagrobowe jest kluczem mojego zainteresowania buddyzmem i dlatego podjąłem trud bliższego poznania tej filozofii.

           Buddyzm zen jest drogą duchowego przebudzenia. Autor książki jest mnichem buddyjskim, który przez  lata poszukuje tej drogi. Po za tym jest zwyczajnym współczesnym facetem,  muzykiem bazistą żyjący aktywnie we współczesnym świecie. Jest o tyle interesującym człowiekiem, który będąc buddystą przyznaję się do wiary w Boga. Sam jestem ciekaw, jak  przyjmę jego argumentacje i tezy filozoficzno religijne.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949