Śladami Księgi Rodzaju

         Księga Rodzaju w swojej pierwszej części jest swoistym «proroctwem wstecznym», czyli opisem tego co się działo od zaraniach dziejów, zaczynając od powstania Wszechświata. 

         Głównym bohaterem jest Semita, członek plemienia Chaldejczyków mieszkający w mieście Ur. w XVIII wieku przed Chr. W tym czasie w Mezopotamii królował król babiloński Hammurabi (1792–1750).  Jak opisuje  autor Księgi Rodzaju Abram (późniejszy Abraham) doznał iluminacji i odczytał w swoim sumieniu, że istnieje tylko jeden jedyny Stwórca (Jahwe). Może nie wszystko rozumiał, ale coś nakazywało mu działać i dzielić się z innymi (swoją wspólnotą plemienną) tę nowiną. Z posłuszeństwa do swojego patriarchaty Abrama współplemieńcy nie zaprzeczali mu, ale nie do końca jemu wierzono. Sprawowali równolegle stary kult politeistyczny i narzucony przez Abrama kult monoteistyczny, aż do niewoli Babilońskiej (VI wiek przed Chr.). W Księdze Rodzaju sługa Izaaka mówi o Bogu, zamiast «Panie Boże nasz» pisze: Panie Boże «pana mego» Abrahama (Rdz 24,12,26), co świadczy, że początkowo iluminacja Abrama była jedynie na jego użytek. Zamienne są słowa Jakuba syna Izaaka, który  postawił Bogu warunek:  i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem (Rdz 28,21). Rachela, żona Jakuba w zaciszu domowym czciła posążki domowe (z kultu politeistycznego): Gdy Laban poszedł strzyc owce, Rachela skradła mu posążki domowe (Rdz 3,19)..

          O Abrahamie wspomina jedynie Pięcioksiąg (Pentateuch): Gdy Terach miał siedemdziesiąt lat, urodzili mu się synowie: Abram, Nachor i Haran (Rdz 11,26). Brak źródeł pozabiblijnych usprawiedliwia pogląd, że jest to postać wykreowana na użytek judaistycznego przesłania religijnego.  Późniejsza bogata literatura judaistyczno-chrześcijańska  korzystała tylko z tego jednego źródła. Nasuwa się pytanie, czy przekaz biblijny jest wiarygodny? Otóż, artefakty archeologiczne nie potwierdzają faktografie wydarzeń, a jedynie stwarzają tylko tło do przekazu koncepcji religijnej.

           Moim zdaniem doktryna judaistyczna nie ewoluowała równolegle ze zdarzeniami historycznymi, ale została opracowana na kanwie już dokonanych zdarzeń historycznych. Koncepcja religijna była do nich dopasowywana. Czas weryfikował idee. Ważniejsze wydarzenia były asymilowane do opisu. Mniej ważne, znikały z pamięci. Pismo Święte było redagowane ok. 1000 lat.  Było dużo czasu, aby dopracować przekaz  tak, aby powstała oczekiwana doktryna religijna. Nie chcę podważać przewodniej myśli Tory, ale uczulam, aby czytać ją ze zrozumieniem, uwzględniając czas powstawania różnych ksiąg, ich formy literackie, historię, ówczesną mentalność  i oczekiwania społeczne. Kto nie jest do tego przygotowany niech przyjmuje Pismo Święte z należytym szacunkiem ludzkich oczekiwań i nadziei. Pismo Święte nadal pozostaje arcydziełem literackim i bazą doktrynalną religii judaistyczno–chrześcijańsko–islamskiej. Czytając wielokrotnie PŚ, za każdym razem ujawnia coś nowego, inspiruje i zachęca do ciągłego poszukiwania sensu ludzkiego istnienia i zrozumienia nadprzyrodzonej rzeczywistości.

Wszechświat jest pełen życia

         Fenomen życia jest do dzisiaj tajemnicą. Wiemy tylko, że do życia jest potrzebny budulec – materia i impuls inicjujący. Rozkładając organizm na najmniejsze elementy otrzyma się proste związki organiczne i nieorganiczne. Składając je ponownie nie przywróci się organizmu jego życia. Ta jednokierunkowość zmusza do refleksji, że życie jest czymś nadzwyczajnym. Czy zagadka życia będzie kiedyś wyjaśniona? Obserwując przemiany w związkach organicznych można  dostrzec, że pod wpływem bodźców, np. enzymów reagują, czynią zmiany i stają się kolejnymi bodźcami. Przemiany są spektakularne i powtarzalne.

          W związkach nieorganicznych też dostrzega się reakcje na bodźce, np. przywracanie pierwotnego kształtu po zabiegach destrukcyjnych (pamię materiałów).  Zbierając wszystkie znane reakcje materii na bodźce można zbudować jakieś monstrum, które może zachować się według zamierzenia twórcy. Takie próby był już wykonywane, ale były one z założenia infantylne. W naturze najmniejsza żywa komórka jest dziełem niezwykłym, złożonym. Wszystkie jej elementy ze sobą współpracują. Tworzą jedną całość. Jeden element zależny jest od innych. Ta zależność jest podobna do pewnej zażyłości między elementami komórki,  podyktowana dobrem innych elementów. A to jest przedsionek miłowania.

          Podobne zależności mają miejsce w przestrzeni subatomowej, w której poszczególne kwarki przekazują sobie swoje właściwości, aby utrzymać stan równowagi.  Przypomina mi się porównanie, opisany przez  nieznanego autora, o trzech nurkach mających dwa aparaty tlenowe, którzy muszą sobie bez przerwy wzajemnie udostępniać tlen, aby przeżyć.  W tej przestrzeni również można zauważyć przykład  «uczucia». Z powyższych rozważań nasuwa się myśl, że cały Świat jest pełny zjawisk życiowych, przepełniony duchem, energią i jaźnią. Świat jest pełen miłości, ozdobiony jest harmonią dźwięków i paletą kolorów.

           W tym pięknym świecie pojawiła się istota, która wyróżnia się zdolnością rozumowania. Ona swoją wrażliwością dopełnia ideał miłości.  Pismo Święte przekazuje, że wszystko co stworzone jest dobre, a jak dobre, to musi być piękne (Sokrates). Wszyscy, którzy mają wrażliwą duszę muszą zachwycać się Światem. Jednocześnie ich podziw przenosi się na Stwórcę. Brakuje mi słów, aby cokolwiek o Nim napisać. Dlatego przed Jego Majestatem mogę tylko milczeć i trwać w duchowym uniesieniu.

Dla okruszyny Prawdy

          Jak już sygnalizowałem zająłem się opracowaniem “Katechizmu współczesnego chrześcijanina wg świeckiego teologa”, które obiecałem ks. prof. dr hab. Józefowi Kudasiewiczowi, recenzentowi moich dwóch pierwszych książek, który w recenzji do moich opracowań z dnia 18.09.2009 roku napisał: “Sugerowałbym autorowi, żeby napisał małą książeczkę pt. «Mój katechizm», albo «Katechizm współczesnego chrześcijanina». Ks. prof. Kudasiewicz był  nieliczny z czytelników, który zauważył u mnie, teologa świeckiego potencjał do przekazania nowego spojrzenia na problematykę religijną. Mam jednak problem, bo nie wiem, czy mój cenzor nie oczekiwał katechizmu na miarę dotychczasowych klasycznych opracowań. Ja nie chcę powielać starych standardów minionych wieków i na religie patrzę współcześnie, szeroko i uniwersalnie.

          W zasadzie to piszę do szuflady i może nigdy ta książka nie ujrzy światła dziennego. Mam jednak komfort, bo nic mnie nie pogania. Po napisaniu już ok. 60 stron  przeskoczyłem do końcowego rozdziału, który w dzisiejszej narracji roboczej wygląda tak:

          Doszedłem do końca moich rozważań. Mam świadomość, że niniejsza katecheza nie jest typowa. Jest przekazem moich myśli, świadomości i wiary.  W czasie jej opracowania przechodziłem przez różne stany emocjonalne, mając na uwadze, aby czytających nie zgorszyć i  nie zniechęcić do wiary. Słowa krytyki niektórych akceptów religijnych są zaproszeniem do dyskusji.  Teologia jest nauką, która bardziej polega na intuicji, wierze niż wszelakich badań racjonalnych.           W czasie opracowania tej książki zrobiłem olbrzymie koło poznawcze. Wielokrotnie odczuwałem zniechęcenie, a nawet złość przez brak odpowiednich źródeł, rad, pouczających sporów.   Miałem nie raz poczucie, że Bóg mówi do mnie: “radź sobie sam, jak się porywasz na  rozpoznanie Mnie i moich koncepcji”.  Wielokrotnie czułem Jego obecność i troskę. Mam poczucie, że w minimalnym tylko stopniu zbliżyłem się do Prawdy, ale dla tej okruszyny Prawdy warto było poświęcić całe moje dorosłe życie. Teraz wiem poniekąd, w co wierzę.

Prolog w Ewangelii św. Jana

        Prolog w Ewangelii św. Jana  (J 1,1–18) brzmi tajemniczo. Dla wielu jest zagadką. B. Górka (2008 r.) zalicza ją do fragmentów nieprzekładalnych. Wydaje się, że jego treść jest kompilacją wielu informacji. Spróbujmy ją rozszyfrować. “Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.”  (J 1,1). Początek: “Na początku było Słowo” (tamże) – informuje o istnieniu początku zarówno w znaczeniu przestrzennym, jak i czasowym. Jednocześnie narzuca ujęcie dynamiczne “było”.  To sugestia, że coś się wydarzyło w ujęciu czasowym, stało się, zadziałało. To zdarzenie ma swojego Autora, Sprawcę (Przyczynę). Wydaje się, że  pomiędzy Nim a światem istnieje przepaść. Sprawca jest transcendentny wobec swojego stworzenia. Jest ponad Światem: Jak się okaże jest to pogląd mylny. Świat stworzony został w Nim, ale On sam jest niepoznawalny: “Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył” (J 1,18)  przez istoty inteligentne zbudowane z Jego substancji. “Słowo” zatem jest w sferze Boga. Ale uważa się, że “Słowo” dotyczy również jego Syna (Logos). To upoważnia do stwierdzenia, że Syn jest równy Ojcu. Tę trudność pojęciową rozwiązałem propozycją, że pojęcie Boga związać nazwą Aktu działającego. W niej zawiera się Ojciec i Syn. Doktryna chrześcijańska dopisała pod tym pojęciem Ducha Świętego. Takie rozumowanie wyjaśnia forsowaną przez katechezę chrześcijańską preegzystencję Jezusa (równoczesne istnienie Ojca i Syna). W pewnych kręgach judaizmu sprzed 70 r. po Chr. Jahwe traktowano jako Syna Bożego.

          Przy tej zgodności pojęciowej Stwórcy doszukuje się zgrzytu egzegetycznego. Jezus jest ambasadorem ludzkiego istnienia. Jego śmierć i Zmartwychwstanie świadczy o wieczności istot inteligentnych. Przez preegzystencję i naturę duchową człowieka podobną do natury Boga (Ja i Ojciec jedno jesteśmy) można uważać, że dusze ludzkie istnieją od samego początku, a to sugeruje, że świat jest od początku zdeterminowany. To się jednak kłóci z moim światopoglądem.  Niektórzy egzegeci dostrzegają w Prologu styl poetycki. To w jakiś stopniu by mnie by uspokoiło. Styl poetycki daje prawo do różnego obrazowania zdarzeń i służy do liturgii i przeżyć duchowych.

         Poznanie całej Ewangelii Jana rzuca światło na jej autora (autorów).  Ich celem było przedstawienie duchowości, sacrum, divinum Boga, Jego Syna, całej idei chrześcijaństwa  i zasadniczo różni się od ewangelii synoptycznych. Z tych powodów nazwano ją Ewangelią Arcykapłańską (ks. prof. J. Kudasiewicz).

Niepewność jednak pozostaje

          Izaakowi Newtonowi (1642–1727) należy się podziękowanie i szacunek, bo on   powiadomił Świat, że nim rządzą prawa matematyczne. On to zasugerował, że w świecie występują zasady przyczynowości. Każdy skutek ma swoją przyczynę. Wykryte prawa dynamiczne są tego konsekwencją.  Świat nie działa chaotycznie, tylko w sposób uporządkowany. To uporządkowanie świadczy o wielkości Konstruktora Świata (Stworzyciela).  Bóg nie stworzył Świat jednym pstrykiem palców, ale najpierw stworzył zasady, prawa nim rządzące. Można to ująć w proces stwórczy. Bóg przed aktem stworzenia dysponował oprócz woli jedynie mocą. Ta moc została tchnięta w postaci energii, którą, tak na prawdę trudno zdefiniować. Co to jest energia. Nad definicją głowią się uczeni od tysięcy lat. W szkole uczą, że energia to zdolnośc do wykonania pracy. Trzeba przyznać, że definicja jest bardzo niewystarczająca i mówi tylko od jednym jej aspekcie. To co wiadomo, to to że ten twór stwórczy nie można unicestwić, a tylko można przekształcać. A więc energia jest wieczna, jak sam Bóg. Świat więc bazuje na materiale wiecznym. Do tej pory sądzono, że takim narzędziem stwórczym jest materia, ale wszystko wskazuje, że ona nie istnieje własnym istnienie tylko jest wytworem energetycznym. Materia nie jest wieczna. Nie ma paradygmatu cudownego zjawiska. Jest więc profanum. Dlatego byty materialne narażone są na zniszczenie i można je unicestwiać (przez anihilację).

           Materialiści stracili swój podstawowy argument. Materia nie ma konieczności istnienia. Ludzie akceptujący istnienie Boga zachowują swój argument i mogą liczyć na wieczność. 

           Dla mnie najsłabszą stroną wieczności jest czas, w którym człowiek nie ma świadomości istnienia (np. w czasie snu). Konieczność snu jest zasadna, ale jest to chwila, jak na to nie patrzeć, niebytu. Skoro jest wyjątek, to zasadna jest sugestia, że mogą wystąpić takie chwile w innym zakresach istnienia. To jest trochę niepokojące. Być może czegoś nie wiem, co nam Bóg przygotował w przyszłości. Niepewność jednak pozostaje.

            Poza tym aktualne jest powiedzenie, że “Bóg się przed nami ukrywa, abyśmy ciągle Go szukali” . Może się ono nie wszystkim podobać. Człowiek jest dociekliwy i chciałby wszystko wiedzieć. Tajemnice są powodem stresów, niezadowolenia i zniecierpliwienia, ale nie od nas to zależy.

Intuicja narzędzie poznawcze

          Przeciętny obywatel swoją świadomość opiera na bieżących spostrzeżeniach oraz na zakodowanych w umyśle poglądów. W wielu sprawach są one blokadą do przyjęcia nowych trendów, wiedzy i prawdy. Gdyby społeczeństwo opierało swoje poglądy na intuicji ich świadomość by wzrosła. Tym zagadnieniem zajmował się filozof Henri Bergson (1859–1941). Ten intuicjonizm był prądem epistemologicznym w filozofii współczesnej przyjmującą intuicję za podstawę poznania. Według jego intuicja ma natrę organiczną równą rzeczom poznawanym, a jej przedmiotem jest rzeczywistość wewnętrzna. Jego poprzednikami byli Blaise Pascal (1623–1662), św. Augustyn (354–430), Plotyn (204/205–270), czy John Hery Newman (1801–1890). Wszyscy oni kierowali się logiką i głosili przewagę wiedzy nad pojęciami. Ważnym aspektem była dla nich wewnętrzna warstwa człowieczeństwa i to co pochodzi z najtajniejszych pokładów jaźni, duszy człowieka. Plotyn uważał, że wszystkie indywidualne dusze są przejawem jednej i tej samej duszy i są połączone z Bogiem. Zatem intuicja ma boskie pochodzenie. Gdyby społeczeństwo więcej korzystało z tego niezwykłego narzędzia poznawczego popełnialiby mniej błędów.

          Nie trzeba dokonywać dużo starań by intuicyjnie wyczuć, że źle się dzieje w Państwie Polskim, że władza jest skorumpowana, a Polską rządzą nieudacznicy. Gdyby to dotarło do tych którzy popierają PIS, to społeczeństwo mogłoby pójść spokojnie do wyborów i dokonać zmian na lepsze i uratować dotychczasowe osiągnięcia demokratyczne.

          Gdyby odczytać z głębi duszy, że coś niepokojącego dzieje się w Kościele katolickim, to można by dokonać nowej reformacji, która by naprawiła instytucję, tak bardzo ludziom potrzebną.

           Gdyby zastanowić się nad doktryną wiary judaistyczno-chrześcijańskiej, to można by oczyścić ją z mitologii i zbliżyć się do Prawdy.

          Gdyby ludzie wykształceni potraktowaliby poważnie sygnały swojego przeczucia, że nowe trendy naukowe przekraczają  niekiedy zdrowy rozsądek, to

poprawiłby się stan nauki.

          Gdyby zastanowić się, co społeczeństwu szkodzi (papierosy, narkotyki, pożądania) i zaniechali używek, to społeczeństwo byłoby zdrowsze.

         Gdyby zastanowić się, o co biega w ludzkich życiu, to społeczeństwo byłoby lepsze.

         Wszystkie sygnały pochodzą z ludzkiego serca, duszy i umysłu. Nie trzeba kończyć uczelnie, aby nabyć mądrość.  Z mądrością wiąże się poprawa etyczna, a ona jest drogą do Boga.

Czy szatan faktycznie istnieje?

          Nawiązując tematu: “Czy anioły i szatan faktycznie istnieją” pragnę przypomnieć co pisałem w mojej ostatniej książce: “Nowatorskie koncepcje teologiczne w ujęciu filozoteistycznym” , Coriolanus 217 roku.

3.13. Szatan

          Nauka Kościoła katolickiego (i nie tylko) głosi, że istnienie szatana jest faktem objawionym przez Boga. Ewangelia personifikuje zło nazywając je szatanem[1]. Usankcjonowane jest to kościelnym dogmatem. Absolutne zło, czyli definitywne i w pełni świadome, zostało nazwane w Ewangelii szatanem [..] nic nie wiemy na temat osobowości zła [2]. Warto zaznaczyć, że osobowość ta jest anonimowa i bez własnego oblicza, rozpływająca się w bezpostaciowy byt. Od 120 r. zaczęto używać wody święconej do „wypędzania duchów” nieczystych. Czysto teoretyczne uznanie, że szatan jest kimś realnym, wydaje się bowiem niemal tak samo jałowe, jak zaprzeczanie jego istnienia [3] (Jacek Salij).

          Coraz więcej ludzi (uczonych, teologów) uważa jednak, że szatan (diabeł) nie istnieje i istnieć nie może. Zło jako takie nie jest bytem; Zło jako zło nie ma przyczyny sprawczej, bo nie jest bytem (ks. Julisław Łukomski)[4]. Bardziej przyjmują istnienie pewnej idei czy koncepcji zła moralnego. Dobro i zło nie są właściwościami samej rzeczy, ale są tworami umysłu (Dawid Hume 1711–1776). Zło pochodzi od człowieka [5] (ks. Stanisław Grzybek). Dla wielu szatan jest elementem mitologii, legend i folkloru. Coraz szerzej uważa się, że demony to mity, twory czysto językowe, fabulacje, kreacje literackie i psychologiczne, zwidy psychoanalityczne [6] (Cz. Bartnik). Św. Augustyn usłyszał w kazaniach Ambrożego, że zło nie jest czymś materialnym, jak fantazjowali manichejczycy, ale jest tylko brakiem dobra [7]. Siły dobra i zła, nurtujące w sercu ludzkim, ulegały często personifikacji, jako duchy lub wręcz jako aniołowie dobrzy i źli [8]. Skłonność do zła może być też wmontowana nawet w ludzki genotyp.

          Sobór Laterański IV w 1215 roku naukę Kościoła na temat szatana zwięźle ujął: Bóg w swej wszechmocy na początku czasu jednakowo stworzył oba porządki bytów z niczego: duchowe i cielesne, to znaczy świat aniołów i świat ziemski, a następnie świat ludzki, który w jakiś sposób obejmuje oba światy, ponieważ składa się z ducha i ciała. Diabeł zaś i inne złe duchy zostały z natury swej przez Boga stworzone jako dobre, a stały się złymi z własnej woli.

          Nauka Soboru Watykańskiego II o szatanie i demonach jest dość powściągliwa. Uczy, że w Jezusie Chrystusie Bóg wyrwał nas z mocy szatana i grzechu, oraz że działalność Kościoła prowadzi do zawstydzenia diabła. Zwolennikami  osobowego istnienia szatana, personifikacji zła byli papieże: Paweł VI i Jan Paweł II [9]. Papież Paweł VI podczas generalnej audiencji w dniu 15 listopada 1972 roku wyjaśnił: Wiemy, że w rzeczywistości istnieje ta istota, która wywołuje to ponure zamieszanie.

          W Starym Testamencie szatan miał rolę podrzędną. W Nowym Testamencie nabrał większego kolorytu i znaczenia. Szczytem jego popularności  były czasy Dantego Alighieri (1265–1321). Wizja szatana i piekła, nakreślona w Boskiej Komedii, żyje w umysłach ludzi do dnia dzisiejszego. Określenia dotyczące szatana można spotkać nawet w aforyzmach: Pieniądz wygrany – przez szatany dany; grosz zarobiony – błogosławiony.

          Istnieją na świecie pojęcia, definicje, które nie są zależne od istnienia Stwórcy. Matematycznie dwa dodać dwa jest zawsze cztery (chyba, że wynik będzie przedmiotem żartów). Podobnie prawa logiki są niezmienne (np. zasada sprzeczności: sąd nie może być zarazem prawdziwy i fałszywy). Bóg nie może zmieniać norm etycznych, bo je tylko odsłania na podstawie swej Istoty. W ekonomii funkcjonuje niezmienne prawo popytu i podaży. Względność kierunków jest instynktownie wyczuwalna itd. Można wymieniać wiele przykładów praw, które po prostu są i nie można mówić, że prawa te ustanowił Stwórca.

         Podobnie jest z ideą zła. Pojęcie to istnieje samo z siebie, jest wytworem konceptualnym i istniało zawsze. Zło nie jest bytem, lecz modalnością bytu [10] (ks. prof. Cz. Bartnik). Inaczej mówiąc, zło powstaje na skutek złego działania. Nie pochodzi od Boga, lecz od człowieka. Zło pojmuje się jako relację międzypersonalną. Nie tyle „jest”, ile „staje się”. Od złych zło pochodzi (1 Sm 24,14). Jego wymiarem jest skala odległości duchowej od Boga, od zera do nieskończoności. Istoty posiadające wolną wolę mogą po nie sięgać. Bóg jest przykłademDobra doskonałego i nieskończonego. Idea zła, najkrócej mówiąc, to to wszystko, co jest przeciwne dobru. Złem jest wszystko, co niweczy i rozbija osobę własną, a następnie co godzi w drugą osobę [11]. Do nich zaliczają się złe uczynki, złe myśli, ale i brak dobrych uczynków. Bóg dał możliwość analizowania, co jest dobre, a co złe. Dał też możliwość wyboru. W relacji: człowiek – człowiek zło rodzi się z wolności, słabości, niewiedzy, błędu i przewrotności osoby.  Bóg dopuszcza zło, bo szanuje godność i wolność człowieka.  Ks. Włodzimierz Sedlak pisał, że zło jest przypadkiem, ale nie naturą [12]. Szwajcarski teolog, duchowny katolicki Hans Küng w kolejnym już wydaniu tłumaczenia swojego teolo­­gi­cz­­nego bestsellera Credo  zapewnia:  Nie, nie musimy dziś przyjmować mitologicznych wyobrażeń szatana i legionu je­go diabłów.  Katolicki profesor teologii Herbert Haag również nie uznaje osobowego szatana. Kardynał Joseph Ratzinger pisze: Profesor Haag żegna się z diabłem nie jako egzegeta, nie jako wykładowca Pisma Świętego, lecz jako człowiek „dzisiejszych czasów”, który istnienie szatana uważa za niemożliwe do podtrzymania.

          Pogląd filozoteizmu, że anioły są jedynie figurami wykreowanymi w umyśle, automatycznie pozbawia szatana pochodzenia anielskiego. Być może demony (szatan) są to upadłe dusze ludzkie, które wpisują się w obraz szatana. Satanas po grecku odnosi się również do ludzi, którzy przeciwstawiają się Bogu. Jezus zwrócił się do Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie! (Mk 8,33; Mt 16,23). Zdanie to jest bardzo pouczające. Gdyby przyjąć istnienie realne szatana jako ducha nieczystego, to Jezus przyrównując Piotra do niego popełniłby błąd ontologiczny. Wykluczając Jego pomyłkę należy uznać, że Jezus użył wyrazu „szatanie” metaforycznie. Dalsze słowa są również pouczające. Jezus tłumaczy, dlaczego Piotr jest dla Niego zawadą:bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16,23). Myślenie po ludzku wyklucza bycie szatanem.

          Dziś coraz więcej teologów mówi, że „upadek aniołów” to czysty mit bez żadnych podstaw w rzeczywistości (E. Drewermann, F. Schupp, H. Küng, H. Vorgrimler, L. Robberechts, J. Vermeylen).

          W wiekach oświecenia, XVII i XVIII w., pojawiły się wątpliwości. Można je odczytać w pracach Balthasara Bekkera (1634–1698) pt. Die bezauberte Welt (Zaczarowany świat) i Christiana Thomasiusa (1655–1728). Obaj autorzy „na podstawie rozumu” odrzucali wpływ złych duchów.

          W XIX wieku Schleiermacher był zdania, że wyobrażenie diabła jest tak dalece „niemożliwe do utrzymania”, iż nie powinno się tego „nikomu wmawiać”. Zresztą w teologii ewangelickiej podobne poglądy były już od dawna rozprzestrzenione (Ritschl, Schlatter, Gloege). Rudolf Bultmann mówi o niemożliwości pogodzenia „światła elektrycznego, radia, licznych środków” ze światem „duchów i cudów Nowego Testamentu”.

          W Ewangeliach szatan przedstawiany jest jako realny byt według ówczesnej wiary. Sam Jezus wielokrotnie używa tej figury stylistycznej (szatana), bo jest ona bardziej wyrazista (zwięzła), niż zamienne mówienie o pokusie wynikającej  z atrakcyjności zła. Problemem nie jest szatan, ale grzech.

           Jezus uzdrowił kobietę, która od 18 lat była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Do kobiety powiedział: Niewiasto, jesteś wolna od swojej niemocy (Łk 13,12). Pochylenie postawy kobiety można zdiagnozować porażeniem mięśni lub nerwów[13]. Potem Jezus użył innego określenia: A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi… (Łk 13,16). Widać tu wyraźnie, że słowo szatan zostało użyte jako zło wynikające z choroby. 

          Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił (Mt 8,16). Niektórzy uznają te słowa za potwierdzenie istnienia złych duchów. Dalszy tekst wyjaśnia jednak: Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza:  On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby(Mt 8,17; Iz 53,4).  Złe duchy, opętania to ludzkie słabości i choroby. Przeważnie tam, gdzie mowa jest o duchach nieczystych, tam mówi się równocześnie o chorobach:  Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości (Mt 10,1).

          Podobnie zdarzyło się, gdy Jezus wyrzucał „złe duchy” z dwóch opętanych. Ich choroba psychiczna przeszła na trzodę, która w szale rzuciła się w fale (Mt 8,28–32);         Wówczas przyprowadzono Mu opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił go,… (Mt 12,22).

          Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara (Łk 22,31). Gdyby istniał szatan, Jezus mógłby go odsunąć od Szymona jednym nakazem. Modlił się jedynie o dotrzymanie wiary i żeby nie ulegali pokusie.

          Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony (J 12,31). Odczytując literalnie te słowa, szatana już dawno nie powinno być.

          W Ewangelii Mateusza jest odwrotnie. Najpierw mówi się o chorobie:  Panie, zlituj się nad moim synem! Jest epileptykiem i bardzo cierpi (Mt 17,15), a następnie:  Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go  (Mt 17,18). Widać tu wyraźną identyfikację choroby (epilepsji) ze złym duchem. Zdaniem filozoteizmu popełniają błąd ci, którzy personifikują choroby jako demony [14].

           Jezus w przypowieści o chwaście (Mt 13,24–30) dał zgoła odmienną lekcję. Nie posługuje się szatanem, lecz mówi o nieprzyjaznym człowieku, który zasiał chwasty. Wskazał tym samym źródło zła – jest nim człowiek, a nie szatan. Nieco dalej, w tekście dotyczącym nieprzyjaznego człowieka nazywa się już go diabłem: Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł (Mt 13,39). Podobnego porównania człowieka do szatana użył Jezus, mówiąc do Piotra: i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie»!   (Mt 16,23). Można odnieś wrażenie, że szatan jest tu jedynie figurą literacką.

        W Drugim Liście do Koryntian Paweł pisze:  ażeby nie uwiódł nas szatan, którego knowania dobrze są nam znane (2 Kor 2,11). W przypisie do słowa szatan jest wyjaśnienie tej figury literackiej: Przez brak miłosierdzia względem winnego.             

          Jeżeli używa się określeń: szatan to osamotnione „ja”, persona deformata [15], to pojęcie to jest skierowane na człowieka, a nie na byt osobno istniejący.          

          N. A. Bierdiajew (1874–1948) odrzucał naukę o wieczności piekła, przyjmował natomiast ideę apokatastazy (końcowa i ostateczna odnowa całego stworzenia)[16]. Chrześcijaństwo uważał za religię miłości, wolności i twórczego działania. Jego zdaniem epoka rozłamu chrześcijaństwa zbliża się ku końcowi. Uważał, że pojednanie powinno zacząć się od samych wiernych.

          Gdyby głównym winowajcą naszych grzechów był tylko szatan, to trudno byłoby zrozumieć Boga, że nie pozbawił go mocy działania. Ze swego Miłosierdzia, jednym zakazem uczyniłby wielkie dobro zdejmując tak wielki ciężar z ludzkości. Do Boga, który pozwala szatanowi na działanie, można byłoby mieć pretensje i zarzuty, że współdziała w jakiejś perfidnej grze i karkołomnej kombinacji. Czym innym jest pokusa wynikająca z atrakcyjności zła. Tu sam człowiek, mając wolną wolę, musi podejmować decyzję.

          Usunięcie „szatana” z realnego istnienia może wzbudzić u czytelników szok. Pojęcia aniołów i szatana są zakodowane w umysłach ludzkich bardzo mocno przez tysiącletnie powielane przekazy.

          Szatan jako samodzielny byt nie istnieje, ale istnieje zła emocja (funkcjonał). Funkcjonał nie jest istotą bytową, lecz dynamiczną. Zło jest integralnie związany z przygodnością istnienia. Wszystko co ma wymiar skończony posiada jakieś braki i niedoskonałości.   Atrakcyjność zła ma charakter potencjalny (jest w możności; adiafora). Gdy jej się ulegnie, generuje się zła energia (funkcjonał), która się rozchodzi i czyni szkody. Funkcjonał posiada w sobie moc oddziaływania. Być może dlatego mówi się, że zło panuje nad światem.

          Warto zwrócić uwagę na wersety z Pisma świętego, np.: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą (Mt 18,8; Łk 17,1); Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz (Mt 10,34). Trzeba zrozumieć ekonomię Bożego zamysłu. Dla szatana nie było i nie ma tam miejsca.

Post scriptum

          Odpowiadając na pytanie Ani. Nie należy dosłownie odbierać ewangeliczny przekaz kuszenia Jezusa na pustyni, ale traktować to jako


[1] Kwestia personifikacji jest wielką tajemnicą w wierze, jak personifikacja jedynego Boga w trzy Osoby – Ojca, Syna i Ducha Świętego. − [w:] tamże, s. 229.

[2] Tamże, s. 228−229.

[3] Jacek Salij, Pytania nieobojętne, Wyd. W drodze, Poznań 1988, s. 38.

[4]Julisław Łukomski, Elementy filozofii, Wszechnica Świętokrzyska, Kielce 2014, s. 178.

[5] Michał Heller, Michał Drożdż, Początek Świata – Biblia a nauka, Wyd. BIBLOS, Tarnów 1998, s. 45.

[6] Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. KUL, Lublin 1999, s. 468.

[7] Michał Heller, Michał Drożdż, Początek Świata – Biblia a nauka, Wyd. BIBLOS, Tarnów 1998, s. 108. Por. Ambroży, Hexameron, 2,8,30.

[8] Hasło: Anioł [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 606.

[9] Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. KUL, Lublin 1999, s. 333.

[10] Tamże, s. 130.

[11] Tamże, s. 153.

[12] Włodzimierz Sedlak, Teologia Ewangelii, Wyd. Pallottinum, Poznań 1989, s. 228.

[13] Karol Herman Schelkle, Teologia Nowego Testamentu, Stworzenie, Wyd. WAM, Kraków 1984, s. 43.

[14] Jacek Salij, Pytanie nieobojętne, Wyd. W drodze, Poznań 1988, s. 39.

[15] Antoni J. Nowak, Kapłaństwo kobiety,Wyd. KUL, Lublin 1998, przypis s. 13.

[16] Bierdiajew M., O przeznaczeniu człowieka. Zarys etyki paradoksalnej, przeł. H. Paprocki, Kęty 2006, s. 280.

Czy anioły i szatan faktycznie istnieją

          Powracam do tematu: “Czy anioły i szatan faktycznie istnieją“. Na ten temat pisałem już w swojej pierwszej książce: “Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary”, Wyd. Jedność, 2010 roku, w ramach filozoteizmu (podejścia rozumowego). W kolejnych książkach i na blogach temat ten uzupełniałem. Tekst poniższy pochodzi z wydania: “Nowatorskie koncepcje teologiczne w ujęciu filozoteistycznym” , Coriolanus 217 roku.

3.12. Anioły

          Bazując na przekazach historycznych z okresu przedsemickiego  (3600 lat przed Chr.)  już sumerowie wprowadzili do swojej religii zastępy aniołów, jako orszak króla niebios [1]. Ich rozumowanie było proste. Co to za król, który nie ma swojego wojska i orszaku? Władza królewska zawsze miała charakter sakralny (i vice versa). Poddani uważali swego władcę za przedstawiciela bóstwa. Władca był synem boga, a jego władza i urząd od boga pochodziły. To sprzężenie zwrotne wzajemnie na siebie oddziaływało .

          Kiedy powstawała religia semicka (ok. 2000 lat przed Chr.) na wzór religijnych tradycji wielkich kultur mezopotamskich: sumeryjskich, akadyjskich, babilońskich, asyryjskich, hetyckich, zapożyczono do niej anioły,  jako byty duchowe. Tradycje […] (jak i ST) przedstawiały Jahwe jako potężnego władcę, który posiada dwór niebieski, obejmujący różne kategorie sług anielskich, a nawet całe ich zastępy lub armie (1 Krl 22,19; Iz 6,2–3; Ps 148,2; Job 1,6–12; 2,1–6) [1]W Księdze Malachiasza czytamy: “Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną” (Ml 3,1). Mowa tu o Janie Chrzcicielu (przypis). Wynika z tego, że posłańcem, czyli aniołem jest tu Jan Chrzciciel.  Można wysnuć wniosek, że nie istnieje posłaniec sam z siebie, czyli anioł, tylko aniołem jest ten, który otrzymał funkcje posłańca. Samo słowo “posłaniec’ jest tylko pojęciem (uniwersalia[1] [1]) mówiącym o funkcji. Realnym posłańcem jest ten, któremu się tę funkcje przypisuje.  W Piśmie Świętym można znaleźć inne perykopy świadczące, że aniołem jest ten któremu przypisuje się funkcję posłańca. 

      “Anioł Pański znalazł Hagar na pustyni u źródła przy drodze wiodącej do Szur” (Rdz  16,7). Dosł.: “wysłannik Pana”, różny od innych aniołów występujących w Piśmie św., jest określeniem objawiającego się Boga. W tym urywku, jak i w wielu innych tekstach. Tu aniołem jest sam Bóg.

   “Anioł Pana zstąpi z Gilgal do Bokim i rzekł” (Sdz 2,1). “Anioł Pana” – widziany niejako Jego sobowtór (Rdz 16,7) pokazał się uprzednio Jozuemu w Gilgal: Joz 5,13-15. Takie zjawienie Anioła (wodza zastępów Pańskich, czyli samego Boga) miało charakter ostrzeżenia. Por. Sdz 6,7-10. “A oto przyszedł Anioł Pana i usiadł pod terebintem w Ofra” (Sdz 6,11). Tu Aniołem Pana jest Gedeon (przypis).

          W księdze Estery aniołem nazwano Kseksesa, króla perskiego: Ujrzałam cię, panie, jak anioła Bożego (Est 5, 2a).

          W Nowym Testamencie – podobnie jak w Starym Testamencie anioł jest przede wszystkim określeniem funkcji [2][2]. Pismo święte nie zawiera wyraźnego stwierdzenia, czy każdy człowiek ma swego anioła stróża. Kościół nie sprecyzował tej kwestii i nie poddał jako dogmatu wiary [3][3].

          Św. Hieronim pisał: Wiele w Piśmie świętym powiedziano wedle widzenia i rozumienia ludzi, którzy żyli w czasie jego powstania, a nie wedle rzeczywistego stanu rzeczy (Migne PL 25, 888 C). Z założenia rola aniołów była służebna: Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie? (Hbr 1,14).

          Urząd Nauczycielski Kościoła ogranicza się do stwierdzenia o istnieniu aniołów, natomiast nie zajmuje stanowiska odnośnie racji ich istnienia, faktycznej funkcji i roli. Brak jest ustalenia ich pojęcia teologicznego. Wiarę w istnienie aniołów Urząd Nauczycielski Kościoła ujął w dogmat:  Jeden jest Bóg, jeden początek wszystkich rzeczy, jeden Stwórca wszystkiego, co widzialne i niewidzialne; On na początku wieków wszechmocną potęgą swoją wywiódł razem z nicestwa twory duchowe i  z ciała złożone, anioły i świat (IV Sobór Laterański). To samo powtórzył późniejszy Sobór Watykański I. Bogatą ikonografię aniołów Kościół wykorzystuje do pobudzania większej wiary i pobożności. Pierwotnie przyjmowano wyższość natury aniołów w stosunku do natury człowieka. Obecnie taki pogląd jest nie do przyjęcia w interpretacji teologiczno-biblijnej, która rozpatruje anioły w perspektywie eschatologicznej.

      Niektórzy współcześni teologowie, przy interpretacji tekstów biblijnych (np.  Księgi Tobiasza), dopatrują się w aniołach jedynie konstrukcji literackich, a nie prawdziwego historycznego przekazu. Traktują anioły jako postacie legendarne albo pełniące funkcje dydaktyczne. „Chóry aniołów” Pawła Apostoła (Kol 1,16) uważane są przez niektórych teologów za motyw antyczny, nie mający podstaw w rzeczywistości niebiańskiego świata (Karl Rahner 1904–1984)[4][4]. Św. Paweł Apostoł mówił: Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus (1 Tm 2,5). Podobnego zdania był polski franciszkanin, biblista, profesor doktor habilitowany nauk biblijnych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie, doktor teologii biblijnej Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie – Hugolin Helmut Langkammer: Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi [5][5]. W religii żydowskiej anioł jest manifestacją samego Boga.

          Adam Szostkiewicz – filolog, publicysta związany z Tygodnikiem Powszechnym pisze: bo przecież anioł jest tym, kto go posłał [6] [6].

          Prawda o aniołach została odrzucona przez Reformację XVI w. W czasie oświecenia oraz w drugiej połowie XX w. prawdę o aniołach zakwestionowało także wielu wybitnych teologów katolickich: P. Schoonenberg E. Schillebeeckx, H. Haag, H. Küng, Th. Schneider, F. Schupp, K. Lehmann i inni[7][7] (Cz. Bartnik).

          Jakie są więc informacje o duchach (angelologia – nauka o naturze i przeznaczeniu aniołów)? Pismo święte od początku do końca przeplatane jest informacjami o aniołach (285 wersetów Pisma świętego zawiera słowo „anioł”): Ja jestem Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański (Tb 12,15); I został posłany Rafał, aby uleczyć (Tb 3,17). Obok trzech imion, jakie wymienia Biblia: Gabriela  (Dn 8,16), Rafała (Tb 12,15), Michała  (Dn 10,13; 12,1), cztery kolejne wyłaniają się z apokryfów – Księgi Henocha i Czwartej Księgi Ezdrasza: Uriel, Raquel, Sarakiel (Sariel), Remeiel. Ponadto wymienia się jeszcze: Semejaza, Urakibaramela, Akibabela, Tamiela, Ramuela, Daniela, Ezechiela, Suraqiala, Azaela, Armersa, Batraala, Ananiasza, Zaqeba, Samsawella, Sartaela, Jomiaela i Arazazela.  W Ewangelii Tomasza mowa jest o poselstwie anioła Borucha do dwunastoletniego Jezusa.

          Wśród postaci aniołów wyróżnia się anioł Jahwe, przez którego Bóg objawia się ludziom w specjalny sposób (Rdz 16,7,9; Wj 3,2; Lb 22,22–35; Sdz 13,13). Anioł Jahwe przedstawia samego Boga (Rdz 16,13; Wj 3,2)[8]. Jak można zauważyć, imiona pochodzą z tekstów historiograficznie wątpliwych (Księga Tobiasza, Księga Daniela, Księga Hioba) oraz ksiąg apokryficznych. Imiona są wymysłem  ludzkim.  Anioł zapytany przez Samsona o imię odpowiada: ono jest tajemnicze (Sdz 13,18). Należy mniemać, że pod postacią anioła przemawiał sam Bóg, który nie ma imienia.

          W tekstach deuteronomicznych, jak i w Nowym Testamencie anioły są zapożyczeniem wtórnym. Biorą one udział w różnych scenach literackich, jak np.: Balaam uderzył ją [oślicę], chcąc zawrócić na właściwą drogę. Wtedy stanął anioł Pański na ciasnej drodze między winnicami, a mur był z jednej i z drugiej strony. Gdy oślica zobaczyła anioła Pańskiego, przyparła do muru i przytarła nogę Balaama do tego muru, a on ponownie zaczął bić oślicę. Anioł Pański posunął się dalej i stanął w miejscu tak ciasnym, że nie było można go wyminąć ani z prawej, ani też z lewej strony (Lb 22,23–26); Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi (Mt 16,27).

          Źródła objawienia nie wypowiadają się bliżej kiedy i jak anioły zostały powołane do istnienia. Jedni ojcowie Kościoła utrzymują, że anioły zostały stworzone przed światem materialnym, a inni, że równocześnie z nim (św. Augustyn). Niejasne jest też, kiedy anioły zostały poddane próbie. Czy było to zdarzenie historyczne? Nie wiadomo kiedy anioły miały wolną wolę, aby mogły dokonać wyboru, a kiedy ich wola została zlana z wolą Stwórcy. Wielu teologów pyta: czy Bogu były potrzebne byty duchowe? Czy Bóg potrzebuje pomocy? Paweł, w Liście do Galatów, pisze: Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden (Ga 3,20). Ciekawe jest też pytanie, co do roli aniołów w czasach eschatologicznych (ostatecznych). Liczba aniołów jest ponoć ogromna (miliardy). Św. Brygida Szwedzka wierzyła, że jest ich 10 razy więcej niż wszystkich pokoleń ludzkich. Do ilości aniołów należy jeszcze dodać mnogość aniołów upadłych. Wśród aniołów jest określona hierarchia, co do stopnia chwały, mierzona odległością do Boga. Ciekawe, w jaki sposób uzyskiwały swoją godność? Czy był to dar, czy musiały czymś sobie na tę godność zasłużyć?  Hierarchia aniołów składa się z aniołów, archaniołów, książąt, tronów, cherubinów, serafinów i jeszcze  innych podziałów (chóry anielskie, mocarstwa, potęgi). Niektórzy ojcowie (św. Jan Chryzostom, św. Dionizy, św. Tomasz) starali się odpowiadać na powyższe pytania. Uznajemy wiele aniołów i mistrzów, których Stwórca świata, Bóg, przez słowo uszeregował (Atenagoras z Aten 133–190); Chociaż nie widzimy objawień aniołów, to przecież, że są aniołowie, wiemy z wiary i czytamy, że wielu ludziom się ukazali (św. Augustyn). W dzisiejszej dobie odpowiedzi te stają się coraz mniej wiarygodne. W innym miejscu św. Augustyn napisał: Anioł oznacza funkcję, nie naturę [9][9].

          Z czasem aniołowie zostali zaakceptowani i przyjęci jako pośrednicy duchowi: Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło (Mt 1,20).Józef otrzymuje wiadomość od Boga za pośrednictwem anioła.

           Od 360 r. wprowadzono zwyczaj czczenia aniołów. Z racji funkcji jakie pełnią oraz nałożonej na nich treści teologicznej są figurami czystych duchów, nieskażonych grzechem, przebywających blisko Boga. Nawet gdybyś mnie zatrzymał, nie będę spożywał twojego chleba. Natomiast jeśli chcesz przygotować całopalenia, złóż je dla Pana (Sdz 13,16). Paweł wykorzystuje literacką figurę anioła, pisząc w Liście do Galatów: mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak samego Chrystusa Jezusa (Ga 4,14). Ponieważ Bóg, jak i aniołowie są rozpoznawani jedynie przez swoje działanie, a działają według jednej woli, to w sumie wiadomo kto działa. Wydaje się, że wspólna wola duchów czystych jest kluczem zrozumienia i akceptacji aniołów. Anioły stały się stałymi mieszkańcami niebios. Wykreowane figury nabrały cech realnego istnienia.  Przeświadczenie o ich realnym istnieniu jest bardzo mocno osadzone w umyśle człowieka.  Teologia prymitywna i ludowa zrobiła z nich „anioły papierowe i choinkowe” [10][10] (Cz. Bartnik).

          Aniołem (posłańcem) został nazwany też Jan Chrzciciel: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną (Mk 1,1; Ml 3,1; Mt 11,10; Łk 2,27).       

          Wielowiekowa kultura jest nasączona aniołami. Musi upłynąć wiele lat, aby wykorzenić z umysłu ludzkiego ich realność na rzecz pięknych ozdób niebiańskiego świata. Sam Bóg wykorzystuje je do objawień neurotycznych i kontaktów ze światem stworzonym. Istnieje ogromna literatura opisująca objawienia aniołów. Autor nie neguje tych wizji (np. ukazanie się św. Michała Archanioła na górze Gargano w Królestwie Neapolitańskim w roku 493). Postaci ukazujące się w wizjach są obrazami Boga działającego. Można powiedzieć, że anioły są znakami Bożego działania. Podobnie ujmuje tę tematykę Katechizm holenderski z roku 1966 (Ch. Ehlinger, C. Westermann, K. Rahner). Aniołowie są niewidzialnymi promieniami Bóstwa (Maria od Jezusa). Przybierają różne oblicze, najczęściej są postaciami ludzkimi. Św. Janowi z Maty ukazał się anioł w postaci pięknego młodzieńca (1213 r.).  Gemmie Galgani (1878–1903) ukazywał się anioł stróż z rozpostartymi skrzydłami (skrzydła dopięto aniołom w V w. na wzór rzymskiego boga Merkurego (łac. Mercurius) – bóg handlu, zysku i kupiectwa; także złodziei i celników, posłaniec bogów). W perykopie: Anioł Pana zstąpił z Gilgal do Bokim i rzekł: Wywiodłem was z Egiptu i zaprowadziłem was do ziemi, którą poprzysiągłem dać waszym przodkom. Powiedziałem: Nie złamię przymierza mego z wami na wieki (Sdz 2,1) anioł przemawiał tak, jakby mówił sam Bóg, a nie  Jego wysłannik. Anioł Boży przynosi ratunek i zbawienie, czasami niemal całkowicie utożsamia się z Jahwe (Rdz 16,7.9.13; 24, 7.40; 31, 11.13; Wj 3, 2; 14, 19; 23, 20.23; Sdz 13,13). Przedstawia on Boga Jahwe, jest jakby Jego Obrazem [11][11] (Cz. Bartnik).

          Dziewica i anioł – to temat dla poety i malarza (prof. teologii katolickiej Uta Ranke-Heinemann).

          Aniołowie sami nie czynili cudów. Czytając werset: Wówczas Anioł Pana wyciągnął koniec laski, którą trzymał w swym ręku, dotknął nią mięsa i chlebów przaśnych i wydobył się ogień ze skały. Strawił on mięso i chleby przaśne (Sdz 6,21) należy  przyjąć, że sam Bóg to uczynił. Nowy Testament nie wspomina nigdzie, by przedmiotem adoracji mogli być aniołowie[12][12].

          Pismo święte z jednej strony przedstawia anioły jako duchy dobre, a z drugiej strony złe: rzekł do Anioła, niszczyciela ludności (2 Sm 24,16); Dawid widząc, że Anioł zabija lud (2 Sm 24,17); Tejże samej nocy wyszedł Anioł Pański i pobił w obozie Asyryjczyków sto osiemdziesiąt pięć tysięcy ludzi. Rano, kiedy wstali, oto ci wszyscy byli martwymi ciałami (2 Krl 19,35); przy czym Anioł Pański będzie szerzył spustoszenie we wszystkich granicach Izraela (2 Krn 21,12); i rzekł do Anioła-niszczyciela (2 Krn 21,15) itd. Wszystkie te perykopy są ludzkim ujęciem Boga karzącego. Jednak Bóg nikogo nie karze[13][13].

          Aniołom przypisuje się doskonałą wiedzę. Można zgodzić się z tym poglądem, bo jest to wiedza samego Stwórcy. Kiedy aniołowie mieli wolną wolę, mogli odwrócić się od Stwórcy. Gdyby ją mieli obecnie, to istnieje prawdopodobieństwo, że i teraz mogliby to uczynić. Tak się jednak nie uważa. Jeżeli to prawda, to musiało się coś wydarzyć, co zmieniło wolną wolę aniołów na wolę wlaną przez Boga. Katecheza głosi, że aniołowie nie mogą stwarzać ani czynić cudów własną mocą. Oczywiście, bo są oni jedynie konceptualnym narzędziem Boga.

           Niektórzy Żydzi uważają, że człowiek, szczególnie gdy jest Żydem, stoi wyżej od aniołów. Tym samym znoszą z pierwotnego piedestału  istoty anielskie.

           Kiedy odmawiany jest Anioł Pański, modlitwa do Anioła Stróża, to modlitwy te skierowane są do samego Ojca Niebieskiego i do Jego Opatrzności. Ze względu na duchowy charakter i piękno przekazu modlitewnego nie należy z nich rezygnować, pomimo zaniechania wiary w anioły.

            Być może czyste dusze ludzkie stanowią anielskie wojsko. Myśl ta powinna być teologicznie rozpracowana przez uczonych duchownych i Kościół.

          W życiu religijnym można dostrzec anioły w objawieniach neurotycznych, ale jest to zrozumiałe. Bóg wykorzystuje pojęcia konceptualne w które wierzy człowiek do komunikowania się z człowiekiem.

Post scriptum

          Od czasu moich wielkich kłopotów finansowych sam osobiście doświadczam aniołów, którzy przyszli mi z pomocą. Są to ludzie (przyjaciele i osoby obce), którzy zgodzili się na służbę u Boga i spełniają Jego wolę. Ich pomoc pomogła mi od 2017 roku ustabilizować moją sytuację. Teraz żyję biednie, ale bez zagrożenia komorniczego. W tym widzę i doświadczam niesamowitą Opatrzność Boga.


[1]  Nominalizm pojęciowy – pogląd filozoficzny, sformułowany w średniowiecznym sporze o uniwersalia, odmawiający realnego (to znaczy poza umysłem i poza mową ludzką) istnienia pojęciom ogólnym (uniwersaliom), uznający je za nazwy, służące jedynie komunikacji językowej. Nominalizm często wiąże się z empiryzmem oraz pozytywizmem. Przeciwstawnym poglądem jest realizm pojęciowy. Według nominalistów każdemu pojęciu odpowiadają jednostkowe konkretne przedmioty, czyli desygnaty.

[2] Tamże, kol. 607.

[3] Tamże, kol. 615.

[4] Tamże, kol. 551, 610.

[5] Hugolin Helmut Langkammer, Teologia Nowego Testamentu, tom I, Wyd. Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej, Wrocław 1984, s. 12.

[6] Adam Szostkiewicz, Święte szyfry, Wyd. Polityka, Warszawa 2011, s. 56.

[7] Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. KUL, Lublin 1999, s. 446.

[8] Hasło: Anioł [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 606.

[9] Katechizm Kościoła Katolickiego, Wyd. Pallottinum, Poznań 1994, s. 86; Św. Augustyn, Enaratio in Psalmos, 103, 1, 15; PL 37, 1348–1349.

[10] Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. KUL, Lublin 1999, s. 459.

[11] Tamże, s. 170.

[12] Hasło: Adoracja [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 97.

[13] Bóg też nikogo nie potępia. − [w:] Włodzimierz Sedlak, Teologia Ewangelii, Wyd. Pallottinum, Poznań 1989, s. 226.

Kto może czynić dobro?

          Powrócę do myśli którą od lat preferuje, a jest najczęściej odbierana z niedowierzaniem: “Każde dobro, jakie czyni człowiek, jest w łańcuszku skutków i przyczyn zasługą Stwórcy, człowiek może swoją wolą tylko go inicjować albo akceptować” (filozoteizm autora).  Dobro istnieje niezależnie od rodzaju ludzkiego. “Bóg stworzył dobro” (Platon). Niektórzy sprzeciwiają się tej tezie broniąc myśli, że człowiek może czynić dobro. W Ewangelii Marka jest napisane: “Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg.” (Mk 10,18). Słowa Jezusa definiują pojęcie dobra. W życiu jest zapożyczane do opisu woli człowieka w czynieniu dobra. Dobro jest integralnie związane  z Bogiem i z jego mocą. Dobro jest pojęciem, które ma swoje energetyczne wyobrażenie (por. z Miłością – Bóg jest Miłością). 

          Człowiek w swojej dualistycznej natury (materialnej i duchowej) nie może tworzyć (energii), ale może przetwarzać (widać to wyraźnie w działaniu człowieka). Ze względu na swoją obarczoną skłonnością do grzechu (nie mylić z grzechem pierworodnym) naturę nie ma takiej mocy. Dobro (funkcjonał) w obrazie wizualnym jest “energią”, które przenosi się i oddziałuje z podobnymi dobrami (energiami), interferuje (wzmacnia lub zanika) i wpływa na innych. Dobro identyfikuje się z doskonałością. To pojęcie w mowie potocznej jest uproszczeniem, zniekształcone rangą. Podobnie jest z pojęciem Miłości. To funkcjonał porównywany z  samym Bogiem. Człowiek tylko przez nadzwyczajne prerogatywy, Miłość i Łaskę otrzymał dar rozumowania. On może w swoim umyśle i sercu okazywać inicjatywę czynienia dobra, chęć jego tworzenia albo aprobaty już istniejącego. Do tworzenia dobra potrzebuje nadzwyczajnych uprawnień. Tylko Bóg może generować dobro swoim tchnieniem i mocą. Upraszczając, człowiek najpierw wyraża wolę uczynienia dobra. Z chwilą jego decyzji Bóg przejmuje inicjatywę i siłą swoje nadzwyczajnej mocy wdraża ją w życie. Bóg jest Bogiem stale działającym. Na tym polega jego Istota. Uczestniczy w każdej sekundzie życia, bo stale podtrzymuje jego istnienie, a z drugiej strony towarzyszy w jego działaniach.

            Przymioty człowieka dobrego są integralnie związane z Stwórcą, nawet ci, którzy nie akceptują Jego istnienia,  korzystają z Jego mocy. Rzeczywistość istniejąca, łącznie z Bogiem tworzą Świat niezwykły. W nim działają nie tylko prawa przyrody ale tchnienie Boga, Jego najgłębsze jestestwo, jaźń, Ego. W tym świecie zagłębiony jest człowiek, które otrzymał zadanie doskonalenia się na Jego wzór. Bóg dopuścił do istnienia swoje pierwsze odbicie w postaci Jezusa. On jest pierwszym oficjalnym Synem Bożym, ale każdy człowiek jest synem Bożym i może się czuć tym Aktem działającym. To co piszę, może jest trudne, ale jest piękne, jak cały Wszechświat.

Wszystko co stwarza jest dobre i piękne

          Dwa dni temu wspomniałem o Apokalipsie Św. Jana: “Apokalipsa świętego Jana uchyla rąbek tajemnicy: “I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, (Ap 21,1). “. Czy można dać jej wiarę? Nie do końca. Izaak Newton (1642 –1773) i wielu innych badaczy na jej podstawie próbowało określić datę końca świata. Nic takiego się nie zdarzyło. Podobnie nauka nie określiła jednoznacznie daty potopu biblijnego. Ludzkość od dawna stoi pod ścianą tajemniczości. Bóg skrzętnie ukrywa przed ludzkością swoje tajemnicę. Uchyla rąbek tajemnicy kiedy nadchodzi na to właściwa pora. Tak działo się w przypadkach: odkryć matematyki i geometrii (koła), astronomii, farmacji, medycyny, zasad fizyki i chemii, odkrycie ropy naftowej, elektryczności, zasad ruchu ciał w kosmosie, budowa atomu, promieniotwórczość, zasady kwantowe. Niemożność dojścia do prawdy niekiedy skutkuje nawet załamaniem nerwowym: Izaak Newton, Kurt Friedrich Goödel. Frederick Gowland Hopkins wątpił w swoje dokonania, Emil Fischer, Girolarmo Cardano, i  Ludwig Boltzman popełnili samobójstwo. Niepewność intryguje, zmusza do działania, ale nie raz skutkuje obłędem. Człowiek jest niecierpliwy. Jego mózg pracuje na wysokich obrotach. Zdarza się, że dochodzi do jego awarii. Człowiek nie mogąc dojść do prawdy spekuluje i tworzy abstrakcyjne wizje. Niekiedy ociera się o prawdę. Tylko ten kto odpuszcza ciekawość i pozostaje pokorny wobec stanu rzeczy może czuć się bezpieczny. Umysł otwarty ciągle wątpi, szuka, kombinuje. Niekiedy tak się zapuszcza w swoich rozważaniach, że staje się ich niewolnikiem. Zaczyna wierzyć w swoją nieomylność i zaczyna wierzyć w to, co sam wykombinował.

           Rzeczywistość to terra incognita (ziemia nieznana). Rozpoznaję, że jest to celowe i wynika z Boskiej koncepcji stwórczej. Jeżeli tak, to ważny jest rozsądek w poszukiwaniu prawdy. Przyjmować z pokorą swoją niemoc. Jak mówi przysłowie “głową murów nie przebijesz” (nie warto walczyć z przeciwnościami w beznadziejnej sytuacji).

           Człowiek może zagospodarowywać już zdobyte rubieże i być gotowy na nowe wyzwania. Trzeba sobie stworzyć komfort życia udanego i szczęśliwego. To co już pozyskał uznać za dar i cieszyć się tym. Więcej, powinien się tym darem dzielić, bo nie wszyscy mają taką możliwość. Swoje życie powinien traktować jaką cząstkę tworzącą społeczność. Kto żyje tylko dla siebie jest już martwy za życia. Ile takich osób znam. 

            Dla inności trzeba być pobłażliwy. Inność jest ciężarem i wyzwaniem dla nich samych. Pozwólmy im żyć własnym życiem.

             Proszę pamiętać, że nawet biblijne zakazy wynikają z ludzkich koncepcji, a nie Stwórcy. Wszystko co Bóg stwarza jest dobre i piękne. Nie można tego marnować.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949