Ewolucja postępowała skokowo

          2.58 mln lat temu według stratygrafii geologicznej rozpoczął się czwartorzęd, a w skali epok historycznych okres zwany Prehistoryczny. Przyjmuje się, trwał on do ok. 3.5 tys. lat przed Chr, Po nim rozpoczęła się starożytność trwająca do 476 roku po Chr. – do upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego.

          W okresie prehistorycznym kształtował się człowiek do dzisiejszej postaci homo sapiens.

          Od 2,5 mln lat temu w Afryce wschodniej homo habilis (człowiek zręczny) do ok. 1.5 lat temu. Potem homo erektus (człowiek wyprostowany, który pierwszy opanował sztukę posługiwania się ogniem), a później neadertalczyk i homo sapiens (Etiopia, Kenia, Tanzania). Przez jakiś czas, ci ostatni, żyli równocześnie. Ostatecznie neadertalczycy wyginęli. Pozostał homo sapiens, który rozprzestrzenił się na tereny zachodniej i wschodniej Azji.

           Brak artefaktów pośrednich sugeruje, że ewolucja postępowała jednak skokowo. Do dzisiaj nie rozpoznano do końca reguł ewolucji. 

          W prehistorii wykształcił się język. Korzystano z prostych narzędzi. Pies stał się udomowionym przyjacielem człowieka. Po okresie wędrówek i osiedleniu się zaczęto uprawiać fasolę, hodować kozy. łowić ryby. Korzystano z pierwszych prymitywnych narzędzi kamiennych, które z biegiem czasu stawały się coraz bardziej wyrafinowane i skomplikowane. Pojawiły się pierwsze pochówki,  pierwsze oznaki religijne i pierwsze oznaki prehistorycznej sztuki. Narzędzia były pomocne przy polowaniach i w budowaniu obiektów budowlanych (chaty i obiekty gospodarcze).

           Od początku człowiekowi towarzyszyły myśli jak sobie usprawnić życie. Ludzie byli dobrymi obserwatorami, podglądali przyrodę i od niej się uczyli. Nauczyli się rozpalać ogniska.  Zdolność abstrakcyjnego myślenia pozwalała sięgać w obszary myślowe poza codzienny zwykły żywot. Pokłady wiedzy wlanej zakodowane w naturę człowieka wyzwalały pomysły i chęć poznawania świata i jego eksploatację. Ludzie grupowali się w małe osady. Pojawiła się konkurencja. Ze względu na różnice posiadania i z ludzkich przywarów rodziła się zazdrość, a ona prowadziła do wojen. Do tego potrzebny był oręż. To z kolej zmuszało do rozwoju technologicznego (budowy osad obronnych, okopy,  uzbrojenia). Kataklizmy przyrody wywoływały lęk, a one umacniały w wierze o istnieniu sił nadprzyrodzonych. Słońce i sprzyjająca pogoda dawały świadectwo o dobroci bóstw. Na ludzkie podobieństwo wymyślano im historię. Świat został podzielony na świat rzeczywisty związany z trudami życia i świat nadprzyrodzony.

             Ziemia kryje w sobie dowody (artefakty) egzystencji pierwszych ludzi. Po wymyśleniu pisma zaczął się okres dokumentowania zdarzeń. Okres prehistorii jest bardzo ciekawy, ale bardzo trudny do odczytania. Dlatego jest tyle wersji, hipotez  i teorii. Rozwój techniki badawczej pozwala coraz bardzie wnikać w tajniki artefaktów. Z samych zapisów w ludzki genotyp DNA, który nauka potrafi odczytywać można dowiedzieć się, np. o wędrówkach ludzi po ziemskich globie.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Pojęcia abstrakcyjne, użyteczne

          Proste działania matematyczne towarzyszyły człowiekowi od zarania dziejów. Stąd nazwa 1,2,3,4,5,… – liczby naturalne. Początkowo ludzie żyli w małych grupach liczące ok. 40 osób. Większe liczby nie były potrzebne. Do prostych działań wykorzystywane był palce. Z czasem liczby te rosły. Zero było pojęciem abstrakcyjnym. Wyrażało brak czegoś. Symbol zera wprowadzili matematycy hinduscy (do oznaczenia czegoś pustego).  Grecy w starożytności zastanawiali się nad statusem zera, pytali czy nic może być czymś.

          Punkt zaznaczony np. na przestrzeni (płaskiej, lub wielowymiarowej) jest obiektem bezwymiarowym. Uważa się go za pojęcie pierwotne, niedefiniowalne, bazując na tezie, ze każdy wie, co to jest punkt (o znaku kropki). Powstaje w miejscu przecięcia się dwóch linii. Innego określenia nie znam. Pomimo, że w rzeczywistości “nic” nie ma w sobie treści spełnia bardzo ważna rolę nie tylko w matematyce. Niejednokrotnie dużym obiektom przypisuje się wymiary punktu (według jego środka ciężkości) i według niego prowadzi się skomplikowane obliczenia.

         Kiedy zaczęto interesować się przestrzenią wyczuwano (choćby węchem), że przestrzeń coś wypełnia, że nie jest miejscem pustym.  Stan taki określono próżnią. W 1643 r. Evangelista Torricelli (1608–1647) ujawnił doświadczalnie istnienie próżni. Zagadnienie to było znane przez ogół, którzy w czasie odsysania np. płynów doznawali odczucia próżni. Musiało upłynąć setki lat, aby nauka doszła do rozeznania, że próżnia jest tylko pojęciem teoretycznym. Dzisiejsza nauka zaświadcza że w przestrzeni pustka (próżnia) nie jest możliwa. Zachodzą tam zjawiska kwantowe, które generują cząstki wirtualne, które szybko znikają, powodując, że próżnia jest stale aktywna. Przez próżnie przebiegają fale elektromagnetyczne? Ten fenomen do dzisiaj nie został do końca rozpoznany. Być może rolę w tym odgrywa środowisko kwantowe.

           Ciepło jest stanem odczuwalnym i  może być kontrolowane przez człowieka. Człowiek może zamieniać energię mechaniczną (np. ocierając rękę o rękę). Problem pojawił się w czasie gdy zaistniało zapotrzebowanie na zimno. Wiedziano, że energię można przetwarzać na inną, ale jak pozbywać się energii? Zauważono, że tam gdzie następuje rozrzedzenie się gazów (np. wypuszczając gaz z jelit, odparowanie cieczy, wypuszczając powietrze w czasie mrozu) pojawia się uczucie chłodu. Naukowcy poszli tym tropem i skonstruowali aparaturę z odparowaniem cieczy w próżni. W czasie jej działania temperatura otoczenia maleje. W ten sposób wynaleziono, tak użyteczną dziś,  lodówkę.

             Pojęcia abstrakcyjne są dowodem ludzkiej inteligencji. A ona jest darem, który dał człowiekowi Stwórca, oddzielając i wyróżniając człowieka od innych istot żywych. Gdyby nie to wyróżnienie i otrzymane zdolności ludzie żyliby jak zwierzęta, które kierują się tylko w instynktem.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Grzech okazał się atrakcyjny

          Pismo święte trzeba czytać uważnie i ze zrozumieniem, bo w nim jest zawarta mądrość starożytna, która nie była tak wyrachowana jak dzisiaj, ale pochodziła z pierwodnego ducha. To co było nieznane nie nęciło i nie zaprzęgało umysłu. Zło było poza zasięgiem rozumu. To tak jak zwierzę nie ma świadomości, że może uczynić coś złego. Biblijna Ewa nie znała pojęcia grzechu. Każdy osobnik żył na swój rachunek i czynił to, co było dla niego dobre. Owszem kierował się zwierzęcym instynktem, który otrzymał w chwili narodzin. W zamiarze Stwórcy było uczynienie człowieka istotą światłą. Do tego potrzebne było odniesienie, aby uczynki ludzkie można było oceniać. Dopuścił więc przeciwności losu, aby człowiek podjął wysiłek, aby mógł się wykazać, że stać go na sprostaniu wyzwania. Bóg chciał przetestować swój najlepszy produkt stwórczy. Powstały świat oparty jest na wszelakiej symetrii w przyrodzie, ale i w duchowości. O tej własności świata człowiek musiał być powiadomiony. Ten fakt opisany jest w scenie raju w którym Bóg zasiał  drzewo poznania dobra i zła, które symbolizuje możliwość rozpoznania, co jest dobre a co złe. Zerwanie owocu przez Ewę było wyreżyserowane. Hagiograf ujawnił tę możliwość. Ewa przez ciekawość, która jest wpisana w genotyp człowieka uległa tej pokusie. Zrywając owoc doznała iluminacji. Zdobyła wiedze, że na świecie są dwie wartości moralne, dobro i zło. Podzieliła się tą wiedzą z Adamem, który z Ewą stanowili jedno. Za ten akt została surowo ukarana przez Adama. Gdy Adam spytany przez Boga o spożyciu owocu całą swoją winę zrzucił na Ewę: “Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem”  (Rdz 3,12). Była to pierwsza publiczna próba poniżenia kobiety (w obrazie hagiografa). Ewa broniła się, że została do tego zwabiona. Zwabiona przez ciekawość. W przyszłości kobieta będzie postrzegana przez wielu mężczyzn jako utrapienie (zołza). Bóg jednak zadbał o kobiety dając im wiele przymiotów, które przewyższają męskie (na obraz trutni).

          Na tle relacji damsko męskich rozpocznie też swoista walka dobra ze złem. Gdzie rodzi się większe zło, trudno powiedzieć.

          Poznając tę historię zauważam, że to wydarzenie musiało się stać i pochodzi z koncepcji Stwórcy. Potwierdzi to potem Jezus, że grzeszność jest wpisana w życie człowieka: “Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia” (Mt 18,7).

          Opis biblijny jest tylko obrazem tego wydarzenia, a nie dowodem w sprawie przewinienia. Zresztą ten boski eksperyment zostanie złagodzony przez Jezusa w Jego misji Odkupieńczej.

          W tej samej, pierwszej rodzinie pojawia się zło z najwyższej półki. Brat zabił brata przez zawiść i zazdrość. Hagiograf chciał przekazać, że zło rzeczywiście istnieje. Posłużył się tak okrutnym przykładem.

         Od Adama I Ewy wszystkie uczynki ludzkie były pod pręgierzem uczynków świadomych. Świadomość ludzka wzrastała. Grzech okazał się atrakcyjny. Nie znane były jeszcze konsekwencje złych uczynków. Ludzkość nie wiedziała, że oddala się od boskiej koncepcji. Trzeba było ludzkość pouczyć. Potop i pomieszanie języków było przestrogą i edukacją.

        Kościół wykorzystał te fakty do zdyscyplinowania wiernych

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Obietnica Boga

          Świat, który został powołany do istnienia jest majstersztykiem stwórczym  i nie sądzę, aby po zakończeniu swej misji został tak zwyczajnie zapomniany. Przede wszystkim projekt osoby ludzkiej wyniesiony na szczyt ewolucji w swej doskonałości ma strukturę duchowo – materialną. Człowiek rodzi się okryty ciałem i z nim spędza całe życie. Po śmierci ciało musi oddać i pozostaje w stanie dla siebie nienaturalnym. Sądzę, że zapowiadana nowa Ziemia i nowe Niebo są kontynuacją Bożego projektu, w którym cielesność zostanie przywrócona. O  tym zresztą mówi Pismo Święte. W Księdze Apokalipsy św. Jana jest napisane: “I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma” (Ap 21); “Oto przybytek Boga z ludźmi” (Ap 21,3). A wiec w nowej ziemi będzie miejsce dla ludzi. Można mniemać, że doskonałość formy ludzkiej pozostanie. Obietnica Boga dana ludziom zostanie spełniona. Czy po śmierci zostanie zachowana indywidualna ciągłość? Mniemam, że tak. Nie jestem zwolennikiem reinkarnacji. Człowiek otrzyma nowe zadania i wyzwania. Duchowa łączność z Bogiem ochroni go od powszechności grzechu. Inny świat, inne zasady. Może ludzkie życie poszerzy się na cały świat? Wniosek który można wysnuć, że obecne życie, czasowo zdeterminowane, ograniczone na ziemi jest tylko preludium życia wiecznego.

          Nowy świat będzie działał na innych zasadach. Zmienią się paradygmaty, ale i człowiek będzie inny. Jego egzystencja będzie oparta na innej płaszczyźnie świadomości. Jego wola będzie bardziej związana z wolą Stwórcy. Nie znaczy to, że na człowieka nie będą czekały nowe niespodzianki. Może wybrańcy będą jak bogowie dla nowych stworzeń żyjących rozsianych w kosmosie? Na świecie miejsca jest wiele.

         Wracając na ziemie, proszę zauważyć, że mistyka jest przedsionkiem świata boskiego. Już dzisiaj można poznać wiele elementów przyszłej relacji z Bogiem. Odczytywanie Boga w duszy jest szkołą umiejętności relacji z Bogiem. Już dzisiaj możemy być bogatsi o boską wiedzę. Nauka udowadnia, że na początku człowiek miał bliższy kontakt z Bogiem, a dusza od początku ludzkości jest wyposażona w możliwości mistyczne,  który z czasem utracił.  Przyczyną była ludzka grzeszność, która psuła relację. Potop, wieża Babel były przekazem i upomnieniem, że coś się dzieje niedobrego w ludzkim życiu.

          Obecna wojna rosyjsko – ukraińska jest ponowny ostrzeżeniem, ale bohaterstwo Ukraińców dowodzi, że nie łatwo jest wszystko zepsuć i że zło nie może zwyciężyć. Opatrzność czuwa. W myśl zasady, tam gdzie dzieje się zło pojawia się dobro jako przeciwwagą dająca nadzieję.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Sprzeczności nie widzę

          Spotkałem się z zarzutem, że propagując filozoteizm (rozumowy ogląd świata i rzeczywistości) chętnie piszę na temat duchowości, mistyce, która ucieka od logiki (np. miłosierdzie nie podlega żadnej logice). Mój interlokutor twierdzi, że sam sobie zaprzeczam. Zmuszony jestem do zajęcia stanowiska. Filozoteizm jest narzędziem poznawczym przez rozum, ale to rozum podpowiada, że istnieją imponderabilia, ezoteryka i duchowość. Sprzeczności nie widzę. To filozoteizm potwierdził kwantową naturę świata, to coś, co ucieka z oglądu materialnego, a nawet logicznego. To fizycy kwantowi jednoznacznie odsyłają do rzeczywistości, której racjonalnie nie można już udowodnić.

           Mimo wszystko szanuję tzw. pierwotną naiwną pobożność. Ona wypływa z serca. Nie trzeba mieć wiedzy religijnej aby Bogu zaufać. Nie popieram podejścia parafialnego, który oparty jest na religijnym wypracowanym dogmatyzmie. Tam wkrada się za dużo ludzkiego interesu.

           Trzeba rozróżniać o czym mówi Kościół od własnego odczytu Boga. Bóg każdemu przesyła te same wartości, a więc sprzeczności nie widzę. Każdy ma sposobność odczytania Bożych słów. Trzeba tylko tego chcieć. Często używam pojęcia “podejście fenomenologiczne” (znaczy bez obciążeń). W nim jest przesłanie, że należy podejść do poznania od samego początku i źródła, które jest w każdym z nas. Kościoły powstały później. Nie twierdze, że są one nie potrzebne, ale historia uczy nas, że w każdej organizacji, wcześniej, czy później, ważną rolę odgrywają ludzkie interesy. Religia wypływająca  z duszy musi mieć nad tym kontrolę. W dzisiejszym czasach jest to bardzo potrzebne, aby Kościół na nowo się dźwignął i podjąć od nowa interpretację depozytu wiary i odczytał dla wiernych wartości im dzisiaj przydatne.

         Często nachodzi mnie myśl, że kto rozumie Boga i jego koncepcje może zaliczyć się do bardzo szczęśliwych ludzi. Nie ma lęku przed Bogiem. Uwypukla się za to cała Jego mądrość i piękno stworzenia. Ten kto mówi, że w niebie będzie nudno, ten nie rozumie całego projektu stworzenia. Tam dusza będzie cieszyć się każdym elementem stworzonym, bo będzie rozumieć sens i jego cel. Doskonałość która drzemie w każdym detalu będzie przedmiotem zachwytu i naszej radości. Bóg będzie nadal podziwiany, którego nie będzie  nam dane poznać w swej istocie. Szczęśliwy ten, kto rozumie pragnienie Boga, aby być w nas. Ludzie są Bogu potrzebni, jak On jest potrzebny nam.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Bóg odczytywany sercem, a Bóg w teologii

          Słabą stroną Kościoła katolickiego jest dogmatyczne ujęcie prawd wiary. Mistykę, która jest doświadczeniem Prawdy traktuje podrzędnie. Jest ona kontrolowana przez racjonalną doktrynę wypracowaną przez lata przez “ekspertów” Kościoła. Kościół chciał sprostać wymaganiom naukom przyrodniczym, dlatego usilnie chciał sprostać zapotrzebowaniu. Osobiste doznania wiary traktował po macoszemu. Pomija się fakt, że Prawdy wiary zakodowane w duszy były zaczątkiem religii. Jak pisałem wczoraj, Abraham doznał iluminacji w swojej duszy, i z niej czerpał mądrość i Prawdę. Kościół jakby o tym zapomniał. Kościół oparł się na filozofii (Arystotelesa, Tomasz z Akwinu i inni), która  przywołała Boga na sposób racjonalny. Dlatego św. Tomasz miał rozterki, bo jego Bóg wyjawiający się z dociekań jawił się trochę inaczej od Boga odczytywanego sercem. Do końca życia nie był zadowolony ze swojej twórczości literackich nazywając ją sianem.

           Ojcowie Kościoła pomijając istotę wiary chrześcijańskiej wprowadzili własne koncepcję, które nie niosą Prawdy Objawienia. Mam tu na myśli nadmuchiwany problem związany z seksualnością, jakby ten aspekt życia był najważniejszy. 

            Na tle filozofii sprzyjającej Arystotelesowi wyróżnia się Platon, bo on był najbliżej religii doświadczanej i zauważa się zbieżność jego filozofii z mistyką. Dzisiejsza fizyka kwantowa w wielu elementach przypomina obraz platoński. Chodzi o to, że religia powinna być przede wszystkim świadectwem jedności Boga z rzeczywistością. Wierny powinien doświadczać tego fenomenu. My jesteśmy w Nim, a On w nas.  Ta Prawda była przekazywana przez Jezusa w słowach: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30) albo „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca” (J 14,9), lub „Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58). Jak ważne staje się wołanie: ” “aby wszyscy stanowili jedno ” (J 17,21).

            Skrajnym nieporozumieniem jest fundamentalizm religijny. Z depozytu wiary wyciągane są na siłę obrazy oczekiwane, a nie takie które pochodzą od Stwórcy. Sęk w tym, aby zagłębiając się w sobie odczytać to co do nas przemawia jedyny, prawdziwy Bóg. Dlatego potrzebne są chwile refleksji, modlitwy, zadumy. 

Kościół skupia uwagę zbyt na ludzką grzeszność: Nie zauważa, że sam Jezus mówił o grzeszności, która będzie powszechna: “Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia” (Mt 18,7). Problem z tym, żeby nie przekraczać pewnych wartości i granic. Np. buta, chciwość, bierność, niewrażliwość. Powszechność ich jest  zbyt duża.

          Katechizm narzuca modlitwy, które zazwyczaj są klepane, a przez dzieci niezrozumiałe (np. “pod ponckim Piłatem” w Wyznaniu wiary). Katecheza powinna uduchawiać uczniów, tak jak to ma miejsce w szkołach wschodnich, uwrażliwiać na głos pochodzący od Boga, który bez przerwy do nas przemawia. Aby usłyszeć głos Boga trzeba przede wszystkim tego chcieć i zadać sobie trud, aby to się dokonało. Należy uczyć dzieci odruchów kontemplacji. Przekazywać, że jest to obszar rzadziej wykorzystywany i jak dużo traci człowiek, który odrzuca te możliwości.

             Mistyka powinna być stałym fragmentem życia człowieka. Bo w niej zachowana jest prawdziwa religia. Przy odczytywaniu głosu Boga można skorzystać z pewnej techniki, którą propaguję. Myśl, która przychodzi do głowy, jeżeli jest sama w sobie jest dobra od samego Boga pochodzi. Inna pochodzi z umysłu i myśli ludzkich. Jak wielokrotnie o tym pisałem. Człowiek jako istota stworzona (profanum) sama nie może być źródłem dobra. Do tego potrzebna jest Łaska. Jest to trudne do ogarnięcia, ale należy spróbować zrozumieć.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Pozwalałem sobie na teksty śmiałe

          Szukając korzeni pierwszej religii monoteistycznej, wobec dostępnych źródeł należy zacząć od Ur chaldejskiego ok 2000 lat przed Chr. Mieszkał tam Abram z żoną Sarą, ojcem Tetrahem. Istnieją dwie wersje pierwszego kontaktu Boga z Abramem. Jedna ma motyw nadprzyrodzony mówiący, że Bóg pierwszy objawił się Abramowi, a druga, mi bliższa, że Abram odczytał  w swoim sercu prawdę o istnieniu jednego Stwórcy – Boga. Jedna i druga ujawnia inicjatywę Boga, aby znać o swoim istnieniu. Nie do zbadania są motywy bożej inicjatywy. Osoby wiary muszą to przyjąć bezkrytycznie. Od momentu pierwszych relacji z Bogiem Bóg daje się poznawać ludziom. Odczytywanie w sumieniu koncepcje Boga są narażone na zniekształcenia poprzez ludzką naturę. W sprawach bożych brakuje odpowiedniego języka, aby trafnie przekazać, o co Bogu chodzi. Aby uniknąć tych problemów przekazy owijane były przekazem obrazowym nie zawsze odpowiadającym prawdzie faktograficznej. Zresztą w sprawach bożych, faktografia staje się nie ostra. Chodzi w większości o przeżycia i emocje duchowe.

           Po iluminacji jedynego Boga życie Abrama  w środowisku politeistycznym (wierzenia babilońskie, summeryckie, akkadyckie), które nie było moralnie słuszne spowodował odruch ucieczki.  Abram postanowił zacząć życie od nowa. Przeprowadził się Charanu, a tam po spędzeniu jakiegoś czasu udał się na południe. Po latach hagiografowie opiszą to w słowach, że Bóg rzekł do Abrama: ” Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę” (Rdz 12,1). To co odczytywał Abram w swojej duszy musiało przechodzić przez krytykę rozumu. Decyzja o dalszym postępowaniu musiała być rozumowo zasadna. Inaczej mówiąc, Abram czuł, że tak powinien postąpić. Zrodził się w nim imperatyw działania. Już wtedy Abraham okazał Bogu posłuszeństwo.

            Problemem dla Abrahama było przekonanie najbliższych o Prawdzie, którą poznał. Jak wiemy, nie było łatwo wykorzenić u ludzi wyuczonych nawyków.  Nawet Rachela, żona Jakuba, żydówka jednej wiary przechowywała domowe bożki.

            I dzisiaj, każde moje słowo przyjmowane jest z niedowierzaniem. To co mnie wręcz przeraża to obserwowana u wierzących zakodowana bojaźń do Boga. Ubolewam, że wierni nie rozumieją, że bojaźń do Boga polega na czym innym. Boga nie należy się bać. Bojaźń polega na tym, aby nie zrobić Mu przykrości.

            Swoim pisarstwem wielokrotnie dawałem znać, że Boga należy traktować jak Przyjaciela, Osobę nam bliską, która darzy nas wyłącznie miłością. Dlatego pozwalałem sobie na teksty śmiałe, ale zawsze zachowując należny Mu szacunek.

Ten kto boi się Boga nie może Go pokochać, bo lęk jest silniejszy i paraliżujący.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Ja wybieram to drugie

          Ci którzy umieją słuchać i chcą dowiedzieć się o praktykowaniu miłości chętnie podzielę się własnym do niego podejściem. Oczywiście szanuję każde inne, które dają dobre owoce.

          W miłości należy cieszyć się z faktu, że to uczucie zrodziło się we własnym sercu. Człowiek miłujący staje się dawcą. Sam ten fakt jest już wielkim własnym dobrodziejstwem. Nawet, gdy obiekt miłości o tym nie wie, to z faktu rodzącego się uczucia już rodzi się dobro. We wnętrzu człowieka zachodzą zmiany nie tylko duchowe, ale i fizjologiczne. Metabolizm wchodzi na wyższy poziom. Dusza pięknieje. Człowiek miłujący unosi się ponad szarością życia. Emanuje energie, która skierowana na obiekt dochodzi i podejmuje działania. Obiekt miłowany jest zupełnie inną istotą i ma inne przymioty, zwyczaje, oczekiwania. Energia dochodząca do obiektu podlega interferencji z energią obiektu. Interferencja może dać różne  wyniki. Może pobudzić obiekt do wzajemności, albo wyciszyć wysyłane sygnały. Gdy zaloty zostają zneutralizowane, dobrze zachować własne zdobycze i cieszyć się z doznanego uniesienia. Obiekt trzeba pozostawić w spokoju. Ponawianie wysiłku, według mnie, daje małą szansą powodzenia. Przy wzajemności uczuć zaczyna się bardzo trudny okres, aby z nadmiaru uczuć nie spalić już pozyskane zdobycze. Zaczyna się okres pielęgnacji płomyka które się zapaliło. Aby nie zgasło należy ciągle dokładać nowych bodźców, aby z płomyka rozpalił się ogień. Ważna jest zgodność w wychowaniu dzieci  (unisono) w małżeństwie, mimo dzielących ich różnic. To bardzo ważne przy wychowaniu dzieci. Zarzewiem niepowodzeń w związku jest kwestionowanie metod wychowawczych drugiej strony.

          Z biegiem czasu, zazwyczaj przez przyzwyczajenie wychodzą na zewnątrz, do tej pory, skrywane cechy charakteru. Gdy z naszej strony miłość jest prawdziwa należy przyjąć i uszanować odmienność drugiej osoby. Tolerancja jest gwarantem trwałości związku. W żadnym przypadku nie należy naginać charakteru obiektu pod własne wymagania. To się z reguły nie udaje. Należy pozostawiać drugiej osobie możliwość własnej realizacji. Jej sukcesy należy uważać za własne. Nigdy nie traktować osoby kochanej za własność. To jest zbrodnia na drugiej osobie. Tam gdzie nie ma wolności nie może rozkwitać miłość. Dobrze jest podzielić się odpowiedzialnością, ale w każdym momencie należy proponować pomoc. Bardzo ważna w życiu jest kultura współżycia. Bardzo ważne są szczere rozmowy, bez których związek zamiera, sztywnieje, obojętnienie. W większości bardzo ważny jest czuły dotyk, bez którego traci się łączność Bez niego traci się autostradę prowadzącą do radości współistnienia.

          Własne złe nawyki należy w sobie wyeliminować. Nie doprowadzać do ich przyzwyczajenia. Na porządku dziennym powinny królować słowa: proszę, dziękuję, przepraszam. Dobrze jest zaskakiwać osobę kochającą drobiazgami, które niewiele kosztują, a są materialnym dowodem uczucia. Życzę wszystkim, aby w podeszłym wieku mogły iść na spacer trzymając się za rączkę.

          Cenne rady nie zwalniają człowieka od własnych zasad moralnych. Gdy druga strona popełnia ewidentne zło należy dać dowód dezaprobaty.  Związek oparty na ciężkich grzechach staje się kruchy. Nie wytrzymuje upływu czasu.

          Gdy miłość wygasa a pojawiły się dzieci, to należy  dokonać wyboru, albo odejść i nie pogarszać relacji, albo dla dobra dzieci pozostać i minimalizować własne straty. Ja wybieram to drugie.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Pozostaję sobą

          Wydaje się, że miłość jest pojęciem zrozumiałym dla większości ludzi. Tymczasem, za tym pojęciem kryje się olbrzymia treść. Zanim ją zdefiniowano była ona już w obiegu rzeczywistości i bezwiednie była przez człowieka eksploatowana. Należy zwarzyć, że to pojęcie nie ma swojej naturalnej struktury. Jest opisem stanu i relacji. Już przy tym założeniu określa swoją służebną rolę. Jest opisem czegoś innego niż jest sama. Za pojęciem służby kryje się troska. Pod uwagę bierze dobro drugiej istoty. Troska o dobro drugiej osoby wynika z faktu, że własne dobro jest mniej ważne, a przynajmniej nie najważniejsze. Z troską związane są emocje. Pojawiają się w duszy ludzkiej. Ba, oddziałują na fizjologię. Są motorem tworzenia się związków chemicznych, które pobudzają cały organizm człowieka do zachowań zwiastujących radość, uśmiech, czasem iracjonalnych.

          Gdy w sercu pojawia się to uczucie to na nie reaguje cały organizm. Ono ożywia  komórki i daje “powera” do dalszych zmagań życiowych. Niekiedy emocja jest tak duża, że boli. Zdarzają się przypadki, że z miłości może “pęknąć serce”.  Nie miłość, ale zmiany, które czyni, mogą być powodem złych reakcji i zachowań. Może pojawiać się zazdrość, nietolerancja. Jak ktoś nie umie panować nad emocjami, może uczynić wiele złego. Miłość sama w sobie określa relację w imię cudzego dobra. Ten kto miłuje jest bogatszy, wrażliwszy. Ten kto nigdy nie zaznał tego uczucia, do końca życia nie potrafi odnieść się do tego pojęcia. Nawet miłość niespełniona zmienia człowieka. Pozostawia ból, a zarazem wypełnia człowieczeństwo. Człowiek miłujący staje się lepszy, doskonalszy. Nie zgadzam się z poglądem, że miłość może się skończyć. Może osłabnąć, ale zawsze pozostawia ślady.

          Moja pierwsza miłość została w moim sercu do końca mojego życia i nigdy się jej nie wyprę. Owszem zmieniły się oczekiwania, okoliczności, ale każde spotkanie z nią może być kolejnym przeżyciem.  Po latach można ją oceniać. W moim przypadku wypada krytycznie. Dziś wiem, że nie dałaby mi oczekiwanego szczęścia, ale cieszę się z faktu jej zaistnienia. Ona mnie ubogaciła duchowo.

            Miłość może być wielokrotna. Wynika ona z miłości do ludzi. Każda miłość jest inna. Buduje się nią na innych paradygmatach. W wyborze może być trudna. Miłość ma swoje stopnie. Na wyższych stopniach liczą wartości społeczne. Dla mnie miłość do dzieci doszła do granic możliwości. Na samym szczycie jest Miłość  (Chrystusowa) doskonała, bezinteresowna, którą przypisuje się Bogu. Ta Miłość jest wzorcem.  Na samym dole drabiny miłości są emocje, zazwyczaj nie poukładane, banalne, wręcz trywialne i przemijające. Dobrze jak są człowiekowi dostępne, bo kształtują ludzką wrażliwość. Do nich zaliczam miłość do muzyki (gra na skrzypcach, fortepianie), kultury. Miłość do spacerów, oglądu przyrody, podziwu ludzkich osiągnięć. Mogę powiedzieć, że miłuję cały świat, choć niekiedy daje mi się w znak i jest dla mnie przykry.

            Kiedy zrozumiałem, że wszystko co istnieje zawdzięczam Bogu, stał się on dla mnie Istotą bardzo bliską. Nie znaczy to, że nie jestem krytyczny do jego zamysłów. Miłując, pozostaję niepokorny, ale pozostaję sobą.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Dzięki i za to

          Bóg powołał Świat do istnienia. Aby Świat był rozpoznawalny wyposażył człowieka (istoty żywe) w zmysły. Przy realizacji swojego projektu stwórczego zastosował zasadę ekologiczną (nie zaśmiecać świata). Świat w swej istocie jest pusty. Istnieje dzięki zdolności percepcji.

          Świat istnieje przez swoją naturę dynamiczną. Sam Stwórca jest Istotą nierozpoznawalną, bez struktury. Istnieje, bo odbiera się skutek Jego działania.

          Bóg stworzył Świat, bo chciał Objawić swoje istnienie. Do tego teatru potrzebował widzów, odbiorców. Stworzył więc istotę inteligentną zdolną do Jego rozpoznania. Za tę “usługę”  wynagrodził człowieka swoim paradygmatem wieczności. Dzięki i za to. Postawił jednak warunek bezwzględnej doskonałości, i obłożył człowieka trudami życia, aby mógł się szlifować na diament moralny. Postawił człowieka na wyboistej drodze życia.  Jego Opatrzność nie jest do końca zrozumiała. Niekiedy człowiek musi iść po omacku, dokonywać ciągłych wyborów, doświadczać losy nie zawsze zawinione.

          Koncepcja Boga odnośnie życia człowieka nie jest łatwa.  Życie nie jest sielanką.  Człowiek nie prosił się o istnienie. To zdanie brzmi absurdalnie, ale mnie się wypsnęło. Odpowiedzi należy oczekiwać z zewnątrz, w innej przestrzeni. Tam wiele osób będzie zadawać pytania. Ciekawią mnie argumenty celu i sensu istnienia. Tu, na Ziemi próżno jednoznacznie je określić. Człowiek w swej kruchości zawierza Stwórcy, że jest Dobry, pełen Miłości i Miłosierdzia. Musi w to wierzyć, bo w przeciwnym razie, wszystko co przeżywa i doznaje nie miałoby kompletnie sensu.

          Usilnie poszukuję odpowiedzi, bo jestem niecierpliwy. Chciałbym znać reguły gry. Życie jest drogą po chwiejnej kładce. Wiara daje mi nadzieję,  a nadzieja, podobno, nie może zawieść.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949