On jest w nas

          W poprzednich wpisach sugerowałem, że życie ludzkie składa się z dwóch obszarów, mianowicie wegetatywnego, zmysłowego opartego na prawach przyrody i duchowego, który opiera się na zupełnie innych zasadach. W obszarze duchowym funkcjonują zasady zupełnie niepodobne do poprawnie logicznie funkcjonujących praw przyrody. W obszarze duchowym zachwiana jest przede wszystkim logika. Burzą ją Miłość i Miłosierdzie. Np. darowanie winy jest zupełnie nieracjonalne, bowiem zaburza bilans dobra i zła. Brak zadośćuczynienia jest darem wypływających z pobudek, że straty (ofiary) nie są kompensowane.

          Niebo jest miejscem niezwykłym. Podobne jest do Matki, która ponosi ciężar przez miłość do swych dzieci. Podobnie jest do Ojca który przyjmuje marnotrawnego syna, bo go miłuje. Zapłatą jest jedynie wyznanie: “Panie, nie jestem godzien” (Mt 8,8) i modlitwa: “Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (tamże 8,2). Przyznanie się, że jest się grzesznikiem, jak również modlitwa są wyrazem miłości do Ojca Niebieskiego. Dla Stwórcy to wystarczy, aby przelał swoją Łaskę i grzesznika oczyścił. Nie ma tu żadnej miary. Jednym słowem Ojca Niebieskiego likwidowanego są przewinienia. To niezwykłe, ale nie racjonalne.

          Człowiek jest powołany do naśladowania Boga. Naśladując Go można się upodobnić do Niego. Bóg zresztą oczekuje takich gestów. Jak nawoływał Chrystus: “Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary” (tamże 9,13).

           Człowiek za życia darmo otrzymuje wiele dobra: “Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! ” (tamże 10,8). Dobry człowiek widzi szeroko i dostrzega, że wielu oczekuje od niego wsparcia. Dawajcie, bo wielką rzeczą jest być dawcą niż biorcą. To się w sumie opłaci, bo wszystko jest rejestrowane i zapamiętywane przez “księgę pamięci niebios“. Przyjdzie czas, że będzie ona podstawą do złagodzenia własnych przewinień. W życiu trzeba być roztropnym, ale i przebiegłym (jak węże), aby zabezpieczyć się przed zapowiedzianym sądem. Nadmierne liczenie na zbawczą ofiarę Jezusa Chrystusa może być ciężkim grzechem (grzech przeciw duchowi Świętemu). Mówi o tym Ewangelista Mateusz: “Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym ” (tamże 12,31). 

            Duch Święty jest samą istotą i kwintesencją Boga. To coś, co przekracza ludzki umysł. Dlatego rozumienie zasad funkcjonowania Nieba jest również nieosiągalne. Aby rozumieć trzeba rozumować duszą i sercem. W nich jest skarbnica mądrości Boga, bo On jest w nas.

Życie to nie jebajka, to jest bitwa

         Z racji doskonałości Boga wszystko co stwarza, powinno być zasadne. Za każdą istotą dobrą czy złą kryje się nadzieja, że upora się z przeciwnościami losu i stanie się godną Nieba. Tak jak człowiek żyje nadzieją, tak on sam jest nadzieją dla Stwórcy. Na tym polega życie na Ziemi, że trzeba aktywnie włączyć się w zamysły Stwórcy. Życie można przeżyć, żyjąc jak zwierzęta – wegetatywnie, ale takie życie jest nieporozumieniem. Takie życiem należy uznać za stracone. Aktywne życie musi się toczyć w kręgu dobra i zła. Jak mówią dowcipnisie, “życie to nie jebajka, to je bitwa“. Walce towarzyszą ofiary i koszty. Tak przekazuje nam historia. Od samego początku człowiek musiał toczyć boje z różnych pobudek. Od zaspakajania głodu, polując,  po zdobycze i laur zwycięstwa.  Wśród zwierząt zwycięża najsilniejszy, najsprawniejszy. Wśród ludzi ten, kto najmniej poniósł strat na duszy. Bóg umiłował ludzkie stworzenia i obdarza ich Łaską Miłosierdzia. Obdarowuje silnych i słabych pod warunkiem ich dobrej woli. Warunek ten wchodzi do koncepcji Świata duchowego. Życie to nie tylko wegetacja ale doskonalenie ducha najbardziej zbliżonego do Ducha Bożego. Życie to ciągłe szlifowanie, aby na końcu wyszedł diament duchowy. Z tego powodu nie może być mierne. Podczas szlifowania sypią się iskry. Temperatura rośnie, która może wielu poparzyć i zranić. Nic to. Jezus nauczał, że: “Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową” (Mt 10,34). Ta awanturnicza wypowiedź Jezusa jest głęboko zasadna w koncepcji życia aktywnego. Z tej racji “Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18,7). Bóg wywiera na człowieka presję, zmusza go do podejmowania decyzji. Dlaczego? Nie znamy dokładnych Jego planów, ale Stwórca potrzebuje świętych do zbudowania nowego Nieba i Ziemi. Stawka jest zatem wysoka, a zapotrzebowanie wielkie. Ludzie bez kręgosłupa, słabi psychicznie, leniwi, źli i podli zostaną tam gdzie są, czyli w marazmie szarej egzystencji.

        Każdy miłujący Stwórcę musi zapoznać się z Jego planami. W tym powinien nam pomagać Kościół. A jeżeli nie ta, dzisiaj wątpliwa instytucja, to własne sumienie i zdrowy rozsądek. 

Zboczenie

         I mnie przyszło zmierzyć się z tematem homoseksualizmu, choć wiem, że wystawiam się na krytykę wielu. Jako katolik obowiązuje mnie doktryna chrześcijańska. Poza tym posługuję się własnym rozumem, empatią i wrażliwością. W czym problem?

         Jako człowiek współczesny nie obciążony żadną ksenofobią (tak mi się zdaje) rozumiem, że osoba przychodząca na świat nie wybiera swojej natury, proweniencji seksualnej. Dla takiej osoby naturalne jest to, co otrzymał na starcie swego życia. W większości rodzą się osoby heteronormatywne. Taka proweniencja seksualna została uznana za normę społeczną. Św. Paweł w Liście do Rzymian pisze o normie przeciwnej i nazywa ją zboczeniem: “Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie”. (Rz 1,27).  Wyraźnie używa określenia “zboczenie“.

         Osoba homoseksualna nie uważa się za osobę zboczoną. Ma ona inny porządek rzeczy. Prawem jej nazywać osoby heteronormatywne odstępstwem od (jej) normalności. Jak rozwiązać ten niezawiniony przez człowieka problem?

         Odpowiadając, już użyłem słowa ” niezawiniony“, co skutkuje, że nie ma winy: “Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem” (Rz 14,23). Słowo użyte przez Pawła “zboczeniejest tylko określeniem inności w odniesieniu do przyjętych norm społecznych. Wyraz ten uważany jest za pejoratywny, ale można ten aspekt przemilczeć (użył słowa niewłaściwego). Św. Paweł używa  wiele mocnych słów, które można uznać, za wynik jego ortodontycznego stanowiska: “ uprawiając bezwstyd” (Rz 1,26); Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; (Rz 1,29). Św. Paweł był człowiekiem bezpardonowym, wręcz nietolerancyjnym (np. w sprawie kobiet), a niekiedy bezwzględnym, pozbawionym skrupułów. Do jego nauki w temacie proweniencji seksualnej trzeba podchodzić krytycznie (też i pobłażliwie). Aby odczytywać zamysły Boga trzeba niekiedy wielu źródeł i długich przemyśleń. Należy brać pod uwagę aksjologie czynów. To, że życie ludzkie jest w zasadzie grzeszne, to jest powszechnie znane (w tym w doktrynie chrześcijańskie). Temat proweniencji seksualnej trzeba rozpatrywać w tym kontekście. Mam tu na myśli, czyny perwersyjne, złą wolę,  pedofilie. Jeżeli swoimi czynami nie robi się drugiej osobie krzywdy, to nie ma w nich zła. Jeżeli pary homoseksualne chcą wychowywać dzieci, to trzeba brać pod uwagę dobro dzieci. Brak jednego z rodziców można kompensować innymi dobrami. Nie należy z góry potępiać, bo ta czynność jest wielkim grzechem. Homoseksualizm jest problemem, który jest do pokonywania. Jest wyzwaniem dla ludzi. Kto wie, czy nie jest zamysłem Stwórcy dawanie ludziom szans do  wykazania się i ujawniania swojej miłości do innych. 

Ta walka skutkuje

         W Ewangelii Mateusza czytamy “Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma ” (Mt 13,12). Myli się ten kto uważa, że słowa dotyczą sfery materialnej. Jak pisze dalej w wyjaśnieniu:

“Wyjaśnienie przypowieści o siewcy (Mt 13,18-23), słowa dotyczą wiedzy i mądrości o tajemnicach królestwa niebieskiego. Kto stara się zrozumieć i poświęca czas i ma wolę (“Bo kto ma”) poznać Prawdę, ten może swoją wiedzę ubogacić (“temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie”). Ten kto przyjmuje wiedzę fundamentalnie, bezgranicznie, nie korzystając z własnego rozumu, ten pozostaje dalej głupi (“kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma “).

          Bóg po to dał człowiekowi rozum, aby go używał. Wiara opiera się na wątpliwościach, aby zmusić człowieka do ciągłych poszukiwać, stawianiu pytań.

Bóg dlatego wiecznie się  przed nami chowa, bo chce być bez przerwy poszukiwany“. Tym sposobem  Bóg oczekuje ciągłej aktywności w wierze. Stagnacja i bezczynność jest wyrazem pychy i śmiercią za życia. Kto mówi, że za życia już wszystko wie, ten jest ignorantem. Przed każdym Bóg postawił barierę poznania według organicznych możliwości. Człowiek ambitny może jak Jakub walczyć z Bogiem i domagać się przesunięcia tej bariery. O dziwo, ta walka skutkuje.

Czy matematyka jest boskim tworem?

          Stwórca określił zasady funkcjonowania Świata. Prawa przyrody są mocnym atutem na Jego istnienie. Od wieków aktualne jest pytanie, kto określił zasady w matematyce?  Dwa dodać dwa jest cztery (algebra) niezależnie od punktu widzenia. Jej uniwersalność podpowiada, że nie ma ona autora. Ona po prostu jest. Co mówi o tym historia? Babilończycy, Egipcjanie i Asyryjczycy  wiedzieli od dawna, iż liczby 3, 4 i 5 odpowiadają długościom boków i przekątnej prostokąta. Wiedzieli również, że liczby te spełniają podstawową zależność 3² + 4² = 5², która sprawia, że boki są prostopadłe. Rodzi się pytanie. Czy algebra ma jakieś pochodzenie? Czy istnieje z zależności logicznych od zawsze? Czy tylko czekała na swoje odkrycie?

          Historia (znaleziska paleontologiczne) podpowiada, że matematyka była odkrywana powoli. Była ona stosowana w prostych czynnościach codziennych, np.

kobiety przewidywały datę miesiączki, licząc dni, a wodzowie szacowali siłę swojego wojska. Proste obliczenia towarzyszyły człowiekowi od zawsze. Matematyka rodziła się z bieżących potrzeb. Początkowo wystarczały niewielkie liczby i proste operacje matematyczne. Budowniczowie zaczęli używać geometrii do budowania konstrukcji przestrzennych (prostopadłościany, beczki, stożki, walce). Pojawił się kąt prosty, koło. Twierdzenie Pitagorasa było najbardziej rozpowszechnionym w starożytności wynikiem matematycznym. Sumerowie używali ułamki, równania liniowe, kwadratowe, sześcienne. Opracowali tablice trygonometryczne. Umieli obliczać objętości brył (nawet ściętego ostrosłupa).

          Najstarsze ślady matematyki w Indiach informują, że  w IX wiek przed Chr. umiano obliczać wartość liczby π z dokładnością do dwóch miejsc dziesiętnych, Stosowano proporcje, a nawet obliczano pierwiastek sześcienny. Matematyka egipska i sumeryjska była dalej rozwijana przez Greków, którzy ponadto usystematyzowali niezależne dotąd twierdzenia w jeden spójny system. Dalszy rozwój matematyka zawdzięcza Arabom. Wiele greckich i arabskich prac matematycznych następnie przetłumaczono na łacinę, co pozwoliło na dalszy rozwój tych koncepcji w średniowiecznej Europie. Era nieprzerwanego rozwoju matematyki, rozpoczęta w XVI-wiecznych Włoszech, trwa po dziś dzień.

          Czy matematyka została stworzona przez Stwórcę? Jej uniwersalność i logiczność przeczy, aby miała ona swojego autora. Zasady matematyczne po prostu są jako przejaw rozumowego i logicznego kojarzenia faktów. Człowiek, z daru rozumu tylko je ujawnił.

           Dziś matematycy do matematyki dodają własne pojęcia i twory matematyczne (topologia, wstęga Möbiusa, przestrzeń Hilberta) bazując na abstrakcyjnej wyobraźni i logicznym pojmowaniu zdarzeń. „Ponieważ jak Bóg jest twórcą rzeczywistych bytów i form naturalnych, tak człowiek jest twórcą myślowych bytów i sztucznych form; nie są one niczym innym, jak odbiciem jego umysłu, tak jak stworzenia są odbiciem umysły boskiego” Mikołaj z Kuzy (1401-1464).

                      Gdyby nie było istot rozumnych, to matematyka i jej zasady nigdy by nie były odkryte. Bo one są, tak jak są i używane pojęcia proste. Pytanie o ich autorstwo jest tak samo niedorzeczne jak pytanie: skąd wziął się Bóg?

Co jest Prawdą

          Jeżeli akceptuje się istnienie energii, którą można zobaczyć tylko w wąskich zakresie długości, a w pozostałych można odczuwać tylko jej skutek. Jeżeli ona wykazuje tylko charakter dynamiczny, to nie widzę przeszkód, aby zaakceptować istnienie Jej Stwórcy, którego można poznać po skutkach Jego działań.  Nieporozumieniem jest identyfikowanie energii z Bogiem. Energia jest tchnieniem Jego mocy. Energia jest narzędziem, przy pomocy której został powołany Świat do istnienia. Sama energia pochodząca od samego Stwórcy jest wytworem prawie doskonałym. Przede wszystkim jest wieczna. Jest motorem działania i zmian, jest zdolnością do wykonania pracy. Jest budulcem tego, co nazywa się materią. Energia jest nośnikiem informacji. Jest impulsem życia. Nie można jej unicestwić, a tylko przekształcać.

           Istota energii jest nieuchwytna, dlatego żaden uczony na świecie nie podał jej prawdziwej definicji. W szkole (w liceum) sam uczyłem, posługując się uproszczoną definicją, że energia to zdolność do wykonania pracy. Jak wiele definicji z fizyki taka definicja coś mówi, ale nie do końca. Brakuje języka aby opisać jej istotę.

           Nauka radzi sobie z pojęciami nieopisywalnymi poprzez stosowanie pojęć zastępczych (kwarki, bozony, krzywo przestrzenie). W wielu przypadkach odkrycia (półprzewodniki) były szybciej wdrażane w życie niż ich rozeznanie teoretyczne.  Zastępczych pojęciom przypisuje się parametry, czasem dziwaczne jak kolor, dziwność (w przypadku kwarków). Człowiek ma zdolność omijać trudności teoretyczne.

            Podobnie jest w religii. Żydzi przypisują Bogu ludzkie oblicze i w Jego usta wkładają własne słowa (Biblia). Tym sposobem Nim manipulują i używają Go do własnych partykularnych interesów. Chrześcijanie przekaz nauk Chrystusa ubrali we własne koncepcję (ewangelie Łukasza, Mateusza), tak aby stworzyć narzędzia dyscyplinowania wiernych.

             Wierni po życiu przekonają się, jak inaczej skonstruowany jest Świat i co jest Prawdą. Nie dziwię się, że w uczniach jest sprzeciw do nauki. Swoim otwartym umysłem, niezmąconą intuicją  wyczuwają, że coś jest nie tak.  W szkołach powinno się od samego początku nauczania przygotowywać uczniów, że wiedza jest ograniczona granicami poznania. W religii najważniejszą informacją jest, że Świat został powołany do istnienia, bo ateistyczna  wieczność Świata jest absurdem. Świat jest skutkiem istnienia Przyczyny. Przekaz religijny musi się opierać na  prawach przyrody, bo one najlepiej dowodzą, że jest Istota sprawcza. Gdyby nie było Boga Świat nie byłby tak uporządkowany, piękny, logiczny.

Nie otrzymałem ani grosza

          Gdyby nie było marzycieli, i ich zachowań asertywnych, którzy by nie patrzyli wprzód i nie szukali nowych dróg, to gdzie byłby dzisiaj człowiek? Jednym z iluminatorów świata nauki był uczony polskiego pochodzenia Konstantin Ciołkowski (1857 –1935), który zajmował się ruchem w przestrzeni.  Może zaintrygowały go pierwsze loty w powietrzu (balony, sterowce, samoloty). On chciał iść dalej i przekroczyć ziemskie przyciąganie. Zdał sobie sprawę, że ruch w kosmosie musi odbywać się na innych zasadach. Jego rozumowanie musiało wyjść poza znane i stosowane prawa. Musiał w tym celu opracować teorię ruchu w kosmosie. Zdał sobie sprawę o potrzebie odpowiedniego pojazdu – zbudowaniu rakiety, którego ruch polegałby na odrzucie. Podziwiam i zazdroszczę jego możliwości. Dzisiaj odkrycia zdarzają się w zespołach ludzkich i wyposażonych laboratoriach. Czas indywidualnych odkrywców już chyba minął.  Dzisiaj jeden człowiek nie zbuduje samolotu. Potrzebna jest koordynacja i współpraca wielu specjalistów, z różnych dziedzin.

          Literatura opisująca biografie naukowców (odkrywców), samotników jest wciągająca. Dla wielu jest inspiracją do podobnych poczynań. Problem w tym, że trzeba przestawić się na pracę zespołową. Jak w piosence: Prawdziwych cyganów już nie ma”.  Praca zespołowa uczy kolektywności, ale i też skromności. W niej wynika wzajemna pomoc, a wiec estyma, przyjaźń do innych. Zwykle nadgorliwi, niecierpliwi, zazdrośni w zespołach nie ostają się.  Z drugiej strony młodsi koledzy narażeni są na płacenie frycowego. Kierownicy zespołów zgarniają śmietankę i chwalą się dorobkiem podwładnych. Przykładów jest wiele, nawet wśród noblistów.  W latach studenckich (1967–1972), będąc w klubie astronautycznym miałem możliwość uczestniczenia w wyprawie naukowej szukających obiektów księżycowych Ziemi. Nie popłynąłem na równik z braku środków finansowych. Gdyby jednak był uczestnikiem wyprawy, to i tak cały splendor badań odziedziczył prof. Kazimierz Kordylewski (uroczy człowiek), polski astronom, kierownik wyprawy. K. Kordylewski jest uważany za odkrywcę dwóch pyłowych księżyców Ziemi położonych w punktach Lagrange’a układu Ziemia–Księżyc.

          Nikola Tesla (1856–1943) serbskiego pochodzenia, pracując u Thomasa Alva Edisona (1847–1931), został przez niego oszukany zanim zaryzykował własne przedsięwzięcia w zastosowaniu prądu przemiennego.

          W pierwszym roku mojej pracy jako geofizyk w Przedsiębiorstwie Geologicznym w Kielcach opracowałem paletkę do konstruowania krzywych gradientowych z pomiarów pionowych sondowań (krzywe Schlumbergera). Z tego co wiem, paletka była wykorzystywana poza krajem. Ja za nią nie otrzymałem ani grosza.

Rozwój myśli ludzkiej

          Bardzo interesująca jest historia rozwoju myśli ludzkiej. Jak to myśl wysuwała wnioski z osiągniętych zasobów wiedzy. Np. prawidłowości występujące w matematyce (Archimedes 287 – 212) dała asumpt do opisywania praw przyrody i tworzenia bardzo precyzyjnych instrumentów. Przykładem jest znaleziony w 1900 roku we wraku starożytnego statku handlowego bardzo precyzyjnego mechanizmu nazwanego andikitiry, który okazał się bardzo dokładnym kalendarzem.

           Nurkowie wydobyli szereg posągów i innych artefaktów. Sam mechanizm został odkryty 17 maja 1902, kiedy archeolog Valerios Stais odkrył, że skorodowana bryła brązu wydobyta z wraku zawiera koła zębate. Okazało się, że jest to fragment większego mechanizmu rozbitego na trzy duże części i kilkadziesiąt mniejszych kawałków. Początkowo myślano, że to średniowieczny zegar, który przypadkiem spadł na starożytny wrak, gdyż nie były znane tak złożone urządzenia z tamtych czasów, dalsze badania potwierdziły jednak wiek znaleziska na lata 150 – 100 przed Chrystusem. Do czasu XVIII-wiecznych zegarów nie jest znany żaden mechanizm o podobnym stopniu złożoności.

         Kepler zdał sobie sprawę, że prawa mają charakter uniwersalny i są takie same w różnych miejscach we Wszechświecie (w kosmosie). Dla nas to oczywiste, ale w czasach uczonego było to epokowe odkrycie.

         Newton wprowadził uniwersalny wzór na siłę przyciągania pomiędzy masami ciał. W nim pojawiła się stała niezależna od niczego. Zdano sobie sprawę, że prawa są matematyczne i prawa fizyki mają charakter uniwersalny. Z drugiej strony to nie ich opis są prawami, ale obrazami praw. W tym kryje się głębia pojęciowa. Co innego są same prawa, a co innego ich zapis. Co innego jest rzeczywistość od jej opisu. Narysowana rzecz nią nie jest. To tylko jej obraz.

           Maxwell z unifikował prawa elektromagnetyczne. Celem unifikacji było znalezienie warunków zastępczych, które by  pokazywały dwa warunki pozornie różne jako tożsame.

           Do badań wprowadzono środki zastępcze, modele konceptualne, algorytmy. One maję na celu tłumaczyć zjawiska, a nie je przedstawiać. Same zjawiska często bardzo trudno realnie opisać. Im głębiej zagląda się w rzeczywistość jest ona bardziej rozmyta, nieczytelna i nie dająca się prosto, sensorycznie przedstwić.

           Myśl ludzka zaczęła wykorzystywać środki zastępcze. Tak powstał Model Cząstek Elementarnych. Tak zrodziły się koncepcje kwarków, czarnych dziur, czarnej energii. Dla niewtajemniczonych nie bardzo wiadomo, o czym one mówią. Do tego dochodzi wiele nowych pojęć (neologizmy), często w językach obcych.

            Rozwój techniki wymusza rozwój języka. Powstaje wiele nowych pojęć, a z nich powstaje wiele nowych definicji. Powstała konieczność gromadzenia informacji i jej szybkiej identyfikacji. Powstaje nowa era komputerów, nośników, aparatów komunikacji itp.

          Ilość informacji wymusza zmianę sposobu edukacji młodzieży. Selekcja jest konieczna. Uczyć tego co jest ważne. Trzeba odciążyć umysł od nadmiaru informacji.

          Interesujące jest, że już Platon użył do opisu rzeczywistości cienie (w jaskini) jakby przewidywał, że w nich, za setki i tysiące lat, człowiek będzie szukał narzędzi poznawczych.

Granice przekraczam

          Moje prace mogą sugerować, że w rezultacie występuję przeciw wierze. Moje teksty krytyczne nie wszystkich się podobają. Jak mówią: “my nie mamy odwagi używać pańskiego języka, mówiąc o Bogu i rzeczach świętych”. Obowiązuje nas szacunek do sacrum i tego co się wyznaje“. Czy pan nie przekracza pewnych granic?

         Uczciwie przyznaję, że niekiedy ponosi mnie i granice przekraczam, ale wszystko co czynię podyktowane jest wielką estymą do Stwórcy. Po ludzku niekiedy złoszczę się, że nie mogę czegoś  dotknąć i zrozumiem. Bierze się ona z niemocy, a nie z braku szacunku. Niekiedy moje wpisy mają na celu wywołanie u czytelników sprzeciwu. W ten sposób wymuszam ich do reakcji i samookreślenia, zajęcia stanowiska.

         Przyznaję, że z jednej strony akceptuję, wręcz podziwiam religijność parafialną, a z drugiej dostrzegam jej fałsz. Podziwiam ją za prostotę w wyrażaniu uczuć, religijność, skromność. Z drugiej strony reaguję na ludzką głupotę wynikającą z niewiedzy i neurologicznych uzależnień.

         Moja “odwaga” w sformułowaniu myśli bierze się stąd, że wierzę, że Jezus Chrystus miał  naturę ludzką. Z natury jestem do Niego podobny. Przeżywam to co On. Jako Człowiek, Jezus narażony był na zło tak jak ja. Dla mnie to Przyjaciel. Nie jest dla mnie ważne czy naprawdę jest Aktem działającym z wywyższenia ludzkiego, czy boskiego, czy tylko był Istotą ludzką w Niebie cieszącą się Ojcem Niebieskim. Wiem, że mogę Go po ludzku rozumieć, i że mogę z Nim porozmawiać i nawiązać kontakt. Sam Bóg jest dla mnie Absolutem i poniekąd abstrakcją nie do pojęcia. Jego sposób rozumowania nie jest mi do końca znany. Dusza ludzka nawet po śmierci nie zrozumie Jego Istoty, bo musiałaby osiągnąć stan od Niego wyższy. Duszy ludzkiej jest potrzebny Ambasador do wzajemnego zrozumienia się. Do Chrystusa mogę się zwracać jak do człowieka. Może dobrze się stało, że mamy niebiańskiego Ambasadora, przez którego możemy nawiązywać interakcję z Stwórcą. Może religia chrześcijańska faktycznie jest boską koncepcją do wzajemnego rozumienia się.

          Przekraczanie granic bierze się z ludzkiej ciekawości i jej natury. Przykładem jest Jezus, który sam był znakiem sprzeciwu: “Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2, 34). To On złościł się na faryzeuszy, kupców w świątyni i zwykłych nachalnych ludzi. To On podważał obraz Boga przedstawiany w Torze (obraz Boga karzącego). Jezus zachęcał ludzi, wręcz, do postawy asertywnej. Można powiedzieć, że każdy chrześcijanin powinien być znakiem sprzeciwu wobec szerzącego się zła, a swoją postawą świadczyć za naukami Jezusa.

Neurologia, neuroteologia

          W obecnych czasach bardzo dobrze rozwija się nauka o działaniu mózgu, zwana neurologią. Powstała również nauka zwana neuroteologią.  To co ujawnia, w pierwszym odruchu, może przyczyniać się do zaprzeczenia istnienia Stwórcy.  Większość zagadnień z natury uczuciowej, emocjonalnej, związanej z wierzeniami tłumaczy, nawykami tłumaczy procesami chemicznymi jakie odbywają się w korze mózgowej. Tłumaczenia te są bardzo sugestywne. Np. za szczęście i spokój odpowiada wytwarzająca się serotonina, za miłość oksytocyna, za przyjemność dopamina, a kortyzol wzbudza niepokój itp. Mózg rozwija się poprzez tworzenie ścieżek neuronowych, czyli połączeń między neuronami. Mózg wytwarza aktywność elektryczną, która wynika z reakcji chemicznych zachodzących w mózgu.

           Można odnieść wrażenie, że świat duchowy, uczuciowy to zwykła chemia (hormony). Bóg nie jest potrzebny. Takie zjawiska jak widzenia duchowe, proroctwa, objawienia prywatne , nawrócenia (przykład Pawła z Tarsu) to zwykle ataki padaczki, epilepsji (w tym Dostojewskiego). Np. Mahomet opowiadał, że był w Raju, podobnie mówił założyciel religii mormonów Joseph Smith, Prorok Ezechiel pisał (patrz ST, Księga Ezechiela) o pojeździe Boga, Mojżesz rozmawiał z Bogiem (Wj 3,14). Franciszek opowiadał o swoich iluzjach. Ciekawe jest, że podobne zjawiska są aktywniejsze w górach (Athos, Synaj, Hermos, Tabor). Wszystkie one dają się racjonalnie wytłumaczyć.

           Niektórzy wykorzystują procesy neurologiczne do seansów, np. wyrzucanie złych duchów itp.

           Nauka podpowiada, że w gruncie rzeczy praprzyczyną zachowań jest wlana w człowieka moralność. Bierze się ona albo z rozumu ( u ateistów), albo z empatii.

Ona to kieruje całym procesem neurologicznym. Z moralności rodzi się religia, która spełnia u człowieka ważną rolę.

            Procesy mózgowe są zapamiętywane i niełatwo je wykorzenić. Wierzący w większości są pobudzeni. Zaciekle bronią swoich przekonań. Są nawet agresywni – bo wierzą. Człowiek widzi to, co chce widzieć (paranoje). Za ten proces odpowiada lewa część mózgu.

            Jak wykazał Freud, cudzą świadomością można kierować z zewnątrz Człowieka, można go zaprogramować, zmanipulować (przez sugestie, seanse hipnotyczne, itp).

            Empatia nie była dana tylko człowiekowi. Mają ją też zwierzęta, ale nie mają zdolności ich rozumienia. Np. neandertalczycy (wcześniejsi homonimy) mieli swoje obrzędy religijne. Nie byli kreatywni. Wszystkie ich pochówki są podobne. Człowiek jest istotą kreatywną, dlatego utrzymał się w łańcuchu ewolucyjnym.          Neurologia sugeruje brak Boga. Uważa, że wszystko ma swoje wytłumaczenie.

          Nie zgadzam się z takimi  opiniami, bo rozpatrując zagadnienie szerzej trzeba sobie odpowiedzieć na pytania. Skąd w człowieku bierze się zakodowana moralność (wartość wlana), bo każdy człowiek z chwilą narodzin jest w nią zaopatrzony, i dlaczego tak się dzieje jak się dzieje. Neurologia opisuje procesy, a nie tłumaczy istoty tych zjawisk. Osoby akceptujące istnienie Boga mogą dopatrywać się w tym Jego ingerencji. Mózg i związane z nim procesy są Jego narzędziami.