Groteska warszawska

Jak to dobrze, że Polska to nie tylko Warszawa. Z relacji telewizyjnej widać, że wielu mieszkańców dobrze bawiło się w rocznicę Niepodległości Polski. Włodarze miast i miasteczek zadbali o swoich mieszkańców i zapewnili ciekawe, niekiedy wzruszające rozrywki. Słowa hymnu śpiewane przez rzesze i młodzież wzruszały. Polacy pokazali, że są jednością w duchu patriotyzmu. Tak trzymać.

Warszawa, jako stolica nie popisała się. To co obserwowałem w telewizji zakrawało na groteskę uroczystości. Pan prezydent Andrzej Duda w kwiecistej mowie pełnej patosu i krzyku nic nie wspomniał o naszym sztandarowym budowniczym niepodległości Lechu Wałęsie. Donald Tusk, który został wykreowany na pierwszego obywatela Unii Europejskiej nie został powitany przez głowę państwa. Słowa prezydenta nie pokrywały się z czynami. Jego mowa była więc martwa. Prezydent nie skorzystał z okazji aby zjednoczyć społeczeństwo. Swoim dogadywaniem się z nacjolistami, ONRem dał świadectwo na cały świat. Prasa zagraniczna otrzymała wizytówkę do tytułów prasowych.

Marsz niepodległości dzielił bufor bezpieczeństwa. To oznaka podziału.

W drugiej części słychać było słowa: “raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” oraz “komuniści i złodzieje, cała Polska z was się śmieje“. Skandowaniu towarzyszyły race, ogień, dym, okrzyki, hasła rasistowskie.

Pierwsza dama pani Agata, korzystając z sytuacji, opuściła marsz. Po chwili cała władza opuściła marsz po angielsku. Zabrakło akcentu kończącego uroczystości. Władza nie popisała się. Dała świadectwo o sobie.

Fałszywi prorocy

Czas powrócić do egzegezy biblijnej. Zaciekawiła mnie postać Elimasa Bar Jezus, który był fałszywym prorokiem. Żył w I w. n.e. w otoczeniu prokonsula rzymskiego na Cyprze Sergiusza Pawła (Paulusa). Miał przydomek maga. Te wydarzenia miały miejsce w czasie pierwszej podróży misyjnej apostoła Pawła na wyspie Pafos. Żydowski mag i fałszywy prorok Elimas Bar Jezus obawiał się, że straci swoje wpływy, jeśli Sergiusz Paweł zostanie chrześcijaninem. Dlatego przeciwstawiał się przyjęciu przez prokonsula chrześcijaństwa głoszonego przez Pawła i Barnabę. Oburzony postępowaniem Elimasa Paweł sprowadził na niego czasową ślepotę: “Teraz dotknie cię ręka Pańska: będziesz niewidomy i przez pewien czas nie będziesz widział słońca». Natychmiast spadły na niego mrok i ciemność. I chodząc wkoło, szukał kogoś, kto by go poprowadził za rękę. ” (Dz 13,11 ). Ślepota Elimasa ostatecznie przekonała prokonsula do przyjęcia chrześcijaństwa.

Według Starego Testamentu fałszywym prorokiem jest ten, kto przepowiada rzeczy przyszłe, ale nie w imieniu Jahwe, oraz ten, kto przepowiada rzeczy przyszłe rzekomo w imieniu Jahwe, ale proroctwa te się nie spełniły. Z Księgi Powtórzonego Praw 13,1-5 wynika, że jeżeli ktoś potrafi przepowiadać przyszłe wydarzenia, to nawet jeśli te wydarzenia się spełnią, nie oznacza to automatycznie, że ta osoba jest “prawdziwym” prorokiem. W hebrajskiej Biblii znajduje się kilka przykładów doświadczania wiary swoich poddanych przez Jahwe za pomocą “złych sił”. Doświadczani są między innymi Hiob (Hi 1-2), Dawid (1 Krn 21,1; 2 Sm 24,1) czy Saul (1 Sm 16,15; 18,10). W 1 Krl 22,19-23 napisano, że Bóg poprosił swoich “doradców” w niebie, jak powinien postąpić z fałszywymi prorokami:

W Nowym Testamencie poglądy na fałszywych proroków są podobne jak w Starym. W Mt 7,15-23 Jezus podczas kazania na górze mówi: “Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach. Nie każdy, który Mi mówi: “Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: “Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?” Wtedy oświadczę im: “Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!”.

Boża buchalteria

Czy Bóg jest czarodziejem? Nie jest. Do stworzenia świata potrzebował swoistej buchalterii. Zaczął od ustanowienia praw przyrody, które zostały udostępnione i wdrożone. Ich zapis można odtworzyć w zapisach matematycznych.

Reguły funkcjonowania życia Bóg zapisał w łańcuchach DNA. W nich nie tylko są zapisane algorytmy postępowania, ale cała historia ewolucyjna. Od 2001 roku człowiek zdobył zdolność odczytywania kodów genetycznych. W nich zawarta jest historia (w tzw. genach skamieniałych). Mówią one o genach, które niegdyś funkcjonowały, a dzisiaj są nieczynne (np. geny odpowiedzialne za zapach). Uczeni wysnuli wniosek, że życie złożone zaczęło się od wchłonięcia przez archeon (jednokomórkowiec zaliczany do prokariotów) przypadkowej bakterii, która dostarczyła energii do powielania się (duplikacji) komórki.

Porównywanie genotypów lancetnika z obecnymi kręgowcami dostarczyło wiedzy, jak genotyp krótki rozrastał się w większy (czterokrotnie). Dzisiaj wiemy, że w genach jest hierarchiczność. Na czele są te które pilnują rozwój osobnika. Geny niższego rzędu odpowiadają np. za długość odpowiednich kości, ilości kręgów. Geny wyższego rzędu pilnują czasu funkcjonowania genów niższego szczebla. Wiemy, że tylko trzy geny u człowieka odpowiadają za widzenie kolorów. Inne zwierzęta mają ich więcej i widzą bardziej kontrastowo (np. odcienie czerwonego, ultrafiolet, podczerwień).

W genach zapisana jest również kastowość. W Indiach ludzie z kastowości kupców (kastowość zrodziła się ok. 5 tys. lat temu) są mnie odporni na wybudzanie się z usypiania medycznego.

DNA to “książka”, w której można odczytać również błędy genetyczne, mutację, skłonności do chorób, talenty. W boskiej buchalterii wszystko jest zapisywane i zapamiętywane. Materia ma swoistą pamięć, którą udowodniłem własnym doświadczeniem ( patrz wpis z fotografią z dnia 7.11.2018 ). W falach świetlnych zapamiętywane są obrazy zdarzeń (teraz oglądamy kosmos z przeszłości).

Bóg w przypadku człowieka musiał zapisać w nim potrzebę Jego poszukiwania. Dokonane zapisy tworzą zapisy historyczne. One to będą mogły być odczytane również w przyszłości przez następne pokolenia. Oprócz buchalterii pamięciowej Bóg troszczy się o bilansowanie zdarzeń. Na świecie funkcjonuje tyle dobra, co zła ze wskazaniem na dobro, które czyni postęp.

Im dedykuje ten wpis i modlitwy

Rozmowa z p. Anną B przywróciła mi nadzieje, że Bóg mnie nie opuścił. To nie ja (mędrzec z Bożej łaski), ale ona wykazała się mądrością życiową i wiarą. Jej przekaz o życiu zwykłych kenijczyków, i ich wzajemnym wspomaganiu się i wzajemnej życzliwości był lekarstwem uzdrawiającym, motorem dopingującym. Nie wolno się poddawać. Dum spiro spero (łac. dopóki żyję, spodziewam się). Póki się żyje, to jest się w grze.

Wiadomość od Zbigniewa K: “Nic nie wskórałem Pawle. Bardzo mi przykro. Nie składam jednak broni” choć negatywna, odebrałem pozytywnie, że nie jestem sam w mojej biedzie, że ktoś pragnie mi pomóc. Osamotnienie jest uczuciem stresującym, pozbawiającym nadzieję.

Ania i Zbyszek to bliskie mi osoby, to anioły zaangażowane przez Stwórcę by nieść mi pocieszenie. To żywe istoty mające własne kłopoty i zmartwienia. To przyjaciele, którzy nie patrzą tylko na koniec własnego nosa. Im dedykuje ten wpis i moje modlitwy.

Czy mogę przestać moich wpisów. Wiem, że dla niektórych są bardzo ważne. Jedna z czytelniczek napisała. “Zaczynam dzień od kawki i twojej literatury. Ładuję się przekazywana treścią“.

Jest takie powiedzonko: ” medice, cura te ipsum (Lekarzu ulecz się sam)”. Sam doświadczyłem, że jest to bardzo trudne. Niekiedy potrzeba zewnętrznej dobrej energii. Człowiek nie jest sam na tym świecie i trzeba sobie wzajemnie pomagać i wspierać. Jak opowiadała p. Ania. Kenijczyk sam nie zje darowanej strawy. Otrzymany cukierek rozbije kamieniem na tyle części ilu jest współtowarzyszy. Czy to nie jest piękne.

Istotą istnienia jest świadomość

Gdyby się tak głęboko zastanowić, to wszystko co dotyczy odczucia istnienia, bytowania, wrażliwości uczuciowej, wiedzy, talentów, sumienia jest umiejscowione w ludzkiej świadomości. Ciało jak i mózg są tylko odpowiednią aparaturą do jej przechowywania na czas ziemskiego eksperymentu i doskonalenia prawdziwej istoty człowieczeństwa. W czasie ziemskiego życia człowiek nabywa wiedzę. Ona to zapisywana jest w umyśle i w świadomości. Umysł funkcjonuje w mózgu. Świadomość w przestrzeni transcendencji, w strefie duchowej. Po śmierci sama świadomość przechodzi do świata nadprzyrodzonego. Bóg stworzył ułudę świata rzeczywistego, aby w nim człowiek, w postaci cielesnej, mógł przechodzić doskonalenie i poznawać zamysły Stwórcy.

Gdyby materia była samodzielnym tworem, to miała by większą rangę istnienia. Jak podaje nauka jest tylko tworem działającym przez strukturę dynamiczną. Funkcjonuje do określonych celów. Materia jest substytutem boskiej koncepcji. Pełni funkcje pomocniczą. Jej istnienie jest na tyle potrzebne, by mógł się zrealizować boski program.

W czasie snu ciało odpoczywa, a świadomość jest w letargu. Śpiący nie rozpoznaje rzeczywistości. Można powiedzieć, że nie należy do niej. Jest w świecie urojonym przez senne doznania. Praktycznie nie czuje że żyje. Sen pokazuje mechanizm istnienia. Człowiek w czasie snu przekracza granice rzeczywistości. To zwiastun życia wiecznego.

Rozkosze ciała są magnesem do prokreacji i relaksem dla ciała. To dowód, że Stwórca nie do końca zaufał swojemu stworzeniu, że sam będzie dbał o przyrost naturalny. Potrzebna była “pigułka” zachęcająca.

Człowiek tylko odczytuje Jego istnienie

Na poziomie kwantowym nie można poznać rzeczywistości. Dowiodły tego badania światowych naukowców. Na płaszczyźnie matematycznym rozstrzygnął to irlandzki fizyk John Stewart Bell (1928 – 1990) swoją wypracowaną nierównością (patrz literatura fachowa). Jego twierdzenie: “Żadna lokalna teoria zmiennych ukrytych nie może opisać wszystkich zjawisk mechaniki kwantowej”. Bell sformułował to twierdzenie w 1964 roku w pracy „On the Einstein Podolsky Rosen paradox”. Tym samym rozstrzygnął spór, których sie toczył pomiędzy Albertem Einsteinem a Nielsem Bohrem, przyznając rację temu ostatniemu. Albert Einstein do końca życia nie mógł się pogodzić z faktem, że fizyka kwantowa nie spełnia racjonalnego podejścia. Bronił się stwierdzeniem: “księżyc i tak istnieje jak na niego nie patrzymy”. Fizyka kwantowa tej pewności nie daje. Fizyka kwantowa nie poddaje się logice, do której świat jest przyzwyczajony.

Natura rzeczywistości jest ukryta w fizyce kwantowej. Jej stwierdzenia są trudne do przyjęcia, a jednak nauka je potwierdza. Czy można wnioski fizyki kwantowej przełożyć na świat nadprzyrodzony. Nie wszystkie. Według fizyki kwantowej rzeczywistość wtedy istnieje jak się ją bada. Według tej tezy Bóg istniałby tylko wtedy, gdy Bogiem się zajmuje. Natomiast nieokreśloność najmniejszych cząstek materii pokrywa się nieokreślonością bytów duchowych.

Teoria splątania bardziej jest wyczuwalna w przestrzeni duchowej niż materialnej. Rzecz w tym, że nie obowiązuje tu postulat Einsteina o granicy prędkości (prędkość obiektów materialnych nie może być większa niż prędkość światła). W świecie duchowym, jak i w splątaniu przekaz informacji odbywa się natychmiast.

W świecie rzeczywistym można zobaczyć strumień elektronów w łuku elektrycznym, błyskawicy, w promieniowaniu katodowym, ale właściwości falowe jednego elektronu nie można zobaczyć bezpośrednio. W wyniku badań zachowuje się fala (w doświadczeniu wielokrotnego przesyłania pojedynczego elektronu przez dwie szczeliny). Po wielokrotnym powtarzaniu doświadczenia na ekranie zarysują się prążki interferencyjne.

Nauka zbliżyła nas do prawdy nieokreśloności rzeczywistości w jej najgłębszej strukturze. Świat jest tylko złudzeniem jak przewidywał pogląd filozoficzny o nazwie solipsyzm: głoszący, że “istnieje tylko jednostkowy podmiot poznający, cała zaś rzeczywistość jest jedynie zbiorem jego subiektywnych wrażeń – wszystkie obiekty, ludzie, etc., których doświadcza jednostka, są tylko częściami jej umysłu“.

Podobnym poglądem jest materialistyczny agnostycyzm, mówiący, że nic poza umysłem jednostki nie może być absolutnie udowodnione; wszystko inne może być po prostu iluzją, wyobraźnią lub czymkolwiek mającym miejsce (egzystującym) w obrębie umysłu danej osoby.

Osoby wierzące muszą szukać Boga w sobie. Wtedy jest na pewno, zgodnie ze słowami Boga samego: “Jestem, który Jestem” (Wj 3,14). A ja tylko dopowiem, że największym cudem Boga jest to, że Bóg powstający w umysłach i w sercach ludzi jest Bogiem na prawdę istniejącym i jest Bogiem prawdziwym. Człowiek tylko odczytuje Jego istnienie.

3000 wpisów na blokach

Dzisiejszy wpis jest 3000 – czny (2500 na tym blogu + 500 na bloku katolickim). Zajmuję wysoką pozycję na Top Liście najlepszych blogów. Na wpisach nie zarabiam. Czas jest na osobiste refleksje. Piszę od roku 2008. To czas przygotowań do wydania mojej pierwszej książki pt. Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary wyd. JEDNOŚĆ Kielce 2010 r. W następnych latach wydałem łącznie 9 książek.

Pamiętam moje pierwsze refleksje i wątpliwości. Studia teologiczne nauczyły mnie poruszać się w tych zagadnieniach, egzegezy i hermeneutyki biblijnej, sposobu odczytywania Pisma świętego i literatury nabożnej, ksiąg historycznych i innych nauk pomocniczych. Wyposażony w narzędzia badawcze mogłem dawać się w drogę nieznaną, a fascynującą. Gdyby nie odczucie pomocy Bożej nie podjąłby się tego trudnego zadania.

Tematyka teologiczna zmusza do zmierzania się z utartymi poglądami. Każde nowe spojrzenie, część czytających odbiera jako gwałt na religię i Kościół. Doszło do tego, że sam musiałem polubić słowo “herezja”. Pocieszam się, że dzisiaj wiele osób patrzy krytycznie na przedmiot wiary i słowo to tak nie razi. Wątpliwości mieli sami apostołowie, którzy przy sobie mieli Jezusa. Jezus pytał ich: “«Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?” ( Łk 24,37).

Zdałem sobie sprawę, że lepiej jest pytać, szukać niż biernie odbierać przekazywany przedmiot wiary. Bóg wyposażył człowieka w rozum, by się nim posługiwał. Pojęcie filozoteizmu zostało uknute z mojego umiłowania filozofii i teologii. Filozoteizm to inaczej poszukiwania teologiczne doprowadzające, do rozumienia tego w co się wierzy. Spotykałem się ze stwierdzeniami, że wiara jest do wierzenia a nie rozumienia. Nigdy się z tym nie zgodziłem, Dzisiaj po latach poszukiwań wiem, że Stwórca każdemu inaczej wyznaczył granicę poznania. Sięgam więc po moją działkę.

Umiłowanie do nauk ścisłych: matematyki, fizyki i chemii pozwoliły mi przybliżyć się do istoty rzeczywistości, metafizyki. Dzisiaj wiem, że Stwórca nie jest czarodziejem, ale Istotą posługującą się zasadami których jest stwórcą. Aby poznać zamysły Boga trzeba poznać Jego koncepcje, zasady, prawa rządzące w świecie rzeczywistym jak i w nadprzyrodzonym,

Dzięki fizyce kwantowej lepiej rozumiem tajemnice mikro świata, pojęcia przestrzeni, energii. Świat jest bardzo złożony w swojej strukturze, ale prowadzi się prostymi zasadami, aby każdy mógł je zrozumieć i zaakceptować.

Zrozumienie mechanizmów świata pozwoliło mi rozumieć pojęcia dobra i zła. Od tych pojęć zaczęła się moja krytyczna przygoda biblijna. Często cytuję Pismo święte, bo w nim znajduje kwintesencje Prawdy, ale odporny jestem na ludzką w nim ingerencję. Posługuję się własnym kluczem rozpoznawania nadużyć biblijnych. Moja przygoda pisarska stała się moją stałą obecnością i rozmową z Bogiem. To moja modlitwa. Kiedy zaczynam jakiś temat, nie znam zakończenia. Wierzę, że jestem otoczony opieką i Stwórca nie pozwoli, abym posunął się za daleko. Uważam się za chtzreścijanina, choć Kościół katolicki za moje pisarstwo najlepiej by mnie z niego wykluczył.

Moje pisarstwo mnie samego bardzo zbliżyło do Boga. Jestem za to wdzięczny Opatrzności. W sumie to spełniam sentencje św. Anzelma: łac. fides querens intelectumwiara potrzebuje zrozumienia). Był on głosicielem prymatu intelektu nad czystą wiarą i dowodził w swoich dziełach, iż da się udowodnić istnienie Absolutu (Boga) za pomocą czystego rozumu.

Wszystkich czytelników moich postów traktuję jak przyjaciół. Z tego powodu miałem odwagę uronić rąbek mojej tajemnicy o moich kłopotach finansowych. Zawiodłem się. Dostrzegłem ogólną obojętność. Odzew był/jest znikomy. Nic to. Dopóki sił mi starczy będę dzielił się z Wami moimi przemyśleniami.

Kiedy zamilknę, będzie to znak, że przerosły mnie okoliczności (utrata wzroku, słabość ciała). Wtedy będę prosił Was już tylko o modlitwę.

Pozdrawiam.

Czy można za życia być świętym?

Nie można. Za dużo pokus wokół nas. Można natomiast wybrać drogę, która prowadzi do świętości. Życie świętoszka prowokuje innych do jego zaburzenia. Coś jest w naturze ludzkiej, że nie lubi się wyrywnych, za dobrych, tych którzy idą na przeciw. Wynika to z ludzkiej zazdrości i własnej niemocy i niedoskonałości. Życie poprawne kosztuje. Omijanie grzechów czasem jest sztuką. Nie zawsze można stawić czoło wyzwaniom. Sam Jezus jako Człowiek popełniał faux pas, był arogancki (do kobiety kananejskiej Mt 15,25, która podeszła do niego z prośbą), nieprzyjemny (do apostołów Mt 8,25, kupców, faryzeuszy, uczonych w Piśmie Mt 23,3), porywczy (w Świątyni Łk 19,45 ), unosił się gniewem (Mk 3,5). Został świętym i Bogiem przez swoje Odkupienie. Po ludzku nie dał rady. Na tym polega różnica pomiędzy światem rzeczywistym a boskim. Świat rzeczywisty z samych paradygmatów nie może być doskonały. Jezus to rozumiał i powiedział: “Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia” (Mt 18,7). Nie użył słowa “mogą”, ale jednoznaczne “muszą”. Dlatego jak świat wypełni swoje zadanie będzie unicestwiony jak każda rzecz stworzona: “Niebo i ziemia przeminą” (Łk 21,33);”I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma” (Ap,1,1).

Jak żyć, aby być na właściwej drodze? Normalnie, zwyczajnie, ale roztropnie, bo każda przesada jest pożywką dla zła. Stwórca chce, aby życie ludzie było w obfitości: “Stwierdzam, że wszystko mam, i to w obfitości” (Flp 4,18). Rozrywki świata są dostępne. Można żyć pełną parą zachowując umiar i przede wszystkim nie szkodzić innych. Kierować się miłością do innych. Opiekować się słabszymi i biednymi. Nie wywyższać się, bo wielkość jest złudna: “ Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16,26), “ Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony» ” (Łk 14,11).

Nie udawać świętego, bo wstyd będzie jak się wyda, że daleko jest ci do świętości. Swoje grzeszki z pokorą wyznawać przed Bogiem, mówiąc: daleko mi do doskonałości. Nie bądź bardziej papieski niż sam papież. Unikać sytuacji ekstremalnych, od których trudno się cofnąć. Jak czujesz, że upadłeś na samo dno, to pozostaje ci jeszcze szansa – odbicia się od dna.

Nie zajmuj się głupotami. “Nie bądź przesadnie sprawiedliwy i nie uważaj się za zbyt mądrego ” (Koh 7, 16). “Bo nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by [zawsze] postępował dobrze, a nigdy nie zgrzeszył” (Koh 7,20); “Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!” (Mt 26,23). Nie rozpaczaj nad swoją nieporadnością i słabością ciała. Nie słuchaj plotek: “Nie zwracaj też uwagi na wszystkie rozmowy, jakie się prowadzi, ażebyś czasem nie usłyszał, jak ci złorzeczy twój sługa. Bo często przecież, jak sam wiesz, ty także innym złorzeczyłeś ” (Koh 7,21).

Oddaj te wszystkie dyrdymały Bogu, a On będzie wiedział co z nimi zrobić. Uśmiechnij się, spójrz na świat przez kolorowe okulary. Czy zrobisz to, czy tamto, to i tak pociąg odjedzie z peronu trzeciego. Nie na wszystko człowiek ma wpływ. Z pokorą przyjmuj swój los, bo zawsze może być gorszy. Ciesz się małymi rzeczami. Wielkie są kosztowne, czasem potrzebują talentów. Dla samego siebie bądź królem, który ma wolną wolę. Użyj ją do czynienia dobra.

Od ciebie zależy kolejny ruch. Od ciebie zależy twoje szczęście. Święci niech cieszą się w niebie. Ja im nie zazdroszczę.

Dzień Zaduszny

Dzień refleksji o życiu. To dzień modlitwy za zmarłych. Naszym zmarłym możemy pomóc tylko modlitwą i ofiarą. Oni już nie mają możliwości sami oczyścić się z grzechów. Dopóki dusza nie stanie się doskonale czysta nie może połączyć się z Bogiem. Dusze grzeszne cierpią swoją niemocą. Cierpienie jest oczyszczające, ale ono trwa. Czasem potrzeba długiego czasu. Dusze cierpiące krążą wokół nas i proszą nas o wsparcie. Niestety, nie możemy ich usłyszeć. Tylko nieliczni mają zdolność paranormalną odczytywać tchnienia umarłych dusz. Oni nie słyszą, ale czują słowa umarłych. Co one mówią?

One mają już za sobą doświadczenie śmierci. One już wiedzą, co ich zatrzymuje w drodze do Boga. Dziwią się, jak mogli sami sobie szkodzić za życia. Cały ich dorobek życia, walka o majątek stracił sens. Ono się zupełnie nie liczy. Umarli wiedzą już, że czas na zdobywanie majątku był czasem straconym, bo dawał tylko chwilowe szczęście i radość. W bilansie ostatecznym

nie maja znaczenia.

Cierpienia doznane za życia procentują. Dla dusz są ukojeniem i wzmocnieniem. Samo cierpienie jest doświadczeniem przykrym. Liczy się pokonywanie cierpień. Ten wysiłek pokonywania bólu, cierpień generuje funkcjonały dobra, które są skuteczne i mają moc oczyszczającą.

Nasza reakcja na cudzy ból, biedę i cierpienia stają się własnym cierpieniem, które jest także skuteczne. Wiele jest przypadków modlitw o przejęcie cudzych cierpień. Ten gest miłosierdzia liczy się wielokrotnie. Przejęte cierpienia mają dotyczyć tylko biorcy i nie mogą dotykać pozostałych członków rodziny (nikogo). Aby wysiłek naszego miłosierdzia był najbardziej skuteczny trzeba sięgać po najwyższe standardy ofiary. Modlitwa najbardziej skuteczna to modlitwa różańcowa i do Miłosierdzia Bożego. Proszę spróbować, a dary tych modlitw również spłyną na modlących się.

Modlitwa jest jedną z Bożych tajemnic. Nie do końca rozumiemy jej mechanizm. Historia poucza o jej wielkich owocach.

Jeżeli sami nie radzimy sobie z modlitwą, to pozostaje prośba do Jezusa Chrystusa: “On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata ” (1J 2,2).

Nieważne są kolorowe drobiazgi, które ozdabiają groby. Dla umarłych nie mają one znaczenia. Sama obecność przy grobie, zaduma, szept modlitewny i trwanie w miłosnym uniesieniu do zmarłym już daje efekt. Pamiętajmy, że od nas ludzi zależy szczęście naszych bliskich. Niech odpoczywają w spokoju. Amen.