W KKK na s. 37 werset 105 napisano: Bóg jest Autorem Pisma świętego. Jeżeli tak, to dosyć kiepskim. Wystarczy zapoznać się z błędami jakich jest cała masa. Poza nimi, same treści są naiwne i infantylne. Takie błędy mógł uczynić tylko człowiek. Nadanie im świadectwa kanoniczności wynika z wielkiego poszanowania Pisma świętego. Tu jest zgoda. Pismo święte poza błędami jest arcydziełem na skalę wszechczasów. Niesie przesłanie Boże, ale w ukrytej formie skażonej nieudolnością hagiografów, którzy byli pod natchnieniem. Dalej napisane jest: Do sporządzania ksiąg świętych Bóg wybrał ludzi, którymi posłużył się … Gdyby Bóg był Autorem Pisma św. nie potrzebowałby na to aż 1000 lat (tyle lat trwała redakcja Pś). Czy nie jest bardziej zdroworozsądkowe przyjąć, że przez 1000 lat naród żydowski czujący potrzebę religijną spisywał historię narodu, ujawniając przy tym sprawy Boże odczytane pod natchnieniem? To nie Duch Święty dyktował im treść, ale hagiografowie przez swoje zdolności odczytywali sprawy Boże z przestrzeni Prawdy, jaka była dla nich dostępna. Gdyby Duch Święty dyktował treść, nie byłoby tyle błędów, interpretacji i różnych szkół egzegetycznych. Katechizm przyznaje, że treść Pisma świętego zależy od rodzajów literackich i predyspozycji hagiografów. Pismo święte powinno być czytane i interpretowane w tym samym duchu w jakim zostało napisane. Bardzo niebezpieczne jest zdanie: Wszystkie rodzaje sensu Pisma świętego powinny się opierać na sensie dosłownym (s. 39).
Filozoteizm potwierdza słuszność zdania: Sens anagogiczny: Możemy widzieć pewne rzeczywistości i wydarzenia w ich znaczeniu wiecznym (s. 40). Np. Hagiografowie nie mogli przewidzieć odkupieńczego sensu Ofiary Baranka Bożego przy opisie ofiary z Izaaka przez Abrahama. Widać tu uniwersalny wpływ Boga na natchnionych pisarzy. Na podstawie tego przykładu i wiele innych, można przyjąć, że Bóg był współredaktorem Pisma świętego.
Papieże w okresie 1939–1958
Papież Pius XII (1939–1958) – przed elekcją wysłany do Wiednia w sprawie zapobieżenia przystąpienia Włoch do wojny poniósł klęskę. Był nuncjuszem w Berlinie. Doprowadził do zawarcia konkordatu z Bawarią i kolejnych. Dużo podróżował. Był powszechnie wykształcony, pobożny, spokojny. Dwukrotnie w czasie swego pontyfikatu zamierzał zrezygnować z godności – w 1946 i 1954. Historycy zaliczają go do grona wybitnych papieży[1]. Ogłosił apel o jedność chrześcijan. W encyklice Divino afflante Spiritu (1943) papież dopuszczał używanie nowoczesnych metod historycznych do badania Pisma świętego. Rozważał konieczność nowego tłumaczenia Księgi Psalmów przez komisję Papieskiego Instytutu Biblijnego. Dopuszczał nowe trendy w muzyce kościelnej. Ogłosił dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny (1950). W encyklice Humani generis (1950) ostrzegał przed dostosowywaniem się nowej teologii do ówczesnych tendencji intelektualnych. Wzbudził on protesty środowiska uczonych (autor przyłącza się do nich)[2]. W 1949 potępił wszystkie sposoby sztucznego zapłodnienia. Szykował się do zwołania soboru, z którego ostatecznie zrezygnował. Przestrzegał przed skutkami II Wojny Światowej. Zgodnie z układem laterańskim i koncepcją roli Kościoła Pius XII w czasie wojny był neutralny[3]. Nie potępił Hitlera za napaść na Polskę, a z drugiej strony Polsce okazywał wiele serdeczności i współczucia. W czasie wojny wzywał jedynie do zawarcia pokoju. Do generała Franco wysłał telegram udzielając mu błogosławieństwa. Prawdopodobnie miał błędne rozeznanie polityczne. Pomagał ofiarom wojny. Zabiegał aby Watykan nie był terenem walk wojennych. To mu się udało. Nie ufał akcji księży robotników. Stawiał warunki. Po wojnie Pius XII nie miał żadnego wpływu na sytuacje polityczne świata. Pod koniec stał się bardziej autorytatywny na wzór dworu faraona. M.in. przechodząc przed drzwiami papieskiej sypialni należało przyklęknąć.
Bierna postawa papieża w potępianiu poczynań Hitlera może ma swoje źródło w historii ostatniego stulecia. Państwo Watykańskie dopiero co stanęło na nogi po ograniczeniu go do 44 hektarów. Często jest tak, że trzeba wybierać mniejsze zło. Roztropność polega czasem na przeczekaniu i nie dawaniu się sprowokować. Historycznie różnie to bywało, ale Niemcy byli od początku w obszarze papieskiego działania. Francja była bardziej nieobliczalna. Może papież liczył na dalszą współpracę z Niemcami i nie chciał palić mostów? Powszechnie krytykował wojnę, a więc nie można mu zarzucać sprzyjaniu agresji. Papież zachowywał się tak jak Ojciec, który czeka aż syn się ustatkuje: Dopóki trwa pokój, nic nie jest stracone. Na wojnie utracić można wszystko (późniejszy Paweł VI). Zdumiewa jedynie jego milczenie wobec straszliwej masakry, którą ofiarą padł naród żydowski[4]. Na ten temat do dzisiaj trwają spory. Wielu dostojników żydowskich znalazło schronienie w Watykanie. Gościnność ta świadczyła o dobrej woli, nie rodziła jednak ry
zyka konfliktu. Może błąd papieża polegał, na tym, że się spóźnił? Po wojnie Watykan pomagał również nazistowskim zbrodniarzom w ewakuacji z kraju. Wydaje się, że było w tym dużo polityki przyszłościowej. No cóż, polityka była zawsze i jest brudna.
Polska mentalność jest inna. Polacy chętnie łapali za szabelki. Heroizm Polaków jest znany. Czy wszystkie poczynania Polaków historia oceni pozytywnie?
Papież wyraźnie nie znosił komunistów. Ja też.
Wspomnienia biograficzne cz.23
Babcia Ani mnie lubiła. Ojciec trzymał serdeczny dystans, a matka dawała mi czasem odczuć, że nie jestem jej wymarzonym kandydatem dla jej córki. Moje stypendium z Kielc wiązało się z opuszczeniem Krakowa. Rodzice Ani bali się, że zabiorę im jedyną córkę i wywiozę z Krakowa. Niechęć powiększała się. Niestety Ania nie zajmowała stanowiska, przez co nie ułatwiała mi rozmowy. Pragnąłem ich przekonać, że jestem odpowiedzialnym człowiekiem. Chciałem pokazać, że umiem sam na wszystko zapracować. Byłem ambitny i nie chciałem skorzystać z różnych propozycji pomocy ze strony ojca.
Bardzo zależało mi, aby Ania podobała się wszystkim. Chciałem się nią chwalić. Niestety nie znosiła moich znajomych, kolegów i dawała mi to odczuć. Wadą jej było nagłe, niezrozumiałe zmiany humorów. Do kina szliśmy jak zakochana para. Po filmie wychodziła naburmuszona. Na jej zmiany nastroju nie byłem odporny. Reagowałem nerwowo. Randka kończyła się niezrozumiałą awanturą o nic. Dzisiaj próbowałbym ją może rozchmurzyć, rozbawić. Wtedy, nie dawałem sobie z tym radę. Zmiana jej humorów, niechęć do moich kolegów, świadomość, że nie jestem akceptowany przez matkę, zaborcze jej zachowanie, powodowały u mnie strach na przyszłość. Ania była typową jedynaczką. Pomimo wielkiej atencji i gorącego uczucia, strach przed przyszłością spowodował, że postanowiłem rozstać się z Anią. Długo zastanawiałem się i walczyłem ze sobą. Co robić?
Była zima. Na Plantach powiedziałem jej, że się rozstajemy. Reakcja jej była dla mnie zaskakująca. Rzuciła się z płaczem na moją szyję. Zagroziła, że się zabije. W sumie byłem w pewnym stopniu z tego zadowolony. Okazała mi, że zależy jej na mnie. Było to dla mnie budujące. Uwierzyłem, że się zmieni. Świat ukazał mi się w jasnych kolorach.
[1] Filozoteizm ma do tego inne zdanie, ale odnośnie spraw doktrynalnych. Co do działalności politycznej papieża, to chyba rozumie jego troskę o Kościół.
[2] Po dwudziestu latach kardynał Ratzinger odważył się ustosunkować krytycznie do niektórych postulatów encykliki.
[3] To ważne przy ocenie jego postawy wobec Niemców. Nigdy nie potępił agresji niemieckiej, ani ludobójstwa dokonanych na podbitych narodach (w tym na Żydach)..
[4] Podczas moich studiów teologicznych, wykładowca historii Kościoła podał niebywałą hipotezę, że Żydzi sami sprowokowali holocaust, aby oczyścić swój naród (?).